17 sierpnia 2024

Kto chce zostać dyrektorem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej?

 


Ministra edukacji Barbara Nowacka odwołała  dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej dr. nauk humanistycznych Marcina Smolika, który wytrzymał na tym stanowisku dość długo (w stosunku do swoich poprzedników), bo aż dziesięć lat, od 2013 roku, kiedy najpierw został pełniącym obowiązki dyrektora CKA a w rok później już "wygrał" konkurs na to stanowisko. 

Teraz zapewne będzie podobnie, bowiem pełniącym obowiązki dyrektora CKE został dotychczasowy wicedyrektor tej instytucji mgr ekonomii Horacy Dębowski. Z Biuletynu Informacyjnego CKE dowiadujemy się, że ów p.o. dyrektora "[O]d ponad 10 lat prowadzi projekty badawcze oraz wdrożeniowe w obszarze szkolnictwa zawodowego i rynku pracy dla polskich ministerstw oraz instytucji Unii Europejskiej. Reprezentuje Polskę w Grupie Doradczej ds. Europejskiej Ramy Kwalifikacji przy Komisji Europejskiej".   

Czy ktoś zna raporty z tych badań autorstwa wicedyrektora?   

Nie ma sensu ubiegać się o to stanowisko, mimo ogłoszonego konkursu, bo w polityce oświatowej nic się nie zmienia i nie zmieni, dopóki o edukacji publicznej decydować będą partyjni nominaci zainteresowani głównie  wynikami sondaży opinii publicznej o nich samych i ich partii-dobrodziejki. Czytając warunki, jakie musi spełnić kandydat na dyrektora, możemy przekonać się, że jest to tylko i wyłącznie administracyjna konieczność, gra pozorów, która niewiele zmieni w systemie egzaminów państwowych.

Tak długo, jak podlegają one resortowemu ministrowi, każdy kolejny dyrektor CKE będzie musiał podporządkować się woli partyjnych decydentów. Wyjątkiem był pełniący tę funkcję prof. Krzysztof Konarzewski (dydaktyk, metodolog badań pedagogicznych), którego jednak szybko odwołano, skoro chciał być na tym stanowisku kompetentnym  decydentem. 

W CKE nie ma mowy o rzeczywistych kompetencjach, które są potrzebne w zarządzaniu tak odpowiedzialnym procesem pomiaru osiągnięć szkolnych uczniów, gdyż sprawujący władzę potrzebują wiernego linii politycznej "decydenta" broniącego polityków przed krytyką społeczną. 

Ta zaś nie zniknie, ponieważ należałoby znacząco finansować proces egzaminacyjny, począwszy od zatrudniania do konstruowania zadań wysokiej klasy specjalistów, nauczycieli-mistrzów dydaktyki rozumiejących psychopedagogiczne uwarunkowania egzaminów oraz odpowiednio wynagradzać także tych, którzy są kompetentnymi egzaminatorami. 

Na to nie było pieniędzy, toteż dr M. Smolik był skazany na częściowe zatrudnianie niekompetentnych egzaminatorów, gdyż była to trudna i nisko opłacana dodatkowa praca nauczycieli. Jest to od lat możliwe, gdyż na "bezrybiu i rak rybą". Chroni tych niekompetentnych egzaminatorów prawo oświatowe, które gwarantuje im nieodpowiedzialność za popełniane błędy. Te zaś są czynnikiem decydującym o losach życiowych części absolwentów szkół podstawowych i średnich.     

 

Powróćmy jednak do "konkursu". Obecny wicedyrektor może śmiało ubiegać się o to stanowisko, gdyż spełnia wszystkie, kluczowe warunki, jakie zostały określone w warunkach tego "konkursu":

1) posiada wykształcenie wyższe i tytuł zawodowy magister, magister inżynier lub równorzędny; 

2) posiada co najmniej dziesięcioletni staż pracy obejmujący co najmniej trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym lub związanym z kierowaniem pracą zespołu;

3) posiada doświadczenie związane z organizowaniem egzaminów lub prowadzeniem badań w zakresie egzaminowania;

(...) 

