04 lutego 2023

PEDAGOGIKA NA WYDZIALE NAUK O WYCHOWANIU UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO ZASŁUŻENIE MA KATEGORIĘ "A"

 


Władze Uniwersytetu Łódzkiego otrzymały z Ministerstwa Edukacji i Nauki potwierdzenie, że odwołanie zostało pozytywnie rozpatrzone i PEDAGOGIKA na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ ma kategorię A.  

Trudno, by było inaczej. Łódzka szkoła PEDAGOGIKI ma trzy silne filary:

I - to EDUKACJA ALTERNATYWNA na poziomie międzynarodowym, którą zapoczątkowały na światowym poziomie międzynarodowe konferencje "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki", wykłady i publikacje (w tym przekłady na język polski) rozpraw znakomitych uczonych, które ukazały się z mojej rekomendacji, często z wprowadzeniem do polskiego przekładu, redakcją naukową:

*  nurtu pedagogiki humanistycznej (Arthur Brűelmeier, Wilfried Lippitz, Hubertus von Schoenebeck, Andreas Pehnke, Erich Dauzenroth, Volker Edlinger, Kristian Kunert, Jűergen Roth, Jaroslav Balvín);  



      





pedagogiki reformy (Hein Retter, Volker Buddrus, Jűrgen Roth, Karel Rýdl, Harald Ludwig, Jiři Prokop, Johannes Kiersch); 

      


filozofii wychowania (Gerald L. Gutek, Friedrich W. Kron, ),  

 




teorii socjalizacji młodzieży i dorosłych (Hartmut M. Griese, Horst Stukenberg), 





pedagogiki komparatystycznej (Christopher Day, Stephan Ball, Olaf Axel-Burow, Noelle Fredefon, Ettore Gelpi, Jan Prucha),  

 



pedagogiki psychologicznej (Alena Valiśova, Jolana Manniova, Marie Bratska); 



drugi nurt - to pedagogika społeczna, będąca kontynuacją linii pokoleniowej od Heleny Radlińskiej przez Irenę Lepalczyk i Ewę Marynowicz-Hetkę, a teraz Mariusza Granosika.    

Koncentruję uwagę na tym pierwszym filarze, bowiem jestem jego współtwórcą i kreatorem dzięki znakomitej współpracy międzynarodowej, którą kontynuujemy po moim powrocie na UŁ od 2015 roku. Kontynuatorką edukacji konstruktywistycznej jest dr hab. Monika Wiśniewska-Kin, której projekt w sferze edukacji przedszkolnej jest  znaczącym wkładem w zmianę w pedagogice wczesnej edukacji. 


Naszymi Mistrzami byli Profesorowie: 

KAROL KOTŁOWSKI 


RYSZARD WIĘCKOWSKI 



OLGA CZERNIAWSKA


Dziękujemy Mistrzom za pokazanie nam drogi zmian w edukacji i dla edukacji oraz okazane wsparcie. Dziś potwierdziliśmy, że ich praca z nami miała sens.    

Trzeci , jakże znaczący nurt osiągnięć naukowych łódzkiej pedagogiki - tworzy pedagogika twórczości, zarówno w wymiarze historycznym i komparatystycznym, jak i szkolnym. Wśród jej kreatorów są profesorowie Mirosława Zalewska-Pawlak i Krzysztof J. Szmidt. 

Warto dostrzec osiągnięcia naukowe historyków wychowania i oświaty, którzy kontynuują szkołę badań prof. Eugenii Podgórskiej i Tadeusza Jałmużny, a koncentrują się głównie na badaniach placówek opiekuńczo-wychowawczych i czasopiśmiennictwa okresu II Rzeczpospolitej (doktorzy habilitowani: Iwonna i Grzegorz Michalscy, Beata Szczepańska, Joanna Sosnowska, Aneta Bołdyrew, zaś z łódzkiej szkoły andragogicznej prof. Olgi Czerniawskiej - jej twórczy kontynuatorzy pod kierunkiem prof. Elżbiety Kowalskiej-Dubas

Mój wpis jednak koncentruje się na moim zespole współpracowników, którzy dzisiaj prowadzą ciekawe badania, zarówno z zakresu biografistyki pedagogicznej (prof. UŁ Magda Karkowska), pedeutologii (dr Renata Góralska), edukacji europejskiej (dr Joanna Leek, Marcin Rojek, Małgorzata Kosiorek), edukacji dla zrównoważonego rozwoju (dr hab. Aneta Rogalska-Marasińska) i pedagogiki komparatystycznej (doktorzy: Arleta Suwalska i Dominik Chojnowski). 

