01 października 2014

O demokracji na rozdrożu


Wczorajsza inauguracja roku akademickiego 2014/2015 w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie miała - jak każdego roku - znakomitą oprawę, wspaniałych gości (rektorzy wszystkich warszawskich i współpracujących z APS uczelni akademickich spoza stolicy), wiele adresów od polityków i sprawujących władzę (w tym jeden osobiście przekazał wiceprzewodniczący Centralnej Komisji w imieniu Prezydenta RP prof. dr hab. Tomasz Jan Borecki), przepięknie śpiewający Gaudeamus i Gaude Mater Polonia chór akademicki oraz licznie przybyłych nauczycieli akademickich, sojuszników, partnerów z NGO, młodzież studencką, w tym immatrykulowanych pierwszaków.

Niewątpliwie wysoce trafne było zaproszenie przez JM Rektora i prof. APS Jana Łaszczyka jako wykładowcy inaugurującego spotkania z nauką - prof. Radosława Markowskiego (dla wielu znanego socjologa, który bardzo często komentuje w mediach wydarzenia polityczne). Były to niewątpliwie dwa strzały w dziesiątkę: po pierwsze, zbliżają się wybory samorządowe, a te nieodłącznie wiążą się z demokracją (w tym szczególnie proceduralną, ale i deliberatywną), a po drugie Gość jest znakomitym mówcą, wykładowcą, który potrafi skupić uwagę słuchaczy (bez względu na istniejące między nimi różnice) logiką, stylistyką i klarownością narracji. On sam zresztą mógłby godzinami mówić o demokracji, toteż nawet przekroczywszy limit przypisanego mu czasu, spotkał się z pełną akceptacją po zakończeniu wykładu.



(fot. Życzenia i adresy przekazują prof. T. J. Borecki i M.S. Kwiatkowski)

Nie mogę i nie jestem nawet w stanie oddać całości wykładu Profesora R. Markowskiego, by nie naruszyć praw autorskich i by nie przypisywano mi jego treści, ale odnotuję - moim zdaniem - najistotniejsze wątki, aspekty czy paradoksy, jakimi podzielił się z wszystkimi uczestnikami uroczystej inauguracji roku akademickiego. Jestem przekonany, że na kanwie struktury tego wykładu powstanie kolejna książka Profesora, bo już na wstępie zasugerował potrzebę jej napisania, kiedy przygotowywał się do wczorajszego wystąpienia.

Tytuł tego wykładu mógłby brzmieć - jak samo to zapowiedział R. Markowski - "Demokracja problematyczna, bez alternatywy" powołując się przy tym na słynną wypowiedź W. Churchilla, że "mimo wielu wad i słabości demokracji, nikt nie wymyślił lepszego ustroju". Jakie paradoksy tego ustroju umykają naszej uwadze?

1) Ostatnie kilkadziesiąt lat, prawie po dzień dzisiejszy, mamy do czynienia z absolutnym tryumfem demokracji jako ustrojem, zwłaszcza po trzeciej fali demokracji, która wiązała się z upadkiem komunizmu. Problem tkwi w tym, że coraz więcej jest odmian, form, rodzajów demokracji, zwłaszcza w konfrontacji z procesami globalizacyjnymi, przesłankami ekonomicznymi kapitalizmu, ale i zapisami w konstytucji państw mieniących się demokratycznymi;

2) Odnotowujemy permanentny kryzys demokracji w wyniku: poczucia alienacji obywateli; wzrostu niekompetencji polityków; pojawienia się krytycznego obywatela, który coraz mniej się różni od wyrafinowanych elit politycznych; wzrostu cynizmu politycznego; zmniejszania się poczucia sprawstwa, wpływu na sprawy publiczne, zmniejszaniu się poziomu zaufania obywateli do polityków i polityki, itp.;

3) Demokracja miała się dobrze, kiedy istniał komunizm, bo wówczas czytelny był dla obywateli podział na polityczne zło i dobro, wróg, ten gorszy, który pozbawiał ich wielu praw. Po upadku minionego ustroju straciliśmy fundamentalny punkt odniesienia. Dopiero po pierwszych latach jej praktykowania zaczynamy krytycznie przyglądać się demokracji.

4) Nie jest prawdą, że każdy obywatel interesuje się polityką, jest w nią zaangażowany albo skłonny do uczestniczenia w zmianach społecznych. To jest naiwne i przesadzone przekonanie, że każdy z nas chce uczestniczyć w kontrolowaniu, opiniowaniu czy naprawianiu polityki. Przeciętny obywatel powinien być "racjonalnym ignorantem", gdyż nie jest w stanie kompetentnie analizować wszystkie dziedziny życia społeczno-gospodarczego i politycznego w kraju. Jeśli już, to zainteresowanie to jest możliwe w skali lokalnej. Tu możliwe jest "merytokratyczne minimum".

5) Najgorszą sytuacją jest nadmiar obywatelskiej mobilizacji i niezdolności do ujęcia jej w ramy organizacyjne, gdyż prowadzi to do chaosu. Każdy porządek polityczny jest lepszy niż chaos polityczny. Lepiej jest stworzyć porządek przyjazny człowiekowi, zamiast stwarzać neoliberalny chaos.


6) Czego obywatel oczekuje od demokracji? Demokracja proceduralna to koncentracja jedynie na metodach jej stanowienia i rozwijania, a więc zachęcanie obywateli przez polityków do uczestniczenia w wyborach. To jednak już ludziom nie wystarcza. Współczesny obywatel chce wiedzieć, jaki model demokracji jest wdrażany i afirmowany przez rządzących, jakie są reguły redystrybucji dóbr i wartości, skoro żyjemy w czasach astronomicznych już nierówności społecznych. Ten proces skutkuje wzrostem samobójstw, przestępczości, niższą dzietnością, itp.

