Raport Rzecznika Praw Dziecka pt. Ogólnopolskie
badanie jakości życia dzieci i młodzieży w Polsce, nie
jest poprawnie przeprowadzonym badaniem zapowiedzianej w tytule
jakości życia. Trzeba jednak wiedzieć, komu, co i po co się zleca, by nie
deprecjonować powagi sprawowanego urzędu. Skoro Rzecznik zażyczył sobie
oceny jakości życia dzieci i młodzieży w Polsce, to powinien najpierw uzyskać
na ten temat rzetelną diagnozę owego stanu. Ponoć "(...) badanie
wpisuje się w koncepcje teoretyczne związane z dobrostanem dzieci i
młodzieży oraz ujęciami konstruktywistycznymi codzienności".
Niestety, nie ma w tym
raporcie odniesień do tych teorii i ujęć. Jeśli już, to są to chyba ujęcia
wodne. Warto jednak dociekać, co to były za badania? Kto jest faktycznym
autorem kwestionariusza? W publikacji czytamy: W badaniu posługiwano
się polską adaptacją kwestionariusza opracowaną przez zespół Instytutu
Matki i Dziecka w Warszawie (Mazur, 2008).
Nie jest to zatem wytworzone na zlecenie
RPD narzędzie diagnostyczne, tylko zaadaptowany do celów
diagnostycznych kwestionariusz ankiety sprzed 13 lat (uaktualniony 10 lat
temu!), który powstał w ramach międzynarodowego projektu. Jego
uczestnikiem była m.in. pani dr hab.
nauk o zdrowiu Joanna Mazur (biostatystyk,
specjalista w dziedzinie zarządzania projektami). Niestety, mimo informacji na
stronie Zakładu
Zdrowia Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w
Warszawie, nie uzyskamy dostępu do polskiej wersji kwestionariuszy do badania
jakości życia związanej ze zdrowiem dzieci i młodzieży (KIDSCREEN).
Zainteresowani znajdą je na www.researchgate.net.
Autorkami
adaptacji tego narzędzia jest zespół pracowników w/w
Instytutu: Joanna Mazur, Agnieszka
Makowska-Szkutnik, Anna Dzielska i Izabela Tabak, toteż zdziwiła mnie adnotacja w bibliografii
raportu RPD przypisująca jego autorstwo tylko J. Mazur.
Kwestionariusz KIDSCREEN powstał na bazie określonego paradygmatu
badawczego, z którego wynikają założenia metodologiczne. Nie rości sobie prawa
do badania całości jakości życia, środowiska dziecka, ale bada 10 obszarów,
które zostały wypracowane w czasie przygotowywania kwestionariusza. Także to
narzędzie badawcze ma swoje ograniczenia (Ravens-Sieberer & Kidscreen
Group Europe, 2016), choć wśród innych wyróżnia się jakością oraz
międzynarodowym charakterem. (…) Dla celów diagnostycznych istotne było
wskazanie grupy dzieci, które osiągały niski lub w normie poziom wyników.
Wskazanie na grupę zagrożoną pozwala ocenić skalę koniecznej pomocy i wsparcia
w danym obszarze [s.13].
Wycięcie z modelu czynników, które mogą rzutować
na poczucie dobrostanu dzieci i młodzieży tylko jednego z nich,
jakim są relacje w rodzinie, stanowi ten rodzaj redukcji, który może
służyć jedynie celom propagandowym, a nie odzwierciedlać rzeczywisty stan
badanego zjawiska. Naukowcy sami ostrzegają, że pojęcie jakości życia, ktore
oparte jest na definicji zdrowia wg. WHO, jest trudne do zdefiniowania, chociaż
nie ulega wątpliwości jego nieodzowność funkcjonowania w życiu każdej osoby.
Składa się ono (...) z wielu płaszczyzn, które wpływają na globalne
zadowolenie z życia, w tym zdrowia, właściwe dla warunków mieszkaniowych,
zatrudnienia, bezpieczeństwa osobistego i rodzinnego, wzajemnych relacji,
edukacji oraz wypoczynku. W aspekcie związanym z ochroną zdrowia, jakość życia
odpowiada tym zagadnieniom, które bezpośrednio dotyczą zdrowia jednostki [s.232
Anna Kłak, M. Mińko, D. Siwczyńska, Metody kwestionariuszowe badania jakości
życia, "Probl. Hig. Epidemiol." 2012, 93(4): 632-638].
Koncentracja jedynie na jednej z wielu zmiennych w
modelu teoretycznym poczucia jakości życia a dotyczącej relacji dzieci i
młodzieży z rodzicami jest niskiej wartości wskaźnikiem, na podstawie którego
ocenia się, czy dziecko/nastolatek czuje się w domu rodzinnym kochany,
wspierany i traktowany sprawiedliwie przez rodziców. Można zapytać, jaka
jest wartość poznawcza kwestii, które dotyczą bardzo osobistych związków dzieci
z ich rodzicami i życia w domu rodzinnym? Autorki adaptacji kwestionariusza
przyznają:
W odniesieniu do młodszych dzieci mogą się
pojawić problemy związane z ich umiejętnościami językowymi oraz
zdolnością do rozumienia i interpretowania pytań. Przez wiele lat zastanawiano
się:
· czy dziecko lub nastolatek jest w stanie udzielić
wiarygodnej odpowiedzi, opisując swoją sytuację życiową;
· czy nie będzie mieć zwiększonej skłonności do
udzielania odpowiedzi oczekiwanych przez dorosłych i ogólnie
akceptowanych;
· czy ma dostatecznie rozwiniętą umiejętność
uogólniania i umiejscowienia wydarzeń w czasie;
· czy można u dzieci i nastolatków stosować
kwestionariusze zbudowane dla dorosłych;
· jeśli nie, to czy znane są obszary jakości życia
ważne z perspektywy dziecka lub nastolatka.
Z raportu RPD nie wynika rozstrzygnięcie tych
wątpliwości, natomiast sposób opisu, wizualizacji danych i ich interpretacji
jest nieadekwatny do metody ich uzyskania.
Analiza
psychometryczna kwestionariusza w trakcie przygotowania jego ostatecznej wersji
obejmowała pary: rodzice-dzieci, a nie same dzieci, jak uczyniono to na
zlecenie RPD. Czy naruszono metodologiczne założenia tego badania? O
niskim poziomie dobrostanu dzieci ma świadczyć to, że czują się
osamotnione i porzucone emocjonalnie, a rodzice nie mają dla nich czasu.
Natomiast o wysokim poziomie tego dobrostanu ma świadczyć to, że dzieci czują
się wspierane, kochane i rozumiane przez rodziców.
Z raportu TPD wynika,
że badaniami objęto tylko dzieci a nie także ich rodzica: Badaniem
objęto łącznie ponad 5800 uczniów z całej Polski, na trzech poziomach
edukacyjnych: edukacji wczesnoszkolnej (klasy 2. szkoły podstawowej), szkoły
podstawowej (klasy 6.) i szkoły ponadpodstawowej (klasy 2. technikum i liceum
ogólnokształcącego). Skoro nie badano rodziców dobranych do próby
dzieci, to te badania nie mają wartości diagnostycznej. Dane
z kwestionariusza rodzica i dziecka muszą być parowane.
Ciekawe, kto tak
naciął Rzecznika Praw Dziecka wciskając mu błędnie przeprowadzone badania, no i
ile wziął za to kasy, którą powinien zwrócić do budżetu państwa?