Nowelizacja przepisów ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki, wynikająca z ustawy z dnia 18 marca 2011 r. o zmianie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz. U. nr 84, poz. 455), ustanowiła m.in. nowe zasady przeprowadzania postępowań habilitacyjnych, zobowiązując jednocześnie Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów do zamieszczania na stronie internetowej Komisji m.in. wniosków o przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego wraz z autoreferatami kandydatów do stopnia.
Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów opublikowała na swojej stronie internetowej wnioski, jakie złożyli pierwsi odważni kandydaci do stopnia doktora habilitowanego, którzy chcą przeprowadzić postępowanie habilitacyjne zgodnie z nową procedurą. Dla ujednolicenia, a tym samym ułatwienia zainteresowanym sporządzania wniosku o przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego oraz przygotowania autoreferatu, CK zaproponowwała jednolity wzór wniosku. http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-humanistycznych
Można już podejrzeć, jak wyglądają wnioski pierwszych odważnych, a są wśród nich: trzej filozofowie, dwaj językoznawcy oraz po jednym z kulturoznawstwa i literaturoznawstwa. Nie wpłynęły jeszcze wnioski o otwarcie przewodu habilitacyjnego w tym trybie z pedagogiki. http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-humanistycznych
Kto zainicjuje z naszej dyscypliny tę ścieżkę awansu?
21 grudnia 2011
20 grudnia 2011
Kto wreszcie zbada sprawę nieadekwatnych do polskiego prawa zagranicznych habilitacji?
Ciekawe, kto wreszcie zbada (prokuratura, CBA czy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego), w jaki sposób w naszym kraju zostały wyłudzone przez niektórych pedagogów lub mieniących się pedagogami pensje oraz godności z tytułu legitymowania się dyplomem naukowym doktora habilitowanego w dyscyplinie, która nie występuje w polskim prawie o stopniach i tytule?
Czy są ważne w świetle naszego prawa, przeprowadzone przewody naukowe na stopień naukowy doktora pod kierunkiem tych osób, których stopnie naukowe doktora habilitowanego, uzyskane poza granicami kraju, nie są zgodne z polskim prawem o stopniach i tytułach naukowych?
Okazuje się, że sprawa może dotyczyć nie tylko w samej pedagogice, ale także teologii czy socjologii dziesiątek osób, które legitymują się dyplomem np. docenta z dyscypliny "praca socjalna" czy "dydaktyka specjalnościowa/szczegółowa", a więc mających potwierdzenie statusu naukowego, który w naszym kraju nie odpowiada prawu o stopniach i tytule naukowym oraz który nie jest zgodny z wykazem dyscyplin naukowych, jaki wcześniej był ustanawiany przez Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułu, a od tego roku przez minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Na jakiej podstawie prawnej uznawano w Polsce dyplomy doktorów habilitowanych, uzyskiwane poza granicami naszego kraju, skoro niektóre z ich tytułów były sprzeczne z obowiązującym u nas prawem?
Wspomniany tu problem nie ma nic wspólnego z próbą przypisywania mi deprecjonowania awansów naukowych rodaków w innych krajach Unii Europejskiej. Jeśli ktoś uzyskuje habilitację np. z pracy socjalnej, to przecież może z tym dyplomem kształcić i upełnomocniać naukę w kraju, który taki dyplom mu wydał. Odnoszę się do tego z pełnym szacunkiem. Podobnie, jak cieszę się, a ostatnio pisałem o tym w blogu, kiedy tytuł doktora honorowego uzyskała na Uniwersytecie w Ostrawie prof. dr hab. Ewa Marynowicz-Hetka z UŁ, która pracuje tam od szeregu lat i kształci czeskie kadry akademickie. Ja sam kształcę doktorantów pedagogiki w zakresie pedagogiki porównawczej na Słowacji od kilku już lat. Wykazuję to w swoich sprawozdaniach dla władz naukowych, a jest to powodem do wysokich not uczelni krajowych, które mnie zatrudniają. Dotyczy to wielu polskich naukowców.