Jest zatem znakomity zespół i nadzieja na utrzymanie nie tylko kategorii A, ale może i uzyskanie wyższej. 


03 lutego 2023

Nie tylko dziekanaty, rektoraty mogą pracować zdalnie



Jak informuje Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy została podpisana nowelizację Kodeksu pracy, która wprowadza na stałe do przepisów pracę zdalną. To oznacza, że powoli możemy i powinniśmy przygotowywać się do tego, by administracja szkolnictwa wyższego pracowała zdalnie. Być może najpierw przez jeden-dwa- trzy dni w tygodniu, a w końcu codziennie. 

Zaoszczędzone będą dzięki temu środki publiczne na pokrycie kosztów energii elektrycznej, gazu i wody.  Pracownicy, którym umożliwi się taką formę wykonywania zadań, a już zostały opanowane stosowne procedury w naszych uczelniach, powinni mieć jednak znacząco podwyższone wynagrodzenia, gdyż to ich gospodarstwa domowe zostaną obciążone kosztami eksploatacji sprzętu elektronicznego, w tym także wzrosną ich rachunki za dostawę energii elektrycznej. Konieczne będzie przekazanie służbowego/uczelnianego sprzętu do pracy w domu.

Jeśli nie nastąpi poprawa powyższych warunków, to w wyniku niezadowolenia pracowników administracji, uczelnie mogą przejść na obsługę przez wyspecjalizowane firmy. Dzięki temu znacznie obniżą swoje koszty. Czeka nas zatem poważny problem, bowiem pozytywne strony pracy zdalnej, która musi być elastyczna i odpowiedzialna, sprawdzalna i egzekwowalna, mogą zostać osłabione innymi czynnikami, głównie lokowanych w środowiskach domowych pracowników. 

Nie każdy pracownik ma w domu warunki ku temu, by mógł wykonywać obowiązki zawodowe w formie zdalnej. Jednak dla wielu kobiet-matek możliwość pracy zdalnej pozwoli na szybszy powrót do pracy po okresie macierzyńskim. Ciekaw jestem, jak będzie rozwijać się ta forma pracy zawodowej? Naukowcy wykonują ją już od trzech dekad hybrydowo.

 


02 lutego 2023

Uwolniono funkcję promotora pomocniczego

 


Profesorów uczelni, które posiadają uprawnienia do nadawania stopni naukowych w określonych dyscyplinach naukowych, nie trzeba przekonywać do pracy w relacji mistrz-uczeń, gdyż jest ona naturalną sytuacją w ich pracy z młodymi pracownikami naukowymi. Im wprowadzona już w 2011 roku przez ówczesną minister Barbarę Kudrycką regulacja prawna, niejako zachęcająca włączanie do prac naukowo-badawczych o charakterze awansowym, jak dysertacje doktorskie czy habilitacyjne, nie była do niczego potrzebna. Nie w tym zatem upatrywałem szczególną wartość powyższego rozwiązania

Powoływanie w przewodach doktorskich promotora pomocniczego jest niewątpliwie w trosce o młode kadry wykładowców, doktorantów i asystentów, które są pozbawione w swoim środowisku akademickim wsparcia naukowego. Mamy bowiem we wspomnianych szkołach wyższych setki wykładowców, nauczycieli ze stopniem zawodowym magistra czy inżyniera, którzy chcieliby być włączani do procesu naukowego znaczących środowisk akademickich i funkcjonujących w nich szkół naukowych, ale mało kto był tym zainteresowany. Są one bowiem powołane głównie do tego, by kształcić do zawodu w ramach studiów I czy także II stopnia. Prowadzenie w nich badania miały najczęściej charakter przyczynkarski, a często nawet pozorujący naukę, by uzyskać pozytywną ocenę w ramach akredytacji PKA.

Usankcjonowanie zatem nowej funkcji akademickiej, jaką jest promotor pomocniczy w przewodach doktorskich, nadal stwarza doskonałą okazję ku temu, by profesorowie z uczelni akademickich zapraszali do siebie w tej właśnie roli doktorów o zbliżonych zainteresowaniach naukowych czy prowadzonych już w danym obszarze badaniach. Podpisana przez Prezydenta RP nowelizacja ustawy Prawo Nauce i Szkolnictwie Wyższym wprowadza tym zakresie kolejną zmianę. 

