28 czerwca 2024

"Upadły anioł"

 


(ilustracja: Hanna Śliwerska) 


Był sobie "anioł" ze stopniem doktora,

który w peerelu miał zwalczać komunę. 

Na habilitację przyszła wreszcie pora,

przepadł, bo osiągnięć miał zaledwie krztynę.


Opuścił uczelnię przysięgając sobie,

że się zemści na każdym, kto jest profesorem.

Został publicystą, pisząc w nowej dobie

beznadziejne teksty, chociaż jest doktorem.


Jemu każda dintojra daje satysfakcję,

zaburzone EGO jadem swoim koi.

Podejmuje więc nowe, nieudane akcje,

zaś prawdziwa cnota krytyk się nie boi. 


Są bowiem na świecie też dobre anioły,

które dostrzegają słabość czyjejś woli.

Odzieją każdego w swe cnoty, gdy goły.

Podadzą mu brzytwę, by z wad się ogolił.


Warto pohamować nienawistne żądze 

przestać się ośmieszać rzekomą prawością.

Na nic będą podle zdobyte pieniądze,

skoro rozmijają się z ludzką mądrością.   




   



 

 


  


27 czerwca 2024

Recenzje do- lub niedorzeczy

 

  


W przekładzie książki filozofa Byung-Chul Hana p.t. "Nie (do)rzeczy" (Łódź, 2023) zainteresował mnie fragment, który dotyczy tego, z czym boryka się nie tylko filozoficzna krytyka:

"Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by traktować pewne procedury, mające to umożliwić, za tożsame z krytyką. Spodziewamy się, że gdy ktoś krytykuje, to wskazuje na brak, miejsca nieprzekonujące albo wytka błędy. Cenimy w szczególności tzw. konstruktywną krytykę, która zawiera wskazówki, jak dokonać poprawy i precyzuje, co należy zmieniać. Krytyka w sensie filozoficznym może z tego skorzystać, choć cel ma inny. Chodzi w niej o ukazanie tego, co zakryte, co nieoczywiste, o zdiagnozowanie faktycznego problemu  i wreszcie o wydanie w tej sprawie sądu (...)" (s. 8-9).

W moim uniwersytecie nie kształci się studentów w zakresie krytyki naukowej. Bezmyślnie przepisują czyjeś teksty i dziwią się, kiedy je odrzucam. Być może nie czynią też tego rady dyscyplin naukowych i szkoły doktorskie w odniesieniu do młodych adeptów nauki. Czytając niektóre recenzje doktoratów czy osiągnięć habilitacyjnych w pedagogice nabieram przekonania, że następuje reprodukcja niewłaściwego recenzowania czyichś rozpraw w postępowaniach na stopnie naukowe. 

Gdyby owa reprodukcja dotyczyła poprawnych naukowo recenzji, to nie dochodziłoby do tak karygodnych błędów, jak m.in.: 

- streszczanie treści poszczególnych rozdziałów ocenianej pracy, 

- przepisywanie treści autoreferatu habilitanta/-ki, 

- formułowanie poważnych zarzutów metodologicznych i merytorycznych, by w podsumowaniu recenzji sformułować wniosek o nadanie stopnia naukowego, itp.

Jak ktoś nie potrafi lub nie chce rzetelnie ocenić czyjejś pracy z powodu braku kompetencji, to niech odmówi udziału w czyimś postępowaniu, bo fakt bycia powołanym czy wylosowanym na recenzenta jest elementem czyjejś procedury awansowej. Mamy prawo nie podejmować się recenzowania czyichś rozpraw, jeśli nie jesteśmy w stanie wykonać to rzetelnie, merytorycznie. 



Możemy otrzymać jedną z dwóch kategorii prac naukowych do oceny: 1) wydawniczej lub 2) awansowej w ramach postępowania na stopień nukowy. 

Byung-Chul Han odnosi krytykę konstruktywną do tej pierwszej kategorii prac, kiedy ich autor może jeszcze dokonać zmian, korekt, coś uzupełnić lub usunąć. 