Polski dyplom doktora habilitowanego z pedagogiki nie wchodzi w konflikt prawny i merytoryczny z prawem czeskim, słowackim czy niemieckim. To, że nasi profesorowie pracują poza granicami kraju i płacą zresztą z tego tytułu podatki, jest chlubą dla całego środowiska akademickiego nie tylko w naszym kraju.
Co innego, kiedy Polak czy obcokrajowiec przywozi z innego kraju UE dyplom, zawierający adnotację o uzyskaniu habilitacji z dyscypliny naukowej, która w Polsce naukową nie była i nie jest. Może kiedyś będzie. Przykładowo, kiedy polscy lekarze wyjeżdżają do USA, nikt im nie uznaje ich wykształcenia i dyplomu. Muszą go nostryfikować. Podobnie jest z profesorami pedagogiki z Ukrainy, którzy chcąc u nas być uznawanymi do minimum kadrowego, muszą nostryfikować swój dyplom. Tak zresztą wielu z nich czyni.
Polskie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powinno zatem żądać nostryfikacji dyplomów, które zostały wydane tak Polakom, jak i zagranicznym naukowcom z dyscypliny, która nie jest w świetle naszego prawa legalna.
Przypominam zatem:
UCHWAŁA CENTRALNEJ KOMISJI DO SPRAW STOPNI I TYTUŁÓW z dnia 24 października 2005 r. w sprawie określenia dziedzin nauki i dziedzin sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych (MP z 2005 r. nr 79, poz. 1120 ze zmianą w MP z 2008 r. nr 97, poz. 843 oraz w MP z 2010 r. nr 46, poz. 636 oraz w M.P. z 2011 r. nr 14, poz. 149) Na podstawie art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. nr 65, poz. 595 ze zm. Dz. U. z 2005 r. nr 164, poz. 1365) uchwala się, co następuje:
§ 1. Dziedzinami nauki i dziedzinami sztuki oraz wchodzącymi w ich skład dyscyplinami naukowymi i artystycznymi są:
(...)
6.N a u k i h u m a n i s t y c z n e:
1) archeologia
2) bibliologia i informatologia
3) etnologia
4) filozofia
5) historia
6) historia sztuki
7) językoznawstwo
8) kulturoznawstwo
9) literaturoznawstwo
10) nauki o polityce
11) nauki o poznaniu i komunikacji społecznej
12) nauki o sztuce
13) nauki o zarządzaniu
14) pedagogika
15) psychologia
16) religioznawstwo
17) socjologia
Nie ma w tej grupie jako naukowe takich dyscyplin, jak: PRACA SOCJALNA czy DYDAKTYKA SZCZEGÓŁOWA/SPECJALNOŚCIOWA.
Rozporządzenie MNiSW z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie OBSZARÓW WIEDZY, DZIEDZIN NAUKI I SZTUKI ORAZ DYSCYPLIN NAUKOWYCH I ARTYSTYCZNYCH określa OBSZARY DZIEDZINY NAUKI oraz DYSCYPLINY NAUKOWE określa, że w obszarze nauk humanistycznych i dziedzin nauk humanistycznych są tylko takie dyscypliny naukowe, jak:
1) archeologia
2) bibliologia i informatologia
3) etnologia
4) filozofia
5) historia
6) historia sztuki
7) językoznawstwo
8) kulturoznawstwo
9) literaturoznawstwo
10) nauki o rodzinie
11) nauki o sztuce
12)nauki o zarządzaniu
13) religioznawstwo
W obszarze nauk humanistycznych jest też dziedzina nauk teologicznych.
