Niektórzy
pseudonaukowcy karmią się na co dzień awersyjnymi emocjami, których ucieleśnienie w postawach wobec innych profesor Uniwersytetu Pomorskiego Monika Jaworska-Witkowska
określa mianem osobowości wampirycznych. Nie potrafią, nie chcą przyjąć do wiadomości,
zrozumieć i zaakceptować faktu, że ich osiągnięcia nie mają nic wspólnego z
nauką, a powinny mieć, skoro legitymują się pierwszym stopniem naukowym - doktora.
Niestety,
nie u każdego skrót "dr" przed nazwiskiem znaczy doktor. Czasami - jak powiadał prof.
Karol Kotłowski - znaczy dureń. Może nie używałbym tak drastycznego
określenia w odniesieniu do konkretnej pseudonaukowczyni czy konkretnego
pseudonaukowca, gdyż mają intelektualne prawo do nieogarniania stanu
naukowej wiedzy.
Niektórzy są nieprzemakalni, niewyuczalni, ale wydaje im się,
że jak będą uprawiać krytykanctwo akademickie, rzekomo w trosce o to, by w środowisku naukowym
były osoby uczciwe, rzetelne, posiadające znaczące osiągnięcia naukowe, to nikt nie zainteresuje się brakiem ich własnych dokonań, kompetencji. Oczekują zaakceptowania ich jako "uczonych" z nadzieją, że recenzenci założą na oczy klapki, by skonkludować
pozytywnie opinię o ich nienaukowych wytworach.
Nie
daj Panie Boże, żeby profesorowie napisali negatywną recenzję. Fatalnie dla oceniających, jeśli pseudonaukowe
publikacje i quasi eksperymentalne prace oceniający uznają za szkodliwe naukowo, oświatowo czy terapeutycznie. Tego pseudonaukowczyni czy
pseudonaukowiec nie są w stanie tolerować. Przecież oni wiedzą lepiej niż profesorowie uczelniani lub tytularni oceniający ich prace.
Co
pozostaje takim pseudonaukowcom? Wypaczona emocja, jaką jest zawiść, złośliwa
wypowiedź, zemsta, odraza, nienawiść, pogarda itp. No, mogą jeszcze wcielić się
w skórę publicystów, obrońców tak samo "skrzywdzonych" autorów
pseudonaukowych rozpraw. W końcu w kupie jest raźniej, a że "śmierdzi..."? Nie
szkodzi. Ważne, że dobrze się sprzedaje.
(źródło:Fb)W społeczeństwie niewiedzy ignoranci ze stopniem naukowym znajdują
poparcie, bo niekompetentni, pozbawieni odpowiednich kwalifikacji nie są w
stanie ocenić, czy to, co pseudonaukowcy opisują na stronach swoich tekstów, w sieci
jest prawdą czy też nią nie jest. Na szczęście takich pseudonaukowców jest margines. Po to są szkoły doktorskie, by wspierać w rozwoju naukowym tych, którzy faktycznie chcą się nauczyć, poznać warsztat badań naukowych w swojej dziedzinie i dyscyplinie.
Z tego też powodu wolę czytać artykuły eksperta, uczonego, ale i dziennikarza dra hab. Marka Wrońskiego, który każdy z prezentowanych przez siebie przypadków pseudo akademickiej aktywności, nieuczciwości opiera na rzetelnych danych, wiarygodnych źródłach, wielokrotnym i wielostronnym sprawdzeniu opisywanych zdarzeń. Ostatnio apelował na łamach "Forum Akademickiego", by minister nauki odwołał przewodniczącą Rady Młodych Naukowców ze względu na jej postawę rzucającą "(...) światło na zachowania tych młodych naukowców, których pęd do kariery realizowany z naruszeniem dobrych praktyk naukowych, nie powinien być akceptowany przez środowisko naukowe" (LINK).
O tym pseudonaukowi publicyści nie napiszą, ale może poczytają pod tym tekstem taki wpis:
"Bardzo ciekawa sprawa. Gratuluję Panu prof. Wrońskiemu wnikliwej analizy dokumentacji i wytrwałości w piętnowaniu nieuczciwości w nauce. Jest Pan jedną z niewielu osób, które rzetelnie i z zaangażowaniem poświęcają się tym trudnym sprawom.
Bardzo ciekawy artykuł, ale równie ciekawe są komentarze. Czytając je pobieżnie można dojść do zaskakujących i niepokojących wniosków. Po pierwsze (zaskakujące): młodzi naukowcy z uwagą śledzą treści publikowane w FA i natychmiast biorą ożywiony udział w dyskusjach.
Po drugie (niepokojące): „młodzi” czytają dwa, czasem trzy zdania z artykułu i natychmiast korzystają z możliwości wyrażenia w dyskusji zdania, że miejsce „starych” jest na stosie lub szafocie i to jak najszybciej, bo są niepotrzebni i źli.
Po trzecie (również niepokojące): chętnie donoszą na swoich Kolegów, którzy też kombinują i idzie im to dobrze, więc nimi należy się zająć (odwracanie uwagi?). Odnośnie do ostatniego punktu – prof. Wroński i bez donosów tym się właśnie zajmuje, więc życzę wielu sił i czasu, a może będzie lepiej.
Nawet pobieżna lektura komentarzy pokazuje jednak, że zarówno treść jak i forma oraz czas pojawienia się większości wpisów jest typowa NIE dla naukowców (bez różnicy młodych czy starych), ale dla bywalców innych portali. Skąd się tu wzięli – nie będę spekulować.
