15 czerwca 2023

Nie ma dobrej edukacji bez innowacji


Po raz dwudziesty szósty odbyło się w Muzeum M. Łodzi (Pałac Poznańskiego)  PODSUMOWANIE RUCHU INNOWACYJNEGO W EDUKACJI. Pomysłodawcą tak wyjątkowego święta PRIUMS INTER PARES, a więc najlepszych spośród najlepszych uczniów wszystkich typów placówek edukacyjnych w kraju, nauczycieli, podmiotów społecznych i gospodarczych wspomagających nowoczesną edukację jest jedyny taki dyrektor w kraju, dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi - JANUSZ MOOS

Tegoroczne "Podsumowanie..." miało szczególny charakter, bowiem J MOOS - osoba/instytucja/charyzmatyczna/pasjonat, twórca wielu innowacji w szkolnictwie (pro-)zawodowym, a więc wybitny ekspert w zakresie najbardziej adekwatnej do zmian w technologii produkcji, na rynku pracy, w zakresie procesów komunikacji i najnowszej wiedzy naukowej z psychologii uczenia się oraz z dydaktyki konstruktywistycznej rozstawał się z tym wydarzeniem, z racji przejścia na emeryturę. 

Mamy nadzieję, że kolejny dyrektor tej placówki będzie kontynuował wyróżnianie w/w osób jako "zakręconych pozytywnie" w zakresie własnej pasji, zamiłowań, talentu czy uzdolnień. Jak słusznie pisze w najnowszym wydaniu "Dobrych Praktyk" J. Moos, jest to wydarzenie unikatowe:



W każdym roku szkolnym około 150 osób i firm jest prezentowanych podczas Gali i otrzymuje stosowne certyfikaty, potwierdzające innowacyjną działalność. Ich dobre praktyki dokumentujemy w naszym "Katalogu dobrych praktyk w edukacji". Opublikowaliśmy już 44 zeszyty, przedstawiające opisy wartościowych działań edukacyjnych 
(...). Jesteśmy dumni z bogatych tradycji ruchu innowacyjnego. Cieszymy się ogromnie z bieżących działań oddolnych, podejmowanych z naszej inspiracji przez nauczycieli, którzy pracują w nauczycielskich zespołach innowacyjnych, metodycznych i zadaniowych, generując innowacyjne pomysły. Wszystkim innowatorom najserdeczniej gratulujemy! 


Jak każdego roku, najpierw wyróżnienia "TALENT UCZNIOWSKI", "ZŁOTY CERTYFIKAT - TALENT UCZNIOWSKI" oraz "TALENT ARTYSTYCZNY" odebrały dzieci, czyli utalentowane osoby do 18 roku życia.  Do każdego laureata podbiegały uczennice szkoły baletowej z piękną różą, a członkowie Kapituły oraz przybyli przedstawiciele władz samorządowych wręczali im pięknie oprawiony Certyfikat. 

 

Po fanfarach na ich cześć wyróznienia otrzymawali nauczyciele (przedszkoli, szkół podstawowych i ponadpodstawowych, nauczyciele akademiccy, pedagodzy i psycholodzy, działacze NGO, specjaliści z zakresiu komunikacji, wydawcy środków dydaktycznych itp., którzy zostali wyróżnieni certyfikatami:

NAUCZYCIEL INNOWATOR

PARTNER PRZYJAZNY EDUKACJI 

ORGANIZATOR PROCESÓW INNOWACYJNYCH

ORGANIZACJA INNOWACYJNA



(źródło: "Dobre Praktyki" nr 39, s. 3) 

INNOWACYJNY PRACODAWCA

KREATOR KOMPETENCJI ZAWODOWYCH

KREATOR KOMPETENCJI SPOŁECZNYCH

KREATOR KOMPETENCJI ARTYSTYCZNYCH

KREATOR INNOWACJI


LIDER W EDUKACJI

LIDER SZKOLNEGO DORADZTWA ZAWODOWEGO 

ANIMATOR RUCHU INNOWACYJNEGO 

HOMO CREATOR

LIDER SPOŁECZNO-OŚWIATOWY

MISTRZ PEDAGOGII

AMBASADOR INNOWACYJNYCH IDEI I PRAKTYK PEDAGOGICZNYCH 

zaś clou "Podsumowania" było wręczenie statuetek "SZKRZYDŁA WYOBRAŹNI". 


Jak wspomniałem powyżej lista laureatów jest całości. Można się z nią zapoznać na stronie www.lcdnik.lodz.pl , na której jest także zarejestrowana kilkugodzinna uroczystość. Nie było nudno, męcząco, gdyż co pół godziny występowali artystycznie utalentowani uczniowie lub wychowankowie mistrzów pedagogii.  



