15 czerwca 2010
Odpowiedź studentom Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi
Drodzy Studenci,
dopiero dzisiaj otrzymałem pismo, jakie zostało przez Was skierowane do mnie w czasie obrad Senatu WSP w Łodzi w dn. 31 maja 2010 r., a datowane na 15 maja br. Po mojej rezygnacji z funkcji rektora tej uczelni nie mam już innej możliwości, jak właśnie tą drogą skierować do Was odpowiedź. Niektórzy z Was doszli ponoć do wniosku, że skoro tak dawno temu przekazaliście mi swoją "petycję", a ja na nią nie odpowiadam, to pewnie Was zlekceważyłem. Tak jednak nigdy nie było i nie jest. Dopiero dzisiaj wpłynął do mnie Wasz list i od razu nań odpowiadam.
Rozumiejąc i szanując moją decyję związaną z zakończeniem przeze mnie współpracy z WSP prosicie mnie jednocześnie, bym ją dokończył ze studentami wszystkich roczników, z którymi była ona rozpoczęta. Niestety, nie jest to możliwe. Uprzedzałem w swoim wystąpieniu inaugurującym bieżący rok akademicki, jakie zajmę stanowisko, jeśli zostaną złamane pewne zasady. Przypominam to w tym miejscu:
"W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami odsłaniania fałszu w niejednej z istniejących już w naszym kraju szkół wyższych, zarówno niepublicznych, jak i publicznych. Po raz pierwszy w krótkim okresie istnienia naszej uczelni dzwonili w okresie rekrutacji kandydaci z zapytaniem, czy aby WSP w Łodzi jest uczelnią wiarygodną, przestrzegającą prawa, by po jakimś czasie nie okazało się, że minister pozbawi ją określonych uprawnień? Zrozumiałem, że chcą u nas studiować także i takie osoby, które z jakiegoś powodu straciły zaufanie „do akademickiego rynku”. Niepokoją się zatem, czy ich wyrzeczenia związane z koniecznością wniesienia opłat z tytułu czesnego, nie zostaną nagle odarte z wiary w standardy przyzwoitości, jakie powinny panować w środowisku akademickim. Skłoniło mnie to do podzielenia się w dniu inauguracji roku akademickiego 2009/2010 refleksją na ten właśnie temat.
Francuski socjolog, publicysta Michel Fize stwierdza w jednej ze swoich książek, że żyjemy w cywilizacji kłamstwa, pogrążając się w hiperbolicznym wręcz wzroście wszelkiego rodzaju oszustw. Media nieustannie informują nas o kolejnych aktach bezwstydu i bezczelności, po jakie sięgają w swoich działaniach przedstawiciele różnych zawodów i ról społecznych. Dotyczy to tak drobnych oszustów, wyzyskiwaczy, jak ludzi, którzy powinni z tytułu zajmowanych pozycji i stanowisk być wzorem także prawdy. Pytanie zatem o to, czy nie obserwujemy coraz większej dominacji niegodziwości i fałszu w naszym codziennym życiu, choć wydaje się retoryczne, to jednak zobowiązuje nas, humanistów do zastanowienia się nad tym, czy nie zostaje naruszona w naszym świecie hierarchia wartości i czy czasem wartości negatywne nie zdominowały wartości pozytywnych. Krótko mówiąc, świat kłamie na wszelkie możliwe i wyobrażalne sposoby.(M. Fize, Kłamcy. Dlaczego boją się prawdy, tłum. Andrzej Wróblewski, Wydawnictwo Klub dla Ciebie, Warszawa 2009, s. 14).
Wspomniany powyżej autor słusznie przeciwstawia się utożsamianiu kłamstwa z komunikowaniem nieprawdy, gdyż ten, który kłamie, jest wobec nas nieszczery, nieprawdomówny, ale w swoim akcie kłamstwa jest prawdziwy. Kłamca zna prawdę, jeśli nie całą, to przynajmniej prawdę tego, co myśli, co wie, co chce powiedzieć, zna różnicę między tym, co myśli, a tym, co mówi: wie, że kłamie. (tamże, s. 26) Jego kłamstwo jest prawdą, kiedy rozpoznajemy je jako fakt (akt) społeczny, publiczny, kiedy odsłaniamy je, demistyfikując rzeczywiste, a więc prawdziwe powody czyichś postaw, działań, odczuć. Ktoś dzisiaj może mówić nam i/czy innym, że nas szanuje, ceni, uznaje, ale poza naszą obecnością, do innych wyrażać coś zupełnie temu przeciwnego. Być może nie czyni tego wprost, skrywając swoje kłamstwa tak, by inni skupiali się na przedmiocie jego pomówień, oszczerstw czy fałszów, odwracając uwagę od tego, który je wyraża. Być może w tym okłamywaniu innych ktoś tak już się zapętlił, że stracił zdolność rozpoznawania tego, co w nim prawdziwe, od tego, co w nim fałszywe.
