Jakiś czas temu ukazał się pod redakcją Dale'a
McGowana przekład Zbigniewa Kościuka rozpraw, którym nadano tytuł: Poza
wiarą. Jak wychować wrażliwe, etyczne dzieci w świeckiej rodzinie (III
wydanie, Warszawa 2020). Nie dostrzegłem zainteresowania tą książką w
środowisku akademickim zapewne dlatego, że po pierwsze nie jest to autorskie
podejście do normatywnej pedagogiki, a po drugie zawiera ona kilkadziesiąt
esejów, szkiców, publicystycznych narracji. Trudno zatem odczytać ją jako
zwarty sensownie zbiór koncepcji, orientacji czy jakieś spójne podejście do
wychowania.
W związku z tym, że doświadczamy w Polsce coraz
silniejszego podziału społeczeństwa na osoby wierzące i świeckie, a polityka
oświatowa podporządkowuje sobie od trzydziestu lat system szkolny w sferze
aksjonormatywnej, a więc także światopoglądowej, ideologicznej, nie powinno się
nie dostrzegać publikacji, których autorzy sytuują się po jednej ze stron
konfliktu społeczno-kulturowego. Zupełnie zrozumiałe jest akcentowanie roli
wiary i wychowania religijnego w czasopismach i wydawnictwach, których organem
prowadzącym jest Kościół, związek wyznaniowy czy medialne środowisko
prawicowych partii politycznych, podobnie jak funkcjonowanie w
społeczeństwie pluralistycznym wydawnictw i mediów lewicowych partii
politycznych, związanych z nimi organizacji pozarządowych czy oświatowych
instytucji państwowych lub niepublicznych.
Skoro mamy już trzecie wydanie powyższego tytułu, to znaczy, że
wzrosło zainteresowanie wśród rodziców, a może i nauczycieli czy działaczy
oświatowych o świeckiej orientacji i filozofii życia. Jak każda koncepcja
wychowania, która ma normatywny charakter, osadzony w określonym ideologicznie
systemie wartości, błędnie jest określana mianem pedagogiki poza wiarą, bowiem
każdy, kto jest do niej przekonany zaświadcza tym samym, że w nią wierzy. Wiara
nie jest bowiem tylko religijnym fenomenem, gdyż z psychologicznego punktu
widzenia wybór jakichś wartości, identyfikowanie się i postępowanie zgodnie z
nimi wymaga czynnika emocjonalnego.
Także świeckie osoby są wierzącymi, choć nie ze względu na
religię, jakąś teozofię, ale na zbiór wartości tworzących względnie
spójną filozofię czy orientację życiową. Wydawca magazynu "Sceptic"
Michael Shermer otwiera ten zbiór przedmową zatytułowaną "Licencja na
świeckie wychowanie". Autorami tekstów są osoby świeckie, których wspólnym
przekonaniem jest wiara w to, że chcąc wychować dzieci na uczciwych obywateli
wcale nie muszą one być istotami religijnymi, a więc dla bycia ojcem nie
potrzeba żadnego certyfikatu.
Zapewne tak jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej -
jak pisze Shermer: Rząd, wtykający nos niemal we wszystkie prywatne
sprawy obywateli, nie ingeruje, dzięki Bogu, w kwestię wychowania dzieci (...) Od
kandydatów na rodziców nie wymaga się bowiem ukończenia żadnego kursu na
temat wychowania. Zostałem ojcem tak jak wszyscy - bez wcześniejszego
planu (s,11).
Dr Dale McGowan nie kieruje książki do czytelników, którzy nie
wiedzą, w co mają wierzyć, by poszerzyć krąg osób świeckich, ale
przygotował ją dla już zdeklarowanych ateistów, by umocnić ich w przekonaniu,
co do zasadności dokonanego wyboru. Przyznaje zarazem:
Nie uważam, że jest to jedyna dobra metoda wychowania. Byłbym
głupcem, gdybym twierdził, że nie można wychować inteligentnych, moralnych i
kochających dzieci w religijnym domu. Istnieje jednak wiele
chrześcijańskich książek poświęconych tematyce wychowania. Ludzie niewierzący
nie posiadają żadnej (s.15).
