Namawiam magistrantów do czytania literatury
zagranicznej. Niech uczą się przy tej okazji także specjalistycznego języka
własnej dyscypliny naukowej. Jedna z moich studentek postanowiła zapoznać się z
artykułem, który został opublikowany w czasopiśmie Stanford University. Jak
czytać, to ponoć tych z rankingowego szczytu. w związku z tym, że sama
interesuje się recepcją sztuki wśród uczniów szkół podstawowych natrafiła na
artykuł w periodyku The Elementary School
Journal ... polskich autorów.
Ucieszyłem
się, że studentka włączy do aktualnego stanu badań tej problematyki wyniki najnowszych
badań psychologicznych adiunkt Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła
II w Lublinie Katarzyny Szubielskiej i asystenta dr. Marcina
Wojtasińskiego. Czasopismo jest dostępne w sieci, a zatem wydawałoby się, że wystarczy kliknąć, by ściągnąć sobie interesujący kogoś tekst.
Niestety,
studentka odstąpiła od tego zamiaru, kiedy otrzymała informację, że za dostęp
do artykułu musi zapłacić 30 dolarów. Z artykułu nie skorzystała a ponoć jest
ciekawy, bo - jak wynika ze streszczenia: "badano zmiany w recepcji
sztuki nowoczesnej/współczesnej przez uczniów w wieku 6–15 lat. Respondenci
oceniali obrazy abstrakcyjne i sztukę konceptualną (pomiar uwzględniał dwie
grupy kontrolne – oceniające tradycyjne zachodnie obrazy figuratywne i przedmioty
codziennego użytku). Badacze przyjęli hipotezę, że sztuka
nowoczesna/współczesna będzie niżej ceniona niż tradycyjne malarstwo, a sztuka
konceptualna zostanie oceniona niżej niż przedmioty codziennego użytku.
Ponoć hipoteza została potwierdzona, bowiem ustalono istotny związek między wiekiem uczniów a dokonaną przez nich oceną sztuki współczesnej w zależności od jej gatunku. (...). Badacze wyprowadzili z diagnozy wniosek, który jest ciekawy dla nauczycieli przedmiotów artystycznych w edukacji powszechnej, że dzieła sztuki nowoczesnej wymagają odpowiedniego przygotowania uczniów, skoro nie doceniają ich wartości nawet uczęszczający do starszych klas".
Pedagodzy nie musieliby prowadzić takich badań, żeby dojść do powyższego wniosku. skoro jednak już są takie dane, a nie wiemy, na jakiej próbie było przeprowadzone to badanie, to mogliby z nich skorzystać.
Generalnie, wniosek mam taki. Szkoda megabajtów i papieru na artykuły w naukowych czasopismach, jeśli nie ma dostępu do pełnych założeń metodologicznych i narzędzi pomiaru. Wolę czytać książki naukowe, bo te muszą spełniać powyższe kryterium a są o wiele tańsze niż jeden artykuł w periodyku Stanford University.