Natomiast w przypadku drugiej kategorii rozpraw czynić już tego nie należy, bo krytyka musi spełnić funkcję rozstrzygającą, czy dana publikacja spełnia wymagania naukowe. Tu już nie możemy dywagować na temat tego, co by było, gdyby autor poszerzył, zmienił, skrócił. Skoro nie wykonał poprawnie tego, co jest wymagane przez naukę (w sensie teoretycznym i/lub metodologicznym, badawczym), to nie można pisać czy mówić w komisji, że ma potencjał, rodzi nadzieje, jeszcze się douczy czy poprawi.

O ile krytyka konstruktywna jest jak najbardziej potrzebna, zasadna, pożądana w okresie poprzedzającym rozpoczęcie badań czy przedłożenie do druku raportu, ich wyników, o tyle w przypadku obowiązku oceny finalnego już wytworu pracy naukowej krytyka musi być rozstrzygnięciem z perspektywy naukoznawczej, metanaukowej. Zdumiewające jest zatem, kiedy autorzy książek z metodologii badań pedagogicznych popierają czyjeś rozprawy z podstawowymi błędami.   

Tak też zapisano w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (2018). W przypadku recenzji osiągnięć habilitacyjnych nie istnieje możliwość skonkludowania o dopuszczeniu habilitanta/-ki do dalszych etapów postępowania. Mamy jako recenzenci obowiązek stwierdzenia, czy przedłożone do oceny osiągnięcia pozwalają na poparcie wniosku o nadanie stopnia doktora habilitowanego czy też o odmowę jego nadania.  

Esej Hana jest poświęcony temu, jak człowiek staje się w świecie onlife "inforgiem" (s.21). Sztuczna inteligencja już "uczy się" traktowania recenzji negatywnych w treści z pozytywną konkluzją jako pozytywnych. Czy zatem profesorowie będą wkrótce zbędni do czytania i oceniania czyichkolwiek rozpraw, skoro będzie mogła to uczynić AI?      

O tym, jak ChatGPT nie radzi sobie z krytyką naukową, w najbliższym wpisie.    

 

26 czerwca 2024

Cyberpedagodzy powinni przeczytać "Nie[do]rzeczy"

 



W Wydawnictwie Uniwersytetu Łódzkiego ukazał się przekład filozoficznego studium obcowania każdego z nas z cyfrowym medium, jakim jest smartfon. Znakomity przekład Marcina J. Leszczyńskiego  książki Byung-Chul Hana p.t. "Nie[do]rzeczy" (2023) sprawia, że dzięki niezwykle subtelnemu odczytywaniu znaczeń tego, co wnosi do naszej egzystencji infosfera, możemy z przewodnikiem heideggerowskiej, heglowskiej i frommowskiej myśli dotrzeć pod powierzchnię pozoru i władztwa softwarowego świata.  

Filozof genialnie demistyfikuje janusowe oblicze infosfery, jej interwencję w historię, naruszenie ciągłości narracji, kumulatywizm wiedzy, niedostrzegalny terror zaszyfrowanego nadzoru nad człowiekiem i sterowania jego potrzebami otoczkowymi. 

"W świecie sterowanym algorytmicznie człowiek stopniowo traci moc działania, swoją autonomię. Zostaje skonfrontowany  ze światem, który wymyka się jego rozumieniu. Śledzi decyzje podejmowane przez algorytmy, ale nie potrafi ich pojąć. Algorytmy stają się czarnymi skrzynkami. Świat gubi się w głębokich warstwach sieci neuronowych, do których ludzie nie mają wstępu. Sama informacja nie rozświetla świata. Może go nawet zaciemniać. Od pewnego momentu informacje przestają nas informować - zamiast tego deformują" (s. 24). 

