Pisze do mnie profesor jednego z najlepszych
uniwersytetów, że nie jest w stanie dłużej czytać rozpraw niektórych swoich
studentów. Nie wie, w jaki sposób zdali maturę z języka polskiego. Zamiast
czytać kolejne fragmenty przesyłanej mu przez nich pracy dyplomowej, musi
koncentrować się na ich błędach językowych. Niektórych zdań nie jest w stanie
zrozumieć, bo usiłujący sparafrazować dłuższy fragment z książki czy artykułu
dokonują tak zdumiewających skrótów, że nie wiadomo, o co chodzi. Ktoś może
powiedzieć, że to dobrze, bo przynajmniej nie kopiują obcych tekstów, ale wcale
nie można mieć pewności, czy między "własnymi" zdaniami nie ma
dosłownego przeniesienia myśli innego autora z pominięciem wskazania na jej źródło.
Zbliżający
się koniec semestru staje się cierpieniem dla tego profesora z powyższych
względów, chociaż, jak zapewnia, bywają też perełki aktywności badawczej studentów.
On sam wolałby czytać prace najlepszych, poprawne językowo i treściowo,
ale te zdarzają się coraz rzadziej. Zapewne nie ma szczęścia do młodych osób z
ambicją, by przygotowując pracę na wybrany przez siebie temat chciały poświęcić
jej jak najwięcej czasu, wysiłku i zaangażowania.
Też
coraz rzadziej spotykam w uniwersyteckiej bibliotece studentów dokonujących
kwerendy literatury przedmiotu. Nie przeglądają ani roczników czasopism
pod kątem własnego tematu, ani nie wertują katalogów przedmiotowych, by
zobaczyć, kto, w jakim stopniu i zakresie wcześniej podejmował interesujące ich
zagadnienie oraz opublikował na jego temat własną książkę czy artykuł. Nie
dziwię się, że autor listu ma podobne problemy.
Jak
pisze: najgorzej jest z metodologią badań naukowych, z wiedzą studentów nauk
społecznych na ten temat. Kiedy napisał do osoby odpowiedzialnej za prowadzenie
zajęć z tego zakresu, to otrzymał odpowiedź, że studenci nie mają kompetencji
także z innych przedmiotów. Nie wie, jak jest w innych grupach
seminaryjnych. On doświadcza tego, że magistranci najchętniej streszczaliby
wiedzę z metodologii badań, a więc pisali o tym, co rozumie się przez przedmiot
i cel badań, czym są problemy badawcze, jakie są ich rodzaje oraz paradygmaty
badawcze, czym są zmienne, wskaźniki oraz ich rodzaje, kto i jak
konstruował typologię metod i technik badawczych oraz jaką rolę odgrywa analiza
uzyskanych wyników badań. Nie wiedzą jednak, jak zastosować tę wiedzę do
własnego projektu badawczego.
Zbliża się koniec maja, a niektórzy nie są przygotowani do opracowania koncepcji
własnych diagnoz, gdyż nie dokonali jeszcze analizy dotychczasowego stanu badań
na interesujący ich temat. Przeczytają wprawdzie jakiś rozdział z monografii
naukowej pod warunkiem, że jest dostępna online, bo nie mają czasu na udanie
się do biblioteki, a tym bardziej przeprowadzenie w niej kwerendy literatury
przedmiotu. Przyznaję zatem profesorowi, że nie tylko on ma taki problem.
Podział
studiów na licencjackie i dwuletnie uzupełniające studia magisterskie i
niedofinansowanie uczelni skutkuje brakiem możliwości uczestniczenia studentów
w terenowych badaniach naukowych, bo zajęcia z metodologii są prowadzone w sali
dydaktycznej, teoretycznie, bez praktycznej weryfikacji kompetencji
diagnostycznych. Dobrze, że ogłaszane są konkursy na najlepsze prace dyplomowe,
bo dzięki temu można zachęcić najzdolniejszych studentów do przygotowania,
przeprowadzenia i udokumentowania wartościowych poznawczo projektów
badawczych.