31 października 2021

Klasycy "nie umierają"

 



Jak pisał przed laty socjolog Jerzy Szacki, można nagle odwrócić się od dotychczas uznawanego autorytetu, którego myśli ulegają nieustannej rekonstrukcji i dekonstrukcji, ale czy tego chcemy, czy nie, one są w nas i wokół nas, w ogólnoświatowym obiegu licznych recpcji, cytowań, których nie doczeka się żaden z najbardziej zaciekłych wrogów czy nienawistników polskiej humanistyki i nauk społecznych.

Nawet najbardziej radykalne bunty „dzieci” przeciwko „ojcom” są nieuchronnie protestami przeciwko takim a nie innym „ojcom”  i tym samym pozostają od nich wielorako zależne bez względu na to, czy w danej chwili i sytuacji ktokolwiek sobie tę zależność uzmysławia. Co więcej, nawet zdobywając się w jakimś stopniu na realną niezależność, z jakichś powodów zwykliśmy wmawiać sobie i deklarować aż nazbyt zapewne często, prawdziwie albo i nie, że coś kontynuujemy lub kontynuowania czegoś odmawiamy.[1]   

Niektórym uczonym w III RP zapewne zabraknie intelektualnego wysiłku i moralnego charakteru, by nie wyrzucić na śmietnik historii dzieł klasyków, bo – jak pisał Józef Chałasiński – w momentach zwrotnych w historii społeczeństwa. Takim jest niewątpliwie zmiana w polityce naszego kraju wraz z dojściem do władzy Prawa i Sprawiedliwości, które wspiera (częściowo słusznie) zmianę pokolenia inteligencji. Tym samym (…) rozpoczyna swoją pracę od początku i zawsze w ten sam sposób. Zawsze ta sama frazeologia ratowania zachodnio-europejskiej kultury polskiej; zawsze ta sama Polska – przedmurze chrześcijaństwa. Zawsze to samo nieróbstwo myślowe uświęcane jakimś wyświechtanym, górnolotnym, frazesem.[2]

W społeczeństwach otwartych, pluralistycznych to już nie pedagogika jest upartyjnioną nauką, jak miało to miejsce w okresie PRL (wystarczy przejrzeć życiorysy wciąż aktywnych jej liderów), ale socjologia, nauki o polityce, ekonomia, a nawet psychologia. Wszystkie włączają się w przebudowę psychiki inteligencji polskiej i naszego społeczeństwa, widząc w tym okazję nie tylko do dociekania prawdy, jej odkrywania, ale - niestety – także do włączania się w propagandową grę polityczną na rzecz izolowania się od uznanych w kraju i/lub świecie autorytetów naukowych, by nie zostać zaczadzonym nie tyle wartością ich dzieł, co życiorysem. 

Na polską scenę polityczną wracają producenci jedynie słusznej wykładni życia indywidualnego  i społecznego. Nareszcie nadchodzi ich czas, bowiem mogą dzięki temu przykryć własne kompleksy, niski poziom własnych rozpraw. Jeszcze muszą zapewnić sobie formalną drogę awansu do naukowego statusu. Szybko znajdą swoje autorytety, które będą wielbić i admirować, bo przecież dobre towarzystwo, nowe getto społeczno-polityczne zapewni im dobrostan bez koniecznego wysiłku, pracy twórczej. Dzisiaj już nie wykształcenie i własne dokonania naukowo-badawcze, ale przynależność lub przynajmniej identyfikacja z rządzącą formacją polityczną dają części akademickiego środowiska ekonomiczne podstawy do zajmowania pozycji społecznej w kraju.

            Właśnie dlatego - zdaniem nowych "elit" trzeba zdegradować tych, którzy byli i jeszcze są obecni w nauce, by móc zająć ich miejsce. Najczęściej włączają się do tego procesu osoby jałowe i bezprodukcyjne – jak określał to Chałasiński – (…) a równocześnie posiadające poczucie wielkościStąd ustawiczna potrzeba dowodów uznania. Stosunki towarzyskie są im potrzebne „nie tyle dla wymiany myśli i podniety intelektualnej, ile dla wymiany wzajemnego uznania podniety społecznej”.  (…) Bo inteligenckie getto, jak każde getto, to jest kłębowisko jadowitych żmij, w którym amatorskim kunsztem jest robienie intryg, a do najprzyjemniejszych i najpospolitszych społecznych uczuć należy cicha solidarna radość z kompromitowania się bliźnich.[3]



--- 

[1] J. Szacki, Tradycja, wyd. drugie rozszerzone, Warszawa: Wydawnictwo UW2011, s. 11.