Szkoda, że władze miasta Łodzi w osobach prezydent H. Zdanowskiej czy chociaż jednego z jej wiceprezydentów, ani władze wojewódzkie nie znalazły czasu, by pokłonić się tym, którym się jeszcze chce dawać z siebie więcej, niezależnie od mizerii finansowej ich płac i fatalnych warunków infrastrukturalnych edukacji. Dobrze, że byli chociaż funkcyjni samorządowcy Rady Miasta Łodzi czy zastępca dyrektora Wydziału Edukacji UMŁ.  

Żenujące, że nie było kuratora oświaty lub chociaż wicekuratora. Nuech mieszkańcy województwa to zapamiętają, jaka pseudotroską otacza szkolnictwo Kuratorium - rzekomy nadzór pedagogiczny. No tak, do nadzoru są w PiS może i pierwsi, byle nie docenić nauczycieli... , bo....  co? 

Czyżby czas kampanii do Sejmu, ale wkrótce do samorządu nie zobowiązywał do symbolicznego chociaż okazania wdzięczności nie tylko odchodzącemu na emeryturę J. Moosowi, ale i całemu zespołowi współpracowników ŁCDNiKP, którzy z ogromnym zaangażowaniem wspierają od lat środowisko nauczycielskie, pedagogiczne, ale i akademickie w naszym mieście. Wstydźcie się, że nie potraficie osobiście docenić elit kształcących przecież i wychowujących także przyszłe elity naszego państwa. 

Trzeba przypominać społeczeństwu, jak są niedoceniani polscy nauczyciele, także ci, którym się chce, mimo wszystko... 


 

 Ps.

Zapewne ucieszy się jakiś sfrustrowany "obserwator" lub "zawistnik", bo  żadnego trolla nie stać na nic więcej.

14 czerwca 2023

Debata dziekanów wydziałów i dyrektorów instytutów pedagogicznych uczelni publicznych i niepublicznych

 




W poniedziałek odbyła się na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego konferencja dziekanów i dyrektorów instytutów pedagogicznych uczelni publicznych i niepublicznych, które w wyniku ewaluacji uzyskały dla ewaluowanej dyscypliny PEDAGOGIKA co najmniej kategorię B+.  Obradom patronował Komitet Nauk Pedagogicznych PAN oraz Polskie Towarzystwo Pedagogiczne. 

Tego typu inicjatywy zapoczątkował kilkanaście lat temu prof. Wiesław Ambrozik jako dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, a kontynuowali tę tradycję jego następcy - profesorowie Zbyszko Melosik i Agnieszka Gromkowska-Melosik. Do 2019 roku spotkania i wspólne analizy problemów kształcenia pedagogów i ich rozwoju naukowego były systematycznie organizowane pod patronatem KNP PAN. 

Cieszy zatem powrót do tych konferencji, które powstrzymał zapewne okres pandemii. Tymczasem zmienia się w kraju prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zarządza jednostkami akademickimi nowa generacja doktorów habilitowanych i profesorów, która nie zawsze ma czas na dostrzeżenie procesów rzutujących na sukcesy i porażki nauczycieli akademickich poza włssną uczelnią. 

Pod koniec obrad, kiedy dyskutowaliśmy o tym, czy i w jakim zakresie kontynuować tego typu spotkania, proponowałem, by zapraszać na nie władze wszystkich jednostek akademickich, które poddały ewaluacji dyscyplinę pedagogika. To, że nowe, mniejsze czy bardziej "oddalone od centrum" środowiska akademickie mają niższą kategorię ewaluacyjną oznacza, że mają ambicję, zależy im na rozwoju. 

Powinniśmy zatem wspierać ich aspiracje, by zatrudnieni w uczelniach badawczych i zawodowych państwowych i niepaństwowych nauczyciele akademiccy podejmowali współpracę, wymieniali się doświadczeniem badawczym i problemami, w których rozwiązaniu można byłoby wzajemnie sobie pomagać. Nie należy ulegać presji parametryzacyjnej oceny, skoro najważniejsza jest nauka, stan jej rozwoju, upowszechnienia wyników badań w kraju i poza granicami.    

Proszę zwrócić uwagę, że w naukach społecznych PEDAGOGIKA stała się po "naukach o zarządzaniu i jakości" oraz po "ekonomii i finansach" trzecią dyscypliną naukową, która ewaluowała się w 2022 roku. Świadczy to o wysokim potencjale kadrowym i naukowo-badawczych naszej dyscypliny, gdyż każdy z pracowników naukowo-dydaktycznych musiał poddać ocenie maksymalnie cztery najwyżej punktowane w latach 2017-2021 publikacje naukowe.   


