04 listopada 2020

List otwarty w obronie profesorów akademickich będących sędziami Trybunału Konstytucyjnego

 


Zamieszczam poniższy "List otwarty" z dwóch powodów; po pierwsze dotyczy on wolności akademickiej, o której utrzymanie apelują przede wszystkim osoby uczestniczące w ostatnich protestach w naszym kraju przeciwko orzeczeniu TK. Wolność akademicka nie może być tylko dla jednej formacji światopoglądowej, czy tylko dla tych, z którymi zawieramy aksjonormatywny czy antropofilozoficzny sojusz myśli; a po drugie, może jednak wyłoni się w kraju przestrzeń do rozmowyo kluczowych dla wszystkich Polaków sprawach, a nie tylko dla afirmatorów władzy politycznej (obecnej czy poprzednich). 

Mnożenie w przestrzeni publicznej listów otwartych w obronie konkretnych profesorów uniwersyteckich czy tytularnych staje się w ostatnich czasach przejawem poważnego niezrozumienia przez młodzież akademicką i część nauczycieli akademickiej istoty UNIVERSITAS. Jeśli w UAM w Poznaniu musiał pojawić się poniższy List, to znaczy, że nie czyta się studiów kulturowych, socjopedagogicznych o tym, czym jest uniwersytet w społeczeństwie otwartym, demokratycznym.       


List otwarty w obronie profesorów akademickich prof. dr hab. Jakuba Steliny i dr. hab. UAM Justyna Piskorskiego

 

Jego Magnificencja

Prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska

Rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu

 

Jego Magnificencja

Prof. dr hab. Krzysztof Bielawski

Rektor Uniwersytetu Gdańskiego

 

Wasze Magnificencje,

 

w ostatnich dniach jesteśmy świadkami bezprecedensowego ataku na wybitnych nauczycieli akademickich, sędziów zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym, Profesora Jakuba Stelinę oraz Profesora UAM Justyna Piskorskiego.

 

Niektórzy członkowie społeczności akademickich domagają się usunięcia prawników z uczelni.

 

„Człowiek łamiący prawa człowieka nie powinien nauczać o prawach innych!”, „czuję wstyd na samą myśl, iż taki człowiek może wykładać na uniwersytecie”, „profesor […] który staje się marionetką władzy, nie daje gwarancji prawidłowego nauczania studentów i przynosi hańbę uniwersytetowi” ­– to tylko niektóre obraźliwe komentarze pod petycją o usunięcie Profesora Jakuba Steliny z listy pracowników Uniwersytetu Gdańskiego. Z kolei sygnatariusze podobnej petycji dotyczącej Profesora Justyna Piskorskiego oskarżają go o „sprzeniewierzenie się podstawowym zasadom Konstytucji” i nawołują władze placówki do zerwania „z panem profesorem współpracy w każdym kształcie i na każdym poziomie”. Wszystko dlatego, że 22 października, razem z innymi sędziami Trybunału Konstytucyjnego, profesorowie orzekli o niezgodności z Konstytucją przepisu zezwalającego na aborcję z powodu tzw. przesłanki eugenicznej. Rozstrzygnięcie to jest zgodne z wieloletnią linią orzeczniczą Trybunału, a pogląd o niekonstytucyjności „przesłanki eugenicznej” formułowany był przez licznych specjalistów z zakresu prawa konstytucyjnego.

 

Dość przypomnieć, że już w orzeczeniu z 28 maja 1997 r. Trybunał Konstytucyjny obradujący pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla stwierdził, że „wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego jakim jest życie ludzkie, w tym życie rozwijające się w fazie prenatalnej, nie może być różnicowana. Brak jest bowiem dostatecznie precyzyjnych i uzasadnionych kryteriów pozwalających na dokonanie takiego zróżnicowania w zależności od fazy rozwojowej ludzkiego życia. Od momentu powstania życie ludzkie staje się więc wartością chronioną konstytucyjnie. Dotyczy to także fazy prenatalnej”. Przypomnieć należy, że w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 27 stycznia 2004 r., sygn. akt K 14/03, wskazano, iż z ustawy zasadniczej wynika dyrektywa interpretacyjna in dubio pro vita humana, zgodnie z którą „wszelkie możliwe wątpliwości co do ochrony życia ludzkiego powinny być rozstrzygane na rzecz tej ochrony”. 

W tym samym wyroku Trybunał podkreślił, że „nie można mówić o ochronie godności człowieka, jeżeli nie zostały stworzone wystarczające podstawy do ochrony życia”. W wyroku z 30 września 2008 r., sygn. akt K 44/07, Trybunał stwierdził z kolei, że nieakceptowane „byłoby ograniczenie prawnej ochrony życia człowieka w celu ochrony dóbr lokujących się niżej w hierarchii konstytucyjnej, np. własności i innych praw majątkowych, moralności publicznej, ochrony środowiska czy nawet zdrowia innych ludzi”. W niedawnym postanowieniu sygnalizacyjnym z 18 kwietnia 2018 r., sygn. akt S 2/18 Trybunał zwrócił uwagę, iż zasady systemu prawnego Rzeczypospolitej, wyrażonego m.in. w Konstytucji RP, gwarantują prawo zarodka do życia oraz zakaz przedmiotowego traktowania jakiegokolwiek zarodka, a „procedura in vitro nie może prowadzić do zniszczenia zarodka albo do «rozmrażania» kilku zarodków, ich selekcji i ponownego «zamrażania» zarodków niewykorzystanych”.

