W Polskiej Akademii Nauk zostało powołanych 13 komitetów problemowych (9 przy Prezydium PAN, 4 przy Wydziałach PAN) oraz 78 komitetów naukowych na kadencję 2015–2019 działających przy Wydziałach tej korporacji. Jednym z nich jest Komitet Nauk Pedagogicznych PAN.
Pedagodzy nie są instytucjonalną częścią PAN, a więc można powiedzieć nie przyczyniają się ani do parametrycznych zysków, ani do strat Akademii. Twórczość naukowa członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zaliczana jest do ich macierzystych jednostek uniwersyteckich czy akademii pedagogicznych, w których są zatrudnieni. Nie afiliują swoich rozpraw przy KNP PAN. Co innego pracownicy instytutów PAN, a zarazem członkowie komitetów naukowych czy problemowych PAN. Ci muszą publikować z afiliacją przy Akademii.
Działający przy PAN Komitet Nauk Pedagogicznych ma jednak możliwość korzystania z środków finansowych PAN na zasadzie dotacji w ramach działalności na rzecz upowszechniania nauki, chociaż od kilku lat z każdym rokiem coraz mniejszych. Natomiast wszystkim członkom KNP PAN rozliczane są koszty delegacji w związku z ich udziałem w czterech posiedzeniach Komitetu rocznie. To zapewne pochłania jakąś część budżetu, chociaż nie wiemy, jak mają się te koszty do osiągnięć KNP PAN, które były mierzone oceną parametryczną.
Nie ma w sprawozdaniach PAN żadnej informacji na temat tego, ile kosztuje Akademię finansowanie działalności wszystkich komitetów naukowych i problemowych? Na co one de facto wydają pieniądze oraz jakie są efekty ich rzeczywistej działalności?
Nie ma w tej korporacji - od początku jej istnienia, a więc od 1953 r. - Instytutu Pedagogiki PAN, bowiem dotychczasowe elity Akademii czyniły wszystko, by do tego nie doszło. Jest to o tyle zdumiewające, że współzałożycielem PAN i pierwszym przewodniczącym KNP PAN był prof. Bogdan Suchodolski. Jak widać nie zależało mu na tym, by w tej instytucji rozwijała się naukowa pedagogika.
Przedstawiciele innych nauk mogli chronić się w PAN przed ówczesnym reżimem ideologiczno-władczym, tylko nie pedagodzy, bo przecież ci, za sprawą także tego pedagoga, mieli budować przyszłość socjalistycznej Polski. Być może to jest powodem swoistej odrazy do pedagogiki wśród wielu członków PAN, szczególnie tych, których rozwój wiedzy na temat tej nauki zachował się w stanie sprzed 1988 r.
Wybory członków PAN są tak prawnie ustawione (skonstruowane), żeby nie było żadnej możliwości włączenia do korporacji pedagogów, gdyż rozstrzyga o tym większość przedstawicieli innych dyscyplin, w tym członkowie PAN zainteresowani przede wszystkim powiększaniem w składzie PAN reprezentacji własnej dyscypliny. To przecież ich członkostwo przekłada się na ocenę parametryczną instytutów PAN. Nic dziwnego, że członkami PAN zostają profesorowie innych dyscyplin, z wielokrotnie niższymi osiągnięciami naukowymi, ale mający zaplecze instytucjonalne w tej korporacji, nie wspominając już o sieci powiązań międzyludzkich.
Zdumiewająca jest przy tym negacja naszej dyscypliny naukowej i jej kadr naukowych w sytuacji, gdy inne nauki społeczne w kraju, w tym także w PAN wcale nie rozwijają się lepiej od pedagogiki. Nie chodzi tu rzecz jasna o porównania, bo one są nam do niczego nie potrzebne. Konieczne jednak są do tego, by uświadomić elitom nauki, że postępują poniżej światowych standardów naukowych.
