06 września 2023

Nowa książka Andrzeja Paradysza

 

Wprawdzie analizuję literaturę z makropolityki, by uwzględnić ją w badaniach dotyczących polityk oświatowych zmieniających się w Polsce partii władzy, to jednak znacznie dalej jest mi do studiów z geopolityki. Wynika to stąd, że edukacja na wszystkich poziomach w krajach demokratycznych jest w międzynarodowym porządku prawnym wyłączona z jurysdykcji podmiotów globalnych zobowiązań. Różne organizacje jak ONZ, UNESCO, OECD, Unia Europejska usiłują wprawdzie zobowiązać rządy państw członkowskich do uwzględnienia megatrendów oświatowych w powiązaniu ze zmianami w różnych sferach publicznych na całym świecie, to jednak nie mają mocy sprawczej, by wyegzekwować od władz państwowych rekomendowane prawa, uchwały, rekomendacje m.in. w kwestiach edukacyjnych. 

O globalizacji jest mnóstwo rozpraw naukowych i popularnonaukowych, monografii i artykułów, doniesień prasowych i róznego rodzaju ekspertyz, ale warto śledzić każdą z kolejnych publikacji na powyższe tematy, by mieć orientację przynajmniej o stanie wiedzy i jej recepcji przez czytelników, wśród których nie wszyscy są naukowcami, profesjonalnie przygotowanymi do analiz publicystami itp. 

Z tym większym zainteresowaniem przeczytałem recenzję prof. Romana Kuźniara na temat najnowszej książki absolwenta studiów pedagogicznych Andrzeja Paradysza z Jedlicza. Chciałbym mieć więcej takich studentów, którzy mają pasję czytania, analizowania i pisania, dlatego cytuję za zgodą Recenzenta jego opinię o książce być może wkrótce studenta kolejnej uczelni akademickiej:

                

Z reguły, gdy piszę jakąś recenzję, polemikę, przedmowę lub tylko kogoś cytuję, to są to książki albo artykuły moich kolegów po fachu z Warszawy, Krakowa, Paryża czy Nowego Jorku. Nie przypuszczałem, że z takim zainteresowaniem przeczytam, a następnie skreślę kilka zdań słowa wstępnego do książki Autora pochodzącego z Jedlicza sąsiadującego z moim rodzinnym Krosnem.

Nie pierwszy raz okazuje się, że ciekawe rzeczy, także z mojej dziedziny, mogą powstawać z dala od metropolii, uznanych ośrodków akademickich czy think tanków. Książka Andrzeja Paradysza nie jest klasyczną monografią naukową. Jest raczej zbiorem tekstów publicystycznych i komentatorskich, ale napisanych z wielkim erudycyjnym oddechem, którego mógłby Autorowi pozazdrościć niejeden akademik. Jest świadectwem wielkiej ciekawości poznawczej i szerokich horyzontów intelektualnych. Jest to rzecz o ważnych sprawach politycznych i społecznych, mających globalny zasięg, a przy tym napisana ze swadą. To się po prostu dobrze czyta. Jest tak napisana, że łatwo może wciągnąć czytelnika zarówno z wielkiego Wrocławia, jak i z okolic Krosna.

Autor swobodnie porusza się wśród meandrów globalizacji, koncepcji i form porządku międzynarodowego, technologicznych i przemysłowych sprężyn rozwoju ludzkości oraz tego tu, nad Wisłą. Jej główną wartość upatruję w tym, że Andrzej Paradysz przeprowadza w niej celną demistyfikację różnych mitów towarzyszących dynamicznemu rozwojowi świata w ostatnich dekadach, a zwłaszcza przekłuwa balony teorii spiskowych dotyczących gospodarki światowej, globalnego rządzenia czy takich, które zatruwają poprawność widzenia naszych problemów rozwojowych i naszego miejsca w Europie. 