[2] J. Chałasiński, Społeczna genealogia inteligencji polskiej, Warszawa: Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik” 1946, s.9

[3] Tamże, s. 38-39


30 października 2021

Kalendarz maturzysty i studentki pedagogiki ostatniego roku studiów 2021/2022

 

Ktoś zamieścił na Facebooku dowcipny kalendarz maturzysty 2021/2022. Nieznany autor oddał niezwykle trafnie sposób i zakres działania niektórych uczniów szkół ponadpodstawowych.

Zastanawiałem się nad tym, czy nie powinien też powstać kalendarz studentki ostatniego roku studiów licencjackich lub uzupełniających studiów magisterskich na pedagogice. Być może trafiają do nas absolwenci z taką właśnie strategią życia. Oto jedna z reaktywowanych studentek skierowała do mnie prośbę o włączenie do grupy seminaryjnej (cytuję): 

Dzień dobry, Panie doktorze, w tym roku mam przyjemność realizować u Pana seminarium licencjackie. W zeszłym roku zaczęłam pisać pracę licencjacką, jej tytuł to „(...)”.  W załączniku przesyłam co udało mi się do tej pory napisać. Oczywiście, rozważam możliwość zmiany temat. Pozdrawiam   

Załącznika nie było, a zatem nie dowiedziałem się do dziś, co też pozdrawiająca mnie studentka już napisała. Nie tylko, nie wie, że nie jestem doktorem, ale już ma przyjemność uczestniczenia w moim seminarium. Na moje zapytanie, gdzie jest ów załącznik, napisała krótko, zgodnie z obowiązująca w polityce stylistyką pytajną (nie mylić z myśleniem pytajnym): 

Panie doktorze chciałabym się zapytać do kiedy trzeba oddać pierwszy rozdział? 

Tylko tyle. Po co miałaby wysyłać cokolwiek, skoro w jej zasobach jest stan zerowy, który - jak zapowiedziała wcześniej - może zmienić ... na ujemny, bo tym byłaby gotowość zmiany tematu pracy. 

Czekam zatem na rozwój ... sytuacji, bo nadzieja ponoć umiera ostatnia. 

KALENDARZ STUDENTEK PEDAGOGIKI OSTATNIEGO ROKU STUDIÓW 2021/2022

1.10.2021 - Fatalnie, że zaczynamy stacjonarnie, bo nie da się zrzucić winy za brak wyników własnej pracy na brak sprawnego komputera, kamerki, mikrofonu czy zerwane łącze. Jestem jednak dobrej myśli, bo rząd zapowiada 4 falę. 

15.10. 2021 - Na wszelki wypadek zapytam promotora, czy muszę być obecna/-y na seminarium w trybie offline lub online oraz do kiedy muszę oddać pierwszy rozdział pracy?

3.11.2021 -   Co też ten promotor sobie myśli, że mam wypożyczać książki, przeglądać czasopisma naukowe i jeszcze coś czytać na miejscu w Bibliotece Uniwersyteckiej? Muszę "chodzić" na zajęcia, na pisanie pracy jest jeszcze dużo czasu. 

23.12.2021 - Nareszcie jest jakaś przerwa. Zaraz po świętach zabiorę się do pisania pracy, tylko muszę jeszcze załatwić sobie Sylwestra. 

31.01.2022 - Jeszcze będą zaliczenia ćwiczeń, a do zdania trzy egzaminy. Jak tylko będzie przerwa międzysemestralna, to udam się do biblioteki. Może wypożyczę coś do rozpoczęcia pisania pracy dyplomowej.  

28.02.2022 - Nie będę miała nawet przerwy międzysemestralnej.  Przecież musze odpocząć po semestrze zimowym i sesji. Zapytam koleżanki i kolegów, jak daleko są z własną pracą dyplomową. Może w czasie kolejnej przerwy wielkanocnej uda mi się coś napisać.

31.03.2022 - Poszukam w internecie jakieś teksty i wyślę promotorowi. Może uda się dotrwać do kolejnych świąt. 

29.04.2022 - Nareszcie będzie kilka dni wolnych, to po nich zabiorę się za przeprowadzenie badań terenowych. Założenia metodologiczne dopiszę później. 

