Kontynuuję krytykę procedur Narodowego Centrum Nauki na prośbę wielu młodych uczonych, nie tylko pedagogów, którzy mają uzasadnione przeświadczenie naruszenia ich praw i motywacji do pracy naukowo-badawczej przez rozpoznawalne manipulacje. Te były, są i będą zawsze miały miejsce w w sytuacjach niepodzielności wartości, a więc niedostępności do nich wszystkich, mimo że im też by się należały.
Zawsze, gdy jest ograniczony dostęp do określonych dóbr, mamy do czynienia z grą o sumie zerowej, tzn. zysk jednych odbywa się kosztem innych, którzy nic nie dostaną. "Wygrywający" w konkursie uzyskują dostęp do ograniczonej puli środków finansowych kosztem tych, którzy też mają bardzo dobre lub dobre wnioski, ale... ustalono kryteria na ich wykluczenie.
Pierwsza faza - to odrzucenie 50% wniosków po I etapie.
Druga faza - to odrzucenie kolejnych 50% wniosków po II etapie.
Tym samym beneficjentami jest zaledwie 25% naukowców. Wspaniale. Zapewne są znakomici. Tylko co z pozostałymi 25%? Muszą odejść z kwitkiem, przełknąć ślinę i próbować jeszcze raz, za jakiś czas, jeśli w ogóle będzie im się chciało.
Na rozstrzygnięcie konkursu czeka się przecież miesiącami! Otrzymanie informacji o odmowie finansowania sprawia, że w rzeczy samej badacz ma stracony rok akademicki.
No to przyjrzyjmy się rozdziałowi środków wśród zwycięzców. Jak informuje NCN:
Aktywność grantową jednostek w ww. zestawieniach charakteryzują następujące
zmienne:
1. 1) wnioski złożone – liczba wniosków
złożonych w konkursach NCN rozstrzygniętych w danym roku lub latach;
2. 2) pozyskane granty
– liczba wniosków zakwalifikowanych do finansowania w konkursach NCN
rozstrzygniętych w danym roku lub latach;
3. 3) współczynnik sukcesu
– liczbowy wskaźnik sukcesu, tj. stosunek liczby wniosków zakwalifikowanych
do składanych w konkursach NCN rozstrzygniętych w danym roku lub latach;
4) przyznana kwota
– wysokość finansowania przyznanego na realizację wniosków zakwalifikowanych
do finansowania w konkursach NCN rozstrzygniętych w danym roku lub latach.
Walka toczy się między silnymi, uprzywilejowanymi, reprezentującymi najsilniejsze uczelnie (jednostki), które otrzymały w konkursie MNiSW status uczelni badawczych. One już przejęły większą pulę środków na badania, niezależnie od tego, że otrzymują je w wyższej subwencji z racji wysokich kategorii w ewaluacji.
Analizie podam w tym wpisie tylko rok 2019:
Liczba wniosków złożonych przez:
* socjologów (nauki socjologiczne) - łącznie złożono 105 wniosków;
* pedagogika - łącznie złożono 16 wniosków;
* psychologia - łącznie złożono 231 wniosków.
Proporcje są widoczne.
Liczba zakwalifikowanych wniosków do finansowania:
* socjologów (nauki socjologiczne) - łącznie 34 (32,3% sukcesu)
* pedagogika - łącznie - 5 (31,2 % sukcesu)
* psychologia - łącznie - 72 (31,2 % sukcesu).
Razem, w HS6 na 352 wnioski badawcze
zakwalifikowano do finansowania 111 wniosków.
Dużo to, czy mało? Przecież nikt nie ustalał na wejściu liczby wniosków, które stanowią jakąś granicę. Tą barierą jest przydział środków finansowych. Jeżeli najlepsze wnioski (zakładamy, że są najlepsze) są kosztochłonne, to znacznie mniej może być dofinansowanych.
Tym samym, strukturalnie, z racji małego budżetu, a nie niskiej jakości wniosków badawczych, wiele z nich w ogóle nie ma szans na znalezienie się powyżej tej granicy. W każdym konkursie znajdą się lepsze, ale nieporównywalnie lepsze, bowiem konkurują między sobą nie w ramach tej samej dyscypliny, trym samym tych samych standardów badań naukowych, ale odmiennych.
Im mniej jest wniosków w danym konkursie z danej dyscypliny, tym mniej jest z niej ekspertów w danym panelu. To oznacza, że i tak są mniejszością w głosowaniach nad wnioskami projektowymi ze swojej dyscypliny. Jednak eksperci starają się podzielić względnie równo dostęp do środków, bo proporcjonalnie do przedłożonej liczby wniosków.
W 2019 r. z każdej dyscypliny przyznano środki wnioskodawcom niemalże w tej samej proporcji do liczby zgłoszeń. Co z pozostałymi wnioskami? Do kosza, także tego wirtualnego.
Natomiast nie rozumiem, po co podaje się wskaźnik sukcesu dla jednostek akademickich, skoro liczba wniosków do tego upoważnia. Śmiesznie wygląda współczynnik sukcesu 100% w odniesieniu do uczelni, z której został zgłoszony i przyjęty do finansowania tylko jeden wniosek, w porównaniu z inną jednostką, z której wpłynęły 43 wnioski, a zakwalifikowano do finansowania 13 przypisując tej uczelni współczynnik sukcesu 31%. Co to jest za statystyka?