17 czerwca 2016
Akademicki Brexit - The world is your classroom
Brytyjczycy powoli i mentalnie szykują się do opuszczenia Unii Europejskiej. Ten proces dotyczy maturzystów, którzy - jak podaje The Telegraph - już w 30% wybierają studia nie w swoim kraju, tylko w innym z państw świata. Opuszczają kraj, by wybierać znacznie lepsze oferty edukacyjne, skoro od 2010 r. w całej Europie – 1 000 najlepszych uniwersytetów oferuje 36 500 przedmiotów kształcenia w języku angielskim. Z tego aż 75% nie jest w ofercie edukacyjnej uczelni brytyjskich.
Mamy tu do czynienia z efektem globalizacji, bowiem młodzież potrafi liczyć koszty przyszłych studiów, a te na Wyspach są bardzo wysokie. Poza tym wyjazd na zagraniczne studia pozwala szybciej opuścić rodzinne gniazdo i rozpocząć na własną rękę przygodę życia. Jak pisze autor przywołanego w tytule artykułu, akademicki Brexit pozwala młodym lepiej przygotować się w toku studiów zagranicznych do potrzeb i oczekiwań globalnych firm czy korporacji.
Polskie MNiSW nie podaje danych na temat akademickiej emigracji polskiej młodzieży, ale nie ulega wątpliwości, że wraz z większą ofertą szkolnictwa średniego w wielkich ośrodkach akademickich w zakresie kształcenia dwujęzycznego zwiększa się z każdym rokiem emigracja bardzo zdolnych, otwartych i kreatywnych Polaków do zagranicznych uczelni o międzynarodowej renomie. Problem zatem będą miały także w czasie tegorocznej rekrutacji na studia politechniki, uniwersytety czy akademie medyczne, które spodziewają się jak najlepszego "narybku".
Dziennik The Global and Mail informuje o jednej z ośmiu średnich szkół - Westmounts School w Hamilton, w kanadyjskim Ontario - w której uczniowie mogą sami zarządzać czasem i kierunkiem własnego kształcenia. Jeden dzień w tygodniu jest do ich suwerennej decyzji, dzięki czemu mogą uczyć się określonego przedmiotu tyle godzin, ile sami na to potrzebują. Tym samym matematyczni geniusze mogą zaoszczędzony czas, jaki normalnie musieliby przeznaczyć na lekcje matematyki, poświęcić na dodatkowe zajęcia zgodnie z ich zainteresowaniami np. historię, i na odwrót.
Ciekawe, że w Polsce najwięcej elastyczności i innowacyjności w procesie uczenia się ma miejsce w szkolnictwie podstawowym (edukacja elementarna) i średnim ogólnokształcącym, tylko nie w szkolnictwie wyższym. Ciekaw jestem, kiedy w naszych uniwersytetach młodzież będzie miała więcej autonomii w zakresie autoedukacji. Odnoszę wrażenie, że scholaryzacja w szkołach wyższych jest nieelastyczna, konstruowana pod zasoby kadrowe, a nie na odwrót. Wygodnictwo i presja socjalnego traktowania części kadr w uczelniach państwowych okazuje się ważniejsza od elastyczności programów kształcenia, kreowania hybrydowych kierunków i zwiększania samodzielności osób dorosłych w zakresie ich własnej edukacji.