Inauguracja roku szkolnego 2023/2024 odbędzie się z kilkudniowym opóźnieniem – 4 września, co zapewne raduje młodzież a utrzymuje w poczuciu niepewności i obaw pierwszoklasistów. Jak wynika z danych oświatowych brakuje nauczycieli wychowania przedszkolnego, znacznie trudniejsza sytuacja jest w kształceniu przedmiotowym w klasach IV-VIII szkół podstawowych i w szkołach ponadpodstawowych – nastroje w środowisku oświatowym przed rozpoczynającym się rokiem szkolnym komentuje pedagog Uniwersytetu Łódzkiego i bloger prof. Bogusław Śliwerski z Katedry Teorii Wychowania.
Nowy rok szkolny – kondycja
szkolnictwa
Najmłodsi nie zostaną pozbawieni opieki i edukacyjnego wsparcia, gdyż
łatwiej jest na rynku pracy o nauczycieli wczesnej edukacji aniżeli
o specjalistów do szkół średnich. W niezwykle trudnej sytuacji
znalazła się jedna z najważniejszych profesji publicznych w naszym
kraju, jaką są nauczyciele, toteż znacznie trudniejsza sytuacja jest
w kształceniu przedmiotowym w klasach IV-VIII szkół podstawowych
i w szkołach ponadpodstawowych. Niskie płace w tym zawodzie
spowodowały rezygnację z pracy doświadczonych pedagogów i brak
motywacji do jej podjęcia przez nowe pokolenie wykształconych nauczycieli
matematyki, informatyki, fizyki, chemii, biologii, języka angielskiego
a nawet języka polskiego. Brakuje wysokiej klasy profesjonalistów do
kształcenia w szkolnictwie zawodowym. Znacznie więcej i godniej
zarobią w pozaszkolnym sektorze prywatnym, gospodarce czy w innych
usługach publicznych.
Dzieci i młodzież do 18 roku życia muszą uczęszczać do szkoły niezależnie od tego, jaka jest kondycja kadr nauczycielskich, stan infrastruktury szkolnej i poziom zadowolenia wszystkich osób z jakości procesu kształcenia. Wraz z inflacją wzrosła cena korepetycji, z których korzystają głównie uczniowie ostatnich klas szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a zatem w tym zakresie nic się nie zmienia od lat. Zbliżające się wybory do Sejmu wzmacniają krytykę dotychczasowej polityki oświatowej rządu oraz generują nowe oczekiwania wobec kandydatów różnych stronnictw politycznych, którzy ubiegają się o mandat poselski.
Władze resortu edukacji zainaugurowały powszechne wyposażenie uczniów klas
czwartych szkół podstawowych w laptopy, z których będą oni mogli
korzystać do ukończenia tej szkoły, zaś ich nauczycielom przyznano kwotę 2,5
tys. złotych na zakup sprzętu komputerowego. Wszyscy nauczyciele otrzymają też
jednorazowo tysiąc złotych jako rzekome zadośćuczynienie z powodu
inflacji. "Kiełbaska wyborcza".
Uczenie się zachodzi w nierozerwalnym związku z doświadczeniem,
w toku prawdziwych, autentycznych spotkań międzyludzkich, w których
nikt nie odgrywa ról, nie zakłada kolejnych masek. Zderzenie każdej osoby
z jednostkowymi i społecznymi kryzysami, patologiami
i osiągnięciami ludzkiego życia w wyniku globalizacji, której
przejawem jest m.in. natychmiastowy dostęp do wszelkich informacji, tak o pozytywnych,
jak i negatywnych sytuacjach, sprawia, że od kilkudziesięciu lat jesteśmy
z nimi coraz bardziej oswajani, ale też manipulowani przez multimedialne
przekazy.
