17 grudnia 2024

Ministerstwo sprzątania?

 


Nie przypuszczam, by środowisko akademickie podziwiało samozachwyt ministra nauki z racji opublikowania sprawozdania, któremu nadano podtytuł: „rekordowe nakłady, wsparcie dla studentów i rozwój nauki". 

Nie wiem, gdzie są te rekordowe nakłady? Chyba dla wymienionych kadr w resorcie nauki? W czym wyraża się wsparcie nauki? Chyba też w wymianie kadr w instytucjach podległych resortowi? 

A co do wsparcia dla studentów? Rzeczywiście, uzyskali je studiujący w szkółkach dla tumanów, którym ministerstwo pozwoliło na zmianę szyldu i dalsze drenowanie kieszeni naiwnych studentów. Owszem, trzeba przyznać, że gdyby nie zmiana władz politycznych w Polsce, to dalej przestępczo hulałby facet, którego już wypuszczono z aresztu. Ciekawe, czy jeszcze jest w Polsce, czy może już poza zasięgiem systemu sprawiedliwości? 

Nie wiemy, jak postępuje dochodzenie w sprawie przestępczej działalności niektórych urzędników Polskiej Komisji Akredytacyjnej, którzy czerpali korzyści z korupcji w w tej instytucji państwowej? 

Jak na rok działalności ministerstwa pod nową batutą, to dowiadujemy się raczej o wątpliwych decyzjach ministra w odniesieniu do ewaluacji naukowej czy kwestii nieposzanowania prawa do ochrony danych sygnalistki z Uniwersytetu Szczecińskiego. 

Wreszcie, nie wiem, na jakiej podstawie minister przypisuje sobie i jego administracji zasługę w kwestii: "Działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w pierwszym roku funkcjonowania pokazują, że polska nauka i szkolnictwo wyższe zmierzają w kierunku nowoczesności oraz większej dostępności". Czyżby? Jakie to były konkretne działania?  

Kto jest zachwycony wskaźnikiem, w świetle którego podobno zwiększono "nakłady finansowe na szkolnictwo wyższe w stosunku do roku 2023 o 22%". Nas nie interesuje kreatywna księgowość i statystyka. Tak można wciskać kit społeczeństwu, które w swej większości ma prawo nie znać i nie rozumieć specyfiki pracy akademickiej, ale nie naukowcom. 

To statystyczna informacja, że: "- Ten rok to wsparcie uczelni, czyli 30% podwyżek dla nauczycieli akademickich, 30% dla doktorantów oraz 20% dla pracowników administracyjnych". Jednak naukowcy, których wynagrodzenia wynoszą 20 proc. płac koleżanek i kolegów z uczelni zachodnioeuropejskich, nie wspominając już o amerykańskich, nadal prowadzą badania kosztem jakości życia własnych rodzin i na prywatnym sprzęcie domowym, bo w uniwersytecie go nie otrzymają. 

Czytam zatem w "Gazecie Wyborczej": 

"Łączne wydatki na naukę osiągną historycznie najniższy (1,07 proc.) poziom w relacji do PKB w XXI wieku" - komentują zaplanowane wydatki rektorzy, zrzeszeni w KRASP. Związkowcy alarmują, że zaplanowane 5-procentowe podwyżki dla pracowników uczelni są niższe niż prognozowana inflacja. A naukowcy od kilku tygodni apelują, by zwiększyć środki na badania" 


Śmiesznie brzmi w tym pseudoraporcie MNiSW stwierdzenie, że: "Minister nauki przywrócił dialog ze środowiskiem akademickim, odwiedzając 16 największych ośrodków akademickich w Polsce. (...)- Odbudowaliśmy relacje ze środowiskiem akademickim, ponieważ jest to podstawowa kwestia w budowaniu i rozwijaniu współpracy, poszukiwaniu wspólnych rozwiązań i możliwości". 

Dziękujemy za podróże pana ministra, z których nic nie wynika dla naukowców w uczelniach państwowych. Nie interesuje nas robienie sobie publicity i fotografowanie się przez ministra z powołanymi na nowa kadencję rektorami czy senatami. Nie uczestniczymy bowiem w walce o władzę, tylko chcemy wykonywać swoje zadania naukowo-badawcze i dydaktyczne w warunkach, które doprowadzą wreszcie do likwidacji ustawowej, a więc strukturalnej korupcji ewaluacyjnej dyscyplin naukowych i nędzy finansowej. 

Infrastruktura uniwersytecka, wyposażenie dziekanatów, katedr, instytutów w nowoczesne narzędzia ICT wymaga radykalnych inwestycji. Pracujemy na sprzęcie sprzed 10-15 lat! a nie ma za co kupić nowy. Aktualizacja oprogramowania, zakup dostępu do czasopism zagranicznych i koszty wydań rozpraw naukowych są tak wysokie, że coraz mniejsze są szanse na utrzymanie współpracy międzynarodowej i jakości kształcenia studentów. 

Nie poprawi się poziom badań naukowych w Polsce od tego, że ministerstwo stało się firmą sprzątającą. Cytuję: 

"- Jednocześnie przeprowadziliśmy proces sprzątania po poprzednich rządach. Likwidujemy Centrum GovTech i Instytut Badań nad Renesansem i Barokiem. To konkretne oszczędności w budżecie ministerstwa. Zmniejszyliśmy także finansowanie Akademii Kopernikańskiej". 

Humorystycznie brzmią zapewnienia ministra dotyczące promowania kobiet w nauce oraz zapewnienia im "równych szans na rozwój kariery akademickiej. W ramach tych działań uruchomiono platformę „Kobiety w nauce”, która prezentuje ich osiągnięcia ale też wspiera je w realizacji badań. Ponadto został opublikowany raport, prezentujący wyzwania, z jakimi borykają się kobiety w polskim środowisku naukowym, a także propozycje rozwiązań na rzecz poprawy ich sytuacji zawodowej". 

Od tego, że ktoś zarobił na uruchomieniu portalu lub przygotował raport z diagnozy o marnej poznawczo wartości nie poprawiła się równość szans kobiet w nauce. Kobiety zawierają związki małżeńskie, rodzą dzieci, opiekują się nimi i je wychowują, a zatem nie wyjadą na dłuższy zagraniczny staż naukowy, nie mają tożsamych z mężczyznami możliwości prowadzenia badań terenowych, itp. Żaden minister nie zapewni im równych szans z mężczyznami. Komu ma służyć ta propaganda?