Wczoraj otrzymałem newsletter z treścią Sprawozdania Narodowego Centrum Nauki, które obejmuje zestawienie wniosków złożonych oraz zakwalifikowanych do finansowania przez ten organ władzy symbolicznej i strukturalnej. Wnioski składali w latach 2011-2019 naukowcy różnych kategorii wiekowych, stażowych, awansowych i związanych z różnymi jednostkami akademickimi, toteż zostały one ujęte w zdefiniowanym przez Radę NCN podziale na 25 paneli dziedzinowych.
Panele dziedzinowe dzielą się na deskryptory (inaczej zwane
podpanelami lub pomocniczymi określeniami identyfikacyjnymi) i tematycznie
pokrywają cały obszar badań naukowych w trzech głównych działach: nauk
humanistycznych, społecznych i o sztuce (HS), nauk ścisłych i technicznych (ST)
oraz nauk o życiu (NZ). Aktualnie obowiązujący wykaz paneli dziedzinowych, jak
i wyróżnionych w nich deskryptorów, znajduje się na stronie internetowej NCN.
PEDAGOGIKA jest w panelu HS6 razem z wnioskami psychologów i nauk socjologicznych. Warto przyjrzeć się danym z tego sprawozdania, gdyż nie zawiera ono wszystkich danych, które są konieczne do jakościowej analizy i do prowadzenia polityki naukowo-badawczej oraz kadrowej w jednostkach akademickich dotychczasowych wnioskodawców. Z tego też powodu zatytułowałem swój wpis jako post-prawdziwe sprawozdanie, skoro nie zawiera istotnych danych dla zrozumienia (zapewne niezamierzonej) manipulacji władz NCN i MNiSW opinią publiczną oraz środowiskiem akademickim.
Czy wynikają z tego sprawozdania jakieś pozytywne wnioski? Tak. W bardzo ograniczonym zakresie, ale jednak mieszczą się w propagandowej sieczce, gdyż nasz resort, jak i NCN może pochwalić się niezorientowanemu w tej polityce społeczeństwu, że każdego roku miliardy złotych władze przekazują na finansowanie badań naukowych. NCN podaje, że w latach 2011-2019 przekazano na finansowanie projektów badawczych ... zaledwie 9 197,4 mln zł.
Kpina, to mało powiedziane. W ciągu 9 lat wydano na projekty ponad 9 mld. zł. Czego się Państwo spodziewacie? Jakich odkryć? Jakich szans na rywalizację z nauką światową, skoro pieniądze zaledwie kapią i to tylko do nielicznych podmiotów i jednostek?
Jesteśmy pośmiewiskiem na świecie, a w Europie w szczególności. Rząd wydaje 2 mld. na TVP, ale na badania naukowe, w tym także obejmujące przecież badania w naukach medycznych, technicznych, a nie tylko społecznych i humanistycznych, średnio ok. 1 mld zł rocznie.
Panie ministrze - czas na dofinansowanie polskiej nauki.
Czy to znaczy, że akademicy nie chcą prowadzić badań naukowych, nie posiadają kwalifikacji naukowo-badawczych, że tak mało środków wydatkuje się na ten cel? Przyjrzyjmy się tabelom danych, przy czym mnie interesuje tylko panel HS6, do którego składają wnioski pedagodzy, psycholodzy i rozmyci w naukach socjologicznych - socjolodzy. Przypominam, że w poprzedniej kadencji Komitet Nauk Pedagogicznych PAN złożył do MNiSW oraz do NCN wniosek o wprowadzenie zmian w ustawie o NCN, by podział środków nie był prowadzony w ramach zespołów dyscyplin, gdyż czekająca nas ewaluacja w 2022 r. będzie dotyczyła dyscyplin naukowych, a nie tzw. grup jednorodnych (choć nie są one jednorodne).
MNiSW potwierdziło, że mamy rację, ale NCN stanął po stronie obowiązującego prawa. Nie zamierza niczego zmieniać, bo... tak jest wygodnie dla jego przedstawicieli, którzy prawdopodobnie "popychają" wnioski w ramach swoich dyscyplin i swoich uczelni. Tu powinna być kontrola NIK, a może i CBA, tylko w III RP już nikt nikogo się nie lęka. Można w ramach obowiązującego prawa realizować różne interesy, także w tym lichym zasobie środków budżetowych na badania, a może właśnie dlatego.
Postprawdą jest to, że jest wspaniale, że rząd troszczy się o stan polskiej nauki i solidnie finansuje najlepsze jej projekty. Zwróćmy uwagę na to, że w tym sprawozdaniu w ogóle nie informuje się o tym, w jaki sposób kształtowany jest budżet dla każdego panelu. Po I etapie eksperci każdego panelu tną wnioski na poziomie 50%! To oznacza, że mogą dostać się do II etapu słabsze wnioski, ale i że mogą odpaść dobre wnioski.
Na II etapie panel ekspertów dokonuje ostatecznego wyboru ok. 25% wniosków, czyli tylko co czwarty może mieć szansę na sfinansowanie, mimo iż spełnia wszystkie formalne i metodologiczne wymogi. Gdyby tak nie było, wniosek taki zostałby odrzucony już na I etapie!
Co to oznacza? Ano to, że marnujemy w wyniku stosowanej przemocy strukturalnej i symbolicznej 75% składanych wniosków, które przeszły do oceny na II etapie. Ten bowiem ma na celu wyłonienie "najlepszych" spośród najlepszych. Młodzi i doświadczeni naukowcy pytają, po co mają składać wniosek do NCN, skoro on i tak nie ma szans na finansowanie?!
Jak kierownicy jednostek akademickich mają motywować naukowców, współpracowników do pisania projektów badawczych, składania ich, skoro szanse są na poziomie 25%. To każdy nawet słabo wykształcony psycholog powie, że jeśli szanse nie są na powyżej 50%, spada radykalnie motywacja do działania. No, ale psycholodzy świetnie urządzili się w NCN od lat i zgarniają tam większość środków.
Kolejna post-prawda. Otóż na II etapie powołuje się w NCN w roli ekspertów naukowców zagranicznych, którzy nie znają języka polskiego. Tymczasem obrady w panelu ekspertów toczą się właśnie w naszym języku. To oznacza, że można nawet zamówić u zagranicznego eksperta, by każdy wniosek odrzucał, bez względu na jego wartość merytoryczną, bo on i tak niczego nie potwierdzi, ani niczemu nie zaprzeczy. On milczy. Jest natomiast jego recenzja, która kompromituje niektórych zagranicznych ekspertów.
Tym samym na II etapie mamy do czynienia z perfidną grą interesów, która z nauką mocno się rozchodzi, z wielu względów. Temat warto kontynuować. Może specjalista od krytycznych analiz naukometrycznych przeprowadzi krytyczną analizę recenzji i polityki NCN? Jakoś nikt nie chce dotknąć tego organu. Ciekawe, dlaczego?
Kto zna teorię gier, to wie, że w NCN jest gra o sumie zerowej. W takim podejściu nie ma szans na innowacyjność, twórczość, gdyż ta wymaga w finansowaniu projektów gry o sumie niezerowej.