09 lutego 2013

Pomoc socjalna polskim wykładowcom na Słowacji


Umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej o wzajemnym uznawaniu okresów studiów oraz równoważności dokumentów o wykształceniu i nadawaniu stopni i tytułów uzyskanych w Rzeczpospolitej Polskiej i Republice Słowackiej ( z dn. 18 lipca 2008 r.) stanowi podstawę prawną do automatycznego uznawania wymienionych w jej treści dokumentów (w tym także dokumentów o nadaniu tytułu docenta) za równoważne z odpowiednimi dyplomami polskimi. Nie ma zapisów umożliwiających odniesienie dyscypliny, w zakresie której nadano słowacki tytuł docenta do dyscyplin, w zakresie których w Polsce nadawany jest stopień naukowy doktora habilitowanego.

Jeżeli na tej podstawie prawnej ma miejsce równoważność docenta w dyscyplinach naukowych, które nie są uznane przez Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Polsce jako naukowo tożsamej z polską habilitacją, a rzecz dotyczy m.in. „pracy socjalnej”, to utrzymywanie w mocy tej Umowy przez Ministerstwo niszczy podstawy procesu naukowego w dziedzinie nauk społecznych w Polsce. Wprowadza się bowiem do środowisk akademickich osoby ze statusem naukowym, który w Polsce nie powinien mieć miejsca. Ten rodzaj pomocy socjalnej powinien znaleźć swój finał - najlepiej w powołaniu do życia nowej dyscypliny naukowej, jaką jest praca socjalna, albo konsekwentnego wyeliminowania ej na tym etapie rozwoju jako podstawy do prowadzenia pracy naukowej z kadrami akademickimi.

Niniejsza Umowa ma w praktyce jednostronny charakter, bowiem nie spotykamy się w dyscyplinie pedagogika czy socjologia z sytuacją, by którykolwiek ze słowackich naukowców zamierzał habilitować się w Polsce czy też ubiegać o tytuł naukowy profesora. Żadna z polskich uczelni nie odnotowała osiągnięć w tym zakresie, natomiast w drugim kierunku mamy do czynienia z lawinowo narastającym procesem wzrostu liczbowego doktorów habilitowanych ze słowacką docenturą, których dorobku naukowego nikt nie zna, a jeśli, to został on odrzucony przez jednostki akademickie przeprowadzające przewody habilitacyjne czy profesorskie w Polsce jako niespełniające wymogów naukowych z psychologii, pedagogiki, historii czy socjologii.

Od 2004 r. ma miejsce „turystyka habilitacyjna”, którą uprawia na Słowację część polskich nauczycieli akademickich, wykładowców czy adiunktów uczelni publicznych i niepublicznych. Uprawiają zresztą tę turystykę zgodnie z prawem i przyzwoleniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Dorobek naukowy wielu z nich w żadnej mierze nie pozwalał na uzyskanie awansu naukowego w kraju. Tym samym wybrali ścieżkę dostępu do łatwego awansu z dyscyplin, które na Słowacji traktowane są jako naukowe, podczas gdy w Polsce – także w wydanym przez Minister rozporządzeniu o obszarach, dziedzinach i dyscyplinach naukowych – nie znajdują akceptacji, gdyż nie wiążą się z wykorzystywaniem metodologii badań w naukach humanistycznych czy społecznych. Sami Słowacy narzekają na nędzny poziom niektórych kandydatów, ale z formalnego punktu widzenia i prowadzonych w tamtejszych uniwersytetach formach pomocy socjalnej dla "biednych" Polaków wszystko toczy się lege artis.

Przekazany przez Komitet Nauk Pedagogicznych PAN Raport w powyższej sprawie w 2011 r. zawiera rzeczowe argumenty o wykorzystywaniu przez część środowiska w/w Umowy do omijania standardów naukowych w kraju. wynika z niego niezbicie, że podstawą habilitowania się na Słowacji niektórzy z Polaków czynią swoje rozprawy doktorskie, które zostały obronione na terenie Polski, a zadziwiający prymat i swoiste rekordy biją doktorzy wypromowani w resortowym Instytucie Badań Edukacyjnych. Przypadek to, czy szczególny rodzaj wyszkolenia? Kto lobbował i lobbuje w MNiSW w tej sprawie?

