Dzięki
informacji Marka Rembierza mogłem z pewnym opóźnieniem dołączyć się jako
słuchacz do niezwykle interesującej, ale też poruszającej emocjonalnie dyskusji
polskich filozofów na temat wojny. Prowadzącą sympozjum była prof. UW Anna
Brożek.
Szczególnie
ważny był referat ukraińskiego profesora filozofii z Uniwersytetu Narodowego Politechniki Lwowskiej - Ihora
Karivetsa, którego wystąpienie streszczę poniżej. Jak mówił:
Czas wojny ujawnia najgorsze cechy człowieka:
okrucieństwo, nienawiść, przemoc i arogancję, czyli wszystko to, co jest
nieetyczne. Wojna jest zawsze nieetyczna, gdyż najeźdźca nie kieruje się
żadnymi normami etycznymi. Profesor sformułował kluczowe pytanie: Jak
mamy traktować tych, którzy się bronią, tych, którzy bronią swojej
ojczyzny, swoich rodzin, bliskich, swojej tożsamości, wolności i dlatego są
zmuszeni zabijać tych, którzy odbierają innym życie? Czy trzeba zabijać morderców,
gwałcicieli, jeśli bronimy się przed tą osobą, która chce nas
zabić? Musimy się bronić, zneutralizować potencjalnego zabójcę. To jest
oczywiste, by móc chronić siebie i innych przed terrorem czy mordercą.
Jednak kiedy mówimy o wojnie między państwami, to mamy do czynienia
z wojną której wykracza się poza wszelką etykę mimo tego, że istnieją zasady
prowadzenia wojny. Nie bez powodu społeczność międzynarodowa uchwalała konwencje, które miały chronić ludność cywilną. Ta bowiem nie powinna cierpieć,
nie powinna być celem wojskowej operacji. Także pojmanie jeńców wymaga
traktowania ich zgodnie z etyką.
Co jednak ma począć zaatakowane państwo, jeśli najeźdźca nie przestrzega etycznych zasad prowadzenia wojny, zabija i gwałci ludność cywilną, niszczy dziedzictwo kulturowe, stosuje praktyki infiltracyjne, porywa dzieci, ludność cywilną z okupowanego terytorium? Jak powinien zareagować kraj, który został zaatakowany a jak powinien zareagować świat na zbrodnicze działania tego, który nie przestrzega zasad etycznych wojny?
To już nie jest wojna, ale czysty
terroryzm państwa agresora. Z tym rodzajem terroryzmu mamy do czynienia w
przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Ukraińcy muszą bronić się przed realnymi mordercami, gwałcicielami, chronić własną tożsamość narodową. To przecież W. Putin ogłosił, że nie istnieją Ukraińcy i Ukraina. Ten kraj i jego naród trzeba zmieść z powierzchni Ziemi, albo zasymilować mieszkańców tak, jak uczyniła to Rosja z Białorusią lub w najlepszym wypadku - stworzyć na terenie Ukrainy quasi państwo, satelitę Rosji.
Już w XX wieku czołowy ideolog ultranacjonalizmu rosyjskiego wykładowca Moskiewskiego Uniwersytetu, filozof, geopolityk - Aleksandr Dugin ogłosił koncepcję "ruskiego pokoju". Jak mówił: "Rosja w swoim rozwoju geopolitycznym i religijno-geograficznym nie jest zainteresowana w żadnej formie istnieniem niepodległego państwa polskiego. Nie interesuje jej także istnienie Ukrainy i to nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa religijnej geografii i geopolityki. Wszystko, co znajduje się pomiędzy cywilizacją atlantycką a Rosją, a więc Polska, Ukraina, Europa Środkowa a może i Niemcy muszą zniknąć, trzeba je wchłonąć".
To jest czysta metafizyka wojny. O jakich zasadach wojny i
życia jest tu mowa? - pytał I. Karivets, skoro Putin odmawia narodowi ukraińskiemu prawa do istnienia. Dla niego Ukraina przynależy historycznie do Rosji, która musi odbudować swoje imperium za
pomocą wojny. Ten pogląd jest powszechny w społeczeństwie rosyjskim. Każdy, kto
nie podziela tego poglądu, nie ma prawa do życia. Właśnie taki komunikat
przekazywali rosyjscy żołnierze swoim ofiarom w Buczy, Borodziance, Irpieniu i
innych miejscowościach.
Jak my możemy podsumować powyższy dylemat? Nie możemy mówić o
jakichkolwiek zasadach etycznych prowadzenia wojny, ponieważ dla Rosjan nie
istnieją żadne zasady, żadne normy etyczne prowadzenia wojny. Oni marzą o
historycznej terytorialnie Rosji, która będzie na Ukrainie. Jedynym
sposobem jest zatem tylko obrona i walka z wrogiem, który prowadzi egzystencjalną wojnę, mającą na celu zlikwidowanie narodu
ukraińskiego.
Dwa dni wcześniej prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN przypomniał w czasie konferencji na UKSW w Warszawie ideologów Rewolucji Francuskiej, którzy głosili, że należy jak najwcześniej odebrać dzieci matkom, by wychowała je republika rozumiana jako światopogląd. To jest ambicja charakterystyczna dla wszystkich totalitarystów, żeby całkowicie zmieniać człowieka.
Tak czynili w czasie II wojny światowej Niemcy, wywożąc polskie dzieci, młodzież do III Rzeszy, tak też uczyniły wojska rosyjskie wywożąc tysiące ukraińskich dzieci celem ich rusyfikacji. Ostatnio Hamas dokonał ataku na Izrael, mordując kibucowe dzieci a część z nich wywożąc do strefy Gazy jako zakładników.
Sygnalizował tę kwestię w czasie sympozjum filozofów M. Rembierz upominając się o ustawiczną czujnosć wobec kwestii losów dzieci wojny. W obliczu brutalnosci i bestialstwa agresora nawet najbardziej doniosłe idee humanizmu zamieniają się w popiół. Totalitaryzm to
wbrew pozorom nie jest odwrócenie się od człowieka, gdyż jest on zwrócony frontem
do człowieka, żeby go całkiem zmienić. Jak doświadcza tego naród ukraiński,
wojna jest tym środkiem, który ma go unicestwić lub całkowicie przeformatować zgodnie
z rosyjską doktryną ideową.
(facebook_1697616113784_7120318056508778658.jpg)
Druga dekada XXI wieku zapisuje się rosyjską agresją najpierw na Krym, a w 2022 roku na dalsze terytoria Ukrainy. To wojna egzystencjalna i metafizyczna zarazem, gdyż poparta przez Patriarchę Kościoła Prawosławnego w Moskwie. Totalitaryzm w raszystowskiej odmianie dał o sobie znać nieprzewidywalnym okrucieństwem na naszym kontynencie.