Autor świetnie rozumie, ile Polska zyskała na procesach globalizacji oraz integracji europejskiej i mówi polskiemu czytelnikowi: nie ma się czego obawiać. Pod warunkiem, że ma się otwartą głowę, gotowość stałego uczenia i energię do pracy, dla siebie, ale zarazem takiej, która dobrze służy otoczeniu, nam wszystkim. Bez otwartości, ale też własnego wysiłku, nie ma rozwoju – takie jest przesłanie wynikające z tej książki dla polskiego odbiorcy.

Nie mogę powiedzieć, abym się zgadzał z każdym zdaniem Autora. Ale przecież nie o to chodzi, aby się ze sobą zgadzać, ale aby się wzajemnie słuchać, analizować to, co inni piszą czy mają do powiedzenia, i dzięki temu stawać się mądrzejszym, lepiej rozumieć zagadnienia, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Nie bać się odmiennych punktów widzenia, to jeszcze jeden wniosek z lektury książki Andrzeja Paradysza.

Od bogactwa wątków, które tam znajdujemy, może się zakręcić w głowie, zwłaszcza, że narracja Autora ma wysokie tempo, może nawet chciałoby się, aby wolniej pomykał przez kolejne tematy. Na tym bogactwie korzysta jednak czytelnik. Problemowy patchwork w pigułce oferowany przez Andrzeja Paradysza skłoni niejednego do sięgnięcia do oryginału przezeń komentowanego.

Choć czasem pewnie nie warto. Dobrze na przykład, że Autor przybliża czytelnikowi takiego dziwoląga jak rosyjski geopolityk Dugin, warto wiedzieć, że chodzą tacy po Moskwie i infekują umysły ludzi rosyjskiego, szerokiego obozu władzy (polityków, media, wojskowych, także nierzadko analityków i innych badaczy).

Ale twórczość Dugina, choć zatruła w Rosji niejeden umysł, to czysta szarlataneria, zaś on sam chciałby może zostać Rasputinem Kremla, to warto zauważyć, że Dugin cara Mikołaja II (czyli nawiedzony mnich) zasłużenie źle skończył. Zatruty przez Dugina i jemu podobnych, a wcześniej przez KGB, umysł Putina doprowadził do wojny przeciwko Ukrainie, która – jak przekonująco pokazuje Autor - przyniosła wielki kosz zatrutych owoców.

Trochę lepiej niż Autor widzę Polaków. Jestem również zwolennikiem samokrytycyzmu, to lepsze niż nasza polska tromtadracja, ale po 1989 roku, a punkt startu był bardzo trudny, Polacy odnieśli większe sukcesy niż większość naszych sąsiadów. Do 2015 roku byliśmy przedmiotem podziwu i pewnej zazdrości, ale takiej podszytej uznaniem („patrzcie, jak sobie radzą”). No ale cóż, musiały w nas drzemać jakieś lęki, kompleksy i przesądy, skoro daliśmy sobie w ostatnich latach zabrać nie tylko wizerunek, ale też perspektywy rozwoju oparte na solidnych przesłankach, a nie pisane palcem na wodzie obietnice, za którymi kryła się żądza władzy dla władzy, a przy tym pragnącej odwrócić nas od Europy.

Autor doskonale rozumie, że tylko Polska mocno zakorzeniona w Europie i w dobrych stosunkach z sąsiadami może się rozwijać, bez obaw, że ktoś z zewnątrz czyha na jej suwerenność i tożsamość. Warto dać się zarazić optymizmowi Autora, że Polacy sroce spod ogona nie wypadli i sobie poradzą w rywalizacji i współpracy z innymi narodami świata. Lektura jego kolejnych tekstów tu zebranych nie będzie czasem straconym.

Prof. Roman Kuźniar


04 września 2023

Czy obnażono komunizm?