31.05.2022 - Co? Promotor nie ma czasu na przeczytanie mojej pracy? Przecież nie będę mogła obronić się przed wakacjami. 

1.07.2022 - Muszę odpocząć po stresującym roku. Pod koniec sierpnia zabiorę się za pracę. Przecież i tak szkoły są zamknięte, więc nie mam, jak przeprowadzić badań. 

30.09.2022 - Znowu skreślono mnie z listy studentów, bo nie złożyłam w drugim terminie pracy dyplomowej.  Minister ma rację - szkoły wyższe muszą być zreformowane a nauczycieli akademickich trzeba zdekomunizować. 

     

(źródło: znalezione na Fb)

29 października 2021

Pseudodiagnostyczny raport - tym razem Rzecznika Praw Dziecka



Raport Rzecznika Praw Dziecka pt. Ogólnopolskie badanie jakości życia dzieci i młodzieży w Polscenie jest poprawnie przeprowadzonym badaniem zapowiedzianej w tytule jakości życia. Trzeba jednak wiedzieć, komu, co i po co się zleca, by nie deprecjonować powagi sprawowanego urzędu.  Skoro Rzecznik zażyczył sobie oceny jakości życia dzieci i młodzieży w Polsce, to powinien najpierw uzyskać na ten temat rzetelną diagnozę owego stanu. Ponoć "(...) badanie wpisuje się w koncepcje teoretyczne związane z dobrostanem dzieci i młodzieży oraz ujęciami konstruktywistycznymi codzienności". 

Niestety, nie ma w tym raporcie odniesień do tych teorii i ujęć. Jeśli już, to są to chyba ujęcia wodne. Warto jednak dociekać, co to były za badania? Kto jest faktycznym autorem kwestionariusza? W publikacji czytamy: W badaniu posługiwano się polską adaptacją kwestionariusza opracowaną przez zespół Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie (Mazur, 2008)

Nie jest to zatem wytworzone na zlecenie RPD narzędzie diagnostyczne, tylko zaadaptowany do celów diagnostycznych kwestionariusz ankiety sprzed 13 lat (uaktualniony 10 lat temu!), który powstał w ramach międzynarodowego projektu. Jego uczestnikiem była m.in. pani dr hab. nauk o zdrowiu Joanna Mazur (biostatystyk, specjalista w dziedzinie zarządzania projektami). Niestety, mimo informacji na stronie Zakładu Zdrowia Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, nie uzyskamy dostępu do polskiej wersji kwestionariuszy do badania jakości życia związanej ze zdrowiem dzieci i młodzieży (KIDSCREEN). Zainteresowani znajdą je na www.researchgate.net

Autorkami adaptacji tego narzędzia jest zespół pracowników w/w Instytutu: Joanna Mazur, Agnieszka Makowska-Szkutnik, Anna Dzielska i Izabela Tabak, toteż zdziwiła mnie adnotacja w bibliografii raportu RPD przypisująca jego autorstwo tylko J. Mazur

Kwestionariusz KIDSCREEN powstał na bazie określonego paradygmatu badawczego, z którego wynikają założenia metodologiczne. Nie rości sobie prawa do badania całości jakości życia, środowiska dziecka, ale bada 10 obszarów, które zostały wypracowane w czasie przygotowywania kwestionariusza. Także to narzędzie badawcze ma swoje ograniczenia (Ravens-Sieberer & Kidscreen Group Europe, 2016), choć wśród innych wyróżnia się jakością oraz międzynarodowym charakterem. (…) Dla celów diagnostycznych istotne było wskazanie grupy dzieci, które osiągały niski lub w normie poziom wyników. Wskazanie na grupę zagrożoną pozwala ocenić skalę koniecznej pomocy i wsparcia w danym obszarze [s.13].

