"Die gelähmte Bildungsrepublik. Plädoyer für eine veränderte
Reformpolitik" to tytuł interesującej monografii o reformowaniu edukacji szkolnej w Niemczech. W przekładzie na
język polski tytuł książki autorstwa docenta ekonomii,
pedeutologa, trenera i doradcy w doskonaleniu zawodowym nauczycieli Heinza Klipperta brzmi: „Paraliż republiki szkolnej. Glossa do zmieniającej się polityki
reform”.
W kraju sąsiadów po zachodniej stronie Odry szkolnictwo jest
ustawicznie reformowane oddolnie z wsparciem krajowych ministerstw edukacji,
samorządów, instytucji naukowo-badawczych i podmiotów gospodarczych, w tym
banków. W najnowszych planach reform oświatowych zwraca się
uwagę na konieczność uwzględnienia poprawy wyników piętnastolatków niemieckich
szkół średnich na podstawie międzynarodowych badań PISA,
ale także na przyjęty przez rząd pakt dotyczący cyfrowej edukacji, likwidację
jednego z typów szkół ponadpodstawowych I stopnia, jakimi były szkoły główne
(Hauptschulen) czy wprowadzenie do szkół inkluzyjnych nowego programu wsparcia
uczniów zaniedbywanych społecznie w ich środowisku życia domowego.
Podobnie jak
w innych krajach, także w Niemczech odczuwane są negatywne dla jakości
(wy-)kształcenia młodych pokoleń skutki pandemii Covid-19, ale także
sygnalizowane problemy braku nauczycieli i obciążeń zawodowych jeszcze
pracujących w szkolnictwie, zniszczenia budynków szkolnych, zbyt wczesne
selekcjonowanie uczniów kończących szkołę podstawową czy problem nadużywania
mediów cyfrowych przez uczniów w ich codziennej aktywności pozaszkolnej. W setkach szkół, które włączyły się do programu PSE („Pädagogischen
Schulentwicklung”) „Pedagogicznego rozwoju szkół”, doszło do wielu korzystnych
zmian w kulturze szkolnej nauczania i uczenia się, oddolnie wdrażanych przez
nauczycieli innowacji dydaktycznych oraz wzrostu współpracy w zespołach
nauczycielskich na rzecz doskonalenia procesu kształcenia.
Zdaniem
autora tej książki, podmiot prowadzący szkołę nie może zmuszać nauczycieli do
wprowadzania innowacji, stąd nadal w wielu szkołach brakuje nowego myślenia i
działania pedagogicznego. Autor czyni zatem przedmiotem analiz w tej rozprawie kwestie przyczyn, dla których tak trudno jest o szerszy zasięg
zaistnienia w szkolnictwie koniecznych reform, zmian edukacyjnych. Nadal
aktualne jest poszukiwanie odpowiedzi na pytania:
„Jak wychowywać demokratów?
Które struktury ustroju szkolnego sprzyjają partycypacji i samostanowieniu
uczniów?
Jak eliminować niski poziom wykształcenia części społeczeństwa, by
dzięki edukacji możliwe było techniczno-gospodarcze unowocześnianie kraju?”
(s.13)
Klippert dokonał analizy polityk oświatowych w Niemczech dociekając zgodnie z
podejściem krytyczno-konstruktywistycznym powodów, dla których reformy ustroju
szkolnego, programów i modeli kształcenia oraz demokratyzacji nie
znajdują powszechnego odzwierciedlenia w toku zajęć szkolnych. Tymczasem od
połowy lat 70. XX wieku reformy szkolne dotyczyły kwestii, które miały
charakter pedagogiczny, ale i społeczno-polityczny, etyczny czy wynikający z
teorii kształcenia.
Określają to nazwy reform: „wspieranie zdolności,
wyrównywanie szans edukacyjnych, uczenie się w zespole, poszerzanie
kompetencji, indywidualizacja, inkluzja, digitalizacja, współpraca nauczycieli,
współdziałanie rodziców, autonomia szkolna” (tamże, s. 19). Jednak rynek pracy
od lat upomina się o lepsze przygotowanie uczniów do podejmowania ról
zawodowych. Dynamicznie rozwijająca się gospodarka, pojawiające się nowe usługi
wymagają dynamicznych zmian w procesie kształcenia młodzieży.