Przewiduje bowiem możliwość powoływanie w ramach czynności przewodu doktorskiego, a przy jego wszczęciu i wyznaczeniu promotora, dodatkowo promotora pomocniczego nie tylko spośród osób ze stopniem naukowym doktora, ale ... posiadającym co najmniej ten stopień. To oznacza, że promotorem pomocniczym może być także doktor habilitowany a nawet profesor.  

w art. 190 ust. 4 otrzymuje brzmienie: 

„4. Promotorem i recenzentem może być osoba posiadająca co najmniej stopień doktora habilitowanego, a promotorem pomocniczym – osoba posiadająca co najmniej stopień doktora.

Dlaczego poszerzono grono naukowców do pełnienia powyższej funkcji? Czyżby doktorzy nie mieli czasu, ochoty, kompetencji, by podejmować się tego zadania? Czy może profesorowie-promotorzy dysertacji doktorskich nie traktowali doktorów poważnie jako swoich partnerów? Czy ktoś prowadził badania socjologiczne, których wyniki wskazywałyby na potrzebę powyższej zmiany? 

Mogę się jedynie domyślać, że rozwiązanie zagadki może być różne, być może nawet odmienne od intencji ustawodawcy. Wraz z powołaniem na mocy Konstytucji 2.0 szkół doktorskich, powoływanie promotora pomocniczego zostało objęte biurokratycznymi barierami, które są zawarte w regulaminach tych jednostek. Jeżeli promotor planował powołać promotora pomocniczego, to musi złożyć wniosek z uzasadnieniem i pozytywnym jego zaopiniowaniem przez siebie oraz złożyć oświadczenie osoby gotowej do podjęcia się opieki promotorskiej w charakterze promotora pomocniczego. Rada szkoły doktorskiej nie później niż w terminie trzech miesięcy od dnia podjęcia kształcenia przez doktoranta wyznacza takiego promotora. 

Do nowelizacji ustawy w 2018 roku pełnienie funkcji promotora pomocniczego miało istotne znaczenie w ubieganiu się o tytuł profesora. Obecnie nie jest to żadną, szczególną zasługą, istotnym osiągnięciem. W ogóle nie jest brane pod uwagę w ocenie kandydata do tytułu profesora. 

Art. 227. 1. Tytuł profesora może być nadany osobie, która: 

1) posiada stopień naukowy doktora habilitowanego oraz

a) wybitne osiągnięcia naukowe krajowe lub zagraniczne, 

b) uczestniczyła w pracach zespołów badawczych realizujących projekty finansowane w drodze konkursów krajowych lub zagranicznych lub odbyła staże naukowe w instytucjach naukowych, w tym zagranicznych, lub prowadziła badania naukowe lub prace rozwojowe w uczelniach lub instytucjach naukowych, w tym zagranicznych. 

 Jest jednak drobna pokusa, a może i wytłumaczenie rozszerzenia beneficjentów funkcji promotora pomocniczego: 

2. Wynagrodzenie promotora wynosi 83%, a promotora pomocniczego - 50% wynagrodzenia profesora. Wynagrodzenie wypłaca się po zakończeniu postępowania w sprawie nadania stopnia doktora, w wyniku którego został on nadany.

To teraz czeka nas wzrost kosztów postępowań na stopień naukowy doktora. 

01 lutego 2023

Młodzież z potencjałem OHP

 


Ochotnicze Hufce Pracy realizują zadania państwa w zakresie zatrudnienia oraz przeciwdziałania marginalizacji i wykluczeniu społecznemu młodzieży. Zgłasza się do nich młodzież, która z różnych przyczyn społeczno-ekonomicznych znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. Jednostki OHP stanowią kompleksowy, obejmujący całą Polskę system. Funkcjonują nie tylko jako instytucje rynku pracy, ale także jako placówki oświatowo-wychowawcze. W tych obszarach działają między innymi: hufce pracy, środowiskowe hufce pracy i ośrodki szkolenia i wychowania. 

Młodzież kształci się w szkołach branżowych, w tym także dla dorosłych, rzemieślniczych naukach zawodu oraz bierze udział w szkoleniach kursowych. Kontynuując naukę w Ośrodkach Szkolenia Zawodowego młodzież ma status młodocianego pracownika, ponieważ zajęcia praktyczne odbywa u pracodawców na podstawie indywidualnej umowy o praktyczną naukę zawodu.

