Skoro dla niektórych Polaków wszystko jest już dzisiaj na sprzedaż, to zastanawiałem się nad tym, czy patrioci zarabiają też na patriotyzmie? Nie musiałem długo szukać. W wyszukiwarce pojawiła się strona firmy, która mami nas szczytnymi hasłami informując, że za główny cel swojej działalności postanowiła obrać promocję patriotyzmu, historii i wartości, jakie wiążą się z Rzeczpospolitą Polską.
Na czym polega owa promocja? Inicjatywa promotorów zaczęła i skończyła się na wartościach jedynie materialnych. O patriotyzmie jest tu niewiele, a raczej mniej, niż zero, bowiem twórcy tej strony bez ogródek informują, że oto stworzyli bogatą ofertę produktów, które przybliżą nam Ojczyznę oraz historię Polski w każdym elemencie naszego życia. Każdy potencjalny patriota może podwyższać poziom miłości do Ojczyzny kupując sobie np. koszulki (T-shirty) z napisami: "Armia Krajowa tradycja narodowa", "Husarzy Śmierci", "Katyń Smoleńsk 2010", "IV RP", "Ogień biel", "Tupolew" itp. Można też zakupić sobie w ramach patriotycznego samodoskonalenia biżuterię z symboliką "JP2" czy srebrną obrączkę "Katyń 1940-2010". Jest też do zakupienia trochę literatury historycznej, portrety i ścienny zegar z polskimi herbami (na szczęście bez orła z czasów zniewolenia - PRL).
Zabrakło tylko polskiej flagi. Tej na tej stronie nie kupimy. Skończyła się promocja? Handlujący patriotycznymi symbolami nie wiedzą, że Senat RP ustanowił 12 lutego 2004 r. dzień 2 maja Świętem Orła Białego, którego nazwę, w wyniku decyzji Sejmu, zmieniono na Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Dzisiaj obchodzimy też Dzień Polonii i Polaków za Granicą. MEN nie wypowiedziało się na temat swoich "sukcesów" w sprawie polskich szkół na Litwie. Skończyła się promocja?
Patriotyzm niechętnie podejmowany jest w dzisiejszych czasach przez pedagogów jako problem badawczy. Z tym terminem wiążą się przecież takie jeszcze kategorie pojęciowe, jak kłócące się z nim: nacjonalizm, szowinizm, rasizm, kosmopolityzm, internacjonalizm czy globalizm. Karol Kotłowski proponował rozpatrywanie patriotyzmu jako zjawiska społeczno-kulturowego w dwóch płaszczyznach: psychologicznej i socjologicznej. W tej pierwszej patriotyzm wiąże się z określoną postawą osoby, wyrażającą się miłością do własnej ojczyzny - do własnego narodu. W ujęciu socjologicznym patriotyzm jest zjawiskiem społeczno-historycznym, które ma swoją genezę i tradycje wpisujące się w dzieje narodu.
Patriotyzm jako postawa moralna może rozwijać się bez udziału intencjonalnego i instytucjonalnego procesu wychowania, w wyniku naturalnego wrastania jednostki w kulturę własnej grupy narodowej. Nie bez znaczenia jest tu rola rodziny i przekazywanych dziecku wartości, rozbudzanie określonych emocji i uczestniczenie z dziećmi w ważnych dla własnego narodu wydarzeniach czy sytuacjach życiowych (np. pielęgnowanie pamięci o tradycjach rodzinnych, przekazywanie postaw wobec symboliki narodowej, wydarzeń historycznych, ale i komentowanie w obecności dzieci czy z nimi bieżących sytuacji politycznych w kraju, słuchanie audycji radiowych, oglądanie telewizji czy monitorowanie faktów w Internecie itp.). Później dochodzą zabawy w środowisku rówieśniczym i wpływy przedszkola, a następnie edukacji szkolnej czy wychowania pozaszkolnego (np. harcerstwo, grupa wyznaniowa, aktywność krajoznawcza itp.). Jak pisał socjolog Emil Durkheim na temat kształtowania się wyobrażeń zbiorowych: każda osobowość kształtuje swój subiektywny i niepowtarzalny obraz ojczyzny, wyznaczony jej własną historią, a nawet w pewnym stopniu czynnikami endogennymi.