 

 



Wydanie przekładu książki z 1957 roku szefa komendy policji w Salt Lake City (USA) W. Cleona Skousena pt. "Komunista obnażony" dotyczy wprawdzie epoki zimnej wojny między USA a Rosją, ale można zawarte w niej analizy odnieść do państw współczesnych, których liderzy partii władzy postanowili podporządkować obywateli ideologii własnej partii. Aby osiągnąć ten cel lider partii władzy potrzebował (...) dwóch rzeczy: po pierwszej całkowitej anihilacji wszelkiej opozycji, (...). Po drugie, potrzebował  nowego rodzaju człowieka (...) skoszarowany gatunek "pawłowskich automatów", których umysłami mogliby sterować  ich panowie za pomocą odpowiednich sygnałów. Ludzi, którzy nie kierowaliby się już wolną wolą. etyką, moralnością i sumieniem. (...) Od ponad czterech tysięcy lat stworzenie takiego gatunku było marzeniem ludzi chciwych władzy (s. 49-50).       

Każdy, kto okazuje miękkie serce, ma w świetle powyższego podejścia także "rozmiękczony mózg", a zatem jako człowiek słaby nie zasługuje na zbyt wiele. Można go pozbawić dotychczasowego statusu. W obecnej polityce obowiązują prawa dżungli w świetle których, do władzy dostaje się ten, kto jest silniejszy, kto nie kieruje się moralnością czy honorem.  Wszystko, co sprzyja sprawowaniu władzy, jest dobre, a każdy, kto jej w tym przeszkadza, jest "czystym złem".

Dla takiej osoby podpisanie kilkudziesięciu traktatów, a następnie pogwałcenie ich  (...) nie jest hipokryzją, lecz strategią.. Manipulowanie umysłami innych ludzi, by ukryć przed nimi prawdę, nie jest oszustwem, lecz niezbędnym narzędziem władzy. (...) to, co służy realizacji celów, jest dobre  (s.51). Taka osoba postrzega innych jako zagrożenie dla własnego (prze-)trwania w polityce, toteż podejmuje takie działania, dzięki którym będzie możliwe sprawowanie nad nimi całkowitej kontroli. Sam tworzy bariery, za którymi może ukrywać własne działania, prawdziwe ich intencje. Harmonogram podboju społeczeństwa będzie realizować krok po kroku z wielką determinacją.  

Kilkadziesiąt lat temu Skousen zastanawiał się nad tym, "Jak wybitnemu naukowcowi czy jakiejkolwiek wykształconej osobie może przypaść do gustu komunizm?"(s. 81), by dojść do wniosku, że zarządzanie przez konflikt, ustawiczne dzielenie społeczeństwa na tych, którzy są ZA władzą i jej ideologią, i tych, którzy są jej przeciwni, służy reprezentowaniu idei konfliktu w naturze i podtrzymaniu konieczności prowadzenia ze sobą walki. 

Można to sprowadzić do zasady, że cel uświęca środki. Dla słusznej sprawy wolno oszukiwać, kłamać, nie dotrzymywać słowa czy nawet niszczyć ludzkie życie (s.90). Władza autorytarna, narzucająca społeczeństwu jedynie słuszną ideologię, będzie propagować nowe podejście do historii, ekonomii, polityki, etyki, wychowania i nauki. 

Władza państwowa jest fundamentem zbiorowego życia. Człowiek jest ze swej natury istotą społeczną i polityczną, a zatem powoływanie rządów do kierowania członków  wspólnoty w stronę wspólnego dobra jest immanentnym wyrazem natury człowieka  (s. 123). W państwie autorytarnym zmienia się system prawny dla ochrony osób władzy.  

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, w jaki sposób komunizm jako ideologia przenikał do różnych regionów i krajów świata oraz jak idee Marksa i Lenina stawały się jedynie słuszną wykładnią wszystkich sfer życia człowieka podporządkowanego monoideologii, powinien przeczytać tę rozprawę. Z biegiem czasu ulegała ona przekształceniom, ewoluowała, ale nadal obecna jest w codziennej praktyce tej formacji politycznej "tajna broń komunizmu".

