18 listopada 2023

Na marginesie listy słów skradzionych

 

 


 

W trakcie konferencji z okazji jubileuszu prof. Henryka Mizerka w Olsztynie jubilat podzielił się z jej uczestnikami własną listą słów skradzionych. Przypomniał, że w pedagogice taki katalog opracował jego kolega z Instytutu Pedagogiki prof. Józef Górniewicz ("Kategorie pedagogiczne", Olsztyn, 1997), natomiast o wielkich pojęciach polskiej humanistyki pisał wybitny filozof Władysław Tatarkiewicz ("Dzieje sześciu pojęć", "O szczęściu", "O doskonałości"). Z poczuciem skromności i wzruszenia Mizerek zaproponował poszerzenie tych pojęć o własną listę słów istotnych dzisiaj w pedagogice, a mianowicie o:

- ewaluację

- doskonałość

- jakość i

- refleksję.

Nie są to słowa klucze, słowa wytrychy, ale też nie są to słowa puste, pozbawione sensu dźwięki. Kiedy ktoś mówi o refleksji, to być może chce dodać sobie powagi, podkreślić mądrość. Kto jednak kradnie te słowa? Idąc za myślą Danuty Markowskiej ("Siódmy nieprzyjaciel i siódmy świata kierunek") , stwierdził, że tym, który kradnie je nieświadomie, może być każdy, toteż ważne jest to, by samemu nie dać się okraść ze słów wielkich.

Drugą część konferencji uświetniły referaty plenarne profesorów. Otwierała ją moja analiza destrukcyjnej dla nauczycielskiego stanu polityki oświatowej wszystkich formacji rządzących w Polsce od 1993 roku do chwili obecnej. Dopełnił tej diagnozy prof. Marek Konopczyński mówiąc o zawłaszczeniu pedagogiki przez manipulujących opinią publiczną polityków władzy, którzy  powiązali to słowo z kategorią wstydu. Nie uważa bowiem siebie za przedstawiciela pedagogiki wstydu. Co ciekawe, w tym samym czasie, kiedy białostocki profesor kierował do uczestników debaty pytanie: Czy są pedagogami wstydu? pojawił się w ONET tekst o licznych rekomendacjach dla niego jako faworyta wśród kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka.




Pedagogikę wstydu reprezentują - zdaniem M. Konopczyńskiego - ci, "którzy nie podzielają ideologii partii władzy. W istocie ów termin okazał się środkiem do negowania części obiektywnej wiedzy, która ukazuje ciemną stronę polskiej historii. Po pewnym czasie pojęcie to nabrało uniwersalnego charakteru negowania wszystkiego, co stoi w opozycji do prawdy, a sam zwrot pedagogika wstydu stał się kluczem do wszystkiego, co nie jest akceptowane przez niektórych przedstawicieli elit politycznych.

Ukucie tego pojęcie zrobiło wielką krzywdę pedagogice, polskiemu stanowi nauczycielskiemu, a nie tylko historykom, gdyż w świadomości społecznej nauczyciel to pedagog a pedagog to nauczyciel. W związku z tym rozciągnęło się to pojęcie na ponad 700 tysięcy nauczycieli szkół powszechnych i nauczycieli akademickich". 

Tymczasem pedagogika wstydu jako taka nie istnieje i nie ma naukowego uzasadnienia. Była też mowa o "życiu" młodego pokolenia w cyberprzestrzeni i zaistnieniu w edukacji sztucznej inteligencji. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą tego skutki, skoro - jak mówiła w swoim referacie prof. Agnieszka Gromkowska-Melosik - coraz bardziej widoczny jest problem nierówności płci w procesie (wy-)kształcenia. Okazuje się, nawet w najbardziej elitarnych uczelniach na  świecie przeważają kobiety, a zatem mężczyźni nie garną się do wiedzy.

Prof. Roman Leppert nawiązał do sformułowania H. Mizerka "A jeśli ukradną nam słowa..." wskazując na to, że są pojęcia, które na szczęście nie zostały ukradzione pedagogice, a mianowicie - "ukryty program" i "osobista teoria wychowania "(indywidualne teorie nauczycieli). Kiedy prowadził na początku lat 90. XX wieku badania wśród studentów pedagogiki, to uchwycił w reprezentacji ich wiedzy dwa światy - świat pedagogiki akademickiej w wersji normatywnej, instrumentalnej, pełniącej głównie rolę dekoracyjną i świat pedagogiki praktycznej, która funkcjonuje w oparciu o inne przesłanki. Tym samym oba światy niekoniecznie mają ze sobą wiele wspólnego.     

Przygotowanie do zawodu nauczyciela nie zaczyna się bowiem na studiach, ale - jak wynikało z badań tego pedagoga - w przedszkolu i szkole, bo to w tych placówkach dzieci uczą się tego, jak być nauczycielem, pedagogiem, wychowawczynią, a później studenci reprodukują postawy swoich nauczycieli akademickich. Dobrze ilustrują to wyniki analizowanych badań etnopedagogicznych  H. Rylke, G. Klimowicz, A. Janowskiego, W. Żłobickiego, J. Nowosad. D. Pauluk), które rekonstruują  uwarunkowania i przejawy ukrytych programów.   



Leppert podzielił się niepokojem o sens pedagogicznego kształcenia nauczycieli. Mamy bowiem do czynienia z legitymizacją potoczności, a zatem utwierdzaniem się w tym, co już wiemy, a więc w wiedzy potocznej. Tym samym żadne studia nie są już potrzebne. Referujący wspomniał o aktywnych w kształceniu nauczycieli nauczycieli, którzy organizują w sieci samokształcenie pedagogiczne przejmując rolę pedagogów akademickich.  Ci nauczyciele mają skłonność do samoutwierdzania się w dosyć oczywistych konstruktach, które sezonowo przyjmują i upowszechniają bezrefleksyjnie.

Jest też w kształceniu nauczycieli - jak mówił R. Leppert - model zmiany perspektywy poznawczej, w którym rzeczywistość edukacyjną ujmujemy jako nieoczywistą oraz model autokonstrukcji narracji edukacyjnej. Tu przedmiotem badań są nie tylko procesy edukacyjne, ale także dyskursy i narracje edukacyjne. Zadaniem kształcenia pedagogicznego byłoby tworzenie takich autonarracji. 