11) zna regulacje prawne z zakresu oświaty, w szczególności dotyczące przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty, egzaminu maturalnego, egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie, egzaminu zawodowego i egzaminów eksternistycznych, a także z zakresu zamówień publicznych, finansów publicznych oraz zarządzania projektami współfinansowanymi ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego;

12) ukończyła formy doskonalenia obejmujące problematykę dokonywania pomiaru dydaktycznego lub udokumentowała udział w programach lub badaniach związanych z pomiarem dydaktycznym;

13) zna systemy oceniania w krajach Unii Europejskiej (...)".

Możemy życzyć zwycięskiemu w "konkursie" dyrektorowi (ktokolwiek by nim został) satysfakcji z częściowo tylko nowej roli zawodowej i rzekomo profesjonalnej autonomii.  🤣

Ministerstwo informuje (odczyt 15.09.2024), ze dyrktorem CKE został prof. UŁ Robert Zakrzewski, prawnik, b. prorektor UŁ. To jednak jest poważna zmiana na uczonego, chemika, wieloletniego eksperta CKE. 


(Foto: moje)

16 sierpnia 2024

Zmarł pedagog, filozof wychowania prof. Uniwersytetu Ignatianum Paweł Kaźmierczak



Nie miałem okazji do bezpośredniego spotkania  z młodym uczonym, jakim był pracujący od 2006 roku w Uniwersytecie Ignacjanum w Krakowie (UIK) na stanowisku profesora UIK dr hab. Paweł Kaźmierczak. Wiadomość o śmierci, jak każda tego charakteru, wywołuje głęboki ból wśród najbliższych, przyjaciół, ale też smutek i żal w środowisku akademickim z powodu odejścia humanisty, którego obecność w kształceniu pedagogów tak bardzo jest dzisiaj potrzebna. Nie zdążył rozwinąć swojej pasji badawczej do implementacji myśli współczesnych filozofów, dla których ważny jest człowiek, a nie tylko to, co wiąże się z uwarunkowaniami jego życia.


Magisterium (1998) i stopień naukowy doktora (2002) uzyskał z filozofii w macierzystej uczelni. Habilitował się w 2020 roku na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdyż jego uczelnia nie posiadała wówczas jeszcze uprawnień do nadawania stopnia doktora hbilitowanego w dyscyplinie pedagogika. Głównym osiągnięciem habilitacyjnym była monografia p.t. Neoarystotelesowska filozofia edukacji w ujęciu Alasdaira MacIntyre'a, ale także wcześniejsze publikacje autorskie i współautorskie poświęcone współczesnej personalistycznej myśli pedagogicznej w kraju.  

  


 (źródło:Fb)


 

W Uniwersytecie Ignatianum śp. prof. UIK P. Kaźmierczak pracował naukowo i dydaktycznie w Katedrze Pedagogiki Religii i Pedeutologii, w której zajmował się filozofią wychowania, etyką i historią myśli pedagogicznej. Jego ostatnie badania dotyczyły metafizycznych i antropologicznych podstaw pedagogiki w twórczości Hansa Ursa von Balthasara i Adrienne von Speyr. Jak informuje uczelnia, w przygotowaniu jest jego publikacja na ten temat obejmująca także tłumaczenie "Mowy pożegnalnej" A. von Speyr z opracowaniem krytycznym. Pozostawił zatem dzieła, których recepcja czeka na kontynuatorów jego badań. 

Warto w tym miejscu przywołać wcześniejsze monografie naukowe przedwcześnie zmarłego pedagoga:

1. Moral Upbringing through the Arts and Literature, Cambridge Scholars Publishing, Newcastle-upon-Tyne, 2018 (Editor with Jolanta Rzegocka)



2. Dietrich von Hildebrand wobec narodowego socjalizmu, WAM, Ignatianum, Kraków 2011, seria „Dyskurs politologiczny” pod red. W. Bernackiego, W. Pasierbka i B. Szlachty.