Gdyby ktoś szukał „pracy socjalnej” czy „dydaktyki szczegółowej/specjalnościowej” w obszarze i dziedzinie nauk społecznych, to przypominam, że pani minister wyróżnia tu:
1) nauki o bezpieczeństwie
2) nauki o obronności
3) nauki o mediach
4) nauki o polityce
5) nauki o polityce publicznej
6) nauki o poznaniu i komunikacji społecznej
7) pedagogikę
8) psychologię
9) socjologię
W obszarze nauk społecznych znajdują się jeszcze:
Dziedzina nauk ekonomicznych z dyscyplinami:
1) ekonomia
2) finanse
3) nauki o zarządzaniu
4) towaroznawstwo
oraz
dziedzina nauk prawnych z dyscyplinami:
1) nauki o administracji
2) prawo
3) prawo kanoniczne
Także tutaj nie znajdziemy dyscyplin: PRACA SOCJALNA, ani też DYDAKTYKA SZCZEGÓŁOWA/SPECJALNOŚCIOWA.
Otóż zdaje się, że habilitowani z powyższych dyscyplin poza granicami kraju doktorzy (bo w Polsce byłoby to niemożliwe), nie będą mogli być zaliczani do minimum kadrowego w tych wyższych szkołach prywatnych i państwowych, które mają już uprawnienia do nadawania stopni naukowych lub o takowe się ubiegają, jeśli ich dyplomy nie są zgodne z polskim prawem.
Zapewne dlatego z taką wściekłością reagują na każdy mój wpis dotyczący tej problematyki niektórzy czytający mój blog, bo w grę wchodzi biznes i wielkie pieniądze.
Niektórzy Polacy zainwestowali w swój pseudoawans kilkadziesiąt tysięcy złotych, nie wiedząc, że zostali – mówiąc kolokwialnie - "wpuszczeni w maliny" przez organizatorów wycieczek po habilitację. Naiwność niektórych jest wielka. Wściekłość na mnie jest jeszcze większa, co uzasadnia anonimy, jakie rozsyła się po kraju z kawiarenek internetowych lub spoza granic kraju, by zdewaluować moją aktywność informacyjną w tej sprawie.
A ja tylko ostrzegam kolejnych Polaków, by nie wpadali w zastawioną na ich nadzieje i aspiracje pułapkę. Drogo może ich ona kosztować. Jeden z anonimowych poinformował mnie, że na Słowacji koszty „załatwiania” stopnia naukowego wynoszą już ponad 40 tys. zł.
A może się mylę? Może nie mam racji? Może wszystko jest zgodne z prawem? To proszę to włożyć między bajki, najlepiej pod choinkę.
18 grudnia 2011
Wyższa szkoła habilitacji
w związku z prośbą środowiska akademickiego, by upowszechniać galerię wybitnych polskich uczonych, którzy habilitują się poza granicami kraju, przekazuję wiadomość, że oto w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku, na Wydziale Pedagogiczny uzyskali habilitację w dn. 12 grudnia br. łodzianie - dr Zbigniew Kazimierz Domżał (odborný asistent WSEZi NS Łodzi), który wygłosił wykład habilitacyjny pt. Sociálne a právne aspekty výučby náboženstva v súčasnosti v Poľsku oraz obornił swoją dysertację habilitacyjną pt. Protestantské školstvo na Dolnom Sliezku (do polovice XVII. stor.), analógie a sociálne súvislosti na Západnom Pomorí a v Saxónsku-Weimar oraz dr Urszula Anna Domżał (odborná asistentka WSEZiNS w Łodzi) wygłosiła wykład habilitacyjny pt. Morálne aspekty sociálnej práce oraz obroniła dysertację habilitacyjną pt. Hodnotový systém a štýl atribúcie u dôchodcov v domovoch sociálnej pomoci.
Trzecim Polakiem habilitującym się w tej uczelni był ks. dr Norbert Pikuła (odborný asistent WSFP Ignatianum w Krakowie), który wygłosił wykład habilitacyjny pt. Rola sociálneho pracovníka v prozdravotníckych opatreniach u starších osôb oraz obronił dysertację habilitacyjną pt. Kvalita života a potreba starostlivosti u starších ľudí prebývajúcich v zariadeniach s dlhodobou starostlivosťou.
Ciekawostką prawną jest to, że wydział, na którym zostały przeprowadzone powyższe awanse naukowe, nie posiada od dwóch lat uprawnień w tym zakresie. Słowacka Komisja Akredytacyjna nie przedłużyła ich tej jednostce uniwersyteckiej. Jak widać, co kraj, to obyczaj.