 

Jednak dziś zwolennicy aborcji na życzenie, którzy są prowodyrami społecznych niepokojów udają, że wszystkie te wyroki nie istnieją lub nie mają znaczenia. Tymczasem wyrok z 22 października 2020 r. w pełni wpisuje się w dotychczasowe orzecznictwo TK.

 

Gdyby uczelnie zdecydowały się zwolnić profesorów z pełnionych przez nich funkcji jedynie z powodu wydania wyroku w pełni zgodnego z Konstytucja RP oraz dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, byłby to atak na podstawowe zasady demokracji!

 

Prof. dr hab. Stelina jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Pracy UG, wykładowcą. Jest również autorem lub współautorem ponad 100 publikacji naukowych, monografii, podręczników akademickich, komentarzy i artykułów naukowych. Za swoje dokonania został odznaczony przez Prezydenta RP Srebrnym Krzyżem Zasługi.

 

Dr hab. Justyn Piskorski kieruje Katedrą Prawa Karnego na Uniwersytecie w Poznaniu, jego dorobek naukowy obejmuje również dziesiątki publikacji i opracowania programów nauczania.

 

Obydwaj naukowcy spotkali się z nieprawdopodobnym i trudnym do zrozumienia atakiem części studentów oraz niektórych przedstawicieli środowisk naukowych. W sieci pojawiły się petycje do władz obu uczelni o zaprzestanie z nimi współpracy. Agresorzy nazywają w pismach Trybunał „quasi Trybunałem Konstytucyjnym”, a wyrok „pogwałceniem praw człowieka”. Twierdzą, że pozostawanie na stanowiskach profesorów „stoi w sprzeczności z dobrym imieniem uczelni”. Sugerują, że dopóki ci zasłużeni wykładowcy nie odejdą, żaden pracownik, student ani absolwent nie będzie mógł chodzić z podniesioną głową.

 

Te bezprecedensowe ataki stwarzają niespotykaną dotąd sytuację, w której sędzia ma zostać ukarany za wydanie wyroku. Ten niebezpieczny trend stawia pod znakiem zapytania nie tylko praworządność i niezawisłość sądów w Polsce, ale zagraża także wolności słowa i swobodnej wymianie myśli, która powinna być szczególnie chroniona właśnie na uczelniach wyższych. Uczelnie powinny być miejscem, w którym przekazuje się rzetelną wiedzę opartą o naukowe ustalenia. Te zaś są jednoznaczne. Każdy byt, który posiada unikalny genom ludzki jest człowiekiem, niezależnie od stadium jego rozwoju oraz kondycji psycho-fizycznej. 

Przypomnieć należy, że pogląd o sprzeczności „przesłanki eugenicznej” z Konstytucją wygłaszało wielu znawców prawa konstytucyjnego, w tym tacy, którzy publicznie dystansują się wobec obecnie rządzącej koalicji – prof. Andrzej Zoll, prof. Michał Królikowski czy prof. Włodzimierz Wróbel. Nigdy wcześniej nie doszło jednak do tak ostentacyjnych prób łamania niezawisłości sędziowskiej, wolności przekonań oraz wolności akademickiej.

 

Dlatego też my niżej podpisani apelujemy o pełne wsparcie dla wybitnych profesorów akademickich, sędziów zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym, Profesora Jakuba Steliny oraz Profesora Justyna Piskorskiego i stanięcie na straży konstytucyjnie chronionych wartości.

 

Jest to również apel o ochronę podstawowych zasad demokracji, poszanowanie niezbędnego do wymiany myśli pluralizmu oraz zachowanie przestrzeni naukowej wolnej od niebezpiecznych ideologii.

03 listopada 2020

Ministerstwo Edukacji i Nauki jest, a jakoby go nie było, czyli o dwoistości ministra

 


Po reorganizacji rządu Mateusza Morawieckiego zostało powołane do życia niby nowe Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jednak wszystkie znaki na niebie wskazują, ze nadal odrębnie  będzie działać Ministerstwo Edukacji Narodowej i oddzielnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. 

 Po pierwsze, nie zredukowano kadr. Nie zmieniono struktury. Nie zwolniono gmachu na Al. Szucha  lub  na Wspólnej, by jeden z nich przeznaczyć na kolejny szpital zakaźny. Przynajmniej byłaby jakaś korzyść z połączenia obu resortów. A tak, proszę bardzo minister - Przemysław Czarnek jest z jednej strony ministrem edukacji narodowej, gdzie jego wiceministrem w randze Sekretarza Stanu jest rzekomo były minister Dariusz Piontkowski



z drugiej strony, Przemysław Czarnek jest ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, gdzie nie znalazło się już miejsce dla byłego ministra, a był nim Wojciech Murdzek, tylko jego byłych wiceministrów pozostawiono na tych samych stanowiskach: 



     

Mamy zatem dwoistego ministra: edukacji i nauki, co powinno ucieszyć filozofa edukacji profesora Lecha Witkowskiego, który tej kategorii pojęciowej poświęcił wiele swoich rozpraw naukowych. 

