26 października 2023

List otwarty TKN do Nauczycieli i Wychowawców

 



Skoro w nowym Sejmie jest wielu nauczycieli, a część środowiska już napawa się radością z powodu możliwych zmian w Ministerstwie Edukacji i Nauki, to przypomnę chociaż najważniejsze fragmenty "Listu Otwartego do Nauczycieli i Wychowawców", który został wydany w podziemiu na powielaczu w lipcu 1980 roku, a podpisali go z upoważnienia Zebrania Ogólnego Towarzystwa Kursów Naukowych:    Władysław Bartoszewski, Władysław Bieńkowski, Marian Brandys, Stanisław Hartman, Władysław Kunicki-Goldfinger, Marian Hołowist, Tadeusz Mazowiecki, Jan Józef Szczepański i Jacek Woźniakowski. Być może czytelnik dojdzie do przekonania, że treść tego "Listu..." dotyczy sytuacji z 2023 roku:   

"Zwracamy się do Was w sprawie, od której zależy sens całej pracy wychowawczej i nauczycielskiej, w sprawie, która ma doniosłe znaczenie dla przyszłości naszego narodu i kraju. Niepokoją nas głębokie deformacje naszego systemu oświatowego i wychowawczego, które sięgają daleko i powodują nieodwracalne skutki; od lat deformacje te kładą się cieniem na wysiłki nauczycieli wychowawców, stanowiąc zagrożenie przyszłości młodego pokolenia i całej polskiej kultury. 

Sądzimy, że bez względu na różnice zapatrywań, światopoglądów czy doświadczeń niezbędny jest dziś w tej sprawie powszechny namysł, rzetelna diagnoza i uczciwy rozrachunek sumień. Chcemy tu mówić o tej sprawie nie sugerując gotowych rozwiązań, prosząc jedynie, aby każdy, do kogo nasze słowa dotrą, każdy nauczyciel i wychowawca młodzieży - sam podjął wysiłek odpowiedzi na pytania, jakie nakazy stawia dziś przed nim naprawdę - a nie w sferze urzędowych pozorów - jego poczucie odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia Polaków. 

(..) 

Zdajemy sobie dobrze sprawę z niezwykle trudnej pod każdym względem sytuacji nauczycieli i wychowawców, z warunków, w jakich przychodzi dziś pracować w szkole w naszym kraju.  Nauczyciel i szkołą stawiani są ciągle przed coraz to nowymi wymaganiami, a równocześnie cały system szkolny i wychowawczy wykazują rosnącą niewydolność. Stan szkolnictwa oraz kierunki polityki oświatowej od długiego już czasu budzą wzrastający niepokój w szerokich kręgach opinii społecznej. Reforma oświaty reklamowana była jako rezultat przedstawionych przed kilkoma laty ekspertyz oraz dyskusji społecznej - w istocie jej charakter i kształt zdecydowany został przez władze w sposób arbitralny. Reforma ta uznawana jest powszechnie za program groźny dla przyszłości szkoły. 

(...) 

Oświata notorycznie nie znajduje należnego jej miejsca w budżecie państwowym. Wpływa to na budownictwo szkolne, na wyposażenie pracowni szkolnych oraz na niski poziom uposażeń nauczycieli. Oszczędności dokonywane kosztem oświaty wpływają na sprawę dla szkoły - zwłaszcza w wielkich ośrodkach miejskich - newralgiczną; liczebności uczniów w klasach. Istniejący stan rzeczy uniemożliwia poprawę elementarnych warunków pracy pedagogicznej. Brak często podstawowych pomocy dydaktycznych. Zaopatrzenie w podręczniki szkolne, atlasy, słowniki, encyklopedie, a zwłaszcza w literaturę należącą do kanonu polskiej i światowej kultury - jest skandalem polityki wydawniczej, utrzymującym się i pogłębiającym w ostatnich latach. 

Najgroźniejsze jednak i najbardziej bolesne  zjawiska dotyczą samego systemu wychowawczego, jego deklarowanych lub milcząco przyjmowanych celów i hierarchii wartości. 

Szkoła, ku której dąży cała wielka tradycja i myśl pedagogiczna, polska i światowa - to szkoła, która byłaby środowiskiem wychowawczym inicjującym zdolności poznawcze, kształtującym dyspozycje twórcze, formującym postawy moralne i społeczne dziecka i młodego człowieka. Szkoła ma więc nie tylko dawać podstawy wiedzy o faktach, wprowadzać w pojęcia i metody poszczególnych dyscyplin, ale budzić potrzebę rozumienia otaczających zjawisk, ma z roku na rok coraz bardziej uczyć samodzielności myślenia. Ma okazywać pomoc w odkrywaniu i realizacji zainteresowań i zdolności, wyrabiać wrażliwość emocjonalną dzieci i młodzieży pozwalającą widzieć i rozumieć innych, kształtować przekonania moralne w oparciu o wartości autentycznie akceptowane przez uczniów i nauczycieli. 

 Szkoła ma przygotowywać do współżycia z innymi ludźmi, uczyć samorządności, stwarzać warunki świadomego i wolnego wyboru światopoglądowego i kierunku zaangażowania. Ma przygotowywać do przyszłej roli zawodowej, ale i otwierać wielką przestrzeń ludzkiej kultury, a także przestrzeń nadziei, potrzebną młodzieży, która jutro będzie zmieniać zastane warunki. 

