23 września 2022
XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny w obiektywie
22 września 2022
Rekonstrukcja poglądów twórcy Summerhill – Alexandra S. Neilla
Dominika Hofman-Kozłowska obroniła w ubiegłym roku na Uniwersytecie Śląskim rozprawę doktorską napisaną pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Murzyna prof. UŚ i promotor pomocniczej dr Agnieszki Turoń-Kowalskiej. Jej temat brzmi:
Edukacja dla życia czy życie dla edukacji? Rekonstrukcja poglądów twórcy Summerhill – Alexandra S. Neilla. Wnioskowałem wówczas o opublikowanie tej dysertacji. Niestety, tak się nie stało. Na szczęście Uniwersytet Śląski udostępnił za zgodą Autorki całą pracę. Każdy może ją ściągnąć i przeczytać.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą dysertacją, bo szkoda, by była ona niezauważona przez badaczy edukacji demokratycznej oraz jej kreatorów w naszym kraju. Powinna też zainteresować studentów pedagogiki i socjologii.
Na tego typu rozprawy doktorskie czeka się latami, aby wreszcie pojawił się autor, który podejmie się zupełnie nowego, oryginalnego i kluczowego dla zrozumienia istoty nie tylko projektowanej, ale praktykowanej – zdaniem większości utopii pedagogicznej - w zapoczątkowanej w dwudziestoleciu przedwojennym edukacji szkolnej.
W tym przypadku na warsztat badawczy trafiła wyjątkowa w dziejach szkolnictwa alternatywnego placówka Summerhill, która wprawdzie nie doprowadziła do rewolucji edukacyjnej na świecie, także w Anglii, Szkocji i Irlandii czy USA, ale niewątpliwie stała się oazą pajdocentrycznie stymulowanego samokształcenia i samowychowania młodych pokoleń w duchu pedagogiki wolności, w jej dwoistym znaczeniu (od-/do-).
Autorka dokonała znakomitego doboru przedmiotu własnych studiów i analiz, bowiem mogłoby się wydawać, że pomimo dość licznych już rozpraw, artykułów i popularnonaukowych zachwytów nad edukacją demokratyczną nie ma potrzeby dociekania tego, czym jest ta szkoła i pedagogia Alexandra Sutherlanda Neilla. Tymczasem różne jej opisy, rekonstrukcje, publicystyczne reportaże, komentarze do przekładów tekstów Neilla wciąż nie są wystarczające, by zrozumieć fenomen alternatywnego środowiska socjalizacyjnego i autoedukacyjnego, które wcale nie jest tak łatwe do odwzorowywania w innych miejscach, krajach, kulturach.
Summerhill nie ma bowiem swojego pedagogicznego klonu, gdyż wartość tej placówki jest ściśle związana z jej twórcą, który nie żyje od 47 lat. Trudno zatem mówić o ortodoksyjnym czy nawet kreatywnym naśladownictwie Summerhill. Przede wszystkim pragnę podkreślić integralne podejście pani D. Hofman-Kozłowskiej do problematyki badawczej, bowiem nikt do tej pory w naszym kraju nie zapoznał się z wszystkimi publikacjami twórcy Summerhill, a mam tu na uwadze także siebie.
Moja fascynacja tą pedagogiką zaczęła się w Niemczech Zachodnich (ówczesna RFN), gdzie po raz pierwszy, jeszcze w okresie siermiężnego socjalizmu, przeczytałem przekład na język niemiecki książki Neilla p.t. Theorie und Praxis der antiautoritären Erziehung. Das Beispiel Summerhill (oryginał: “Summerhill”. A Radical Approach to Child Rearing” New York: Hart Publishing Co., 1960). W PRL była to zakazana literatura, toteż przemycałem tę książkę w latach 70. XX w. do kraju dzięki służbowemu paszportowi z UŁ, by zapoznać z jej treścią moich studentów i kolegów z ówczesnego Instytutu Pedagogiki i Psychologii.