Autor tej rozprawy wprowadza nowe pojęcia, za pomocą których stara się ostrzec czytelnika przed możliwym odczłowieczeniem. Każdy z terminów ma swój kontekst, znaczenie, zakorzenienie w świecie rzeczy:

infomat,

smart-więzienie, 

*smarthome, 

infomania - fetyszyzowanie informacji,

defaktyzacja,

* pornofon, 

phono sapiens

*  inforg.

Po co pedagogom tak głęboko humanistyczna refleksja? Oby nie wykorzystali tego studium do budowania barier między przestrzenią off - i online tyko dlatego, że filozof uświadamia nam poddanie didaskaliów władzy cyfrowej informacji, która może skutkować uzależnieniem i zniewoleniem ludzkiej egzystencji, jeśli nie zostanie odpowiednio przygotowana do bycia w tym świecie. 

Wybrany przez CKE fragment tej rozprawy  powinien  znaleźć się w arkuszu egzaminacyjnym na maturze, by pozwolić młodzieży zetknąć się  z mądrą refleksją na temat komputeryzacji codziennego świata życia i odnieść do dylematu uwalniania jej od trosk przez sztuczną inteligencję. Jak pisze Han:

"Ale dziś znajdujemy się  w infosferze. Nie manipulujemy rzeczami, które biernie przed nami leżą, ale komunikujemy się i współdziałamy z infomatami, które same działają i reagują jak aktorzy. Człowiek nie jest już "Dasein" (ontologiczne określenie człowieka przez Heideggera - dop. mój), lecz stał się "inforgiem", który komunikuje się i wymienia informacje. 

W smarthome zatroszczą się o nas infomaty. Uwolnią nas od wszelkich trosk. Mieszkaniec takiego domu jest całkowicie bez trosk. Telosem porządku cyfrowego jest zapewne przezwyciężenie troski, którą Heidegger rozumie jako cechę ludzkiej egzystencji. Dasein jest troską. Sztuczna inteligencja dąży dziś do całkowitego uwolnienia  ludzkiej egzystencji od trosk (ent-sorgen) poprzez optymalizację życia i zanegowanie przyszłości jako  źródła zmartwień, to znaczy przezwyciężenie jej nieprzewidywalności" (s.21-22). 

Na szczęście człowiek obroni się przed możliwą dehumanizacją, bo algorytmizacja życia nie jest wszystkim, ostatecznym, jedynym i wyłącznym jego doświadczaniem. Han pokazuje w swoim eseju, jak ważny jest kontakt z tym, co jest duchowe, transcendentne, także przedmiotowe, co jest nośnikiem sakralności ciszy, głębi wiary, marzeń, aspiracji, co stanowi osłonę ludzkiej intymności, także tajemniczości i niedostępności. 

Nie wszystko można utowarowić, zalgorytmizować. Jest jeszcze świat  kultury i (auto-)edukacji, które są niezbywalnymi nośnikami ponadczasowych wartości dla każdej wspólnoty ludzkiej. Demistyfikatorska narracja zagrożeń cyberświata tworzy pomost do przestrzeni realnego życia, odsłania zarazem  piękno tego, co unicestwia postprawdę, defaktyzację, infomanię, co wyprowadza człowieka ze smart-więzienia do świata realnych stosunków międzyludzkich, autentycznych więzi, bliskości, dotyku, piękna zmysłowych wrażeń, emanacji kultu pamięci, afektywno-analogowego bycia pochwyconymi przez emocje, rozbudzania wyobraźni i myślenia.


25 czerwca 2024

Doktorat Honoris Causa Uniwersytetu Śląskiego dla wybitnego pedagoga - profesora Jerzego Nikitorowicza

 


w dniu dzisiejszym o godz. 12.00 w siedzibie spinPLACE (Katowice, ul. Bankowa 5) odbędzie się uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego Profesorowi Jerzemu Nikitorowiczowi. 