 Ostatnia część konferencji została oddana licznie przybyłym nauczycielom akademickim z róznych uczelni w kraju, którzy w sekcjach referowali wyniki własnych badań pedeutologicznych, (glotto-)dydaktycznych, dotyczących społecznych, politycznych kontekstów edukacji, przestrzeni uczenia się, kultury szkoły i praktyk społecznych. 



Całość podsumowała wraz z przewodniczącymi sekcji dziekan Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska. Wszyscy mogli wyjechać ze stolicy Warmii i Mazur z wydaną pod redakcją Hanny Kędzierskiej, Moniki Maciejewskiej i J. Ostrouch-Kamińskiej książką, która zawiera studia dedykowane prof. Henrykowi Mizerkowi.  

 

 

 

17 listopada 2023

Jak postrzega się pedagogów i nauczycieli?

 

Co to znaczy, że ktoś jest pedagogiem czy nauczycielem? W odróżnieniu od przedstawicieli innych profesji publicznego zaufania, pedagog czy nauczyciel jest tym, kogo postrzega się: 

1) pobłażliwie, z ironią, jako kogoś, kto na niczym się nie zna („Też mi zawód, przecież każdy był wychowywany i kształcony, więc zna się na tym tak samo dobrze i nie potrzebuje w tym celu żadnego specjalisty”), 

2) obraźliwie, stygmatyzująco  („To pedolog, dziecioznawca, urzędas oświatowy i specjalista od wychowania, rodzaj pasożyta, który jak pluskwa obsiadł polską szkołę i ją wykorzystuje dla osobistych celów, a dzieci niewielki mają z niego pożytek”, albo „To pokątny odźwierny, bez specjalnego munduru, bez lampasów, który nie dostrzega, że jego podopieczni dawno już  nabyli przekazywaną im wiedzę”), 

3) wrogo, z obawami o potencjalnie lub realnie niszczący zasięg jego oddziaływania („To typ czarnego charakteru, osoby z kompleksami i wyniesionymi z wczesnego dzieciństwa silnymi urazami jako ofiara przemocy fizycznej i psychicznej własnych rodziców, opiekunów czy nauczycieli, który usiłuje zrekompensować sobie ślady upokorzeń, znęcając się nad innymi”), 

4) cynicznie („To ktoś, kim się manipuluje, by pod pozorem troski o czyjeś lepsze wychowanie czy wykształcenie, załatwiać sprawy sprzeczne z funkcjami założonymi roli pedagoga”), 

5) submisyjnie („To ktoś, kto ma do spełnienia określoną społecznie, kulturowo czy nawet cywilizacyjnie misję, a zatem nie musi być godnie wynagradzany. Powinien być bezinteresowny, bezkrytyczny i posłuszny władzy”,

6) kulturowo („To ktoś, kto jest strażnikiem przeszłości, tradycji, humanistą, a więc rzecznikiem i wzorem osobowym kultury wysokiej, a zarazem jej tłumaczem i przewodnikiem duchowym, kto sam jest dobrze wychowany i oświecony” czy „Ktoś bogaty wewnętrznie, świadomy własnych działań, w pełni odpowiedzialny za swoje czyny i słowa, wysuwający na plan pierwszy zainteresowanie człowiekiem, jego życiem, tym co w nim "ludzkie”); 

7) perfekcjonistycznie („To osoba, która błędy popełnia tylko raz, a oceniwszy je krytycznie, nie ponawia ich więcej. Winę własnych błędów przypisuje sobie”); 

8) pesymistycznie („To ktoś, kto rzadko ma okazję, by bezpośrednio doświadczyć pozytywnych efektów/skutków własnych oddziaływań i wdzięczności z tego tytułu ze strony swoich wychowanków”); 

9) transgresyjnie („To ktoś, kto ma szansę i możliwości do naprawy świata, zmiany codziennego życia swoich podopiecznych, ich osobowości, a zarazem ktoś, kto dzięki tej roli może nieustannie pracować nad sobą, przekraczając granice własnego rozwoju, animować dla innych innowacje czy eksperymentować”); 

10) profesjonalnie („To, ktoś, kto wymaga specjalistycznego przygotowania, wielostronnych kompetencji do pracy z drugim człowiekiem czy grupami społecznymi, posiłkujący się własną wiedzą i refleksją, które wykraczają ponad zdrowy rozsądek”).

Może ktoś poda autorów cytowanych w nawiasach wypowiedzi, sądów, opinii? Pytam, bo nie są to moje poglądy, a ktoś mógłby dostrzec w tej klasyfilacji czyjąś nienawiść do nauczycieli czy pedagogów. Projekcja jest ostatnimi czasy mechanizmem odwracania uwagi od własnej niekompetencji.    

16 listopada 2023

Jubileusz profesora Henryka Mizerka

 



Dziś uczestniczę w jubileuszu Henryka Mizerka, z którym rozpoczynaliśmy pracę naukowo-dydaktyczną w tym samym czasie i w ograniczonych cenzurą polityczną warunkach pracy akademickiej. On był asystentem w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie (obecnie Uniwersytet Warmińsko-Mazurski), ja zaś na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Nasi przełożeni skierowali nas na organizowaną po raz pierwszy w dziejach Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN I Letnią Szkołę Pedagogów PAN, którą zorganizowali w Iławie. 

Członkowie tej korporacji – Wincenty Okoń i Jerzy Brzeziński określili rygorystyczne kryteria rekrutacji, gdyż liczba miejsc była ograniczona tak dla stawiających pierwsze kroki w nauce asystentów i poszukujących nowych problemów badawczych, jak i dla będących już po obronie doktorów nauk humanistycznych. Z zakwalifikowania nas do tej Szkoły wynikało, że lokowano w nas nadzieję na wzmocnienie naszych kompetencji badawczych w sensie epistemologicznym i ontologicznym. Nie było ani potrzeby, ani powodu, ani także czyichkolwiek oczekiwań, by nas indoktrynować. Wprost odwrotnie. 