Oczekuje się od edukacji szkolnej wyższego poziomu osiągania przez młodzież takich kluczowych kompetencji, jak samodzielność, zdolność do
podejmowania własnych inicjatyw, pracy w zespole, umiejętność rozwiązywania
problemów, umiejętności fachowe oraz związane z pozyskiwaniem, opracowywaniem i
wykorzystywaniem informacji, w tym samodzielności w pozyskiwaniu wiedzy naukowej.
O ile w XX wieku zaliczano do kluczowych kompetencji zawodowych kompetencje
zawodowe, umiejętności metodyczno-strategiczne w zawodzie np. umiejętności
analityczne, wizualizacyjne, planowania i organizacyjne, kompetencje społeczne,
medialne i osobiste, a w tym przypadku otwartość, wytrwałość w dążeniu do celu,
kreatywność, umotywowanie, elastyczność, zdolność do samokrytyki, o tyle już w
pierwszej dekadzie XXI wieku nastąpiła zmiana. Z badań wynika następujący ich ranking:
„niezawodność i umiejętności uczenia się (98 proc. wskazań),
świadomość
odpowiedzialności (94 proc.),
kompetencje matematyczne (91 proc.),
zdolność do
samokrytyki (85 proc.),
zdolność do rozwiązywania konfliktów (83 proc.),
zdolność do
rozwiązywania problemów (77 proc.),
elastyczność (76 proc.),
odporność na
trudności (71 proc.),
samodzielność (62 proc.)
umiejętność pracy w zespole (56
proc.)” (s. 24).
Tego
typu dane starzeją się szybciej niż wydaje się autorowi, który je przytacza.
Przytaczane przez niego wyniki sondażu sprzed sześciu lat są
przestarzałe, toteż nie można traktować jego krytyki jako aktualnej i
sensownej. Dynamika zmian także w infrastrukturze cyfrowej jest tak duża, że
powyższego rodzaju informacje i narzekania tracą na znaczeniu.
To także pokazuje, jak
bezcelowe jest operowanie odległymi już w czasie danymi, by nie traktować
poważnie wyrazów niezadowolenia z niewielkiego poziomu zmian w powyższym
zakresie, skoro te mogły już nastąpić zanim ukazała się recenzowana w tym
miejscu i momencie książka Klipperta. Sondowanie opinii pracodawców jest być
może atrakcyjne dla ekonomistów, ale nie dla pedagogów, którzy muszą brać pod
uwagę to, co trwa w dłuższej perspektywie czasowej, co jest niezależne od
nastrojów polityków, wahań giełdowych kursów, pandemii czy wojen.
(Samo-)kształcenie i (samo-)wychowanie są procesami, które istnieją wbrew nawet
najbardziej niekorzystnym uwarunkowaniom politycznym, kulturowym, gospodarczym
itp. Zdaniem
niemieckiego eksperta szkoła powinna sprzyjać wyrównywaniu szans edukacyjnych dzieci z
środowisk o niskim kapitale kulturowym i socjalnym. Zdecydowanie lepiej
rozwiązywany jest ten problem w szkolnictwie szwedzkim, fińskim czy kanadyjskim
(s.27).
Wiele dzieci chce się uczyć, ale nie są w stanie, toteż bezmyślnie
wkuwają wiedzę, by uzyskać promocję. Nie mogą liczyć na wsparcie nauczycieli, na ich
integralne podejście do pracy dydaktycznej, a uwzględniające to, by każdy uczeń
mógł dzięki edukacji „umieć-wiedzieć i chcieć” (Können-Wissen-Wollen).
Z
przytaczanych przez Klipperta badań oświatowych wynika, że w wielu
niemieckich szkołach nadal przeważa kultura nauczania podającego (paradygmat obiektywistyczny, behawioralny - jak określa go Dorota Klus-Stańska) zamiast orientacji
nauczycieli na kulturę uczenia się, a więc na paradygmat konstruktywistyczny. Musi nastąpić przeorientowanie podejścia
nauczycieli do procesu kształcenia w kierunku wspierania i wzmocnienia
umiejętności uczniów do samodzielnego uczenia się.
Rozbudzenie
potrzeb innowacyjności w cyfrowym uczeniu się stanowi nowe wyzwanie dla
oświaty. W wielu szkołach nadal brakuje laptopów, tablic interaktywnych,
odpowiednich programów do uczenia się oraz bezprzewodowego dostępu do sieci i
możliwości korzystania z platform edukacyjnych. Autor podaje dane z 2018 roku,
kiedy to tylko 25 proc. uczniów miało dostęp w szkołach do Internetu (s.117). W
marcu 2021 roku władze Niemiec zakupiły dla szkół 70 tys. tabletów i
laptopów, by ze względu na pandemię Covid-19 wesprzeć proces kształcenia na odległość (s.119).