Z dużą radością przyjąłem Uchwałę Senatu Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach o nadaniu Profesorowi najwyższej godności tak znaczącej w naszym kraju uczelni badawczej. Jerzy Nikitorowicz stworzył wyjątkowy pomost badań międzykulturowych między macierzystym – Uniwersytetem w Białymstoku a śląskim środowiskiem badaczy procesów, które wymagają ogromnej wiedzy, kultury i metodologicznych kompetencji. Dzięki Jego osiągnięciom badawczym i mistrzowskiemu podejściu do wspierania młodych kadr naukowych powstała niepowtarzalna, wyjątkowa "szkoła pedagogiki różnic kulturowych", "pedagogiki pogranicza", która stanowi istotny wkład w kształtowanie międzynarodowej przestrzeni współdziałania uczonych na rzecz pokoju i tolerancji.

      Jestem niezmiernie wdzięczny za wieloletnią współpracę z Profesorem J. Nikitorowiczem w Komitecie Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk w latach 2012-2019, w ramach której stanowił dla nas wzór akademickiego tworzenia wspólnot uczących się i doskonalących swój warsztat uczonych w dziedzinie nauk społecznych, a nie tylko wąsko pojmowanych nauk o wychowaniu. Jego mądrość, rzetelność w ocenach prac awansowych naszych koleżanek i kolegów, dzielenie się własnym warsztatem badawczym sprzyjają podnoszeniu na coraz wyższy poziom pedagogiki jako dyscypliny naukowej, uczulają na konieczność podtrzymywania najwyższych standardów naukowych i moralnych w prowadzeniu badań edukacyjnych.

      Stan zdrowia nie pozwala mi na wyjazd, toteż m.in. tą drogą kieruję serdeczne gratulacje i podziękowania za piękną służbę NAUCE, dzielenie się umiłowaniem PRAWDY, PIĘKNA i DOBRA, za nieszczędzenie wysiłków organizacyjnych na rzecz universitas, ale i za uruchamianie niezwykle ważnych, nowych kierunków badań oraz obdarowanie polskiej pedagogiki licznymi monografiami, artykułami i wystąpieniami w czasie zjazdów, konferencji i spotkań naukowych. 

Życzę Doktorowi Honoris Causa dalszych lat pełnych kolejnych osiągnięć i satysfakcji ze służby nauce oraz wszelkiej pomyślności w życiu osobistym i rodzinnym! Czytelników bloga zapraszam do dostępnej z powyższej okazji publikacji, jaką wydał Uniwersytet Śląski o wyróżnianym dzisiaj Uczonym:

Jerzy Nikitorowicz. Doctor honoris causa Universitatis SilesiensisLINK 


(źródło fotografii: BŚ) 

24 czerwca 2024

Opisywanie pedagogiczne i edukacyjne

 





Otrzymujemy kolejną w rozwoju współczesnej myśli pedagogicznej rozprawę profesora Stanisława Palki, którego badania stanowią nie tylko dla mnie jedno z najważniejszych źródeł inspiracji i przemyśleń. Od końca lat 70. XX wieku  każda z książek pedagoga Uniwersytetu Jagiellońskiego wyprzedzała swój czas głęboką refleksją metateoretyczną o kształceniu młodych pokoleń. Monografie i prace zbiorowe tak wybitnego Uczonego denerwowały władze poprzedniego ustroju, gdyż w żadnej mierze nie służyły jego ideologicznym celom, ale tworzeniu podstaw pedagogiki ogólnej. 

Ta zaś w żadnej mierze nie powinna być środkiem do walki politycznej na rzecz zniewalania polskiego społeczeństwa, tylko wprost odwrotnie - miała służyć jego emancypacji, oświeceniu, ratowaniu części kultury myślenia i dążenia do prawdy. Nie pora i miejsce na dokonywanie analiz serii znakomitych publikacji S. Palki, ale nie mogę powstrzymać się przed podzieleniem się choć krótką recepcją jego najnowszej książki p.t. "Opisywanie pedagogiczne i edukacyjne" (Kraków, 2023). 

