Uczennica V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku
Maria Filocha wydała debiutancki tomik wierszy p.t. "Motyle". Poeci
od wieków są zwierciadłem a może i sumieniem własnego środowiska życia. Zapraszają nas od czasu do czasu do pokoju
własnej duszy, do poznania głębi swoich/naszych doznań, odczuć, doświadczeń, a więc do tej przestrzeni,
która u zdecydowanej większości z nas jest głęboko skryta, nieuświadamiana, a
może i spychana w zapomnienie.
Czytając,
a raczej współprzeżywając z autorką twórczy ślad jej uczuć, podziwiam nie tylko
jej talent, zdolność do poetyckiego komunikowania spraw radosnych i bolesnych,
wzruszających i porażających, rozczulających i oczywistych, oczekiwanych i
niespełnionych. Doskonale rozumiem, jak trudno pogodzić się z tym, że mimo
małych i wielkich dramatów, uniesień i porażek, przyjdzie nam wielokrotnie
powtarzać, że świat toczy się dalej. "Tramwaj jeździ o tej samej porze,
nieważne, jak głośno krzyczę" (s.8).
Ktoś
może zapytać, kogo w istocie obchodzą czyjeś wewnętrzne rozterki, wspomnienia
ważnych chwil czy przeistaczające się w natarczywe myśli emocje, z którymi
trzeba sobie poradzić, uporać z tym, co jest w nich niebezpieczne, by z
uśmiechem powracać do tego, co jest piękne. "Strach jest tylko martwa
duszą, bez kręgosłupa, który by mógł ja unieść" (s.14).
Filocha
mówi nie tylko sobą, ale także nami, istotami ludzkimi, których zmysłowość jest
podobna, ale nie tożsama. Zapewne jej wrażliwość na kontakt z drugim
człowiekiem, tym bardziej kimś bliskim, kogo się pokochało, ale doświadczyło
rozstania, zdrady, rozczarowania, sprawiła, że musiała wyrazić swój ból, pisząc
krzykiem własnych słów:
"Każdy
jest nieprawdziwy, ułudny
Wciąż
manipulują, oszukują, kłamią
Złe
karty los podrzuca
A
ja blefować się nie nauczyłam" (...) (s.20).
Poetka wie, że nadzieja umiera ostatnia, "Tak łatwo
ją znaleźć - w promieniach słońca, że będzie lepiej" (s.23), toteż upomina
się o tych, którzy nie radzą sobie z własnymi problemami, by nie ulegli
defetyzmowi, demonom zła i nie pozwolili zaprowadzić się ze światła w najgorszy
mrok psychoduchowej czy fizycznej ruiny. Uświadamia nam, jak ważna jest pamięć
tego, co było ludzką radością, odkryciem, przyjaźnią, miłością, spotkaniem z
pięknem, dobrem i prawdą w sytuacji, gdy tak trudno zapomina się o tym, co było
dla nas przykre, bolesne, dramatyczne, co "dusi, drapie, dźga, truje"
(s.33).
Jest
też w wierszach poetki odcisk szkolnych doznań, autorefleksji, które są
bardziej rozczarowaniem niż zachwytem, chociaż docenia to, że nauczono ją
czytać i pisać. Zabrakło jej jednak kształcenia umiejętności życia, radzenia
sobie z jego naturalnymi i społecznymi kryzysami, a więc tego, co w czasach
płynnej ponowoczesności jest tak bardzo potrzebne nastolatkom. Dlatego wypomina
nauczycielom brak personalizowanego kształcenia, dostrzeżenia przez nich, że w
klasie szkolnej są tętniące życiem istoty ludzkie, które mają poważne problemy
z poradzeniem sobie z jego gorzkim i słodkim smakiem, z istniejącym między nimi
murem obojętności, depersonalizacji.
"Uczą
mnie w szkole, jak płacić podatki
A
nie jak za życie płacić
Jak
z Bogiem się targować, by łzę na uśmiech zamienić
Uczą
mnie w szkole, jak y dla x znaleźć
Ale
nikt mi nie mówił, jak w twoich oczach się odnaleźć
Jak
miłość tak zawiłą zrozumieć (...)
Uczyli
mnie tak wiele o nauce
A
nie nauczyli o życiu nic" (s.43)
Poetka pisze o miłości i rozstaniach,
przyjaźni i zadawanych ranach z taką dojrzałością i hiperwrażliwością, że to
jej wiersze są nauczaniem życia tych, którzy nie potrafią docenić jego wyjątkowego
znaczenia i współobecności. Miejscami moralizuje, oskarża, poucza, domaga się
wzajemności, podejmując próbę zobowiązania kogoś do powrotu, do wywołania ze
swojej pamięci tych myśli i uczuć, wspólnych słów, gestów i spojrzeń, które będą
sprzyjać rekoncyliacji.
Jeśli to się nie spełni, to zamknie się w swoim
świecie, do którego już nikt nie będzie miał dostępu, chyba że odsłoni swoje blizny
w kolejnym tomiku wierszy
„I nikt
więcej nie będzie męczyć mnie” (s. 94).
Męczmy poetkę, by była z nami i dla nas swoim życiem i twórczością, i by nie bolało ją serce, bo marzenia są jak motyl. „Czy one zostaną, czy też odlecą do kogoś innego? A ty? Co z tobą?” (s.132)
Życzę wszystkim pogodnych, radosnych wakacji, by czas urlopu sprzyjał odnowie sił i wzmocnieniu zdrowia! Słowami poetki ogłaszam przerwę na jakiś czas:
"Razem z echem cudzych pragnień
Razem z wiatrem morskich łaknień
Biała plama sie przesuwa, wzbija w niebo ... Byle niezbyt daleko" (s.105)