Ministerstwo opublikowało wyniki ewaluacji, toteż przypomnę, że 31 jednostek akademickich, uzyskało dla pedagogiki kategorię B+, w tym jest jednostek nabyło wyższe uprawnienia akademickie, bowiem może nadawać także stopień doktora habilitowanego. W grupie jednostek z pełnymi uprawnieniami akademickimi, a więc do nadawania stopnia naukowego doktora i doktora habilitowanego znalazło się jednostek, które przed ewaluacją nie miały żadnych praw do procedowania wniosków awansowych w nauce. 

Dziekani i dyrektorzy instytutów pedagogicznych spotkają się zatem jesienią na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, gdzie zapoczątkowano budowanie relacji wzajemnego wsparcia, współpracy międzyuczelnianej oraz analizowania tożsamych dla wszystkich lub większości problemów w zarządzaniu nauką i rozwojem jej kadr.

   

(na zdjęciu od lewej: dziekan WNoW UŁ - prof. UŁ Alina Wróbel, prorektor ds. współpracy międzynarodowej prof. Łukasz Boguski i przewodniczący PTP - prof. Piotr Kostyło). 


       


      

13 czerwca 2023

Recenzenci wniosków profesorskich - i nie tylko oni - chcą wiedzieć

 



Otrzymałem list od osoby recenzującej dla Rady Doskonałości Naukowej osiągnięcia kandydata do tytułu profesora. Nie są tu ważne dane,  gdy chodzi o problem, na który zwraca ona uwagę a ja postrzegam ją jako słuszną. Każde postępowanie awansowe powinno być transparentne. W przypadku postępowań o nadanie stopnia doktora czy doktora habilitowanego każda osoba ma dostęp do informacji publicznej na ten temat. Wystarczy zajrzeć do Biuletynu Informacji Publicznej danej uczelni czy instytutu naukowego, by zobaczyć, jakie tam trwają postępowania o nadanie stopnia naukowego, jakie są składy komisji, recenzje i uchwały. W przypadku doktoratów możemy przeczytać całą dysertację doktorską, gdyż musi  być zamieszczona w BIP.

Recenzent pisze: 

mam pytanie - czy można spowodować abyśmy jako recenzenci otrzymywali informacje końcowe o losach wniosków na stopnie i tytuły, o ostatecznej decyzji RDN? Pytam także w imieniu innych osób, z którymi jestem w kontakcie. Informacja taka przydaje się także do CV. Uczestniczymy w procedurze, oceniamy i dobrze byłoby wiedzieć na ile nasze opinie przekładają  się na awans lub jego brak. Na czyje ręce ewentualnie można by złożyć taką petycję?   

Członkowie Rady Doskonałości Naukowej nie są informowani przez Kancelarię Prezydenta RP o tym, czy wniosek Prezydium RDN do Prezydenta o nadanie danemu kandydatowi tytułu profesora został rozpatrzony pozytywnie czy negatywnie, a może leży w tzw. "zamrażarce". O niektórych nominacjach dowiadujemy się wszyscy z portalu www.prezydent.pl w dziale: "nominacje/nominacje profesorskie". Jednak nie są one pełne, gdyż nie każdy, komu prezydent podpisał nominację ją odebrał osobiście w czasie uroczystego spotkania w Pałacu Prezydenckim pod żyrandolami. Wówczas nie znajdziemy nazwiska takiej osoby.    

Postępowania na tytuł naukowy profesora miały trwać krócej, a tak się nie stało. Nie ma w tym winy RDN. Zaczyna się kampania wyborcza do tego organu, toteż przeczytamy jeszcze nie jedną bzdurę, insynuację, kalumnię na temat rzekomego władztwa i nadzoru, co powinno budzić wyrazy politowania nad poziomem intelektualnym autorów, niestety także ze stopniami naukowymi dr. lub dr. hab. czy na stanowiskach profesorów uczelni. Szczególnie czynią tak ci, którzy doświadczyli niepowodzenia we własnym postępowaniu na danym poziomie a nie przyjmują żadnych zasadnych uwag merytorycznych.

Nie mamy wpływu na wole prezydenta. Nie znamy rzeczywistych powodów odmowy złożenia podpisu pod czyjąś nominacją lub jej zamrożeniem. Ba, nie wiemy też, kogo one dotyczą, dopóki zainteresowana osoba nie ujawni tego publicznie. 