Narastające podziały w środowisku
oświatowym
Nauczyciele
nie są dla prawicowej władzy, podobnie zresztą jak i dla poprzednich ekip
rządzących, elitą, znaczącą grupą zawodową w kulturze, która zasługuje ze
strony rządzących na godny standard życia oraz poszanowanie ich pracy
w zinstytucjonalizowanej edukacji. Prowadzona przez polityków walka
o władzę w państwie, w parlamencie, w samorządach toczy się
kosztem systemu szkolnego i akademickiego, które traktowane są przez
kolejne partie rządzące jako okazja do forsowania własnej ideologii. Nie ma to
wiele wspólnego z racjonalną, bazującą na osiągnięciach naukowych polityką
troski o edukację jako dobro wspólne.
Szkoły nie przygotowują młodych pokoleń do życia w społeczeństwie obywatelskim, gdyż jego idea została wyeliminowana z polityki państwa. Problemy demokratyzacji szkoły, a więc jej uspołecznienia, zagwarantowania autonomii wszystkim nauczycielom i uczącym się, wsparcia ich kreatywności oraz partycypacji w procesie kształcenia i samostanowienia o nim wymagają aktywnej niezgody na ukryty program dehumanizacji i monistycznej światopoglądowo indoktrynacji w toku powszechnej edukacji.
Prowadząc badania naukowe dotyczące wdrażanych, odwoływanych czy kwestionowanych przez kolejne rządy reform oświatowych dostrzegamy wyraźny brak w tych procesach jakiejkolwiek regularności czy kontynuacji zgromadzonych doświadczeń przez nauczycieli i ich uczniów w ramach m.in. projektów współpracy międzynarodowej (Erasmus+). Mieliśmy tu do czynienia z ustawicznym konfliktem między zwolennikami autonomii, decentralizacji i uspołecznienia oświaty a ich jawnymi lub skrytymi wrogami. Pojawiające się projekty reform natrafiały tak na opór struktur politycznych, jak i na niechęć, a niekiedy nawet działania sabotujące ze strony samych nauczycieli czy funkcjonariuszy związkowych.
Reformy budzą sprzeciw i opór
Sytuacja w Polsce w latach 2020–2023 stała się szczególnie trudna, bowiem wdrażana od 2019 roku reforma szkolna oraz stłumienie przez rząd wiosną 2019 roku strajków nauczycielskich skutkowały negatywnymi postawami nauczycieli wobec władz oświatowych, a tym samym stwarzały sytuacje ukrytego i jawnego oporu wobec wszelkich dyrektyw, zaleceń i projektowanych rozwiązań w zakresie zdalnej edukacji.
Władze oświatowe wciąż tkwią w paradygmacie kształcenia jako wyłącznie
transmisji wiedzy, jednokierunkowego formatowania osobowości dzieci
i młodzieży w dobie, w której nasi podopieczni już tylko muszą, chociaż
częściowo wcale nie chcą temu się podporządkowywać. Tak więc jedni udają, że
jeszcze nauczają, a obiekty-przedmioty ich wpływów udają, że się temu
podporządkowują.
W kolejnych latach zmieniają się jedynie główni aktorzy polityki
oświatowej, usiłując przekonać społeczeństwo do poparcia projektowanych czy
wdrażanych już zmian. Toczyła i toczy się nadal walka o sumie
zerowej, w której gracze mają dokładnie przeciwstawne interesy czy
preferencje, dążąc do wyeliminowania drugiej strony.
Mocno już podzielone środowisko oświatowe i akademickie z głębokim niepokojem lub nadzieją spogląda na nadchodzącą datę wyborów parlamentarnych, których wynik przesądzi o kontynuacji obecnej polityki oświatowej lub jej zmianie. Dzieci i młodzież nie są aktorami politycznej gry o władzę, zatem niezależnie od wyników wyborów będą uczęszczać do swoich przedszkoli czy szkół, by zdobywać wiedzę, umiejętności i rozwijać swoje postawy społeczno-moralne. To oni za kilka- lub kilkanaście lat zainteresują się polityką, toteż nie jest bez znaczenia to, czego doświadczą w toku edukacji i w jakim zakresie będą świadomi jej toksycznych, obojętnych dla niej lub pozytywnych zdarzeń.
Życzmy im jak najwięcej tych
ostatnich.