Wycięcie z modelu czynników, które mogą rzutować na poczucie dobrostanu dzieci i młodzieży tylko jednego z nich, jakim są relacje w rodzinie, stanowi ten rodzaj redukcji, który może służyć jedynie celom propagandowym, a nie odzwierciedlać rzeczywisty stan badanego zjawiska. Naukowcy sami ostrzegają, że pojęcie jakości życia, ktore oparte jest na definicji zdrowia wg. WHO, jest trudne do zdefiniowania, chociaż nie ulega wątpliwości jego nieodzowność funkcjonowania w życiu każdej osoby. Składa się ono (...) z wielu płaszczyzn, które wpływają na globalne zadowolenie z życia, w tym zdrowia, właściwe dla warunków mieszkaniowych, zatrudnienia, bezpieczeństwa osobistego i rodzinnego, wzajemnych relacji, edukacji oraz wypoczynku. W aspekcie związanym z ochroną zdrowia, jakość życia odpowiada tym zagadnieniom, które bezpośrednio dotyczą zdrowia jednostki [s.232 Anna Kłak, M. Mińko, D. Siwczyńska, Metody kwestionariuszowe badania jakości życia, "Probl. Hig. Epidemiol." 2012, 93(4): 632-638].

Koncentracja jedynie na jednej z wielu zmiennych w modelu teoretycznym poczucia jakości życia a dotyczącej relacji dzieci i młodzieży z rodzicami jest niskiej wartości wskaźnikiem, na podstawie którego ocenia się, czy dziecko/nastolatek czuje się w domu rodzinnym kochany, wspierany i traktowany sprawiedliwie przez rodziców. Można zapytać, jaka jest wartość poznawcza kwestii, które dotyczą bardzo osobistych związków dzieci z ich rodzicami i życia w domu rodzinnym? Autorki adaptacji kwestionariusza przyznają: 

W odniesieniu do młodszych dzieci mogą się pojawić problemy związane z ich umiejętnościami językowymi oraz zdolnością do rozumienia i interpretowania pytań. Przez wiele lat zastanawiano się: 

 · czy dziecko lub nastolatek jest w stanie udzielić wiarygodnej odpowiedzi, opisując swoją sytuację życiową; 

 · czy nie będzie mieć zwiększonej skłonności do udzielania odpowiedzi oczekiwanych przez dorosłych i ogólnie akceptowanych; 

 · czy ma dostatecznie rozwiniętą umiejętność uogólniania i umiejscowienia wydarzeń w czasie; 

 · czy można u dzieci i nastolatków stosować kwestionariusze zbudowane dla dorosłych; 

 · jeśli nie, to czy znane są obszary jakości życia ważne z perspektywy dziecka lub nastolatka. 

Z raportu RPD nie wynika rozstrzygnięcie tych wątpliwości, natomiast sposób opisu, wizualizacji danych i ich interpretacji jest nieadekwatny do metody ich uzyskania.   

 

 Analiza psychometryczna kwestionariusza w trakcie przygotowania jego ostatecznej wersji obejmowała pary: rodzice-dzieci, a nie same dzieci, jak uczyniono to na zlecenie RPD.  Czy naruszono metodologiczne założenia tego badania? O niskim poziomie dobrostanu dzieci ma świadczyć to, że czują się osamotnione i porzucone emocjonalnie, a rodzice nie mają dla nich czasu. Natomiast o wysokim poziomie tego dobrostanu ma świadczyć to, że dzieci czują się wspierane, kochane i rozumiane przez rodziców. 

Z raportu TPD wynika, że badaniami objęto tylko dzieci a nie także ich rodzica: Badaniem objęto łącznie ponad 5800 uczniów z całej Polski, na trzech poziomach edukacyjnych: edukacji wczesnoszkolnej (klasy 2. szkoły podstawowej), szkoły podstawowej (klasy 6.) i szkoły ponadpodstawowej (klasy 2. technikum i liceum ogólnokształcącego). Skoro nie badano rodziców dobranych do próby dzieci, to te badania nie mają wartości diagnostycznej.  Dane z kwestionariusza rodzica i dziecka muszą być parowane. 

 Ciekawe, kto tak naciął Rzecznika Praw Dziecka wciskając mu błędnie przeprowadzone badania, no i ile wziął za to kasy, którą powinien zwrócić do budżetu państwa?  


28 października 2021

PUSH BACK w naukach humanistycznych i społecznych

 


Motto II Ogólnopolskiego Kongresu, który odbył się w dniach 25-26 października 2021 r. brzmiało - WYCHOWANIE TRWA WIECZNIE i jako takie zostało bardzo trafnie sformułowane ze względów podmiotowych i przedmiotowych. Dzięki temu, że konferencje odbywają się w formie hybrydowej jest możliwość wzięcia w nich w udziału dużej liczby zainteresowanych tematem osób. Tym samym zwiększył się dostęp do nauki i potocznej refleksji na różne tematy. Aczkolwiek bywają firmy, które uczyniły w naszym kraju z konferencji biznes starając się zmonopolizować ich organizację.