Dzięki kolejnym stażom naukowym na Uniwersytecie w Giessen przekonałem się, że szkoła Summerhill miała nieprawdopodobnie silny wpływ na rozwój niemieckiej pedagogiki antyautorytarnej, której twórcy podjęli po II wojnie światowej nadzwyczajny wysiłek wyzwalania administracji, kultury i edukacji z autorytaryzmu. Został on wzmocniony słynnym esejem-apelem Theodore’a Adorno p.t. „Wychowanie po Oświęcimiu”.
Uczeni tego kraju mieli ogromne wyrzuty sumienia za swoich ojców, za faszyzm, za holocaust, toteż właśnie w Niemczech książki Neilla stały się jednym z kluczowych źródeł wzmacniania za pośrednictwem jego pedagogii konieczności rozwijania pedagogiki humanistycznej, antyautorytarnej, by już nigdy więcej nie powtórzył się Oświęcim. Gdyby autorka niniejszej dysertacji znała język niemiecki, to mogłaby kontynuować swoje badania.
W latach 60. i 70. XX w. miała miejsce w Niemczech Zachodnich interdyscyplinarna dyskusja uczonych, humanistów nad zasadnością i wartością Summerhill, jej znaczeniem dla pedagogiki antyautorytarnej w krajach posttotatlitarnych oraz wychodzących z nazistowskiej opresji wobec innych. Także w USA, w debacie wokół i na podstawie Summerhill uczestniczyli tak wybitni filozofowie, psycholodzy, antropolodzy kultury, jak: Max Rafferty, John M. Culkin, Ashley Montagu, John Holt, Bruno Bettelheim, Paul Goodman, Erich Fromm, Nathan W. Ackerman i in.
Pani Hofman-Kozłowska
trafnie przywołuje tu rozprawę H. Harta, która ukazała się w 1970 r. w Nowym
Jorku, a w rok później także w przekładzie na język niemiecki w Hamburgu. W
Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej rozprawa ta, jak i książki Neilla, w
gruncie rzeczy nie miały wpływu na zdecentralizowany system szkolny,
podobnie jak plan daltoński Helen Parkhurst. Pedagogika szkolna tego kraju jest
bowiem zdominowana przez pragmatyzm pedagogiczny Johna Deweya.
Ani Amerykanie, ani
Brytyjczycy nie życzą sobie humanistycznej, spersonalizowanej pedagogiki
szkolnej, gdyż ta w żadnej mierze nie służy przygotowywaniu kadr do
ekonomicznej rywalizacji i dla potrzeb wolnorynkowej gospodarki. Alternatywne
modele szkolne od stu lat są tam marginesem, podobnie zresztą jak przedszkola
czy szkoły Montessori. Co ciekawe, to Holendrzy rozsławili i uaktualnili dla
potrzeb szkoły XXI wieku plan daltoński na naszym kontynencie, a nie
Amerykanie.
Autorka przytacza
brytyjską recepcję rozpraw Neilla i nią finalizuje całość badań. Rzekome
odnoszenie się do Summerhill przez naukowców państw angloamerykańskich wcale
nie musi być obiektywne, a tym bardziej permisywne. Trzeba pamiętać o tym, że w
tak konserwatywnym kraju, jakim jest Anglia i Szkocja, pojawienie się „wyspy
edukacyjnej wolności” Neilla rodziło niepokój i nadal go wywołuje wśród
administracji nadzorującej szkolnictwo i starającej się wyegzekwować
obowiązujące w nim standardy. Z dziejów Summerhill wiemy o wielokrotnym, a
nieudanym kontrolowaniu tej placówki przez nadzór szkolny Anglii i Szkocji, by
pozbawić ją prawa kształcenia i doprowadzić do zamknięcia.