System wychowawczy obowiązujący w polskim szkolnictwie posługuje się nieraz tymi samymi słowami, pojęciami i ideałami, ale podstawia pod te same słowa, idee i założenia wychowawcze - fałszywe i znieprawione treści. 

Pierwszym obiektem tej manipulacji - dziś już często niezauważanej - jest nauczyciel. Działa w tym kierunku system kształcenia nauczycielskiego, a później - kursów, konferencji, okólników, wskazań i kontroli. Nauczyciel jako wychowawca młodzieży ma zrezygnować z wewnętrznej wolności, przyjąć, że granice prawdy są mu wyznaczone a cele wychowawcze zinterpretowane tak, jak czyni to polityka oświatowa. Przyzwyczaja się go do tego, że jemu samemu zakreślono granice samodzielności myślenia, twórczej inicjatywy pedagogicznej oraz wiarygodności w przekazywaniu uczniom swego stosunku do otaczających zjawisk życia. Ten etap rzeczy ma uznawać za normalny i w taki sposób kształtować tych, których wychowuje. 

Wraz z nauczycielem i całym systemem szkolnym również rodzice mają przyjmować tę sytuację jako właściwą i odpowiadającą wyobrażeniom o funkcji szkoły. Ich troską są przede wszystkim stopnie, możliwości przechodzenia ich dzieci ze szkoły podstawowej do średniej, ze średniej do wyższej - znacznie zaś rzadziej treści wychowania i kształcenia. 

W taki sposób podstawianie pod prawdziwe ideały wychowawcze zniekształconych treści utrwala się w społeczeństwie i stwarza zagrożenia, z których rozmiaru oraz aktualnych i przyszłych konsekwencji w zbyt małym stopniu zdajemy sobie wszyscy sprawę. 

Polityka oświatowa czyni bowiem ze szkoły instrument indoktrynacji, a nade wszystko - wychowania w uległości. Wbrew deklaracjom programowym zmierza do wyrobienia w uczniach postawy bierności i konformizmu. Od przedszkola po wyższą uczelnię zmierza się do osłabienia samodzielnego myślenia, autonomii przekonań, do uznawania istniejącego stanu rzeczy za jedynie słuszny i możliwy. Uczniów skłania się, a nawet zmusza do manifestowania gorącej aprobaty dla ustroju i partii. Nie dopuszcza się nawet myśli, że uczeń może czuć i sądzić inaczej - jakby bez uległości nie było patriotyzmu. (...)" 


25 października 2023

Nie wiedzą, więc ściągają

 


Jednym z wciąż aktualnych zjawisk współczesnej szkoły jest ściąganie, o którym piszą dziennikarze i naukowcy najczęściej w okresie przeprowadzania w szkołach egzaminów zewnętrznych i wewnętrznych. Przed kilkunastu laty mój magistrant Konrad Kobierski poszukiwał odpowiedzi na pytanie: Jak szeroki jest zasięg tego zjawiska w szkołach? Dlaczego uczniowie ściągają? Jakie są ich postawy wobec ściągania? 

Ściąganie nie kwalifikuje się do czynów, za które można ukarać ucznia. Jedyną karą, jaka może spotkać ucznia za ściąganie, jest ocena niedostateczna lub dwie oceny niedostateczne, jedna za to, że ściągał a druga za to, że dał się złapać. W społeczności szkolnej panuje przekonanie, że tylko frajerzy, kujony, oszołomy i „chorzy psychicznie nie ściągają” – jak stwierdził jeden z uczniów odpowiadając na pytanie, czy wyobraża sobie szkołę bez ściągania. Ściąganie nie jest postrzegane w opinii uczniów jako oszustwo, przestępstwo, ale jako wyraz solidarności. 

Osoby publiczne, aktorzy, dziennikarze, sportowcy, politycy jawnie i z dumą opowiadają, jacy to oni byli nieznośni, niepoprawni, ile razy byli zmuszani do zmiany szkoły, jak wagarowali, ściągali, oszukiwali, kombinowali. Mówią o tym bez najmniejszego zażenowania, wstydu. Młody człowiek widząc, że jeden z najpopularniejszych aktorów, polityków czy dziennikarzy, który odniósł olbrzymi sukces zawodowy i finansowy, był krnąbrny, przebiegły, zuchwały i nieznośny, może w tym postrzegać receptę na sukces.

Ściąganie postrzegane jest też jako pozytywna cecha charakteru, gdyż świadczy o „zaradności życiowej”. Osoba, która nauczy się ściągać w szkole, da sobie radę w dorosłym życiu. Takie i podobne komentarze na temat ściągania słyszał z pewnością każdy. Trudno się z tym nie zgodzić. Przyglądając się programom nauczania, ściąganie można nazwać samoobroną przed tyranią encyklopedyzmu i wkuwaniem rzeczy, z których nigdy w życiu nie będziemy, korzystać. W szkole liczy się tylko to, co uczeń pamięta i to, co uda mu się ściągnąć. Nie sprawdza się tego, jak uczeń może tę wiedzę wykorzystać.

Ściąganie należy do kłamstw negatywnych. Jest to kłamstwo manipulacyjne i pragmatyczne zarazem. Ściągający odgrywa swoistego rodzaju „komediodramat” przed nauczycielem, robi wszystko, aby nie zostać przyłapanym na ściąganiu: kamufluje się, dopasowuje technikę ściągania do cech charakterologicznych nauczycieli lub ich „możliwości” aktywności kontrolnej. Uczeń kupuje „belfrowi” gazetę, pączka i herbatkę w celu odwrócenia jego uwagi. Tak najczęściej manipulatorzy urabiają swoich nauczycieli. 