Karol Kotłowski uważał, że można świadomie i celowo kierować procesem tworzenia się postaw patriotycznych naszych dzieci (uczniów, wychowanków), wykorzystując do tego celu także przypadkowo nadarzające się sytuacje w naszej codzienności. W podejściu intencjonalnym trzeba umieć przedstawiać dzieciom ojczyznę w odpowiednich barwach, nakłaniać do jej ukochania, posługując się przykładami z życia ilustrującymi objawy tej miłości czy skłaniając wychowanków do aktywnego udziału w organizowaniu i przeżywaniu świąt oraz obchodzeniu z nimi uroczystości narodowych. Warto w nich wzbudzać i utrwalać uczucia patriotyczne. Nauczycielom ów teoretyk wychowania moralnego zwracał uwagę na to, że postawy patriotyczne kształtują się (...) nie na wybranych lekcjach i pod kierunkiem specjalisty dysponującego w dodatku bardzo bolesnymi sankcjami, lecz w myśl zasady "ucząc wychowujemy" na wszystkich zajęciach lekcyjnych, pozalekcyjnych i pozaszkolnych, jakby na marginesie innych zajęć, dzięki czemu wychowanek pozostaje pod skoncentrowanym ogniem różnych osobowości i stosowanych przez nie form i metod, w rezultacie czego dochodzące do jego świadomości bodźce-informacje są różnorodne, a mimo to ukierunkowane przez cel wychowawczy. K. Kotłowski, Rzecz o wychowaniu patriotycznym, Wrocław 1974, s. 90)
02 maja 2012
01 maja 2012
Bijemy rekord bezrobocia wśród magistrów m.in. pedagogiki i socjologii
W świetle danych DGP co dziewiątym bezrobotnym jest w naszym kraju absolwent wyższej uczelni, a w miastach, w których jest ponad dwadzieścia szkół wyższych, jak Warszawa czy Łódź bez pracy jest nawet co czwarta osoba po studiach. Pod koniec marca zarejestrowanych było blisko 236 tys. bezrobotnych z wyższym wykształceniem. To o ponad 9,9 tys. więcej niż w końcu ubiegłego roku. Od początku bieżącego roku liczba bezrobotnych zwiększyła się o ponad 159 tys. Jeśli dostrzeżemy, że co 9 osobą wśród studiujących, są studenci pedagogiki, to nie ulega wątpliwości, że właśnie dla nich nie ma ofert pracy i to oni w pierwszej kolejności zwrócą się o zasiłek socjalny. Wyższe szkoły prywatne, ale częściowo i publiczne w ramach studiów niestacjonarnych, kształcą za dużo socjologów, historyków, politologów czy specjalistów z zakresu marketingu i zarządzania.
Niestety, nie spostrzegłem w swoim mieście ani pierwszomajowego pochodu, ani kontrmanifestacji. Ulice były puste, jakby wszyscy wyjechali na wakacje. Pogoda rzeczywiście jest letnia. Wyższe szkoły prywatne w Łodzi informują na swoich stronach, że są nieczynne. Tak ich władze też świętują, zapewne grillują, bo przecież spokojne są o zbliżającą się rekrutację na studia. Jakoś nie działa żaden klub studencki, nie widać żadnej aktywności młodych ludzi - ani demonstrującej radość bycia studentami, ani też protestującej przeciwko braku dla nich miejsc pracy. Im jest wszystko jedno, tak jak wszystko jedno jest ich nauczycielom akademickim (chociaż i to określenie jest zapewne na wyrost).
1 maja czczą święto pracą tylko ci, którzy ją szanują lub zabiegają o to, by ją posiąść. Otrzymałem dzisiaj kilkanaście listów od moich najbardziej ambitnych studentów i doktorantów, którzy wykorzystują te wolne dni do nadrobienia zaległości. Powoli zbliża się koniec semestru, sesja egzaminacyjna, a dla niektórych koniec studiów. W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapewne już się zastanawiają, co tu zrobić, żeby w Polsce nie wzrastało bezrobocie, bo to tylko kompromituje władze.
Mam pomysł, co zrobić, żeby nie było tak wysokiego odsetka osób bezrobotnych w wieku 19+ (to teraz modna symbolika). Należy wprowadzić do kierunków zamawianych przez nasze ministerstwo wymienione powyżej kierunki studiów, nawet z amnestią maturalną, tzn. że każdy, kto w tym roku nie zda matury, a ponoć szykuje się pogrom, będzie mógł wyjątkowo studiować bezpłatnie. Koniecznie należy uczynić kierunkiem zamawianym - i to tylko dla tych uczelni czy szkół wyższych, które "kształcą" on-line, kierunek: ETYKA. Przedmiot ten ma być nauczany w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych w ten właśnie sposób. Trzeba zatem zastosować metodę tym samym na to samo. Już widzę opracowane dla tego kierunku standardy kształcenia w ramach obowiązujących krajowych ram kwalifikacyjnych.
Wprowadzana deregulacja zawodów została przez rząd poszerzona o deregulację (denominację) poziomu wykształcenia, tak więc nie ma znaczenia, kto, gdzie, jak długo i co będzie studiował, byle tylko dał się zamknąć w murach jakiejś "wsp", albo zalogował się na platformie e-learningowej. Do pracy, rodacy, do pracy!