Jest to młodzież, która zarzuciła realizację obowiązku szkolnego, a więc jest w dużej części zagrożona wykluczeniem społecznym, mająca za sobą sporo doświadczeń negatywnych, kryzysowych przeżyć. Część jest objęta dozorem kuratorów sądowych lub rodzinnych. Przychodząca do OHP młodzież ma już ukończone 15 lat, ale pierwszą klasę rozpoczynają również uczniowie starsi, mając możliwość kształcenia się w ok. 60 zawodach.  

Przyczyny opóźnienia są różne, bowiem niektórzy powtarzali klasę z powodu deficytów rozwojowych i nieradzenia sobie z programem kształcenia, u innych powodem opóźnienia są wagary i brak należytej troski o nich ze strony rodziców, a problemy wychowawcze są duże. Złe nawyki i zachowania są przez nastolatków traktowane jak norma, toteż wychowawcy OHP muszą włożyć wiele wysiłku, aby postarać się przebudować negatywne postrzeganie świata, uwrażliwić na szanse wyjścia z kryzysu, dostrzec w nich te cechy charakteru, które w wyniku dotychczasowego procesu wychowawczego zostały stłumione bądź niewykształcone. 

Jedną z przyczyn trafiania do OHP coraz większej liczby młodzieży jest wzrastająca liczba rodzin rozbitych (ok.40 proc.). Nastolatkowie nie wytrzymują atmosfery rozwodowej, przeżywają odejście jednego z rodziców, obwiniają za to siebie, czują się niepotrzebne, uciekają z domu. Zaczynają się niepowodzenia szkolne, zaś ulica staje się dla nich oazą spokoju, a jej "aktorzy" uczą innego życia. 

Niechętnie zwraca się uwagę na to, że jedną z przyczyn niepowodzeń szkolnych młodzieży jest jej własne środowisko rodzinne, w tym przemęczenie matki wielodzietnej rodziny, która nie ma sił, by ingerować w aspołeczne zachowania dzieci. Nie bez znaczenia było też ubóstwo, które w ostatnich latach, także dzięki programowi rządu "500+ na każde dziecko" uległo znaczącemu obniżeniu.  

Socjolodzy edukacji podkreślają związek wykształcenia z aspiracjami edukacyjnymi ich dzieci, wykazując na podstawie wzdłużnych badań, że jego niski poziom koreluje z wysokością dochodu rodziny, warunkami mieszkalnymi. Nie motywuje to dzieci do nauki. Innym czynnikiem jest brak zainteresowania rozwojem dziecka ze strony ojców, ich bezrobocie czy uzależnienie od alkoholu, gier hazardowych lub narkotyków. 

Wiele rodzin wykazuje cechy wyuczonej bezradności, cwaniactwa, bierności, wyczekiwania na pomoc socjalną lub zdobywania środków na życie w nielegalny sposób. Wzrastająca w takim podejściu młodzież dziedziczy ten sposób myślenia. Z tych właśnie powodów działania wychowawców OHP ukierunkowane są na zmianę postaw młodych ludzi, by uświadomić im szanse na poprawę sytuacji materialnej, otworzyć jej perspektywy własnego rozwoju.




W ośrodkach OHP ok. 25 proc. stanowią dziewczęta, zaś 75 proc. chłopcy. Ponad 80 proc. pozytywnie kończy swoją edukację, zdobywając wybrane kształcenie i uzyskując w jego ramach kwalifikacje zawodowe. Dla chłopców najpopularniejsze są zawody mechanika pojazdów samochodowych, elektryka, ślusarza, murarza, montera, cukiernika, lakiernika, technologa robót wykończeniowych w budownictwie. Chłopcy również wybierają zawód kucharza małej gastronomii i sprzedawcy, choć powodem takiej decyzji jest najczęściej krótki czas kształcenia. Chcą szybko zdobyć fach, by podjąć pracę i zacząć zarabiać. Dziewczęta najczęściej wybierają zawód sprzedawcy, fryzjera, kucharza małej gastronomii i cukiernika, kosmetolożki, itp. 