Nie tylko tytuł jest intrygujący, choć pokazany studentom "pokolenia Z" egzemplarz książki skojarzył im się podświadomie z kategorią "przepisywanie". Coraz mniej jest bowiem wśród młodzieży piszących ciekawe prace na podstawie bogatych i adekwatnych do tematu źródeł wiedzy, skoro już w szkole średniej nauczyli się bezmyślnie przepisywać zadawane im teksty z podręcznika szkolnego czy tablicy do zeszytu lub tabletu. 

Najnowsza monografia krakowskiego Uczonego wprowadza nas w świat jakże wartościowego opisywania w poznawaniu i badaniu pedagogicznym "(...) do możliwie wiernego odzwierciedlania faktów, zjawisk i procesów wychowywania, kształcenia oraz samokształtowania człowieka. To, co przybliżać może do prawdy, do większej pewności w dalszym poznawaniu  i badaniu w pedagogice, daje też podstawową orientację w działaniach edukacyjnych, a praktyczki i praktycy edukacyjni przez prawdziwe opisywanie (pedagogiczne) nie doświadczają uczucia bezradności, "maszerowania po omacku" oraz minimalizują podejmowanie błędnych decyzji" (s.9).      

Wydawałoby się, że w połowie czwartej dekady transformacji ustrojowej będziemy mogli z zachwytem spoglądać wstecz na zachodzące w szkolnictwie zmiany, podczas gdy politycy oświatowi skutecznie prowadzą do jego destrukcji. Powód tego jest jawny, choć sprzeczny z nauką, bowiem zmieniający się co kilka miesięcy lub lat kolejni ministrowie edukacji traktują ją wyłącznie jako okazję do osobistego zaistnienia w mediach, by społeczeństwu się wydawało, że wprowadzają zmiany, a to .... jedynie ich echo grało.

Dla Profesora S. Palki pedagogika jest z jednej strony nauką teoretyczną, która ma służyć dociekaniu prawdy, z drugiej jednak strony powinna wynikami/efektami swoich badań służyć praktyce. Tej drugiej funkcji jednak nie może realizować w skali powszechnej, skoro jej pierwsza funkcja demistyfikuje pozór, fałsz, patologie oświatowego władztwa. 

Tymczasem więź pedagogiki z edukacją jest nieunikniona. Prowadzone są bowiem badania na trzech poziomach: 1) "ponad" edukacją szkolną, ale służących rozwiązywaniu jej podstawowych problemów związanych z procesem kształcenia i wychowania, badania surveyowe, komparatystyczne, 2) "obok" edukacji szkolnej, kiedy prowadzone są badania diagnostyczne, ewaluacyjne, eksplikacyjne, mające właśnie opisać, przekazać istniejący stan rzeczywisty powyższych procesów i 3) "w nurcie" edukacji szkolnej, a więc badania w działaniu, przez działanie, obecne w praktyce i także ją opisujące. 

Autor tej klasyfikacji pominął w trzeciej kategorii rzekomych więzi czy styczności między nauką a praktyką eksperymenty pedagogiczne, a to zapewne dlatego, że ich nie ma, bo i z politycznego punktu widzenia być nie powinny, gdyż są przez sprawujących władzę niepożądane. Musieliby stracić nad nimi nadzór i kontrolę, przekazując je szkołom wyższym, a więc uczonym, a tego nie chcą od lat.   

Ostatnia publikacja o szkołach eksperymentalnych w Polsce i w świecie ukazała się pod redakcją Wincentego Okonia w... 1978 roku.



Trafnie zatem S. Palka pyta: Czy wykorzystujemy w pedagogice wiedzę z dalszej przeszłości? Czy może  na nowo odkrywamy coś, co było wcześniej stworzone i opisane? 

 A może są w III RP szkoły eksperymentalne, tylko o nich wcale lub niewiele wiemy? Profesor upomina się o wiedzę naukową na ten temat a nie o wiedzę potoczną, gdyż ta ostatnia ma się znakomicie, kiedy jest wytwarzana przez publicystów lub samych nauczycieli. 