Niestety, nie spostrzegłem w swoim mieście ani pierwszomajowego pochodu, ani kontrmanifestacji. Ulice były puste, jakby wszyscy wyjechali na wakacje. Pogoda rzeczywiście jest letnia. Wyższe szkoły prywatne w Łodzi informują na swoich stronach, że są nieczynne. Tak ich władze też świętują, zapewne grillują, bo przecież spokojne są o zbliżającą się rekrutację na studia. Jakoś nie działa żaden klub studencki, nie widać żadnej aktywności młodych ludzi - ani demonstrującej radość bycia studentami, ani też protestującej przeciwko braku dla nich miejsc pracy. Im jest wszystko jedno, tak jak wszystko jedno jest ich nauczycielom akademickim (chociaż i to określenie jest zapewne na wyrost).
1 maja czczą święto pracą tylko ci, którzy ją szanują lub zabiegają o to, by ją posiąść. Otrzymałem dzisiaj kilkanaście listów od moich najbardziej ambitnych studentów i doktorantów, którzy wykorzystują te wolne dni do nadrobienia zaległości. Powoli zbliża się koniec semestru, sesja egzaminacyjna, a dla niektórych koniec studiów. W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapewne już się zastanawiają, co tu zrobić, żeby w Polsce nie wzrastało bezrobocie, bo to tylko kompromituje władze.
Mam pomysł, co zrobić, żeby nie było tak wysokiego odsetka osób bezrobotnych w wieku 19+ (to teraz modna symbolika). Należy wprowadzić do kierunków zamawianych przez nasze ministerstwo wymienione powyżej kierunki studiów, nawet z amnestią maturalną, tzn. że każdy, kto w tym roku nie zda matury, a ponoć szykuje się pogrom, będzie mógł wyjątkowo studiować bezpłatnie. Koniecznie należy uczynić kierunkiem zamawianym - i to tylko dla tych uczelni czy szkół wyższych, które "kształcą" on-line, kierunek: ETYKA. Przedmiot ten ma być nauczany w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych w ten właśnie sposób. Trzeba zatem zastosować metodę tym samym na to samo. Już widzę opracowane dla tego kierunku standardy kształcenia w ramach obowiązujących krajowych ram kwalifikacyjnych.
Wprowadzana deregulacja zawodów została przez rząd poszerzona o deregulację (denominację) poziomu wykształcenia, tak więc nie ma znaczenia, kto, gdzie, jak długo i co będzie studiował, byle tylko dał się zamknąć w murach jakiejś "wsp", albo zalogował się na platformie e-learningowej. Do pracy, rodacy, do pracy!
29 kwietnia 2012
O "trudnej" sztuce kierowania Komisją Edukacji, Nauki i Młodzieży
Sięgnąłem do pełnego zapisu przebiegu obrad parlamentarnej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, której przewdniczenie powierzono posłowi Ruchu Palikota - Arturowi Bramorze. Aż dziw bierze, że ktokolwiek ośmielał się oczekiwać jakichkolwiek kompetencji merytorycznych od przewodniczącego takiej Komisji. Nie są tu one w ogóle i do niczego potrzebne. Komisja pracuje w ustalonym rytmie i na określonych zasadach, niezależnie od tego, jaki jest temat jej obrad. Zapewniam Państwa, że każdy może być przewodniczącym takiej Komisji, nawet uczeń szkoły średniej, toteż można śmiało powiedzieć, że nasi tegoroczni maturzyści noszą w swoich plecakach "buławę" przewodniczącego takiej Komisji. Gdyby nie wiedzieli, jak trudne i odpowiedzialne czekają ich w przyszłości obowiązki, wyjaśniam i uspokajam, że powinni sobie z nimi poradzić. Wkrótce nasi konstruktorzy wyprodukują - na wzór amerykańskiego profesora, który wymyślił robota do pracy trerapeutyczneju z autystycznymi dziećmi - robota do przewodniczenia tego typu organom władzy ustawodawczej. Być może nawet spełni się kluczowy warunek Ruchu Palikota, by zmniejszyć liczbę parlamentarzystów i odciążyć tym samym budżet państwa od niepotrzebnych kosztów. Jeśli od przyszłej kadencji byłoby możliwe zainstalowanie w salach obrad parlamentarnych komisji, a można zacząć od edukacji, odpowiednio zaprogramowanego robota, to ich przebieg będzie wyglądał następująco:
Przewodniczący Komisji:
- Otwieram posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Stwierdzam kworum. Informuję, że Marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Prezydium Sejmu skierował w dniu ... bieżącego roku do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży do pierwszego czytania poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty ... Jest to druk nr X. Informuję, że Sejm podczas posiedzenia w dniu ... bieżącego roku skierował do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży , w celu rozpatrzenia, projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty . Jest to druk nr X. Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia obejmuje: pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy z druku nr X, a w drugim punkcie rozpatrzenie projektu ustawy z druku nr X. Czy są uwagi do porządku dziennego?