Istotą Letniej Szkoły, która została przerwana przez stan wojenny, a powrócono do niej po odzyskaniu przez nasze państwo suwerenności politycznej i ustrojowej w 1989 roku, było autoedukacyjne wsparcie i stymulowanie młodych badaczy do rozwoju. W wyniku zachodzących zmian w życiu osobistym i zawodowym naszych akademickich mistrzów Letnie Szkoły kontynuowali następni przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN – Heliodor Muszyński, Tadeusz Lewowicki, Stefan M. Kwiatkowski, Bogusław Śliwerski i Agnieszka Cybal-Michalska. 

Do dziś zachowałem notatki z obrad I Letniej Szkoły, nie straciły one bowiem na swej aktualności. Prowadzącymi dla nas wykłady i ćwiczenia byli wybitni naukowcy tamtych czasów, zarówno wspomniani powyżej z kierownictwa Szkoły, jak i referujący zagadnienia metodologiczne i z zakresu innowatyki pedagogicznej: Ryszard Łukaszewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego, twórca Wrocławskiej Szkoły Przyszłości; Wiesław Łukaszewski z tej samej uczelni, psycholog osobowości; Heliodor Muszyński z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor jednolitej szkoły wychowującej, i Zbigniew K. Kwieciński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, pedagog społeczny i socjolog edukacji. W świetle założeń programowych mieliśmy być przygotowani do prowadzenia badań eksperymentalnych w polskim szkolnictwie, kreowania innowacji pedagogicznych i stosowania metodologii badań empirycznych, diagnostycznych i ewaluacyjnych, które powinny być podstawą do reformowania edukacji szkolnej.

Henryka Mizerka bardziej zainteresowała kwestia badania jakości edukacji niż teoria wychowania, która była wciąż uwikłana w socjalistyczną ideologię, stąd jego wybór został przekierowany na procesy ewaluacji pedagogicznej szkół. Mnie zaś porwała innowatyka pedagogiczna, eksperymentowanie i oddolne inicjowanie zmian w edukacji szkolnej. 

Dzisiejszy Jubilat jest znakomitym badaczem zagadnienia, które, niestety, wciąż nie jest możliwe do zaistnienia w edukacji szkolnej w naszym kraju pomimo przeszło 34 lat transformacji. Był dla nie krótki okres dopuszczalności, ale rząd Zjednoczonej Prawicy wolał to zablokować. Badania i uruchamianie eksperymentów oraz innowacji pedagogicznych wymagają synergii, a nie rozłączności z procesami ewaluacyjnymi, gdyż bardzo ważne są obie sfery pedagogiki szkolnej. 

Czy nastąpi powrót do naukowych reguł i praktyk kształcenia w szkolnictwie publicznym?  Pozytywnej odpowiedzi na to pytanie nie udzielą nam wciąż będący u władzy, a jej poprzednicy też mają wiele "za uszami", o czym można przeczytać także w tym blogu. 

 

15 listopada 2023

Dylematy związane ze stażem naukowym w postępowaniu o nadanie tytułu profesora

 


Otrzymałem już po raz kolejny zapytanie od nauczycieli akademickich w sprawie ustawowych wymagań w postępowaniu o nadanie tytułu profesora: 

Zwracam się z prośbą o pomoc w odnalezieniu przepisów dotyczących stażu naukowego.  W ustawie o stopniach naukowych i tytule naukowym nie ma dokładnych informacji o długości wymaganego stażu oraz zakresie działań. Czy jest jakiś dokument, który mógłby stanowić podstawę do przygotowania planu stażu? Znalazłam kilka wzorów z innych uczelni, ale pomiędzy nimi są bardzo duże różnice.  Chciałabym zaplanować swój staż w taki sposób, aby miał wartość przy składaniu wniosku o profesurę. 

1- Czy staż jest wymagany jako konieczny warunek złożenia wniosku habilitacyjnego i/lub profesorskiego,

2- Ile powinien trwać, czy jest jakieś minimum w obu przypadkach (hab i prof)

3- Co powinien zawierać dokument potwierdzający odbycie stażu,

4- Czy konieczna jest publikacja (książki, artykułu)  jako dokumentacja stażu i potwierdzenie współpracy,

5 - Czy do wniosku profesorskiego można złożyć potwierdzenie odbycia stażu nawet jeśli uczelnia, na której jestem zatrudniona, oficjalnie nie przegłosowała odbycia stażu? I uczelnia przyjmująca ma tylko umowę ze mną? a nie z moją uczelnią?

To moje pytanie, bowiem mam zaświadczenie o odbyciu stażu zagranicznego, które dostałam zanim na mojej uczelni zaczęto opracowywać procedury zatwierdzania stażu.


Zastanawiająca jest  w tym liście informacja o "krążeniu" jakichś wzorów w powyższej kwestii w uczelniach, które nie mają prawa do rozpatrywania wniosków o nadanie tytułu naukowego profesora.  Od 1.10.2019 roku uprawnienie to przysługuje tylko i wyłącznie Radzie Doskonałości Naukowej. Tak więc rodzą się kontrowersje z tym związane.  Mogę zatem przywołać te rozstrzygnięcia i ustalenia w RDN, które nas obowiązują.   


Zachęcam zatem do zajrzenia na platformę Rady Doskonałości Naukowej, na której znajdują się zarówno przepisy ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2022 r. poz. 574 z późn. zm.) wprowadzające znaczące zmiany w materii tego szczególnego postępowania administracyjnego, jak i Poradnik praktyczny RDN "Postępowanie w sprawie nadania tytułu profesora".  

W ramach obowiązku przedłożenia wykazu m.in. aktywności naukowej wniosek Kandydatów powinien zawierać dokument potwierdzający uczestnictwo w: 

- pracach zespołów badawczych realizujących projekty finansowane w drodze konkursów krajowych lub zagranicznych; 

- odbytych stażach naukowych w instytucjach naukowych, w tym zagranicznych; 

- prowadzeniu badań naukowych lub prac rozwojowych w uczelniach lub instytucjach naukowych, w tym zagranicznych.