Opis pedagogiczny wymaga jednak korzystania z empirycznych badań stricte naukowych, które zostały poddane krytyce naukowej. Jeśli są pseudonaukowe, to tworzą fałszywy obraz o jakiejś rzeczywistości edukacyjnej, szkodząc tak nauce jak i praktyce. 

Może właśnie dlatego Palka adresuje do niekompetentnych jeszcze czytelników  opis tego, czym jest poznanie naukowe służące opisywaniu, wyjaśnianiu, pojmowaniu, (z-)rozumieniu wychowania, kształcenia i samokształtowania człowieka ponad, obok czy w toku edukacji.

Znajdziemy w niniejszej rozprawie przybliżoną przez Profesora rekonstrukcję różnych podejść badawczych do, obok i w edukacji, a więc zarówno opisujących i wyjaśniających złożoność procesów i decyzji władz politycznych wobec wdrażanych przez nie rzekomo głębokich (moim zdaniem-pozbawionych naukowych podstaw) reform ustrojowych w szkolnictwie, jak i ilustrujących wycinkowe, lokalne działania badawcze innowacji czy literackie inspiracje dla rozbudzania edukacyjnej wyobraźni.  

Rozdział III zawiera oryginalny sposób analizy opisywania pedagogicznego na polu edukacji i dla edukacji. Autor osadził swoje studium w podrozdziałach: 1) Idee i marzenia edukacyjne, 2-3) realia: edukacja a polityka oświatowa oraz edukacja a uwarunkowania etniczne, społeczne, wyznaniowe, 4) Postać nauczyciela: role, stany rzeczy i oczekiwanie, 5) Rola rodziny w funkcjonowaniu wychowania i kształcenia uczennic i uczniów, 6) Osiagnięcia uczennic i uczniów (klas początkowych) oraz 7) Powiązanie edukacji z innymi dziedzinami działań poznawczych.   

W ostatnim rozdziale tej książki, który dotyczy "opisywania w literaturze w nachyleniu wychowawczym i kształcącym" S. Palka zaskakuje wartością - pomijanych w pedagogice w czasach prosperity rozwoju kraju - rodzajami wiedzy wywodzonej z literatury i sztuki, ale i wiedzy spekulatywnej, mitycznej oraz irracjonalnej. To jest autentyczny "deser" dla naukowej duszy.        

Warto tę książkę przeczytać, przemyśleć i przepracować we własnych projektach czy prognozach dla edukacyjnego dobra i prawdy. Stanisław Palka przybliżył nam sens tych wartości w opisywaniu pedagogicznym i edukacyjnym. Kończy swoją rozprawę osobistym przesłaniem: 

"(...) opisywanie pedagogiczne może (powinno) służyć zarówno rozwojowi nauk pedagogicznych, jak i dawać przesłanki dla analizy i zmieniania praktyki edukacyjnej - tym samym pedagogika może stawać się nauką konstruktywną, społecznie użyteczną, potrzebną. w opisywaniu edukacyjnym użyteczne są obrazy nie tylko pozytywnych zjawisk procesów edukacyjnych, ale także negatywnych zjawisk i procesów ze wskazywaniem dróg naprawczych. W opisywaniu edukacyjnym użyteczne poznawczo mogą być obrazy realnie istniejące i obrazy projektowwanych zmian" (s. 191).  


 


23 czerwca 2024

Skok młodego pokolenia w przepaść nędzy edukacyjnej

 



Przeczytałem Raport Politechniki Wrocławskiej "Skok w dorosłość" z badań przeprowadzonych na próbie 1060 uczniów ostatnich klas szkół ponadpodstawowych (licea ogólnokształcące - 63,4 proc. i technika - 36,6 proc.) z wszystkich województw naszego kraju.  Dobór próby jest klarowny, chociaż badana młodzież szkolna nie spełnia warunku reprezentatywności, toteż nie można na tej podstawie formułować generalnych wniosków. 