Wprawdzie nie przypuszczam, by ktokolwiek z tych resortów czytał te rozprawy ze względu na ich poziom naukowy, a nie pragmatyczny, socjotechniczny, ale mogę się mylić. Być może jakiś doradca słyszał o dwoistości i przekuł to w czyn.   

Nasz i nie nasz minister w każdym z resortów reprezentuje inny profil (prawoskrętny/lewoskrętny) i garnitur oraz krawat, dzięki czemu wiemy, że jest ten sam, ale jednak nie taki sam.   


Zdradzę czytelnikom jeszcze jedną ciekawostkę z webstrony MEN. Otóż minister P. Czarnek postanowił  przywołać genezę nowego resortu, co jest zgodne z ideologią konserwatywnej władzy. Zapewne nikt nie zwróciłby na to uwagi, że obecny resort jest kontynuacją tego, który został powołany do życia przez... premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Taaaaak, to ten prawicowy polityk (działacz ZChN), który pozostawił żonę z dziećmi dla "poetki", a kiedy prezes partii PiS - Jarosław Kaczyński odwołał go z tego stanowiska, ten podzielił się w wywiadzie dla gazety "Dziennik" następującym komentarzem: 

Ja w polityce jestem od dwudziestu lat i wiem, na czym ona polega, i wiem, jak ostro się gra. Jak w piosence Gintrowskiego o Witkacym: "polityka (…) to w krysztale pomyje". Te siedemnaście lat pokazuje, że absolutnie tak jest: z wierzchu kryształ: władza, decyzje, limuzyny, krawaty, garnitury, telewizje, wystąpienia, parlament i tak dalej, ale że tak naprawdę to jest bajorko, brudna, grząska gra. Czasem mniej, czasem bardziej.


Jest jeszcze w powyższym dziedzictwie historycznym, do którego odwołuje się obecny minister, postać jego poprzednika, który był liderem strategii oświatowej prawicy lat 2006-2007. Mam tu na uwadze Romana Giertycha. Czy obecny minister pójdzie w ślady Romana Giertycha skoro z dumą przywołuje genezę aktu powołania obecnego resortu? 

   


         


 

02 listopada 2020

Odeszła wspaniała Profesor pedagogiki - andragogiki, geragogiki, MATKA wielu uczonych i oświatowców - OLGA CZERNIAWSKA

 


W dn. 1 listopada 2020 r.  zmarła najdroższa w moim akademickim życiu - emerytowana Profesor Universitatis Lodziensis OLGA CZERNIAWSKA. 


To jest tak bolesna wiadomość dla Rodziny, Najbliższych, Przyjaciół i Współpracowników, że z trudem mogę siąść do komputera, by przelać głębokie poczucie osobistego żalu z powodu tego rozstania. 

Nagle zostaje przerwana nić potencjalnej komunikacji, na którą przecież nie zawsze był właściwy czas. Już nie będę mógł pochwalić się sukcesami podopiecznych Pani Profesor, o których przez wiele lat swojej wyjątkowej służby nauce troszczyła się jak rodzona matka. Zawsze pytała o to, co słychać w naszym życiu, o nasze dzieci, o to, jak sobie radzą na co dzień w szkole, w pracy czy w chorobie, a pod koniec telefonicznej rozmowy chciała choć trochę pobyć jeszcze w przestrzeni, której poświęciła swoje naukowe życie. Dopytywała o losy każdego pracownika prowadzonej przez Nią (obecnie ponownie przeze mnie) - Katedry Teorii Wychowania UŁ.        

Pragnieniem każdego, kto kocha i jest kochany, kto ceni i jest doceniany, kto pamięta i jest pamiętany, kto obdarza innych Dobrem i jest nim obdarzany, kto jest nauczycielem i uczącym się, jest to, by najbliższa mu osoba była wciąż obecna, niejako w pobliżu, w sile wieku i zdrowia, w myślach, sercu i pamięci minionych wydarzeń, wspólnych doświadczeń, przeżyć, spotkań, rozmów, gestów, a nade wszystko - tak rzadko doświadczanych w akademickim świecie  - dowodów wyjątkowego WSPÓŁISTNIENIA.         

Tak, jak zawsze byliśmy dumni z kolejnych sukcesów naukowych naszej Profesor, tak i Ona przyjmowała z wielką radością  każdą informację o naszych osiągnięciach. Wzrastanie na Uniwersytecie u boku MISTRZYNI, PROFESOR o wyjątkowym charakterze, niezwykle spójnym i bezwzględnie afirmowanym systemie chrześcijańskich wartości moralnych jest rzadkością, czymś wyjątkowym w środowisku akademickich gier, zawiści, a nawet braku szacunku i lojalności. 