3. Klub Inteligencji Katolickiej w Krakowie w latach 1956-1989 (The Club of Catholic Intelligentsia in Krakow 1956-1989), WAM, Ignatianum, Kraków 2009.  



W najnowszym numerze periodyku 'Studia Paedagogica Ignatiana" jest artykuł śp. P. Kaźmierczaka z nurtu pedagogiki religii zatytułowany: "Pedagogia i pedeutologia Ćwiczeń duchownych św. Ignacego w ujęciu Hansa Ursa von Balthasara i Adrienne von Speyr". Poszerza zatem naszą wiedzę z dziejów samowychowania religijnego  jednego z najwybitniejszych teologów i erudytów  XX wieku oraz o mistyczce A.von Speyer, która pisała o roli rekolekcji z zastosowaniem ćwiczeń duchowych św. Ignacego Loyoli. 

Spodziewałem się spotkania z Profesorem UIK na tegorocznym Seminarium Polskiej Myśli Pedagogicznej w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdyż tegoroczna problematyka obrad dotyczyć będzie kwestii, którym P. Kaźmierczak także poświęcał swój namysł, a mianowicie problematyce patriotyzmu. W 2008 roku opublikował wspólnie z Beatą Topij-Stempińską na łamach "Horyzontów Wychowania" interesujący artykuł  "Wychowanie narodowe a wychowanie państwowe", w którym jakże trafnie upomniano się o dziedzictwo myśli pedagogicznej na ten temat z okresu dwudziestolecia międzywojenngo. Gorąco polecam ten tekst, gdyż zawarty w nim przekaz nie stracił na swojej aktualności.   

Kaźmierczak nawiązał raz jeszcze do tej problematyki w swoim artykule w "Horyzontach Polityki" (2011 nr vo.2 nr 3), w którym dokonał analizy myśli historyka Feliksa Koniecznego.  Jak pisał w nim: 

"Według krakowskiego historyka znaczenie Polski wynikało z przynależności do kręgu zachodniej cywilizacji łacińskiej, a zarazem z głoszonych i praktykowanych wcześniej niż na Zachodzie Europy idei wolności sumienia i wyznania, suwerenności reprezentacji narodowej, konstytucjonalizmu, samorządu i decentralizacji przeciwstawionych centralizacji i biurokracji oraz koncepcji unii międzypaństwowej. Konkluzją artykułu jest stwierdzenie aktualności wielu kwestii poruszanych przez Konecznego, takich jak np. patriotyzm oparty o znajomość historii własnego kraju, równouprawnienie państw tworzących unię czy też temat oblicza cywilizacyjnego Europy" (s.229). 


Żegna zmarłego przedwczesnie pedagoga środowisko akademickie i ignacjańskie. 

Niech spoczywa w pokoju!      

 






09 sierpnia 2024

Wakacje uczonych to czas na nadrobienie naukowych lektur

 




Za tydzień, a więc 16 sierpnia, powrócę do codziennego blogowania. Tymczasem skupiam się na lekturze rozpraw, powinnościach recenzenckich i pracy nad kolejną współautorską książką. Tymczasem życzę spokojnych, pełnych dobrych wrażeń wakacyjnych spotkań w świecie onlife.   

Pozdrawiam przyjaciół i zapiekłych wrogów. Jeszcze nie spadłem z drabiny mimo usilnych starań tych ostatnich. Olimpiada trwa.   

06 sierpnia 2024

Zmarł em. profesor UAM w dyscyplinie pedagogika mediów Wojciech Andrzej Skrzydlewski

 


(źródło: WSE UAM)

Dotarła do mnie bardzo smutna wiadomość o śmierci znakomitego pedagoga, specjalisty w zakresie edukacji medialnej i technologii kształcenia em. profesora Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu dr.hab. Wojciecha Andrzeja SKRZYDLEWSKIEGO. Powstaje wraz z odejściem uczonego luka, bowiem nie ma zbyt dużego zainteresowania wśród medioznawców w pedagogice tą właśnie subdyscypliną nauki zapewne dlatego, że znacznie wyższe wynagrodzenie uzyskują poza środowiskiem akademickim. Nasz pedagog, em. prof. UAM W. Skrzydlewski był oddany służbie nauce i oświacie, wspierając doktorantów w podejmowaniu badań w tym zakresie. 

