07 maja 2025

Kod QR

Szanowni Państwo, mój blog ma już długą historię. Powstał w 2007 roku a więc 18 lat temu. Powoli osiągnął dojrzałość, co wcale nie oznacza, że jest w swej treści lepszy lub gorszy. Za mną jest wiele wydarzeń oświatowych, akademickich, społeczno-politycznych i osobistych, które komentowałem doświadczając różnego rodzaju następstw. Blog jest niekomercyjny, bez reklam, bez jakichkolwiek dla mnie dochodów finansowych. Tworzę go codziennie, pro publico bono, aczkolwiek muszę liczyć się ze zróżnicowaną recepcją zawartych w nim treści. 

Staram się w tym miejscu informować o ważnych wydarzeniach, których sam jestem uczestnikiem bądź zapowiadam w nich także własny udział, bo może dla kogoś będzie to okazją do spotkań, rozmów, dyskusji. Niektóre informacje są dla kogoś ważne, dla innej osoby niepokojące lub wywołujące zadowolenie. Najwięcej negatywnych emocji wywołują publikowane przeze mnie recenzje książek czy postępowań awansowych w nauce, co jest zrozumiałe. Wywołuje to nieuzasadnioną merytorycznie repulsję ze strony  tych, którzy wpisując się swoją aktywnością w poszerzanie strefy patologii akademickiej, nie zamierzają przyjąć do wiadomości krytycznych ocen ich wytworów.              

Mam z tego tytułu raczej zmartwienia i troski, bo ze względu na charakterystyczną dla kolejnych pokoleń zmianę standardów w komunikacji międzyludzkiej, a w tym przypadku w sieci internetowej (jej różnych publikatorach), która jest przesycona agresją, szantażem, a nawet wspomagana jest sądowymi pozwami, wnioskami dyscyplinarnymi itp.  doświadczam różnych aktów odreagowania na mojej osobie własnych kompleksów. Od lat nie ma zatem możliwości komentowania moich wpisów w blogu. 

Informacja zwrotna w stosunku do zamieszczanych tu treści jest poza moją wiedzą, jeśli ktoś nie prześle do mnie stosownej korespondencji. Taki jest efekt jednokierunkowej komunikacji. 

W pierwszych latach prowadzenia internetowego dziennika publikowałem jego treść wraz z komentarzami w Oficynie Wydawniczej "Impuls". Można zatem zobaczyć, jak reagowali czytelnicy przed kilkunastu laty na moje wpisy. 

     



Spotykam się czasami w trakcie konferencji czy okolicznościowych rozmów z pochwałami, ale też uwagami krytycznymi czy życzliwym poinformowaniem mnie za pomocą innych komunikatorów o jakimś błędzie literowym, gramatycznym, błędnie podanej nazwie instytucji czy nieadekwatnym do zdarzenia przywołaniu nazwiska osoby. Za to z góry przepraszam. Nie zawsze mam możliwość redagowania wpisu w dogodnych warunkach. Zdarza się, że piszę w podróży korzystając z telefonu komórkowego a mały ekran i czcionki nie zawsze są korzystne.

Blog nie jest medium naukowym, ale osobistym dziennikiem, który prowadzę od tak dawna, chyba jako jeden z nielicznych w środowisku akademickiej pedagogiki. To, że pracuję naukowo, pełniłem w środowisku różne funkcje, nie powinno być przez kogokolwiek wykorzystywane do własnych a ukrytych celów, tym bardziej, gdy mają one charakter nadużycia, insynuacji czy podważania mojej godności. 

Każdy mógł i może przesłać swoje uwagi, sugestie czy propozycje podjęcia ważnego problemu za pośrednictwem kontaktowego adresu, który zawsze był umiejscowiony w blogu. Listy czytelników bloga są przeze mnie czytane a jeśli ich autorowi zależy na opublikowaniu jakiejś części czy całości lub też usunięciu, to staram się spełnić i takie oczekiwanie. Nie jest to jednak częsta praktyka. 

Skoro jest czas matur, a więc egzaminu dojrzałości, to zamieszczam w blogu kod QR, by można było po jego zeskanowaniu smartfonem, błyskawicznie zajrzeć, przeczytać lub inaczej nań zareagować. Do zobaczenia!       