Kiedy uczniowie zostaną złapani na oszustwie, to próbują wywołać w nauczycielu współczucie, litość, aby przymknął na ten fakt oko. Obiecują zarazem, że już nigdy nie będą ściągać. Pragmatyzm przejawia się w korzyściach, jakie daje ściąganie i zdany egzamin bez wcześniejszego uczenia się. 

Według Janusza Gęsickiego istnieją cztery rodzaje ściąg: ściągi „pełne - encyklopedie” zawierają wszelkie możliwe informacje niezbędne do napisania sprawdzianu. „Ściągi hasłowe” - znajdują się w nich hasła, które pozwolą na splot kolejnych skojarzeń, które trzeba „ubarwić”, mogą to być daty, wzory etc. Kolejny sposób to modyfikacja ściągi hasłowej- „ściągi porządkujące”, które pomagają nam zachować kolejność, przez co nasza praca nie jest chaotyczna. Czwarty rodzaj to robienie ściąg z „obszaru niewiedzy” - stosuje się je wtedy, gdy części materiału nie jesteśmy się w stanie nauczyć (Jak nie zwariować w szkole, Warszawa 1999).


Ściąganie możemy pogrupować ze względu na formę: 1) indywidualną, w której ktoś korzysta z wcześniej przygotowanych treści dla własnych korzyści; 2) partnerską, gdy „współpracuje się” z koleżanką/-gą z ławki i 3) grupową przez dawanie innym  w czasie sprawdzianów-testów wcześniej umówionych znaków lub wysyła się odpwoeidzi na telefon komórkowy. 

Nic się nie zmieniło w tej materii. Ostatnio, w czasie egzaminu poprawkowego dwie moje studentki nerwowo obracały w rękach długopis. Udawały, że są zestresowane, a w istocie miały w nim ściągę. Inna studentka miała ściągi w zegarku elektronicznym. A jak ściągają wasi uczniowie czy studenci?

     

24 października 2023

QS World University Rankings 2023 Yearbook

 


Raport QS World University 2023 dotyczy oczekiwań studentów wobec kształcenia uniwersyteckiego. Sięgam do części dotyczącej Europy, bowiem uczelnie 50 krajów tego kontynentu cieszą się ogromną różnorodnością ofert studiów dla zagranicznych studentów.  Jak wynika z badań uniwersytety w Europie stały się popularnym miejscem dla studentów z całego świata. 

Jakość kształcenia stanowi ważny czynnik dla osób wybierających uczelnie w Europie i chcących w nich się kształcić. Z rankingu QS World University 2023 Europe wynika, że 35 instytucji akademickich tego kontynentu znalazło się w grupie 100 najlepszych uniwersytetów na świecie. Młodzież akademicka docenia walory wysokiego poziomu dydaktycznego studiów w Europie, które uwzględniają zarazem atrakcyjne możliwości uczenia się w wielokulturowym środowisku studenckim, doskonale wspierają rozwój osobisty i poszerzają perspektywy poznawcze. 

Uniwersytety w całej Europie są rzeczywiście bardzo zróżnicowane w zakresie ofert kształcenia na kierunkach studiów, ale i włączania studentów do procesu badawczego. W których krajach młodzież chce studiować korzystając z programów i form studiów dla studentów zagranicznych? Z powyższego rankingu wynika, że do pięciu najpopularniejszych miejsc studiowania w Europie zalicza się: 

Wielka Brytania (najprawdopodobniej 22% zagranicznej młodzieży studiuje w tym kraju), 

Szwecja (8%), 

Włochy (6%), 

Holandia (5%) i 

Niemcy (5%). 

Wybierając uniwersytet w Europie młodzież kieruje się wysoką jakością kształcenia, szeroką ofertą rekrutowania studentów zagranicznych i posiadaniem przez uczelnię dobrej reputacji w ramach wybranego kierunku studiów. Badani mogli wskazać pięć krajów, które w ich opinii cieszą się najwyższym uznaniem. Respondenci wskazali na Wielką Brytanię (68 proc.), potem Holandię (64 proc.), Niemcy i Szwecję (60 proc.) oraz Włochy (56 proc.). (s.11)   

Dla ponad 70% studentów zainteresowanych edukacją akademicką w Europie największym zmartwieniem są koszty utrzymania.

Około 63% potencjalnych studentów uważa, że Europa staje się coraz bardziej przyjazna dla studentów zagranicznych. Procent ten jest wyższy dla osób zainteresowanych studiami w takich krajach, jak Czechy, Węgry i Łotwa (90%).

W świetle opinii badanych Polska znalazła się wśród pięciu państw, które są atrakcyjne ze względu na koszty kształcenia:


Około 44% studentów znacznie mniej by się martwiło możliwością podjęcia studiów za granicą, gdyby mogli porozmawiać na temat warunków i jakości kształcenia z rówieśnikami interesujacego ich kierunku studiów i uczelni, a więc z osobami będącymi już studentami zagranicznymi w wybranej uczelni.

Około 54% potencjalnych studentów oczekuje, że otrzyma w ciągu trzech dni wyczerpującą informację na swoje zapytania dotyczące warunków studiów.