Nie jestem zatem przekonany, że P. Hobson podszedł z tak samo pozytywnym nastawieniem do rozpraw i dokonań Neilla, jak znakomicie uczyniła to autorka tej książki. Nie przesadzałbym z afirmacją rzekomego rozsławienia przez Izraelczyka – Y. Hechta pedagogii Neilla na skalę światową, a już tym bardziej z przypisywaniem jemu bycia twórcą pojęcia szkoła demokratyczna (s.159).
W moim przekonaniu i na
podstawie kontaktu z działaczami IDEC (a ta idea konferencji pod nazwą IDEC
powstała dopiero w 2008 r.) jest to raczej poszukiwanie okazji do stworzenia –
jednak na zasadach biznesowych - odmiennego od Summerhill ruchu szkół
demokratycznych, aczkolwiek „podpinającego” się pod tę pedagogię.
Możemy dyskutować na temat tego, czy rzeczywiście ma sens przypisywanie twórcy Summerhill miana pedagoga-sygnalisty. W gruncie rzeczy każda szkoła alternatywna, także M. Montessori, P. Petersena, H. Parkhurst, A. Kamińskiego H. Rowida, R. Łukaszewicza, A. Nalaskowskiego itd. itp., powstawała w wyniku sprzeciwu wobec albo doświadczeń własnego dzieciństwa, losów szkolnych, albo/i niezgody na powszechnie dominującą, a opartą na biurokratyczno-autorytarnych standardach szkołę państwową.
Neill nie tworzył swojej szkoły po to, by cokolwiek
sygnalizować innym, by wykazywać, że nie podoba mu się to, co powszechnie
obowiązuje. Taka sugestia zaprzecza nie tylko realiom, ale i istocie narracji,
którą trafnie prowadzi Hofman-Kozłowska w swojej rozprawie.
Pod koniec dysertacji
przywołuje J. Darlinga, który trafnie ocenił, że szkoła Summerhill powstała z
pobudek osobistych i nie ma nic wspólnego z eksperymentem pedagogicznym, chyba
że naturalnym, w potocznym tego słowa znaczeniu. Ba, w tej placówce każdy
nauczyciel mógł kształcić tak, jak sam uważał to za stosowne. Neill nikogo w
tej sferze nie nadzorował, podobnie jak nie zobowiązywał do stosowania
określonych metod czy środków dydaktycznych. Sam przecież był ich
przeciwnikiem.
Wiem o tym nie tylko z
publikowanych źródeł, także znakomitego filmu telewizji
austriackiej z udziałem absolwentów Summerhill, ale i od samych
nauczycieli tej placówki i jego córki Zoë, którzy uczestniczyli w
zorganizowanych przeze mnie warsztatach edukacji demokratycznej w Łodzi w 2007
r. z udziałem przedstawicieli The European Democratic Education
Community (EUDEC) - nauczycielem Leonardem Turtonem z Summerhill oraz córką
Neilla i uczennicami tej szkoły. Rok wcześniej przygotowywaliśmy z Turtonem
możliwość powołania przy kierowanej wówczas przeze mnie uczelni (WSP w Łodzi) - Międzynarodowego Centrum Edukacji Demokratycznej na Europę Środkowo-Wschodnią[1].
Każdy, kto tworzył w
nurcie pedagogiki reformy „swoją” szkołę, wcale nie był zainteresowany tym, by
to ona zmieniła cały system szkolny, by doprowadziła do jakiejkolwiek rewolucji
oświatowej. Warto o tym rozmawiać i dyskutować, bo odnoszę wrażenie, że
przypisujemy Neillowi więcej, niż on, jak i jemu podobni twórcy tych szkół
alternatywnych, którzy chcieli – z różnych zresztą, a najczęściej osobistych
powodów - zrealizować własny projekt edukacyjny.