06 maja 2025

Nie zaczyna się reform od uczniów

 

(foto: JŚ )

Ministra edukacji rządu Koalicji Obywatelskiej - Barbara Nowacka zapewniała w jednym z wywiadów w 2024 roku: "Mogę natomiast obiecać, że nie będziemy importować jeden do jednego modeli z Finlandii, z Korei ani z żadnego innego kraju, bo jesteśmy w Polsce i u nas nie sprawdzi się to, co się sprawdzało w innym kraju (...) wprowadzona przez nas edukacja obywatelska ma też dać społeczeństwu odporność na populizmy i kłamstwa. To będzie przedmiot,  którym będzie przestrzeń na debatę oksfordzką, na odwiedzanie instytucji, na zobaczenie, jak działa państwo" (Odrabiamy zaległe lekcje, Polityka, nr 20, s. 31, podkreśl. BŚ).  

Powyższa wypowiedź wybrzmiała przed wylotem do Singapuru jej zastępczyni Katarzyny Lubnauer, co, być może, miało zakomunikować społeczeństwu, że MEN nie obciąży własnej de/reformy azjatyckimi praktykami, strategiami, które zapewniły "azjatyckim tygryskom" najwyższe osiągnięcia w międzynarodowych badaniach umiejętności. Obecna na wspomnianym przeze mnie w blogu Międzynarodowym Szczycie Zawodu Nauczyciela w Singapurze koordynatorka ds. współpracy międzynarodowej ZG ZNP jako członkini polskiej delegacji rządowo-związkowej Dorota Obidniak udostępniła opinii publicznej na łamach Głosu Nauczycielskiego ciekawy tekst wystąpienia z ramienia ZNP. 

Zawiera ono trzy, zdaniem władz ZNP, zakresy koniecznych rozwiązań w polityce oświatowej Polski: 

1. Zmiana modelu kształcenia uczniów w kierunku nabywania i rozwijania u nich kompetencji XXI wieku. 

2. Wykorzystanie w edukacji szkolnej transformacji cyfrowej i związanych z nią nowych technologii oraz

3. Przywrócenie otwartych relacji między edukacją szkolną a jej partnerami pozaszkolnymi, w tym włączenie do współpracy organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i związków dziecięco-młodzieżowych. Nie dodano tu związków wyznaniowych, a przecież odgrywają one w małych ojczyznach często kluczową rolę w (re-)socjalizacji dzieci, młodzieży i dorosłych. 

Proponowane kierunki zmian miałyby wzmacniać procesy demokracji w naszym państwie, który to ustrój zapisany jest w Konstytucji III RP. Związkowcy pokładali nadzieję na udział nauczycieli w tych zmianach, do których nie dojdzie, jeśli szkoła nie będzie ich forpocztą. Jak zapisano w związkowym dokumencie: 

"Taki świat mogą stworzyć tylko nauczyciel i wspierające ich związki zawodowe. Jeśli chcemy demokracji, musimy się jej domagać i musimy być w stanie kształcić dzieci, które ją stworzą i będą stwarzać na nowo" (Obidniak, O przyszłości i partnerstwie, GN, 2024 nr 20-21, s. 13). Nie bardzo mogę zgodzić się z równorzędnością nauczycieli i związków zawodowych, gdyż od 36 lat działania podmiotów związkowo-politycznych są mało wiarygodne, bo nieskuteczne w wyegzekwowaniu od kolejno zmieniających się rządów godnych płac dla tej profesji.  

Związkowcy słusznie jednak uważają, że nie zaczyna się reform od uczniów, a tym bardziej od narzucania jakichkolwiek zmian nauczycielom bez ich udziału i przyzwolenia, na zasadzie dopuszczenia jedynie ich opinii do zmian programowych, skoro nie są zapewnione tej profesji nie tylko godne warunki płacowe. Konieczne są przecież ich nowe kwalifikacje merytoryczne. Bez alternatywnego kształcenia i doskonalenia zawodowego w formule wykraczającej poza standardy pragmatyki zawodowej nie osiągnie się oczekiwanej zmiany. 

W kwietniu 2025 roku ministra Barbara Nowacka poleciała do Japonii, by uczestniczyć w Tygodniu Polskiej Nauki i Edukacji w Wystawie Światowej EXPO 2025. Możemy liczyć na to, że będziemy mieć wynagrodzenia, edukację i naukę na co najmniej japońskim poziomie. Jeśli ktoś tak sądzi, to polecam pierwszy akapit dzisiejszego postu.