Kiedy odchodzą WIELCY HUMANIŚCI,  PROFESOROWIE EPOKI ALLO- i CHRYSTOCENTRYCZNYCH WARTOŚCI, UNIWERSYTECKIEGO  ETOSU, to zaczynamy zdawać sobie sprawę z kończącej się epoki humboldtowskiego modelu MISTRZ-UCZEŃ. Wprawdzie staram się kultywować kulturę akademicką, jakiej doświadczałem dzięki Profesor Czerniawskiej, ale coraz bardziej odczuwam jej nieprzystawalność do pokolenia, które przyszło na świat w ojczyźnie wolnej od ortodoksji marksistowskiej i ustrojowej przemocy. 

Nasza Profesor miała pod swoimi opiekuńczymi skrzydłami w Katedrze Teorii Wychowania (obejmującej także Jej Zakład Oświaty Dorosłych) kilkanaście osób - Barbarę Juraś-Krawczyk, Elżbietę Kowalską-Dubas, Małgorzatę Dzięgielewską, Elżbietę Woźnicką, Joannę Stelmaszczyk, Kazimierza Zawadzkiego, Małgorzatę Rosin, Małgorzatę Mikszę, Magdalenę Błędowską, Joannę Michalak, Alinę Wróbel, Ewę Łatacz i Arkadiusza Trzuskowskiego. 

Sądzę, że prof. O. Czerniawska była zadowolona ze swoich współpracowników, chociaż zawsze była bardzo powściągliwa w ocenach, gdyż jako andragog wymagała od nas ustawicznej pracy nad sobą, permanentnego uczenia się, pokonywania kolejnych progów, barier w dążeniu do wartościowych celów. Niejako za Janem Pawłem II sygnalizowała, że jeśłi nikt od nas niczego nie wymaga, to wymagajmy chociaż sami od siebie.      

Wszystkich doprowadziła w roli promotorki albo recenzentki do stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Po przejściu na emeryturę cieszyła się, że troje z nas zostało tytularnymi profesorami (Joanna Madalińska-Michalak - przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i Elżbieta Dubas - wieloletnia prodziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu ds. naukowych), zaś Alina Wróbel (w kilka lat po habilitacji na WSE UAM w Poznaniu) podjęła się już jako profesor UŁ roli Dziekan tego Wydziału od bieżącego roku akademickiego. 

To było fenomenalne doświadczenie zdobywania wiedzy i umiejętności naukowo-badawczych pod bacznym, wymagającym, matczyno-surowym okiem Pani Profesor, z jej osobistym i rodzinnym wsparciem, bo przecież odbywaliśmy wiele międzynarodowych i katedralnych spotkań z gośćmi zagranicznymi w Jej mieszkaniu w bloku. Wspólnie podróżowaliśmy do partnerskiego Uniwersytetu Justusa Liebiga w Giessen, na Uniwersytet w Hanowerze, do Sommerschule w Sonnenbergu w Niemczech, na Uniwersytet Karola w Pradze czy na Uniwersytet Preszowski na Słowacji. 

Pani Profesor, znakomicie znająca język francuski i włoski przybliżała nam świat nauki z tych krajów, zapraszając do Katedry czy na organizowane konferencje międzynarodowe światowej sławy pedagogów, w tym głównie andragogów oraz ekspertów od badan biograficznych. Dzięki Jej staraniom i naszemu wsparciu kluczowe rozprawy uczonych ukazywały się w przekładzie na język polski. Gdyby nie osobiste kontakty, przyjaźń naszej Profesor z nimi, nie mielibyśmy dostępu do znaczących tekstów naukowych takich uczonych  jak: m.in. Martine Lani-Bayle, Hartmut M. Griese, Ettore Gelpi, Duccio Demetrio, Pierre Dominice, Horst Siebert, Erich Dauzenroth czy Horst Stukenberg. 

To dzięki prof. O. Czerniawskiej tworzyliśmy wspólnotę uczących się, stawiających sobie wysokie wymagania, ale i realistycznie doświadczających progów własnych możliwości. Profesor stworzyła "Łódzką szkołę andragogiczną i gerontologiczną" kontynuując przez kilkanaście kolejnych już lat na emeryturze swojej badania i wydawnicze projekty z częścią współpracowników UŁ w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (dzisiejsza AHE). 

Jeszcze w okresie PRL otaczała ochronnym parasolem i wzmacniała swoim autorytetem nasze badania w zakresie nurtów pedagogiki humanistycznej,  personalistycznej, egzystencjalnej oraz emancypacyjnej alternatywnego kształcenia dzieci, młodzieży i dorosłych. Jako jedna  z nielicznych wzmacniała na przełomie transformacji ustrojowej i poszerzała krąg badaczy w paradygmacie badań jakościowych, głównie biograficznych. Czyniła to zawsze w trosce o nas samych, ale i z myślą o innych. 