- Nie słyszę uwag. Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty.
- Przystępujemy do realizacji porządku dziennego. Proszę o uzasadnienie projektu przedstawiciela wnioskodawców pana posła ... . Proszę o zachowanie ciszy.
Teraz poseł sprawozdawca coś tam referuje.
Po zakończeniu wypowiedzi ponownie włącza się Przewodniczący:
- Dziękujemy panu X. Otwieram dyskusję. Proszę o głos panią minister X, w imieniu ministerstwa. Oddaję głos.
(...)
Teraz głos zabierze ktoś z ministerstwa - sam minister lub jego zastępca. Jak w grze PSP-3 może skalibrować swój profil i przystąpić do referowania. Po tej wypowiedzi Przewodniczący sformułuje następujące zdanie:
-Dziękujemy bardzo. Otwieram dyskusję. W pierwszej części będą wypowiadali się posłowie. W następnej kolejności zaproszeni goście. Jako pierwszy zadeklarował chęć zabrania głosu pan poseł X. W następnej kolejności wystąpi pan poseł Y.
Po każdej z tych wypowiedzi Przewodniczący Komisji musi stwierdzić:
- Dziękuję bardzo. Teraz głos zabierze pan poseł Y, a przygotowuje się pan poseł Z. Oddaję głos, itd.
Kiedy posiedzenie Komisji będzie zbliżało się ku końcowi, Przewodniczący zakomunikuje:
- Ostatni głos w dyskusji zabierze pan XZ. Prosiłbym o możliwie krótkie wypowiedzi.
Może zdarzyć się, że jakiś niepokorny poseł, zapewne warchoł z opozycji, będzie chciał zadać komuś z władz resortu edukacji czy nauki jakieś (podchwytliwe) pytanie, oczywiście polityczne. Przewodniczący będzie na to przygotowany, komunikując:
- W pierwszej kolejności do zadanych pytań ustosunkuje się przedstawiciel wnioskodawców pan X. W następnej kolejności minister/wiceminister Y.
Ważna jest kolejność dopuszczania uczestników takiego posiedzenia do głosu. Na zakończenie obrad obowiązuje następująca formuła wypowiedzi:
Czy ktoś chce zabrać głos w tym punkcie? Nie słyszę. W związku z tym poddaję pod głosowanie wniosek. Czy jest sprzeciw wobec wniosku o podjęcie uchwały w trybie art....regulaminu Sejmu o wspólne rozpatrzenie projektów? Nie słyszę sprzeciwu.
Stwierdzam, że Komisja przyjęła wniosek. Na tym porządek posiedzenia został wyczerpany. Zamykam posiedzenie Komisji. Informuję, że protokół z posiedzenia z załączonym pełnym zapisem jego przebiegu będzie do wglądu w sekretariacie Komisji Kancelarii Sejmu.
Ufff. Można już wyłączyć światło i udać się na obiad. Przewodniczącego też trzeba doładować energetycznie, jak każdy telefon komórkowy. Doprawdy, niezwykle trudna i odpowiedzialna jest praca posła - Przewodniczącego Komisji. Ja bym tak nie potrafił.
Proponuję, by obowiązkowo od nowego roku szkolnego wprowadzić już w szkołach ponadgimnazjalnych, w ramach zajęć z "Wiedzy o Społeczeństwie", grę dydaktyczną pt. "Obrady Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży". Niech uczniowie wybiorą sobie rolę do jej przećwiczenia np. przewodniczącego komisji, jej członka, zaproszonego gościa czy przedstawiciela władz resortu edukacji lub nauki i szkolnictwa wyższego. Najwyższy czas kształcić w naszych szkołach praktycznie. Po co opowiadać, czytać, wkuwać wiedzę o jakże odpowiedzialnej pracy parlamentarnej posłów. Niech młodzi sami zobaczą i doświadczą, że to jest bardzo trudne. Trzeba do tego jeszcze być politykiem.
Przewodniczący Komisji:
- Otwieram posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Stwierdzam kworum. Informuję, że Marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Prezydium Sejmu skierował w dniu ... bieżącego roku do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży do pierwszego czytania poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty ... Jest to druk nr X. Informuję, że Sejm podczas posiedzenia w dniu ... bieżącego roku skierował do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży , w celu rozpatrzenia, projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty . Jest to druk nr X. Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia obejmuje: pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy z druku nr X, a w drugim punkcie rozpatrzenie projektu ustawy z druku nr X. Czy są uwagi do porządku dziennego?
- Nie słyszę uwag. Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty.
- Przystępujemy do realizacji porządku dziennego. Proszę o uzasadnienie projektu przedstawiciela wnioskodawców pana posła ... . Proszę o zachowanie ciszy.
Teraz poseł sprawozdawca coś tam referuje.