7) Demokracje trwają za zgodą przegranych w demokracji, bowiem - jak wynika z badań prof. R. Markowskiego - w powojennej Europie (od 1945 r. do 2005 r.) ok. 20-30% rządów, to są rządy większościowe, ale stworzone ze zwycięskiej mniejszości. Przegranych bowiem po wyborach jest zawsze więcej, niż wygranych. A to ci ostatni wmawiają, że mają mandat większości społeczeństwa. Tak na marginesie, na tę samą prawidłowość zwraca uwagę w Raporcie PAN Polska 2050 prof. W. Kieżun. Wygrani muszą zdawać sobie z tego sprawę, by zwrócić się do tej części społeczeństwa, która na nich nie głosowała. Tego jednak rządzący nie czynią.

8) Demokracja ewoluuje od merytokratyzmu ku populizmowi. To jest nowy problem demokracji i jej zagrożenie, bowiem do niego odwołują się mniejszości radykalnych odłamów w społeczeństwie, które gotowe są nawet zniszczyć otaczający je świat. Za jakiś czas to mniejszości mogą dojść do władzy.


9) Globalna sieć komunikacji czyni demokrację problematyczną, bowiem obywatele mogą się samoorganizować do różnych działań i celów, a to wymyka się już spod kontroli władzy. Rynek, korporacje mogą w okresie medialnego nagłaśniania i internetowej sieczki czynić pewne sprawy ważnymi, a inne mniej istotnymi, by manipulować społeczeństwem. Pojawia się dominacja rynku nad demokracją, z którą nie bardzo dajemy sobie radę.

Teraz możemy odnieść się do tez prof. R. Markowskiego konfrontując je z polską demokracją in statu nascendi.










30 września 2014

Nowy rok akademicki








Nowy rok akademicki 2014/2015 zaczynamy z lekko znowelizowanym prawem o szkolnictwie wyższym, w tym także dotyczącym stopni i tytułów naukowych. Prawo w naszym kraju jest zmieniane pod oczekiwania lobbystów, a nie strategię rządu, który konsekwentnie realizowałby założenia służące jakości kształcenia i badan naukowych. Tak wiele jest podmiotów zainteresowanych tym, by zmiana prawa stwarzała okazję do powiększania chaosu, pozoranctwa, przetrwania przez "nędzników", pasożytów, oszustów, że tylko znający kulisy debat w rządzie, Sejmie i Senacie mogą śmiać się teraz z wciskanej społeczeństwu propagandy o rzekomej jakości, akademickości i znaczącej poprawie sytuacji młodych i wybitnych naukowców.

Tę PAPkę przekazują agencje, a multiplikują ją kolejne podmioty informacji i komunikacji społecznej. Jak czytam, że: Szkoły wyższe coraz lepiej wynagradzają najbardziej wartościowych naukowców lub że wykładowcy uczelni rozpoczną nowy rok akademicki z wyższymi pensjami, to zastanawiam się, czy aby nadal nie obowiązuje w tej polityce zasada: "skoro o tym piszą, to znaczy - prawda". Tak pisano o naukowcach i nauce w PRL. Niewiele się zmieniło od tego czasu mimo 25-lecia wolności. Nie ma cenzury, ale jest powszechna ignorancja "dziennikarzyn", którzy wyrabiają wierszówkę bez względu na jej treść.

Rząd PO i PSL wprowadził ograniczenie wieloetatowości nauczycieli akademickich, w wyniku którego od 1 października 2011 r. wykładowca uczelni publicznej może podjąć zatrudnienie w ramach stosunku pracy tylko u jednego dodatkowego pracodawcy prowadzącego działalność dydaktyczną lub naukowo-badawczą. Prawnicy wspomnianego przeze mnie lobby zadbali o to, by jednak ostateczna decyzja w tym zakresie należała do władz uczelni publicznych. To oznacza, że brak zgody rektora uniwersytetu czy akademii na trzeci czy czwarty etat nauczyciela akademickiego nie prowadzi do automatycznego rozwiązania z nim umowy.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśniało, że praca na kolejnym etacie bez pozwolenia rektora jest wskazana w przepisach jedynie jako opcjonalna przesłanka rozwiązania umowy za wypowiedzeniem z nauczycielem, a nie obowiązkowa. Prawda, że to bardzo ładne określenie? Polityka kadrowa uczelni, a także sprawy związane z zatrudnieniem nauczycieli akademickich są jednym z autonomicznych obszarów jej działania, dlatego to ona powinna rozstrzygać w tych kwestiach. Obligatoryjne rozwiązanie umowy z wykładowcą może mieć miejsce jedynie wówczas, gdy otrzyma on dwie kolejne oceny negatywne z tytułu złego wykonywania swoich obowiązków.

W ten sposób, a piszę tylko na podstawie znanych mi jednostek akademickich, w jednym uniwersytecie zachowuje się na pełnym etacie profesorów w wieku emerytalnym z ich pełnymi uprawnieniami do czynnego uczestniczenia w posiedzeniach rad naukowych (są zaliczani do tzw. minimum kadrowego), a w innych profesorów w tym samym wieku, w pełni twórczych, aktywnych i publikujących przenosi się w stan spoczynku, nie zaprasza na posiedzenia rad (jeśli, to bez prawa do głosowania). Równocześnie nie ma etatów dla asystentów, a więc dla młodych i zdolnych naukowców, a nawet jeśli się pojawią w szczątkowym wymiarze, to ich pensje są tak niskie, że musieliby być na utrzymaniu swoich rodziców lub sponsorów.

Co gorsza, wystarczy, że odejdzie na emeryturę, ze względów społecznych, ekonomicznych lub w wyniku praw naturalnych kierujący katedrą profesor, a jego "naukową szkołę" rozbija się, likwiduje lub przekazuje innemu, niekompetentnemu samodzielnemu pracownikowi naukowemu. Wielu jednostkami kierują osoby, których ani kwalifikacje naukowe, ani ich naukowo-badawczy dorobek, ani uznanie (chociażby w kraju) tego nie uzasadniają. W świetle "polityki kadrowej" w stylu BMW lub nepotycznym niszczy się potencjał młodych kadr wyhamowując czy ograniczając ich rozwój.