05 maja 2025

Nie matura lecz chęć szczera

 

(zrzut: tvn24.pl) 

Trzymam przysłowiowe kciuki za maturzystów. Mam świadomość, jak wiele będzie zależeć od jej wyniku w ich kolejnych latach życia, mimo że nie jest to ich ostatni egzamin w życiu. Ci abiturienci, którzy wybiorą ścieżkę dalszej edukacji niezależnie od tego, gdzie, w jakiej szkole wyższej i na którym kierunku, muszą liczyć się z jeszcze trudniejszymi sytuacjami weryfikującymi ich wiedzę, umiejętności i  oceniającymi ich poziom. 

Dziś, podobnie jak dawniej, matura nie oznacza posiadanie wybitnego czy znaczącego osiągnięcia, gdyż zachodzące w świecie zmiany warunków życia wymagają znacznie zróżnicowanych kompetencji, postaw, cnót, które będą sprzyjać realizacji własnych potrzeb, zainteresowań i aspiracji społeczno-zawodowych. 

Słusznie pisze red. J. Suchecka, że ci, którym uda się nawet przemycić środki do nieuczciwego rozwiązania zadań maturalnych, nie przejdą z nimi przez swoje dalsze życie, bo napotkają na większe bariery.  Świadectwo dojrzałości osiąga się także bez matury, jeżeli tylko jest to w granicach indywidualnych potencjałów każdej osoby. 

Są prace i związane z nimi zawody, które nie wymagają posiadania maturalnego świadectwa, a przecież bez nich i ich zawodowych wykonawców nie można byłoby funkcjonować w rzeczywistości. Niezadowoleni z własnych szkół, nieidentyfikujący się z środowiskiem, do którego uczęszczali z przymusu a nie z wolnego wyboru, zapewne trafią do kolejnego środowiska pracy lub dalszej edukacji, którego społeczność będzie częściowo poraniona, toksyczna, poddawana ocenom, porównaniom, presjom czy doświadczająca poczucia osamotnienia lub życzliwego wsparcia, wzmacniania sensu uczenia się przez całe życie.

Diagnostyczny obraz nastolatków, młodych dorosłych jako już wypalonych edukacyjnie, osamotnionych lub angażujących się w wykluczanie innych, jaki wyłania się z różnych (lepszych i gorszych a nawet beznadziejnych metodologicznie) raportów badań, wymaga zmian w szkolnictwie wyższym i policealnym.  

Potrzeba będzie większej otwartości i elastyczności czy może adekwatnej do problemów młodych dorosłych komunikatywności, by w relacjach z nimi realizować konieczne wymagania kwalifikacyjne i egzekwować ich uzyskanie. Trzeba będzie pokonywać wdrukowane im w szkole przez lata uczenie się na poziomie streszczeń, omówień, powierzchowne, które było sprowadzane do wyboru poprawnej odpowiedzi, by z poziomu słów kluczowych powracać do odnajdywania klucza słów. 

Sztuczna inteligencja może pomóc nauczycielom wszystkich poziomów i struktur kształcenia dzieci i młodzieży w realizowaniu koniecznych treści kształcenia oraz posiadania więcej czasu na zgłębianie wiedzy o świecie, o sobie i innych.  ChatGPT może być znakomitym wsparciem w generowaniu odpowiedzi na zadane mu pytanie, skoro posiada dostęp do kilkuset miliardów źródeł wiedzy naukowej, ale i potocznej czy obarczonej błędami. 

Czy tegoroczni maturzyści są merytorycznie, chociaż w różnym zakresie i stopniu  przygotowani do tak poważnego sprawdzianu, czy może jakaś ich część jest wyposażona w środki pozwalające im na pozorowanie posiadania wiedzy, będzie zapewne przedmiotem licznych komentarzy, medialnych  komunikatów. 

Nie matura lecz chęć szczera maturzystom dziś doskwiera. Połamania piór! 


04 maja 2025

Oby umarły statuty

 


Podjęta przez grono nauczycieli refleksyjnych i krytycznych wobec patologii w szkolnictwie publicznym inicjatywa, by tropić ją w statutach tych placówek, jest niewątpliwie potrzebna. Można przynajmniej uniknąć zapisów lub usunąć już istniejące, które kompromitują ich autora/-ów oraz organ nadzoru pedagogicznego. Statuty szkolne nie są bowiem wewnętrznymi, oddolnie powstającymi aktami obowiązujących w nich norm prawa, tradycji i obyczajów, ale częściowym ich  dostosowaniem do wyznaczonych przez MEN ram statutowej regulacji szkolnego życia i przeżycia.