 Przypomina się ostrzeżenie pedagoga kultury Zygmunta Mysłakowskiego, dla którego agitator tym się różni od naukowca, że operuje hasłami i modą dnia. "Tylko umysły prymitywne a doktrynerskie (esprit primaire) chwytają się gotowych formuł i sądzą, że oto są w stanie wyrugować całkowicie tradycję, pokonać rutynę. Wiara w „nową szkołę”, przeciwstawioną „starej”, bywa tak samo przesądna i naiwna, jak wiara w jakiś cudotwórczy lek albo magiczne zaklęcie" (Z. Mysłakowski, Pedagogika, jej metody i miejsce w systemie nauk. Odbitka z Encyklopedii Wychowania, tom 1, Nakładem „Naszej Księgarni” Spółki Akcyjnej Związku Nauczycielstwa Polskiego, Warszawa 1933, s. 17). 

Przyszłość edukacji jest w rękach naukowców, o ile doktrynerzy nie będą im przeszkadzać w misji poszukiwania prawdy i kreowania koniecznych zmian dla dobra wspólnego.


03 września 2023

Zaczyna się rok szkolny 2023/2024

 




Inauguracja roku szkolnego 2023/2024 odbędzie się z kilkudniowym opóźnieniem – 4 września, co zapewne raduje młodzież a utrzymuje w poczuciu niepewności i obaw pierwszoklasistów. Jak wynika z danych oświatowych brakuje nauczycieli wychowania przedszkolnego, znacznie trudniejsza sytuacja jest w kształceniu przedmiotowym w klasach IV-VIII szkół podstawowych i w szkołach ponadpodstawowych – nastroje w środowisku oświatowym przed rozpoczynającym się rokiem szkolnym komentuje pedagog Uniwersytetu Łódzkiego i bloger prof. Bogusław Śliwerski z Katedry Teorii Wychowania.

Nowy rok szkolny – kondycja szkolnictwa

Najmłodsi nie zostaną pozbawieni opieki i edukacyjnego wsparcia, gdyż łatwiej jest na rynku pracy o nauczycieli wczesnej edukacji aniżeli o specjalistów do szkół średnich. W niezwykle trudnej sytuacji znalazła się jedna z najważniejszych profesji publicznych w naszym kraju, jaką są nauczyciele, toteż znacznie trudniejsza sytuacja jest w kształceniu przedmiotowym w klasach IV-VIII szkół podstawowych i w szkołach ponadpodstawowych. Niskie płace w tym zawodzie spowodowały rezygnację z pracy doświadczonych pedagogów i brak motywacji do jej podjęcia przez nowe pokolenie wykształconych nauczycieli matematyki, informatyki, fizyki, chemii, biologii, języka angielskiego a nawet języka polskiego. Brakuje wysokiej klasy profesjonalistów do kształcenia w szkolnictwie zawodowym. Znacznie więcej i godniej zarobią w pozaszkolnym sektorze prywatnym, gospodarce czy w innych usługach publicznych.


Dzieci i młodzież do 18 roku życia muszą uczęszczać do szkoły niezależnie od tego, jaka jest kondycja kadr nauczycielskich, stan infrastruktury szkolnej i poziom zadowolenia wszystkich osób z jakości procesu kształcenia. Wraz z inflacją wzrosła cena korepetycji, z których korzystają głównie uczniowie ostatnich klas szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a zatem w tym zakresie nic się nie zmienia od lat. Zbliżające się wybory do Sejmu wzmacniają krytykę dotychczasowej polityki oświatowej rządu oraz generują nowe oczekiwania wobec kandydatów różnych stronnictw politycznych, którzy ubiegają się o mandat poselski. 

Władze resortu edukacji zainaugurowały powszechne wyposażenie uczniów klas czwartych szkół podstawowych w laptopy, z których będą oni mogli korzystać do ukończenia tej szkoły, zaś ich nauczycielom przyznano kwotę 2,5 tys. złotych na zakup sprzętu komputerowego. Wszyscy nauczyciele otrzymają też jednorazowo tysiąc złotych jako rzekome zadośćuczynienie z powodu inflacji.  "Kiełbaska wyborcza".

