19 sierpnia 2010

O akademickich oszustwach na Słowacji

Posłowie Parlamentu Republiki Słowacji przyjęli na ostatnim posiedzeniu w dn. 10 sierpnia br. Uchwałę programową rządu na lata 2010-1014, akceptując założenia polityki nowej władzy i obdarzając ją pełnym zaufaniem. Mnie zainteresowała ta część rządowego programu, która dotyczy szkolnictwa wyższego. Stwierdza się w niej m.in., że w ostatnich latach uległa pogorszeniu zdolność konkurencyjna szkolnictwa wyższego tego kraju w skali międzynarodowej.

Władza zatem podejmie takie działania, które będą sprzyjać nie tylko większej dynamice rozwojowej w sferze badań naukowych i jakości kształcenia, ale także przyjrzy się procesowi akredytacyjnemu, jaki dotychczas miał miejsce we wszystkich uczelniach. Do oceny jakości kształcenia i badań naukowych będą właczani eksperci zagraniczni, żeby przełamać istniejące w środowisku akademickim „układy“. Co ciekawe, po raz pierwszy tak jednoznacznie stwierdza się w tym dokumencie, że miały miejsce w niektórych szkołach wyższych działania patologiczne, sprowadzające się m.in. do wyłudzania stopni naukowych.

Rząd Republiki Słowackiej podejmie odpowiednie kroki w związku z mającym miejsce obniżeniem administracyjnych wymogów wobec szkół wyższych w procesie akredytacyjnym, włączając do oceny zagranicznych ekspertów. W tym celu dokumentacja akredytowanych uczelni będzie tłumaczona na język angielski. (...) Władze państwowe będą też aktywnie przeciwdziałać nieprawidłowościom i oszustwom, które zakorzeniły się w słowackim szkolnictwie wyższym nie tylko na poziomie jednostkowym, ale także instytucjonalnym. Władze Republiki Słowackiej stworzą mechanizmy umożliwiające odebranie wyłudzonych stopni i tytułów naukowych przez pracowników naukowo-dydaktycznych. Ograniczy zarazem w sposób systemowy możliwość uzyskiwania w ten sposób awansów naukowych przez osoby, kierujące się nieuczciwą motywacją.

Słowacja bardziej demokratyzuje m.in. obszar szkolnictwa wyższego w porównaniu z innymi postsocjalistycznymi krajami-członkami UE, gdyż wszystkie decyzje ministerstwa oświaty, nauki, szkolnictwa wyższego i sportu dotyczące akredytacji kierunków kształcenia oraz uprawnień naukowych do prowadzenia postępowania awansowego na stopnie i tytuły naukowe są publikowane na stronie internetowej ministerstwa w pełnej formie, a więc są tam nie tylko kopie uchwał przyznających lub odbierających uczelniom określone uprawnienia, ale także treść ich pełnego uzasadnienia. Kandydaci na studia, jak i nauczyciele akademiccy mają powyższe dane czarno na białym.

(źródło: http://www.minedu.sk/index.php?lang=sk&rootId=6596)

18 sierpnia 2010

Walka z wiatrakami

Otrzymałem wczoraj krótki list następującej treści:

Witam Panie Profesorze,
Jestem studentką pedagogiki i z zainteresowaniem czytam Pańskie publikacje, pisze do Pana Profesora z nadzieją na rozwiązanie mojego problemu. Otóż z uwagi na Pańskie żywe zainteresowanie szeroko pojętym oszustwem w edukacji, zwracam się z pytaniem: czy pojęcia ściaganie w szkole i plagiat są pojęciami tożsamymi czt też istnieje pomiędzy nimi wyraźna różnica, którą można ewidentnie sformułować? Czy można te pojęcia w ogóle porównywać skoro ściąganie wywodzi się z języka potocznego? Z góry dziękuję za odpowiedź, studentka Monika K.

---

Problem plagiatów pojawia się w internetowych debatach coraz częściej. Odnoszę wrażenie, że presja nie tylko młodych ludzi, ale także dużej części środowiska nauczycielskiego jest tak silna, by zatrzeć negatywny aspekt tego zjawiska i dać mu „zielone światło”. Po powrocie z krótkiego urlopu odnajduję w wakacyjnej prasie kolejne doniesienia o plagiacie pracy naukowej, i to w wydaniu b. minister z rządu J. Buzka, b. rektora jednej z uczelni niepublicznych, profesor z Akademii Obrony Narodowej itd., itd. Ten, który ów fakt rozpoznał, adiunkt, już w tej uczelni nie pracuje. Absolwentka jednej z uczelni publicznych rozpoznała w wydanej przez jej promotorkę książce 40 stronicowy rozdział skopiownany z jej pracy magisterskiej przez panią profesor. Jeden z internatutów tak skomentował ów fakt na forum Gazety Wyborczej:

Nie można kopiować idei i ujęcia tematu. Nawet wtedy gdy takie działanie opatrzy się przypisem to jest plagiat. Praca ma być samodzielna a przypisy są korespondencją z literaturą lub otwierdzeniem zbieżnego toku myślenia. Ta pani (wzdragam się użyć słowa profesor) to idiotka nie mająca pojęcia o wymogach wobec pracy naukowej. Nazwijmy po imieniu - jest złodziejką, ukradła własność intelektualną. Wywalenie z pracy jest oczywiste. Moim zdaniem złodziejstwo podlega karaniu. Powinna wylądować w pierdlu (nie w zawieszeniu) choćby na krótko, bo jako promotor była pracownikiem zaufania społecznego i przekazywała nie tylko wiedzę ale również postawę etyczną.
Jest złodziejem, plagiatorem, śliską glizdą (ostatnie ze względu na jej tłumaczenia).



Ściąganie jest kradzieżą cudzej myśli/poglądu/wiedzy, podobnie jak plagiat. Obie formy kradzieży czyjejś własności intelektualnej różni jedynie ich forma i cel oraz zakres reakcji społecznej na ich zaistnienie. O ile jest przyzwolenie w naszym kraju na ściąganie w szkole, na studiach, o tyle nie ma już go w tak dużym natężeniu w przypadku ściągania plików muzycznych czy filmowych. Plagiat został określony w ustawie o prawach autorskich a także znalazł swoje miejsce jako akt naganny w Ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym. Tak więc, z jednej strony przymyka się oczy na "ściąganie" w czasie egzaminów, sprawdzianów wiedzy itp. pozostawiając reakcję na te zachowania egzaminatorom i ewentualnym "poszkodowanym", a z drugiej strony ostrzega się przed plagiatami prac dyplomowych i sankcjonuje zarazem plagiaty awansowych prac naukowych. Walka z obu procederami jest nierówna i rzadko podejmowana przez tych, którzy mogli i/lub powinni to czynić.


(więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8055555,Plagiat__promotorka_sciagala_od_pielegniarki.html;
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article572122/Polak_zostaje_magistrem_Dzieki_Wikipedii.html;
http://www.rp.pl/artykul/15,442828_Polska__czyli_plagiatowy_raj.html)

Kultura popularna - tożsamość – edukacja


to tytuł najnowszej książki "Impulsu", jaką przygotowali do druku naukowcy z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu - dr Daria Hejwosz i Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego - dr hab. Witold Jakubowski. Autorzy zgromadzonych tu rozpraw czynią kulturę popularną motywem przewodnim do własnych badań, w wyniku których odsłaniają różne jej znaczenia i pedagogiczne walory lub słabości: od bezwartościowego wpływu na proces wychowawczy, poprzez możliwości jej wykorzystania w tym procesie do jej możliwej afirmacji. Kreślą w swoich rozprawach linie demarkacyjne pomiędzy kulturą popularną a sztuką, czy też pomiędzy kulturą masową, wyższą i ludową, wskazując zarazem na to, jak nieustannie się ona zmienia, rozmywa czy zostaje ponownie wzbudzona w dyskursie publicznym.

Otrzymujemy książkę, która zainteresuje nie tylko pedagogów, socjologów, etnografów, politologów czy kulturoznawców, ale także przedstawicieli nauk o sztuce. Wielokrotnie powtarza się w wypowiedziach jej autorów, że kultura popularna jest nadal postrzegana w powszechnym dyskursie negatywnie ze względu na generowane przez niektórych jej twórców procesy ujednolicania, spłycania i standaryzacji wzorców zachowań, postaw czy twórczości. To, co jest naszą codziennością, niedostrzegalną i nieuświadamianą sobie ze względu na tkwiący w niej potencjał osobotwórczych wpływów, zostaje tutaj zdemistyfikowane, nazwane i sklasyfikowane, a co istotne – częściowo także zilustrowane wynikami badan empirycznych.

Książkę czyta się z dużym zainteresowaniem, dlatego polecam ją w okresie wakacyjnym. Możemy obcować dzięki niej z różnymi formami estetyki, które stają się podstawą do budowania osobistych poglądów na ich temat. Wzbogaca ona też swoją zawartością nie tylko sposób osobistego rozumienia zachodzących (także z naszym udziałem) przemian społeczno-kulturowych, ale i poszerza pole zainteresowań pedagogiki społecznej, której przedmiotem badań są m.in. bio-psycho-społeczne procesy wychowawcze wymykające się instytucjonalnej standaryzacji i wpływom na rzecz pozytywnej, negatywnej czy obojętnej dla rozwoju dzieci i młodzieży socjalizacji pozaszkolnej, pozarodzinnej czy wolnoczasowej.

(więcej: http://www.impulsoficyna.pl/index.php?cat=2&id=1140)

13 sierpnia 2010

Izgubljena generacja

to tytuł książki chorwackiego pisarza, poety i redaktora rozgłośni radiowej KL-Eurodom ze Splitu - Damira Duplančiča, który od 2000 r. prowadzi na tej antenie audycje dla młodzieży, doradzając jej w rozwiązywaniu codziennych problemów. Po polsku tytuł tej książki brzmiałby – „Zagubiona generacja”. Jest ona zbiorem autobiograficznych wspomnień, wrażeń, przemyśleń, ale przede wszystkim wierszy tego autora, które zostały poświęcone pokoleniu dojrzewającemu w latach 70. i 80. XX wieku. Tom został dopełniony wypowiedziami przyjaciół i znajomych też z tego pokolenia na temat tego, jak oni postrzegają miniony czas życia? Są tu wspomnienia z dziecięcych zabaw na ulicy czy przydomowym podwórku, szkolne sukcesy i porażki, pierwsze miłości, wakacyjne przygody i społeczno-ekonomiczne przemiany, które dotknęły tę generację.

Dzisiaj Międzynarodowa Organizacja Pracy (International Labour Organization) opublikowała raport o tzw. "straconym pokoleniu", odnosząc ten termin do młodzieży, która nie może znaleźć miejsca na rynku pracy. W świetle tego raportu - globalne bezrobocie osiągające poziom 630 mln. młodych ludzi w wieku od 15 do 24 lat w tym roku ma mieć rekordowy poziom, w wyniku wciąż mającego miejsce kryzysu ekonomicznego na świecie.

Nieco inny aspekt wchodzenia w życie młodzieży podnosi w swojej książce Karel Hvižďala, kiedy pyta - Co wyrośnie z dzieci, które dzisiaj przyszły na świat? Gdyby przyjąć tezy amerykańskiej psycholog Judith Harris, że większy wpływ na socjalizację dziecka ma jego środowisko, otoczenie, niż rodzina, to dla dzieci lepiej jest, kiedy wyrastaj w dobrym środowisku i problemowej rodzinie, niż w problemowym środowisku a w dobrej rodzinie. Dopóki nasze codzienne otoczenie i pozarodzinne środowisko życia, jakim jest w tym przypadku państwo, sprawia, że nie trzeba przestrzegać ustaw, że się omija prawa, że politycy postępują arogancko a niekiedy i kłamią, (…), to nie ma się co dziwić, że to wszystko deprawuje dzieci, także te z dobrych rodzin.

Ktoś podcina gałąź, na której siedzi kolejne młode pokolenie. Duplančič słusznie zatem docieka w jednym ze swoich wierszy: (...) dlaczego piłujecie gałąź drzewa, na którym siedzicie? Czyż nie jest ona jeszcze wystarczająco zdrowa? A może wam przeszkadza to, że jeszcze ktoś inny na niej usiadł?(…)

(źródła: K. Hvižďala, Interviewer aneb restaurování kontekstů. Rozhovor s m.m. marešovou, Portál, Praha 2010; D. Duplančič, Izgubljena generacja, Split 2009, s. 312; http://wiadomosci.onet.pl/2209795,12,swiatowy_alarm_ws_straconego_pokolenia,item.html)