03 czerwca 2023

Kto powoła do życia czasopismo "Krytyka naukowa"?

 

(fot. z Galerii Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie)

Kolejne, jakże ważne pytanie, skierował do mnie autor recenzji, którą skierował do jednego z czasopism naukowych z wykazu MEiN: 

Czy opublikowana w wysoko punktowanym czasopiśmie recenzja książki naukowej miałaby przyznane punkty, skoro nie jest artykułem? Już sam się pogubiłem w tych nie do końca jasnych kryteriach.

Autor opublikowanego w czasopiśmie artykułu recenzyjnego otrzymuje 25% wartości punktowej w stosunku do pozostałych artykułów. Należy zatem wartość punktową podzielić na cztery. Tego typu rozwiązanie sprawia, że zanika krytyka naukowa. Po co pisać recenzję czyjejś rozprawy, polemizować z jej treścią czy zachwycać się nią, skoro to się najzwyczajniej w świecie "nie opłaca". 

Minister nauki podtrzymuje zatem regulacją prawną niniejszy stan, w związku z czym wydawnictwa z wykazu MEiN mogą publikować wszystko, co im tylko wpadnie do roboty, bo wystarczy jedna czy dwie recenzje profesorów, a nawet doktorów, którzy zachwycą się nad maszynopisem, a na konto wydawcy wpłyną na ten cel środki. Opisywane przez Marka Wrońskiego na łamach "Forum Akademickim" plagiaty są najlepszym potwierdzeniem kwitnącej w Polsce patologii. 

Kto czyta recenzje książek, jeśli takowe w ogóle znajdują się w czasopismach? Kto z nich korzysta i do czego? Rozumiem, że wprowadzona przez KEN punktacja byłaby poprzedzona analizą naukową w poszczególnych dyscyplinach i liczących się w nich i dla nich czasopismach, to byłbym w stanie zaakceptować każde rozstrzygnięcie urzędników. Natomiast nie znajduję uzasadnienia dla parametrycznej oceny strukturalnej zawartości czasopism. 

Rzetelna, pogłębiona recenzja czyjejś rozprawy może mieć dla nauki i naukowców większe znaczenie niż naukowy artykuł. Na rynku wydawniczym znajdują się setki książek będących podstawą w postępowaniu na stopień doktora, doktora habilitowanego czy na tytuł profesora, które zakończyło się dla ich autorów porażką. Recenzenci w trakcie tych postępowań wykazali bowiem fundamentalne błędy merytoryczne, w tym metodologiczne,  braki czy niestaranność warsztatową. 

Brak recenzji takich rozpraw sprawia, że czytane są i przywoływane w kolejnych publikacjach jako poprawne, a nawet wzorcowe. Nie spełnili swojego zadania recenzenci wydawniczy, zaś rolą wydawcy nie jest podważanie ich opinii, bo nie posiadają swoich superrecenzentów. 

Proponuję następujące rozwiązanie: niech któryś z uniwersytetów czy jedna z akademii powoła do życia nowe czasopismo: "KRYTYKA NAUKOWA" i na jego łamach publikuje artykuły o naukowych książkach. Może wówczas minister przyzna takiemu pismu co najmniej 100 punktów, dzięki czemu będzie "opłacało się" zamieszczać na jego łamach artykuły o naukowych i pseudonaukowych książkach.