Uczenie się zachodzi w nierozerwalnym związku z doświadczeniem, w toku prawdziwych, autentycznych spotkań międzyludzkich, w których nikt nie odgrywa ról, nie zakłada kolejnych masek. Zderzenie każdej osoby z jednostkowymi i społecznymi kryzysami, patologiami i osiągnięciami ludzkiego życia w wyniku globalizacji, której przejawem jest m.in. natychmiastowy dostęp do wszelkich informacji, tak o pozytywnych, jak i negatywnych sytuacjach, sprawia, że od kilkudziesięciu lat jesteśmy z nimi coraz bardziej oswajani, ale też manipulowani przez multimedialne przekazy.

Narastające podziały w środowisku oświatowym

Pierwszego września Związek Nauczycielstwa Polskiego przypomniał społeczeństwu o najgorszej sytuacji socjalnej nauczycieli od początku transformacji ustrojowej. Tego też dnia związkowcy zorganizowali przed gmachem MEiN pikietę protestacyjną, żądając wzrostu płac w tym zawodzie o 20 procent. 

Tego typu akcje, jak wynika to z dotychczasowych doświadczeń, niczego nie zmieniają, gdyż drugi związek zawodowy oświaty „Solidarność” popiera konserwatywną politykę rządu. Od ośmiu lat wdrażana jest w szkolnictwie powszechnym kontrofensywa ideowo-moralna w duchu tej ideologii, co nie może już nikogo ani dziwić, ani zaskakiwać, gdyż podobny mechanizm reorientacji ideologicznej stosowały uprzednio partie lewicowe czy liberalne. 
 

Nauczyciele nie są dla prawicowej władzy, podobnie zresztą jak i dla poprzednich ekip rządzących, elitą, znaczącą grupą zawodową w kulturze, która zasługuje ze strony rządzących na godny standard życia oraz poszanowanie ich pracy w zinstytucjonalizowanej edukacji. Prowadzona przez polityków walka o władzę w państwie, w parlamencie, w samorządach toczy się kosztem systemu szkolnego i akademickiego, które traktowane są przez kolejne partie rządzące jako okazja do forsowania własnej ideologii. Nie ma to wiele wspólnego z racjonalną, bazującą na osiągnięciach naukowych polityką troski o edukację jako dobro wspólne. 



Szkoły nie przygotowują młodych pokoleń do życia w społeczeństwie obywatelskim, gdyż jego idea została wyeliminowana z polityki państwa. Problemy demokratyzacji szkoły, a więc jej uspołecznienia, zagwarantowania autonomii wszystkim nauczycielom i uczącym się, wsparcia ich kreatywności oraz partycypacji w procesie kształcenia i samostanowienia o nim wymagają aktywnej niezgody na ukryty program dehumanizacji i monistycznej światopoglądowo indoktrynacji w toku powszechnej edukacji. 

Prowadząc badania naukowe dotyczące wdrażanych, odwoływanych czy kwestionowanych przez kolejne rządy reform oświatowych dostrzegamy wyraźny brak w tych procesach jakiejkolwiek regularności czy kontynuacji zgromadzonych doświadczeń przez nauczycieli i ich uczniów w ramach m.in. projektów współpracy międzynarodowej (Erasmus+). Mieliśmy tu do czynienia z ustawicznym konfliktem między zwolennikami autonomii, decentralizacji i uspołecznienia oświaty a ich jawnymi lub skrytymi wrogami. Pojawiające się projekty reform natrafiały tak na opór struktur politycznych, jak i na niechęć, a niekiedy nawet działania sabotujące ze strony samych nauczycieli czy funkcjonariuszy związkowych. 


Reformy budzą sprzeciw i opór

Sytuacja w Polsce w latach 2020–2023 stała się szczególnie trudna, bowiem wdrażana od 2019 roku reforma szkolna oraz stłumienie przez rząd wiosną 2019 roku strajków nauczycielskich skutkowały negatywnymi postawami nauczycieli wobec władz oświatowych, a tym samym stwarzały sytuacje ukrytego i jawnego oporu wobec wszelkich dyrektyw, zaleceń i projektowanych rozwiązań w zakresie zdalnej edukacji. 