We wszystkich dziedzinach nauk możemy zaobserwować coraz poważniejszy kryzys ze względu na niedofinansowanie nauki i szkolnictwa wyższego, także PAN. Tak jest zarówno w socjologii, jak i psychologii, która w ostatnich latach stacza się do poziomu pop-psychologii. Po co zatem są w PAN komitety naukowe, skoro ustawicznie ogranicza się środki finansowe na ich działalność, także na wydawanie czasopism naukowych? Czyżby były piątym kołem u wozu? Jak polityka przekształcania PAN w uniwersytet będzie rzutować na przyszłe losy komitetów naukowych? Zobaczymy w przyszłości.
Pedagodzy nie są instytucjonalną częścią PAN, a więc można powiedzieć nie przyczyniają się ani do parametrycznych zysków, ani do strat Akademii. Twórczość naukowa członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zaliczana jest do ich macierzystych jednostek uniwersyteckich czy akademii pedagogicznych, w których są zatrudnieni. Nie afiliują swoich rozpraw przy KNP PAN. Co innego pracownicy instytutów PAN, a zarazem członkowie komitetów naukowych czy problemowych PAN. Ci muszą publikować z afiliacją przy Akademii.
Działający przy PAN Komitet Nauk Pedagogicznych ma jednak możliwość korzystania z środków finansowych PAN na zasadzie dotacji w ramach działalności na rzecz upowszechniania nauki, chociaż od kilku lat z każdym rokiem coraz mniejszych. Natomiast wszystkim członkom KNP PAN rozliczane są koszty delegacji w związku z ich udziałem w czterech posiedzeniach Komitetu rocznie. To zapewne pochłania jakąś część budżetu, chociaż nie wiemy, jak mają się te koszty do osiągnięć KNP PAN, które były mierzone oceną parametryczną.
Nie ma w sprawozdaniach PAN żadnej informacji na temat tego, ile kosztuje Akademię finansowanie działalności wszystkich komitetów naukowych i problemowych? Na co one de facto wydają pieniądze oraz jakie są efekty ich rzeczywistej działalności?
Nie ma w tej korporacji - od początku jej istnienia, a więc od 1953 r. - Instytutu Pedagogiki PAN, bowiem dotychczasowe elity Akademii czyniły wszystko, by do tego nie doszło. Jest to o tyle zdumiewające, że współzałożycielem PAN i pierwszym przewodniczącym KNP PAN był prof. Bogdan Suchodolski. Jak widać nie zależało mu na tym, by w tej instytucji rozwijała się naukowa pedagogika.
Przedstawiciele innych nauk mogli chronić się w PAN przed ówczesnym reżimem ideologiczno-władczym, tylko nie pedagodzy, bo przecież ci, za sprawą także tego pedagoga, mieli budować przyszłość socjalistycznej Polski. Być może to jest powodem swoistej odrazy do pedagogiki wśród wielu członków PAN, szczególnie tych, których rozwój wiedzy na temat tej nauki zachował się w stanie sprzed 1988 r.
Wybory członków PAN są tak prawnie ustawione (skonstruowane), żeby nie było żadnej możliwości włączenia do korporacji pedagogów, gdyż rozstrzyga o tym większość przedstawicieli innych dyscyplin, w tym członkowie PAN zainteresowani przede wszystkim powiększaniem w składzie PAN reprezentacji własnej dyscypliny. To przecież ich członkostwo przekłada się na ocenę parametryczną instytutów PAN. Nic dziwnego, że członkami PAN zostają profesorowie innych dyscyplin, z wielokrotnie niższymi osiągnięciami naukowymi, ale mający zaplecze instytucjonalne w tej korporacji, nie wspominając już o sieci powiązań międzyludzkich.
Zdumiewająca jest przy tym negacja naszej dyscypliny naukowej i jej kadr naukowych w sytuacji, gdy inne nauki społeczne w kraju, w tym także w PAN wcale nie rozwijają się lepiej od pedagogiki. Nie chodzi tu rzecz jasna o porównania, bo one są nam do niczego nie potrzebne. Konieczne jednak są do tego, by uświadomić elitom nauki, że postępują poniżej światowych standardów naukowych.