Natomiast wyniki postępowań w samym RDN nie są tajne. Zawsze można zapytać członka RDN z danej dyscypliny lub biuro RDN, którego e-mail jest na stronie. Członkowie RDN mogą ujawnić wynik głosowania w danej sprawie dopiero po podjęciu stosownego postanowienia przez Prezydium RDN. Daty posiedzeń tego organu są jawne, dostępne na stronie www.rdn.gov.pl 

W trakcie trwania postępowania nie udziela się żadnych informacji. 

Informacje o rozstrzygnięciach podjętych przez Prezydium Rady Doskonałości Naukowej

 
 

 

12 czerwca 2023

O socjologii i rektorach uwikłanych światopoglądowo


Profesor Andrzej Zybertowicz nie ma najlepszego zdania o amerykańskich naukowcach, skoro pisze o ich ideologicznym podejściu do badań naukowych. Jak mówi w rozmowie z pisarzem i socjologiem Jaremą PiekutowskimJeżeli w naukach społecznych na trzystu profesorów o poglądach lewicowych przypada jeden profesor o poglądach konserwatywnych, to znaczy, że w dłuższym okresie nauki społeczne będą przedstawiać zdeformowany obraz  świata, gdyż są niewrażliwe na wiele trendów, które  częściej dostrzegają konserwatyści  niż osoby  o poglądach lewicowych (s. 36).     

Odnoszę wrażenie, jakby uczony zamierzał przekonać czytelników, że w Polsce jest podobnie! Nie wiem, czemu przytoczył taką tezę, dając w przypisie źródła do wyników badań naukowych Mitchella Langberta, skoro ten koncentruje swoją uwagę jedynie na rozkładzie sympatii politycznych wśród amerykańskich profesorów! Jego badanie nie dotyczyło korelacji między symaptią polityczną a podporządkowaniem własnych badań akceptowanej ideologii politycznej przez akademików w Polsce.  

Czytając rozmowę J. Piekutowicza z A. Zybertowiczem można zastanawiać się nad tym, czy w konserwatywnej Polsce któryś z socjologów prowadził badania w szkolnictwie wyższym, by stwierdzić, czy istnieje związek między światopoglądem naukowców nauk społecznych a obrazem świata w ich badaniach i ich wrażliwością wiele trendów?  Socjolog wyraża zdziwienie, że brakuje badaczom społecznym zdystansowanego podejścia do spraw publicznych, a niektórych cechuje nawet nadgorliwość i sekciarstwo, czego dowodem są jego "przygody" z uzyskaniem tytułu profesora (s.176). 

Faktem jest, być może incydentalnym, że wśród polskich socjologów toczą się gry z nadużywaniem "władzy" politycznej, prestiżowej, a więc gry pseudonaukowe, o czym mówi A. Zybertowicz. Jest też - jego zdaniem - w Komitecie Socjologii PAN jakiś intelektualny kryzys, skoro w czasie jednej z ważnych debat naukowych tego gremium wiało podręcznikowymi banałami, nudą i pozbawionym naukowych diagnoz poparciem dla "Strajku Kobiet". Dostało się członkowi tego Komitetu - profesorowi Ireneuszowi Krzemińskiemu, który ponoć zachował się "żenująco" .

Za rządów PiS Komitet Socjologii PAN nie prowadził badań empirycznych na temat stanu polskiego społeczeństwa. "To pokazuje daleko posuniętą pozorność polskich nauk społecznych.  Potwierdza to również moje złośliwe spostrzeżenie pod adresem polskich elit intelektualnych: jak to jest, że większość z was popiera opozycję, a pozostaje ona tak beznadziejna intelektualnie, co przecież przyznają nawet jej zawzięci krytycy PuS-u?"(s.178).

Zdumiewa jednak to, że autor tej wypowiedzi traktuje jako tożsame socjologię i nauki społeczne, skoro tych ostatnich jest 12, a nauki socjologiczne są jedną z dyscyplin tej dziedziny nauk. Zybertowicz nie wie, że w PAN powstał prawie dziesięć lat temu znaczący raport uczonych nauk społecznych na temat patologii polityki w Polsce do 2015 roku. Nie przypuszczam, by nie było kolejnych badań, tylko być może nie zostały jeszcze wydane, gdyż mogłoby to zaszkodzić obecnej formacji politycznej.  

