27 kwietnia 2024

Zróżnicowane zarządzanie uniwersytecką pedagogiką w latach 2024-2028

 


 

Dobiegają końca lub (nie)trwają uniwersyteckie wybory dziekanów tych wydziałów, które mają w nazwie pedagogikę lub gdzie nasza dyscyplina naukowa jest częścią struktury organizacyjnej uczelni  - instytut, katedra. To oni będą  zarządzać jednostką odpowiedzialną za jej poziom naukowy i dydaktyczny. 

Z komunikatów komisji wyborczych wynika, że będą pełnić rolę dziekana/dziekanki w uniwersytetach państwowych: 

1. pedagog, prof. UW Rafał Godoń - Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego,

2. pedagog, prof. UŁ Alina Wróbel - Wydział Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego,   

3. historyk, prof.  UWr Paweł Klint -  Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.               

4. etyk, prof. UKEN  Ireneusz Świtała - Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie  został wybrany w ubiegłym roku na Wydziale Pedagogiki i Psychologii na lata 2023-2027 .

 *** 

Jeszcze odbędą  się wybory na: 

5. Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu (wrzesień), 

*** 

Natomiast nie jest wybierany/-a dziekan na: 

6. Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie 

7. Wydziale Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

8. Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Tu rektor-elekt wskazuje dziekana a rada wydziału ma jedynie wyrazi opinię. 

9. Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach na Wydziale Pedagogiki i Psychologii 

10. Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie na Wydziale Nauk Społecznych

11. Uniwersytecie w Siedlcach na Wydziale Nauk Społecznych. 

 *** 

Na następujących uniwersytetach nie ma odrębnego wydziału pedagogiki,/edukacji, toteż dyscypliną naukową kierują dyrektorzy instytutów pedagogiki, co ma miejsce na:

12. Uniwersytecie  Szczecińskim na Wydziale Nauk Społecznych;

13. Uniwersytecie Śląskim na Wydziale Nauk Społecznych

14. Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II na Wydziale Nauk Społecznych

15. Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie na Wydziale Nauk Społecznych

5. Uniwersytecie Gdańskim na Wydziale Nauk Społecznych (tu jedynym kandydatem, który uzyskał poparcie jest psycholog prof. Michał Harciarek)   

16. Uniwersytecie Zielonogórskim  na Wydziale Nauk Społecznych  

17. Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Filozoficznym

18. Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na Wydziale Filozofii i Nauk Społecznych

19. Uniwersytecie Rzeszowskim w Kolegium Nauk Społecznych

20. Uniwersytecie Opolskim na Wydziale Nauk Społecznych

 *** 

21. Na Uniwersytecie Pomorskim  w Słupsku nie ma wydziałów, gdyż są tylko instytuty dyscyplin naukowych, w tym Instytut Pedagogiki

22. Na Uniwersytecie Radomskim im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu nie ma wydziałów i instytutów, natomiast są katedry, w tym Katedra Pedagogiki.   

Za nami jest połowa okresu ewaluacji dyscyplin naukowych. Ponoć ma ulec zmianie ten proces, w tym szczególnie mają zmienić się kryteria, więc nie wiemy, w jakim kierunku należy wspierać kadry naukowe, by z jednej strony były istotne dla nauki, z drugiej zaś strony - nie osłabiały pozytywnej oceny ze strony władz uczelnianych. Polska nauka w uczelniach państwowych jest wciąż fatalnie finansowana a brak prospektywnej strategii w zakresie zrównoważenia umiędzynarodowienia z interesem państwa oraz społeczeństwa polskiego sprawia, że wzrasta proces patologii tak w awansach naukowych jak i publikowaniu rozpraw czasopismach o najwyższej wartości w wykazie MNiSW.  


(fotografia: źródło własne - Galeria Akademii Pedagogiki Specjalnej im. MArii Grzegorzewskiej w Warszawie) 

26 kwietnia 2024

Michała Klichowskiego "Efekt NEURO"



 

Dawno nie czytałem tak znakomicie napisanej monografii, która spełnia nie tylko formalne wymagania naukowego pisarstwa, ale już od prologu potwierdza swoją treścią, jak ważne i cenne jest kompetentne a interdyscyplinarne podejście do badanych zjawisk. 