We wszystkich dziedzinach nauk możemy zaobserwować coraz poważniejszy kryzys ze względu na niedofinansowanie nauki i szkolnictwa wyższego, także PAN. Tak jest zarówno w socjologii, jak i psychologii, która w ostatnich latach stacza się do poziomu pop-psychologii. Po co zatem są w PAN komitety naukowe, skoro ustawicznie ogranicza się środki finansowe na ich działalność, także na wydawanie czasopism naukowych? Czyżby były piątym kołem u wozu? Jak polityka przekształcania PAN w uniwersytet będzie rzutować na przyszłe losy komitetów naukowych? Zobaczymy w przyszłości.
Poruszył Pan profesor zagadnienie wyboru członków krajowych PAN do korporacji najwybitniejszych polskich naukowców.Otóż nie zgadzam się z Pana profesora opinią, a przedstawioną powyżej, gdyż rzecz dotyczy wyboru najwybitniejszych polskich naukowców z różnych dyscyplin naukowych, które objęte są działalnością danego Wydziału PAN.O wyborach do tej korporacji decydują dotychczasowi korporanci, a nie osoby trzecie, nieuprawnione.Reguła ta obowiązuje na całym świecie.Nie jest też żadną tajemnicą, iż Pan profesor trzykrotnie kandydował do tej korporacji w latach 2010, 2013, 2016, ale bez powodzenia.
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo akurat władze Wydziału I PAN są odmiennego zdania i same przed ponad rokiem sygnalizowały w czasie
Usuńposiedzenia Wydziału konieczność zmian w regulaminie wyborczym. Nie musi anonim się silić na komentarz w sytuacji, gdy pomija wielu innych kandydujących bez powodzenia do tej korporacji. Nie pisałem o sobie tylko o zjawisku. Z tą wybitnością korporantów to anonim mocno przesadził, czemu dał wyraz sam prezes PAN.
Panie profesorze zmiany organizacyjne regulaminu wyborczego odbywają się cyklicznie, ale nie dotyczą poruszonego przeze mnie zagadnienia, a mianowicie uprawnień dotychczasowych korporantów i ich wyborów.Nie widzę związku ze sprawą poruszoną powyżej.Ponadto Prezes PAN nie kwestionował wybitności dorobku badawczego nowo wybranych korporantów, a jedynie zwrócił uwagę na umiędzynarodowienie ich pozycji naukowej.Różnica zasadnicza.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie widzi A. związku z regułami wyborczymi a poroszoną przeze mnie sprawą. Jak samemu zna lub wykłada się filozofię krytyczną, mikrosocjologię czy psychologię społeczną, to powinno to być dla A. zrozumiałe. Trzeba umieć wyjść poza dostarczone informacje i spojrzeć na mechanizmy wewnątrzkorporacyjne obciążone różnymi patologiami, także podmiotowymi, by to dostrzec. Nie pisałem o sobie, tylko o sytuacji pedagogiki i komitetu tej dysycypliny. A.dał przrkład swoim komentarzem owych dysfunkcji. Ostatnia kwestia -krytyki prezesa PAN i brak jej odniesienia do siebie czy innych jest tego najlepszym przykładem. Młodzi powinni zrozumieć w tym kontekście, dlaczego słuszna jest jednak radykalna zmiana w polityce. Tej nadzwyczajnej kasty nie dotyka, więc można spać spokojnie. Ona i tak nie zrozumie tych procesów, o których piszę.
OdpowiedzUsuńW PAN jest wielu lewicowych naukowców, byłych PZPR-owców. Trudno, by krytycznie podeszli do siebie i swoich manipulacji. To stracond dla nauki pokolenie dbające o siebie.
OdpowiedzUsuńTam są byli działacze PZPR, ale i Solidarności także, a co do światopoglądu to zapewne są tam i socjaliści, socjaldemokraci, liberałowie, konserwatyści, technokraci itd.Prawdziwa mozaika światopoglądowa i dobrze.
