W świetle danych DGP co dziewiątym bezrobotnym jest w naszym kraju absolwent wyższej uczelni, a w miastach, w których jest ponad dwadzieścia szkół wyższych, jak Warszawa czy Łódź bez pracy jest nawet co czwarta osoba po studiach. Pod koniec marca zarejestrowanych było blisko 236 tys. bezrobotnych z wyższym wykształceniem. To o ponad 9,9 tys. więcej niż w końcu ubiegłego roku. Od początku bieżącego roku liczba bezrobotnych zwiększyła się o ponad 159 tys. Jeśli dostrzeżemy, że co 9 osobą wśród studiujących, są studenci pedagogiki, to nie ulega wątpliwości, że właśnie dla nich nie ma ofert pracy i to oni w pierwszej kolejności zwrócą się o zasiłek socjalny. Wyższe szkoły prywatne, ale częściowo i publiczne w ramach studiów niestacjonarnych, kształcą za dużo socjologów, historyków, politologów czy specjalistów z zakresu marketingu i zarządzania.
Niestety, nie spostrzegłem w swoim mieście ani pierwszomajowego pochodu, ani kontrmanifestacji. Ulice były puste, jakby wszyscy wyjechali na wakacje. Pogoda rzeczywiście jest letnia. Wyższe szkoły prywatne w Łodzi informują na swoich stronach, że są nieczynne. Tak ich władze też świętują, zapewne grillują, bo przecież spokojne są o zbliżającą się rekrutację na studia. Jakoś nie działa żaden klub studencki, nie widać żadnej aktywności młodych ludzi - ani demonstrującej radość bycia studentami, ani też protestującej przeciwko braku dla nich miejsc pracy. Im jest wszystko jedno, tak jak wszystko jedno jest ich nauczycielom akademickim (chociaż i to określenie jest zapewne na wyrost).
1 maja czczą święto pracą tylko ci, którzy ją szanują lub zabiegają o to, by ją posiąść. Otrzymałem dzisiaj kilkanaście listów od moich najbardziej ambitnych studentów i doktorantów, którzy wykorzystują te wolne dni do nadrobienia zaległości. Powoli zbliża się koniec semestru, sesja egzaminacyjna, a dla niektórych koniec studiów. W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapewne już się zastanawiają, co tu zrobić, żeby w Polsce nie wzrastało bezrobocie, bo to tylko kompromituje władze.
Mam pomysł, co zrobić, żeby nie było tak wysokiego odsetka osób bezrobotnych w wieku 19+ (to teraz modna symbolika). Należy wprowadzić do kierunków zamawianych przez nasze ministerstwo wymienione powyżej kierunki studiów, nawet z amnestią maturalną, tzn. że każdy, kto w tym roku nie zda matury, a ponoć szykuje się pogrom, będzie mógł wyjątkowo studiować bezpłatnie. Koniecznie należy uczynić kierunkiem zamawianym - i to tylko dla tych uczelni czy szkół wyższych, które "kształcą" on-line, kierunek: ETYKA. Przedmiot ten ma być nauczany w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych w ten właśnie sposób. Trzeba zatem zastosować metodę tym samym na to samo. Już widzę opracowane dla tego kierunku standardy kształcenia w ramach obowiązujących krajowych ram kwalifikacyjnych.
Wprowadzana deregulacja zawodów została przez rząd poszerzona o deregulację (denominację) poziomu wykształcenia, tak więc nie ma znaczenia, kto, gdzie, jak długo i co będzie studiował, byle tylko dał się zamknąć w murach jakiejś "wsp", albo zalogował się na platformie e-learningowej. Do pracy, rodacy, do pracy!