Z moich dość już długich doświadczeń wynika, że pobieżne (zaskakujące i niepokojące) wnioski są jednak błędne. Wielu młodych naukowców pracuje rzetelnie, szanuje zasady etyczne, korzysta z doświadczeń starszych kolegów, a inspiracje są wzajemne. Często też młodzi ludzie nie chcą angażować się w konflikty i stronią od współpracy z osobami etycznie wątpliwymi, co pobrzmiewa również w jednym z komentarzy.
Wracając jednak do dr Witkowskiej-Piłaszewicz – myślę, że niewiarygodnie rozległa działalność publikacyjna nie zasłużyłaby na uwagę prof. Wrońskiego, ma w tej kwestii szeroki wybór kandydatów.
Dr Witkowska-Piłaszewicz jest jednak szczególna z uwagi na pełnione funkcje. Pisało o tym FA, nic więc dziwnego, że red. Wroński przyjrzał się promowanej osobie. Ponadto, niewiarygodnie szybka ścieżka kariery i „nadęcie” swoich osiągnięć nastąpiło z naruszeniem praw innych osób. Stąd właśnie ona wygrała plebiscyt na bohatera publikacji.
Pozostaje brak reakcji władz SGGW. W tym przypadku mam nieco odmienne zdanie. JM Rektor wiedział o sprawie, bo zlecił przeprowadzenie postępowania (zgodnie z procedurą). Tak, wiedział w momencie podpisywania decyzji, jednak podpisuje ich bardzo wiele, więc nie dziwię się, że kilka miesięcy później to już umknęło, a trudno zakładać, że pracownik oszukuje Magnificencję (o ile dobrze pamiętam, kandydaci zgłaszają się sami, od rektora może być potrzebna jedynie rekomendacja). Teraz jednak już wiadomo.
Patologie są w nauce obecne i pewnie nie da się ich wyeliminować. Przeoczenia też się zdarzają. Ważna jest jednak reakcja na patologię. Jeśli wskazana patologia spotka się z odpowiednią reakcją, to patologii będzie mniej. Popieram apel prof. Wrońskiego" (podkreśl.-moje).
W związku z komentarzem Redaktor Naczelnego Forum Akademickiego w powyższej sprawie, przytaczam go w całości:
Opublikowano: 2024-07-15
Ostatni artykuł Marka Wrońskiego z cyklu „Z archiwum nieuczciwości naukowej”, zatytułowany „Ambitne kadry naukowe”, okazał się być opublikowany przedwcześnie, a komentarze autora nietrafne.
Autor opisał historię kariery naukowej dr Olgi Witkowskiej-Piłaszewicz, badaczki z obszaru nauk weterynaryjnych ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, przewodniczącej Rady Młodych Naukowców, zwłaszcza jej podejście do habilitacji w niespełna dwa lata po doktoracie oraz toczące się w stosunku do niej postępowanie dyscyplinarne, bowiem postawiono jej kilka zarzutów nierzetelności akademickiej.
Na portalu www.forumakademickie.pl tekst ukazał się 24 czerwca (pod tytułem: „Marek Wroński: Apeluję o odwołanie przewodniczącej Rady Młodych Naukowców”), a już tydzień później postępowanie zostało rozstrzygnięte. Dr hab. Paweł Obstawski, prof. SGGW, przewodniczący składu orzekającego uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, uniewinnił młodą badaczkę od postawionych zarzutów. Przez wielu termin publikacji artykułu został potraktowany jako próba ingerencji w przebieg postępowania. Nie to jednak było intencją autora i redakcji.
Obserwując tę sprawę, trwającą od połowy 2021 roku, a w sensie dyscyplinarnym od postanowienia o wszczęciu postępowania w styczniu 2023 roku, doszliśmy do wniosku, że należy się jej przyjrzeć, choćby ze względu na pozycję dr Olgi Witkowskiej-Piłaszewicz. Autor dochował rzetelności, ponieważ oprócz zgromadzenia dokumentacji sprawy przed publikacją artykułu zwrócił się też do samej zainteresowanej i do przewodniczącego rady dyscypliny weterynaria o komentarz, którego nie uzyskał. Indagowani nie skorzystali z okazji poinformowania autora o bliskim rozstrzygnięciu sprawy. Ale jeszcze jedno uzasadnia zajęcie się tą sprawą: głosowania w połowie 2021 roku za zgodą na otwarcie przewodu habilitacyjnego (16 – nie, 2 – tak, 7 wstrzymujących się) i nad odmową przeprowadzenia przewodu (20 – za, 1 – nie, 2 wstrzymujące się) pokazują, że niemal cała rada dyscypliny uznała, że ta habilitacja nie powinna być procedowana z powodu niejasności w dorobku kandydatki.
Gdybyśmy wiedzieli, że rozstrzygnięcie jest bliskie, materiał nie zostałby opublikowany, a na pewno nie w takiej postaci. Teraz czekamy na sentencję i jej uzasadnienie, które pokaże, co naprawdę się stało. Panią Doktor przepraszam za niewłaściwy i przedwczesny werdykt – tak przez wielu czytelników, w tym Rektora SGGW prof. Michała Zasadę, artykuł został odebrany, co świadczy o zbyt małej uwadze, jaką redakcja przyłożyła do niektórych komentarzy autora. Mogły one także rzutować na opinię o władzach uczelni, które też przepraszam.
Natychmiast po orzeczeniu o niewinności dr Olga Witkowska-Piłaszewicz opublikowała na portalu forumakademickie.pl pod artykułem Marka Wrońskiego obszerny komentarz, w którym poinformowała o uniewinnieniu i przedstawiła swój punkt widzenia na całą tę ciągnącą się za nią przez trzy lata sprawę. Jeśli Pani Doktor wyrazi chęć przedstawienia swojej perspektywy również w „Forum Akademickim”, udostępnimy łamy miesięcznika.
Piotr Kieraciński, redaktor naczelny „Forum Akademickiego”