W powyższym przypadku organizatorami było środowisko konserwatywne (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), dla którego wychowanie, rodzina, wiara stanowi o fundamencie chrześcijańskiej pedagogiki. Warto było posłuchać, by przekonać się o wartości ponadczasowej myśli naukowej w konfrontacji z obawami o stan rozwoju i los młodych pokoleń.  


Niektórzy naukowcy nie chcą jednak mieć z tym środowiskiem nic wspólnego ze względu na politykę formacji rządzącej, która zaostrzyła - spowodowany zresztą już w latach 1993-1997 przez postkomunistyczną lewicę, a potem kontynuowany przez kolejne ekipy władzy - podział Polski na dwie części, wzdłuż i wszerz, horyzontalnie i wertykalnie. 

Z wychodzącego z totalitarnych czasów i rządów społeczeństwa pluralistycznego stajemy się coraz bardziej społeczeństwem biało-czarnym, czerwono-czarnym czy, jak kto woli, przepołowionym we wszystkich dziedzinach życia administracyjnego, społecznego, kulturowego, a nawet religijnego. Zamykamy się w ideologicznych, światopoglądowych bańkach, monistycznych kapsułach mających zapewnić ich członkom wyłączność na "prawdę", "dobro" i "piękno". 

Wzmacniają zatem w sobie poczucie wyjątkowości, usuwając z przekroczenia granic każdego innego, z przeciwnego pola kontynuowanego konfliktu wartości. Ten zaś przenosi się na osoby, instytucje a nawet do świata idei i transcendencji. Tak oto konferencje, kongresy, seminaria, a nawet webinary adresowane są już przez samych organizatorów do jednoznacznie zdefiniowanego odbiorcy, który ma głosić, potwierdzać izomorficzny treściowo sens egzystencji, poznania i wartości w ramach danego środowiska.

Efekt tego jest taki, że kończy się w naukach humanistycznych i społecznych pluralizm, dyskusja, otwartość na różnicę, na odmienność, byle tylko nie dać się "zainfekować" obcością. Organizatorzy nie zaproszą, ale i ci nieproszeni nie są zainteresowani tym, żeby chociaż wsłuchać się w wyniki badań, analiz czy interpretacje z odmiennego krańca "świata". Okazuje się, że są właściwe i niepoprawne politycznie/światopoglądowo czasopisma i książki naukowe, są też w nauce SWOI/NASI i OBCY/ONI. 

Świat nie jest czarno-biały, toteż nie powinien być tak badany, opisywany i interpretowany. W każdej osobie jest coś nie tylko z bieli i czerni, ale i z odcieni wszystkich, możliwych barw. Uczestniczę w konferencjach, które dotyczą przedmiotu zainteresowań badawczych pedagogiki, i to bez względu na to, kto je organizuje, w jakich uczelniach toczą się obrady oraz kto jest zaproszony do przedstawienia referatów. Nauka nie może rozwijać w świecie różnych form i rodzajów cenzury, ograniczeń i wyłączności na podejścia badawcze.                 

Gdyby ktoś nawet nie chciał wytrwać w wysłuchaniu osób wypowiadających się na temat wychowania, to mógł nauczyć się chociażby tego, jak sprawnie i na światowym poziomie zorganizować debaty w różnych tematycznie i personalnie panelach oraz jak wyrazić własną i uświadomić sobie opinię innych w odpowiedzi na najważniejsze pytanie:   JAKĄ JEDNĄ NAJWAŻNIEJSZĄ MYŚL MASZ DLA SIEBIE PO TYCH WYSTĄPIENIACH?

Formułowana bowiem przez niektórych wykładowców fatalistyczna, katastrofalna rzekoma diagnoza stanu wychowania w Polsce A.D. 2021 została zakwestionowana, kiedy niektórzy paneliści, w tym także aktywnie uczestniczący w sesjach nie tylko aktywiści NGO, księża, nauczyciele szkół powszechnych i akademiccy a nawet wiceministrowie przywoływali w swoich wypowiedziach sceny z własnego życia małżeńskiego, rodzinnego czy wolontariackiego. Było zatem wiele analiz naukowych, jak i potocznej pedagogiki, bez ideologicznego zadęcia. 