Władze oświatowe wciąż tkwią w paradygmacie kształcenia jako wyłącznie transmisji wiedzy, jednokierunkowego formatowania osobowości dzieci i młodzieży w dobie, w której nasi podopieczni już tylko muszą, chociaż częściowo wcale nie chcą temu się podporządkowywać. Tak więc jedni udają, że jeszcze nauczają, a obiekty-przedmioty ich wpływów udają, że się temu podporządkowują.



W kolejnych latach zmieniają się jedynie główni aktorzy polityki oświatowej, usiłując przekonać społeczeństwo do poparcia projektowanych czy wdrażanych już zmian. Toczyła i toczy się nadal walka o sumie zerowej, w której gracze mają dokładnie przeciwstawne interesy czy preferencje, dążąc do wyeliminowania drugiej strony. 



Mocno już podzielone środowisko oświatowe i akademickie z głębokim niepokojem lub nadzieją spogląda na nadchodzącą datę wyborów parlamentarnych, których wynik przesądzi o kontynuacji obecnej polityki oświatowej lub jej zmianie. Dzieci i młodzież nie są aktorami politycznej gry o władzę, zatem niezależnie od wyników wyborów będą uczęszczać do swoich przedszkoli czy szkół, by zdobywać wiedzę, umiejętności i rozwijać swoje postawy społeczno-moralne. To oni za kilka- lub kilkanaście lat zainteresują się polityką, toteż nie jest bez znaczenia to, czego doświadczą w toku edukacji i w jakim zakresie będą świadomi jej toksycznych, obojętnych dla niej lub pozytywnych zdarzeń. 

Życzmy im jak najwięcej tych ostatnich. 
  

(Redakcja: Centrum Komunikacji i PR

02 września 2023

Ideologiczne zakleszczenie w polityce oświatowej

 




Sięgam po głęboką metaforę zakleszczenia, bo w głębokiej wodzie pływają grube ryby, a rzecz dotyczy zakleszczenia, które odpowiada głębinowym procesom w polityce oświatowej. Nie ma co trzymać się mielizny, bo schwycimy jedynie mizerne płotki. 

Metafora „zakleszczenia” pozwala w lekkiej formie docierać do głębin patologicznych zjawisk, które powinny sprzyjać poważnej refleksji nad stanem polskiej polityki oświatowej. Pojęcie zakleszczenia ma kilka znaczeń, dzięki czemu możemy dostrzec w naukach i praktyce o wychowaniu zjawiska, które skutkują tak pozytywnymi, jak i negatywnymi następstwami. 

Zakleszczenie jako wzajemna blokada (ang. deadlock), odnosi się do sytuacji, do jakiej dochodzi między osobami czy zdarzeniami, w wyniku których co najmniej dwie różne akcje czekają na siebie nawzajem. Żadna z nich nie może zaistnieć czy zakończyć się, dopóki nie nastąpi jakieś uwolnienie z jednej przynajmniej strony. Przykładem klasycznego zakleszczenia w świecie fizycznym jest "korek" drogowy na skrzyżowaniu dróg równorzędnych, gdzie żaden samochód nie może wykonać manewru jazdy dopóki ktoś przynajmniej jednemu z nich nie ustąpi pierwszeństwa. W takiej sytuacji samochody wzajemnie się blokują.

Podobnie jest z polityką oświatową, w której konkurują ze sobą przedstawiciele różnych, ale radykalnie przeciwstawnych ideologii, nurtów, koncepcji kształcenia i wychowania młodych pokoleń i żaden z nich nie chce „zjechać z drogi”, by ustąpić, by „korek” mógł się rozładować, tylko usiłuje wymusić uległość na pierwszym z prawej strony. 

Ci, którzy są u władzy nie uznają, nie akceptują, nie szanują czy też nie tolerują innego podejścia do kształcenia i wychowywania młodych pokoleń. Przedstawiciele opozycyjnej wizji nie zamierzają z niej rezygnować, toteż kiedy odzyskują władzę, eliminują lub częściowo zmieniają dotychczasowe rozwiązania organizacyjne, prawne, programowe itp.