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN zwrócił się do MNiSW o zweryfikowanie zasadności utrzymywania Umowy z Rządem Republiki Słowackiej lub dostosowanie jej zapisów w zakresie, który liczyłby się z polskimi wymogami naukowymi, a nie – co ma miejsce dotychczas - radykalnie obniżał ich poziom i upełnomocniał kadry o niskich kwalifikacjach. Niech wybitni specjaliści, doktorzy habilitowani na Słowacji z dyscypliny "praca socjalna" ujawnią polskim czytelnikom swoje dzieła jako naukowe, niech pokażą, że wnoszą coś nowego do nauki a ich doktoranci - w odróżnieniu do nich samych - zyskują sławę na miarę chociażby polskich standardów.


Warto odnotować w tej kwestii także Stanowisko Komitetu Socjologii Polskiej Akademii Nauk w sprawie niektórych habilitacji uzyskiwanych za granicą

W ostatnich latach niektórzy polscy badacze z dziedziny nauk społecznych, w tym z pedagogiki i socjologii, uzyskują habilitacje na takich uczelniach zagranicznych, w których wymagania habilitacyjne są zdecydowanie niższe niż w Polsce. Zasięg tej praktyki nie jest nam dokładnie znany, ale nie ogranicza się ona do kilku przypadków. W szczególności, jak się dowiadujemy, łatwe habilitacje otrzymuje się na niektórych uczelniach Słowacji. Habilitacje tam uzyskane nie podlegają nostryfikacji i są uznawane za równoważne z habilitacjami osiąganymi w Polsce.

Co więcej, ponieważ w Polsce nie ma stopni naukowych w dyscyplinie praca socjalna, a specjaliści z tego zakresu uzyskują habilitacje z innych dyscyplin społecznych, np. z socjologii, słowackie habilitacje z tejże pracy socjalnej mogą dawać w naszym kraju takie same uprawnienia, jak polskie habilitacje z socjologii.

Jak się orientujemy, o habilitację na Słowacji ubiegają się doktorzy, którzy oceniają, że ich dorobek nie wystarcza do uzyskania habilitacji w Polsce lub nie chcą przechodzić złożonej procedury krajowej, a zdarza się, że czynią to nawet osoby, których habilitacja została w Polsce odrzucona.
Komitet Socjologii PAN jak najbardziej popiera współpracę międzynarodową, w tym także uzyskiwanie stopni naukowych na cenionych uczelniach zagranicznych, jednakże praktyki tu opisane uznaje za element dysfunkcjonalny, a nawet patologiczny w systemie nauki.

Po pierwsze, łatwe habilitacje zewnętrzne zmniejszają wartość informacyjną posiadania stopnia doktora habilitowanego i utrudniają ocenę kompetencji w dyscyplinie socjologia na podstawie tego stopnia.

Po drugie, ponieważ doktorzy z łatwymi habilitacjami zewnętrznymi ułatwiają swoim jednostkom osiąganie minimów kadrowych wymaganych do otwierania kierunków studiów i do nadawania stopni naukowych, przyczyniają się do przedwczesnego podejmowania przez te jednostki kształcenia i doktoryzowania.

Po trzecie, ponieważ doktorzy z łatwymi habilitacjami zewnętrznymi stają się promotorami i recenzentami prac doktorskich, recenzentami następnych prac habilitacyjnych oraz uczestnikami innych procesów ewaluacyjnych, może to obniżać poziom socjologii w ich ośrodkach, a także w szerszej skali.

Po czwarte, nie jest właściwe, by do cenionego i ważnego stopnia doktora habilitowanego prowadziły dwie drogi – wymagająca ciężkiej pracy droga przez uczelnie krajowe, a obok niej znacznie łatwiejsza droga przez niektóre uczelnie zagraniczne.

Warszawa, 7 Listopada 2012 r.


Już Monteskiusz pisał:

istnieją dwa rodzaje zepsucia: jedno, kiedy lud nie przestrzega praw; drugie, kiedy same prawa przynoszą ze sobą zepsucie. To zło jest nieuleczalne, bo tkwi w samym lekarstwie.


(Dz. U. 179 poz. 1067): Stopień naukowy nadany przez uznaną instytucję posiadającą uprawnienie do jego nadawania, działającą w państwie członkowskim UE, państwie członkowskim OECD lub państwie członkowskim EFTA jest uznawany za równoważny z odpowiednim polskim stopniem naukowym lub stopniem w zakresie sztuki na podstawie art. 24 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. Nr 65, poz. 595, z późn. zm.).