Młodzież, choć jest już dorosła, odczuwa potrzebę rozważania własnych decyzji z innymi – z rodzicami, z koleżankami, kolegami, ale w ostatnich latach powszechne staje się sięganie po alkohol, narkotyki, imprezowanie, palenie e-papierosów. W sieci tworzą zamknięte grupy, w których przechwalają się swoimi "osiągnięciami" w tym zakresie. Coraz trudniej nastolatkom zachować własną odrębność, by nie dać się zgodnie z porzekadłem - "powiesić się dla towarzystwa". Wielu musi zweryfikować swoje plany w zetknięciu z brutalną rzeczywistością szkolną i pozaszkolną.


31 stycznia 2023

Lichy pomiar KIDSCREEN

 




Po kolejnym już raporcie The KIDSCREEN-27 na temat stanu psychicznego dzieci i nastolatków w Polsce - z pominięciem danych porównawczych z innych krajów, w których też prowadzi się badania jakości życia dzieci i młodzieży szkolnej - doszedłem do wniosku, że odpowiedzialni za ten proces kręcą się wokół własnej osi, poszukując możliwości przerzucenia odpowiedzialności za istniejące kryzysy w sferze psychicznej na innych: nauczyciele - na rodziców a rodzice - na nauczycieli. 

Zapewne obie strony mają rację, tylko co z tego, skoro ofiarami ich zaniedbań, błędów wychowawczych, dydaktycznych są bezbronne dzieci. One nie pomogą samym sobie. Jeśli już, to raczej zrezygnują z siebie podejmując próby samobójcze, które z każdym rokiem pozbawiają życia ponad 15o osób w wieku szkolnym. Dzieci i nastolatkowie potrzebują prawdziwych relacji, akceptacji, serca, zainteresowania, komunikacji, empatii, potwierdzenia, że są wartością samą w sobie, toteż mogą liczyć na pomoc dorosłych w poznawaniu siebie, rozumieniu siebie, adekwatnej samoakceptacji i w zdobywaniu umiejętności w zakresie trudnej sztuki życia. 

O ile dla większości rodziców ich dzieci są miłością niezależnie od tego, w jakiej są sytuacji materialnej. Ich dar serca jest im przez dzieci odwzajemniany, w różnych formach i sposobach. Wzajemnie dopełniają się emocjonalnie, społecznie i w realizacji zadań domowych, w tym także opiekuńczych, gospodarczych, sanitarno-higienicznych itp. Jeśli dziecko ma jakieś problemy, to zawsze może liczyć na podzielenie się nimi z rodzicami i wspólne poszukanie najlepszych z możliwych rozwiązań.    

Jednak dla części rodziców ich dzieci są przeszkodą, barierą, ciężarem, utrapieniem, toteż skoro muszą, bo z różnych przyczyn ich nie chcieli, czy już nie chcą, to traktują je chociaż jako okazję do otrzymania od państwa pomocy socjalnej, materialnej czy przerzucenia na instytucje publiczne odpowiedzialności za stan rozwoju i zachowań dzieci. To nie jest ich problem, że one niewłaściwie zachowują się w szkole, w klubie  czy na podwórku.

Diagnoza KIDSCREEN niestety nie rozróżnia postaw rodzicielskich wobec dzieci, toteż ujmuje badanych tak, jakby wszyscy należeli do pierwszej grupy, a więc rodziców kochających swoje dzieci, sprawujących nad nimi opiekę. W statystycznie poprawnie dobranej próbie reprezentatywnej liczy się kategoria "rodzic" bez względu na to, kim i jakim on jest człowiekiem, rodzicem, wychowawcą. 

Dlatego wyniki sondażu nie są dla mnie wartościowe, gdyż wszystkich dorosłych rodziców traktuje się tak, jakby różniły ich jako istotne cechy socjo-demograficzne, a więc wiek, wykształcenie, płeć i rola w rodzinie (kobieta - matka/macocha/babcia; mężczyzna-ojciec/ojczym/dziadek). Co z tego, że wśród tzw. zmiennych pośredniczących są jeszcze: miejsce zamieszkania, liczba dzieci w rodzinie, jej sytuacja materialna i rodzinna - rodzina pełna, małżeństwo zawarte po raz pierwszy, związek partnerski, rodzina zrekonstruowana, rodzina niepełna itp.?                          

Dobór próby uczniowskiej też budzi moje merytoryczne (a nie statystyczne) zastrzeżenia, bowiem diagnozowano dzieci z klas drugich i szóstych szkół podstawowych oraz ze szkół ponadpodstawowych z maturą, a więc tylko licealistów i uczniów techników klas drugich. Nie uwzględniono jednak uczniów szkół branżowych (dawne zasadnicze szkoły zawodowe) i ... wykluczonych z systemu szkolnego, ale kontynuujących obowiązek szkolny w Ochotniczych Hufcach Pracy. Czyżby po to, by wyniki były bardziej korzystne dla sprawujących władzę? 