Zapytani przeze mnie nauczyciele, czy wyobrażają sobie szkołę bez ustanowionego w niej statutu, wyrazili zdziwienie, że w ogóle można o to pytać. Obowiązuje przyjęte przez Sejm Prawo oświatowe, a w nim zobowiązanie do tworzenia statutu przez każdą placówkę publicznej oświaty. Autorki bardzo ciekawej i potrzebnej w tym podejściu publikacji "Statut nieumarły. Wzór statutu szkoły z komentarzem" (2023) adekwatnie do stanu prawnego postanowiły oświecić nauczycieli, rodziców  i uczniów w konstruowaniu tego rodzaju dokumentu, by nie zawierał zapisów błędnych, sprzecznych z obowiązującymi w kraju prawami.   

Nie recenzuję w tym miejscu niniejszego poradnika, chyba że korzystanie z jego treści zostanie uznane za recenzję pozytywną. Jeśli tak, to tylko częściowo, gdyż nie popieram potrzeby pisemnego ustanawiania takich dokumentów w szkołach, skoro powinny one być środowiskiem uczłowieczającym a nie odczłowieczającym. O tym zaś nie rozstrzyga treść statutu tylko osoby znajdujące się w danej placówce, wchodzące ze sobą w interakcje. 

To, że relacje między nauczycielami a uczniami są asymetryczne w wyniku jednostronnego obowiązku dzieci uczęszczania do szkoły do 18 roku życia sprawia, że przypisane nauczycielom kodeksowo władztwo pedagogiczne nad uczniami prowadzi do nierównego stanowienia i przestrzegania norm społeczno-moralnych w szkole. Porzekadło: "Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie", "Dzieci i ryby głosu nie mają" jedynie upełnomocniają i usprawiedliwiają powyższą asymetrię, która  w kwestii zarządzania procesem kształcenia czy uczenia się jest w większości zasadna , ale już w sferze obyczajowej nie jest. 

Może dlatego wywołała wstrząs opinii publicznej informacja w mediach o uprawianym przez nauczyciela informatyki w szkole seksu z nauczycielką, który na domiar wszystkiego nagrywał, a przechwycony przez uczniów film został opublikowany przez nich w mediach społecznościowych. Tego autorzy statutu tej szkoły nie przewidzieli, że w czasie rekolekcji można w szkole zaspokajać m.in.  potrzeby seksualne. 

Autorki zatem wspomnianego poradnika - moim zdaniem błędnie - stwierdzają już we wprowadzeniu: "Nie da się przecież zaprzeczyć, że reformowanie szkoły, czy to zasad oceniania czy form sprawdzania wiedzy, organizacji pracy itp. wymaga zmian w prawie wewnątrzszkolnym, zwłaszcza w statucie" (s.12).

Nawet najlepiej napisany statut nie zastąpi dobrych obyczajów w szkołach, gdyż zawarte w nim normatywne uregulowania nie są w stanie przeciwstawić się patologii, jaka ma w nich miejsce do swojego zaistnienia i bezkarnego trwania. Być może treść statutu jest znana tym, którzy go tworzyli, a może i osobom aktualizującym jego treść.  

Co proponuje jedna z autorek poradnika? Gabriela Olszewska uważa, że napisanie statutu powinno być powierzone fachowcom. "Niestety w wielu placówkach edukacyjnych tworzony jest przez osoby nieposiadające wiedzy prawniczej.(...) W statutach dochodzi nie tylko do łamania podstawowych zasad techniki prawodawczej, m.in. regularnie narusza się zasadę, że w akcie niższego rzędu nie powinno się cytować aktów wyższego rzędu. Wymusza się poleceniami na szkołach wpisywanie fragmentów aktów wyższego rzędu, bo jakoby użytkownicy statutu: uczniowie, rodzice, nauczyciele nie są w stanie zrozumieć statutowych postanowień bez owych cytatów" (s.14).  