MNiSW oraz PKA są bezradne wobec skandalicznej sytuacji kształcenia w wielu wyższych szkołach prywatnych i państwowych bez uprawnień, bez wymaganej kadry czy zgodnego z przepisami programu studiów. W efekcie ich dyplomy są niewiele warte, ale krytykuje się publicznie niską wartość wykształcenia Polaków bez przyjrzenia się temu jak dotychczasowa polityka władzy sama i w różnych formach "generowała" tę patologię. Część z niej odsłoniła nowelizacja akademickich ustaw:

- wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek studiów (cóż za troska o najzdolniejszych),

- obniżenie wymogów formalnych, kwalifikacyjnych dla tzw. minimum kadrowego (zamiast profesora - dwóch doktorów, zamiast doktora - dwóch magistrów, jeszcze gorzej jest w przypadku uprawnień dla jednostek w zakresie nadawania stopni naukowych),

- nieszczelność i częściowa fikcyjność danych w systemie POLON,

- pozbawienie naukowców możliwości odpisu podatkowego z tytułu praw autorskich,

- biurokratyczne procedury związane z procesem tzw. zarządzania jakością kształcenia ("Działanie uniwersytetu coraz bardziej przypomina "zespół szkół" zatopiony w piramidalnym kuratoryjno-ministerialnym systemie nadzoru. Rektorzy i dziekani zamienili się w urzędników nieustająco przygotowujących kolejne dokumenty dla przełożonych"),

- pozbawione oceny jakościowej, a zatem zawierające także "buble" wykazy czasopism punktowanych,

- zjawisko „pompowania” sobie punktów przez naukowców dzięki dopisywaniu się do rozpraw swoich podwładnych, co rzekomo wymusza system punktacji za artykuły w pracach zbiorowych, czasopismach i za monografię naukową,

- podtrzymywanie, a tym samym wzmocnienie "turystyki habilitacyjnej" Polaków na Słowację w wyniku braku skutecznej ze strony resortu szkolnictwa wyższego reakcji na krytykę środowisk naukowych,

- nadal bardzo niski budżet Narodowego Centrum Nauki i poszczególnych paneli na finansowanie rzeczywiście bardzo dobrych projektów badawczych,

- przepuszczanie przez PKA z oceną pozytywną czy warunkową jednostek, uczelni, które dawno powinny mieć zakaz kształcenia,

- nominowanie do organów centralnych osób, które nie spełniają kryteriów naukowych, a zdarza się, że i kwalifikacyjnych,

- "przymykanie oczu" przez organy kontrolne na jednostki, które przyjmują na studia osoby bez matury lub/i prowadzą kształcenie w wyjątkowo "skróconym" cyklu, realizują program kształcenia niezgodny z prawem,

- niekorzystny dla sektora szkolnictwa wyższego system dystrybucji pieniędzy z Europejskiego Funduszu Społecznego, itd.

Cóż nam pozostaje? Robić swoje, a w dniu uroczystej inauguracji zaśpiewamy lub wysłuchamy śpiewu akademickiego chóru:

Gaudeamus igitur
iuvenes dum sumus:|
post iucundam iuventutem,
post molestam senectutem,
nos habebit humus!


Ubi sunt qui ante nos
in mundo fuere?
vadite ad superos
transite ad inferos
ubi iam fuere

Vita nostra brevis est,
brevi finietur, :|
venit mors velociter,
rapit nos atrociter
nemini parcetur!

Vivat academia,
vivant professores!
vivat membrum quodlibet,
vivant membra quaelibet,
semper sint in flore!

Vivant omnes virgines
faciles, formosae,
vivant et mulieres,
tenerae, amabiles,
bonae, laboriosae

Vivat et res publica,
et qui illam regit!
vivat nostra civitas,
maecenatum caritas,
quae nos hic protegit!

Pereat tristitia
pereant osores
pereat diabolus
quivis antiburschius
atque irrisores


(źródła: http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/820510,polskie-szkoly-wyzsze-ksztalca-bez-uprawnien-i-wymaganej-kadry.html; http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/824489,drugi-etat-dla-wykladowcy-nie-zawsze-jest-mozliwy.html; http://biznes.onet.pl/praca/duze-podwyzki-na-uczelniach,18493,5658843,5451429,468,1,news-detal;
http://www.rp.pl/artykul/10,1138280-Unijne-srodki-nie-dla-uczelni.html; http://wyborcza.pl/magazyn/1,140187,16475043,Powstan__uniwersytecie_.html)





29 września 2014

Wykłady inauguracyjne w szkolnictwie wyższym - signum temporis problemów nie tylko Polski


W jednych uczelniach chciałoby się uczestniczyć w uroczystym otwarciu roku akademickiego, gdyż jest to znakomita okazja do wysłuchania także interesującego wykładu inauguracyjnego. W upadających wyższych szkołach prywatnych (tzw. wsp) nie tylko zmienia się rektorów, dziekanów jak rękawiczki, łamie prawo, ale i naiwni kandydaci, którzy postanowili w nich studiować, nie wysłuchają żadnego wykładu inauguracyjnego. Kto bowiem miałby go wygłosić, skoro kadra jest na "niestrawnym" poziomie, a nikt przyzwoity nie przyjmie nawet zaproszenia do udziału w rzekomej uroczystości w piwnicznej izbie.