Kiedy odchodziła na emeryturę zgodziłem się uruchomić w ówczesnej WSHE kierunek studiów pedagogika, by Profesor mogła kontynuować tam swoją naukową pasję, skoro w świetle prawa macierzysty Uniwersytet Łódzki nie mógł Jej dłużej zatrudniać. Z ogromnym wzruszeniem wspominam wspólną radość z przygotowywanego przez nasz zespół tomu pod tytułem "Pedagogiczne drogowskazy" (red. B. Juraś-Krawczyk, B. Śliwerski, Kraków  2000), który dedykowaliśmy  naszej Profesor na 70 Urodziny. 

Nasza książka spotkała się z dobrym odbiorem. Profesor Teresa Borowska napisała do mnie po otrzymaniu egzemplarza: 

Ucieszyła mnie książka pod Pana współredakcją, a to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że czuję się wyróżniona. Po wtóre zaś, cieszy fakt, że w tym naszym dość często patologicznym środowisku (pedagodzy!!)) są i symptomy optymistyczne, czego dowodem właśnie ta książka (pamięć o ludziach, którzy bardzo sobie na nią zapracowali). Buduje mnie to

Z biegiem lat spotykałem się z naszą Profesor na Jej kolejnych Jubileuszach czy wręczanych jej wyróżnieniach akademickich. W 2018 r. miałem zaszczyt rekomendować Profesor do Medalu Universitas Lodziensis Merentibus, a w ubiegłym roku mogłem wygłosić laudację z okazji odnowienia Jej doktoratu w UŁ. Pisałem o tym w blogu, toteż nie będę w tym momencie ich tu przywoływał. Przyjdzie czas w gronie kolejnych generacji andragogów i gerontologów na zrozumienie i pogłębianie w badaniach wyjątkowej twórczości Profesor Olgi Czerniawskiej. 

Dotknięcie wyjątkowych walorów OSOBY Profesor Olgi Czerniawskiej pozostało w tych, którzy mieli to szczęście, godność, zaszczyt czy nawet okoliczność na  autentyczne SPOTKANIE, bo pozostawiające głęboki ślad w pamięci, sercu i własnej mądrości. We wstępie do przekładu książki włoskiego pedagoga D. Demetrio napisała swoistego rodzaju przesłanie dla kolejnych pokoleń: 

Co pamiętać, a co zapomnieć, które przeżycia, wspomnienia przywoływać, a które oddalić, jak kształtować naszą pamięć, odbudowywać ją, porządkować. O obowiązku doskonalenia  pamięci, jej zachowania, ale także uzdrawiania pisał papież Jan Paweł II, w Jego nauczaniu pamięć odgrywała ważną rolę. Ta biograficzna, radosna i pełna emocji i ta ponura, w której są rany" (w: D. Demetrio, Pedagogika pamięci, Łódź2009, s. 10)

Istotnie, Profesor O. Czerniawska budowała archipelagi, liczne wyspy pamięci o naszym codziennym świecie życia, o fenomenach kształcenia i wychowania, o roli religii i miłości, o wszystkim tym, co kształtuje biograficzne wspomnienia jako przejaw uczenia  się i oduczania. Jest to bowiem proces, który dzięki autoedukacji, autorefleksji i samowychowaniu sprzyja także zapominaniu, wybaczaniu oraz postrzeganiu niektórych wydarzeń na nowo. Jestem niezmiernie wdzięczny Profesor za wprowadzanie w trudną sztukę  podróżowania w głąb świata nauki, ale także samego siebie.   

Łączę się w wielkim bólu z RODZINĄ CZERNIAWSKICH zapewniając o promieniowaniu Dobrem, Prawdą i Pięknem, którymi obdarzała nas nasza Profesor. Odeszła do Pana! Niech spoczywa w pokoju!         

                                     


01 listopada 2020

SZKOŁA PAMIĘTA - Ministerstwo Nauki i Edukacji już nie. Szybko zapomina o zmarłych ministrach

 



Niewątpliwie jest to piękna akcja, która została zapoczątkowana w ubiegłym roku, a w bieżącym ma swoją drugą edycję.  My uwielbiamy akcje,  bo dzięki nim określone instytucje są zarejestrowane jako PRO... , a pozostałe jako ANTY... albo  OBOJĘTNE lub SUWERENNE w swoich oddziaływaniach wychowawczych.

 
Celem akcji "Szkoła pamięta"  do której w tym roku przystąpiło 6 222 przedszkoli, szkół i placówek oświatowych (...) jest zwrócenie uwagi młodych ludzi na potrzebę pielęgnowania pamięci o bohaterach naszej wolności, szczególnie tych, którzy są związani z historią danego miejsca, regionu, społeczności. Inicjatywa jest realizowana w okresie, w którym w sposób szczególny wspominamy zarówno naszych bliskich, jak i tych, którzy zapisali się w historii – tej ogólnonarodowej i lokalnej. W ten sposób akcja nawiązuje do polskiej tradycji świat zadusznych.

Departament Informacji i Promocji MEN wiedział, że cmentarze będą zamknięte, toteż zachęcał uczestników Akcji do działań on-line i o charakterze multimedialnym. Trochę to dziwne, bo gdyby nie wiedział, to jednak promowałby zapalanie zniczy na rzadko odwiedzanych grobach postaci, których listę zapewne przekazało do użytku kuratorium oświaty. 