O tym, co jest ważne w szkole, jakie wartości mają w niej znaczenie dla kształtowania postaw uczniów, ale i egzekwowania ich od nauczycieli i rodziców, ma decydować dokument a nie osoby. Jak dostrzega ten fakt współautorka publikacji - Anna Szulc: 

"Jednak największym problemem jest to, że w edukacji od zawsze nauczyciel otrzymywał wytyczne, co i jak ma realizować i z czego będzie rozliczany. Powielane metody pracy i obawy związane z rozliczaniem wyników bywają powodem, że kosztem podmiotowości ucznia i nauczyciela nie respektuje się od lat obowiązującego w edukacji prawa, które jest w gruncie rzeczy przychylne zmianom. Prawa, które nie jest uwzględnianie w większości statutów polskich szkół, a to zasadniczo utrudnia, wręcz uniemożliwia podejmowanie zmian" (s.16).

Innymi słowy, nie jest ważne to, co stanowi o wartości wzajemnych interakcji w szkole, tylko posłuszne spełnienie biurokratycznego zobowiązania dla usatysfakcjonowania urzędników państwowych. Zapominamy a może nie rozumiemy, że państwo prawa nie oznacza państwa prawników. 

W Polsce wszystkie szkoły obowiązuje ustanowiony przez MEN wzór statutu szkoły, toteż wraz ze zmianą partyjno-związkową  w tym resorcie jest on fragmentarycznie nowelizowany a dyrektorzy szkół mają obowiązek dokonania stosownych uzupełnień o przepisy, które w statucie muszą się znaleźć. 

Szkoła wprawdzie jest miejscem pracy dla nauczycieli, pracowników administracji i technicznych, ale to nie jest zakład produkujący wykształcenie, ale publiczna czy niepubliczna placówka oświatowa. Tymczasem prawnicy nadają jej status zakładu pracy, a w ślad za tym stwierdzają, że "statut szkoły to akt prawa zakładowego" (s.19).  Sposób i zakres interpretacji prawa administracyjnego w Polsce sprawia, że mamy w szkolnictwie, nad szkolnictwem i wobec szkolnictwa władzę prawników a nie pedagogów.

Pisze o tym wprost: "Statut szkoły zatem to – z perspektywy prawa wewnątrzszkolnego – najważniejszy akt prawny, ale poddany ograniczeniom wynikającym z przepisów powszechnie obowiązujących. Nie jest wobec tego statut szkoły, jak to często zdaje się uważać, aktem prawnym, który może zawierać szereg różnych i dowolnych regulacji" (s. 21). 

No to może najwyższy czas przeprowadzić w oświacie deregulację i przywrócić normy naukowej pedagogii a nie podtrzymywać biurokratyczno-oligarchiczny (partyjnie) aparat władztwa zakładowego? Na tym poprzestanę, bo dalsza lektura tego poradnika przekonuje mnie o podtrzymywaniu przez jej autorów destrukcyjnego dla kształcenia i wychowania młodych pokoleń oraz zarządzania środowiskiem nieprodukcyjnym w powyższy sposób.   

Pojawiających się w szkołach sporów, konfliktów między różnymi osobami nie uniknie się zapisaniem ich w tym dokumencie, gdyż normy same w sobie, a nie zinterioryzowane przez osoby w danej społeczności, a więc  w nich samych, nie zabezpieczą przed potencjalną możliwością pojawienia się konfliktu czy czyjegoś bezprawnego działania. Kluczowe bowiem są dobre obyczaje, które powinny być przekazywane z pokolenia na pokolenie a wzajemnie z nim uzgadniane.

Żaden autor statutu nie przewidzi wszystkich możliwych zachowań uczniów i nauczycieli w szkole, by określić typologię tych pożądanych oraz zapisać sankcje w stosunku do tych, którzy nie przeciwdziałali czy stali się sprawcami czyichś nagannych działań. Sięgając do statutów szkół publicznych przekonamy się, że ich treść ma niejako zastąpić działania, aktywność nauczycieli, uczniów i ich rodziców.

Statut nie jest źródłem współtworzenia kultury szkoły, ale asekurującym w niej wszystkie podmioty przed ewentualnym przypisaniem  komuś sprawstwa negatywnego czy rzekomego inspirowania do sprawstwa pozytywnego. To tak nie działa. 

Edukacja nie powinna być podporządkowana prawnikom i ideokratom, partyjnym beneficjentom władzy, gdyż o jej istocie rozstrzygać powinna nauka, która jest, bo musi być neutralna wobec różnic światopoglądowych. To, że wśród uczonych są osoby wierzące czy niewierzące nie może rzutować na metodologię badań. Dzięki temu  w krajach, w których szanuje się naukę i ma zaufanie do uczonych, nie ma miejsca na interesowne ideologicznie  sterowanie oświatą, na populizm, hipokryzję polityków. Trzeba jednak odróżniać naukową politykę oświatową od populistycznej, pseudonaukowej polityki z udziałem osób ze stopniami naukowymi.