Jeśli Neill krytykował
szkołę tradycyjną, państwową, to głównie po to, by uzasadnić sens własnej
Summerhill, która to placówka nota bene jest chyba wciąż błędnie określana jako
szkoła, skoro jest swoistego rodzaju autoedukacyjnym i autosocjalizacyjnym ośrodkiem
samorozwoju i samorządności dzieci i młodzieży korzystającej przecież z
internatu. Nikt też do tej „szkoły” uczęszczać nie musiał i nie musi a może
mieszkać, przebywać i rozwijać się zgodnie z zasadą samoregulacji.
Pragnę podkreślić, że
autorka znakomicie uzasadniła metodologię własnych badań. Dzisiaj już tylko
nieliczni sięgają do jakże aktualnej rozprawy logika W. Marciszewskiego, w
której omawia metodę analizy tekstu naukowego. Wprawdzie książki i
artykuły Neilla nie są pisane w stylistyce social sciences, ale
chcąc nadać jego myśli strukturę dającej się uzasadnić naukowo pedagogii,
trzeba było sięgnąć właśnie do tego typu argumentacji.
W moim przekonaniu
recepcja obcej kulturowo myśli Neilla słusznie wymagała bezzałożeniowego (w
sensie normatywnym) podejścia badaczki, by można było odczytać maksymalnie
jawne i w dużej mierze nieuświadamiane sobie przesłanki dla autoedukacji dzieci
i młodzieży. Tak tworzone „szkoły” są z natury prawdziwe, autentyczne, dzięki
czemu nie trzeba doszukiwać się w ich powstaniu hidden curriculum, gdyż nie
generuje ich powstania ideologia partii
władzy.
Niniejszą rozprawę czyta
się z zainteresowaniem. Stylistyka narracji, logika wywodu, troska o
optymalne w ramach zgromadzonych źródeł odczytanie zupełnie nowych faktów i ich
powiązań z Summerhill i jej twórcą stanowi największy wkład do
pedagogiki szkolnej, porównawczej i teorii wychowania. Autorka
doskonale, miejscami nawet przesadnie, stara się wyjaśniać w przypisach
rozszerzających obecność w życiu i twórczości Neilla licznych postaci świata
kultury, nauki, oświaty, a nawet organizacji pozarządowych.
Teksty Neilla nie są opatrzone przypisami, tak więc to raczej my suponujemy jego poglądom związki z J.J. Rousseau czy innymi humanistami. Natomiast nie ulega wątpliwości związek zmieniającego się postrzegania i nasycania przez twórcę Summerhill nowymi treściami własnej pedagogii elementami psychoanalizy Wilhelma Reicha, Wilhelma Stekela, psychologii indywidualnej Alfreda Adlera, psychologii pozytywnej Homera Terril Lane’a, eksperymentalną pedagogiką szkolną – Edwarda ‘Neilla, Henry Caldwella Cooka, edukacją artystyczną austriackiego nauczyciela Franza Čižka, filozofią Bertranda Russel’a, pierwszymi doniesieniami Marii Montessori o potrzebie innej edukacji, czy nawet z poradnikiem Benajmina Spocka. Ich nazwiska pojawiają się w przedkładanej także w tym doktoracie argumentacji na temat zachowań agresywnych dzieci w relacjach między nimi, konfliktów czy problemów psychicznych uczniów i ich nauczycieli.
Neill żył prawie 90 lat. Można powiedzieć, że był jako pedagog i psycholog samoukiem. Także swoje pierwsze lata w nauczycielstwie zawdzięczał jedynie ojcu, nie mając żadnego wykształcenia w tej profesji. Pisząc swoje kolejne książki, będące w głównej mierze reakcją na krytykę, oczekiwania i listy rodziców, refleksje absolwentów czy będące wynikiem jego swobodnych obserwacji, a zarazem stanowiące dla niego kluczowe źródło zarabiania na utrzymanie szkoły, nasycał je z biegiem lat poglądami osób dla niego znaczących.