Jak Ministerstwo Edukacji Narodowej chce koniecznie przekonać sztabem setek urzędników, że bez niego nie byłoby wychowania w szkołach, to produkuje tego typu akcje. Ile ich już było w ciągu trzydziestolecia transformacji pod kierownictwem  aż dwudziestu ministrów edukacji?  

 

Ciekawe, czy minister nauki i edukacji pamięta o tych jego poprzednikach w MEN, których nie ma już wśród nas? Czy zapali im w Internecie świeczkę? Na stronie resortu nie ma nawet wzmianki o tych, którzy odeszli. Łatwo było zdejmować portrety ministrów oświaty okresu PRL. Teraz zdejmuje się z pamięci zmarłych ministrów z lat 1989-2019.  Kto tu i kogo chce uczyć dzieci oraz młodzież kultury? 


    


31 października 2020

Nie zapalimy na grobach zniczy

 


Od dzisiaj nie zapłoną znicze pamięci na grobach naszych Bliskich, Koleżanek i Kolegów, Przyjaciółek i Przyjaciół, Nauczycieli i Wychowawców, Księży i Instruktorów itp., itd. W ciągu minionych dwunastu miesięcy odeszli od nas wspaniali pedagodzy, psycholodzy, religioznawcy, nauczyciele akademiccy, autorzy rozpraw naukowych i książek adresowanych do osób zainteresowanych edukacją i nauką. 

Byli to profesorowie: Urszula Eckert, Wiktor Rabczuk, Marian Walczak, Tadeusz Gałkowski, Jan Strelau, Jerzy MellibrudaJanusz T. MaciuszkoAndrzej Góralski, Adam Frączek i Andrzej Jaczewski.

Na kilkanaście godzin przed otwarciem cmentarzy - premier rządu Mateusz Morawiecki ogłosił, że te będą zamknięte. 
Nie mam nawet siły, by przywoływać sobie i innym opinie Polaków, którzy w równoległym świecie już wyrazili swój głęboki żal, rozczarowanie tą decyzją, odbierając ją jako absurdalną, sprzeczną ze nie tylko ze zdrowym rozsądkiem. 

Rządzący pozbawiają obywateli Rzeczypospolitej prawa do racjonalności, do myślenia, podejmowania słusznych i mądrych decyzji tak, jakby wszyscy  byli w wieku przedszkolnym, a więc dziecka  niezdolnego do bezpiecznych zachowań i do samoświadomości ich skutków. 

Od tygodnia premier apelował, żeby Polacy rozłożyli swoją obecność na grobach bliskich na wiele dni. Niewielka część zdążyła zatroszczyć się o uporządkowanie rodzinnych grobów, miejsc pochówku przyjaciół, znajomych, znaczących dla nich osób świadomie ustępując miejsca tym, którzy z wielu powodów nie mogli sobie na to pozwolić przed 1 listopada. 

Została złamana publicznie dana Polakom obietnica pod pozorem wzrastającej fali zachorowań i zgonów z powodu koronawirusa. W obliczu dziesiątek tysięcy policjantów, wozów sił porządkowych, wojskowych, sił społecznych aktywizowanych przez władze w związku z mającymi miejsce akcjami protestacyjnymi, powstrzymanie prowokacji na rzecz pokojowej refleksji i zadumy powinno być czymś oczywistym. 

Jak się okazuje, nie dla niektórych sił politycznych po obu stronach toksycznie podzielonej wspólnoty narodowej. Po raz kolejny sprawujący władzę, zamiast służyć społeczeństwu i zagwarantować mu względnie bezpieczne warunki do samostanowienia, naruszyli prawo obywateli do przeżywania sacrum we właściwym dla każdego miejscu i dniu. 

Uderzono przy tym w kolejną grupę producentów i usług publicznych -  tym razem w ogrodników, którzy ciężko pracowali na wyhodowanie kwiatów i sprzedawców, którzy zaciągali kredyty, by zapewnić nam znicze i jakże piękne chryzantemy.

Zostanę w domu. Z wspomnieniami i odczytywaną tajemnicą bliskości tych, którzy odeszli. Kupię chryzantemy od przydrożnych handlarzy, zapalę świece zagłębiając się w słowa poetki:
 
Na drugiej stronie

i przeszła bramy niebios

wspomnieniem wróci do nas

zabrałeś ją do siebie

uściskałeś w ramionach 
 
bez skazy boże dziecię

miłości twej spragnione

teraz na innym świecie

modli się z wiarą o mnie 
[Barbara Bulerska, Liryczna kraina, Kraków: Impuls 2014, s. 55] 

 

 

 

 






30 października 2020

Nauczyciel a edukacja inkluzyjna oraz materiały Międzynarodowego Instytutu Badań Edukacyjnych UNESCO w Genewie


 
Polecam w ramach studiów na odległość materiał filmowy Instytutu UNESCO w Genewie. Można połączyć kształcenie językowe z pedagogiką specjalną, społeczną i porównawczą.
Meet Srei and start planning for inclusive education



Srei's story shows why she faced exclusion in the classroom. Read more about what IIEP and UNICEF are doing to advance planning for disability-inclusive education.