Po zakończeniu wypowiedzi ponownie włącza się Przewodniczący:
- Dziękujemy panu X. Otwieram dyskusję. Proszę o głos panią minister X, w imieniu ministerstwa. Oddaję głos.
(...)
Teraz głos zabierze ktoś z ministerstwa - sam minister lub jego zastępca. Jak w grze PSP-3 może skalibrować swój profil i przystąpić do referowania. Po tej wypowiedzi Przewodniczący sformułuje następujące zdanie:
-Dziękujemy bardzo. Otwieram dyskusję. W pierwszej części będą wypowiadali się posłowie. W następnej kolejności zaproszeni goście. Jako pierwszy zadeklarował chęć zabrania głosu pan poseł X. W następnej kolejności wystąpi pan poseł Y.
Po każdej z tych wypowiedzi Przewodniczący Komisji musi stwierdzić:
- Dziękuję bardzo. Teraz głos zabierze pan poseł Y, a przygotowuje się pan poseł Z. Oddaję głos, itd.
Kiedy posiedzenie Komisji będzie zbliżało się ku końcowi, Przewodniczący zakomunikuje:
- Ostatni głos w dyskusji zabierze pan XZ. Prosiłbym o możliwie krótkie wypowiedzi.
Może zdarzyć się, że jakiś niepokorny poseł, zapewne warchoł z opozycji, będzie chciał zadać komuś z władz resortu edukacji czy nauki jakieś (podchwytliwe) pytanie, oczywiście polityczne. Przewodniczący będzie na to przygotowany, komunikując:
- W pierwszej kolejności do zadanych pytań ustosunkuje się przedstawiciel wnioskodawców pan X. W następnej kolejności minister/wiceminister Y.
Ważna jest kolejność dopuszczania uczestników takiego posiedzenia do głosu. Na zakończenie obrad obowiązuje następująca formuła wypowiedzi:
Czy ktoś chce zabrać głos w tym punkcie? Nie słyszę. W związku z tym poddaję pod głosowanie wniosek. Czy jest sprzeciw wobec wniosku o podjęcie uchwały w trybie art....regulaminu Sejmu o wspólne rozpatrzenie projektów? Nie słyszę sprzeciwu.
Stwierdzam, że Komisja przyjęła wniosek. Na tym porządek posiedzenia został wyczerpany. Zamykam posiedzenie Komisji. Informuję, że protokół z posiedzenia z załączonym pełnym zapisem jego przebiegu będzie do wglądu w sekretariacie Komisji Kancelarii Sejmu.
Ufff. Można już wyłączyć światło i udać się na obiad. Przewodniczącego też trzeba doładować energetycznie, jak każdy telefon komórkowy. Doprawdy, niezwykle trudna i odpowiedzialna jest praca posła - Przewodniczącego Komisji. Ja bym tak nie potrafił.
Proponuję, by obowiązkowo od nowego roku szkolnego wprowadzić już w szkołach ponadgimnazjalnych, w ramach zajęć z "Wiedzy o Społeczeństwie", grę dydaktyczną pt. "Obrady Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży". Niech uczniowie wybiorą sobie rolę do jej przećwiczenia np. przewodniczącego komisji, jej członka, zaproszonego gościa czy przedstawiciela władz resortu edukacji lub nauki i szkolnictwa wyższego. Najwyższy czas kształcić w naszych szkołach praktycznie. Po co opowiadać, czytać, wkuwać wiedzę o jakże odpowiedzialnej pracy parlamentarnej posłów. Niech młodzi sami zobaczą i doświadczą, że to jest bardzo trudne. Trzeba do tego jeszcze być politykiem.
28 kwietnia 2012
Czym kierują się osoby, które w głosowaniach wstrzymują się od głosu?
Coraz częściej pojawiają się sygnały o tym, że członkowie różnych gremiów, rad, zespołów, komitetów itp., którzy są zobowiązani do podejmowania decyzji w jakiejś sprawie za pomocą głosowania (jawnego lub tajnego), coraz częściej sięgają po kategorię "wstrzymuję się", zamiast jednoznacznie opowiedzieć się "ZA" lub "PRZECIW". W głosowaniach w sprawach personalnych ten rodzaj wyboru wcale nie jest obojętny w swoich skutkach. Utrudniają one uzyskanie większości, ponieważ sumują się z głosami przeciw.
Czym zatem kierują się ci, którzy dokonują wyboru: "WSTRZYMUJĘ SIĘ"? Być może chcą w ten sposób wyrazić swoją postawę, typu:
- nie wiem, nie mam pojęcia, za czym/kim się opowiedzieć;
- nie rozumiem, czego rzecz dotyczy;
- nie jestem w tym kompetentny/a;
- jest mi to obojętne;
- jestem niezdecydowany/a;
- tak ochronię swoją pozycję przed pomówieniem o bycie za kimś/czymś lub przeciwko komuś/czemuś;
- lubię być "okrakiem na barykadzie";
- co mnie ktoś/coś obchodzi;
- nie będę w tym uczestniczył/a;
- kogoś w ten sposób "załatwię", "zablokuję";
- nie będę się angażował/a.