Niniejsza książka nie ma wpisywać się w nurt walki
ideologicznej, która bazuje na kreowaniu i wzmacnianiu własnej orientacji jako
ortodoksyjnej przeciwwagi dla innej, rzekomo gorszej, mniej skutecznej,
bezwartościowej. nieefektywnej itp. Nie chce, by postrzegano wartość wychowania
świeckiego w antagonistycznym sporze typu : "MY vs ONI". Autor nie jest
jednak wiarygodny w tym zapewnieniu, skoro we wstępie stwierdza: Uważam,
że negatywne skutki wiary religijnej znacznie przeważają nad skutkami
pozytywnymi, nie chcę jednak zmuszać nikogo do tego, by myślał tak samo (tamże).
Ba, przekonując czytelników do wyboru świeckiego życia
ostrzega, by nawet przekazując dziecku wiedzę o religii (...) jednocześnie
nie popaść w chore przekonanie,, że otrzymają nagrodę w niebie (lub zostaną
ukarane w piekle) z powodu dokonanego wyboru - nigdy nie powinniśmy stosować
tego rodzaju intelektualnego terroru wobec dzieci i samych siebie (s.19).
McGowan twierdzi, że nie chodzi mu w tej rozprawie o
obalenie wiary religijnej, ani też o zachęcanie czytelników do laickiego
wychowywania dzieci. Jednak dzieli się swoją wiarą, że: Prowadzenie
świeckiego stylu życia w religijnym świecie należy do najtrudniejszych
społecznych wyborów (s. 17). Równie dobrze można byłoby stwierdzić, że
życie zgodnie z wiarą religijną w świeckim świecie należy do najtrudniejszych
społecznych wyborów. Tak binarne podejście jest z każdej perspektywy
iluzją o rzekomej tolerancji, otwartości czy szacunku dla
odmienności.
Tak, jak wierzący chrześcijanie uważają, że socjalizacja w
wierze religijnej musi być wspomagana instytucjonalnym wychowaniem i
kształceniem w ramach katechezy, lekcji religii, ale przede wszystkim
praktykowania wiary, podobnie i wolnomyśliciele wierzą w to, że pozbawiając
dziecko kontaktu z wiarą religijną i osobami wierzącymi zapewnią mu rozwój w
duchu racjonalnego myślenia ufając, że po latach, jako osoba dorosła sama dokona wyboru za lub przeciwko wierze religijnej. Ma jej pomóc w tym wyborze nie
doświadczenie, kontakt z wiarą religijną, ale jedynie przekaz wiedzy o
religii jako kulturowym wytworze człowieka (s.
19).
Tak jak nie ma jednego sposobu wychowywania w wierze,
tak samo nie istnieje jednolite wychowanie ateistyczne. Autor tej książki jako rodzic, który nie posiada wiedzy naukowej na temat istoty, mechanizmów, uwarunkowań,
metod, form i technik wychowawczych, nie rozumie, że zbiór wartości (system) wyznacza jedynie kierunek wychowania. Przeciwstawianie ich zatem sobie nie prowadzi do wykluczenia pozostałych, gdyż świat
nie jest czarno-biały. Nie ma zatem lepszego czy gorszego wychowania, gdyż ten
rodzaj aksjologicznego osądu nie podlega weryfikacji w kategoriach prawdy
i fałszu.
Nawet w osobistych wypowiedziach autorów tej monografii są liczne, które kwestionują przypisywanie osobom wychowywanym w wierze religijnej skłonność do stosowania wobec innych przemocy, irracjonalizmu, posłuszeństwa, braku krytycyzmu, bezmyślności, antyintelektualizmu itp.
W minionym tygodniu pojawiły się artykuły na temat organizowania przez rodziców świeckich przyjęć uwieńczonych wręczaniem dzieciom prezentów, by nie miały kompleksu z tytułu chwalenia się przez ich rówieśników wychowywanych w wierze religijnej otrzymaniem pamiątek (także prezentów) w związku z przystąpieniem do I Komunii świętej. Jesteśmy już oswojeni ze świeckimi i religijnymi ceremoniami pogrzebowymi, ale chyba niewielu przychodzi do głowy, że jedna z nich jest prawdziwa, a druga fałszywa, czy na odwrót, że któraś jest lepsza lun gorsza.