 

03 maja 2025

Impregnowani na wiedzę

 

Dotarł do mnie via media społecznościowe kwestionariusz ankiety, który dotyczy problemów nauczycieli akademickich. Jest on rozsyłany na zasadzie "kuli śnieżnej" co już samo w sobie nie ma wartości poznawczej, którą miałaby uzasadniać np. duża liczba uzyskanych przez badacza zwrotów wypełnionych ankiet. Tego typu badania traktuję, bo i sam je od pewnego czasu praktykuję nie po to, by zapewnić odbiorców ich wyników o uchwyceniu istotnej prawidłowości społecznej, tylko by przeprowadzić pilotaż przed ewentualnie zaplanowanym badaniem ogólnopolskim. 

Na to jednak potrzebne są duże środki finansowe, a że nie jestem członkiem i ekspertem żadnej z partii sprawujących w III RP władzę, to tych środków nie otrzymam, jak znani mi profesorowie afiliujący się przy lub w strukturach władz partyjnych. 

Zostawmy jednak politykę na boku. Otóż upowszechniane narzędzie diagnostyczne zawiera tak fundamentalne błędy metodologiczne, że chcąc nawet wesprzeć autorkę w pozyskaniu danych, musiałem zrezygnować, kiedy zobaczyłem już jedno z pierwszych pytań:        





Mogłoby się wydawać, że w paradygmacie badań ilościowych wszystko jest klarowne, jasne i powszechnie uznawane na świecie bez względu na to, jakiej to dotyczy dziedziny nauk. W kraju mamy od kilkudziesięciu lat wiele podręczników z metodologii badań społecznych, w tym  nawet sprofilowanych na poszczególne dyscypliny. 

Są więc metodologie badań psychologicznych, pedagogicznych, socjologicznych, politologicznych, ekonomicznych itd., itd. To, co je łączy, to logika konstruowania pytań w kwestionariuszach ankiet, w tworzeniu skal np. Likerta. 

Chyba autorka tego narzędzia nie miała zajęć z logiki, a z metodologii badań niewiele zrozumiała. Nie wiem, czy podstawą uzyskania stopnia naukowego doktora w naukach społecznych były wyniki przeprowadzonych przez nią badań empirycznych. 




Nie ma co dywagować na temat możliwych przyczyn niekompetencji autorki tego narzędzia. Wielokrotnie przywoływałem w blogu i innych publikacjach błędy, które nie powinny pojawiać się w konceptualizacji badań empirycznych.  

Nie pozostaje nic innego, jak ujawniać to, co nie powinno pojawić się w procesie badawczym, by studiujący w szkołach doktorskich otrzymali jednoznaczny sygnał. Być może autorka zastanowi się nad tym, gdzie i jaki popełniła błąd, bo jej teraz nie ułatwię tego zadania. To ona powinna kształcić innych nie popełniając kardynalnych błędów. Możemy i warto uczyć się na błędach póki nie jest za późno. 

Niestety, mamy wydane w kraju rozprawy doktorów zawierające równie poważne błędy metodologiczne, a popełniane przez osoby, które prowadzą zajęcia ze studentami, także z zakresu metod badań. Niektórzy  przeszli przez dziurawe sito rad dyscyplin i pracują w uniwersytetach na stanowiskach profesorskich, bo mają dyplom doktora habilitowanego. Mają, bo lobbował za tym jakiś profesor pozyskując akceptację większości głosującej. Nie ma jednak tego jak udokumentować, bo i środowisko nie jest tym zainteresowane.  

No to przytoczę jeszcze jeden przykład z tego pseudonaukowego narzędzia diagnozy, by nie zarzucano mi, że odnoszę się do tylko jednego pytania: 


To poziom studenta studiów I stopnia.  Można go jeszcze oduczyć takich błędów. 