Okazuje się, że wybór decyzji "wstrzymuję się" jest w praktyce opowiedzeniem się PRZECIW czemuś czy komuś. Gdybyśmy nie liczyli głosów wstrzymujących, to uniknęlibyśmy wszelkich "taktyk" i manipulacji lub losowych rozstrzygnięć w kluczowych często kwestiach. Wstrzymanie się nie jest głosem obojętnym dla dalszych losów procedowanej sprawy. Ono często przesądza o jej zakwestionowaniu, odrzuceniu, a więc i zaprzepaszczeniu. Może zatem chodzi o to, by dając prawo do głosu wstrzymującego się, jego sprawcy mogli mieć poczucie "czystego sumienia"? Zawsze mogą powiedzieć, że przecież nie byli PRZECIW.
Jak musi czuć się osoba, której sprawa zostaje odrzucona w wyniku uzgodnionego lub przypadkowego podjęcia wyboru wstrzymującego się przez część głosujących? Czy nie byłoby lepiej wiedzieć: ile osób jest jednoznacznie ZA, a ile - PRZECIW? Czy wybór zero-jedynkowy nie jest wyborem uczciwszym, tak wobec siebie, jak i tych spraw czy osób, których on dotyczy? Może ci, którzy chcą się wstrzymać, niech nie głosują, niech wyjdą z obrad, nie uczestniczą w "zmowie wykluczania kogoś"?
A czytelnicy są: ZA, PRZECIW czy jednak WSTRZYMAJĄ SIĘ od głosu w sprawie WSTRZYMYWANIA SIĘ w trakcie różnych wyborów?
Czym zatem kierują się ci, którzy dokonują wyboru: "WSTRZYMUJĘ SIĘ"? Być może chcą w ten sposób wyrazić swoją postawę, typu:
- nie wiem, nie mam pojęcia, za czym/kim się opowiedzieć;
- nie rozumiem, czego rzecz dotyczy;
- nie jestem w tym kompetentny/a;
- jest mi to obojętne;
- jestem niezdecydowany/a;
- tak ochronię swoją pozycję przed pomówieniem o bycie za kimś/czymś lub przeciwko komuś/czemuś;
- lubię być "okrakiem na barykadzie";
- co mnie ktoś/coś obchodzi;
- nie będę w tym uczestniczył/a;
- kogoś w ten sposób "załatwię", "zablokuję";
- nie będę się angażował/a.
Okazuje się, że wybór decyzji "wstrzymuję się" jest w praktyce opowiedzeniem się PRZECIW czemuś czy komuś. Gdybyśmy nie liczyli głosów wstrzymujących, to uniknęlibyśmy wszelkich "taktyk" i manipulacji lub losowych rozstrzygnięć w kluczowych często kwestiach. Wstrzymanie się nie jest głosem obojętnym dla dalszych losów procedowanej sprawy. Ono często przesądza o jej zakwestionowaniu, odrzuceniu, a więc i zaprzepaszczeniu. Może zatem chodzi o to, by dając prawo do głosu wstrzymującego się, jego sprawcy mogli mieć poczucie "czystego sumienia"? Zawsze mogą powiedzieć, że przecież nie byli PRZECIW.
Jak musi czuć się osoba, której sprawa zostaje odrzucona w wyniku uzgodnionego lub przypadkowego podjęcia wyboru wstrzymującego się przez część głosujących? Czy nie byłoby lepiej wiedzieć: ile osób jest jednoznacznie ZA, a ile - PRZECIW? Czy wybór zero-jedynkowy nie jest wyborem uczciwszym, tak wobec siebie, jak i tych spraw czy osób, których on dotyczy? Może ci, którzy chcą się wstrzymać, niech nie głosują, niech wyjdą z obrad, nie uczestniczą w "zmowie wykluczania kogoś"?
A czytelnicy są: ZA, PRZECIW czy jednak WSTRZYMAJĄ SIĘ od głosu w sprawie WSTRZYMYWANIA SIĘ w trakcie różnych wyborów?