W latach 2015-2024 W. Skrzydlewski zrecenzował 11 dysertacji doktorskich, był recenzentem w 7 postępowaniach habilitacyjnych oraz wypromował 8 doktorów nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika. Od 2015 roku habilitowali się w pedagogice wypromowani przez W. Skrzydlewskiego doktorzy, jak: dr hab. Agnieszka Iwanicka oraz dr hab. Natalia Małgorzata Walter (Łukanowska) - obie są zatrudnione w WSE UAM. To jest najlepsze świadectwo kompetencji naukowo-badawczych naszego Profesora, którego rozprawy naukowe cieszą się dużym uznaniem i są cytowane przez kolejnych badaczy. Są to:

Książki autorskie:

1. Uniwersytecki wykład telewizyjny, Poznań 1980, Wydawnictwo Naukowe UAM.
2. Edukacyjne zastosowanie telewizji, Warszawa 1985, WSiP.
3. Technologia kształcenia - Przetwarzanie informacji - Komunikowanie,  Poznań 1990, Wydawnictwo Naukowe UAM.



4. Edukacyjne zastosowania telewizji (wyd. II, zmienione i powiększone), Warszawa 1989, WSiP.
5. Media – Aktualizacje encyklopedyczne. Suplement do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej Wydawnictwa Gutenberg, Poznań 1998, Wyd. Kurpisz.
6. Muzyka popularna. Aktualizacje encyklopedyczne. Suplement do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej Wydawnictwa Gutenberga, Tom 12, Poznań 1999, Wyd. Kurpisz, (współautor R. Gloger).
7. Popularna encyklopedia mediów, red. J. Skrzypczak, Poznań 1999, wyd. Kurpisz.



8. Ilustrowany leksykon muzyki popularnej, Poznań 2002, wyd. Kurpisz, współautor R.Gloger. 

Z prof. Wacławem Strykowskim wydał W. Skrzydlewski monografię:  



Dr hab. W. Skrzydlewski był też cenionym dziennikarzem muzycznym w Radiu Merkury (1990-2004), Górny Promotion oraz w Wydawnictwie Miejskim Posnania. Opublikował ponad 1000 programów radiowych, wydał 25 fonogramów, w tym dwa tytuły zostały nagrodzone Złotą i Platynową płytą ZPAV (Związku Producentów Audio-Video). 

Już jako emerytowany profesor zatrudnił się w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu, gdzie powstała dzięki niemu unikatowa w Polsce specjalność - "Dziennikarstwo Muzyczne" dla studentów studiów I i II stopnia. 

Zachowujemy w pamięci społecznej, pedagogice naukowej i oświacie dokonania zm. profesora UAM, dzieląc z Rodziną i Współpracownikami ból po jego odejściu. 

Niech spoczywa w pokoju!   

04 sierpnia 2024

4 sierpnia

 


Tego dnia centralna prasa donosiła, że "(...) blisko 14 milionów egzemplarzy liczy jednorazowy nakład wydawanych w Polsce Ludowej dzienników. Dostarczenie ich do rąk czytelników, z których wielu mieszka z dala od szlaków kolejowych, jest zagadnieniem poważnym i skomplikowanym"(TL, 2004 NR 215, s.1).

Dziś zagadnienie to nie jest już skomplikowane, chociaż ma poważny wymiar, a to dzięki Internetowi - cyfrowej dostępności do wiadomości z kraju i ze świata. 