Można habilitowanym pedagogom składać już gratulacje wraz z życzeniami świątecznymi.
-----
W związku z pojawiającymi się, a przeze mnie już wielokrotnie prostowanymi komentarzami jakichś anonimowych osób, a zarazem na prośbę Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberku wyjaśniam, co następuje.
Mój jakże pozytywny w intencji wpis o kolejnych habilitacjach Polaków w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku, został przez niektórych jego czytelników potraktowany nieadekwatnie do jego treści. Pod wpisem moich komentarzy do niego z datą:
20 grudnia 2011 13:46
20 grudnia 2011 13:51
20 grudnia 2011 14:40
20 grudnia 2011 16:15
są moje jednoznaczne i identyfikowane moim nazwiskiem wyjaśnienia, że Wydział Pedagogiczny KU w Rużomberku ma uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego w zakresie nauk społecznych(praca socjalna). Zgodnie z dekretem Ministra Nauki z dnia 20 lipca 2011 r. Katolicki Uniwersytet w Rużomberku posiada takie uprawnienia bez ograniczeń czasowych. Nie posiada natomiast uprawnień w dyscyplinie „pedagogika”, co powinienem był dodać, żeby nie było najmniejszych wątpliwości. Utracił je w wyniku akredytacji w 2009 r.
Każdy zatem zainteresowany habilitowaniem się z tej dyscypliny, może – spełniając uczelniane kryteria – uzyskiwać awans naukowy z pracy socjalnej podobnie, jak w dyscyplinie, którą przywołałem w swoim komentarzu, a mianowicie: ‘dydaktyka przedmiotowa” (odborova didaktika”).
Mój wpis tego nie dotyczył, ale także mogę oświadczyć: Nie jest prawdą, jakoby na Katolickim Uniwersytecie w Rożomberku dochodziło do wyłudzeń awansów naukowych w oparciu o nieuczciwe i kolesiowskie recenzje.
Jeśli ktoś tak uważa, to musi to udokumentować. Ja odnosiłem się jakiś czas temu, do rozpoznanego i udowodnionego rzeczowo, w oparciu o przedłożoną mi przez Władze Wydziału Pedagogicznego KU w Rużomberku dokumentację o dopuszczenie do kolokwium habilitacyjnego Polki, która składając fałszywe oświadczenia na temat swojego dorobku naukowego(te nie mogły być przedmiotem sprawdzenia przez członków komisji uczelnianej, bo nie dysponuje takimi możliwościami i musi polegać na zaufaniu do składanych przez kandydatów dokumentów jako zgodnych ze stanem prawnym), usiłowała awans naukowy bezczelnie wyłudzić. I to jest prawdą. Wiedzą o tym władze zarówno KU w Rużomberku, które współdziałały ze mną w zatrzymaniu postępowania habilitacyjnego nieuczciwej Polki, jak i rektor polskiej uczelni publicznej, w której jest zatrudniona i jest w niej nawet członkiem senatu. Nie do mnie należą dalsze kroki związane z tą sprawą.
15 grudnia 2011
Reforma oświaty "po polsku"

Socjolog z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie okazał się pierwszym badaczem niedokończonej "reformy" w zakresie obniżenia wieku obowiązku szkolnego w naszym kraju. Zapewne dlatego już w tytule jego publikacji na ten temat polskość owej reformy ma budzić skojarzenie z utrwalonym w świecie stereotypem Polaka, który jest niestaranny, niechlujny, niesolidny, wykorzystujący każdą okazję do tego, by zarobić a jakoś(ć) to będzie. Polish Joke, polska robota. . . tym razem przenosi się na Ministerstwo Edukacji Narodowej, które słynie już z tak rozumianej "polskości". Wstyd i zażenowanie. Ci, którzy powinni być mistrzami staranności i dawać przykład polskiej edukacji, stają się z własnej winy powodem jak najgorszych opinii społecznych, w tym środowiska oświatowego i akademickiego, radykalnego spadku zaufania do władzy, a zarazem braku profesjonalizmu wśród służb odpowiedzialnych za tę sferę publiczną.