Wykres 1. Najbardziej znaczące czynniki świadczące o jakości kształcenia uniwersyteckiego 

Badani studenci zagraniczni podkreślali znaczenie takich czynników świadczących o wysokiej jakości kształcenia jak wskaźnik zatrudnienia, dostęp do aktualnej technologii, wysoka pozycja uczelni w rankingach międzynarodowych, możliwość zatrudnienia w uniwersytecie i wysokość pierwszej pensji po ukończeniu danego uniwersytetu.

Wybierający studia w jednym z w/w pięciu krajów  w przypadku zainteresowanych Wielką Brytanią kierują się jakością kształcenia (68%). W odniesieniu do Holandii i Szwecji młodzież bierze pod uwagę zajęcie przez uczelnię najwyższych miejsc w rankingu międzynarodowym - odpowiednio 65% i 71% wskazań W przypadku wyboru studiów w uczelniach w Niemczech i Włoszech najważniejszy okazał się dostęp do aktualnej  technologii  - odpowiednio 66% i 63% wskazań (s.9).

Tabela 1. Najlepsze uniwersytety w Europie ze względu na ich miejsce w rankingu światowym (tamże, s. 25) 

Co ważne, 39 proc. respondentów nie chce studiować online (tamże, s.11). Jeśli zatem chcemy zachęcić do studiowania w polskich uczelniach (uniwersytetach, politechnikach, akademiach), to warto dostrzec oczekiwania młodzieży z innych krajów, która byłaby gotowa wybrać wymarzony kierunek studiów w naszych szkołach wyższych. 

Nie bez znaczenia jest jakość informacyjna portali uczelnianych, ale przede wszystkim wizualizacja uczelni w takich komunikatorach społecznych, jak: YouTube (60 proc. wskazań), Instagram (49 proc.), forma internetowa (39 proc.), LinkedIn (37 proc.), Facebook (29 proc.) a TikTok (15 proc.) (s.27). 

Cieszy fakt, że W 2022 roku m.in. Uniwersytet Łódzki dołączył do sieci Uniwersytetów Europejskich European University of Post-Industrial Cities (UNIC), zajmując 8. miejsce w Polsce oraz znajdując się w pierwszych 48 proc. uczelni europejskich w świetle  tegorocznego QS Europe University Rankings 2024. "Wyniki UŁ w kategoriach związanych z umiędzynarodowieniem nauki i dydaktyki potwierdzają, że strategiczne działania prowadzone od lat na uczelni przynoszą założone efekty".  

Także Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie  jest od  kilkunastu lat w gronie trzydziestu uczelni europejskich specjalizujących się w dobrostanie i prawach dziecka Children’s Rights European Academic Network (CREAN). Dwie ostatnie dekady są świadectwem znaczących jakościowo zmian w umiędzynarodowieniu badań naukowych oraz kształceniu studentów także z innych krajów świata. 

Ponoć o wynikach wyborów parlamentarnych w Polsce zadecydowała "erasmusowa młodzież", która gremialnie ruszyła do komisji wyborczych. 

 

 

23 października 2023

Zlikwidować kuratoria oświaty. Subito!

 



Z badań sondażowych Wolters Kluwer wynika, że dyrektorzy szkół nie mogli liczyć na pomoc ze strony kuratoriów oświaty. Wiem to bez tych badań, bo od trzech dekad prowadzę badania makropolityki oświatowej, z których jednoznacznie wynika powrót ministrów edukacji i tych urzędów do niechlubnych praktyk z czasów PRL.   

Nie jest w tej chwili ważne, kto będzie ministrem edukacji, bo nadal jest na tym stanowisku Przemysław Czarnek. Być może odpowiedzialni za jakość edukacji dojdą do wniosku, że minister edukacji nie jest w ogóle potrzebny. Wystarczy Departament Edukacji w Ministerstwie Finansów, by zabezpieczyć właściwe środki budżetowe na jak najwyższy poziom kształcenia młodych pokoleń. 

Do tego nie są potrzebne departamenty w resorcie, który w nazwie ma edukację i naukę, ale edukacja nie jest zarządzana naukowo. Zmarnowane są zatem środki publiczne wydawane przez trzy dekady na urzędników, którzy nie służą jakości edukacji, nie wspominając już o jakości szkolnictwa wyższego i nauki. To ostatnie wymaga jednak odrębnej analizy.

Nie po to 10 milionów członków "Solidarności" upomniało się o zmianę ustroju szkolnego i polityki zarządzania nim, by nadal utrzymywać organ władzy państwowej, a w istocie - partyjnej, który, jak w totalitarnym rządzie PRL, traktuje system szkolny wraz z jego administracją jak zdobycz wyborczą dla kolejnych ignorantów i partyjnych nominatów wraz z ich znajomymi i członkami „rodzin”. Polska miała być samorządna a ustrój oświatowy prowadzony przez profesjonalistów a nie przez nomenklaturę partyjną. Polityka oświatowa miała być objęta kontrolą społeczną. 

 

Najwyższy czas zlikwidować kuratoria oświaty, które nie pełniły ustawowej roli wspierania kadr kierowniczych i nauczycielskich w doskonaleniu procesu kształcenia i wychowania, tylko były wprzęgnięte w partyjno-ideologiczny nadzór egzekucyjny, pozbawiający nauczycieli przedszkoli i szkół ogólnodostępnych profesjonalnej, suwerennej i godnie wynagradzanej pracy pedagogicznej. 