Jeśli którakolwiek partia polityczna zapewni w czasie kampanii wyborczej o tym, że odpolityczni szkolnictwo, to zapytajmy, czy wprowadzi "policjanta", który będzie regulował ruch pojazdów na równorzędnym skrzyżowaniu? Z powyższego zakleszczenia można wyjść tylko wówczas, kiedy Sejm powierzy tę rolę kompetentnemu "policjantowi", a więc organowi, który będzie uwzględniał DOBRO DZIECI I MŁODZIEŻY, a nie jawne i ukryte interesy partii politycznych. 

 

 

01 września 2023

Co jeszcze nie jest nakazane, to może być zakazane

 


Bogdan Szlachta napisał znakomity wstęp do dzieła Jakuba Karpińskiego pt. "Oblicza komunizmu". Wybór pism wybitnego socjologa Uniwersytetu Warszawskiego ukazał się w 2021 roku, toteż poprzedzenie ich współczesną analizą przez prawnika, który specjalizuje się w analizie doktryn politycznych i prawnych, ma szczególne znaczenie dla toczących się w kraju sporów ustrojowych.  

Studia Karpińskiego dotyczą procesów utrzymania i wzmocnienia władzy przez jedną formację polityczną, której nomenklatura odgrywa znaczącą rolę w państwie kosztem innych grup społecznych. Jak pisze B. Szlachta: 

Kładąc akcent głównie na równość wobec prawa, Karpiński włączał się w dyskusję o jego pojmowaniu i granicach. Odrzucał, typowe dla komunistów, próby czynienia z prawa narzędzia realizacji celów wyznaczanych przez wyspekulowany projekt ideologiczny, które skłaniały do dostosowywania praw i wolności oraz ich "rozmiarów" do miar lojalności z jednej, "etapu dziejowego rozwoju społeczeństwa" z drugiej strony. Prawo miało służyć potrzebom rozwoju społeczeństwa; jego treść należało wypracowywać w spokojnie prowadzonej debacie, uwzględniającej zarówno różnorodne uwarunkowania, jak i odmienne punkty widzenia ujawniające "społeczne poczucie sprawiedliwości". Prawo, które miało chronić prawa i wolności obywateli, nie mogło uzasadniać przemocy arbitralnie stosowanej przez komunistów wobec tych, którzy nie uznawali celów przez nich wyznaczanych lub nie byli skorzy do ich realizacji (Jakub Karpiński - liberalny krytyk komunistycznej rzeczywistości, s. XV).      

Otrzymaliśmy zatem podwójnie wartościowe studium centralistycznej (totalitarnej) demokracji jako projektu, którego regulacje prawne i uruchamiane mechanizmy władztwa mają na celu nie tylko arbitralne  pozbawienie obywateli partycypacji w rozwiązywaniu problemów ogólnospołecznych, ale i tłumienie wszelkiej krytyki środowisk opozycyjnych wobec rządzących. Istotną rolę w takim ustroju odgrywa nie tylko przemoc strukturalna z zastosowaniem narzędzi prawa, ale także przemoc symboliczna, jaką jest język, który służy ujarzmianiu obywateli i wprowadzaniu ich w błąd przez zmanipulowane przekazy na temat rzeczywistości i przeinaczanie dotychczasowych znaczeń kategorii pojęciowych.

Zdaniem Szlachty: Karpiński nie poprzestawał tedy na krytyce idei jedności czy homogeniczności ludu i jednania z jego wolą woli jednostek, lecz dotykał również "mafijności", ujawniającej się w instytucjach w złączeniu z ideologią, posługiwania się przez "partię wewnętrzną" partią zewnętrzną i organami władzy publicznej w ujawnianiu, komu można i należy utrudniać życie (...) (s. XXIX). 

  Czy dzisiaj powstałaby w środowisku socjologicznym i prawniczym rozprawa naukowa na temat języka manipulacji politycznej "demokratów" III RP różnych opcji ideologiczno-politycznych? Językoznawcy podjęli się takiej próby wybiórczo, bo tylko w odniesieniu do języka prawicy. 