W porównaniu z tzw. IV Kongresem Edukacji (przecież także z udziałem przedstawicieli władz oświatowych) ten Kongres był na zdecydowanie wyższym jakościowo poziomie, bo wnosił świadectwo nie tylko naukowej refleksji, dociekań prawdy, ale i osobistych przeżyć, autentycznych doznań sukcesów i różnego formatu porażek w życiu referujących wychowawców (profesjonalnych, społecznych, instytucjonalnych i naturalnych).       

Mimo biernego uczestniczenia w tym Kongresie w formie online byłem pod wrażeniem znakomitego jego przygotowania, oprawy, wizualizacji treści, perfekcji w zabezpieczeniu przekazu via YouTube i na portalu Organizatora. Wysoko cenię troskę o atrakcyjność i świeżość konferencji, która miała charakter naukowy i popularno-naukowy oraz wizualny, skoro musiała stać się "onlajnowym spotkaniem". Warto brać przykład z takich debat, które łączą naukę z wiedzą potoczną, osobistą, biograficzną oraz są dowodem na autentyczne zainteresowanie wszystkimi jej uczestnikami, a nie tylko głównymi panelistami czy wykładowcami.   


27 października 2021

Może minister Czarnek wprowadzi wreszcie konieczne zmiany w ustawie o Narodowym Centrum Nauki



Od kilku dni słyszymy zapowiedź ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, że konieczne są zmiany w Narodowym Centrum Nauki. Wielokrotnie pisałem o tym, jak wprowadzono nieuczciwy zapis w ustawie, w myśl którego wnioskujący o grant na badania naukowe nie mają żadnych praw do odwołania się od decyzji odmawiającej przyznanie środków finansowych. Można jedynie zakwestionować naruszenie procedur administracyjnych, ale i to jest możliwe w istocie tylko drogą sądowną. 

Skoro NCN jest organem administracji państwowej, to powinna istnieć II instancja, by nierzetelnie sformułowane recenzje przez niekompetentnych ekspertów można było zweryfikować merytorycznie. Już nie wnikam w to, kim są eksperci NCN, których powołuje się do oceny wniosków. Zdarzają się jednak ewidentnie recenzje "ustawiane" pod przyznanie lub odmowę środków, a więc będące świadectwem nieuczciwości lub niekompetencji naukowej, a być może także ukrytej stronniczości. Szeroko przywoływany (także w mediach) przypadek w naukach medycznych, gdzie z NCN płynął strumień pieniędzy w ramach "konkursu" do członka rodziny jednego z ministrów, jest świadectwem braku rzetelnej kontroli merytorycznej tej instytucji.    

Tak więc minister P. Czarnek powinien wprowadzić do ustawy o NCN drugą instancję, odwoławczą, jak jest w przypadku wniosków awansowych w polskiej nauce. Każdy naukowiec, któremu odmówiono nadania stopnia naukowego, ma możliwość prawną złożenia odwołania do Rady Doskonałości Naukowej. Zapewniam, że w wielu przypadkach odwołania są słuszne. Bywają też absurdalne, nonsensowne, ale o wszystkich wnioskach rozstrzygają eksperci o najwyższym autorytecie z danej dyscypliny naukowej. 

Drugą kwestią, która powinna być uwzględniona w nowelizacji ustawy o NCN, jest nieadekwatny do procesu ewaluacji dyscyplin naukowych podział zespołów/paneli eksperckich. To jest także nieuczciwe i nierzetelne, że wnioski z socjologii, psychologii czy pedagogiki oceniają w swej większości członkowie panelu HS6 spoza tej dyscypliny naukowej, której wniosek dotyczy. Rywalizacja w grupach dyscyplin była zasadna, kiedy w ewaluacji też oceniano jednostki akademickie, a nie osiągnięcia uczonych z poszczególnych dyscyplin naukowych. 

Środki finansowe i rywalizacja o ich przyznanie powinny być adresowane  do poszczególnych dyscyplin naukowych, skoro to one podlegają procedurze ewaluacyjnej. Upominał się o takie rozwiązanie przed 3 laty Komitet Nauk Pedagogicznych PAN. Zasadność takiej regulacji potwierdzał ówczesny minister nauki i szkolnictwa wyższego, ale - jak stwierdził - takie jest prawo, więc nic nie da się z tym zrobić. 