 


 


02 maja 2025

Dwa konkursy PTP na rozprawy naukowe z pedagogiki

 


Polskie Towarzystwo Pedagogiczne po raz kolejny ogłosiło dwa konkursy, które adresowane są do naukowców.  Pierwszy z nich dotyczy wyróżniającej się rozprawy doktorskiej z zakresu pedagogiki i/lub nauk z nią współpracujących. W konkursie mogą wziąć udział rozprawy doktorskie obronione w roku 2024. Na konkurs można zgłaszać wyłącznie rozprawy, które zostały wyróżnione przez organ uczelni lub radę naukową PAN ( art 178.1) lub rady naukowe jednostek nadających stopień naukowy doktora.

Termin nadsyłania wniosków na konkurs upływa 31 maja 2025 r. Rozprawę i stosowne dokumenty prosimy przesyłać na adres e-mail: doktorat2025@onet.pl

Zachęcam przewodniczących rad dyscyplin naukowych, promotorów i recenzentów do zapoznania się z Regulaminem Konkursu: Regulamin.  

 

Drugi konkurs dotyczy wybitnej monografii naukowej z zakresu nauk pedagogicznych lub nauk pokrewnych, która została opublikowana w 2024 r. 

Ten Konkurs ma patrona, bowiem nosi imię współzałożyciela i wieloletniego Przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego - zmarłego w ub. roku profesora pedagogiki Zbigniewa Kwiecińskiego.  

Gorąco zatem zachęcam do rekomendowania godnych tak wysokiego poziomu naukowego publikacji w ramach Konkursu Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego.  

"Zasady ogólne

1.    Organizatorem Konkursu na wybitną monografię naukową z zakresu nauk pedagogicznych lub nauk pokrewnych jest Polskie Towarzystwo Pedagogiczne mające swoją siedzibę w Warszawie, przy ul. Smulikowskiego 4, 00-389 Warszawa.

2.    Konkurs odbywa się na zasadach określonych w Regulaminie.

3.    Konkurs odbywa się jeden raz w roku kalendarzowym.

4.    W Konkursie dany autor może wystąpić w zgłoszeniu tylko jednej monografii.

5.    Uczestnikami Konkursu nie mogą być członkowie Kapituły Konkursu, chyba że złożą pisemny wniosek o wyłączeniu z prac Kapituły.

6.    Uczestnicy Konkursu składają prace konkursowe w siedzibie Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego

7.    Prace należy dostarczyć osobiście lub pocztą (w jednym egzemplarzu) do siedziby Towarzystwa, a także pocztą elektroniczną w pliku pdf. na adresy: sekretariat@ptp-pl.org oraz mirka.dziemianowicz@poczta.fm (data wpływu prac na VIII konkurs: do 31 lipca 2025 r.).

8.    Rozstrzygnięcie Konkursu nastąpi do 31 sierpnia 2025 r.

9. Prace, które zostaną dostarczone po terminie wyznaczonym do ich składania, nie będą uczestniczyć w Konkursie.

10.    Dokumenty przekazane w związku z udziałem w Konkursie, w tym egzemplarze pracy zgłoszonej do Konkursu, nie podlegają zwrotowi.

11.    Uczestnicy konkursu, przez fakt przystąpienia do Konkursu, wyrażają zgodę na nieodpłatne korzystanie przez Polskie Towarzystwo Pedagogiczne z przedstawionej pracy m.in. poprzez prezentacje w środkach masowego przekazu, materiałach informacyjnych, reklamowych i promocyjnych Towarzystwa".

 

Obraz zawierający zrzut ekranu, symbol, Czcionka, linia

Zawartość wygenerowana przez sztuczną inteligencję może być niepoprawna. Wniosek

Obraz zawierający zrzut ekranu, symbol, Czcionka, linia

Zawartość wygenerowana przez sztuczną inteligencję może być niepoprawna. Regulamin

01 maja 2025

Szczyt zawodu

 


(źródło: FB_IMG_1664105474778)

 

W 2024 roku wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer poleciała na Międzynarodowy Szczyt Zawodu Nauczyciela do Singapuru, w którym uczestniczący w nim przedstawiciele władz resortowych i związkowych z różnych krajów mieli na własną wypowiedź - jak pisała Dorota Obidniak (reprezentująca tam ZG ZNP, a dyrektor IBE swoich współpracowników) - 2 minuty! Nie są to wyrzucone w przysłowiowe błoto pieniądze, bo urzędnicy zapewne czegoś się dowiedzieli, do czegoś się przekonali lub nabrali dystansu.   

