Motto II
Ogólnopolskiego Kongresu, który odbył się w dniach 25-26 października 2021 r.
brzmiało - WYCHOWANIE TRWA WIECZNIE i jako takie zostało bardzo
trafnie sformułowane ze względów podmiotowych i przedmiotowych.
Dzięki temu, że konferencje odbywają się w formie hybrydowej jest możliwość
wzięcia w nich w udziału dużej liczby zainteresowanych tematem osób. Tym samym
zwiększył się dostęp do nauki i potocznej refleksji na różne tematy. Aczkolwiek
bywają firmy, które uczyniły w naszym kraju z konferencji biznes starając się
zmonopolizować ich organizację.
W powyższym przypadku organizatorami było środowisko konserwatywne (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), dla którego wychowanie, rodzina, wiara stanowi o fundamencie chrześcijańskiej pedagogiki. Warto było posłuchać, by przekonać się o wartości ponadczasowej myśli naukowej w konfrontacji z obawami o stan rozwoju i los młodych pokoleń.
Niektórzy
naukowcy nie chcą jednak mieć z tym środowiskiem nic wspólnego ze względu na
politykę formacji rządzącej, która zaostrzyła - spowodowany zresztą już w
latach 1993-1997 przez postkomunistyczną lewicę, a potem kontynuowany przez
kolejne ekipy władzy - podział Polski na dwie części, wzdłuż i wszerz,
horyzontalnie i wertykalnie.
Z
wychodzącego z totalitarnych czasów i rządów społeczeństwa pluralistycznego
stajemy się coraz bardziej społeczeństwem biało-czarnym, czerwono-czarnym czy,
jak kto woli, przepołowionym we wszystkich dziedzinach życia administracyjnego,
społecznego, kulturowego, a nawet religijnego. Zamykamy się w
ideologicznych, światopoglądowych bańkach, monistycznych kapsułach mających
zapewnić ich członkom wyłączność na "prawdę", "dobro" i
"piękno".
Wzmacniają
zatem w sobie poczucie wyjątkowości, usuwając z przekroczenia granic każdego
innego, z przeciwnego pola kontynuowanego konfliktu wartości. Ten zaś przenosi
się na osoby, instytucje a nawet do świata idei i transcendencji. Tak oto
konferencje, kongresy, seminaria, a nawet webinary adresowane są już przez
samych organizatorów do jednoznacznie zdefiniowanego odbiorcy, który ma głosić,
potwierdzać izomorficzny treściowo sens egzystencji, poznania i wartości w
ramach danego środowiska.
Efekt
tego jest taki, że kończy się w naukach humanistycznych i społecznych
pluralizm, dyskusja, otwartość na różnicę, na odmienność, byle tylko nie dać
się "zainfekować" obcością. Organizatorzy nie zaproszą, ale i ci
nieproszeni nie są zainteresowani tym, żeby chociaż wsłuchać się w wyniki badań,
analiz czy interpretacje z odmiennego krańca "świata". Okazuje
się, że są właściwe i niepoprawne politycznie/światopoglądowo czasopisma i
książki naukowe, są też w nauce SWOI/NASI i OBCY/ONI.
Świat
nie jest czarno-biały, toteż nie powinien być tak badany, opisywany i
interpretowany. W każdej osobie jest coś nie tylko z bieli i czerni, ale i z
odcieni wszystkich, możliwych barw. Uczestniczę w konferencjach, które dotyczą
przedmiotu zainteresowań badawczych pedagogiki, i to bez względu na to, kto je
organizuje, w jakich uczelniach toczą się obrady oraz kto jest zaproszony do
przedstawienia referatów. Nauka nie może rozwijać w świecie różnych form i
rodzajów cenzury, ograniczeń i wyłączności na podejścia badawcze.
Gdyby
ktoś nawet nie chciał wytrwać w wysłuchaniu osób wypowiadających się na temat
wychowania, to mógł nauczyć się chociażby tego, jak sprawnie i na światowym
poziomie zorganizować debaty w różnych tematycznie i personalnie panelach oraz
jak wyrazić własną i uświadomić sobie opinię innych w odpowiedzi na
najważniejsze pytanie: JAKĄ JEDNĄ NAJWAŻNIEJSZĄ MYŚL MASZ DLA SIEBIE
PO TYCH WYSTĄPIENIACH?
Formułowana
bowiem przez niektórych wykładowców fatalistyczna, katastrofalna rzekoma
diagnoza stanu wychowania w Polsce A.D. 2021 została zakwestionowana, kiedy
niektórzy paneliści, w tym także aktywnie uczestniczący w sesjach nie tylko
aktywiści NGO, księża, nauczyciele szkół powszechnych i akademiccy a nawet
wiceministrowie przywoływali w swoich wypowiedziach sceny z własnego życia małżeńskiego,
rodzinnego czy wolontariackiego. Było zatem wiele analiz naukowych, jak i
potocznej pedagogiki, bez ideologicznego zadęcia.
W
porównaniu z tzw. IV Kongresem Edukacji (przecież także z udziałem
przedstawicieli władz oświatowych) ten Kongres był na zdecydowanie wyższym
jakościowo poziomie, bo wnosił świadectwo nie tylko naukowej refleksji,
dociekań prawdy, ale i osobistych przeżyć, autentycznych doznań sukcesów i
różnego formatu porażek w życiu referujących wychowawców (profesjonalnych,
społecznych, instytucjonalnych i naturalnych).
Mimo biernego uczestniczenia w tym Kongresie w formie online byłem pod wrażeniem znakomitego jego przygotowania, oprawy, wizualizacji treści, perfekcji w zabezpieczeniu przekazu via YouTube i na portalu Organizatora. Wysoko cenię troskę o atrakcyjność i świeżość konferencji, która miała charakter naukowy i popularno-naukowy oraz wizualny, skoro musiała stać się "onlajnowym spotkaniem". Warto brać przykład z takich debat, które łączą naukę z wiedzą potoczną, osobistą, biograficzną oraz są dowodem na autentyczne zainteresowanie wszystkimi jej uczestnikami, a nie tylko głównymi panelistami czy wykładowcami.