Święto 3 Maja przypomina treść pierwszej konstytucji w Europie, a drugiej w świecie po Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która została uchwalona przez Sejm Czteroletni 3 maja 1791 r. zawierając m.in. taki oto zapis:
"Władza sądownicza nie może być wykonywana ani przez władzę prawodawczą, ani przez króla; lecz przez magistratury na ten koniec ustanowione i wybierane. Powinna być zaś tak do miejsc przywiązaną, żeby każdy człowiek bliską dla siebie znalazł sprawiedliwość; żeby przestępny widział wszędzie groźną nad sobą rękę krajowego rządu".
Konstytucja rozpoczynała okres Rzeczypospolitej oświeconej, ale po dzień dzisiejszy mamy problem z tym procesem, gdyż niezależnie od tego, ile jest sądów i jak one działają, niektórzy pracodawcy świadomie podejmują decyzje, które są jawnym łamaniem praw pracowniczych. Być może powinni mieć suflera, jak Leszek Miller z SLD, by przypominał im możliwe skutki łamania przez nich prawa, co prędzej czy później nie tylko dotrze do opinii publicznej w danym środowisku zawodowym, ale i przełoży się na postawy wobec pracodawcy. Trudno o zaufanie, a tym samym i o zaangażowanie w wykonywanie obowiązków, kiedy pracodawca, co zilustruję na przykładzie jednej z prywatnych wyższych szkół pedagogicznych, nie ma zamiaru liczyć się nie tylko z prawem, ale i własnym środowiskiem.
Oto jeden z właścicieli takich wyższych szkółek doszedł do wniosku, że nie jest dobrze, kiedy lepiej mówi się w "jego" placówce o wykładowcy akademickim, niż o nim samym. Chwalić powinno się tylko jego, i to z jak największą ilością wazeliny (na każdej stacji benzynowej można w nią się zaopatrzyć, serwując szefowi zamiast kawy z lubością wypowiadaną serią pochlebstw). Jeśli się tego nie czyni, tylko przychodzi do pracy i jak najlepiej wykonuje swoje obowiązki, to można zostać wezwanym na dywanik przez "uległego" właścicielowi suflera, który powiadomi, że musi z takim pracownikiem rozwiązać umowę.
Wówczas nie pozostaje nic innego, jak skierowanie sprawy do sądu, a ten - chciał nie chciał - poprze pokrzywdzonego przez pracodawcę wyrokiem, który bywa czasami dotkliwy dla właściciela szkoły. właśnie pracownicy jednej z takich szkółek dowiedzieli się, że zapadł wyrok w procesie, jaki nieprawidłowo zwolniony nauczyciel akademicki wytoczył „ulubionemu” a już byłemu szefowi. Ten - jak donosi - przegrał!!! Sąd uznał, że zwolnienie nauczyciela w trybie dyscyplinarnym było złamaniem prawa. Nakazał zatem zmianę trybu wypowiedzenia umowy o pracę oraz wypłatę odszkodowania w żądanej przez niego wysokości (3 x pensja brutto wraz z odsetkami od daty złożenia pozwu), oraz zapłacenie kosztów sądowych.
Buta, arogancja właściciela szkoły sprawiły, że wcześniej - na tzw. sprawie mediacyjnej - nie zgodził się na zawarcie ugody zaproponowanej przez sąd, i to na znacznie dla niego korzystniejszych warunkach, niż te, które zostały zawarte w wyroku. To kosztuje, emocjonalnie i prestiżowo. Nauczyciel akademicki i tak by prędzej czy później odszedł z tej marnej "wsp", gdyż - jak stwierdza -jej właściciel oszukał wiele osób, i co gorsze, to robi dalej. On sam żałuje, że wysiłek tak wielu ludzi – osób, które tą szkołę tworzyły, został w jakiejś mierze zmarnowany, ale pewnych uwarunkowań personalnych się w niej nie przeskoczy.
Trafnie podsumował tę sytuację jeden z byłych, a uniwersyteckich profesorów: "Wypada się tylko cieszyć, że jeszcze jakaś sprawiedliwość jest, że ten "układ zamknięty" ma porowate granice". Coś się zmieniło w ciągu minionych wieków. Przestępny pracodawca celowo zakrywa oczy, zamykając się w swoim gabinecie, by nie widzieć wszędzie groźnej nad sobą ręki sądowniczej władzy. Tracąc władzę nad sobą nie widzi, że nie ma już jej nad innymi.
Gdy prywaciarz tworzy szkołę,
OdpowiedzUsuńktóra ponoć ma być wyższa
kryzys toczy się po kole,
gdy w niej kadra coraz niższa.
Wraz z upadkiem cnót etosu
nie pomoże rektor, kanclerz,
skoro kłamią bez patosu,
blagier przecież to nie harcerz.
Dobrze wiedzieć, jak zaczyna
szkoła, która w zamierzeniu
"Akademii" sens zażyna,
żeby działać "po swojemu"...