 

Niektórzy doktorzy habilitowani traktują ten obowiązek łącznie, co nie jest ustawowym zobowiązaniem. Wystarczy, jeśli zostanie spełniony jeden z dwóch wymogów, przy czym każdy z nich zawiera jeszcze alternatywę "LUB". Jedynie w przypadku odbycia stażu naukowego wymóg dotyczy odbycia stażu w instytucjach naukowych, w tym zagranicznych (liczba mnoga). To znaczy, że jeden ze staży musi być zrealizowany poza granicami kraju. Istotne jest udokumentowanie tego faktu. Na stronie 19 Poradnika jest komentarz (powyższy schemat):

Przedstawienie tylko i wyłącznie informacji o posiadaniu określonego dorobku i wykazywaniu się aktywnością naukową należy uznać za niewystarczające, bowiem udowodnieniu winno podlegać także obiektywne istnienie tych faktów istotnych dla sprawy. Poprzez udowodnienie – zważywszy na otwarty katalog dowodowy wynikający z odpowiednio stosowanych przepisów k.p.a. – należy uznać dowolną formę, wybraną przez wnioskodawcę, która będzie udokumentowała przedłożony do oceny dorobek i wskazaną aktywność naukową. Brak udokumentowania określonych faktów może rodzić ryzyko uznania ich za nieudowodnione. 


Na s.50 "Poradnika..." jest sprecyzowane kryterium, które określa, że ów staż naukowy musi odbyć się w: wyłącznie co najmniej dwóch • instytutach naukowych; • odpowiednio: - w 2 polskich instytucjach albo; - 2 zagranicznych instytucjach albo; - polskiej i zagranicznej instytucji.  

Na s.51: Podkreślenia wymaga przy tym, że zastosowany przez ustawodawcę spójnik „lub” oznacza alternatywę nierozłączną, która zachodzi jednakże między poszczególnymi całymi wyrażeniami (wymienionymi w art. 227 ust. 1 pkt 1 lit. b aktywnościami), a nie w ramach tych wyrażeń. Innymi słowy, nie jest możliwe uznanie przez organ, iż dana osoba spełnia wymagania unormowane w przytoczonym przepisie, jeżeli tylko raz (...) odbyła staż naukowy, czy też raz prowadziła prace badawcze lub prace rozwojowe w uczelni lub instytucji naukowej. 

Nie ma w tej wykładni informacji na temat minimalnego czasu trwania staży krajowych i zagranicznych, co sprawia, że recenzujący wnioski o nadanie tytułu stosują własne kryteria. Jeśli je uzasadniają odwołując się do treści przedłożonych wraz z wnioskiem dokumentów i autoreferatu, to członkowie Zespołu Nauk np. Społecznych RDN muszą podjąć decyzję w głosowaniu a po dyskusji o poparciu, odmowie poparcia lub wstrzymaniu się w sprawie o nadanie tytułu profesora.    


14 listopada 2023

Historia życia jako proces kształcenia

 


W czasie organizowanej w październiku 1995 r. II Międzynarodowej Konferencji „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki” głos zabrał profesor Uniwersytetu w Genewie Pierre Dominicé, który należy do wybitnych badaczy historii życia jako procesu kształcenia. Zwrócił nam wówczas uwagę na to, jak ważne jest w ludzkim życiu osobiste doświadczenie i wpisana w nie edukacja.  

Dzięki osobistym kontaktom ze szwjacarskim andragogiem profesor Olga Czerniawska uzyskała jeszcze przed tą debatą zgodę na przetłumaczenie na język polski kilku rozdziałów jednej z jego rozpraw, która nosi tytuł:  "Historia życia jako proces kształcenia". Jej treść pozwala przyjrzeć się głębiej racjom, jakie kryją się za tym nurtem badań we współczesnej humanistyce, które koncentrują się na studium przypadków. Szybko zmieniające się warunki życia każdego z nas uzasadniają permanentne uczenie się, ale i zmaganie się z własną egzystencją, z środowiskiem codziennego życia, by nie zostać wypartym poza świat wspólnych i uniwersalnych wartości dla naszej cywilizacji. 

Pierre Dominicé odwołując się do amerykańsko-polskiej socjologii Floriana Znanieckiego przypomniał, że rola edukacji jest ważniejsza aniżeli polityka społeczna, gdyż jej istotą jest dobrowolnie regulowany rozwój osobowy człowieka. Jest to możliwe dzięki aktywnemu uczestnictwu w środowisku życia, jakim jest m.in. rodzina, szkoła czy wspólnota religijna. Jeśli zatem klasyczne kształcenie ma zostać wyparte przez samokształcenie, afirmację życia i miłości oraz konstruktywną aktywność społeczną, to warto przyjrzeć się temu, w jakim stopniu każda osoba może realizować prawo do osobistego rozwoju i jaką rolę może odegrać edukacja w procesie tworzonej przez nią przyszłości. 

Tyranii praktyki kształcenia z dominacją wiedzy przeciwstawia się tutaj alternatywny system edukowania dorosłych metodą badań biograficznych, która polega m.in. na opowiadaniu własnej biografii ze szczególnym uwzględnieniem formalnego i nieformalnego procesu kształcenia, na prześledzeniu indywidualnej drogi osoby uczącej się, historii jej życia, na wspólnej analizie oraz dyskusji wokół niej czy na podejmowaniu prób uogólniania i wyciągania wniosków dotyczących kształcenia i jego uwarunkowań. 

Poznając biografię nauczycielki/-a mamy możliwość wejścia z nią/nim w (auto-) biograficzny dialog, by uczyć się postrzegania dorosłych–nauczycieli na tle ich własnej drogi życiowej, doświadczeń, umiejętności i pamięci ich własnej ścieżki edukacyjnej. Kształcenie jest bowiem – jak pisze P. Dominicé – ruchem, który należy łapać w locie. Warto zatem korzystać z szansy na uchwycenie czegoś, co jest czyimś, interesującym doświadczeniem w postrzeganiu problemów edukacyjnych.     

      

 

 



P. Dominicé, Historia życia jako proces kształcenia,  tłum. z francuskiego Zdzisława Piąstka-Dobrzańska, Łódź 1994.

13 listopada 2023

Fundacja nauk o zdrowiu raportuje problemy zdrowotne dzieci wczesnej edukacji

 

Podoba mi się program Fundacji Medicover "Fitschool - gotowe i bezpłatne lekcje wf", bo każda tego typu oferta edukacyjna sprzyja psychofizycznemu rozwojowi dzieci. Nauczyciele i rodzice mogą ze swoimi podopiecznymi odtworzyć film prezentujący 30 minutowy trening instruktora z dzieckiem. Mogą z tego skorzystać rodzice w edukacji domowej czy ich dzieci przebywające na zwolnieniu lekarskim ze względu na chorobę.