Dlaczego uczniów badano w 2021 roku, zaś ich rodziców w 2022 roku? Czy liczono na to, że przynajmniej część z dorosłych opiekunów dzieci zapomni o tym (o ile wiedziała), czego dotyczyły te badania (o ile ich dzieci je relacjonowały)?    

Kiedy porównano nastrój i samoocenę uczniów z trzech grup badanych - dwie ze szkół podstawowych i jedną ze szkół średnich z maturą, stwierdzono: 

Badanie dzieci i młodzieży w 2021 roku pokazało, że wraz z dorastaniem ocena samopoczucia psychicznego spada. Rodzice wydają się tego spadku nie zauważaćWprawdzie ich ocena jest znacząco niższa niż dzieci, ale jej spadek wraz z rosnącym wiekiem dziecka jest znikomy (s.21).

 W związku z tym, że aż 37 proc. uczniów klas drugich szkół średnich potwierdziło występowanie u nich poczucia osamotnienia, zaś stan ten dostrzega niemalże połowa rodziców (17 proc.), to badacze uznali, że są to niepokojące wyniki z wskazaniem na zaniedbania rodziców. Jednak to rodzice są pierwszymi osobami z otoczenia dziecka, które powinny zauważać, gdy dzieje się z nim coś złego, gdy czuje się smutne, apatyczne i samotne. Sami rodzice zauważają, że brakuje im czasu, aby mogli spędzać go z dzieckiem i rozmawiać.

Wniosek jest więcej niż absurdalny, dowodzący ignorancji badaczy. Tak powyższe dane może odczytywać tylko ktoś, kto nie rozumie sytuacji, w jakiej znalazła się młodzież w szkołach publicznych oraz jaką rolę odgrywa ich komunikacja w równoległym świecie.  Podane rekomendacje są niewiele warte. Szkoda było publicznych pieniędzy i papieru na wydanie takiego bubla. 


30 stycznia 2023

Uchylam kolejny rąbek tajemnicy z aktywności Marii Łopatkowej na rzecz prawa dziecka do miłości

 



W dn. 28 stycznia b. Rzecznik Praw Dziecka - dr Marek Michalak przypomniał na Facebooku, że 96 lat temu urodziła się dr Maria Łopatkowa. Dzięki Wydawnictwu Difin ukazały się dwa tomy rozpraw naukowych o pedagogice serca Marii Łopatkowej i wspomnień osób bliskich Jej pasji, wspierających współczesną kontynuatorkę ruchu praw dziecka w Polsce.



Rodząca się III Rzeczpospolita nie była łaskawa dla pedagogiki humanistycznej, co explicite oddaje fragment listu, jaki napisała do mnie M. Łopatkowa w okresie, kiedy była senatorką reprezentując elektorat Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zabiegała w trakcie swojej kadencji w latach 1993-1997 o zmianę zapisu w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym obowiązku sprawowania przez rodziców władzy rodzicielskiej nad dzieckiem imperatywem sprawowania przez nich pieczy rodzicielskiej.

Mimo tego, że Senat poparł ową zmianę, to jednak Sejm ją odrzucił. W wielokrotnie nowelizowanym Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym nadal jest obowiązek rodziców wykonywania władzy rodzicielskiej.

Jak pisała do mnie M. Łopatkowa - Sejm głosował przeciwko prawu dziecka do rodzicielskiej miłości, odrzucając poprawkę Senatu

Poniżej, publikuję jeszcze jedną biograficzną ciekawostkę, gdyż o innych przeczytamy w powyższych publikacjach. Może o jej kulisach napiszę w kolejnym tomie pedagogiki homo amans, jeśli będą tym zainteresowani dotychczasowi czy nowi autorzy. Dziś przytaczam jeszcze niepublikowany list Marii Łopatkowej z dn. 4.10.2006 roku o jej inicjatywie rekomendowania mnie na Rzecznika Praw Dziecka. 

Przy okazji zwróciła w nim uwagę na błąd w nazwie miejscowości, który znalazł się w rozdziale mojej książki "Współczesne teorie i nurty wychowania". Jak widać charakter pisma sprawiał, że nieczytelną przed laty nazwę odczytałem jako Radziejowice zamiast Braciejowice. 



