13 maja 2013

Co z kulturą i edukacją kulturalną?




O tym, jak szybko i właściwie do zachodzących przemian reagują naukowcy świadczy znakomity podręcznik akademicki pod tytułem „Upowszechnianie, animacja, komercjalizacja kultury” - prof. dr hab. Józefa Kargula z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, który został opublikowany w Wydawnictwie Naukowym PWN w 2012 r. To był już chyba ostatni moment dla nauk o wychowaniu na podsumowanie i pokazanie dorobku tej subdyscypliny badań pedagogicznych, które od kilkudziesięciu lat cieszyły się w uniwersytetach ogromną popularnością, a także na upomnienie się o rolę kultury i jej animacji w społeczeństwie radykalnie od niej już odchodzącym, także w sensie istotnościowym. Prawdziwa kultura broni się sama, ale im większa jest presja rynku i pokusa wśród tych, którzy chcą na niej jedynie zarabiać nie odróżniając kiczu od wartości artystycznych, tym bardziej należałoby zatroszczyć się o młode pokolenia, by nie tylko przechowały one istotę sfery człowieczego ducha, ale i kreowały jej piękno jako autoteliczną wartość.

Autor stawia nas przed niezwykle ważnym pytaniem – czy w świecie wartości najbardziej uniwersalnych, najsilniej i najpełniej międzykulturowych, ponadczasowych i w tej sferze ludzkiej aktywności i kreatywności, która czyni nasze życie m.in. piękniejszym , pełnym estetycznych doznań, a zarazem budzących refleksję o ludzkiej egzystencji, wszystko jest na sprzedaż? Już w pierwszym zdanie „Wstępu” uprzedza nas swoim wyjaśnieniem, że używając terminu KULTURA ma na myśli (…) te wszystkie idee, wartości, a także byty symboliczne i materialne oraz zachowania ludzi z nimi związane, z których bezpośrednio nie czerpią korzyści materialnych.(s.11).

Książka wrocławskiego andragoga ma znakomitą strukturę, stanowiąc dla kolejnych badaczy przykład tworzenia naukowej konstrukcji myśli, która nie wynika z przypadkowo dobranych książek, powierzchownych studiów, serfowania po bełkotliwych tekstach w Internecie, ale jest logicznym, uporządkowanym i metasyntetycznym przekazem wiedzy pokoleń i własnych dociekań w danym zakresie. Taki podręcznik mógł napisać pedagog, który wzrastał i tworzył naukowo w kraju o ukrytej polityce niszczenia kultury narodowej, zaprzeczania jej wartościom - w imię jej nowej ideologizacji, zawłaszczania przez partyjną nomenklaturę, w państwie narzucającym polskiemu społeczeństwu bolszewicką, sprzeczną z naszymi tradycjami i tożsamością narodową pseudokulturę „socjalistycznego kolektywizmu”. Trafnie określił wrocławski pedagog poświęcone temu okresowi podrozdziały życia i książki: "Agitacja i propaganda jako formuła upowszechniania kultury w latach 1948-1955"; "Spory o koncepcje upowszechniania kultury w PRL"; "Instytucje upowszechniania kultury w PRL"; "Koncepcje ruchu amatorskiego w kolektywistyczno-modernistycznym modelu upowszechniania kultury"; "Wzory uczestnictwa w kulturze PRL" i "Wokół animatora", w tym ”gałganiarza na ludzkim śmietniku”.

Opisany w odniesieniu do tego okresu historii modernistycznej Polski zakres troski części elit o animację kultury w kleszczach leninowsko-marksistowskich wzorów jest słuszną próbą wykazania, że nie wszystko można określać mianem straconego i toksycznego czasu. Być może potwierdza się stara prawidłowość, że „jeśli znajdzie się człowiek o duszy animatora, charakteryzujący się prospołeczną postawą, wierzący w określoną ideę, dysponujący określoną wiedzą lub umiejętnościami, którymi pragnie się dzielić z innymi, to jest szansa, że znajdzie on grono osób, które chętnie podejmą z nim współpracę niezależnie od tego, czy będą to ludzie na „śmietnisku” czy w elitarnych osiedlach mieszkaniowych” (s. 193) Natomiast trudno jest nie zgodzić się z jeszcze jedną tezą Autora, że każdy animator kultury zabiegający o upowszechnienie swoich inicjatyw nic nie zrobi na szerszą skalę, jeśli nie uzyska wsparcia ze strony władz lokalnych czy krajowych, a te, w tamtych czasach były jednoznacznie podporządkowane doktrynie ideologii sprzecznej z polskimi tradycjami i światem wartości chrześcijańskich.

Dobrze się zatem stało, że „goszcząca” w tym podręczniku ze swoją narracją Sylwia Słowińska przybliża nam idee (koncepcje) edukacji kulturalnej w ponowoczesności, zwracając zarazem uwagę na to, że kultura uważana jest za sferę autoteliczną, a więc musi ją cechować bezinteresowność oraz zaspokajanie wyższych potrzeb człowieka, potrzeb duchowych. Na kulturę popularną trzeba zatem spojrzeć wielostronnie tak, jak i na edukację kulturalną przysposabiającą do życia w kulturze niskiej i wysokiej, w świecie bez kultury i antykultury, by umieć się w tych światach poruszać, nie zatracając własnego człowieczeństwa, własnej tożsamości. Mamy wreszcie w tej książce zarys spojrzenia na animację kultury w świecie osób wykluczonych, wykluczanych czy zagrożonych wykluczeniem społecznym oraz na tzw. „niszowe” formy aktywności kulturalnej. Niezależnie zatem od postrzeganych w tej pracy braków (dla mnie np. krytycznej analizy destrukcji kultury z udziałem edukacji w państwach totalitarnych, zjawiska kontrkultury, ale i kultury wolnej), które zawsze są wynikiem autorskich wyborów i budowanych ścieżek osobistej narracji wiedzy, warto tę książkę przeczytać, by – jak oczekuje tego jej Autor – pochylić się nad pytaniem: co z tak różnorodną kulturą w ponowoczesnym świecie?


Może do tej debaty włączy się w przyszłości już w kraju dr Eugenia Karcz z Uniwersytetu Opolskiego, która w dn. 15 maja 2013 r. będzie finalizować swój przewód habilitacyjny na Słowacji na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Mateja Beli w Bańskiej Bystrzycy. Tematem jej wykładu habilitacyjnego będzie "Kultúrno-osvetová činnosť v poľskej sociálnej pedagogike – historické aspekty a súčasnosť" (Aktywność kulturalno-oświatowa w polskiej pedagogice społecznej - aspekty historyczne a współczesność), natomiast rozprawa habilitacyjna nosi tytuł: "Sociálno-pedagogické aspekty vzťahu lokálneho prostredia a výchovy v Poľsku na začiatku 21.storočia" ("Społeczno-pedagogiczne aspekty relacji między środowiskiem lokalnym a wychowaniem w Polsce na początku XXI w.").