To oczywiste, że rolą państwa jest zapewnienie młodym pokoleniom realizacji najwyższej jakości edukacji. Nie są do tego potrzebne kuratoria oświaty, w żadnej mierze. To są synekury dla urzędników, którzy za nic nie odpowiadają, natomiast nadymają się poczuciem władzy w stosunku do tych, którzy pracują na co dzień z dziećmi czy młodzieżą i otrzymują pensję na poziomie kompromitującym każdy rząd (od 1993 roku:  SLD-PSL, AWS, PiS- z przystawkami, SLD-PSL, PO-PSL i ponownie PiS z przystawkami).

Polityka oświatowa nie powinna już więcej służyć ideokratom, partyjnej nomenklaturze do powiększania stanu poparcia wyborczego. Jej rolą jest prowadzenie racjonalnej, odpowiedzialnej przed narodem działalności osób kompetentnych na rzecz rozwoju instytucji edukacyjnych z jak najlepiej wykształconą kadrą nauczycielską. Jeśli będzie ona godnie wynagradzana, to będzie można także od niej wymagać jakości kształcenia i wychowywania młodych pokoleń.

Związek Zawodowy "Solidarność" partycypując od 1993 roku w działalności rządzącej lub opozycyjnej wobec władz państwowych, wielokrotnie już zdradził złożone polskiemu społeczeństwu zobowiązanie do koniecznej transformacji szkolnictwa i zarządzania nim przez polityków. Nie liczcie na jakąkolwiek zmianę z udziałem tych czy innych związków zawodowych, bo w ich interesie jest utrzymywanie nauczycielskiego stanu w ustawicznym konflikcie i nędzy finansowej. 

Obywatele III RP zażądali swoim głosem wyborczym w dn. 15 października 2023 roku zmian, które muszą stać się rzeczywistością a nie kolejną utopią i odraczaną w czasie nadzieją. Tak szkolnictwo powszechne jak i wyższe, nauka i badania naukowe muszą stać się bazą dla zarządzania państwem i instytucjami publicznymi niezależnie od tego, która partia jest u władzy. Edukacja, nauka, kultura, zdrowie i bezpieczeństwo są dobrem wspólnym, niezależnym od różnic indywidualnych, światopoglądowych, afiliacji partyjnych i wyznaniowych. To dobro nie może być zawłaszczane przez kolejnych nominatów partyjnych.

Niech młodzi wyborcy, którzy obudzili się ze snu w czasie tegorocznych wyborów parlamentarnych dopilnują, by ci, którym zostanie powierzona władza, podjęli skuteczne działania. Dość słów, obietnic, deklaracji. Niech realna polityka oświatowa stanie się sprawdzianem wiarygodności, rzetelności, uczciwości a przede wszystkim profesjonalnej mądrości w tworzeniu warunków, dzięki którym młode pokolenia nie stracą szans rozwojowych i możliwości samorealizacji.        


22 października 2023

Zamiast nadzoru pedagogicznego wprowadźmy do szkół mentoring

 




Marta Anna Petrášová, Ilona Prausová, Zdenĕk Štĕpánek (2014). Mentorink forma podpory nové generace, Praha: portal, ss. 152.

Prawie dekadę temu ukazała się w Czechach książka mentorów i coach’ów, a są nimi kolejno: była doktorantka Czechosłowackiej Akademii Nauk, członkini International Coach Federation; pracowniczka ČESKÉ VYSOKÉ UČENÍ TECHNICKÉ w Pradze oraz założyciel Europejskiego Centrum Świadomego Managementu, certyfikowany coach. Przeszło 50 proc. laureatów Nagrody Nobla miało jako mentora także noblistę. 

Prawdziwemu mistrzowi nie przeszkadza to, że jego uczniowie mają sukcesy i są lepsi od niego. Już Leonardo da Vinci mówił: „Kiepski to uczeń, który nie przewyższa swego mistrza”. Właśnie dlatego autorzy recenzowanej książki postanowili ją napisać o mentoringu, gdyż osoby kierujące z sukcesem swoją firmą wcale nie chcą dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, by nie zaszkodziło to ich zyskom, a może i pogorszyło sytuację konkurentów.

         Jak pisze prezydentka Czeskiego Stowarzyszenia Mentoringu dr Alice Hamplová: „Firmy, w których jest mentoring, wykazują mniejszą fluktuację kadr, lepszą adaptację początkujących pracowników, efektywniejszą komunikację i szybszy przekaz umiejętności. Ich pracownicy są bardziej umotywowani i szybciej awansują. W świetle brytyjskich badań 60 proc. liderów potwierdziło, że miało swojego mentora, a nawet, że ich kariera rozwijała się zgodnie z jego sugestiami. Bycie zatem mentorem jest wielką odpowiedzialnością a zarazem sprzyja samorealizacji” (okładka). 

         Jak widać, w naukach społecznych następuje powrót do kategorii, które były inaczej nazywane, ale dotyczyły w istocie tego samego. W polskiej literaturze mentorowi odpowiada osoba znacząca, wzór osobowy, mistrz, lider, przewodni, patron czy autorytet. Już Jan Amos Komeński pisał, że „wielkość sztuki jest możliwa dzięki dobrym nauczycielom, dobrym uczniom i dobremu uczenia się” (s.13). Autorzy piszą o trzech typach ludzi, a więc o tych:

1) którym jest wszystko jedno;

2) którzy czują, że mogliby rozwijać i wykorzystać swoją kreatywność, ale potrzebują kogoś, kto pomoże im zrealizować ten cel oraz 

3) którzy są ukierunkowani na swój rozwój wewnętrzny, mają potrzebę zmiany i wierzą, że jest to konieczne dla rozwoju ludzkiego istnienia (s.17).  