27 kwietnia 2012
Krytycznie o polskiej oświacie
Ostatnie posiedzenie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN poświęcone było sytuacji polskiej oświaty. Otworzył je mój referat - w zastępstwie za prof. Marię Dudzikową, która z ważnych powodów rodzinnych nie mogła przyjechać do Krakowa - poświęcony polityce nasilającego się i toksycznego centralizmu edukacyjnego w Polsce. Spojrzenie na system oświaty z perspektywy pedagogiki krytycznej uświadamia nam, że jest to nie tylko system organizowania przez różne podmioty procesów uczenia się, wychowania i autoedukacji, ale także jest on przestrzenią międzyludzkich interakcji w toku procesów poddawanych skorumpowanemu ekonomicznie i administracyjnie imperatywowi pedagogicznej struktury instytucji makro-mezo- i mikrooświatowych. Ekonomizacja, biurokratyzacja, ideologizacja i masowa kultura zniekształcają te systemy, ograniczając i tak już labilną wolność pedagogiczną różnych organów szkolnych. Wypowiedzi polityków oświatowych w różnych okresach transformacji systemowej uświadomiły mi, że nie tylko w tak krytykowanym okresie transformacji społeczno-politycznej III RP można odczytać u przedstawicieli władzy parlamentarnej, samorządowej i rządowej ideologiczne zniekształcanie różnie stanowionego sensu edukacji i wychowania.
Badania w nurcie krytycznej teorii kształcenia są ukierunkowane nie tylko na funkcjonowanie władz oświatowych, ale i sposoby pełnienia ról i zadań przez nauczycieli, uczniów, rodziców czy inne osoby, które doświadczają (rozpoznają) w rzeczywistości dydaktycznej (o-)presji od przedszkola po szkołę wyższą jako sprzeczność, wymagającą odpowiedzi na pytanie o ich przyczyny. Takie podejście w pedagogice obejmuje sferę interakcji międzyludzkich ukierunkowanych na uwolnienie jednostek spod panujących w instytucjach edukacyjnych stosunków dominacji, mechanizmów selekcji i pozbawionego racji etycznych panowania oraz ograniczeń rozwojowych czy samorealizacyjnych. Jej szczególna funkcja polega na poddawaniu krytycznej analizie makropolityki oświatowej oraz stanu instytucji edukacyjnych i środowisk socjalizacyjno-wychowujących z perspektywy obecnej w nich przemocy i nieuzasadnionej władzy.
Prof. Czesław Banach dokonał analizy dotychczasowych strategii reformowania oświaty oraz wykorzystywania w niej różnych modeli pedagogiki reform. Prof. Dorota Klus-Stańska zastanawiała się nad tym, czy nie powinniśmy zacząć martwić się stanem kształcenia polskich nauczycieli w wyższym szkolnictwie publicznym i prywatnym, które w ogóle nie podlega w tym zakresie żadnej kontroli, w związku z czym, każdy robi, co chce i jak chce. Zaczyna dominować zbiurokratyzowania i infantylizująca formuła kształcenia kandydatów do tego zawodu. Tymczasem nasze dzieci - mówiła D.Klus-Stańska- spędzają z nauczycielami więcej czasu, niż z własnymi rodzicami, a zatem nie powinno nam-rodzicom być obojętne, kto, jak i na podstawie czego uczy i socjalizuje nasze dzieci. Edukacja toksycznego nauczyciela może być dla młodych pokoleń jałowa, nieskuteczna, powierzchowna itp. A zatem i szkoła z źle wykształconym nauczycielem może być szkodliwa dla przebywających w niej pod przymusem uczniów. O tym, że w szkołach powszechnych i publicznych dzieci są niewystarczająco dobrze edukowane najlepiej świadczy szara strefa naszego rynku, czyli udzielanie uczniom korepetycji, często przez ich własnych nauczycieli, jak i posyłanie dzieci przez rodziców na różnego rodzaju kursy czy dodatkowe zajęcia.
Gdańska profesor zwróciła także uwagę na to, że w kształceniu przyszłych nauczycieli nie uczestniczą pedagodzy, tylko nauczyciele metodycy. Co im oferują? Przede wszystkim przekazują przyszłym adeptom tego zawodu dużo wskazówek praktycznych, z własnych doświadczeń zawodowych, ale zarazem pozbawionych teoretycznej refleksji. Standardy kształcenia nauczycieli, jakie przyjęło MNiSW powstały - zdaniem D. Klus-Stańskiej - w formule tradycyjnych programów szkolnych. Tymczasem wiele szkół już się zmieniło, a i nauczyciele coraz częściej i śmielej sięgają po sprawdzone w modelach szkół alternatywnych atrakcyjne i aktywizujące uczniów metody i formy pracy z nimi.
Najwięcej jednak czasu poświęcono w tej debacie określonym przez MEN standardom zawodu nauczycielskiego, które sprowadzają go do poziomu sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy wystarczyło przygotowanie na poziomie szkoły średniej czy policealnej (studium nauczycielskie czy tzw. wyższe studium nauczycielskie). Od 2009 r. była minister edukacji Katarzyna Hall obniżyła próg koniecznego poziomu wykształcenia nauczycieli przedszkoli, szkół podstawowych i gimnazjów do licencjatu. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN poparł - przedstawioną i uzasadnioną przez prof. Edytę Gruszczyk-Kolczyńską z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie - uchwałę Rady Wydziału Nauk Pedagogicznych tej Akademii w sprawie zwrócenia się do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Ministra Edukacji Narodowej z wnioskiem o zmianę kwalifikacji zawodowych nauczycieli wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej oraz nauczycieli dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych (pedagogów specjalnych) na pełne i jednolite wykształcenie pięcioletnie.