Międzynarodowy Instytut Badań Edukacyjnmych działający pod patronatem UNESCO udostępnia aplikację z materiałami o zróżnicowanym zakresie komparatystycznej wiedzy. Świat staje się nam dzięki temu coraz bliższy.

The Policy Toolbox is an online catalogue of more than 500 education policy options, sourced from over 900 papers and reports, that address the bottlenecks of educational inequality. It has been developed by the UNESCO International Institute for Educational Planning (IIEP) to contribute to the use of evidence for informed policy- and decision-making. These policy options address 49 key educational challenges and include customized content related to marginalized populations. The policy options (and their bibliographic references) are designed to guide policy responses to issues related to student completion, student learning, and equity and inclusion.

The Policy Toolbox was developed out of an IIEP technical cooperation project, the Policy Tree, an offline, PowerPoint application that allows a group of education planners, managers, and stakeholders to engage in constructive dialogue around challenges identified in an education sector analysis (ESA), in order to prioritize issues to include in the education sector plan (ESP) design. The work done using the Policy Tree, typically facilitated by IIEP staff, culminates in the production of a memo, which captures the different pathways identified from issue to bottlenecks, and documents the discussions, data sources and knowledge gaps that will inform policy. The memo also summarizes the different policy options extracted from the Policy Toolbox.

The Policy Toolbox can be searched in two ways: using the interactive search bar, or by navigating the three thematic areas Access & Completion, Learning Process, and Equity & Inclusion.



A tool based on a solid methodology




The development of the Policy Toolbox platform is based on the methodological approach of the "Policy Tree", an innovative instrument used in the technical support activities of IIEP and its partners. Through decision trees, this cooperation tool (not accessible online) enables those involved in education reforms to structure discussions in order to define priorities for the development of an education sector plan. A large part of this tool is now accessible to as many people as possible through the Toolbox.




Evidence and meta-analyses to inform decision-making

Designed as a global public good, this searchable catalogue helps to identify, for each major challenge, the policies that have been tried and tested internationally, but also those that offer temporary, short-term solutions. Each option described in the Toolbox is accompanied by free accessible online references, mainly from institutional literature. In addition, specific information on marginalized populations is provided.

Depending on their national issues, which are usually identified in the preliminary sector analysis phase, policy-makers and their technical staff in the ministries will then be able to examine the effective options to be considered and confront them with their national context and constraints.
Around fifty common challenges

For its launch, the Policy Toolbox covers 49 major themes classified under three main areas: Access and completion,
Learning processes,
Equity and inclusion.


Developed as a collaborative tool, the platform will be updated and enriched over time. On each page, users are invited to react to the content, point out new resources or suggest changes. Eventually, the Policy Toolbox could extend its scope to other IIEP fields of intervention, such as technical and vocational education and training, school mapping, higher education, or crisis-sensitive planning.

29 października 2020

Pedagagogia ministerialna jako partyjno-państwowa pedagogia wstydu

Z faktu przedmiotu moich zainteresowań badawczych wynika przypomnienie właśnie dzisiaj - w październiku 2020 r. niezwykle ważne dla polskiej pedagogiki szkolnej myśli profesora nauk humanistycznych, historyka Feliksa Konecznego (1862-1949), które ów humanista zawarł w wydanym w książce w 1941 r. p.t. "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej" eseju  o genezie i ewolucji idei państwowego szkolnictwa.

 Jak z każdą ideą oświatową, tak i tę można wykorzystać i interpretować do różnych celów. Pedagogika normatywna nie zobowiązuje, tylko postuluje określone rozwiązania, sięgając także do historii szkolnictwa. 

 Chyba, że...  taka pedagogika jest włączona przez partie sprawujące w państwie władzę do realizacji celów i interesów rządu w "naprawie" czy zmianie czegoś i/lub kogoś. Koneczny podjął w swoim eseju kwestie, które powinny uświadomić nam, dlaczego "Solidarność" lat 1980-1989 walczyła o to, by w wyzwolonej Polsce zastąpiono szkolnictwo państwowe szkolnictwem publicznym

 Wyjaśnia to profesor F. Koneczny: 
(...) kto szkołę utrzymywał, ten nią rządził  (s. 5) 

 W szkole jako instytucji politycznej już  za czasów Marii Teresy uważano, że: (...) szkolnictwem musi kierować państwo, skoro ono stanowi zwierzchność kościelną; ma więc obowiązek, żeby panującemu wyznaniu zagwarantować prawowierność młodego pokolenia" (s.6-7). Zjawia się nowy  cel szkoły: hodowla wiernopoddańczości - prosta konsekwencja zwierzchnictwa nad sumieniami (s. 7). 