Być może z zapowiedzi wicedyrektora IBE Tomasza Gajderowicza wskazane są podróże służbowe do kolejnych krajów, bo jak się okazuje kolejna etatystyczna deforma szkolnictwa ma nawiązywać do jakichś rozwiązań oświatowych w Portugalii, Islandii i Australii. Kraj transferu mądrości edukacyjnej jest wymieniany przez tych państwa w zależności od grona słuchaczy. "W przerwach między obradami minister Katarzyna Lubnauer spotkała się z ministrami edukacji Singapuru, Kanady, Niemiec i Estonii. Podczas tych spotkań  rozmawiano o dalszej współpracy naszych krajów w dziedzinie edukacji" (Obidniak, Polska wraca na Szczyt, GN, nr 20-21, s. 10). 

Tegoroczny Szczyt odbył się w Reykjaviku, w Islandii, także z udziałem polskiej delegacji, w tym przedstawicieli ZNP i minister edukacji Barbary Nowackiej. Możemy zatem być spokojni, bo przed naszymi urzędnikami, którym zależy na "poprawie jakości edukacji poprzez wspieranie nauczycieli i promowanie najlepszych praktyk" są jeszcze podróże do Australii i Kanady. Wyjazd do Niemiec czy Francji nie jest wskazany ze względu na nieprzychylność wobec polityki tych państw opozycji parlamentarnej.    

Gdyby ktoś nie wiedział, dlaczego tak atrakcyjne są stanowiska kierownicze w MEN i podległych mu placówkach, to już wie, że polityka oświatowa jest wysoce dochodowa. Dochodzi się w niej do wiedzy i dzieli nią z innymi, którzy też niewiele wiedzą, ale lubią reprezentować innych. Ma rację K. Obidniak: "To ważne, ponieważ uczniowie uczą się także poza murami szkół. Jak zwrócono uwagę (jakże mądrą i nowatorską na powyższym Szczycie - dop. mój) - "partnerska współpraca z rodzicami, wspólnotami lokalnymi, instytucjami szkolnictwa wyższego  i pracodawcami jest źródłem cennego, autentycznego doświadczenia oraz stwarza możliwości odkrycia i pogłębienia zainteresowań uczniów i ich pasji, wyznawanych wartości i przekonań dotyczących ich samych i innych". 

Prawda, że warto było polecieć do Singapuru? A w Islandii? Jaką uzyskano mądrość? Dowiemy się o tym z uczestniczącego w spotkaniach konferencyjnych Tomasza  Gajderowicza, który dopiero poznaje na miejscu systemy szkolne, bo wcześniej znał je z danych OECD. Hasłem przewodnim Szczytu w Islandii było „Wysokiej Jakości Edukacja: Klucz do Prosperity i Dobrostanu”. Jak informuje ZNP: 

"Do udziału w szczycie zapraszani są przedstawiciele 24 krajów z najwyższymi wynikami w badaniu PISA.  Dany kraj musi reprezentować minister lub wiceminister oraz delegacja związkowa. ZNP reprezentowali prezes Sławomir Broniarz prezes ZNP oraz Dorota Obidniak z Biura ZG ZNP, wiceprzewodnicząca ETUCE (Europejskiego Komitetu Związków Zawodowych Edukacji) (...)

Na końcowej sesji szczytu ministra Nowacka zaprezentowała zobowiązania poszczytowe na 2025 rok. Jednym z nich jest rozwinięcie szerokiej i nowoczesnej koncepcji edukacji zdrowotnej obejmującej swym zakresem fizyczny, psychiczny i społeczny dobrostan uczniów. Ten model określi warunki niezbędne dla zapewnienia dobrostanu uczniów i nauczycieli, umożliwiając także polskim dzieciom zdobycie niezbędnych umiejętności związanych z udzielaniem pierwszej pomocy (podkreśl.-moje)". 

To rzeczywiście są szczyty zawodu. O dobrostan nauczycieli na szczycie nauczycieli zapewne mówiono w przerwach przy kawie. Całe szczęście, że kryterium udziału w tegorocznym Szczycie nie było udokumentowane badaniami OECD, bo zapewne zachwycano się najwyższym poczuciem szczęścia i zadowolenia nauczycieli w reprezentowanym przez delegatów innych państw. Nasi urzędnicy i związkowcy zapewne przez 2 minuty mogli wspomnieć o wyjątkowym poczuciu szczęścia polskich nauczycieli z ich zawodu, zawodu tym zawodem.