Nie jest zatem bez znaczenia to, komu powierzamy swoje dzieci, kto ma mieć na nie wpływ. Kim zatem jest mentor? „To człowiek, który w świetle eksperckich doświadczeń dzieli się z pokoleniami swoim spojrzeniem na życie i wartości” (s. 18). W Polsce też ukazują się rozprawy poświęcone sztuce owego przekazu, jaką jest coaching. Jednak nie jest tym samym bycie mentorem co bycie coachem. 

W Polsce nauczyciele nie mają ani mentoringu, ani coachingu, ani superwizji, ani też koleżeńskiego wsparcia, bo są tak silnie podzieleni, sproletaryzowani a przy tym objęci nadzorem (rzekomo pedagogicznym?) jak więźniowie w zakładach karnych, więc trudno by zniewalani obdarzali wolnością innych. Jeśli nastąpi zmiana paradygmatu w polityce oświatowej, to może nadejdzie czas na mistrzów, autorytety, pedagogiczną solidarność, na wsparcie zamiast inwigilacji?  

 



21 października 2023

Nie ma wojny sprawiedliwej

 

 

Dzięki informacji Marka Rembierza mogłem z pewnym opóźnieniem dołączyć się jako słuchacz do niezwykle interesującej, ale też poruszającej emocjonalnie dyskusji polskich filozofów na temat wojny. Prowadzącą sympozjum była prof. UW Anna Brożek

Szczególnie ważny  był referat ukraińskiego profesora filozofii z Uniwersytetu Narodowego Politechniki Lwowskiej Ihora Karivetsa, którego wystąpienie streszczę poniżej. Jak mówił: 

Czas wojny ujawnia najgorsze cechy człowieka: okrucieństwo, nienawiść, przemoc i arogancję, czyli wszystko to, co jest nieetyczne. Wojna jest zawsze nieetyczna, gdyż najeźdźca nie kieruje się żadnymi  normami etycznymi. Profesor sformułował kluczowe pytanie: Jak mamy traktować tych, którzy się  bronią, tych, którzy bronią swojej ojczyzny, swoich rodzin, bliskich, swojej tożsamości, wolności i dlatego są zmuszeni zabijać tych, którzy odbierają innym życie? Czy trzeba zabijać morderców, gwałcicieli, jeśli bronimy się przed tą osobą, która chce nas zabić? Musimy się bronić, zneutralizować potencjalnego zabójcę. To jest oczywiste, by móc chronić siebie i innych przed terrorem czy mordercą. 

Jednak kiedy mówimy o wojnie między państwami, to mamy do czynienia z wojną której wykracza się poza wszelką etykę mimo tego, że istnieją zasady prowadzenia wojny. Nie bez powodu społeczność międzynarodowa uchwalała konwencje, które miały chronić ludność cywilną. Ta bowiem nie powinna cierpieć, nie powinna być celem wojskowej operacji. Także pojmanie jeńców wymaga traktowania ich zgodnie z etyką. 

Co jednak ma począć zaatakowane państwo, jeśli najeźdźca nie przestrzega etycznych zasad prowadzenia wojny, zabija i gwałci ludność cywilną, niszczy dziedzictwo kulturowe, stosuje praktyki infiltracyjne, porywa dzieci, ludność cywilną z okupowanego terytorium? Jak powinien zareagować kraj, który został zaatakowany a jak powinien zareagować świat na zbrodnicze działania tego, który nie przestrzega zasad etycznych wojny? 

To już nie jest wojna, ale czysty terroryzm państwa agresora.  Z tym rodzajem terroryzmu mamy do czynienia w przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej. 


Ukraińcy muszą bronić się przed realnymi mordercami,  gwałcicielami, chronić własną tożsamość narodową. To przecież W. Putin ogłosił, że nie istnieją Ukraińcy i Ukraina. Ten kraj i jego naród trzeba zmieść z powierzchni Ziemi, albo zasymilować mieszkańców tak, jak uczyniła to Rosja z Białorusią lub w najlepszym wypadku -  stworzyć na terenie Ukrainy quasi państwo, satelitę Rosji. 

Już w XX wieku czołowy ideolog ultranacjonalizmu rosyjskiego wykładowca Moskiewskiego Uniwersytetu, filozof, geopolityk - Aleksandr Dugin ogłosił koncepcję "ruskiego pokoju". Jak mówił: "Rosja w swoim rozwoju geopolitycznym  i religijno-geograficznym nie jest zainteresowana w żadnej formie istnieniem niepodległego państwa polskiego. Nie interesuje jej także istnienie Ukrainy   i to nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa religijnej geografii i geopolityki. Wszystko, co znajduje się pomiędzy cywilizacją atlantycką  a Rosją, a więc Polska, Ukraina, Europa Środkowa a może i Niemcy muszą zniknąć, trzeba je wchłonąć". 