4 sierpnia 1954 roku Polska Agencja Prasowa informowała o tym m.in., że "(...) z dokonanych obliczeń, chłopi województwa poznańskiego i białostockiego wykonali z nadwyżką lipcowe zadania w realizacji obowiązkowych dostaw zbóż dla państwa. Chłopi woj.poznańskiego wykonali swoje zadania na miesiąc lipiec w 103,6 proc., a chłopi woj. białostockiego - w 124,6 proc." (tamże).


W siedemdziesiąt lat później PAP już nie komunikuje o stanie zbioru zbóż w III RP, a przecież są to dni kampanii żniwnej. Tak wówczas jak i w tym roku pogoda sprzyjała nasileniu prac żniwnych.


4 sierpnia 1954 roku PAP informowała jeszcze o opuszczeniu miasta Wietnamu północnego przez oddziały francuskie oraz o aresztowaniu w NRD znacznej liczby agentów organizacji szpiegowskiej Gehlena i wywiadu amerykańskiego. W dniu dziejszym PAP informuje o tym, co niedobrego jedzą sportowcy w wiosce olimpijskiej oraz o wymianie w Ankarze szpiegów  między USA a Rosją. 

Warto jeszcze odnotować, że siedemdziesiąt lat temu:

- średnia pensja wynosiła 975 zł., zaś ceny produktów spożywczych  kształtowały się następująco:

* chleb 2,50 zł

* czekolada 19 zł

* kiełbasa Myśliwska 51 zł. za 1 kg

* wino owocowe 0,70 l - 13,20 zł

* cukier 1 kg 12 zł

* mleko 1 l - 2,50 zł.

Siedemdziesiąt lat temu rozegrano pierwszy Memoriał Janusza Kusocińskiego, zaś RFN pokonał Węgry w finale Mundialu. W dniu dziejszym polscy olimpijczycy mają szansę na zdobycie medali. 







17 lipca 2024

Poetyckie "Motyle" Marii Filochy

 


Uczennica V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku Maria Filocha wydała debiutancki tomik wierszy p.t. "Motyle". Poeci od wieków są zwierciadłem a może i sumieniem własnego środowiska życia. Zapraszają nas od czasu do czasu do pokoju własnej duszy, do poznania głębi swoich/naszych doznań, odczuć, doświadczeń, a więc do tej przestrzeni, która u zdecydowanej większości z nas jest głęboko skryta, nieuświadamiana, a może i spychana w zapomnienie. 

Czytając, a raczej współprzeżywając z autorką twórczy ślad jej uczuć, podziwiam nie tylko jej talent, zdolność do poetyckiego komunikowania spraw radosnych i bolesnych, wzruszających i porażających, rozczulających i oczywistych, oczekiwanych i niespełnionych. Doskonale rozumiem, jak trudno pogodzić się z tym, że mimo małych i wielkich dramatów, uniesień i porażek, przyjdzie nam wielokrotnie powtarzać, że świat toczy się dalej. "Tramwaj jeździ o tej samej porze, nieważne, jak głośno krzyczę" (s.8)

Ktoś może zapytać, kogo w istocie obchodzą czyjeś wewnętrzne rozterki, wspomnienia ważnych chwil czy przeistaczające się w natarczywe myśli emocje, z którymi trzeba sobie poradzić, uporać z tym, co jest w nich niebezpieczne, by z uśmiechem powracać do tego, co jest piękne. "Strach jest tylko martwa duszą, bez kręgosłupa, który by mógł ja unieść" (s.14)

Filocha mówi nie tylko sobą, ale także nami, istotami ludzkimi, których zmysłowość jest podobna, ale nie tożsama. Zapewne jej wrażliwość na kontakt z drugim człowiekiem, tym bardziej kimś bliskim, kogo się pokochało, ale doświadczyło rozstania, zdrady, rozczarowania, sprawiła, że musiała wyrazić swój ból, pisząc krzykiem własnych słów:

"Każdy jest nieprawdziwy, ułudny

Wciąż manipulują, oszukują, kłamią

Złe karty los podrzuca

A ja blefować się nie nauczyłam" (...) (s.20).