Narzeka się jednak w tym kraju na nieprzygotowanie nauczycieli do
pracy z mediami cyfrowymi oraz głęboko zakorzenioną w nich rutyną, ich niechęć
do pracy w środowisku cyfrowym. Mimo pozyskania przez rząd 5 mld Euro na
współfinansowanie projektów cyfrowej edukacji, władze krajów związkowych
traktowały obowiązek ich wykorzystania środków na WLAN jako naruszenie ich
autonomii.
Indywidualizm
stanowi nowe wyzwanie dla edukacji szkolnej, skoro socjolodzy wskazują na
rozwój „społeczeństwa indywiduów” (Gesellschaft der Singularitäten). Edukacja
szkolna zareagowała nań takimi formami zajęć dydaktycznych, jak swobodna praca,
indywidualne planowanie tygodniowego uczenia się, co ponoć skutkuje
wśród uczniów postawami egoizmu i narcyzmu, zaś u nauczycieli wzmacnia poczucie
zadowolenia z odciążenia ich od szczególnego angażowania się w organizację
lekcji. Problemem niemieckiej edukacji jest niewątpliwie heterogeniczność
uczniów, którzy są w oddziałach szkolnych zróżnicowani ze względu nie tylko na
płeć, ale narodowość, wyznanie, kompetencje językowe itp.
Reforma szkolna toczy
się w tym kraju pod hasłem „Szkoła dla wszystkich”, traktując inkluzję jako
włączanie do zespołów klasowych uczniów nie tylko niepełnosprawnych, ale także
reprezentujących całkiem odmienne talenty, zainteresowania, uzdolnienia, poziom
wiedzy i umiejętności, socjo-ekonomiczne i zdrowotne uwarunkowania na starcie
edukacji szkolnej. Dlatego w polityce reform pojawiło się określenie „uczyć się
razem” , chociaż rodzi to dylemat dotyczący tego, czy ma być integracja,
czy może inkluzja.
Szkolnictwo podlega idei humanizmu i
oczekiwaniom społecznym w zakresie zapewnienia dzieciom równości szans. Edukacja ma służyć rozwojowi w państwie demokracji. Nauczyciele
muszą poradzić sobie z wielobarwnością osób uczęszczających do szkół, z ich
jakże zróżnicowanym a przenikającym się pochodzeniem uczniów i ich rodziców,
wiarą, mową ojczystą, talentem (s. 39).
Kluczowym
problemem ostatnich dekad stała się konieczność uwzględnienia w reformowaniu
szkolnictwa i form kształcenia zbyt dużych obciążeń, z którymi muszą radzić
sobie nauczyciele. Coraz więcej problemów stwarzają im w czasie lekcji
uczniowie niezainteresowani uczeniem, którzy przeszkadzają innym swoim
zachowaniem zakłócają koncentrację uwagi rówieśników w klasie, są agresywni,
hałasują, generując napięcia i konflikty w zespole. Nie mogą też liczyć na
wsparcie ze strony rodziców takich uczniów. Następstwem przeciążeń
nauczycielskich jest syndrom wypalenia zawodowego, zniechęcenie do wprowadzania
innowacji dydaktycznych, a nawet nasilające się choroby psychosomatyczne.
Kolejnym
czynnikiem reform powinno być umiejętne przechodzenie nauczycieli od starej
rutyny w sferze organizacji i planowania pracy dydaktycznej do nowej rutyny
ukierunkowanej na zmianę procesu kształcenia, czynienie pracy lżejszą, bardziej
otwartą na współpracę z uczącymi się i tym samym większe oszczędzanie czasu dla
siebie, dla własnego rozwoju, do planowania nowych form i metod pracy z
uczniami. Strategia uwalniania własnych obciążeń wchodzi jednak w konflikt z
ich tradycyjnym, dyrektywnym wykształceniem. Nauczyciele wolą dominować,
kontrolować, zobowiązywać i rozliczać uczniów niż wyzwalać w nich
radość uczenia się.