To jest czysta metafizyka wojny. O jakich zasadach wojny i życia jest tu mowa? - pytał I. Karivets, skoro Putin odmawia narodowi ukraińskiemu prawa do istnienia. Dla niego Ukraina przynależy historycznie  do Rosji, która musi odbudować swoje imperium za pomocą wojny. Ten pogląd jest powszechny w społeczeństwie rosyjskim. Każdy, kto nie podziela tego poglądu, nie ma prawa do życia. Właśnie taki komunikat przekazywali rosyjscy żołnierze swoim ofiarom w Buczy, Borodziance, Irpieniu i innych miejscowościach. 

Jak my możemy podsumować powyższy dylemat? Nie możemy mówić o jakichkolwiek zasadach etycznych prowadzenia wojny, ponieważ dla Rosjan nie istnieją żadne zasady, żadne normy etyczne prowadzenia wojny.  Oni marzą o historycznej terytorialnie Rosji, która będzie na  Ukrainie. Jedynym sposobem jest zatem tylko obrona i walka z wrogiem, który prowadzi egzystencjalną wojnę, mającą na celu zlikwidowanie narodu ukraińskiego.  

Dwa dni wcześniej prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN przypomniał w czasie konferencji na UKSW w Warszawie ideologów Rewolucji Francuskiej, którzy głosili, że należy jak najwcześniej odebrać dzieci matkom, by wychowała je republika rozumiana jako światopogląd. To jest ambicja charakterystyczna dla wszystkich totalitarystów, żeby całkowicie zmieniać człowieka. 

Tak czynili w czasie II wojny światowej Niemcy, wywożąc polskie dzieci, młodzież  do III Rzeszy, tak też uczyniły wojska rosyjskie wywożąc tysiące ukraińskich dzieci celem ich rusyfikacji. Ostatnio Hamas dokonał ataku na Izrael, mordując kibucowe dzieci a część z nich wywożąc do strefy Gazy jako zakładników.   

Sygnalizował tę kwestię w czasie sympozjum filozofów M. Rembierz upominając się o ustawiczną czujnosć wobec kwestii losów dzieci wojny. W obliczu brutalnosci i bestialstwa agresora nawet najbardziej doniosłe idee humanizmu zamieniają się w popiół. Totalitaryzm to wbrew pozorom nie jest odwrócenie się od człowieka, gdyż jest on zwrócony frontem do człowieka, żeby go całkiem zmienić. Jak doświadcza tego naród ukraiński, wojna jest tym środkiem, który ma go unicestwić lub całkowicie przeformatować zgodnie z rosyjską doktryną ideową. 

(facebook_1697616113784_7120318056508778658.jpg) 


Druga dekada XXI wieku zapisuje się rosyjską agresją najpierw na Krym, a w 2022 roku na dalsze terytoria Ukrainy. To wojna egzystencjalna i metafizyczna zarazem, gdyż poparta przez Patriarchę Kościoła Prawosławnego w Moskwie. Totalitaryzm w raszystowskiej odmianie dał o sobie znać nieprzewidywalnym okrucieństwem na naszym kontynencie. 

20 października 2023

O konieczności reform i zmian w niemieckim szkolnictwie

 


Pod hasłem "Zmiana w kształceniu! Teraz!" protestowało z końcem września 25 tys. niemieckich nauczycieli, wychodząc na ulice 29 największych miast tego kraju. U naszych zachodnich sąsiadów działa łącznie aż 180 związków zawodowych i organizacji, które zrzeszają nauczycieli, rodziców czy uczniów. Cztery największe centrale związkowe zorganizowały w dn. 23.09. 20223 roku marsz protestacyjny w związku z głębokim kryzysem w szkolnictwie tego kraju. 

W marcu 2023 roku przekazano Kanclerzowi Niemiec apel ponad 70 tys. obywateli wskazujący na konieczność przeprowadzenia reform w polityce oświatowej. Jednak do tego czasu niewiele uległo zmianie. Jak się okazuje, wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma, a przecież polscy nauczyciele życzyliby sobie takiej infrastruktury, wysokości płac i autonomii, jakimi dysponują w Niemczech ich koleżanki i koledzy po fachu.

Konieczne są natychmiastowe i systemowe reformy w szkolnictwie oraz zmiany finansowania powszechnej edukacji w tym kraju, by młode pokolenie miało szanse na własny rozwój i zatrudnienie w gospodarce czy usługach własnego państwa. Ruch oświatowego protestu ogłosił Pakt 2.0, który ma być natychmiast wdrażany w życie w całym kraju i jego krajach związkowych (jedynie terytorialny odpowiednik polskich województw). 

Od kilku lat działa w Niemczech "Forum Cyfryzacji Edukacji", w ramach którego wypracowano różne modele transformacji szkół, ich architektury, zmian w przestrzeni do konstruktywistycznego uczenia się. Wypracowano innowacyjne metody, rozpoczęto eksperymenty dydaktyczne wykorzystujące m.in. Design Thinking, Teorię U, edukację teatralną itp. Jak się jednak okazuje, największym problemem niemieckiej oświaty jest brak miejsc w przedszkolach, w tym niedobór ok. 300 tys. nauczycielek przedszkolnych. Przewiduje się, że do 2035 roku zabraknie ok.160 tys. nauczycieli/-ek w szkołach.  