To jednak nie znaczy, że uzyskane dane nie mają wartości poznawczej i społecznej. Znaczą one w sposób istotny dla badanej grupy respondentów i ich środowisk szkolnych. Otrzymujemy bowiem potwierdzenie występowania podobnych tendencji, prawidłowości, o jakich informowali już badacze w innych środowiskach i placówkach szkolnych. 

Celem badania było "[p]oznanie opinii uczniów ostatnich klas szkół średnich na temat ich oczekiwań względem przyszłości, najważniejszych wartości, którymi kierują się w życiu, oraz edukacji wyższej. Badanie pokazuje, jak współczesna młodzież wkraczająca w dorosłość postrzega otaczającą rzeczywistość i swoje relacje oraz jakie ma plany na przyszłość".

Zamawiający badanie prof. dr hab. inż. Kamil Staniec prorektor ds. kształcenia Politechniki Wrocławskiej jest zachwycony obrazem polskich nastolatków. Jak pisze:". Z ich odpowiedzi wyłania się obraz bardzo świadomego i pragmatycznego pokolenia, które w znakomitej większości wie, co chce robić w życiu". Zapewne tak jest, ale jeśli można z wyników tej diagnozy wyciągnąć taki wniosek, to oznacza, że lekceważymy poważne problemy, na jakie zwrócili uwagę respondenci. 

Co z tego, że ten niewielki odsetek badanych ma dobre samopoczucie, o ile przekaza na ten temat jest wiarygodny, bo przecież mamy tu do czynienia jedynie z deklaracjami, a nie weryfikacją realnego stanu rzeczy? Z czego cieszą się władze szacownej Politechniki? Z tego, że zaledwie 53,3% młodzieży planuje podjąć studia wyższe? Jaki odsetek stanowią w tej grupie uczniowie liceów ogólnokształcących??? Tego nie wiemy. Tu popełniono metodologiczny błąd, bowiem nie wolno traktować odpowiedzi na pytania łącznie uczniów liceów ogólnokształcących i techników, gdyż ci ostatni mają przygotowanie do zawodu, mogą podjąć pracę i zarabiać po technikum bez studiów wyższych więcej od nauczycieli tych szkół. 


 

Kto jest dla Ciebie głównym źródłem wsparcia? (s.17)
  

Czym kierujesz się przy wyborze przedmiotów na maturę? (s.20)

(źródło: s. 26) 


Czy rzeczywiście jest powód do zachwytu na podstawie  fatalnej kondycji psychicznej młodzieży, skoro tylko 43,9 proc. oceniło ją pozytywnie??? Co uczyniliście z tej młodzieży drodzy rodzice i nauczyciele, że jest ona w tak złej kondycji psychicznej??? Przestańmy zrzucać odpowiedzialnośc na pandemię i wojnę w Ukrainie czy na rządy PiS! Otwórzcie wreszcie szeroko oczy i spójrzcie, w jak głębokim upadku jest polska szkoła z gronem nędznie w niej wynagradzanych nauczycieli!

Jak długo jeszcze opinia publiczna będzie zachwycać się kolejną zmianą w rządzie i resorcie edukacji, które reprodukują (światopoglądowo, ideologicznie inwersyjnie) te same, skandaliczne błędy w zarządzaniu polską edukacją? Komu wypłacane są w szkołach wynagrodzenia za "pracę", skoro zaledwie 8,6 proc. uczniów postrzega swoich nauczycieli jako tych, ze strony których mogą liczyć na pomoc, wsparcie???! 

Ten wynik jest jeszcze gorszy, niż uzyskany w Międzynarodowych Badaniach PISA w 2022 roku! Potwierdza zarazem, że polska młodzież rzeczywiście zajmuje ostatnie miejsce wśród krajów uczestniczących w tym pomiarze biorąc pod uwagę jej postawy wobec szkoły! 