"Profesor"
Są takie słowa, których nikt, poza pewnymi rocznikami, nie pamięta. To "prywaciarz", "badylarz", "cinkciarz", które niezbyt dobrze kojarzą się z nauką i cnotami. Wierszyk uroczy. Iga
UsuńKiedy tak oceniasz srogo,
OdpowiedzUsuńpozwól, że i ja niebogo
potraktuję Cię bez krzywdy,
kilka zdań napiszę wyrwy.
Tak oceniać wręcz nie musisz,
chociaż pewnie się udusisz,
tak nie tworząc nic dla ludzi,
aby cosik w nich obudzić.
Nie dlategóż ja tu piszę,
bom ja wcale się nie liczę,
jam Ci doktor tylko przecie,
toteż pewnie jam i pleciem.
Ale o czym ja tu pisał?-
tedy obudź się kamracie,
po co pisać, aby pisać,
skoro pustkę w głowie macie.
A na koniec tego czegoś,
tak bez żadnej nienawiści,
nie oceniaj czegoś Bracie,
chyba, że masz umysł czysty!
Doktor pedagogiki
Trochę jakby Konopnicka
Usuńz grobu wstała na te słowa
Czy przezacni, jest to dobrem
tak we święto hałasować ?
Iga
Wròcił do Polski podły wymiar kapitalizmu. Dobrze że w klimacie 1-3 maja pisze o tym profesor.
OdpowiedzUsuńTo profesor zaczął pierwszy
OdpowiedzUsuńpisać o tym w swoim blogu
kto nie lubi czytać wierszy
niech swe troski oda Bogu.
Oda, odda - nie ma sprawy
OdpowiedzUsuńDziś studentom wszystko jedno.
Kiedy jesteś zbyt ciekawy
twoje sprawy szybko bledną.
Nienastrojona lutnia
OdpowiedzUsuńbrzdąknęła i zazgrzytała,
bo zatrudniono gdzieś trutnia
i szkoła wciąż jest w opałach.
Nie pomógł jej konował
akademicki felczer
prorektor kryzys zgotował
takie ma teraz stercze.
K.
Główne idee na uczelni pedagogicznej
OdpowiedzUsuńsą obecnie natury ekonomicznej.
Poezja niestety nic nie pomoże,
bo etos upadł i jest coraz gorzej.
Dlatego świąteczne wierszopisanie
ma tylko terapeutyczne zadanie.
Psycholog.
Czy psycholog chociaż zdolny
OdpowiedzUsuńi w narracje strofy kładzie
musi wszystko widzieć pragmą?
Poetyckie to zadanie wszak,
ma wartość nie w pieniądzu,
lecz w kulturze wypowiedzi
Słowa są kopalnią duszy
etos karmi się dialogiem
Jest w polszczyźnie oręż
cenny, przejdzie zwarcie
z takim wrogiem
Iga
Kasą przykrywa swoje łajdactwa
OdpowiedzUsuńpseudobiznesmen, co wiedzie szkołę,
szkoda nam tylko młodego bractwa
które ładuje kasę w stodołę.
K.
Coś Czytelnikom zrobił Profesorze,
OdpowiedzUsuńże się w poezji zaplątali słowa
prozą gadający pierwej?
Cóżeś klakierom zdziałał, Profesorze,
że się napuszą, nakrzyczą, najudzą
ci potakujący pierwej?
Coś się zrobiło z nami, Profesorze,
że wirtualnie swarzymy się dzisiaj
żywym słowem dzieląc się pierwej...
aDaM
Tworzymy wspólnie historię kraju,
OdpowiedzUsuńwarto oczyścić ziarna od plew.
to nie przypadek, że piszę w maju,
gdy widzę pozór, wzmaga się gniew.
Ot słowa dziwna magia i potęga,
OdpowiedzUsuńże się poetów boją silniej kija,
słowo dosięgnie gdzie i kij nie sięga
choć cios omija, hańba nie omija.
aDaM
aDaM jest mistrzem myśli oraz słowa,
OdpowiedzUsuńcóż po mej prozie, którą toczę spory,
przed takim piórem chyli się ma głowa,
dobrze, że weszło na blogowe tory.
Słowo - jak ziarno, dobrej ziemi szuka,
OdpowiedzUsuńtu zaś znalazło szansę urodzaju.
Pole zgotować - to prawdziwa sztuka!
Tyś nas do siewu zaochocił w maju!
aDaM
Warto zatem było, żeby doznać blasku
OdpowiedzUsuńwierszy, które płyną z sumienia do ludzi.
Dzięki temu Zło-Byt ciągle jest w potrzasku,
a świetna poezja w nas nadzieje budzi.
Nic w tym przecie złego,
OdpowiedzUsuńwszak poezja dla ludzi.
Niech jej dozna ten,
co sumienia w Nas budzi.
M