Każdego roku kończy edukację ok. 50 tys. młodych ludzi bez uzyskania absolutorium, a więc półanalfabetów. Fatalne warunki pracy nauczycieli przyczyniają się do niskiego poziomu osiągnięć szkolnych uczniów. Z każdym rokiem, jak wykazują badania, uczniowie gorzej czytają, piszą i liczą. Brak nauczycieli w szkołach tylko pogarsza tę sytuację. Obniża się jakość życia wielu rodzin, ale i niezadowalający jest poziom zdrowia wśród nauczycieli. Brak profesjonalnie wykształconych nauczycieli sprzyja reprodukcji biedy i rozwarstwieniu społecznemu. 

O ile jeszcze w 2008 roku wydatkowano na edukację 8 proc. PKB a na naukę 3 proc. PKB, to obecnie jest to nieosiągalny poziom finansowania powyższych dziedzin. Ba, w budżecie państwa zmniejszono środki na edukację o 1 mld Euro. Koalicyjny rząd CDU - SPD zredukował w ostatnim roku szkolnym także pomoc finansową na działalność kulturalną, pozaszkolną organizacji społecznych i młodzieżowych. 

Zdaniem lekarzy psychiatrów ok. 20-25 proc. dzieci i młodzieży ma symptomy chorób psychicznych. W świetle wyników badań naukowych w Bawarii 39 proc. hospitalizowanych nastolatków ma zaburzenia lękowe, depresje, w tym u dziewcząt występuje wzrost zaburzeń w odżywianiu się a u chłopców zachowań agresywnych. Jest to zapewne następstwem pandemii, ale także zmian klimatycznych, powiększającego się ubóstwa rodzin oraz niepokoju związanego z inwazją Rosji na Ukrainę. 

Z raportu Instytutu Forsa współpracującego z Fundacją Boscha - "Barometr szkolny" (koniec 2022 roku) wynika, że 69 proc. dyrektorów szkół potrzebuje zatrudnienia w ich placówkach pracowników socjalnych wspomagających środowisko rodzinne uczniów z niepowodzeniami szkolnymi, a zarazem 35 proc. szkół  pilnie oczekuje zatrudnienia psychologów szkolnych. Największe zapotrzebowanie jest w szkołach podstawowych (31 proc.). 

Minister Rodziny - Lisa Paus (Partia "Zielonych") uruchomiła od bieżącego roku szkolnego modelowy program prewencyjny "Mental Health Coaches", który poprowadzą w szkołach specjalnie przygotowani do tego pedagodzy społeczni. Nauczyciele redukują presję egzaminowania, oceniania uczniów, przeprowadzania klasówek na rzecz poświęcania im więcej czasu na rozmowy z nimi, na poznawanie siebie czy na wydłużanie czasu na wykonywanie zadań przez tych uczniów, którzy mają problemy z koncentracją uwagi. Pedagodzy zdają sobie sprawę z tego, że jeśli sami nie zatroszczą się się o siebie, o własną kondycję psychofizyczną, to nie będą mieli sił i motywacji by wzmocnić wśród swoich uczniów potrzebę troski o siebie, o własne zdrowie i samopoczucie.  

W 2022 roku ponad 1100 nauczycieli ukończyło w tym kraju specjalny kurs w zakresie redukcji stresu i umiejętności panowania nad własnymi emocjami i koncentracją uwagi. Dzięki temu pierwsze godziny lekcyjne w poniedziałki zaczynają oni od ćwiczeń z uczniami, by uwolnić ich napięcia i zwiększyć poziom gotowości do wykonywania zadań dydaktycznych. Już od pierwszej klasy wprowadza się w toku zajęć cykl ćwiczeń określanych mianem "YoBEKA" (Joga, Bewegung - ruch, Entspannung - odprężenie, Konzentration - koncentracja i Achtsamkeit - uważność). 

W trzech szkołach podstawowych w Berlinie wprowadzono w czasie specjalnych przerw międzylekcyjnych ćwiczenia relaksacyjne zorientowane na zwiększanie wśród uczniów i ich nauczycieli poziomu empatii i uwalnianie w nich napięć. Uczniowie uczestniczą w cyklu zajęć odprężających metodą skandynawskiej psycholog i terapeutki rodzin Helle Jensen. Istotne jest w tym modelu, by uczniowie wykonywali ćwiczenia wspólnie z nauczycielem/-ką. Przypomina to harcerską zasadę: drużynowy też się bawi.

Nauczyciele są świadomi, że trzeba przeorganizować codzienny czas aktywności własnej i uczniów. Wszyscy muszą mieć go więcej na realizację własnych zainteresowań, pasji, aktywności pozaszkolnej, na poznawanie siebie, własnych możliwości i wsłuchiwanie się także w sygnały własnego organizmu. Zwracają zatem uwagę na to, by w szkole nie zaniedbywać zaspokajania przez uczniów także ich podstawowych potrzeb jedzenia, zaspokojenia pragnienia, korzystania z toalety i prowadzenia aktywności ruchowej. Muszą być poszerzane granice między czasem pracy/uczenia się a czasem wolnym.

Podoba mi się nazwa wprowadzanych zmian w niektórych szkołach - "Emaptia czyni szkołę" (Empathie macht Schule"). Zdaje się, że to pandemia uświadomiła wszystkim, jak ważne są stosunki międzyludzkie, kiedy oczekujemy od siebie wykonania zadań, które są konieczne dla osobistego i społecznego rozwoju.  

źródło: https://deutsches-schulportal.de; Monitor Bildung und psychische Gesundheit - BiPsy-Monitor (bosch-stiftung.de)