Niestety, A. Zybertowicz nie zapanował nad kulturą akademicką głosząc, że intelektualiści wspierający opozycję, "(...) są faktycznie wybitnymi intelektualistami, ale nie mają "jaj", by zrobić to, co profesorowie Piotr Gliński, Zdzisław Krasnodębski, Piotr Legutko, Andrzej Nowak i mówiący te słowa w latach 2007-2015 robiliśmy w imię wartości, w które wierzymy" (tamże). To tak, jakby inni nie wierzyli w żadne wartości. 

Skrytykował przy tym niektórych członków PAN za ich "gierki recenzyjne, okołograntowe i związane z ruchami kadrowymi". Szkoda, że milczy na temat innych gier wybitnych umysłów polskich socjologów, medyków, ekonomistów czy historyków uczestniczących w nieczystej grze obecnej władzy.

Socjolog odwraca naszą uwagę od politycznej demagogii w Polsce, pisząc: Polityczno-ideologicznie skalibrowany radar tysięcy badaczy USA poddanych quasi - etosowej opresji może przynieść wiele nieszczęść całemu światu (tamże). To może w Polsce też jest skalibrowany radar w NCN i NCBiR? Może warto o tym napisać?

Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wyznaje w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" (24/2023, s. 23-25), że sprawujące w Polsce władzę partie prawicowe mają poparcie 20-30 proc. rektorów uczelni państwowych i niepaństwowych, co (...)ułatwia ministrowi legitymizowanie swoich działań (s.23). Trzeba było podpisu prezydenta pod ustawą powołującą Komisję Sejmową  ds. rosyjskich wpływów na sytuację w kraju, by powyższe grono stopniało (?) o tego rektora. 

Ciekawe, że rektor ocenia siebie i innych przez pryzmat poparcia dla rządu, a nie troski o NAUKĘ i jej kadry. Jakoś nie przebiła się ona do środowiska władzy, skoro władzom uczelni jest lepiej, bo o ich płacach decydują rady uczelni, zaś reszta kadr ma walczyć o swoje w nierzetelnie prowadzonych konkursach w NCN i NCBiR. Czekamy na kolejne światopoglądowe czy polityczne coming out'y, bo zbliżają się wybory... .      

 

11 czerwca 2023

Konkurs na dyrektora wyjątkowego - Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi

 


Prezydent Miasta Łodzi ogłosiła Konkurs na dyrektora Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi, placówki, którą od 27 lat kierował niezrównany w tej roli JANUSZ MOOS - wyjątkowy nauczyciel-nauczycieli, człowiek-instytucja, afirmator ruchu innowacji pedagogicznych w kraju, w tym szczególnie w łódzkim regionie, mistrz pedagogii, kreator znaczących reform w szkolnictwie zawodowym i kształceniu pozaformalnym młodych pokoleń oraz ich edukatorów, uskrzydlający pasjonatów pracy z dziećmi i młodzieżą, ale także doceniający instytucje działające na rzecz oświatowych reform. 

Nie ma drugiego takiego dyrektora placówki samorządowej, który byłby tak ceniony i doceniany za to, że całym sercem i swoim życiem poświęcił się wszystkim tym, którym się chce czynić DOBRO dla innych pomimo tak trudnych warunków i wypalanej przez kolejne formacje polityczne przestrzeni edukacyjnej. 

Zapewne będą jeszcze okazje, by podziękować Mistrzowi-Mistrzów, który w dniu 13 czerwca poprowadzi XXXVI edycję Podsumowania Ruchu Innowacyjnego w Edukacji. Z tym większym apelem zwracam się do władz naszego miasta, do samorządowców, ale i członków komisji konkursowej, by powierzyli stanowisko dyrektora osobie o najwyższych kompetencjach, doświadczeniu i znakomitej znajomości specyfiki funkcjonowania jedynej tego typu placówki w kraju. 

Nie zmarnujcie dziedzictwa, wyjątkowego potencjału kadrowego tych, którzy stworzyli wyjątkowy ośrodek wspierania rozwoju wiedzy, umiejętności i kreatywnych postaw młodych ludzi. Nie doprowadźcie do sytuacji, z jaką spotykamy się w dzieleniu różnych stanowisk przez formację rządzącą "dla swoich", byle tylko byli mierni i jej wierni. 

ŁCDNiKP jest od początku swojego istnienia forpocztą koniecznych w oświacie reform dydaktycznych, ale i zmian infrastrukturalnych oraz mentalnych w pracy kadr pedagogicznych. To laureat najwyższych wyróżnień, nagród, certyfikatów i akredytacji krajowych oraz zagranicznych.   