Uczniowie nie mogą nawet liczyć na porady nauczycieli w tak ważnej kwestii, jak wybór egzaminu maturalnego z przedmiotów nieobowiązkowych! Brawo. Ponoć mieli zajęcia z doradztwa zawodowego.  

           

      Czyżby niektórzy nauczyciele przestali interesować się swoimi uczniami? Czy oni cokolwiek o nich wiedzą? Obchodzi ich los podopiecznych? Czy może podpisują jedynie listę obecności i dalej narzekają na warunki pracy, bo jest i nad czym się użalać? Pytania są retoryczne.  

22 czerwca 2024

O wskaźniku "upadku" profesji i "ikon"

 

 

Wiem, że każdy tekst krytyczny o destrukcji w nauczycielskiej profesji budzi niezadowolenie w tym środowisku, bo od wielu lat są oni pozbawieni koniecznego wsparcia ze strony władz oświatowych, a tym samym mają prawo czuć się ofiarami systemu politycznego. Jeśli po raz kolejny podejmuję krytykę tego stanu zawodowego, to dlatego, że ci, którym jeszcze się chce pracować, są zaangażowani w dydaktykę, ale i proces wychowawczy, stali się osłoną dla większości pozbawionych jakiejkolwiek już nie tylko motywacji, ale i poczucia przyzwoitości zawodowej. Na nic zda się ich osłanianie przez uczciwych, oddanych, kreatywnych, bo w niczym nie poprawia to sytuacji w większości szkół publicznych. 

Co gorsza, nawet ci najlepsi zaczynają opuszczać szkoły, gdyż znajdują lepsze do samorealizacji, doceniające ich kwalifikacje i efekty pracy nowe środowisko. Możemy wraz z nimi ubolewać, żałować, że opuszczają obecnych czy potencjalnych podopiecznych, ale trudno też dziwić się ich rozgoryczeniu. Jednostki są niczym w tym systemie tym bardziej, gdy są wybitne. To prawda. Nie wszyscy najlepsi odchodzą, opuszczają tonący okręt. 

Dokąd odchodzą? Do szkolnictwa niepublicznego, do organizacji pozarządowych, do prywatnej sfery gospodarczej czy usługowej. Chcą skorzystać z reszty zachowanej jeszcze energii, by godnie żyć i uzyskać także godne płace. Kiedyś wyczerpuje się stan posłannictwa, misyjności, bezinteresownego  oddania uczniom, skoro jest się ustawicznie poddawanym manipulacjom programowym, organizacyjnym i degradacji finansowej ze strony kolejnych kadr Ministerstwa Edukacji Narodowej, a bywa, że i środowiskowym intrygom. 

Co mają w tej sytuacji uczynić szczególnie ci, którzy są skazani na szkołę z jej beznadziejną, wypaloną kadrą nauczycielską? Jak mają odnaleźć w sobie sens uczenia się przez całe życie ci, którzy doświadczają na co dzień totalnego lekceważenia swoich powinności przez niektórych pseudonauczycieli? Zdaje się, że mamy do czynienia z syndromem 80:20, czyli 80 proc. nauczycieli, którym się nie chce nic więcej poza pobieraniem wynagrodzenia i 20 proc. nauczycieli działających w szkołach mimo wszystko, mimo trudności, zawiści, skandalicznie niskiego poziomu płac i wbrew kolejnym zmianom o cechach światopoglądowej inwersji.

Poziom cynizmu, obłudy, nudy, wypalenia cechuje tę profesję od lat za co odpowiedzialni są przede wszystkim politycy, w tym kolejne rządy wszystkich opcji ideologicznych. W niczym to nie usprawiedliwia patologii, która przenika do wszystkich sfer procesu kształcenia i wychowania.      

Skąd taki pesymizm? Z wyników badań międzynarodowych i krajowych, ale o nich w kolejnym wpisie.