Polecam niektóre kryteria J. Karpińskiego do odczytania języka propagandy każdej formacji politycznej w kraju: 

1. Krytykowane wydarzenia muszą mieć spersonalizowanego sprawcę, a nie szersze uwarunkowania (społeczne, gospodarcze, militarne, oświatowe, naukowe, kulturowe itp.). 

2. Należy mówić o przeciwniku politycznym a nie o własnym obozie politycznym jako trwałym wrogu państwa, społeczeństwa, który "godny jest moralnej pogardy i potępienia" (s.3). Wroga rozpoznaje się przez identyfikowanie także jego sojuszników, których cele są równie niegodne i podejrzane.  

3. Należy utożsamiać interes narodu z partią władzy, bo tylko ona go reprezentuje.  Dlatego też ważne jest wzmocnienie tego aspektu przez treści kształcenia i prawo oświatowe, by karać, izolować tych, którzy z tym się nie zgadzają. 

4. Należy stosować  terminologię o "uchwytnej treści opisowej, która będzie sprzyjać selekcji rzeczywistości. Niektóre terminy tworzy się przede wszystkim w celu przekazania emocji i ocen". W komunikatach celowo wprowadza się sądy oznajmujące, sprawozdawcze, kategoryczne, o charakterze rzekomych prawd (generalizacji), które mają sugerować konieczność dostosowania się do określonych w nich procesów (s. 5). 

Przykłady:

"... jak wiadomo..."; 

"zbudowaliśmy...", ale "...popełniono błędy..."; 

" wszyscy tak sądzą..."; 

" X to czyste zło"; 

"W krajach X, Y , Z widać, jak ...";

" tak zwani... :

"zdeklarowani wrogowie...: "... to ludzie znani z poglądów... ; "... zagorzali...." itd., itp.

Wolność - zdaniem J, Karpińskiego - a także wolność w świecie współczesnym - jest stanem rzadkim i kruchym. Państwa, w których wolności jednostki są szanowane, stanowią mniejszość. Brak jest wolności w państwach despotycznych, w których rządzi grupa mająca w swej dyspozycji środki przemocy i grożąca ich użyciem w razie nieposłuszeństwa. Istnieją liczne dyktatury wojskowe, a także dyktatury ideologiczne, w których posiadacze władzy dążą do realizacji ideału politycznego wbrew woli swych podwładnych. Na ogół mówi się wtedy, że wolność poddanych jest ograniczona w imię realizacji wyższych celów społecznych, które uświadamiają sobie i do których dążą posiadacze władzy (s.105). 

Życzę refleksyjnych analiz debat politycznych.  Głos każdego wyborcy ma znaczenie.   

  



 

31 sierpnia 2023

Musi nastąpić przebudowa systemu...

 

(źródło fotografii: archiwum rodzinne) 

Kolejna rocznica sierpnia 1980 roku. Przypominam fragment wypowiedzi pierwszego postsocjalistycznego premiera Rzeczypospolitej Tadeusza Mazowieckiego, który w wywiadzie dla Romana Graczyka z "Tygodnika Powszechnego" (nr 7, s. 1) tak oceniał 12 lutego 1989 r. sytuację w naszym kraju 

Wtedy „Solidarność” z konieczności niosła ze sobą wszystkie nadzieje i oczekiwania społeczeństwa przez kilka dziesięcioleci pozbawionego podmiotowości. (…)

Wszystko, co żywe, chroniło się pod ten wielki parasol. Tak nie musi być. Tak nie będzie, jeżeli stworzy się inne możliwości. Mam na myśli przede wszystkim możliwości swobodnego stowarzyszania się, w innych celach niż związkowe. (…)

Wreszcie trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że będzie to proces trudny, wymagający od wszystkich także po naszej stronie, umiejętności zachowywania się w tej nowej sytuacji. Walczyliśmy jeszcze walczymy o pluralizm, a teraz pojawi się – mam nadzieję – możliwość jego praktykowania.

Po ponad trzydziestu czterech latach trudno przyznać, że powiodła się tak oczekiwana praktyka. Polityka przestała być racjonalną troską o wspólne dobro.