Miałem okazję wysłuchać referatu profesor socjologii
Anny Gizy-Poleszczuk, który został wygłoszony w doborowym gronie uczonych tej
dyscypliny. Niezwykle cenię analizy społeczeństwa tej właśnie Profesor, która
ma za sobą znakomite badania terenowe w paradygmacie ilościowym i jakościowym.
Odsyłam do jej rozpraw, gdyż stanowią wyjątkowy poziom analiz i interpretacji
społecznych fenomenów, jak m.in. deficyt szacunku w stosunkach międzyludzkich
czy "niski poziom kultury zachowań".
Zdaniem socjolog, pozycja tej nauki w
społeczeństwie sterowanym przez populistycznie władze jest niska i to
na wiele różnych sposobów. Podjęła zatem niezwykle ważny dla wszystkich nauk
społecznych problem: Dlaczego przestano wierzyć naukowcom? Jak to jest
możliwe, że osoby z wykształceniem socjologicznym zasilają partie władzy w
budowanie autorytarnego porządku, nie dostrzegając zarazem że jest
to zagrożeniem dla wiedzy naukowej.
W toku dyskusji zastanawiano się nad tym, że większym
zagrożeniem dla nauki w społeczeństwie sensu largo jest oddziaływanie
populistyczne partii władzy uzbrojonej w nowe technologie informacyjnego
przekazu. Prowadzi to do ograniczenia znaczenia grupy ekspertów, naukowców,
także uczciwych socjologów do ich marginalizacji oraz do ich udziału w dyskusji
publicznej. Rządzący od lat wzbudzają wśród Polaków niechęć do ekspertów,
przenosząc ideę równości politycznej do sfery wiedzy.
Zdaniem A. Gizy-Poleszczuk żyjemy w ciemnych czasach,
które w jakiejś mierze są na własne życzenie z uwagi na to, czego nie
robiliśmy, czym się nie zajmowaliśmy. Ludzie przestali wierzyć naukowcom być
może dlatego, że oni się za bardzo mylili, czego najlepszym przykładem są
kryzysy ekonomiczne, w sektorze bankowym. Stary etos o
bezinteresownym poszukiwaniu prawdy jest w odwrocie. Uganiamy się za punktami,
dbamy o własność intelektualną, Nauka zawiodła pokładane w niej nadzieje w
aspekcie wartości, etosu naukowego.
Dzisiaj każdy może wypowiedzieć jakąkolwiek opinię w
jakiejś niezwykle ważnej kwestii i to jest równie ważne, jakby mówił o tym
profesor medycyny, socjologii, bezpieczeństwa czy ekonomii. Utrata waloru
niezależności przez nauki społeczne na rzecz usług dla polityki czy gospodarki
jest - moim zdaniem - pochodną wyłączenia ich z dziedziny nauk humanistycznych.
Skoro cnotą władzy jest skuteczność osiągania za wszelką cenę celów
politycznych, to po co rządzącym humanistyczna socjologia, psychologia czy
pedagogika?
Prowadząca wykład zachęcała do zadania sobie pytania:
Jaka jest odpowiedzialność uczonych za to, że ludzie odwracają się od nich? Jak
się okazuje dobrzy uczeni nie są medialni, nie są też wyróżniani, nagradzani,
bo ich wnioski z badań są sprzeczne z oczekiwaniami rządzących. Preferowani są
medialni uczeni, medialni socjologowie, którzy wypowiadają się w TVP czy TVN na
każdy temat, byle tylko zostało to odnotowane przez koryfeuszy władzy lub
opozycji.
Dobremu uczonemu, który nie feruje
łatwych wyroków, który nie generalizuje, jest szalenie trudno przedostać się do
przestrzeni publicznej ze swoją wypowiedzią, bo nie zamierza potocznie
odpowiedzieć na zadane pytania. Trzeba przestać się bać i
pogodzić się z tym, że nic o świecie społecznym ogólnie powiedzieć się nie da. Dziennikarze
usiłują zmusić swoich rozmówców-naukowców, by mówili zrozumiałym dla wszystkich
językiem, a to w odbiorze społecznym oznacza, że każdy zna się np. na medycynie,
oświacie, psychiatrii, prawie, kulturze, stosunkach międzynarodowych, zbrojeniach, ekonomii itp.
Nie
powinniśmy zatem rezygnować z misji nauki, by dążyć do prawdy i odsłaniać ją w
swoich publikacjach oraz w czasie wykładów. Bliższe prawdy są badania jakościowe a
nie ilościowe, gdyż te ostatnie najczęściej wiążą się z sondowaniem opinii
o interesujących badacza sprawach, a nie badaniem ich samych. Należy zatem -
zdaniem A. Gizy-Poleszczuk: pytać ludzi tylko o to, co oni mogą powiedzieć,
pytać ich o fakty, o to, co rzeczywiście robili, a nie o to, czym jest dla
nich jakiś przedmiot, zdarzenie czy fakt, bo na takie pytanie nikt nie jest w
stanie odpowiedzieć. Nie należy też organizować badań, które zmuszą
ankietera prędzej czy później do oszustwa, a z tym spotykamy się właśnie w
naukach społecznych, w tym w psychologii, socjologii, naukach o polityce i
pedagogice.
We wrześniu odbędzie się kolejny Zjazd Socjologów. Ciekawe, jaką ogłosi kondycję polskiego społeczeństwa oraz socjologii jako nauki.