Bardzo dobrze, że są publikowane w
różnych mediach wywiady z profesorami pedagogiki, gdyż dzięki
temu poznajemy bliżej spojrzenie koleżanek czy kolegów na kluczowe
problemy edukacji i nauki. Na szczęście są tacy, którzy troszczą się
o reprezentowany status naukowy własnej dyscypliny oraz jej oryginalny wkład w
kształcenie przyszłych pedagogów i/lub nauczycieli.
Dzisiaj trzeba przybliżać środowisku oświatowemu, akademickiemu oraz
publicystom, pracownikom mediów tych pedagogów, którzy są nie tylko autorami
istotnych rozpraw naukowych, ale także są ekspertami, recenzentami i
komentatorami codzienności akademickiej oraz oświatowej.
Do takich należy dziekan Wydziału Nauk
Społecznych Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie - prof.
Renata Nowakowska-Siuta, z którą miałem zaszczyt współpracować przez pięć
lat w tej Uczelni, a nadal współredagujemy ogólnopolskie czasopismo
"Studia z Teorii Wychowania". Na portalu ChAT został
opublikowany wywiad z pedagog - komparatystką, badaczką systemów oświatowych na
świecie pod intrygującym tytułem - Pedagogika ma pomóc adekwatnie
żyć i działać w świecie.
Przytoczę fragmenty z całości, z
którą zainteresowani mogą sami się zapoznać:
Po co nam właściwie pedagogika?
Wbrew pozorom nie jest to proste
pytanie. Mamy dwa podejścia do myślenia o pedagogice – nurt naukowy, który
toczy wewnętrzne spory metodologiczne, o to, czy pedagogika jest w ogóle ‘nauką
czystą’ czy korzysta z dorobku innych dyscyplin jak socjologia i psychologia.
Te zmagania toczą się od kilku dekad. Jest i drugi pogląd, ograniczający
pedagogikę do działalności praktycznej, w której zawiera się jedynie
kształcenie nauczyciela i dydaktyka, a wszystko inne to elementy zapożyczone,
nie mające za wiele wspólnego z pedagogiką. Tak mniej więcej wygląda tło sporu
teoretycznego.
Jaki jest właściwie cel pedagogiki?
Możemy, oczywiście, prowadzić
teoretyczne rozważania, jak to rozumiano w starożytności, czy jak do sprawy
podchodzili personaliści lat 20. i 30. XX wieku, jednak zasadna jest teza, że
pedagogika jest po to, aby zrozumieć innego człowieka i umieć profesjonalnie, a
nie tylko emocjonalnie, owo rozumienie przekuć w
działanie. (...)
Co ma takiego pedagogika, czego nie mają
inne nauki? Wiadomo, że zawsze jest interdyscyplinarność, ale co posiada
pedagogika, czego nie mają inni i co inni mogą zapożyczyć od pedagogiki, aby
zastosować u siebie?
Trudno powiedzieć, czy jest coś takiego
typowo pedagogicznego. Są oczywiście głosy, że historia wychowania i myśli
pedagogicznej nie należy do pedagogiki tylko do historii, a dydaktyka dzieli
się na szczegółową, czyli np. językową i pozostałe. Gdybym znała odpowiedź na
to pytanie to napisałabym esej, który być może wywróciłby do góry nogami myślenie
o pedagogice w ogóle.
Musimy sobie uświadomić, że pedagogika
wyrastała z filozofii, zajmując się rozwojem człowieka, przy czym nie tylko w
jego pierwszym stadium, ale także w jego sytuacji historycznej,
kulturowej i społecznej. Ponadto pedagogika ma rys aksjologiczny i nie
rezygnuje z mówienia o człowieku zanurzonym w świat wartości.
Jeśli pedagogika na bieżąco stara się
zrozumieć człowieka i towarzyszy mu w procesie kształtowania (się) to
pedagogika powinna być najbardziej dynamicznie zmieniająca się nauką wśród
dyscyplin humanistycznych. Czy tak jest?
Mogę tylko powtórzyć,
że mówimy o pedagogice jako nauce i o pedagogii, a więc o tym, co dotyczy
działania i pracy z innym człowiekiem. Obydwa nurty będą się gwałtownie
zmieniać. Nie ma pedagogiki bez dorobku nauk, w tym neuronauk i w ogóle
myślenia o ludzkim mózgu, sztucznej inteligencji i jakie to ma przełożenie na
człowieka w jego codziennym życiu.
Z drugiej strony, jeśli
mówimy o moim obszarze badań, a więc pedagogice porównawczej to jest to raczej
subdyscyplina, która domaga się nieustannej aktualizacji, bo nie da się mówić o
systemach edukacyjnych czy szerzej – zmianach w edukacji bez uwzględnienia
kontekstu historycznego, społecznego czy kulturowego ani bez rozumienia tekstów
w językach oryginalnych. Łączy ona zatem mnóstwo dystynkcji, ale też jest
rzadko wybierana jako pole eksploracyjno-naukowe. To pokazuje złożoność
zagadnienia. (...)
Mamy 30. rocznicę wprowadzenia religii
do szkół. Z międzynarodowych badań wynika, że proces wychowania religijnego
kuleje, a Polska jest w czołówce krajów najszybciej sekularyzujących się. Do
tego wszyscy narzekają na pogarszającą się wiedzę religijną. Czy taka sytuacja
ma już jakiś wpływ na pedagogikę?
Jako pedagog porównawczy mogę powiedzieć,
że problem tkwi w archaiczności metodyki i pomysłu na kształcenie religijne w
polskiej szkole. To, że uznaliśmy, iż jesteśmy państwem homogenicznym, w którym
dominuje wyznanie rzymskokatolickie, pokazuje, że w podręcznikach
zatwierdzanych przez hierarchię, eksperci zewnętrzni nie mają za wiele do
powiedzenia. Nie ma za bardzo pomysłu, o czym rozmawiać ze współczesnym
nastolatkiem. Mam wrażenie, że brak jest konceptu na unowocześnienie przekazu.
Mało jest wiedzy naukowej, czego
potrzeba człowiekowi i jak postrzega swoją rolę w świecie i jak zamierza
budować swoją tożsamość. Efektem jest to, że młodzież rezygnuje z religii, gdyż
ta nie odpowiada na jej pytania i potrzeby. Zapomina się w szkołach o różnych
obszarach intelektualnych i potrzebach młodego człowieka, które trzeba
zagospodarować. Nie wszystkich interesują rzeczy okrojone i podawane w pigułce
– jest młodzież, która chce i oczekuje więcej.
Jak pedagogika (...) zagospodarowuje
potrzeby młodzieży związane z postępującą cyfryzacją życia?
Wierzę, że w tym pędzącym coraz bardziej
świecie, jedynym wyjściem jest to, abyśmy my – pedagodzy – robili swoje. Nie
powinniśmy popadać w przesadną misyjność pedagogiki, bo wówczas staje się ona
niepotrzebnym biczem, ani też nie powinniśmy się obrażać na współczesny świat a
o wiele bardziej go zrozumieć i opisywać mądrze.
Ważna jest też propozycja, która nie musi
być od razu uważana za atrakcyjną, ale z czasem okazuje się, że co bardziej
wysublimowane gusta zaczynają ją doceniać jak choćby to, że za dyplomem idzie
jakaś elokwencja człowieka albo doza wiedzy ogólnej.