UsuńPanie profesorze narodowe akademie nauk w Europie, świecie stanowią autonomiczne, samorządne korporacje najwybitniejszych uczonych.Do tych gremiów wybiera się wybitnych naukowców z różnych dyscyplin naukowych.Korporanci oceniają kandydatury wraz z dorobkiem badawczym do Akademii i w drodze demokratycznych wyborów - tajne głosowanie podejmują decyzję w sprawie kandydatur.Ta procedura obowiązuje na całym świecie.Wybory do Akademii, to nie są wybory do towarzystwa naukowego ogólnego lub branżowego.Nie piję do Pana osoby, tylko nie podzielam Pana opinii w kwestii Akademii.
OdpowiedzUsuńProszę dobrze przeanalizować skład PAN pod kątem wspomnianych kryteriów europejskich czy nawet światowych. Po co utrzymywać czytelników w fałszywej świadomości? Doskonale wiem, jaka jest różnica między PAN a PTP czy jakkmkolwiek innym towarzystwem. Nie trzeba mnie przekonywać w tym zakresie.Proszę jednak nie wciskać czytelnikom kitu, że ci, co mają znacznie niższy dorobek naukowy nie blokują wejścia do tej korporacji o wiele lepszym od siebie, że nie ma tu wcześniejszych uzgodnień itp. Nie podzielam zatem tej opinii. Gdyby była wiarygodna, to PAN publikowałby rekomendacje i osiągnięcia wszystkich kandydatów. Warto uderzyć się we własne piersi. Ostatnie zdanie jest też sprzeczne z treścią pierwszego komentarza.
OdpowiedzUsuńPodstawowym kryterium wyboru nowych korporantów do narodowych akademii nauk w Europie jest wybitny dorobek badawczy.Krajowe środowiska akademickie potrafią ocenić, wyłowić wybitne jednostki.Nie wiem o jakich kryteriach europejskich Pan profesor myśli? Zapewne korporanci np. Austriackiej Akademii Nauk będą mieli nieco inne kryteria oceny niż ich odpowiednicy w Królewskiej Niderlandzkiej Akademii Nauk, ale nie zmienia to faktu, iż wybierani tam są najwybitniejsi uczeni spośród zgłoszonych kandydatur.Także nie chodzi tutaj o wyższy czy niższy dorobek badawczy, a najwybitniejszy w swej istocie.Pisze Pan profesor o braku publikacji list wszystkich kandydatów do Akademii w danym roku wyborczym wraz z rekomendacjami i uzasadnieniami.Po co? Przecież Zgromadzenie Ogólne PAN bodajże na dwa tygodnie przed sesją otrzymuje listy wszystkich kandydatów wraz z rekomendacjami i uzasadnieniami.Bądźmy poważni.
UsuńDoprawdy, pan wierzy w to, co pisze? Pisałem, że nie musi mnie pan przekonywać, jak wybiera się uczonych do Akademii w krajach demokratycznych. Sam pan odsłonił powody zasadności mojego komentarza.
UsuńA swoją drogą, czemu tak koncentruje się komentator na wyborach, skoro znacznie poważniejszej kwestii poświęciłem swój wpis? Odwracanie kota ogonem?.
Moja uwaga skoncentrowała się na procesie wyborczym do Akademii, gdyż nie podzielam Pana profesora opinii w tej sprawie, co uzasadniłem powyżej.
UsuńTo widzę, ale swoimi komentarzami tylko pan potwierdził zasadność mojego wpisu i tej kwestii. Życzę lepszego Nowego Roku.
UsuńW sporze Gospodarza z Anonimowym to Gospodarz a rację. O ile prawdą jest, że większość członków PAN z mojej dyscypliny to Uczeni prawdziwie wybitni, to kilka nazwisk budzi zdumienie. Procedury są niejawne, nietransparentne, co aż prosi się o guza, czyli kulturę zakuluarowych uzgodnień, targów czy wręcz handli. Nad PAN ciąży haniebna postawa wobec afer Janiaka, a później INE PAN. PAN w obecnej postaci nadaje się wyłącznie do likwidacji, a jednak to jego prezesi od lat trzęsą nauką polską. Pozdrawiam - Anonimowy 2.