Liczę na to, że Komisja Konkursowa powołana przez Prezydent Miasta Łodzi wybierze najlepszego z najlepszych, by ŁCDNiKP dalej stanowiło centrum innowacji dla całego kraju, promieniując swoimi ofertami na tych, którym jeszcze nie opadły skrzydła do lotu wzwyż.        

https://www.kuratorium.lodz.pl/wp-content/uploads/2023/05/bip-ogloszenie-o-konkursie-30.05.2023-lcdnikp.pdf

 

10 czerwca 2023

Nie tylko geopolityczne konteksty cyberzagrożeń

 




W czasie obrad plenarnych Międzynarodowej Konferencji "Uwaga! Smartfon!" przedstawił referat profesor socjologii Andrzej Zybertowicz. Przed nim referował znany w kraju ze swoich popnaukowych publikacji niemiecki psychiatra Manfred Spitzer oraz amerykański profesor psychiatrii w Hackensack University Medical Center, gerontolog Gary Small. Tak więc polskiemu profesorowi przypadło miejsce trzecie, ale za to z podwójnym udziałem, bowiem po własnym wykładzie mógł jeszcze raz zabrać głos w panelu na temat: "Czy technologia jest zagrożeniem dla demokracji?"  

W związku z tym, że w panelu nie było mowy o demokracji, skupię się na wystąpieniu doradcy Prezydenta RP, który już na wstępie podkreślił, by w żadnej mierze nie łączyć tej funkcji z jego wystąpieniem. Szkoda, że nie zastosował tej zasady w swojej książce p.t. "Cyber-contra real. Cywilizacja w techno-pułapce. Prof. Andrzej Zybertowicz. Rozmawia Jarema Piekutowski (Warszawa, 2023), którą można tam było zakupić. Każdy, kto to uczynił, mógł się przekonać, że wykład socjologa, okraszony klarowną prezentacją w Power Point, został skonstruowany w oparciu o treść powyższej publikacji. Jeśli zatem ktoś chciałby wiedzieć, o czym mówił A. Zybertowicz, to wystarczy, że przeczyta powyższą książkę, w której znajdzie clou jego poglądów, w dużej mierze politycznych. 

 Na pytanie, co młodzi ludzie robią ze swoimi głowami? -  nie otrzymaliśmy odpowiedzi, bo ponoć mówił o tym, niemiecki psychiatra Manfred Spitzer. Są poza tym w kraju liczne raporty na ten temat.  Prof. A. Zybertowicz postanowił jednak odnieść się do kwestii: Co młodzi ludzie robią z "tkanką społeczną, dla biznesu czy gospodarki, jak wpływają na politykę? Czy przypadkiem, to, co robią, nie przybliża nas do wielkiej wojny i jaką cywilizację tworzą swoim działaniem? Co się dzieje w ich głowach? 

Jego zdaniem młodzi ludzie mają pozytywne doznania, odczuwają iluzję podmiotowości, mogą przerzucać się, dokąd chcą, mogą grać, być na czasie. Nie wiedzą, że otaczają swoim zaangażowaniem w sieci innych ludzi swoimi laikami.  

Angażując się w sieci jej użytkownicy potęgują gorsze strony swojej natury, współtworzą bańki informacyjne, wspierają nierówności społeczne, podlegają procesom marionetkizacji. Niszczą tkankę społeczną zrywając więzi społeczne, międzypokoleniowe. Rejestrując się w jakiejś appce pozostawiają wiele danych, a przy tym pozostawiają tzw. ślady behawioralne, czyli wzorce pracy swojego umysłu, który cały czas jest przeprogramowywany w interakcji z tymi programami. 

Korzystają z tego producenci różnych towarów, gdyż dowiadują się, w której dzielnicy amerykańskiego miasta są właściciele IPhone’ów, a w których Samsungów, kierując do każdej z tych grup odpowiednie reklamy.  Pomyślałem, że może lepiej byłoby zbadać, smartfony jakich firm posiadają uczniowie liceum X, a jakie mają uczniowie liceum Y, by skorelować je np. z wynikami osiągnięć szkolnych, niż opowiadać o posiadaczach smartfonów w USA. 

Tak czy siak, zdaniem referującego - ci młodzi ludzie tworzą fortuny cyberfanów z Doliny Krzemowej, którzy skumulowali nieprawdopodobne bogactwo, bo ponad stumiliardowe, posiedli ogromną wiedzę z baz danych na temat użytkowników smartfonów i posiedli władzę nad nimi, by modyfikować ich zachowania. 

Prowadzący badania dla Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju przyznali, że do rozwoju populizmu przyczyniły się nowe technologie komunikacyjne. To one niszczą przestrzeń komunikacji, autorytety, wiedzę, degradując demokrację. One także skutkują nową polityką wyścigu zbrojeń, walką o przewagę konkurencyjną w sprawowaniu władzy nad światem. Każda appka może być zamieniona w narzędzie manipulacji, by wyprowadzić nas na manowce. 