Rozdział
I zamyka refleksja na temat oświaty w XXI wieku, który zobowiązuje szkolnictwo
do uwzględnienia w edukacji nowych trendów rozwojowych. Proces digitalizacji,
nowe technologie oraz metody pracy w gospodarce wymagają kształcenia nowych
umiejętności i sprawności niż dotychczas. Młode pokolenie powinno nauczyć się
żyć, pracować i uczyć się, a nie tylko cieszyć się „pięknem nowego świata”,
jaki jest jemu dostarczane w mediach społecznościowych jak Facebook, Twitter,
WhatsApp, TikTok itp.
„Jakie kompetencje muszą nabyć uczęszczający do szkół?
Jaką rolę może jeszcze odgrywać w ich życiu elastyczność, otwartość i
całożyciowe uczenie się?
Z jakimi zagrożeniami i wyzwaniami spotykają się
młodzi w nowych mediach, w Internecie?
Ile czasu będą spędzać w przyszłej pracy
a tym samym jaką rolę będzie odgrywać umiejętność korzystania z czasu wolnego?
Jakie znaczenie będzie miała partycypacja, solidarność i samostanowienie w
pięknym świecie nowych komputerów i automatów?
Czy stracą na znaczeniu zasady
pisania, czytania i liczenia? (…)
Szkoła powinna rozwijać u uczniów umiejętność
radzenia sobie z niepewnością, rozwijać u nich otwartość, samodzielność,
kreatywność, tolerancję i kompetencje do współpracy oraz wyrażania własnych
poglądów” (s.48). W szkołach należy pobudzać u uczniów zaciekawienie, eliminować
z zajęć nudę, a zatem przekształcać w nich kulturę kształcenia.
Rozdział
II dotyczy historii reform oświatowych w ostatnim sześciu dekadach, a więc od
lat 60. XX wieku. Autor syntetycznie omawia kolejno wprowadzane reformy w
ustroju szkolnym (podział na trzy typy szkół – podstawowe i średnie I oraz II
stopnia), reformy podstaw programowych kształcenia ogólnego i
zawodowego, innowacyjne podejście do kształcenia nauczycieli, powołanie
zintegrowanych szkół kształcenia holistycznego, pojawienie się rozwiązań
eksperymentalnych w szkolnictwie publicznym np. Laborschule w Bielefeld,
fascynacja innowacjami dydaktycznymi i wzrost zainteresowań modelami szkół
pedagogiki reformy np. szkoły steinerowskie, szkoły montessoriańskie, planu
jenajskiego i redukowanie orientacji na reformy odgórne typu top-down.
To jest niewątpliwie zwrot ku szkołom autonomicznym czy częściowo autonomicznym, ku rozwijaniu
różnych modeli szkół przyszłości. Wymagało to konstruowania w tych szkołach
własnych programów kształcenia i ewaluowania jakości tego procesu oraz
zwrócenia uwagi na zaniedbania wychowawcze uczniów.
Niewątpliwie szokiem były
wyniki badań PISA w 2000 roku, bowiem lokowały umiejętności nastolatków na 22
miejscu wśród wyników piętnastolatków z 32 państw należących do
OECD. Okazało się wówczas, że aż 23 proc. uczestniczących w tym pomiarze
piętnastolatków osiągnęło najniższy poziom kompetencji – 1 (na skali od 1 do
5), a dalsze 10 proc. nie osiągnęło nawet tego poziomu. Zmusiło to władze
szkolne do zmian w paradygmacie kształcenia, rewizji kultury
organizacyjnej i dydaktycznej szkół w kierunku zwiększania samodzielności
uczenia się, zwiększania autoodpowiedzialności i współpracy uczniów,
wprowadzania modułów zajęć (ścieżek) międzyprzedmiotowych oraz aktywizowania współpracy
nauczycieli w zespołach.
W
pierwszej dekadzie XXI wieku rozwija się nowy model szkoły całodniowej, w
której organizacja zajęć szkolnych i pozalekcyjnych sprzyja wyrównywaniu szans
edukacyjnych wspieraniu dzieci w rozwijaniu ich zainteresowań i talentów.
Jednak z badań Klausa Klemma z 2013 roku dotyczących poziomu osiągnięć uczniów
szkół całodziennych i pozostałych w sferze kompetencji kognitywnych wykazały,
że nie są one lepsze u uczniów szkół całodziennych od pozostałych. Jedynie
zmniejszył się odsetek uczniów niepromowanych do klas wyższego
stopnia (s. 104-105).
Nie bez znaczenia dla roli edukacji jest uwzględnienie w
niej specyficznych potrzeb uczniów wybitnie uzdolnionych, a do takich zalicza
się tych o ilorazie inteligencji powyżej 130. W Niemczech jest ich ok. 2 proc.