Wywodzący się z nauk humanistycznych i społecznych Autor wzbogacił swoje  kompetencje o wiedzę z neuronauk, odczytując w tej ostatniej potencjał pedagogiczny na rzecz technologicznego wspomagania procesu uczenia się. Krytycznie, refleksyjnie i w sposób udokumentowany badaniami empirycznymi odnosi się do jednego z elementów konstruktywistycznego paradygmatu w edukacji, który ma swoje podstawy w psychologii poznawczej od lat 50. XX wieku, ale nieobecnej w kształceniu młodych pokoleń w szkolnictwie publicznym.

Dociekliwe spojrzenie nań z perspektywy trafnie odczytanego zjawiska uwiedzenia znajduje tu swoje logiczne, metodologicznie uzasadnione podejście. Ma ono charakter demistyfikacji neuronauk z ich wnętrza jako swoistej mody naukowej, która ma służyć ignorantom do realizacji celów dydaktycznych. Klichowski nie ukrywa, że napisał tę książkę:

"(...) zarówno jako uwiedziony neuronauką, ale też neuronauką uwodzący i – poniekąd – drwiący z tego uwodzenia. Choć więc próbując spojrzeć na to wszystko, co wydarzyło się w latach mojej naukowej emigracji niejako z meta-perspektywy, balansuję jednak między fascynacją a krytycyzmem. Chociaż celowo zawieszam moją narrację między stanem, w którym nie pragnę wracać z tej emigracji, a tym, w którym powrotu nie mogę się już doczekać, nie jestem bezstronnym . Zanurzałem się w neuronaukę także emocjonalnie, i jak bardzo o tych emocjach silę się nie pisać, to ukrywać ich wpływu nie mogę”.

 Rolą nauki jest dociekanie prawdy, a to znaczy, że zanim ją odkryjemy, nie powinniśmy nie dostrzegać wiedzy, której upowszechnianie w klimacie zachwytu coraz bardziej oddala nas od niej. Przeprowadzone badania i sposób udokumentowania ich wyników przez uczonego, który nie jest outsiderem w odniesieniu do badanej problematyki, sprawia, że wytwarzany w tej pracy zasób argumentacji generuje kluczowe bezpieczniki dla wiarygodności pedagogiki jako nauki. 

Po raz pierwszy bowiem otrzymujemy empiryczne dowody tak na stan nieuzasadnionego uwiedzenia neuronauk przez część środowiska akademickiej pedagogiki, jak i jego następstw. Te zaś są istotne z punktu widzenia odpowiedzialności kreatorów wiedzy naukowej i potocznej za jej aplikację w praktyce oświatowej, która obejmuje nie tylko dzieci i młodzież, ale także, a może w tym zakresie – przede wszystkim kadry nauczycielskie.

Co ważne, Autor książki nie poprzestaje na odsłonie uwiedzeń i ich także toksycznych następstwach, ale zwraca uwagę na możliwości wyjścia apologetów neuronauk ze stanu uwiedzenia nimi, co wcale nie będzie łatwe. Konieczne jest  przeciwdziałanie powyższej „infekcji” przez potencjalnych jej przyszłych a bezrefleksyjnych fascynatów. Najważniejszym osiągnięciem M. Klichowskiego jako wiarygodnego uczonego-pedagoga (nie użyję tu słowa neuropedagoga, by nie wpisać się w krytykowaną przez niego redundancję  słowotwórczą) jest upomnienie się o uwzględnienie pedagogiki w neurononauce i nauronauki w pedagogice. 

Rozprawa ma także wątki autobiograficzne i autoetnograficzne, kiedy to jej Autor opisuje swoje doświadczenie stawania się neurobadaczem dochodzącym do tej pozycji po realizowaniu eksperymentów behawioralnych i neuroobrazowych. Wszystko, o czym pisze, nie jest zatem opowiadaniem o czyichś badaniach i ich wynikach, nie jest też bezmyślnym zachwytem nad nimi, ale pogłębioną o własne doświadczenia badawcze ich rekonstrukcją i krytyką, dostrzeganiem w nich potencjału aplikacyjnego, ale i ostrożnym wyciąganiem wniosków. 