Natomiast odtwarzanie filmu treningowego w klasie szkolnej byłoby parodią edukacji. Co niby miałaby w tym czasie robić nauczycielka wczesnej edukacji? Ma siedzieć przy biurku, pić kawę, czytać pocztę elektroniczną lub wypełniać dziennik elektroniczny? To oczywiste, że powinna ćwiczyć razem z dziećmi, żeby widziały sens takiej aktywności. Co to za zajęcia z kultury fizycznej, które miałyby polegać na gapieniu się dzieci w ekran interaktywnej tablicy, zamiast na swoją wychowawczynię i naśladowaniu ćwiczeń ruchowych sfilmowanych "aktorów"?

Ponoć 97 proc. nauczycieli poleca ten program swoim kolegom, chociaż nie wiemy, jak liczna była populacja badanych na ten temat. Chyba prowadzący fundację nie wiedzą, że w edukacji wczesnoszkolnej 99,9 proc. stanowią nauczycielki a nie nauczyciele, a zatem nie wiemy, jakim kolegom miałyby być polecane te materiały? Jest też odkrywcza "naukowo" teza, że 95 proc. uczniów lubi ruchowe zajęcia międzylekcyjne a 100 proc. rodziców jest z tego zadowolonych. Trudno komentować dane mające marketingowy charakter.     

Zainteresowała mnie jednak ta część programu, którą określono mianem: "Nauka" - "Rekomendacje naukowe". Wśród ekspertów nie ma ani jednego pedagoga wczesnej edukacji, toteż wyprowadzone z przeprowadzonej diagnozy wnioski są nieadekwatne do kształcenia dzieci w klasach I-III szkół podstawowych. Okazuje się bowiem, że zachwycona tym programem Zuzia Aldycka, która chyba nie zna specyfiki edukacji wczesnoszkolnej, pisze, że standardowa lekcja w większości placówek w całej Polsce trwa 45 minut.

Dodatkowo, jej zachwyt nie dotyczy jedynie programu obejmującego 30 minutowe ćwiczenia, ale odtworzeń 3-minutowych treningów, które wykonało ponad 1700 uczniów w 96 szkołach w całej Polsce. O znaczeniu tego wydarzenia ma świadczyć liczba blisko 2500 przerw śródlekcyjnych, w toku których rzekomo uczniowie - nie wiemy, których klas - wykonywali ćwiczenia. Zapewne ze smartfonem w ręce. 

Tak oto okazało się, że uczniowie zaledwie 96 szkół podstawowych, a jest ponad 14 tysięcy podstawówek w naszym kraju, wykonują na korytarzu szkolnym w czasie przerw międzylekcyjnych trzyminutowe ćwiczenia. Ponoć od marca realizuje już zadania tego programu ponad 22 tys. uczniów z 200 szkół w naszym kraju.  W zdrowym ciele, zdrowy duch.  Co to jednak ma wspólnego z edukacją wczesnoszkolną? Autorka artykułu nie wie, że nie ma tu 45-minutowych lekcji?   

Natomiast warto przeczytać Raport Fundacji Medicover z realizacji projektu Elektroniczny System Medycyny Szkolnej "Poprawa zdrowia dzieci poprzez digitalizację badań przesiewowych i bilansowych", który zawiera interesujące dane o stanie zdrowia dzieci uczęszczających do szkół. Jak pisze Marcin Radziwiłł, Fundacja zrealizowała w latach 2012–2022 projekt "Elektroniczny System Medycyny Szkolnej (ESMS) – narzędzie informatyczne do badań przesiewowych i bilansowych wykonywanych w gabinetach pielęgniarskich w szkołach" . 

 W ciągu dekady w badaniach diagnostycznych wzięło udział ponad 45 tysięcy dzieci w gminach wiejskich oraz miejskich w różnych rejonach Polski. Z systemu skorzystało 130 pielęgniarek szkolnych w ponad 170 szkołach w całym kraju". 


Schemat1. Problemy zdrowotne dzieci w świetle badań ESMS (źródło: Raport, dz.cyt., s.30)

 

Wdrożenie tego systemu może mieć znaczenie dla profilaktyki zdrowotnej dzieci, by można było odpowiednio wcześniej wdrażać odpowiedni dla danego środowiska uczniowskiego program zajęć z kultury fizycznej czy do wprowadzenia dodatkowych zajęć ruchowych. 


12 listopada 2023

Rozgorzał spór o punktację czasopism

 

 

 

Od 2010 roku mamy w kraju do czynienia z sobiepaństwem ministrów szkolnictwa wyższego i nauki. Przypominam zatem, by osądzać konsekwentnie wszystkich, a nie tylko ostatniego ministra, bo dewastacja polskiej nauki i ewaluacji osiągnięć naukowych trwa już kilkanaście lat. 

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zwany dalej „ministrem”, powołuje na podstawie art. 52 ust. 4 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki (Dz. U. Nr 96, poz. 615, z późn. zm.) zespół specjalistyczny do oceny czasopism naukowych dla potrzeb przyszłej oceny parametrycznej i sporządzenia wykazu wybranych czasopism naukowych, zwany dalej „zespołem”. Zespół nadzoruje i prowadzi ocenę czasopism naukowych oraz przedstawia ministrowi propozycję liczby punktów przyznawanych za publikacje umieszczone w czasopismach objętych wykazem. 