(s.108). To im oferuje się wsparcie stypendialne, możliwość uczenia się w
klasach starszych niż ich wiek życia, a nawet tworzy się szkoły lub klasy dla
najzdolniejszych uczniów, by umożliwić im zarazem dostęp do laboratoriów
uniwersyteckich. Dla najzdolniejszych uczniów organizowane są także obozy w kraju i
poza granicami oraz zachęca się ich do udziału w olimpiadach przedmiotowych.
Podsumowując powyższy okres reform autor stwierdza, że system szkolny nie
zmienił się znacząco, podobnie jak nie uległy i wzrostowi
osiągnięcia szkolne uczniów, gdyż te są zdeterminowane przede wszystkim
środowiskiem ich pochodzenia i poziomu wsparcia w nim. „Nie zmieniły się także
zbytnio lekcje. Wprawdzie wprowadzono nowe podstawy programowe kształcenia
ogólnego, nowe cele uczenia się, standardy edukacyjne, plany kształcenia i
programy w zakresie digitalizacji, zaistniały nowe metody aktywizujące jak
metoda projektów, pracy zespołowej, swobodnej pracy, nowe pomoce
dydaktyczne wspomagające indywidualizację uczenia się, to jednak nadal
dominuje nauczanie podające, frontalne, skoncentrowane na realizacji treści.
Innowacyjność nauczania i uczenia się nie stały się codziennością” (s.
120-121).
Rozdział
III recenzowanej książki dotyczy przyczyn porażek w polityce reform szkolnych. Ustrój szkolny jako
subsystem podlega tak różnym czynnikom, że niezwykle trudno jest je z sobą
zsynchronizować. Szczególnie trudna jest synchronizacja reform szkolnych z
polityką reform w kraju, ich nieprzejrzystością oraz procesami globalizacji,
gdyż musi ona uwzględnić typy szkół, poziomy kształcenia, przedmioty szkolne,
prawo oświatowe, zarządzanie szkolnictwem, rozwój szkół i ich finansowanie aż
po kwestie kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli.
„Wielu aktorów
sceny politycznej kieruje się zasadą minimalizowania ryzyka – „Lepiej jest nic
nie robić, niż na skutek pojawienia się zarzutów o popełnionych błędach
ryzykować niezadowolenie społeczne, bunt” (s.126).
Czynnikiem hamującym innowacyjność w edukacji jest strategiczna naiwność wielu
polityków, którzy sądzą, że wystarczy dać właściwe impulsy, by szkolna
rzeczywistość zmieniła się zgodnie z ich oczekiwaniami. Każda odgórna próba
(top-down) narzucenia czy zobowiązania do wprowadzenia zmian w szkołach
generuje opór, gdyż zderza się z przyzwyczajeniami, tradycją, niezadowoleniem.
Potrzebna jest tu inna strategia „Change-Management”, która obejmuje trzy fazy:
1) fazę rozmrażania potencjalnych aktorów zmiany, by mieli odwagę na ich
wprowadzenie,
2) fazę wdrożenia zmian dzięki zmianie postaw,
wypróbowaniu nowych wzorów działania i
3) fazę konsolidacji innowacji, jej
zinternalizowania (127-128).
Mało jest jednak innowacyjnych nauczycieli w szkołach,
gdyż natrafiają oni na wyhamowywanie ich pasji do zmian we własnym środowisku
nauczycielskim. Przecenia się także ich możliwe promieniowanie na nauczycieli
innych szkół.
Innym czynnikiem hamującym reformy wewnątrzszkolne jest natura ludzka, postawy,
światopogląd nauczycieli i rodziców uczniów, ich system wartości, przyzwyczajenia, selekcyjne
podejście do uczniów, których dzieli się na elity, przeciętnych i miernych
podtrzymując czy reprodukując stratyfikację społeczną.
Co zdumiewa, to niezadowolenie tego eksperta z federalistycznego ustroju państwa i tym samym także szkolnictwa. Zdaniem Klipperta, w każdym z szesnastu krajów
związkowych edukacja podlega odmiennym wpływom rządzących tam partii
politycznych i organów samorządowych prowadzących szkoły. Ustalony przez rząd
krajowy kierunek zmian natrafia zatem na odmienne regulacje i walkę o władzę w
poszczególnych Landach. „Typowe dla federalizmu niemieckiego jest lawirowanie
rządzących w stylu „jeden krok naprzód i trzy czwarte do tyłu, trochę na prawo
i trochę na lewo” (s.134).