1763 r. generalny prokurator parlamentu bretońskiego Louis Chalotais domagał się przejęcia kontroli nad szkolnictwem przez państwo (...)  skoro przez odpowiednio urządzone szkoły da się "w ciągu niewielu lat zmienić obyczaje całego narodu" (...) (tamże).

Zdaniem F. Konecznego obowiązek szkolny jest "darem protestantyzmu".  Upaństwowienie szkół miało  w swoim czasie swoje dobre strony. Państwo, uważając szkoły za swe najlepsze narzędzia, pomnażało je i dbało o ich poziom. Zaciążyło atoli nad wychowaniem publicznym owo "politicum", zwłaszcza, że kładziono na to nacisk tym silniejszy, im bardziej rządy się psuły, im bardziej obniżał się ich poziom moralny i umysłowy (s. 10). 

 Teraz już powinni zrozumieć czytelnicy, dlaczego rządzący do 1993 r. czynili i czynią wszystko, co możliwe, by szkolnictwo powszechne, obowiązkowe w naszym kraju było pozornie publiczne (samorządowe), a w rzeczywistości realizował ukryty program szkolnictwa państwowego zarządzanego przez partię polityczną (nie jest ważne: lewicową, liberalną czy prawicową).  

 Jakże trafnie pisał w 1941 r. F. Koneczny: (...) nie chcemy pedagogii ministerialnej (s. 10).
 Doskonale zdawał sobie sprawę ówczesny uczony, że  lekceważenie przez rządzących uniwersytetów prowadzi do katastrofy kulturowej narodu i państwa, bowiem: 

 (...) bez wpływów uniwersytetów (...) oświata przeżywałaby przez jakiś czas ostatnie wiadomości naukowe, lecz popularyzujące je bez kontroli ze strony nauki, przeinaczałyby je coraz częściej i wypaczała, aż skończyłyby się na przesądach; nieuchronnie nastąpiłby zastój z braku świeżego  pożywienia; przydługi zastój sprowadziłby zaś rozstrój i rozkład. 

 Nie można więc traktować uniwersytetów, jakby tolerowane zbytki, trochę dla "prestiżu". 
 W obniżaniu uniwersytetów mieści się zasypywanie źródeł oświaty (s. 12).   

 Pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę: nie znające się na rzeczy władze państwowe narzucały  szkole już od dwóch pokoleń kult miernoty. Wyniknęło to z mylnego zapatrywania, jakoby społeczeństwa rozkwitały przez podnoszenie przeciętnego poziomu. (...) 
 Życie historyczne społeczeństw rozwija się przez wybitność personalizmów, a gdy tego zabraknie, poziom społeczny opada(...) Gdy ogół przestaje patrzeć w górę (bo nie ma na co), przestanie też stąpać pod górę [s. 13-14].   

 Gdyby ktoś chciał dzisiaj dowiedzieć się, dlaczego obecne władze MEN (włączonego do Ministerstwa Edukacji i Nauki) zapowiedziały konieczność wprowadzenia do liceów ogólnokształcący obowiązkowej nauki języka łacińskiego,  cytuję prawdziwego autora tej inicjatywy, czyli F. Konecznego:
 



Tytuł gimnazjum przysługuje takim tylko szkołom  średnim, w których obowiązkową jest  nauka przynajmniej języka łacińskiego. (...) Nauka języków martwych, "niepotrzebnych". jest bardzo potrzebna, dlatego żeby młodzież uczyła się w szkołach nie tylko utylitaryzmu, lecz także bezinteresowności: nadto nauka gramatyki łacińskiej posiada ogromną wartość do nabywania wykształcenia formalnego [s. 21].    

No i jeszcze jedno powodu, dla którego rzekoma dobra zmiana w szkolnictwie sięgnie przede wszystkim po taki przedmiot jak WOS. 

Już F. Koneczny pisał:  Tak zwaną "naukę obywatelską" znosi się [s. 22]. 

 Profesor postulował wówczas to, co powinno ucieszyć nauczycieli A.D. 2020, gdyby jego koncepcja reformy szkolnej miała być wdrażana w życie po 80 latach. Apelował bowiem: 
 
Pobory nauczycieli wszelkich rodzajów i stopni powinny być takie, iż by nie tylko utrzymać rodzinę na odpowiednim poziomie i dzieciom zapewnić wychowanie, ale mieć z czego odkładać, kapitalizować część dochodów. Daleko do tego w ubogiej Polsce i na razie nie da się uczynić zadość sprawiedliwym wymaganiom [s. 23]. [podkreśl. BŚ] 

 Historia kołem się toczy...  , choć nie zawsze we właściwym tempie i kierunku. 
 
Ps. Są w tym eseju poglądy, które stały się podstawą polityki oświatowej w III RP, kiedy ministrem edukacji był Roman Giertych, np. , żeby pozbywać się uczniów niepożądanych (...) (miernot, uczniów leniwych, tępych, krnąbrnychi wydalać ich  ze szkół. Sam jednak w tym czasie nasz b. minister posyłał własną córkę do znakomitej, elitarnej, prywatnej szkoły o edukacji spersonalizowanej, otwartej na dziecko i wspomagającej jego rozwój.