Czy nauka jest dla wykorzystujących prawo do uniknięcia odpowiedzialności za podejmowane decyzje, czy jednak prawo powinno służyć rozwojowi nauki a nierzetelnych ekspertów należałoby wykluczać z NCN? 

Wczoraj min. P. Czarnek zamykał obrady II Ogólnopolskiego Kongresu WYCHOWANIE TRWA WIECZNIE, który został zorganizowany przez Kolegium Jagiellońskie i Fundację Życie. Już na początku swojej wypowiedzi wyraził oburzenie w sprawie czyjegoś (nie padło nazwisko ani nazwa uczelni) wniosku o grant, który został odrzucony w NCN tylko dlatego, że badacz nie zamierzał uwzględnić w koncepcji projektowanej diagnozy środowiska rodzinnego innych związków, które nie stanowią rodziny.

Nie znam projektu, a zatem i założeń badawczych, więc nie wypowiadam się na temat słuszności czy nietrafności negatywnych recenzji. Podobnie, jak są pseudonaukowe rozprawy doktorskie czy rzekome osiągnięcia na stopień doktora habilitowanego, to i mogą być beznadziejne metodologicznie (w tym merytorycznie) projekty badawcze, które są kierowane do NCN w ramach konkursów. Uważam jednak, że każdy wnioskodawca, jeśli tylko uważa to za zasadne, powinien mieć możliwość merytorycznego odwołania. Tyle i aż tyle.

 

26 października 2021

Łódzkie Towarzystwo Naukowe nagrodziło i wyróżniło pedagogów w ramach Konkursu im. Profesor Ireny Lepalczyk

 


W tegorocznej edycji Nagrody ŁTN im. Profesor Ireny Lepalczyk w ramach konkursu na najlepszą rozprawę naukową z zakresu pedagogiki społecznej I nagrodę uzyskała monografia autorstwa uczonych z dwóch uczelni: z Katedry Historii Oświaty i Wychowania oraz Pedagogiki Porównawczej Uniwersytetu Opolskiego dr Marzanny Pogorzelskiej i dyrektora Szkoły Doktorskiej Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu - dr hab. Pawła Rudnickiego pt. Przecież jesteśmy! Homofobiczna przemoc w polskich szkołach – narracje gejów i lesbijek (Oficyna Wydawnicza „Impuls” Opole – Wrocław 2020 ss. 240). 

Jak piszą autorzy jest to raport z (...) badań osadzonych w tradycji pedagogik: krytycznej i emancypacyjnej. Działanie pedagogiczne rozumiem jako aktywność interwencyjną, która polega na wspieraniu osób prześladowanych, uciskanych. Aby dokonać zmiany opresyjnych warunków, należy zdemaskować przemoc i podjąć działania na rzecz jej marginalizacji. Rzetelnie zrekonstruowana teoria naukowa pozwoliła autorom na opracowanie koncepcji badawczej w paradygmacie badań jakościowych, których wyniki - wprawdzie nie mogą służyć do wyciągania wniosków o charakterze ogólnym - niewątpliwie odzwierciedlają egzystencjalne aspekty uczenia się, wchodzenia w relacje społeczne i uwikłania badanych osób w bardzo trudne i złożone sytuacje życiowe.  

 


Kapituła przyznała jeszcze Wyróżnienie dla dr hab. Joanny Sosnowskiej za jej znakomitą książkę pt. Opieka nad dzieckiem w Polsce międzywojennej. Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci – Oddział Łódzki (1923-1939) [Łódź: Wydawnictwo UŁ 2020 ss. 400]. 

Niniejsza publikacja ma istotne znaczenie dla poznania dziejów pedagogiki społecznej oraz historiografię instytucji opiekuńczych dla dzieci w wyznaczonym w tytule okresie działalności placówki, której (...) datę początkową wyznacza rok powołania Oddziału Łódzkiego Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. (...) geneza Towarzystwa – organizacji nadrzędnej i konstytutywnej dla oddziałów terenowych, a jednocześnie związanej z CKW PPS – sięga pierwszych miesięcy po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, w narracji odwołano się do wydarzeń poprzedzających utworzenie łódzkiej filii i nawiązujących do powstania i działalności centrali RTPD.  Cezurę końcową stanowi rok 1939, początek II wojny światowej, przerwanie działań organizacji i jej lokalnych oddziałów. Monografia została napisana na podstawie przede wszystkim archiwalnych dokumentów i opracowań a także wykorzystano bogate źródła czasopiśmiennicze i literaturę przedmiotu. 