Spójrzmy zatem na te jednostki i uczelnie, których m.in. pierwszy rocznik studentów pedagogiki oraz kadra akademicka (bo na tym jedynie skupiam się w tym wpisie) będzie miał okazję do wysłuchania interesującego wykładu i spotkania fascynujących osobowości świata nauki. Wymienię tylko kilka środowisk akademickich, gdyż niektóre uczelnie jeszcze nie informują o inauguracji:

1) Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie - inauguruje rok akademicki w dn. 30 września 2014 r. wykładem prof. Radosława Markowskiego pt. " DEMOKRACJA NA ROZDROŻU";

2) Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie (Wydział Pedagogiczny) ma swoją inaugurację 9 października 2014 r., w trakcie której wykład pt. "PAŃSTWO DEMOKRATYCZNE A WOLNOŚĆ SUMIENIA" wygłosi Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz;


3) Inauguracja 651. roku akademickiego w Uniwersytecie Jagiellońskim będzie miała miejsce 1 października 2014 r. Wykład inauguracyjny – wygłosi prof. Elżbieta Richter-Wąs pt. "WIELKI PRZEŁOM W FIZYCE: odkrycie i badania cząstki Higgsa";

4) Wykład inauguracyjny dr hab. Jana Rutkowskiego pt. „WYCHOWANIE DO WOLNOŚCI” zainaugurował już rok akademicki na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego w dn. 25 września br., bowiem zgodnie z tradycją łączył się z promocją absolwentów 2014;

5) Prorektor ds. studenckich Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu zaprasza na uroczystość inauguracyjną w dn. 30 września 2014, w trakcie której będzie miał miejsce wykład prof. Tomasza Miki pt. "TAJEMNICE ŚREDNIOWIECZNYCH POLSKICH TEKSTÓW. W stronę poszukiwań interdyscyplinarnych."

6) Uroczyste otwarcie roku akademickiego w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu odbędzie się w dn. 1 października br. w odnowionej Auli UMK, zaś wykład inauguracyjny "CZY UNIWERSYTET POWINIEN BYĆ INNOWACYJNY?" wygłosi dr hab. Maciej Wojtkowski, prof. UMK.

7) Uniwersytet Wrocławski inauguruje w dn. 1 października wspólną inaugurację środowiskową 10 wrocławskich uczelni w Auli Leopoldyńskiej. Wykład inauguracyjny wygłosi prof. Urszula Kalina-Prasznic pt. "PARADYGMAT SPOŁECZNEGO UBEZPIECZENIA EMERYTALNEGO".

8)XLVII uroczysta inauguracja roku akademickiego Uniwersytetu ŚLĄSKIEGO w Katowicach odbędzie się w środę 1 października 2014 r. w auli im. Kazimierza Popiołka na Wydziale Nauk Społecznych, gdzie jest pedagogika. W uznaniu wybitnych osiągnięć naukowych i dydaktycznych w dziedzinie nauk matematyczno-przyrodniczych i technicznych odbierze nagrodę prof. Jacek Jania, który wygłosi wykład inauguracyjny pt. „Czy Arktyka może rządzić światem?”.

9)Uroczysta inauguracja roku akademickiego 2014/2015 na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy odbędzie się 2 października w sali koncertowej Copernicanum, zaś wykład inauguracyjny pt. "Dwa cuda polskie (1920/1989)" wygłosi prof. Wiesław Władyka.

10) Rektor i Senat Uniwersytetu Szczecińskiego zapraszają na Inaugurację Roku Akademickiego 2014/2015 uroczystość w dn. 30 września 2014 r. Wykład inauguracyjny wygłosi prof. Andrzej Witkowski na temat "Mikroglony jako niewyczerpalne źródło surowców i energii".

11) Wykład inauguracyjny prof. Marka Ruszkowskiego pt. „Fundamentalizm językowy” będzie częścią inauguracji roku akademickiego w Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach w dn. 2 października;

12) Na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku odbędzie się w dn. 7 października br. wydziałowa inauguracja roku akademickiego , w trakcie której wykład wygłosi prof. Maria Czerepaniak-Walczak na temat: "UCZENIE SIĘ I KSZTAŁTOWANIE CHARAKTERU W III ERZE GLOBALIZACJI".

13) Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie uroczyście otwiera rok akademicki 6 października br., zaś wykład inauguracyjny wygłosi Jego Eminencja Ksiądz Kardynał Kazimierz Nycz, Wielki Kanclerz UKSW na temat - "Wartości ogólnoludzkie i chrześcijańskie w życiu publicznym".

14) Uroczystość otwarcia roku akademickiego w Uniwersytecie Zielonogórskim uświetni wykład inauguracyjny prof. Bogusława Banaszaka pt. Rola wspólnych wartości w procesie integracji europejskiej.



Są uniwersytety, akademie, na których domenach nie znajdziemy żadnej informacji o inauguracji roku akademickiego. Może nie chcą się pochwalić tym wydarzeniem? Może nie zostały jeszcze dopięte szczegóły organizacyjne inauguracji? Tak na marginesie, czy nie macie wrażenia, że tematy wykładów inauguracyjnych po części odzwierciedlają głęboko humanistyczny niepokój o losy świata, naszego kraju czy nas samych?





27 września 2014

Pozorne działania Ministerstwa Edukacji Narodowej

O działaniach pozornych świetnie pisze prof. Maria Dudzikowa, toteż zainteresowanych odsyłam do jej rozprawy w książce:

Zwracam uwagę na to, że Ministerstwo Edukacji Narodowej staje się instytucją zbyteczną, skoro działania jego kierownictwa sprowadzają się albo do odbywania spotkań z różnymi grupami interesów, albo do wycieczek po kraju, by - niczego nie wnosząc (poza swoją obecnością) - móc podkreślić ich znaczenie polityczne. Klasyczny przykład z ostatnich dni:

W MEN odbyło się spotkanie ministry J. Kluzik-Rostkowskiej i wiceministry edukacji J. Berdzik z przedstawicielami uczelni technicznych, stowarzyszeń matematycznych, realizatorzy projektów wspierających uczniów zdolnych, Ośrodka Rozwoju Edukacji, Centralnej Komisji Egzaminacyjnej oraz Instytutu Badań Edukacyjnych po to, by porozmawiać o tym: Co zrobić, aby nauczanie matematyki było skuteczniejsze oraz aby nasi uczniowie odnosili w tym zakresie sukcesy – o tym dyskutowali uczestnicy dzisiejszego spotkania, które odbyło się w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Z naukowcami, przedstawicielami systemu egzaminacyjnego oraz organizacji pozarządowych rozmawiały Joanna Berdzik oraz Ewa Dudek - wiceministrowie edukacji narodowej.- To spotkanie to początek cyklu dyskusji, którego celem jest wypracowanie lepszego modelu nauczania matematyki w polskich szkołach – powiedziała Joanna Berdzik.