Zwracam uwagę na zobowiązanie: ... nadzoruje i prowadzi ocenę! Nic takiego nie miało miejsca. Opublikowano wykaz, który powstał według następujących kryteriów oceny czasopism naukowych nieposiadających współczynnika wpływu Impact Factor (IF): 

Część B wykazu czasopism naukowych (tu były niemalże wszystkie czasopisma np. z pedagogiki):

"1) czasopisma naukowe są oceniane na podstawie informacji przedstawionych w złożonych ankietach w trzech obszarach nauki: grupa nauk humanistycznych, grupa nauk społecznych oraz grupa nauk ścisłych, technicznych, medycznych i przyrodniczych;

2) podstawę zaliczenia czasopisma naukowego do jednego z trzech obszarów nauki stanowi obszar nauki wskazany przez wnioskodawcę w złożonej ankiecie czasopisma naukowego. Zespół może przypisać czasopismo do innego obszaru nauki w przypadku wątpliwości co do prawidłowości obszaru nauki wskazanego przez wnioskodawcę; przy zmianie zespół kieruje się dominującą w danym czasopiśmie naukowym problematyką publikowanych artykułów naukowych oraz obszarami wiedzy określonymi w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych (Dz. U. Nr 179, poz. 1065);

3) czasopisma naukowe znajdujące się na listach SCIexp (Science Citation Index Expanded) lub Social Sciences Citation Index lub Arts & Humanities Citation Index, a niewskazane w części A lub C wykazu, są umieszczone w części B wykazu; za publikacje w tych czasopismach przyznaje się 10 pkt;

4) do oceny czasopism naukowych niespełniających warunku, o którym mowa w pkt 3, stosuje się dwuetapową procedurę oceny;

5) w pierwszym etapie czasopisma naukowe są oceniane według następujących kryteriów:

a) udostępnianie listy recenzentów zgłaszanych do druku publikacji nie rzadziej niż raz w roku na stronie internetowej czasopisma lub w numerze wydrukowanym,  

b) udostępnienie na stronie internetowej czasopisma procedury recenzowania, uwzględniającej poniższe zasady: 

- do oceny każdej publikacji powołuje się, co najmniej dwóch niezależnych recenzentów spoza jednostki naukowej afiliowanej przez autora publikacji,

- w przypadku publikacji w języku obcym, co najmniej jeden z recenzentów jest afiliowany w instytucji zagranicznej mającej siedzibę w innym państwie niż państwo pochodzenia autora publikacji,

- autor lub autorzy publikacji i recenzenci nie znają swoich tożsamości (tzw. „double-blind review proces”); w innych rozwiązaniach recenzent musi podpisać deklarację o niewystępowaniu konfliktu interesów, przy czym za konflikt interesów uznaje się zachodzące między recenzentem a autorem bezpośrednie relacje osobiste (pokrewieństwo do drugiego stopnia, związki prawne, związek małżeński), relacje podległości zawodowej lub bezpośrednią współpracę naukową w ciągu ostatnich dwóch lat poprzedzających rok przygotowania recenzji,

- recenzja ma formę pisemną i zawiera jednoznaczny wniosek recenzenta dotyczący dopuszczenia artykułu do publikacji lub jego odrzucenia,

- kryteria kwalifikowania lub odrzucenia publikacji i ewentualny formularz recenzji są podane do publicznej wiadomości na stronie internetowej czasopisma lub w każdym numerze czasopisma,

- nazwiska recenzentów poszczególnych publikacji lub numerów wydań czasopisma nie są ujawniane; raz w roku czasopismo podaje do publicznej wiadomości listę współpracujących recenzentów;

c) posiadanie przez czasopismo naukowe czynnej strony internetowej,

d) co najmniej 75% recenzentów zgłoszonych publikacji stanowią recenzenci zewnętrzni, czyli osoby niebędące członkami rady naukowej czasopisma, niezatrudnione w redakcji czasopisma lub w podmiocie, w którym afiliowany jest redaktor naczelny czasopisma,

e) naukowy charakter czasopisma potwierdzony opublikowaniem w każdym wydanym numerze czasopisma w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku przynajmniej dwóch artykułów naukowych,

f) posiadanie w każdym artykule naukowym opublikowanym w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku, co najmniej tytułu i streszczenia w języku angielskim,

g) stabilność wydawnicza w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku, potwierdzona ciągłością wydawania czasopisma (brak numerów łączonych, brak opóźnień większych niż 6 miesięcy),

h) wdrożenie procedury zabezpieczającej oryginalność publikacji naukowych (zapora ghostwriting) lub rozpoczęcie prac związanych z implementacją takich zabezpieczeń,

 i) deklaracja o wersji pierwotnej; każdy numer czasopisma zawiera deklarację redakcji o wyborze wersji wydawanego czasopisma naukowego (wersja papierowa lub inny wymieniony z nazwy nośnik informacji) jako wersji pierwotnej (referencyjnej);

 6) do drugiego etapu oceny kwalifikują się czasopisma naukowe, które spełniają kryterium, o którym mowa w pkt 5 lit. e, oraz co najmniej 4 kryteria spośród wymienionych w pkt 5 lit. a – d i lit. f - i;

7) punkty za publikację w czasopismach objętych częścią B wykazu ustala się zgodnie z algorytmem przedstawionym w pkt 13 oraz zasadami określonymi w pkt 8 - 12, przy czym punktacja zawiera się w przedziale od 1 do 10 pkt; 

8) do ustalenia liczby punktów przyznawanych za publikację w czasopismach naukowych objętych częścią B wykazu uwzględnia się 12 szczegółowych paramentów przedstawionych w tabelach nr I - III, gdzie: 

- Predicted Impact Factor (PIF) obliczany jako iloraz liczby cytowań publikacji danego czasopisma w bazie Web of Science z roku 2011 i liczby wszystkich artykułów naukowych opublikowanych w czasopiśmie w roku 2011,

- zagraniczna afiliacja autorów publikacji naukowych oznacza określony procentowo udział autorów publikacji zatrudnionych w jednostkach naukowych w krajach innych niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby autorów publikacji,

- indeksacja w bazach danych oznacza sklasyfikowanie czasopisma w poniższych bazach

referencyjnych: - Agro, - Astrophisics Data System (ADS), - BazTech, - Biological  Abstracts, - BIOSIS Preview/BIOSIS, - Cambridge Scientific Abstracts (CSA, Proquest), - CEEOL (Central and Eastern European Online Library), - CEJSH, - Chemical Abstracts (CAS), - EMBASE, - Index Copernicus Journal Master List, - INSPEC, - ISI Web of Science (WoS), - JSTOR, - Medline/Pubmed, - SCOPUS, - Zoological Rekord, 

