02 czerwca 2024

Nie tylko student nie kupi artykułu za 30 dolarów

 


Namawiam magistrantów do czytania literatury zagranicznej. Niech uczą się przy tej okazji także specjalistycznego języka własnej dyscypliny naukowej. Jedna z moich studentek postanowiła zapoznać się z artykułem, który został opublikowany w czasopiśmie Stanford University. Jak czytać, to ponoć tych z rankingowego szczytu. w związku z tym, że sama interesuje się recepcją sztuki wśród uczniów szkół podstawowych natrafiła na artykuł w periodyku The Elementary School Journal ... polskich autorów. 

Ucieszyłem się, że studentka włączy do aktualnego stanu badań tej problematyki wyniki najnowszych badań psychologicznych adiunkt Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie Katarzyny Szubielskiej i asystenta dr. Marcina Wojtasińskiego.  Czasopismo jest dostępne w sieci, a zatem wydawałoby się, że wystarczy kliknąć, by ściągnąć sobie interesujący kogoś tekst. 

Niestety, studentka odstąpiła od tego zamiaru, kiedy otrzymała informację, że za dostęp do artykułu musi zapłacić 30 dolarów. Z artykułu nie skorzystała a ponoć jest ciekawy, bo - jak wynika ze streszczenia: "badano zmiany w recepcji sztuki nowoczesnej/współczesnej przez uczniów w wieku 6–15 lat. Respondenci oceniali obrazy abstrakcyjne i sztukę konceptualną (pomiar uwzględniał dwie grupy kontrolne – oceniające tradycyjne zachodnie obrazy figuratywne i przedmioty codziennego użytku). Badacze przyjęli hipotezę, że sztuka nowoczesna/współczesna będzie niżej ceniona niż tradycyjne malarstwo, a sztuka konceptualna zostanie oceniona niżej niż przedmioty codziennego użytku. 

Ponoć hipoteza została potwierdzona, bowiem ustalono istotny związek między wiekiem uczniów a dokonaną przez nich oceną sztuki współczesnej w zależności od jej gatunku. (...). Badacze wyprowadzili z diagnozy wniosek, który jest ciekawy dla nauczycieli przedmiotów artystycznych w edukacji powszechnej, że dzieła sztuki nowoczesnej wymagają odpowiedniego przygotowania uczniów, skoro nie doceniają ich wartości nawet uczęszczający do starszych klas". 

Pedagodzy nie musieliby prowadzić takich badań, żeby dojść do powyższego wniosku. skoro jednak już są takie dane, a nie wiemy, na jakiej próbie było przeprowadzone to badanie, to mogliby z nich skorzystać. 

To jeden z przykładów na nonsens publikowania artykułów poza granicami kraju w sytuacji, gdy polscy czytelnicy skazani są na ograniczony do nich dostęp. Już pomijam kwestie możliwej weryfikacji poprawności metodologicznej takich badań, skoro w kilkunastostronicowym artykule nie ma do nich pełnego dostępu. Co z tego, że nasi psycholodzy uzyskali wysoką punktację do swojego dorobku, skoro ich badania z funkcją nauk społecznych, a więc mających służyć społeczeństwu, w tym przypadku także polskim nauczycielom, nie mają tu wiele wspólnego. To sztuka dla sztuki. 

Generalnie, wniosek mam taki. Szkoda megabajtów i papieru na artykuły w naukowych czasopismach, jeśli nie ma dostępu do pełnych założeń metodologicznych i narzędzi pomiaru. Wolę czytać książki naukowe, bo te muszą spełniać powyższe kryterium a są o wiele tańsze niż jeden artykuł w periodyku Stanford University.