Wniosków z tego spotkania nie odnotowano. Wypito herbatkę, kawkę, wodę mineralną, zjedzono zapewne tzw. susz konferencyjny, czyli słone paluszki i... zapowiedziano, że takich spotkań będzie więcej. Po co? Po nic. Dla podtrzymywaniu pozoru, że w MEN się pracuje. Maniera nieustannego posługiwania się przez urzędników określeniem "nauczanie" zamiast kształcenie (w MEN ciągle operuje się terminologią z czasów komunizmu) tylko potwierdza, że w tym gmachu i podległych mu ośrodkach nic się nie zmieni, także na skutek owych spotkań. Co obchodzą one nauczycieli matematyki? Jaki jest transfer owego ble, ble, ble ... - jak powiadają niemieccy pedagodzy - do szkół? Sądzę, że matematycy czekają na to z niecierpliwością.

Biuro "propagandy" MEN odnotowuje za to odkrywcze myśli uczestników tej rzekomej debaty: "Długofalowe działania dotyczyć miałyby nauczania matematyki już na etapie wczesnoszkolnym. – Już tam pojawia się problem - przyznali uczestnicy dyskusji." Nie dostrzegłem na liście zaproszonych i uczestniczących prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, która jest jednym z niewielu w kraju specjalistów od diagnozy i rozwijania uzdolnień matematycznych u dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.

Można zajrzeć na stronę internetową MEN, by przekonać się, że w dziale "aktualności" jest niewiele danych i wydarzeń. Oj, coś rozleniwiło się towarzystwo. Kiepska propaganda odsłania tylko "klasę próżniaczą".

Ministra edukacji zaszczyciła też swoją obecnością środowisko w/w wiceministry (OSKKO - Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty), które zorganizowało doroczny Kongres Zarządzania Oświatą. Tym razem odbył się on w Łodzi. Z relacji propagandzistów MEN mamy potwierdzenie doniosłego udziału obu pań w tym Kongresie.

- Cieszę się, że mogę być znowu z Wami. Jesteście moją nadzieją – powiedziała dzisiaj minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska w trakcie IX Kongresu Zarządzania Oświatą. W obradach, które w dniach 24-26 września odbywają się w Łodzi, biorą udział osoby zaangażowane w zarządzanie oświatą na poziomie państwowym i lokalnym – m.in. dyrektorzy szkół, pracownicy organów prowadzących i organów nadzoru pedagogicznego. W dzisiejszym spotkaniu wzięła też udział Joanna Berdzik - wiceminister edukacji.

Kto nie był na tym Kongresie, niczego w tym momencie nie stracił. Chociaż, kto wie? Fascynująca była zapowiedź ministry edukacji, że resort zamierza pomóc dyrektorom szkół i nauczycielom w radzeniu sobie z przemocą w szkole. Przygotowujemy pakiet dobrych praktyk, chcemy uruchomić infolinię - dodała minister. Istotnie, infolinia poprawi pracę nauczycieli w szkołach. Zamiast niej, będą dzwonić do MEN, a łobuzy będą zgrzytać zębami.

Tymczasem na Forum OSKKO mamy opinię:

Organizacja kongresu - porażka, uczestniczymy w nich od 10 lat, z roku na rok, gorzej, pytamy dlaczego? Oj, koleżanko nauczycielko!!! Już MEN sprawdzi, z której pani jest szkoły?

26 września 2014

Prokuratura na Wydziale Pedagogicznym Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberku na Słowacji




O trudnej sytuacji na Wydziale Pedagogicznym pisałem nieco wcześniej, kiedy słowacka prasa informowała o odwołaniu w grudniu 2013 r. przez Senat Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberku JM Rektora ks. prof. Tadeusza Zasępę. Uchwała Senatu (głosowało wówczas za odwołaniem rektora 15 na 18 obecnych członków Senatu) nie została wówczas przyjęta przez koszyckiego arcybiskupa Bernarda Bobra. Być może dopiero po wkroczeniu na uczelnię prokuratury na wniosek Rektora postanowił on ustąpić ze swojego stanowiska z dn. 31 maja 2014 r. W obronie dotychczasowego rektora ks. prof. T. Zasępy, którego kadencja powinna skończyć się dopiero za dwa lata, a także moralnego wsparcia udzieliło 290 absolwentów tej uczelni, którzy skierowali petycję do Konferencji Biskupów Słowacji. Ks. Rektor podjął działania na rzecz ukrócenia procederu słowackich habilitacji dla Polaków. Może okazał się niewygodny?

Od czerwca do prawie końca sierpnia br. tymczasowe kierownictwo uczelnią przejął ks. Rektor Seminarium Duchownego Diecezji Spišskej, profesor nauk teologicznych Jozef Jarab. Na Słowacji rektora mianuje bowiem Prezydent Republiki na podstawie wniosku Senatu danej uczelni. Zdaniem przewodniczącej Akademickiego Senatu - Ľudmily Krajčírikove: Senat oczekuje, że nowy Rektor ustabilizuje sytuację na Uniwersytecie Katolickim, w którym powinien nastąpić ład i przywrócony zostanie dialog między senatorami, a nowy rektor oczyści uniwersytet z powodów do negatywnych opinii.

Ks. prof. T. Zasępa pozostał w Katolickim Uniwersytecie jako profesor Katedry Dziennikarstwa. Dochodzenie prokuratury wiąże się z nadużyciami finansowymi na Wydziale Pedagogicznym, gdzie pobierano opłaty za studia, ale nie zasilały one budżetu uczelni. Podobne nadużycia miały miejsce w związku z pobieraniem opłat za korzystanie z pokoi gościnnych tego wydziału. Pieniądze za korzystanie z noclegu trafiały - zamiast na konto uczelni - jako darowizna na Fundusz Ladislava Pyrkera, który założyli dwaj pracownicy Wydziału Pedagogicznego. Ci zresztą zostali już zwolnieni z pracy. Jak stwierdziła przewodnicząca Senatu: "Być może do tego skandalu by nie doszło, gdyby ks. rektor T. Zasępa realizował uchwały Senatu, ale te podobno - mimo stwierdzonych uchybień w ramach wewnętrznego audytu - były przez niego lekceważone." Niektórzy dociekają, czy w mający w tej uczelni miejsce proceder byli także włączeni Polacy, którzy uzyskiwali tam docenturę płacąc za nią na konto powyższego funduszu? Wszystko wyjaśniają odpowiednie organy.