Robert Pawlak - autor interesującego raportu z badań socjologicznych, ukazuje stosunek rodziców, nauczycieli i przedstawicieli dziesięciu władz lokalnych, samorządowych, do kontrowersyjnego i silnie krytykowanego zamiaru obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Przy tej okazji ujawnia się stan polskiego szkolnictwa w jakże zróżnicowanych społecznościach lokalnych. Autor przyjął trzy hipotezy:
1) im większa jest wiedza badanych na temat planowanej reformy, tym większa jest jej akceptacja. Ta hipoteza została potwierdzona;
2) poparcie lub opór wobec planowanej reformy będą zależeć od umiejscowienia badanych osób w ramach lokalnych instytucji, to znaczy, że poziom poparcia będzie wyższy wśród nadzoru pedagogicznego, osób reprezentujących władze, natomiast poziom oporu będzie wyższy po stronie nauczycieli i rodziców. Także i ta hipoteza znalazła potwierdzenie.
3) im większy jest na danym terytorium deficyt przedszkoli, tym większe będzie poparcie dla reformy. Ta hipoteza znalazła tylko częściowe potwierdzenie. Tam, gdzie brakowało przedszkoli i dostępu do nich, rodzice i nauczyciele nie poparli reformy. "Jednocześnie władze gmin, w których brakuje przedszkoli, były najgorętszymi zwolennikami obniżenia wieku szkolnego."
Trudno jest zgodzić się z autorem tych badań co do powodów, dla których MEN postanowił przeprowadzić wspomnianą reformę strukturalną, skoro przytoczone przez niego argumenty nie znajdują potwierdzenia w oficjalnych wypowiedziach czy dokumentach MEN i jego władz. Szczególnie jest to widoczne w pominięciu psychologii rozwojowej i uwarunkowań pedagogicznych. Nie przypominam sobie, by Katarzyna Hall czy jej doradca polityczny Ligia Krajewska kiedykolwiek cytowała Bogdana Suchodolskiego twierdząc, że to jego model "pedagogiki przyszłości" (1970) stał się główną inspiracją teoretyczną. Przypuszczam, że nie znają rozpraw tego pedagoga. W tym przypadku jednak dobrze się stało, bo akurat socjalistyczna wizja zmiany byłaby tu najmniej potrzebna i przydatna.
Błędnie twierdzi się, że autorzy reformy kierowali się "również kalkulacjami jej kosztów", gdyż to właśnie brak kalkulacji resortu, skutkujący niedoszacowaniem adekwatnej do potrzeb wysokości subwencji spowodował wzrost nastrojów opozycyjnych wobec MEN. Dr Pawlak pominął wśród uwarunkowań ekonomicznych ten, który był explicite wyrażony przez minister Hall, że głównym powodem obniżenia wieku szkolnego nie są względy pedagogiczne czy psychologiczne (te w resorcie całkowicie zignorowano), ale rynkowe! związane z przyspieszonym skierowaniem na rynek pracy tych, którzy wesprą swoimi zarobkami puste kasy ZUS. Autor badań dorabia zatem MEN powody projektowanych zmian, spośród których tylko program polityczny PO, choć niezrealizowany, jest jedynie wiarygodnym źródłem.
Nasz socjolog nie odrobił najlepiej zadania, przygotowując część teoretyczną pracy. Niezwykle pobieżnie i powierzchniowo potraktował rozpoznanie stanu badań pedagogicznych w zakresie interesującego go problemu. Ważniejsza okazała się dla niego sama diagnoza postaw wobec projektowanej zmiany oświatowej, a ta jest dla nas niezmiernie ważna i wartościowa. Fakty mówią same za siebie.
(źródło: R. Pawlak, Reforma oświaty "po polsku", czyli o tym jak rząd polski posyła sześciolatki do szkół, APS, Warszawa 2011)
Subskrybuj:
Posty (Atom)