Nadchodzący
rok szkolny 2024/2025 zapowiadał się fatalnie. Danuta Pawłowska opublikowała w
dn. 30 sierpnia 2024 roku artykuł na temat wyników ubiegłorocznego egzaminu
ósmoklasisty. Okazało się, że najgorzej wypadł sprawdzian wiedzy i umiejętności
z matematyki. "Średni wynik w skali całego kraju wyniósł zaledwie 52
proc. rozwiązanych zadań. A wynik na poziomie 73 proc. lub wyższym uzyskano
tylko w 718 szkołach, na ponad 11 tys. wszystkich placówek."
Polska
była po trudnej kampanii wyborczej do Parlamentu, którą wygrało Prawo i
Sprawiedliwość, ale nie było w stanie powołać rządu, w związku z czym władzę
objęła Koalicja Obywatelska. Już podgrzewano postulat, by usunąć matematykę z
egzaminu maturalnego, by młodzi dorośli maturzyści nie doświadczali
stresu.
W
ramach zawartej umowy koalicyjnej przydzielono resort edukacji oraz szkolnictwa
wyższego i nauki partyjnej nomenklaturze, która obsadziła stanowiska
kierownicze osobami pozbawionymi kompetencji, a nawet wyobraźni. W III RP
szeroko pojmowana edukacja i nauka są tą sferą usług publicznych, które
najlepiej nadają się do odwracania uwagi opinii publicznej od spraw kluczowych
dla gospodarki i społeczeństwa. Rządzący przyjęli strategię populistycznego
zarządzania oświatą, bo zdecydowana większość przyszłych wyborców ma dzieci,
wnuki lub prawnuki, które uczęszczają do przedszkoli, szkół lub studiują.
Wystarczy zatem zapewnić ich rodzicom adekwatną do wyników sondaży
diagnostycznych parcjalną zmianę z zapowiedzią poważniejszych a koniecznych
reform w nieco późniejszym okresie.
Jeszcze
nie rozpoczął się rok szkolny, a już wypuszczano "populistyczny balon
obietnic", z których część, co gorsza, najgorsza, została wprowadzona w
życie. Nie pamiętano, jak deformatorka polskiej edukacji Anna Zalewska
przyznała przed laty, że jeśli chce się mieć w polityce sukces, a tym była
obietnica ulokowania jej na I miejscu na liście kandydatów partii w wyborach do
Parlamentu Europejskiego, to trzeba bez skrupułów, pod pozorem konsultacji z
ekspertami, wprowadzić w jak najkrótszym czasie oczekiwaną przez wyborców
zmianę. Elektorat PiSu żądał likwidacji gimnazjów i przywrócenia poprzedniego
ustroju szkolnego. Lud chciał. Lud dostał.
Nowa ministra edukacji nie wyciągnęła z tego wniosku, bo nie zna się na zarządzaniu oświatą, co publicznie przyznała, a nawet poszła w swej szczerości jeszcze dalej zapowiadając, że po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego opuści MEN, by pracować u boku przyszłego prezydenta. Zaczął się zatem festiwal błędów, które doprowadziły Barbarę Nowacką w czerwcu 2025 roku do zajęcia I miejsca w rankingu... najgorszych ministrów obecnego rządu. Jednak b. premier RP Leszek Miler (z jej formacji politycznej) miał rację mówiąc, że "nie jest ważne, jak się zaczyna, ale, jak się kończy".
Jakie to były błędy?
1. Jak na ironię, 1 kwietnia 2024 roku wprowadzono ograniczenie w zadawaniu uczniom prac domowych. Lud chciał. Lud ma. Tylko nie wzięto pod uwagę fundamentalnego prawa nauczycieli do decydowaniu o tym, w jaki sposób mają kształcić dzieci i młodzież. Nic bardziej ich zranić nie mogło.
2. Polityka kadrowa zorientowana na przetrzymanie w zawodzie najstarszych stażem nauczycieli. Obietnica wypłacenia im po 45 latach survivalu szkolnego jednorazowej 300 proc. pensji. Powiększa to lukę pokoleniową w profesji, w której zarabia się na wejściu do niej na poziomie minimalnej płacy krajowej. Na domiar wszystkiego zapowiedziano wprowadzenie testów psychologicznych dla nauczycieli na wniosek... "Okrągłego Stołu Uczniowskiego". Niezły cyrk.
3. Zapowiedź darmowych podręczników dla uczniów szkół średnich w czasach, w których nastolatkowie nie potrzebują już żadnych podręczników, tym bardziej tak beznadziejnych, jak za czasów ministerek: Krystyny Szumilas i Joanny Kluzik-Rostkowskiej.
4. Działania na rzecz usunięcia religii z edukacji szkolnej w ramach prowadzenia "bezpartyjnej polityki" oddzielenia państwa od Kościoła.
5. Szkoła jest więzieniem (Foucault), toteż zapowiedziano podniesienie progu wymaganej do promocji frekwencji uczniów w szkole z 50 proc. do 70 proc.
6. "Odchudzenie" podstaw programowych kształcenia ogólnego metodą kreatywnej statystyki. W duchu bezpartyjnej, aideologicznej polityki oświatowej zmiany w kanonie lektur szkolnych, w tym czytania ich fragmentów. wewnątrzkoalicyjny spór o edukację zdrowotną, wychowanie patriotyczne czy łączenie np. geografii z biologią w szkole podstawowej.
7. Lekceważenie fluktuacji kadr nauczycielskich stwierdzeniem, że "jest to umowne okno transferowe". W sierpniu szkoły publiczne zgłaszały 25 tys. wakatów.
8. Wymiana kuratorów i wicekuratorów oraz dyrektorów dyrektorów w nadzorze, który z pedagogiką nie ma wiele wspólnego, ale określany jest mianem nadzoru pedagogicznego. Nadzór ma tak nadzorować, by nie nadzorował, z wyjątkiem tych szkół, w których były najniższe wyniki egzaminu ósmoklasisty, bo te trzeba kontrolować a ich nauczycieli zdyscyplinować.
9. Kontynuacja programu "Podróże z klasą" ale bez wynagrodzenia nauczycieli za godziny ponadwymiarowe. Przełomowa uchwała sądu Najwyższego w związku z niepłaceniem nauczycielom za godziny ponadwymiarowe.
10. Zrządzanie zarządzeniami o powołaniu zespołów np. Zespołu do spraw Praw i Obowiązków Ucznia czy Zespołu do spraw Pragmatyki Zawodowej Nauczycieli.
11. Kontrole w szkołach dotyczące wdrożenia przepisów ustawy "Lex Kamilek".
12. Zamiast utworzenia Komisji Edukacji Narodowej zgodnie z podpisanym w 2022 roku Obywatelskim Paktem dla Edukacji, nadano powołanej przy IBE "Radzie do spraw monitorowania wdrażania reformy edukacji im. Komisji Edukacji Narodowej".
13. Spór o tzw. "godziny czarnkowe".
14. Polityka sondowania poziomu akceptacji społecznej dla chaotycznie, niekompetentnie projektowanych zmian w edukacji.
Ciekaw
jestem świadectwa, jakie wystawi ministerce prasa, bo poprzednikom nie
udzielano promocji na następny rok szkolny. Do dymisji podała się już
wiceministra edukacji Joanna Mucha. PR ma odciążyć Barbarę Nowacką od
przyczynienia się przez nią i jej gabinet do fatalnej, bo niekompetentnej
polityki oświatowej.