Zachęcam do lektury. Obie publikacje są dostępne w sieci bezpłatnie. 

Gratuluję wszystkim autorom, którzy zasłużyli na powyższe wyróżnienie.  

 

25 października 2021

Bezkrytyczny, kolejny już - IV Kongres Edukacji

 





Zapewne część środowiska oświatowego i akademickiego interesowała się IV Kongresem Edukacji, chociaż nie było czym, ani też po co. Kongresy zapoczątkowała PO z PSL, by wzmocnić w społeczeństwie przekaz ówczesnych władz oświatowych na temat wspaniałych osiągnięć szkolnych dzieci i młodzieży, które były rzekomo przede wszystkim zasługą rządzącej partii. 

Organizatorem tych kongresów jest (rządowa) Narodowa Agencja Programu Erasmus+ i Europejskiego Korpusu Solidarności, ale tak do poprzednich, jak i tych kongresów władze tak dobierają referujących, by nikt nie miał wątpliwości, że właśnie dzięki administracji rządowej można mówić o wyjątkowych sukcesach edukacji oraz przekazać obywatelom sygnał o wyjątkowej trosce władzy o młode pokolenie. 

Zapewne towarzyszą takim kongresom bardzo szlachetne pobudki, niezależnie od ich funkcji propagandowych. Wydatkowane środki budżetowe mają się jednak nijak do jakości polskiej edukacji. Nie ulega wątpliwości, że wśród zaproszonych do zabrania głosu byli i są także uczeni, humaniści, ludzie sztuki czy nauczyciele, którzy mają do powiedzenia coś sensownego, inspirującego, refleksyjnego. 

Jednak nie taka powinna być rola kongresów edukacyjnych. Tworzy się bowiem wrażenie, że istotnie mamy tu do czynienia z całkowicie wartościowym przekazem. Tymczasem, warto oddzielić przysłowiowe "ziarno od plew". Jeśli ktoś znajdzie czas, by odtworzyć wyreżyserowany i opublikowany przebieg tego wydarzenia w ramach jego dziesięciu sesji, to może wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.  Jak dla mnie - strata czasu, poza podejmującą uniwersalny temat - sesją nr 6.  

Jak dla mnie, było tam "mydło i powidło", bowiem statystyczny Polak nie dowie się, jaki jest tak naprawdę stan polskiej edukacji, jaka jest jakość (wy-)kształcenia młodych pokoleń. Nie znajdzie w wypowiedziach odniesień do jakiejkolwiek krytyki pseudoustrojowych zmian w szkolnictwie, ani tym bardziej porównań do czasów z lat 2009-2015 vs 2015-2021. Mogłoby się okazać, że rządzący nie dysponują szeroką wiedzą na ten temat. 

Co ciekawe, III Kongres przebiegał pod hasłem: KONGRES ROZWOJU SYSTEMU EDUKACJI. Tym razem o rozwoju nie było mowy. Wstydliwa sprawa? 

Przywołam poniżej tytuł każdej sesji w porządku rankingowym, biorąc za kryterium liczbę zarejestrowanych tzw. unikalnych użytkowników (liczba w nawiasie) w trakcie trwania kongresu, gdyż jest empirycznym wskaźnikiem jego "wartości" i zainteresowaniu daną problematyką:    

  • Sesja 5 - Inicjatywa „Uniwersytety Europejskie” i plany jej rozwoju w latach 2022-2027 - (354)
  • Sesja 6 - Dyskusja z udziałem ekspertów. Dlaczego się uczymy? Człowiek - Wspólnota - Rozwój – (292) 
  • Sesja 3 - Transformacja cyfrowa – (290)      
  • Sesja 2 - Środowisko i walka ze zmianą klimatu – (247)
  • Sesja 7 - Egzamin maturalny z języka obcego od roku 2023 - (199) 
  • Sesja 9 - Komunikacja w edukacji językowej na przykładzie ćwiczeń mediacyjnych - (186) 
  • Sesja 10 - Nauka języka angielskiego online: kształtowanie umiejętności mediacji językowej - (158) 
  • Sesja 8 - Projekt edukacyjny w nauczaniu języków - (153) 
  • Sesja 4 - Uczestnictwo w życiu demokratycznym - (151) 
  • Sesja 1 - Włączanie i różnorodność - (137).