Debatę zamknęły dwa wystąpienia specjalnych Gości: dr. hab. Janusza Morbitzera prof. Uniwersytetu Pedagogicznego z Krakowa i dr Anny Jurek z Uniwersytetu Opolskiego.
Ten pierwszy mówił o tzw. nowych nowych mediach Nowe media, a w szczególności tzw. nowe nowe media (termin wprowadzony przez P. Levinsona, kontynuatora myśli M. McLuhana), w tym Internet, ukształtowały nowy typ ucznia (ogólniej: przedstawiciela młodego pokolenia – cyfrowego tubylca). Zdaniem profesora J. Morbitzera: szczególnie istotne są tu zmiany w neuronalnej budowie mózgu, prowadzące do tzw. myślenia hipertekstowego i zmniejszenia zdolności do głębszej refleksji (prace amerykańskiego neurologa Gary Smalla i pisarza Nicholasa Carra). W rezultacie technologicznych przemian powstała w krajach wysokorozwiniętych nowa koncepcja uczenia się, zgodnie z zasadą: „połącz się, aby się nauczyć”.
Tym samym tzw. konektywizm, oparł swoje rozwiązania edukacyjne na dwóch założeniach:
• wiedza może istnieć w Internecie (a nie tylko w umyśle uczącej się osoby),
• najważniejszą kategorią w cyfrowym świecie jest „wiedzieć gdzie”.
Nowo ukształtowany przez media uczeń jest katalizatorem oddolnych przemian w edukacji. Istotą nowej szkoły nie są jednak nowe technologie (choć są w niej silnie obecne), lecz nowe relacje nauczyciel-uczeń. Jest to wizja szkoły bazującej na partnerskim kontakcie nauczyciela z uczniem, koncentrującej się na wydobywaniu kapitału intelektualnego ucznia i przygotowaniu go do ustawicznego kształcenia, a nie – jak dotąd – na wszechobecnych testach. Jest to szkoła, która zajmuje się budowaniem pozytywnego środowiska uczenia się (warunków). Wydaje się, że w obecnych czasach, trafnie scharakteryzowanych przez prof. Z. Baumana jako „płynna nowoczesność”, w której wiele treści podlega szybkiej dezaktualizacji, takie rozłożenie akcentów w edukacji jest racjonalne i optymalne.
Pani dr Anna Jurek natomiast przedstawiła błędy w podręcznikach do kształcenia elementarnego dzieci w naszym kraju. (wcześniej pisałem o jej badaniach w blogu)Celem podjętych przez nią badań było rozpoznanie dydaktycznych przyczyn niezadowalającego i stale pogarszającego się poziomu umiejętności uczniów w zakresie czytania i pisania. Przeanalizowane zostały pod kątem wartości i skuteczności dydaktycznej metody nauczania tych umiejętności zastosowane w podręcznikach najczęściej wybieranych w roku szkolnym 2009/2010 przez nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej pracujących w szkołach podstawowych województwa dolnośląskiego, śląskiego i opolskiego . Łącznie obiektem badań było sto publikacji, wchodzących w skład następujących pakietów edukacyjnych: Wesoła szkoła, Ja i moja szkoła, Już w szkole, Przygoda z klasą, Z Ekoludkiem w szkole. Na publikacje te złożyły się podręczniki podstawowe i uzupełniające, zeszyty ćwiczeń, karty pracy, karty badania umiejętności uczniów, wprawki i wyprawki dla uczniów, zbiory tekstów do czytania, programy nauczania, poradniki i przewodniki metodyczne oraz scenariusze zajęć.
Analiza metod nauki czytania i pisania zastosowanych w wymienionych pakietach edukacyjnych została przeprowadzona w oparciu o kryterium rozwoju dziecka, różnorodności ćwiczeń i ich atrakcyjności dla uczniów, uwzględnienia zasady stopniowania trudności, wad i zalet danej metody oraz jej zgodności z polskim systemem językowym i podstawami psycholingwistycznymi przebiegu procesu początkowej nauki czytania i pisania, a także efektywności metody w opanowaniu języka pisanego przez dzieci. Weryfikacja wartości metod została dokonana w formie prac pisemnych uczniów z 28 klas trzecich, nauczanych według podręczników, które były przedmiotem badania zgodnie z postawionymi problemami. W pracach pisemnych zostały przeanalizowane rodzaje błędów popełnionych przez uczniów. Wyniki badań pozwoliły ustalić źródła trudności uczniów. Można wśród nich wyróżnić ograniczenia wynikające z przyjętych metod oraz ograniczenia i błędy wynikające z podręczników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)