W świecie komunikacji cyfrowej każde narzędzie może być sprowadzone do niszczenia ludzi.  Tysiące startupów usiłuje zdobyć przewagę w pracach nad sztuczną inteligencją na różnych polach gospodarki, zbrojeń itp. Zanika prawda w komunikacji publicznej i niszczone są wszelkie zniuansowania, konteksty ludzkich zachowań. Powstaje w ten sposób cywilizacja odwróconych wartości.

Przez media społecznościowe młode pokolenie przebudowuje kształt cywilizacji i relacji międzypokoleniowych. Zyskało bowiem przewagę nad dorosłymi w sferze językowej, zmieniając sens starych terminów, wymyślając nowe pojęcia, wchodzi w zamknięte kultury komunikacyjne, zaś dorośli muszą się do tego dostosowywać. Dla rodziców, dla dziadków jest to strasznie bolesne. 

Stołeczny socjolog zachęcał do przeczytania swojej książki, która przedstawia jego stanowisko w sprawie kryzysu cywilizacji na skutek m.in. technoentuzjazmu i zakorzenionej w Internecie inżynierii społecznej cyberpanów. Jednak nie  ujawnił, że co najmniej 30 proc. treści rozmowy z pisarzem J. Piekutowskim stanowi całkowite odejście od tytułowego zagadnienia na rzecz demagogicznego wciskania programu politycznego obecnej władzy. Nie jest to naukowo rzetelne podejście do czytelnika, skoro otrzymuje propagandową papkę środowiska politycznego, które już nawet nie ukrywa swoich manipulacji społeczeństwem.   

Można się z spierać z Profesorem na temat rzeczywistych lub wydumanych cyberzagrożeń, ale nie na podłożu publicystycznych diagnoz cywilizacyjnych z innych miejsc świata. Wysłuchanie wykładu nie było jednak stratą czasu. Wielu słuchaczy wyszło z przekonaniem, że o dość złożonych zagadnieniach geopolitycznych można mówić ze swadą, interesująco, czasami nawet prowokacyjnie, zachęcając ich do stawiania pytań.  

W związku z tym, że już na początku swojego referatu A. Zybertowicz odrzucił rolę, sens, wartość edukacji w świecie cyberzagrożeń, uzyskałem potwierdzenie, dlaczego polityka oświatowa prawicy jest tak głęboko arogancka i niekompetentnie prowadzona.  Skoro bowiem elity władzy mają swoje uprzedzenia a rolę nauczycieli postrzegają przez pryzmat opzoycyjnego wobec nich ZNP, to znaczy, że czas na radykalną zmianę w naszym kraju, jeśłi chcemy jeszcze uratować młode pokolenia przed degradacją intelektualną, kulturową, społeczną i duchową.  

     

09 czerwca 2023

"Uwaga! Smartfon", czyli jak to jest, że zdaniem studentów prezydent kupił różowe majtki

 



W dn. 5 czerwca 2023 r. uczestniczyłem w Międzynarodowej Konferencji w Katowicach pod przewodnim hasłem Uwaga! Smartfon”. Wprawdzie jej organizatorzy uważają, że jest to (...) unikatowe w skali całej Europy wydarzenie poświęcone zagadnieniom cyfryzacji i nadmiernemu korzystaniu z urządzeń ekranowych przez dzieci i młodzież, to jednak muszę zaprzeczyć, gdyż tego typu debat odbywa się kilkadziesiąt rocznie w różnych krajach świata, a mnie znane są niemalże comiesięczne konferencje na ten temat, które prowadzą uczeni z Niemiec. 

Nie ulega jednak wątpliwości, że także tegoroczna edycja "Uwaga! Smartfon" jest mimo wszystko czymś wyjątkowym, skoro uczestniczą w niej nie tylko wybitni specjaliści z zakresu pedagogiki mediów, psychologii klinicznej, psychiatrii i socjologii mediów oraz eksperci popularyzujący wiedzę o cyfrowych zagrożeniach i cyfrowej higienie, ale także rodzice i działacze organizacji pozarządowych. W dn. 5 czerwca rozmawiano zatem, dyskutowano o uzależnieniu nie tylko dzieci i młodzieży od ekranów, ale także o pozytywnych walorach cyfryzacji edukacji i jej znaczeniu dla życia społecznego obywateli. 