- umiędzynarodowienie recenzentów oznacza określony procentowo udział recenzentów zatrudnionych w jednostkach naukowych w krajach innych niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby recenzentów [Nie dookreślono, czego miałby dotyczyć ów udział? - dop.mój],  

- częstotliwość wydawania oznacza cykl wydawniczy czasopisma, w tym cykl on-line oraz wydania nieregularne [Kto to sprawdza? - dop.mój],

 - język publikacji oznacza procent artykułów naukowych publikowanych w pełnej wersji w języku angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim lub rosyjskim [Kto to sprawdza? - dop.mój],  

- umiędzynarodowienie rady naukowej oznacza wyrażony procentowo udział członków rady naukowej czasopisma zatrudnionych w jednostkach naukowych lub dydaktycznych w krajach innych niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby członków rady naukowej [Jaki udział i jaki procent? - dop.mój], 

 - wersja on-line oznacza, że wszystkie artykuły naukowe dostępne są poprzez strony internetowe czasopisma [wiele czasopism za 100, 140 czy 200 pkt. nie jest dostępnych - dop. mój];  

- redaktorzy językowi – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli teksty publikacji są weryfikowane przez osobę, która w przypadku czasopisma wydawanego w języku lokalnym posiada wykształcenie kierunkowe w zakresie filologii danego języka lokalnego, a w przypadku czasopisma publikującego artykuły w języku innym niż lokalny osobę, dla której jest to język rodzimy - native speaker [Kto to sprawdza? - dop.mój];

 - redaktor statystyczny – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli na rzecz redakcji pracuje osoba posiadająca wykształcenie kierunkowe [Jaki ma być stosunek pracy? Kto to sprawdza? - dop.mój];

 - redaktorzy tematyczni – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli na rzecz redakcji pracuje osoba o udokumentowanym dorobku naukowym w danej dyscyplinie naukowej lub w dyscyplinach pokrewnych, do zadań której należy kwalifikowanie publikacji na etapie wyznaczania recenzentów oraz formułowanie wniosków i propozycji dla redaktora naczelnego [Kto to sprawdza? - dop.mój];

9) czasopisma naukowe szereguje się w obszarach nauki, o których mowa w pkt 1, według malejącej wartości PIF (lista rankingowa) [pif - paf - dop.mój]; 

10) stosuje się zróżnicowaną maksymalną punktację z tytułu spełnienia parametru dotyczącego obliczonego PIF:

 - dla grupy nauk ścisłych, przyrodniczych, medycznych i technicznych - maksymalnie 0,35 pkt,

- dla grupy nauk społecznych - maksymalnie 0,10 pkt, 

 - dla grupy nauk humanistycznych - maksymalnie 0,05 pkt; 

11) podstawę do ustalenia liczby punktów stanowi suma punktów za poszczególne parametry; 

12) czasopismo otrzymuje za dany parametr liczbę punktów określoną, jeżeli spełnia kryterium zgodnie z równaniem wartości progu granicznego;

13) ostateczną liczbę punktów przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym określa się zgodnie z poniższym algorytmem:

a) liczbę punktów uzyskanych przez czasopismo naukowe za poszczególne parametry zgodnie z pkt 12, mnoży się przez liczbę 10, określając wstępny wynik punktowy (P1),

b) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) wynosi 0, czasopisma nie umieszcza się w części B wykazu, 

c) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) spełnia zależność: 0 < P1 < 1, to liczbę P1 zaokrągla się do liczby 1,

d) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) > 1, liczbę P1 zaokrągla się do najbliższej liczby całkowitej, 

e) całkowity wynik punktowy Pc określa się zgodnie z zależnością:

Pc = (1-c) * P1 + c* P2,

gdzie:

c – stała przeniesienia (współczynnik) wynoszący 0,4;

Pc – całkowity wynik punktowy czasopisma naukowego zaokrąglony do najbliższej liczby całkowitej;

P1 – wstępny wynik punktowy czasopisma naukowego określony zgodnie z zasadami określonymi w lit. a - d;

P2 – wartość liczbowa punktów przyznawanych za publikację w danym czasopiśmie naukowym, zgodnie z wykazem czasopism naukowych, opublikowanym w formie komunikatu przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego na podstawie § 4 ust. 4 pkt 2 rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 października 2007 r. w sprawie kryteriów i trybu przyznawania oraz rozliczania środków finansowych na działalność statutową (Dz. U. Nr 205, poz. 1489, z 2009 r. Nr 126, poz. 1044 oraz z 2010 r. Nr 93, poz. 599),

f) ostateczną liczbę punktów (P) przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym dla czasopism z wyznaczonym wskaźnikiem Predicted Impact Factor (PIF) określa się wg formuły: P = max[Pc;P1], 

g) ostateczną liczbę punktów (P) przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym dla czasopism bez wyznaczonego wskaźnika Predicted Impact Factor (PIF) określa się wg formuły: P = Pc.". 

Wówczas skala dla tej kategorii czasopism była: od 1 do10 pkt. Dzisiaj wynosi 200 pkt., toteż KEN i MEiN powinien podać uzasadnienie dla redakcji każdego czasopisma naukowego, by jej zespół miał wiedzę na temat tego, na jakiej podstawie przyznano określoną liczbę punktów a dzięki temu, co należy poprawić, udoskonalić, zweryfikować itp., by uzyskać wyższą ocenę.   

PROTESTOWAŁY KOMITETY NAUKOWE PAN. 

Wybitny prawnik, a ówczesny Sekretarz Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów, prof. Hubert Izdebski pisał do MNiSW (styczeń 2012):  

" (...) konieczne jest, poza wskazywaniem potrzeby szybkiego usunięcia braku jakiejkolwiek podstawy prawnej do dokonywania oceny czasopism i ich „punktowania” na potrzeby finansowania badań statutowych jednostek, a tylko pośrednio na potrzeby nowego przewodu doktorskiego i postępowania habilitacyjnego, włączenie – dotąd nieprzewidywane - do procesu oceny  odpowiednich sekcji Centralnej Komisji oraz  komitetów naukowych PAN z odpowiednich dziedzin i dyscyplin, w tym przypadku Komitetu Nauk Prawnych, jako reprezentantów  całego danego środowiska naukowego.