W dn. 10 czerwca 2014 r. Senat KU w Ružomberku podjął większością głosów (18 senatorów było "za" na 22 obecnych członków Senatu) uchwałę o skierowaniu do Prezydenta Republiki wniosku o nominowanie nowego rektora. W dn. 27 sierpnia 2014 r. Prezydent Republiki Słowackiej Andrej Kiska mianował Mons. prof. ThDr. Jozefa Jaraba, PhD. rektorem Katolickiego Uniwersytetu w Ružomberku (KU). Akt uroczystego podpisania tej nominacji i przekazania dekretu miał miejsce w Pałacu Prezydenckim w Bratysławie, a uczestniczył w tej uroczystości także przewodniczący Konferencji Biskupów Słowackich arcybiskup Mons. Stanislav Zvolenský oraz spišský biskup diecezjalny Mons. Štefan Sečka.






25 września 2014

Portrety nauczycieli w badaniach Joanny M. Łukasik


(fot. od lewej Dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych APS - dr hab. Maciej Tanaś prof. APS oraz habilitantka - dr Joanna Małgorzata Łukasik)





W dniu wczorajszym miało miejsce na Wydziale Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie znakomite kolokwium habilitacyjne (jeszcze w tzw. starej procedurze) pani dr Joanny Małgorzaty Łukasik z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, która od szeregu lat, konsekwentnie realizuje badania pedeutologiczne. Przysłuchiwałem się z dużym zainteresowaniem treściom recenzji i dyskusji wokół problemów, jakie pojawiły się w trakcie samego kolokwium.

Pani dr hab. Joanna M. Łukasik uczyniła przedmiotem badań jakościowych (w perspektywie biograficznej)doświadczanie życia codziennego przez nauczycieli. Uczestniczący w przewodzie recenzenci - profesorowie Maria Mendel, Wanda Dróżka, Mirosława Nowak-Dziemianowicz i Barbara Smolińska -Theiss wysoko ocenili konceptualizację badań habilitantki, które zostały dobrze osadzone na tle dotychczasowego pisarstwa naukowego. Zachwyciła ich transdyscyplinarność, wieloaspektowość oraz wielostronność ujęć w badaniach doświadczania przez nauczycieli ich przełomu życia.


Ciekawe są zarysowane przez krakowską pedagog portrety nauczycieli. Niepokojące są - zdaniem Mirosławy Nowak-Dziemianowicz wnioski, jakie wynikają z wcześniejszej, a podoktorskiej monografii J.M. Łukasik, w świetle której badani nauczyciele m.in. traktują swój zawód jako uciążliwy w ich życiu a także posiadają liczne braki w najnowszej wiedzy pedagogicznej. Recenzentka zwróciła uwagę na trafny dobór nauczycieli do badań biograficznych na podstawie analizy treści ich autonarracji w pamiętnikach oraz na sposób opisania kategorii poznawczych przez habilitantkę. Odkryte zostały niepowtarzalne przeżycia doświadczania przez kobiety w tym zawodzie ich życia na co dzień.

Prof. Wanda Dróżka dostrzegła w dorobku wagę czynników kreujących role społeczne i zawodowe nauczyciela. Pytała - Czy szkoła umożliwia nauczycielom rozwój i zdrową kondycję własnego życia? Czy w tym zawodzie można mieć satysfakcję? Równie wysoko oceniła dorobek i pracę habilitacyjną prof. APS Barbra Smolińska-Theiss wskazując, że podjęta problematyka badawcza jest niezwykle aktualna. Nauczycielstwo pojawia się w badaniach J.M. Łukasik niejako na drugim planie, bowiem kluczowa w jej dociekaniach była codzienność ich życia. Bezrefleksyjne trwanie w roli zawodowej nauczycieli, swoistego rodzaju marazm jest w tych badaniach bardziej widoczny dzięki nowemu spojrzeniu. Badania pamiętników nauczycieli wczorajszej habilitantki nawiązują do znakomitych tradycji badań pedeutologicznych m.in. Tadeusza Jałmużny, Eugenii Podgórskiej, Hanny Kędzierskiej czy Wandy Dróżki.


Warto dostrzec i docenić te badania, chociaż nie mają one charakteru generalizującego, gdyż były przeprowadzone w paradygmacie badań jakościowych, bowiem ich autorka dobrze łączy etnografię i etnopedagogikę z pedeutologią. Ma tu miejsce znakomita kwerenda literatury w części teoretycznej, a w analizach badawczych nakładają się na siebie różne kategorie przełomu życia nauczycielek, w tym tak ciekawa jak krzątactwo, nieustanna troska o innych i o coś, a rzadko o siebie.

Jak w przypadku każdej rozprawy naukowej, tak i tu wątpliwości budziła kwestia przyjętego nazewnictwa metod badawczych czy wybrania do analizy tylko sześciu nauczycielskich pamiętników mimo dysponowania przez badaczkę ich wielokrotnością. Niepotrzebnie wyłączyła ze swoich analiz obszar szkoły oraz nie pokazała w życiu rodziny badanych nauczycielek ich mężczyzn (małżonków). Wśród sześciu rodzin tylko w dwóch funkcjonują oni normalnie gdyż w pozostałych są nimi osoby uzależnione od alkoholu, bezrobotne czy wkluczone społecznie. Prof. Maria Mendel z UG zwróciła uwagę na niedostrzeżenie przez krakowską pedeutolog w analizach nauczycielskich pamiętników ich samotności czy ich relacji społecznych w innych środowiskach (pozarodzinnych, pozaszkolnych). Portrety nauczycielek nie uwzględniają też sfery ich duchowości, religijności.