29 stycznia 2023

Aleksandra Kamińskiego związki z Kijowem i Humaniem

 



120 lat temu, 28 stycznia 1903 r., urodził się Aleksander Kamiński, harcmistrz, profesor pedagogiki Uniwersytetu Łódzkiego.   

Mało znane są fakty z dzieciństwa Aleksandra Kamińskiego, którego matka Janina Kamińska przeniosła się w 1905 roku do Kijowa. Tam też musiał uczęszczać do szkoły podstawowej. Brat jego matki był rewidentem bankowym w Kijowie, zaś inni jego krewni pracowali w majątku ziemskim opodal tego miasta. Jego ojciec zmarł w 1911 roku, toteż Aleksander przerwał naukę w szkole powszechnej, by pomóc matce. Podjął się pracy w charakterze pomocnika bankowego w Kijowie.   

W 1914 roku matka wyjechała do Piatigorska na Kaukazie, zaś w dwa lata później Aleksander opuścił Kijów udając się do wuja w Humaniu. U niego zatrudnił się w charakterze urzędnika bankowego, godząc pracę z nauką w gimnazjum. W Humaniu wstąpił do tajnego towarzystwa „Oświata”, które było pod wpływem patriotycznego związku kijowskiej młodzieży studenckiej „Filarecji”, by poszerzać swoją wiedzę o historii Polski. 

Na skutek wojny o autonomię Ukrainy Humań przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk, a to bolszewików, a to Ukraińców, a nawet wojska polskiego pod przywództwem Józefa Piłsudskiego. W Humaniu wstąpił Kamiński w 1918 roku do działającego już od dwóch lat polskiego harcerstwa, a w rok później został drużynowym 1. Humańskiej Drużyny Harcerzy im. Tadeusza Kościuszki oraz przybocznym hufca. Od maja 1920 roku kierował w Humaniu gniazdem obejmującym drużyny męskie i żeńskie. Naczelnictwem Skautowym kierował do 1919 roku harcmistrz Stanisław Sedlaczek. 

Po śmierci wuja w 1920 roku Kamiński stracił dach nad głową. Opiekę nad nim sprawowali najpierw sąsiedzi, potem trafił do ochronki dla polskich sierot, a na końcu pobytu w Humaniu przejął go pod swoją opiekę instruktor harcerski Oskar Żawrocki. W 1921 roku Aleksander postanowił wraz z Oskarem wyjechać do Warszawy. Dzięki temu nie tylko uratował życie ze względu na represje bolszewików wobec polskich harcerzy na tamtym terenie, ale też mógł dokończyć w 1922 roku naukę w Gimnazjum Kazimierza Kulwiecia w Warszawie. 

O życiu, działalności harcerskiej, konspiracyjnej i naukowej jednego z najwybitniejszych polskich pedagogów i historyków ruchów młodzieżowych na przeł. XIX-XX wieku przeczytacie w:

Ciczkowski W. (1996). Dziedzictwo pedagogiczne Aleksandra Kamińskiego, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. 

Heska-Kwaśniewicz K. (1998). Braterstwo i służba. Rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.

Janowski A. (1992). Być dzielnym i umieć się różnić. O Aleksandrze Kamińskim, Warszawa: WN PWN.

Janowski A. (2004) (red.). Harcmistrz Aleksander Kamiński – wizja społeczeństwa obywatelskiego. Materiały pokonferencyjne, red. Warszawa: Harcerskie Biuro Wydawnicze „Horyzonty” .  

Lepalczyk I., Marynowicz Hetka E. (1996) (red.). Aleksander Kamiński. Pedagog społeczny, Łódź: Uniwersytet Łódzki.

Marynowicz-Hetka E., Kubicka H., Granosik M. (2004) (red.). Aleksander Kamiński i jego twórczość. Dyskusja o przeszłości wobec teraźniejszości i przyszłości, Łódź: Wydawnictwo UŁ.

Wachowicz B. (2002). Kamyk na szańcu – opowieść o druhu Aleksandrze Kamińskim. Warszawa: Wydawnictwo Rytm. 

Zawadzka A. (2001). O Aleksandrze Kamińskim „Kamyku”. Warszawa: HBW Horyzonty.

biogram w Wikipedii

(fotografia A. Kamińskiego - mojego autorstwa)