Uczciwie przyznaje, mając przecież za sobą wiele laboratoryjnych neuroeksperymentów z osobami dorosłymi, że nadal niewiele wiemy o interferujących między sobą mechanizmach neuronalnych, a tak modne badania funkcjonalnego obrazowania  metodą rezonansu magnetycznego mają swoje liczne ograniczenia, które odbiegają od wykorzystywanych przez człowieka na co dzień realnych narzędzi. Ostrzega tym samym przed pozorem rozumienia wyników badań opartych na symulacji, neuromodulacji.

To ważne, jak Klichowski odnosi się do sztuki prowadzenia badań naukowych, do obowiązujących w nich zasad etycznych i jak istotne jest wspieranie rozwoju młodych naukowców. Absolutnie popieram jego praktykę kreowania kultury akademickiej, która powinna łamać istniejące w kraju konwenanse oddalające większość naukowców od rzetelności, uczciwości i autentycznego zaangażowania w naukę. Potrzeba jest kreowania wspólnot naukowców pasjonujących się dążeniem do prawdy, odkryć, otwartych na niestandardowe podejście do badań.

Przewiduję wysokie zainteresowanie tą rozprawą, gdyż fascynuje problematyką i naukową wiarygodnością, a przy tym jest napisana klarownie, by mógł zrozumieć jej treść każdy nauczyciel, wychowawca, a nawet niewykształcony specjalistycznie rodzic. Co ważne, demistyfikacja uwiedzenia pozorem neurodydaktyki powinna uświadomić aplikującym o udział w studiach podyplomowych, kursach, treningach pod tym szyldem, że wydają zbytecznie pieniądze. To będzie naukowy bestseller w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 

Nareszcie nie jest to publicystyka ani popnauka, która zalewa przestrzeń cyfrową i naukawe konferencje. 

 

25 kwietnia 2024

Słownikowy hit edukacji obywatelskiej - cz.2


Są w "Podręcznym Słowniku Politycznym" z 1923 roku pojęcia, które wymagają współczesnej refleksji, skoro stanowią przejaw zdarzeń rzutujących na jakość życia mieszkańców naszego państwa. Oto kilka z tych, które powinny przydać się w przygotowaniach do kolejnych wyborów i do edukacji obywatelskiej (pisownia oryginalna, podkreślenia - moje), a do których może warto powrócić: 


BALOTOWANIA — jednoznacznego a nie unikowego głosowania "zapomocą wrzucanych do urn wyborczych gałek białych lub czarnych, przyczem biała gałka oznacza za, czarna przeciw (p. głosowanie)" (s. 55).

BEZSTRONNOŚCI — rozumianej jako "sposób myślenia i działania, przy którym ocenia się pewną rzecz lub sprawę nie według pobocznych czynników, jak np. interes lub pożądania stron, lecz według jej istotnej wartości i zasad słuszności i prawa. Bezstronność jest absolutnym obowiązkiem sędziego, obowiązuje jednak każdego człowieka moralnego i honorowego. Bezstronność jest przeciwieństwem stronniczości. Pojęcie to niema nic wspólnego z pojęciem stronnictwa. Można należeć do stronnictwa politycznego i być bezstronnym w sądach i działaniu. Można nie należeć do żadnego stronnictwa, t. j. być bezpartyjnym, i jednocześnie odznaczać się stronniczością" (s. 67-68). 

"BREVI MANU — krótką drogą. Załatwić sprawę brevi manu t. zn. bez stosowania dłuższych formalności urzędowych" (s. 82).  

DECENTRALIZACJI — "w przeciwieństwie do centralizacji (p. centralizacja) oznacza stan, przy którym wszelkie funkcje i władze danego organizmu nie są bezpośrednio i całkowicie uzależnione od naczelnego i kierującego ośrodka (władzy centralnej). Decentralizacja władz państwowych może być przeprowadzona bądź w ten sposób, że władza centralna, nie skupiając w swem ręku decyzji we wszystkich sprawach, pozostawia urzędom podwładnym załatwianie spraw pomniejszych i lokalnych, bądź też przez ustanowienie samorządnych i autonomicznych organów miejscowego życia publicznego (p. autonomja, samorząd). Decentralizacja może więc istnieć i przy rządach absolutnych, tak jak z drugiej strony może jej niebyć przy ustroju republikańskim i przy rządach demokratycznych. Są sprawy państwowe, które nie znoszą decentralizacji, tak mianowicie sprawy zewnętrzne państw a (p. centralizacja)" (s.121).