Kłamcy jawią się publicznie jako osoby życzliwe, szczere, autentyczne, ale w swej istocie kierujące się taktyką wykorzystania innych do swoich celów, bo tylko tak zamierzają je osiągać, jeśli chcą to czynić czyimś kosztem. Kłamią zatem, by wykorzystywany tego nie rozpoznał. Jeśli więc ktoś chce być pedagogiem, to musi być nie tylko wzorem prawdy, dobra i piękna, ale także reagującym na zło świadkiem jego pojawiania się w naszej rzeczywistości. Uważajmy na tych, którzy stosując w komunikacji z nami różnego rodzaju wybiegi i manipulacje, skrywają swoje kłamstwa. Na kłamstwie wyrastają tylko chwilowe potęgi czy konstrukcje, gdyż nie da się budować domu na zgniłych fundamentach.
Przygotowując się do jednej z najpiękniejszych profesji w naszym świecie, jaką jest rola pedagoga – wychowawcy – nauczyciela czy edukatora, musimy czynić to na zdrowym podłożu własnego rozwoju, w warunkach, w których mistyfikacje, oszukaństwo, symulowanie, hipokryzja czy blaga będą natychmiast nie tylko odsłaniane, ale także napiętnowane jako niegodne ich obecności w naszej codzienności. Pedagog sam staje się kłamcą, kiedy obejmuje milczeniem świadomość istniejących nieprawidłowości, zła, fałszu, kiedy tak czyni pod pozorem ochrony czyjegoś lub własnego interesu, gdyż w ten sposób sam włącza się w skrywanie fałszu, nakręca jego spiralę. Jeśli zatem chcecie Państwo współtworzyć tę instytucję akademicką, to musicie brać pod uwagę to, że studiowanie do czegoś zobowiązuje. Każdy z nas dźwiga ciężar wolności i związanej z nią odpowiedzialności. A to oznacza, że nie tylko wierzy w prawdę, jej szuka, ale i ją stanowi w swoich życiowych rolach. Bodajże przed dwoma laty obecny w czasie inauguracji roku akademickiego WSP w Łodzi - ks. Kazimierz Kurek przypomniał, że to ludzkie sumienie jest bezwzględnym warunkiem autentycznego bycia człowiekiem, a pedagogiem w szczególności. (...)
Proszę zatem nie liczyć na to, że stanę po stronie kogoś, niezależnie od jego pozycji czy usytuowania w tej uczelni, kto tę solidarność naruszy lub jej nadużyje. Albo wszyscy, solidarnie, będziemy się w naszej aktywności akademickiej obdarzać prawdą i wiernością wobec niej, albo naruszając przyjęte wspólnie wartości, naruszymy fundamenty prawdy i będziemy musieli się ze sobą rozstać. Los nauczycieli akademickich, służb administracyjnych tej uczelni i los studentów oraz naszych już absolwentów jest w jakimś stopniu wspólny i zobowiązuje do wierności przyjętym ideałom.
Pedagodzy muszą w krainie możliwego kłamstwa i pozorów ryzykować sobą, a ich prawdomówność musi być jeszcze większa niż prawdomówność kogokolwiek innego. Jeśli przystępujący dzisiaj do immatrykulacji studenci powierzają nam swoją nadzieję, to muszą wiedzieć, że powiernik jest razem z nimi – razem, to znaczy, że w sprawach podstawowych o pół kroku przed nimi. Tam gdzie brakuje owego „razem”, powstaje iluzja wierności.(jw., s. 92) Jestem przekonany, że otwierający ten rok akademicki wszyscy pracownicy WSP dochowają wspomnianej tu zasady solidarności i wierności wobec wszystkich członków tej wspólnoty."
Przekazane Waszym przedstawicielom w Senacie uzasadnienie mojej decyzji (będące pochodną m.in. powyższego przesłania), a przyjęte bezwarunkowo i bez zastrzeżeń przez właściciela szkoły potwierdza - w obliczu zmiany strategii zarządzania tą uczelnią - słuszność i konieczność zarazem takiej decyzji z mojej strony.
Dziękując za Waszą solidarność życzę Wam, byście w nowych warunkach organizacyjnych realizowali swoje plany edukacyjne, zgoDnie z własnymi możliwościami i aspiracjami.