Powodem zanikania reform jest także odejście ze szkół innowatorów na emeryturę czy zmiana
ich zatrudnienia, a więc nieobecność tych, którzy mogliby przekonywać do innowacji. Brak
kontynuatorów sprzyja podtrzymaniu tradycyjnych procesów dydaktycznych.
Nie bez
znaczenia dla zanikania innowacji w szkolnictwie jest zmienność polityk
oświatowych. Podobnie jak formułowanie przez tzw. designerów reformy
abstrakcyjnych koncepcji, które wpisywane są do planów reform, ale pozbawione
są odniesień do ich praktycznego zastosowania w szkołach. Nie wiadomo bowiem,
jak należałoby je realizować, co sprawia, że ich kreatorzy doświadczają
porażek.
Powstające szkoły eksperymentalne, modelowe rozwiązania innowacyjne
czy pilotażowe projekty wygasają, gdyż trudny jest transfer ich rozwiązań do innych
szkół. W szkole, w której jakiś nauczyciel angażuje się w oddolną innowację,
pojawiają się grupy nauczycieli bojkotujący nowatora, by nie byli z nim
porównywani.
Polityką oświatową rządzi populizm a gotowość do wewnątrzszkolnych
innowacji osłabia biurokratyzacja i niedofinansowanie szkoły. Brakuje w
szkołach nauczycieli, a ci którzy są w nich zatrudnieni, nie uzyskali w toku
kształcenia zawodowego odpowiednich dla myślenia i działania innowacyjnego
kompetencji.
Rozprawę
zamyka rozdział o potrzebie uwzględnienia w oświacie zrównoważonego rozwoju szkół. Będzie to możliwe dzięki tworzeniu sieci
nauczycieli nowatorów, instytucjonalizacji metod działań innowacyjnych w każdej
z nich. Kierownictwo szkoły jest odpowiedzialne za rozwój innowacyjności. Każda
zmiana wymaga jednak czasu, gdyż nie da się jej osiągnąć w ciągu kilku
miesięcy. Niepokojące są prognozy Klipperta, z których wynika, że do 2030 roku
zabraknie w tym kraju 150 tys. nauczycieli (s.166).
Autor książki zaproponował
wzór na czynniki warunkujące zaistnienie możliwości, przydatności i
efektywności zmian w edukacji (interdependencja): Ibx =
F(U, N, M, H, P, B, S), gdzie
Ibx to
gotowość do innowacji
U
– wsparcie z zewnątrz i odgórne,
N
– zapotrzebowanie, przydatność
M
– chęć nauczycieli do współpracy
P
– efektywne seminaria, warsztaty itp.
B
– pomoc w uczeniu się i w pracy
S
– optymizm, odczucie satysfakcji (s.168).
Klippert opracował własną koncepcję edukacji, która skoncentrowana jest na dydaktyce
szkolnej. Słusznie uważa, że skoro nie da się uniknąć wielu a pozaszkolnych
barier zmian w edukacji szkolnej, to trzeba rozwijać koncepcje reformowania
zajęć (Unterrichtsentwicklung). Jego koncepcja szkoły jak domu uczenia się
(Haus des Lernens) została zilustrowana na s.173.
Rolą
państwa byłoby przebudowanie dotychczasowego systemu kształcenia nauczycieli,
kadr kierowniczych szkół i ich doskonalenia, by zapewnili w swoich szkołach
godziny odprężenia uczniów od stresów, serwis mediów i pomocy dydaktycznych,
zatrudnienie więcej nauczycieli, specjalistów i pracę w zespołach wspierających
ich pracę, lepsze wyposażenie w media cyfrowe oraz modernizację prawa
oświatowego (s.178).
Zainteresowanych metodyką wprowadzania zmian zgodnie z tą
koncepcją odsyłam do książki. Uwzględniają one bowiem zarządzanie
innowacyjnością w szkołach, w tym organizacją planu zajęć oraz włączaniem do
tego procesu uczniów i ich rodziców. Słusznie uważa, że skoro relatywnie
powiodły się reformy systemowe w Finlandii, Szwecji i Kanadzie, to znaczy, że
warto podjąć systemową zmianę także w Niemczech. Zadaniem władz państwowych
jest wspieranie i ułatwianie pojawiania się reform wewnątrzszkolnych, jednak w
pierwszej kolejności należy zadbać o nauczycieli. Bez nich żadna reforma się
nie powiedzie.