DOBRA — tego wszystkiego, "co stanowi wartość dodatnią dla człowieka, związków społecznych, narodu i państwa. Dobro może być prywatne lub publiczne, zależnie od tego, czy posiadaczem dobra jest osoba prywatna, czy publiczna. W związkach społecznych, w ustroju narodowym i państwowym, dobro publiczne często warunkuje się ofiarą dobra prywatnego, tak np. dobro istnienia i bezpieczeństwa państwa wymaga poświęcenia takiego dobra prywatnego, jakiem jest życie człowieka (ofiara krwi) lub mienia prywatnego (podatki na cele obrony państwa). Takie ofiary jednostek na rzecz dobra publicznego są niezbędne, gdyż, gdzie nie jest zagwarantowane dobro publiczne, tam zagrożone jest najwyższe dobro prywatne człowieka, jakiem jest wolność obywatela, jako członka niepodległego narodu. Dobro, co do swego charakteru, może być moralne i materjalne (...)" (s. 143). 

"HUMBUG — słowo amerykańskie, oznaczające fortel, sztuczkę dla oszukania kogoś, nabrania, wyłudzenia pieniędzy; tyle, co niemiecki „Scbwindel" (s. 253).

"INTERES — od łacińskiego słowa quod interest — to, co kogoś dotyczy, obchodzi, zajmuje, pociąga, także to, co komuś dolega (np. wyrządzona szkoda); to, co istnieje jako przyczyna i czynnik uwagi, woli i działalności. Poza tem interes oznacza także przedmiot, na który skierowana jest uwaga i działalność, a więc przedsięwzięcie, przedsiębiorstwo np. interes handlowy, przemysłowy. Różne są rodzaje interesu i formy jego zastosowania. Jest więc interes materjalny i interes moralny (duchowy, ideowy, etyczny). Tu zachodzi pytanie, czy w życiu ludzkiem» w życiu społeczeństwa i narodu, czy w działalności państwa te dwa rodzaje interesów wykluczają się wzajemnie, czy też różnice, jakie między niemi zachodzą, nie przeszkadzają harmonijnemu ich połączeniu ? Otóż niewątpliwie interes materjalny da się pogodzić z interesem moralnym (i nawet twierdzić można, iż interes moralny w tym stosunku pierwsze powinien zajmować miejsce. 

Niezaprzeczalną jest zasadą, iż interes publiczny musi brać górę nad prywatnym, iż interesy jednostek, poszczególnych grup i klas społecznych muszą się podporządkować interesowi całości. Gdzie się panoszy prywata, gdzie poszczególne klasy w łonie narodu o sobie tylko parniętają wzajemnie się zwalczając, tam psuje się harmonja społeczna, słabnie naród i upada państwo. Idea i ustrój nowożytnego państwa nie opiera się i nie może się opierać na interesach prywatno-klasowych, jako na podstawach i czynnikach życia politycznego. (...) Polityka interesu jest to działalność, dążąca do zaspokojenia istotnych potrzeb narodu i państwa. W tem sformułowaniu każda rozumna polityka powinna być polityką interesu i trafność takiej polityki zależy od lepszego lub gorszego zrozumienia, na czem polega istotny interes narodu i państwa. Polityka interesu, mająca na celu potrzeby poszczególnych warstw, klas lub jednostek, jest polityką złą i tem gorszą, im mniej stara się podporządkować interes części interesowi całości” (s. 272-273).

MENER — po francusku meneur, — prowadzący, kierujący. Menerem politycznym zwie się człowieka, który prowadzi jakąś akcję polityczną, kieruje ludźmi w pewnem przedsięwzięciu politycznem” ( s.471).

W związku z zagrożeniem wojną przywołuję nieznany termin: 

"FOEDUS — p. związek, sojusz. Casus foederis — fakt lub warunek, oznaczony w umowie sojuszniczej, który zobowiązuje sojusznika do udzielenia pomocy" (s. 207).

"KONFLAGRACJA — zaognienie, gorączkowe podniecenie, stan zapalny. W odniesieniu do stosunków politycznych konflagracja oznacza zaognienie, zaostrzenie sytuacji, które grozi wybuchem kryzysu (wojny, rewolucji, krwawych zamieszek i t. p.)" s. 372).