Wskazany (...) w MNiSzW tryb działania oznacza, że – do tego bez udziału przedstawicieli środowiska – rozstrzygnięcia Ministra w sprawie kwalifikacji danego czasopisma mają wszelkie cechy „innego akty z zakresu administracji publicznej dotyczącego uprawnień lub obowiązków wynikających z przepisów prawa” (art. 3 § 2 pkt 4 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi – Dz.U. Nr 153, poz. 1270 z późn.zm.). Nie jest pewne, czy taki właśnie jest zamiar urzędu (...)".

*** 

 W dn. 8 października 2012 roku skierował protest  do Departamentu Instrumentów Polityki Naukowej (co za nazwa - sic!) red.naczelny "Kultury i Edukacji" prof. Ryszard Borowicz:

"Wnosimy o uszanowanie wysiłku wkładanego przez czasopisma znajdujące się na liście European Reference Index for Humanities (ERIH) na rzecz podnoszenia swojego poziomu naukowego oraz umiędzynarodowienia. Przez ponad rok upowszechniana była (przez członków KEJN) propozycja przyznania tym periodykom odpowiednio; 12-16-20 pkt. Tymczasem wszystkie one umieszczone zostały w swoistej ‘zamrażarce’, w dodatku na czas nieokreślony, co pozostaje w elementarnej sprzeczności z tak fundamentalną wartością, jaką jest wolność i podmiotowość.  

Tegoroczna ocena parametryczna w sposób arbitralny pozbawiła wszystkich umieszczonych na liście „C” możliwości ubiegania się o awans. Proponujemy podnieść automatycznie o dwa, punkty przypisane danej kategorii: NAT – 12, INT – 14… Nie podważa to w żaden sposób znaczenia owego europejskiego indeksu, a podnosi rangę tych niewielu polskich periodyków humanistycznych/z nauk społecznych, które się tutaj znajdują.

    Uzasadnienie: lista ERIH od kilku już lat pozostaje ‘martwą’, nie jest aktualizowana. W związku z tym nasze realne szanse na uzyskanie wyższej kategorii nie mogą zostać urzeczywistnione. Uwzględnienie wniosku byłoby przejawem działania na rzecz podnoszenia rangi tego, co jest wkładem naszego kraju na rzecz funkcjonowania w naukowym obiegu europejskim".   


***

Już w 2013 roku ministra Barbara Kudrycka postanowiła zmienić kryteria oceniania czasopism naukowych. Były listy A, B, C a ocena do 50 pkt., bo jak rozszerzamy skalę, to możemy w wykazie ukryć, co tylko się chce.  Były protesty? Były. Co z tego, że ministra obiecywała: "Zespół nadzoruje i prowadzi ocenę czasopism naukowych oraz przedstawia ministrowi propozycje liczby punktów przyznawanych za publikacje umieszczone w czasopismach naukowych objętych wykazem".

Co zrobił KEJN na czele z profesorem UAM, który kierował zespołem czasopism nauk społecznych? Wyrzucił do kosza ekspertyzy (wyliczenia) profesorów-członków komitetów naukowych i przyznawał punktację według własnego uznania. Tego lubię a tego nie lubię, tym dodamy, a tym nie dodamy...    To taka zabawa w samowolkę i... . No właśnie.   

KEJN niczego nie nadzorował i nie prowadził. I co? Nic. Władza wszystko może, bo może, bo tak chce lub nie chce.

Pojawiła się natomiast definicja artykułu naukowego: 

"Za artykuł naukowy należy rozumieć artykuł prezentujący wyniki oryginalnych badań o charakterze empirycznym, teoretycznym, technicznym lub analitycznym zawierający tytuł publikacji, nazwiska i imiona autorów wraz z ich afiliacją i przedstawiający obecny stan wiedzy, metodykę badań, przebieg procesu badawczego, jego wyniki oraz wnioski, z przytoczeniem cytowanej literatury (bibliografię). Do artykułów naukowych zalicza się także opublikowane w czasopismach naukowych opracowania o charakterze monograficznym, polemicznym lub przeglądowym jak również glosy lub komentarze prawnicze". 

Co z tego, skoro o tym, jaką ma wartość ów artykuł, stanowi nie jesgo treść, tylko punktacja przyznana czasopismu, w którym został opublikowany. Tym samym można publikować każdy bubel w periodyku, któremu minister przyznał 200 punktów. A co! Niech mają.  

Od 2011 roku łamano nie tylko prawo, ale dewastowano naukę polską, kwalifikując według "ukrytych" kryteriów czasopisma krajowe jako rzekomo naukowe, naukowe lub wybitnie naukowe.   

Kto w tym uczestniczył? Uczelniani lub tytularni profesorowie nauk - "urzędasy", "ideokraci", lobbyści. Nie ma zatem sensu wylewać krokodyle łzy, tylko czas uderzyć się we własne piersi - od ministra, wiceministrów i dyrektorów departamentów po członków gremiów powoływanych przez resortowe władze.  Dobrze to pamiętam. Niech zatem byli członkowie KEJN i KEN nie krytykowali samowoli ministra P. Czarnka, bo poziom hipokryzji jest tu ewidentny. Niech już lepiej milczą. 


CZAS ZLIKWIDOWAĆ TEN SYSTEM SAMOWOLNEGO, NIENAUKOWEGO ROZSTRZYGANIA O TYM, CO JEST CZASOPISMEM NAUKOWYM, A CO NIM NIE JEST. Należy usunąć z ewaluacji punktację czasopism. Może przy tak głębokim kryzysie etycznym trzeba powrócić do procedur rzeczywistego badania osiągnięć naukowych, a więc także do odbierania uprawnień nierzetelnym jednostkom uczelnianym? 

 TO ZDUMIEWAJĄCE, ŻE TAKŻE PARTIE - RZEKOMO KOSERWATYWNE  - DOPROWADZIŁY SWOJĄ POLITYKĄ DO DOSZCZĘTNEGO ZDEMOLOWANIA SYSTEMU JAKOŚCI W SZKOLNICTWIE WYŻSZYM  I NAUCE. To, że poprzednie formacje ów proces rozpoczęły, niczego nie usprawiedliwia.