Jak każda debata naukowa nad rozprawą habilitacyjną budzi spory, wiele wątpliwości, także natury metodologicznej (ze względu na przyjęty przez badacza paradygmat), tak i ta wywołała interesująca dyskusję w trakcie kolokwium. Warto w tym miejscu przytoczyć (nieznane członkom rady) fragmenty recenzji wydawniczych książki habilitacyjnej:

Z recenzji dr hab. Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, prof. UAM:

Jest to wartościowe dzieło naukowe, które świadczy o dużej dojrzałości teoretycznej i metodologicznej autorki oraz jej umiejętności prowadzenia interesującej narracji. Należy przy tym podkreślić, że idea (i istota) recenzowanej przeze mnie książki dr Joanny Małgorzaty Łukasik z pewnością rozszerza znacząco wiedzę, która tworzy obszar badawczy w dziedzinie pedeutologii. W tym kontekście na podkreślenie zasługuje podjęcie przez autorkę niezwykle interesującej i merytorycznie znaczącej problematyki pozaszkolnego życia codziennego nauczycieli. […] Dokonane przez dr Joannę Małgorzatę Łukasik […] analizy codzienności nauczycielek są tym bardziej ważne i interesujące, że powstały w oparciu o metodę biograficzną. Autorka dokonała analizy sześciu pamiętników aktywnych zawodowo nauczycielek znajdujących się na przełomie połowy życia. Materiał badawczy pozyskała z nadesłanych prac na (ogłoszony z jej inicjatywy) ogólnopolski konkurs: „Miesiąc z życia nauczyciela” na pamiętnik, dziennik i reportaż. Już to samo w sobie nadaje pracy – w perspektywie recenzenta – w pewnym stopniu walor wyjątkowy. [...] Należy więc zdecydowanie pozytywnie ocenić zamysł i ideę całej pracy, tym bardziej że […] nie zawiera pozytywistycznej, beznamiętnej diagnozy, lecz jest przepojona „pasją pedagogiczną”, orientacją na zrozumienie społecznych konstrukcji tożsamości nauczycielek i ich codziennego życia. [...] Autorka bardzo swobodnie porusza się po poszczególnych zagadnieniach, wykazując duży potencjał intelektualny w zakresie konstruowania dyskursu naukowego, a przede wszystkim rozwiązywania problemów badawczych i prowadzenia narracji.


Z recenzji prof. zw. dr. hab. Mariana Śnieżyńskiego:

Badania jakościowe z trudem torują sobie drogę na gruncie pedagogiki, przełamując powoli nurt badań ilościowych. W tej sytuacji należy Autorce recenzowanej pracy wyrazić uznanie i podziw za podjęcie badań czysto jakościowych, które wymagają spojrzenia empatycznego, introspekcyjnego, stania „na równi” z badanymi osobami i analizowania rzeczywistości z pozycji badanych osób. Autorka podjęła w pełni udaną próbę refleksyjnego spojrzenia na codzienność nauczycielskiego życia pozazawodowego. Analiza codzienności dokonana na podstawie dostarczonych Autorce pamiętników zawiera wielowymiarowy i złożony obraz różnorodności życia codziennego, nacechowany daleko idącym indywidualizmem, zabarwionym emocjonalnie. Niezwykle refleksyjny tekst czyta się z dużym i rosnącym zainteresowaniem. Dobór autentycznych wypowiedzi badanych w uporządkowane logicznie segmenty stwarza spójną całość, spiętą klamrą literackiej analizy i refleksyjnej myśli Autorki.


W trakcie oceny całego dorobku naukowego habilitantki przeważył w ocenie zachwyt nad pierwszymi tego typu studiami doświadczania codzienności życia przez nauczycieli oraz bardzo dobry wykład na temat braku kultury współpracy, wspólnotowej w "pokoju nauczycielskim". Tak więc w elitarnym klubie polskich doktorów habilitowanych w dyscyplinie pedagogika jest kolejna badaczka, tym razem z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie.














24 września 2014

Oświatowe ustawki pod wiceministrę i lokalne władze



MEN wydaje na kiczowaty elementarz, foldery, resortowe broszury, beznadziejne materiały propagandowe, spoty filmowe i reklamy dziesiątki milionów złotych. Ministra i jej zastępcy kursują po Polsce dopieszczając de facto kandydatów PO i PSL przed wyborami samorządowymi pod pozorem "konferencji", "forów oświatowych". Wydają na podróże kolejne setki tysięcy złotych z pieniędzy podatników. Wystarczy spojrzeć na tablicę propagandową MEN, by dostrzec, że ta władza niczym się nie zajmuje (nie dziwię się, skoro jest niekompetentna), tylko podróżuje - z miasta do miasta, z jednej gminy do drugiej, od wsi do wsi.

O wielu służbowych wycieczkach władze już nawet nie informują społeczeństwa. Dowiadujemy się o nich na fejsie, bo ktoś nagle poczuł się dotknięty aurą resortowego banału. Oto w dn. 19 września miało miejsce w Szczecinie Forum Oświatowe pt. „W drodze do dobrej szkoły”, w którym wzięła udział wiceminister edukacji narodowej Joanna Berdzik oraz dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Marek Pleśniar (jej kolega z OSKKO), przedstawiciele samorządu województwa zachodniopomorskiego i Urzędu Miasta Szczecin, rektorzy i dziekani uczelni, pracownicy kuratorium oświaty, dyrektorzy szkół, nauczyciele i rodzice.

Do żadnej "dobrej szkoły" wiceministra nie zajrzała, ani o niej nie powiedziała, bo J. Berdzik nie miała tam nic do powiedzenia. Zapewne pozdrowiła uczestników, a ci -jak odnotowano na stronie MEN - podczas dyskusji panelowych "...dyskutowali o sukcesach i wyzwaniach sześciolatków w pierwszej klasie szkoły podstawowej, o zasadności funkcjonowania w polskim systemie oświaty szkoły gimnazjalnej, a także o trybie kształcenia uczniów w liceach ogólnokształcących."