          Poetka wie, że nadzieja umiera ostatnia, "Tak łatwo ją znaleźć - w promieniach słońca, że będzie lepiej" (s.23), toteż upomina się o tych, którzy nie radzą sobie z własnymi problemami, by nie ulegli defetyzmowi, demonom zła i nie pozwolili zaprowadzić się ze światła w najgorszy mrok psychoduchowej czy fizycznej ruiny. Uświadamia nam, jak ważna jest pamięć tego, co było ludzką radością, odkryciem, przyjaźnią, miłością, spotkaniem z pięknem, dobrem i prawdą w sytuacji, gdy tak trudno zapomina się o tym, co było dla nas przykre, bolesne, dramatyczne, co "dusi, drapie, dźga, truje" (s.33).        

Jest też w wierszach poetki odcisk szkolnych doznań, autorefleksji, które są bardziej rozczarowaniem niż zachwytem, chociaż docenia to, że nauczono ją czytać i pisać. Zabrakło jej jednak kształcenia umiejętności życia, radzenia sobie z jego naturalnymi i społecznymi kryzysami, a więc tego, co w czasach płynnej ponowoczesności jest tak bardzo potrzebne nastolatkom. Dlatego wypomina nauczycielom brak personalizowanego kształcenia, dostrzeżenia przez nich, że w klasie szkolnej są tętniące życiem istoty ludzkie, które mają poważne problemy z poradzeniem sobie z jego gorzkim i słodkim smakiem, z istniejącym między nimi murem obojętności, depersonalizacji.  

"Uczą mnie w szkole, jak płacić podatki

A nie jak za życie płacić

Jak z Bogiem się targować, by łzę na uśmiech zamienić

Uczą mnie w szkole, jak y dla x znaleźć

Ale nikt mi nie mówił, jak w twoich oczach się odnaleźć

Jak miłość tak zawiłą zrozumieć (...)

Uczyli mnie tak wiele o nauce

A nie nauczyli o życiu nic" (s.43)     

         Poetka pisze o miłości i rozstaniach, przyjaźni i zadawanych ranach z taką dojrzałością i hiperwrażliwością, że to jej wiersze są nauczaniem życia tych, którzy nie potrafią docenić jego wyjątkowego znaczenia i współobecności. Miejscami moralizuje, oskarża, poucza, domaga się wzajemności, podejmując próbę zobowiązania kogoś do powrotu, do wywołania ze swojej pamięci tych myśli i uczuć, wspólnych słów, gestów i spojrzeń, które będą sprzyjać rekoncyliacji.

Jeśli to się nie spełni, to zamknie się w swoim świecie, do którego już nikt nie będzie miał dostępu, chyba że odsłoni swoje blizny w kolejnym tomiku wierszy

 „I nikt więcej nie będzie męczyć mnie” (s. 94).        

           Męczmy poetkę, by była z nami i dla nas swoim życiem i twórczością, i by nie bolało ją serce, bo marzenia są jak motyl. „Czy one zostaną, czy też odlecą do kogoś innego? A ty? Co z tobą?” (s.132)


Życzę wszystkim pogodnych, radosnych wakacji, by czas urlopu sprzyjał odnowie sił i wzmocnieniu zdrowia!   Słowami poetki ogłaszam przerwę na jakiś czas:


"Razem z echem cudzych pragnień

Razem z wiatrem morskich łaknień

Biała plama sie przesuwa, wzbija w niebo ... Byle niezbyt daleko" (s.105)  


16 lipca 2024

Pedagogiczna prowokacja

 



Wczoraj opublikowałem dokument, który był klasyczną prowokacją historyczno-pedagogiczną, bowiem rzeczywiście istnieje on w gmachu MEN, ale ... w jego archiwach. To Zarządzenie Ministra Oświaty  z 7 kwietnia 1953 r. (Nr SO - 7-1752/53) w sprawie wytycznych do pracy wychowawcy klasowego. Zostało ono opublikowane także w książce Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego w serii "Z Przodujących Doświadczeń Pedagogicznych" pod redakcją Krystyny Kuligowskiej i Barbary Wilgockiej. Pracę zbiorową wydały PZWS a ten tom serii ukazał się pod redakcją naukową Wincentego Okonia