Usuń@ anonim z g.17:01.,
UsuńTeza anonima o braku jawności, transparentności procedury wyborczej korporantów do Akademii jest, jak przysłowiowy rzut kulą w płot, gdyż narodowe akademie nauk w Europie, świecie stanowią autonomiczne, samorządne korporacje wybitnych uczonych, a które określają takie, a nie inne procedury wyborcze.Teza anonima jak mniemam wynika z niewiedzy.W kwestii zmarłego prof. Adama Janiaka to nikt nie kwestionował, ani nie kwestionuje jego dorobku badawczego i wkładu w rozwój nauk technicznych w Polsce.A sprawa rzekomych afer toczy się od 2,5 roku przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu, i nie wiadomo kiedy dobiegnie końca.Natomiast ustawa z 30 kwietnia 2010 r. o PAN reguluje zagadnienie korporantów, którzy zostaliby skazani prawomocnym orzeczeniem sądu za przestępstwo umyślne lub skarbowe.Proszę się zapoznać z obowiązującym prawem w tej kwestii.Inne sprawy pominę.
Z moich analiz wynika, że wybory do europejskich akademii nauk odbywają się najpierw w ramach wydziałów, klas lub sekcji akademii nauk. To tam analizie poddane są zgłoszone kandydatury z rekomendacjami i uzasadnieniami zazwyczaj przez trzech lub sześciu akademików. Po zapoznaniu się z kandydaturami i ich dorobkiem badawczym odbywa się tajne głosowanie w sprawie. Później wyłonione kandydatury przez wydziały, klasy, sekcje kierowane są wraz z uzasadnieniem pod obrady zgromadzeń ogólnych, zgromadzeń generalnych, walnych zgromadzeń akademii nauk. Akademicy zapoznają się również z tymi kandydaturami, które odpadły wcześniej w wydziałach, klasach, sekcjach akademii nauk i dokonują ostatecznego wyboru. Tak to wygląda w Europie.
UsuńMy wam mówimy, że jesteśmy dobrzy, jesteśmy elitą, a wy macie w to wierzyć. Jednak nie jesteśmy transparentni, bo po co to komu? Wasza wiara góry przenosi, a nas, siedzących na szczytach, razem z nimi.
OdpowiedzUsuńLeszek Pacholski15 maja 2017 11:40
OdpowiedzUsuńDodałbym jeden szczegół. Podobnie jak na uczelniach, są w PAN-ie bardzo dobrzy uczeni. Ale podobnie jak na uczelniach, są też słabi i beznadziejni. Wystarczy policzyć granty ERC, żeby przekonać się, że nie ma przepaści między dobrymi uczelniami a PAN.
https://jednakhumanistyka.blogspot.com/2017/05/uniwersytet-polskiego-alternatywnego.html?m=1
@ prof.Leszek Pacholski,
UsuńPanie profesorze we wszystkich trzech pionach polskiej nauki zatrudnieni są różni uczeni: bardzo dobrzy, dobrzy, dostateczni itd.I co z tego wynika? Natomiast granty ERC nie decydują o postępie i rozwoju polskiej nauki, a jedynie są platformą rozwiniętej międzynarodowej współpracy badawczej.Przecież za postęp, rozwój polskiej nauki w grupie nauk internacjonalnych/science odpowiada 35 instytutów naukowych PAN z 69 istniejących, i dosłownie kilka wydziałów publicznych szkół wyższych z 781 podlegających kategoryzacji KEJN.Badania w tej kwestii prowadził prof.Andrzej Kajetan Wróblewski.Także przepaść między tymi sektorami polskiej nauki jest ogromna.
do Anonimowy 1 stycznia 2018 19:27
UsuńCzyżby anonimowy był niereformowalny, jak chodzi o ten brak spacji po kropce kończącej zdanie.
Kukuniek tez tak miał - z tym stylem, ale w końcu go zmienił.
Tak z ciekawości i też trochę nieśmiało pytam: czy anonimowy ma maturę?
> anonim z g.19:27.,
UsuńNie mam świadectwa dojrzałości.Z zawodu jestem kamieniarzem.Z natury jestem niereformowalny.Mam to po ojcu.