Doprawdy odkrywcze i fascynujące. Szczecińskie Forum Oświatowe nie było objęte patronatem MEN. To teraz wiceministrowie odbywają delegacje ad hoc? Mamy ministrów w drodze? Jak E. Gierek w socjalizmie odwiedzają "zakłady pracy" i pozdrawiają "intelektualnych robotników"? Wiemy jednak, że w czasie sesji plenarnej wygłosili swoje referaty: dr. hab. Piotr Laskowski, Jarosław Szulski oraz Joanna Białobrzeska. Nie przypuszczam, by je pani wiceminister wysłuchała i zabrała głos w dyskusji. Zapewne spieszyła się do innych obowiązków? Organizatorzy zadbali o to, by po oficjalnych wystąpieniach gości była przerwa na "zmycie się" oświatowych VIP-ów. A jakie tłumy uczestników nawiedziły to Forum?

Szkoda, że J. Berdzik nie posłuchała, co mają do powiedzenia uczestnicy tego Forum, bo może dowiedziałaby się, że zdaniem wielu specjalistów:"... miejsce tych dzieci jest wciąż w przedszkolu. Dla pedagoga, Joanny Białoborzeskiej najistotniejszy jest brak samodzielności sześciolatków w szkołach-molochach, nawet tych najbardziej przystosowanych." Postanowiłem jednak sprawdzić, czy są prawdziwe relacje o tym Forum, i znalazłem.

Oto jaka jest opinia o Szczecińskim Forum Oświatowym. Piszą o nim ci, którzy tam byli:

Pierwszy zgrzyt poczułam, kiedy doszło do zgłaszania się na konferencję. Radek Majcher ze Stowarzyszenia Rodzice dla Szczecina, zaangażowany od lat w sprawy edukacji, członek Rad Rodziców, na maila z pytaniem o możliwość udziału… nie dostał odpowiedzi. Ostatecznie listy przy wejściu żadnej nie było, a i pustych miejsc pozostało całkiem sporo na sali Trafostacji, ale jeśli ktoś robi branżowe spotkanie, wypadałoby dać znać, czy będą miejsca. Bo wpychanie się na siłę nie jest fajne dla żadnej ze stron. Tak czy owak, niesmak pozostał.

A sama konferencja? Na sali dominowali dyrektorzy wszystkich szczecińskich placówek – przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Pani minister też była – na początku. Powiedziała, że MEN bardzo chętnie wysłucha uwag i dyskusji, co należy w oświacie poprawić. Po pewnym czasie już nie było jej widać na sali. W dyskusji na dwóch panelach, na których miałam okazję być, też jej nie widziałam.

Spotkanie otworzył pan prezydent Krzystek, który na slajdach pokazał założenia swojego planu Szczecin 2020 w zakresie oświaty. Jak się pewnie domyślacie – cud, miód i orzeszki. Zobaczyliśmy dane, które obrazowały nauczanie dwujęzyczne w Szczecinie. Okazuje się, że w systemie takim uczy się 1623 przedszkolaków, 2630 uczniów szkół podstawowych, 1055 gimnazjalistów i 333 uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Co nie pasuje w tym obrazku? Tak, dokładnie – im starsi uczniowie, tym mniej klas dwujęzycznych. Czy nie powinno być odwrotnie? Po co ładować pieniądze w dwujęzycznych przedszkolaków? Czy im naprawdę potrzeba takiej nauki? Zawsze wydawało mi się, że należy szczególną uwagę przykładać uczniów, którzy wkrótce wejdą na rynek pracy i to im najbardziej te języki powinny się przydać… No cóż, ale mamy piękny program.

Pan prezydent mówił też ładnie o programach matematycznych w siedmiu gimnazjach, o tworzeniu nowych klas zawodowych. I o tym, że „zaprogramował” szereg inwestycji na nowy okres środków unijnych o łącznej wartości 158 mln zł. Zapowiedział też, że Szczecin czeka budowa nowej podstawówki. Ale zaraz… czy jedna podstawówka nie stoi już czasem pusta w centrum miasta?

(...)

Po przerwie nastąpiła część „laurkowa”. Nauczyciele i dyrektorzy z różnych placówek przedstawiali zbiorcze prezentacje na temat świetnych programów realizowanych w szczecińskich placówkach. Bez wskazywania palcem, w której placówce co się realizuje. Jedni dyrektorzy przedstawiali, inni dyrektorzy słuchali. Ponownie było miło. Pewne kontrowersje wzbudziło wystąpienie pana dyrektora Cezarego Urbana, który twierdził, że gwarancją sukcesu w nauce matematyki jest dzielenie uczniów według ich rzeczywistych umiejętności w tym zakresie na grupy międzyklasowe. Usłyszałam komentarz od jednej z pań dyrektorek, że u niej w szkole dzieli się tak dzieci na językach, informatyce i że jakby chciała podzielić w ten sposób inne przedmioty, to sal nie starczy i dzieciaki będą kończyć lekcje po 18. Więc piękna teoria, ale rzeczywistość jednak skrzeczy.


Nie cytuję całości prawdziwej relacji, a nie tej polukrowanej, przesłodzonej. Warto się z nią zapoznać. Uwielbiam takie fora, konferencje - rzekomo kluczowe dla polskiej oświaty, z ustawianym pod władze programem, publicznością i ozdobą w osobach kilku zaproszonych gości. Każdy dyrektor mógł przecież powiedzieć, że wypowiedzi J. Szulskiego, J. Białobrzeskiej czy P. Laskowskiego to marginalia "dziwaków", "odszczepieńców", jakiejś "alternatywy". To teraz czekamy na równie "laurkowy" dla MEN i "przesłodzony" Kongres Dyrektorów w Łodzi. Nasz BELFER już się nim podniecił i żałuje, że nie jest dyrektorem i nie stać go na udział w tym Kongresie. Może jednak nic nie stracił?