Po wczorajszym wpisie otrzymałem listy od czytelników: 

"Szanowny Panie Profesorze, zainteresował mnie dzisiejszy wpis na blogu o obowiązkach wychowawcy, ponieważ gdy prowadziłam wywiady z uczniami szkół (...), na potrzeby swoich badań, najczęściej wskazywali wychowawcę jako osobę, której ufają. Być może, powołam się na tę propozycję jako jeden z przykładów próby regulacji pracy wychowawcy".

"Przeczytałam wpis o rozporządzeniu dotyczącym obowiązków wychowawczy. To ciekawe! Nie wydaje mi się, by dotyczyło to współczesnych realiów (choć niektóre rzeczy warte przemyślenia), ale chętnie poznałabym źródło." 

Skoro ma nie być HiT-u a w czasie studiów nie ma czasu na badanie dokumentów oświatowych, to postanowiłem przypomnieć studiującym pedagogikę i na kierunkach z przygotowaniem nauczycielskim przodujące doświadczenia pedagogiczne lewicy, która była zachwycona powyższa regulacją prawa oświatowego dla szkół. 

W powyższej książce wstęp otwierał następujący akapit: 

"Zagadnieniami wychowania żyją nie tylko nauczyciele i wychowawcy, lecz cały nasz naród. Bolesław Bierut w referacie wygłoszonym na Kongresie Zjednoczeniowym Partii podkreślił, że wychowanie jest jednym z najważniejszych czynników niezbędnych do przekształcenia naszego narodu w naród socjalistyczny. "A zatem partia proletariatu na czoło swych zadań musi postawić wychowanie ludzi - najbardziej cennego ze wszystkich istniejących w świecie kapitałów - wychowanie i kształcenie kadr, które decydują o wszystkim, tzn. decydują o zwycięstwie socjalizmu". W tych warunkach wychowanie młodego pokolenia na pełnowartościowych obywateli Polski Ludowej, budowniczych socjalizmu, stanowi najistotniejszy cel pracy szkolnej" (s.3)

Potem obie autorki-redaktorki piszą o tym, że "wychowanie burżuazyjne polega przede wszystkim na dawaniu dziecku sfałszowanego obrazu świata i utrudnia mu poznania prawdy" (s.4). 

Gdyby ktoś nie wiedział, jakie doświadczenia - zdaniem tych autorek - były przodującymi na świecie, to przypominam z wstępu do tego zbioru: 

"Problem pracy wychowawcy klasowego jest szczególnie żywo omawiany w ZSRR. Interesuje się nim również radziecka literatura pedagogiczna, jak np. podręczniki pod red. I. Kairowa czy B. Jesipowa  M. Gonczarowa lub wreszcie I. Ogrodnikowa i P. Szimbiriowa, podczas gdy np. podręczniki burżuazyjne nie tytlko nie zajmowały się pracą wychowawcy klasowego, lecz w ogóle pomijały milczeniem zagadnienie nauczyciela" (s.6).



 

Proszę jednak nie wbijać się w kompleksy, bo w psychologii wychowawczej mieliśmy jeszcze zdolniejszych profesorów tej dyscypliny. 

