(źródło: opracowanie własne z udziałem ChatGPT5)
Co
roku OECD publikuje raport Education at a Glance, który daje wgląd w
kondycję systemów edukacyjnych na całym świecie. Porównując edycję z 2024 i
2025 roku, trudno nie zauważyć, że Polska znalazła się w miejscu, gdzie postęp
miesza się z poważnymi problemami.
Z
jednej strony mamy powody do umiarkowanego optymizmu. Wydatki na edukację w
Polsce wzrosły – z poziomu zaledwie 3,2–3,3% PKB w 2024 roku do 4,1% w roku
2025. To wciąż poniżej średniej OECD, ale krok w dobrą stronę. Rządzący lubią
podkreślać, że Polska nadrabia zaległości, a większe nakłady mają zapewnić
nowoczesne szkoły i lepsze warunki nauki.
Ale
za tymi liczbami kryją się problemy, które coraz trudniej ignorować.
Największym z nich jest dramatyczny deficyt kadry nauczycielskiej. W 2025 roku
w Polsce brakowało ponad 5,7 tys. nauczycieli, czyli niemal tylu, ilu co roku
opuszcza uczelnie pedagogiczne. To nie jest już chwilowe zachwianie równowagi,
lecz sygnał systemowego kryzysu. Jeśli młodzi absolwenci nie chcą pracować w
szkołach, a doświadczeni pedagodzy odchodzą, to żadna reforma programowa ani
cyfrowa nie ma szans na sukces.
Równie
niepokojące są dane dotyczące umiejętności dorosłych. Aż 40% Polaków ma
problemy z podstawowym czytaniem i rozumieniem tekstu. To jest niepokojący a nieporównywalny wskaźnik z
liderami z Europy Północnej. To oznacza, że system edukacji nie radzi sobie nie
tylko z przekazywaniem wiedzy, ale też z kształtowaniem kompetencji całożyciowych, które są
fundamentem funkcjonowania we współczesnym społeczeństwie.
Owszem,
dyplom wyższej uczelni w Polsce ma dziś dużą wartość na rynku pracy, o czym świadczy różnica w
zatrudnieniu między absolwentami uczelni a osobami po szkole średniej. wynosi ona 16
punktów procentowych. Jeśli jednak jednocześnie rośnie przepaść w kompetencjach, a
szkoły średnie nie dają wystarczającego przygotowania, to cała konstrukcja
staje się krucha.
Patrząc
na zestawienie raportów, trudno mówić o przełomie. Owszem, jest poprawa
w finansowaniu edukacji powszechnej, ale jednocześnie mamy pogorszenie w dostępności do młodych i świetnie wykształconych nauczycieli oraz stagnację w jakości kształcenia osób dorosłych. Polska edukacja
stoi więc w rozkroku: między aspiracjami a rzeczywistością, między pięknymi
planami a dramatem dnia codziennego w szkołach.
To
nie jest obraz systemu, który zmierza ku stabilności. To raczej ostrzeżenie:
jeśli dziś nie rozwiążemy problemu kadr nauczycielskich i jakości kształcenia powszechnego, to za
kilka lat będziemy płacić jeszcze wyższą cenę, nie tylko w rankingach OECD,
ale w realnej przyszłości naszych dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam