Ministra
edukacji Barbara Nowacka odwołała dyrektora Centralnej Komisji
Egzaminacyjnej dr. nauk humanistycznych Marcina Smolika, który wytrzymał na tym
stanowisku dość długo (w stosunku do swoich poprzedników), bo aż dziesięć lat,
od 2013 roku, kiedy najpierw został pełniącym obowiązki dyrektora CKA a w rok
później już "wygrał" konkurs na to stanowisko.
Teraz zapewne będzie podobnie, bowiem pełniącym obowiązki dyrektora CKE został dotychczasowy wicedyrektor tej instytucji mgr ekonomii Horacy Dębowski. Z Biuletynu Informacyjnego CKE dowiadujemy się, że ów p.o. dyrektora "[O]d ponad 10 lat prowadzi projekty badawcze oraz wdrożeniowe w obszarze szkolnictwa zawodowego i rynku pracy dla polskich ministerstw oraz instytucji Unii Europejskiej. Reprezentuje Polskę w Grupie Doradczej ds. Europejskiej Ramy Kwalifikacji przy Komisji Europejskiej".
Czy ktoś zna raporty z tych badań autorstwa wicedyrektora?
Nie
ma sensu ubiegać się o to stanowisko, mimo ogłoszonego konkursu, bo w polityce
oświatowej nic się nie zmienia i nie zmieni, dopóki o edukacji publicznej
decydować będą partyjni nominaci zainteresowani głównie wynikami sondaży
opinii publicznej o nich samych i ich partii-dobrodziejki. Czytając warunki,
jakie musi spełnić kandydat na dyrektora, możemy przekonać się, że jest to
tylko i wyłącznie administracyjna konieczność, gra pozorów, która niewiele
zmieni w systemie egzaminów państwowych.
Tak długo, jak podlegają one resortowemu ministrowi, każdy kolejny dyrektor CKE będzie musiał podporządkować się woli partyjnych decydentów. Wyjątkiem był pełniący tę funkcję prof. Krzysztof Konarzewski (dydaktyk, metodolog badań pedagogicznych), którego jednak szybko odwołano, skoro chciał być na tym stanowisku kompetentnym decydentem.
W CKE nie ma mowy o rzeczywistych kompetencjach, które są potrzebne w zarządzaniu tak odpowiedzialnym procesem pomiaru osiągnięć szkolnych uczniów, gdyż sprawujący władzę potrzebują
wiernego linii politycznej "decydenta" broniącego polityków przed krytyką
społeczną.
Ta
zaś nie zniknie, ponieważ należałoby znacząco finansować proces egzaminacyjny,
począwszy od zatrudniania do konstruowania zadań wysokiej klasy specjalistów,
nauczycieli-mistrzów dydaktyki rozumiejących psychopedagogiczne uwarunkowania
egzaminów oraz odpowiednio wynagradzać także tych, którzy są kompetentnymi
egzaminatorami.
Na
to nie było pieniędzy, toteż dr M. Smolik był skazany na częściowe zatrudnianie
niekompetentnych egzaminatorów, gdyż była to trudna i nisko opłacana dodatkowa praca nauczycieli. Jest to od lat możliwe, gdyż na "bezrybiu i rak
rybą". Chroni tych niekompetentnych egzaminatorów prawo oświatowe, które gwarantuje im
nieodpowiedzialność za popełniane błędy. Te zaś są czynnikiem decydującym o
losach życiowych części absolwentów szkół podstawowych i średnich.
Powróćmy jednak do "konkursu". Obecny
wicedyrektor może śmiało ubiegać się o to stanowisko, gdyż spełnia wszystkie,
kluczowe warunki, jakie zostały określone w warunkach tego
"konkursu":
1)
posiada wykształcenie wyższe i tytuł zawodowy magister, magister inżynier lub
równorzędny;
2)
posiada co najmniej dziesięcioletni staż pracy obejmujący co najmniej trzyletni
staż pracy na stanowisku kierowniczym lub związanym z kierowaniem pracą
zespołu;
3)
posiada doświadczenie związane z organizowaniem egzaminów lub prowadzeniem
badań w zakresie egzaminowania;
(...)
11)
zna regulacje prawne z zakresu oświaty, w szczególności dotyczące
przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty, egzaminu maturalnego, egzaminu
potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie, egzaminu zawodowego i egzaminów
eksternistycznych, a także z zakresu zamówień publicznych, finansów publicznych
oraz zarządzania projektami współfinansowanymi ze środków Europejskiego
Funduszu Społecznego;
12)
ukończyła formy doskonalenia obejmujące problematykę dokonywania pomiaru
dydaktycznego lub udokumentowała udział w programach lub badaniach związanych z
pomiarem dydaktycznym;
13)
zna systemy oceniania w krajach Unii Europejskiej (...)".
Możemy
życzyć zwycięskiemu w "konkursie" dyrektorowi (ktokolwiek by nim został) satysfakcji z częściowo
tylko nowej roli zawodowej i rzekomo profesjonalnej autonomii. 🤣
Ministerstwo informuje (odczyt 15.09.2024), ze dyrktorem CKE został prof. UŁ Robert Zakrzewski, prawnik, b. prorektor UŁ. To jednak jest poważna zmiana na uczonego, chemika, wieloletniego eksperta CKE.
(Foto: moje)