Maria Żebrowska dokonała w latach 1950-1951 znacznej przeróbki w trzecim wydaniu podręcznika Stefana Baleya. Autor nigdy nie wyraziłby na to zgody, toteż sprawczyni niegodnej manipulacji jego tekstem, potwierdziła to asekuracyjnie: "(...) Autor wprowadził wiele zmian i uzupełnień, całości jednak nie przygotował ostatecznie do druku" (1). Psycholog ideologicznie zmanipulowała tekst podręcznika S. Baleya dopisując (bez jego zgody a po jego śmierci) akapity i przypisy do radzieckiej pedagogiki i psychologii, które miały nadać im aktualność ku chwale bolszewickiej wersji uprawiania tzw. nauki. W podrozdziale zatytułowanym po leninowsku - „Produkty (wytwory) wychowania” dopisała nieistniejące w autorskim (a więc wcześniejszym) wydaniu zdania typu: 

"Widzieliśmy już poprzednio, jak trudno jest oddzielić źródła i materiały (przedmioty) wychowania od ich produktów (wytworów). Musieliśmy więc niejednokrotnie zahaczać o te ostatnie mówiąc o pierwszych. Obecnie jednak dokonamy krótkiego przeglądu tego, co wychowanie osiąga czy też usiłuje osiągnąć" (s.91) (...) 

po czym pojawia się tekst z przedwojennych lektur S. Baleya, by dodać w nim po analizie przez niego roli nawyków u ludzi, ideologiczny wtręt:  

"Duże znaczenie formowania nawyków przy wychowaniu podkreśla dzisiejsza pedagogika radziecka – oraz załączony do tego przypis: Porównaj: N.K. Gonczarow, Osnowy piedagogiki, Moskwa 1947, s. 463 i nast. Wcześniej pedagogiką nawyków interesował się K. D. Uszyński" (s.92) .

Natomiast w rozdziale omawiającym „Uczenie się i wychowanie a potrzeby” M. Żebrowska dopisała: 

"Trzeba stwierdzić, że również psychologia radziecka, idąc tu samodzielnymi drogami, podkreśla ważność potrzeb dla rozumienia dynamiki osobowości, opatrując zdanie odnośnikiem do podręczników radzieckich psychologów – S. Ł. Rubinsztejna i K. N. Korniłowa". 

Takich sowieckich podróbek w tekście Baleya jest wiele. Wspominam o tym, gdyż w znakomitym wyborze tekstów Bogdana Nawroczyńskiego filozof wychowania Lech Witkowski pomija przejęcie katedry Nawroczyńskiego przez Wincentego Okonia, natomiast niesłusznie wymienia nazwisko Stefana Baleya (w: B. Nawroczyński, Oddech myśli, 2020, s. 598) jako tego, który rzekomo składał stalinowskiej władzy wiernopoddańcze hołdy. Tymczasem tak nie było. Zapewne zmyliły go wprowadzone do podręcznika S. Baleya treści z radzieckiej literatury, na co on sam by nie pozwolił, gdyby żył.         

Mój wczorajszy wpis był prowokacją do refleksji na temat nonsensownego utrzymywania w szkolnictwie socjalistycznie utrzymywanej roli wychowawcy klasowego, który bierze dodatek, ale nic nie musi czynić poza odbębnieniem godziny wychowawczej (a raczej sprawozdawczej). 



Wciąż zatem aktualne jest pytanie, czym jest wychowanie w klasie szkolnej?  Kim ma być wychowawca klasy? Administratorem frekwencji uczniów w szkole, wystawianiem im co semestr stopnia zachowania a na koniec roku wypisywaniem świadectw szkolnych?  

Wychowawcą powinien być każdy nauczyciel bez dodatku, bez tak przypisanej urzędowo funkcji, ale z wysoką pensją, by interesował się swoimi uczniami. Utrzymujemy ten skansen pozorowania wychowania, które większości w ogóle nie obchodzi, bo części nauczycieli nie interesują losy ich uczniów. 

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie wyjaśnia, czym jest wychowanie i bycie wychowawcą w klasie szkolnej?  Może to i dobrze, bo strach pomyśleć, co by było, gdyby wydobyło z archiwum przywołane przeze mnie Zarządzenie z 1953 roku i wydało je w dostosowanej formie do oczekiwań lewicowej władzy A.D. 2024.  







[1] M. Żebrowska, Od Redakcji [w:] S. Baley, Psychologia wychowawcza w zarysie, Warszawa: PWN 1960