Odbywały się także interesujące warsztaty dla tych, którzy byli zainteresowani uzyskaniem konkretnych wskazówek, zdobyciem nowych doświadczeń itp. Zostałem zaproszony do panelu 3 - Cyfrowi tubylcy na lekcji u cyfrowych migrantów – szanse i zagrożenia, którego obrady moderował dr Stanisław Kowal. Swoją opinią na tytułową kwestię podzielili się - oprócz mojej skromnej osoby - Justyna Orłowska (GovTech), prof. Mariusz Jędrzejko (ANS), Piotr Mieczkowski (Digital Poland) i Aleksandra Horoszko (Rada Dzieci i Młodzieży RP).

Piotr Kowal pytał: Jak wygląda edukacja dzisiaj? Jaka jest przyszłość edukacji?  Czy cyfryzacja edukacji jest jej celem? Jak powinna zmieniać się edukacja? 


Profesor ANS Mariusz Jędrzejko - jak podkreślał - jest radykalny w swoich poglądach, gdyż leczy ofiary systemu szkolnego. Uważa, że: (...) stoimy u progu niesamowitej rewolucji, w której cywilizacja pokonała kulturę, a to kultura musi być wiodąca. Wyraził swój sprzeciw wobec decyzji ministra cyfryzacji, który postanowił rozdać dzieciom z klas czwartych szkół podstawowych laptopy. 

Profesor apelował do ministra, żeby wycofał się z tej politycznej obietnicy i dał laptopy nauczycielom, a nie uczniom, bo pedagogom są potrzebne narzędzia w postaci aplikacji, programów. Jeśli bowiem - jak mówił - uczniowie nas wyprzedzą, to on będzie miał więcej pacjentów. 

Potrzebujemy narzędzi cyfrowych w szkole, które szkołę zrewolucjonizują, ale nie w oparciu o prezentacje w PowerPoint, tylko do poszukiwania wiedzy. Niestety, takich aplikacji nie tworzą ludzie oświaty. Dzieci uciekają nauczycielom zamykając się w świecie technologii cyfrowej. Jędrzejko zachęcał do zapoznania się z raportem Instytutu Pokolenia, z którego strony pobrałem niniejszy rysunek.  

Zdaniem M. Jędrzejko - z dotychczasowych badań wynika, że wiek 12 roku życia jest tym, w którym można zacząć pracować z tym narzędziem, jakim są media cyfrowe, bo wcześniejszy kontakt skutkuje różnego rodzaju zaburzeniami fizycznymi i psycho-społecznymi u dzieci. Kiedy skierował apel do władz Kościoła katolickiego, by w czasie mszy księża przekazali komunikat rodzicom dzieci idącym do pierwszej Komunii Świętej: 

"Nie kupujcie dzieciom smartfonu", to się tego wystraszyli i nic nie zrobiliTysiące dzieci otrzymały smartfony, a Alicja biega po podwórku i krzyczy „Zarżnę cię stara k...." itd. tylko dlatego, że nie otrzymała smartfona.

W podsumowaniu Profesor zwrócił uwagę na dwie kwestie: pierwszą jest dobrostan, a nie dobrobyt człowieka, a drugą jest głębokie naruszenie antropocenu, doprowadzono do zniszczenia naturalnego środowiska życia. Wspomniał też o quasi eksperymencie dydaktycznym na uczelni, w ramach którego jedna część grupy miała pisać prace i notować długopisami, a druga korzystać tylko z laptopa i narzędzi cyfrowych. Jak się okazało, pierwsza grupa uzyskała na zaliczenie oceny o 0.7 pkt. wyższe od tej drugiej. Pierwsza, analogowa, napisała przepiękne eseje, zaś ta druga napisała short'y. 

Narzędzia cyfrowe mogą wspomagać edukację, ale nie powinny być w niej wiodące, gdyż nie rozwijają wyobraźni. 

Swoje wystąienie M. Jędrzejko zakończył anegdotą o studentach, którzy: (...) oglądali na sztucznej stronie internetowej Kancelarii Prezydenta RP, że pan prezydent był w Wągrowcu. Na tej samej stronie była informacja o wybuchu wulkanu na Etnie, że Britney Spears kupiła różowe majtki i że ŠKODA jest tańsza o 30 proc. Tydzień później zapytano studentów, gdzie był pan prezydent. Odpowiedzieli, że kupił różowe majtki. 

W czasie innego z paneli dyskusyjnych minister cyfryzacji przypomniał, że nauczyciele otrzymają 2,5 tys. złotych, żeby mogli zakupić sobie dowolnej marki sprzęt elektroniczny do pracy z uczniami.