W niczym jednak nie zmieniły one intuicyjnie stworzonej „szkoły” w jej pierwszych latach, tak na terenie Niemiec, a potem przenoszonej do Austrii i Anglii, w tym do Szkocji, a nawet Walii. Raczej utwierdzał się w zasadności swojego pierwotnego zamysłu, oddalając wszelkie nowinki metodyczne, strukturalno-programowe czy stricte pedagogiczne. Autorka cytuje ogromne zmartwienie Neilla, co będzie, kiedy umrze, co stanie się z jego szkołą.
Wyraźnie zaprzecza przypisywaniu mu chęci tworzenia jakiegoś ruchu na rzecz rewolucji oświatowej w skali krajowej czy nawet międzynarodowej. To ci, którzy czytali jego książki, dostrzegli w tym szanse na biznes, czy jako okazję do budowania ruchu społecznego nauczycieli demokratycznych, którzy byliby gotowi zaangażować się z tą ideą w szkolnictwie publicznym/państwowym. Podobnie działo się z wydaniami niektórych jego książek w USA czy w Niemczech (nielicznych ich przekładów). Raczej troszczono się o to, by na nich zarobić, aniżeli by miały wpływ na tamtejsze szkolnictwo.
Potoczna pedagogia Neilla, pedagogia refleksyjna – jak określiłbym ją za Andrzejem Janowskim, co uczyniłem także w odniesieniu do pedagogiki refleksyjnej Janusza Korczaka - odbierana była w różnych okresach jego życia, w tym także po jego śmierci jako zagrożenie dla stabilności etatystycznej polityki oświatowej. Uzyskiwała natomiast przyzwolenie władz niektórych państw na funkcjonowanie jako niszowa szkoła alternatywna.
To antypedagodzy,
psycholodzy humanistyczni i antypsychiatrzy nadawali Summerhill miano
spójnej i rzekomo naukowej koncepcji edukacji alternatywnej, posługując się
tekstami Szkota jako praktyczną egzemplifikacją realnych dokonań. Tymczasem
można jedynie potwierdzić, że Neill niejako „dodawał” z biegiem lat i własnego
życia poglądy niektórych psychologów, filozofów czy pedagogów jako
utwierdzające go w pierwotnym, a realizowanym zamyśle edukacyjnym. Niewątpliwie W. Reich
miał istotny wpływ na Neilla i jego osobiste życie, ale już chociażby w fakcie
niezgody na swobodę seksualną podopiecznych w internacie Summerhill. Tę sferę objął Neill osobistą kontrolą ze względu na zagrożenie
zamknięcia szkoły przez nadzór szkolny.
Można
zapytać, czy pedagogia Neilla jest pedagogiką potoczną? Otóż odpowiedź na to
pytanie nie może pomijać faktu, iż jej twórca miał wprawdzie uniwersyteckie
wykształcenie, ale nie z psychologii czy pedagogiki. Tym samym, co także
potwierdza znacznie pogłębiona przez autorkę tej rozprawy historia jego życia -
idea „szkoły” Neilla zorientowanej na dziecko, jego samopoczucie, emocje,
umiejętności praktyczne i ontologiczną autonomię wynikała przede wszystkim z
opresyjnych doświadczeń z własnego dzieciństwa, przemocy ze strony ojca i
przeżywanej na własnej skórze patologii szkoły autorytarnej odwołującej się do
przemocy fizycznej.
Szczególnie jest to
widoczne, kiedy Hofman-Kozłowska relacjonuje jego pracę nauczycielską w różnych
szkołach w Anglii, których dyrekcja zobowiązywała go do sadystycznych
oddziaływań na uczniów. Nic dziwnego, że na zasadzie inwersji zostały przez
Neilla urazy, szkole traumy intuicyjnie przekształcone w instytucjonalizację
własnych pragnień związanych z dokonaniem radykalnej zmiany. Tym cenniejsze
jest odtworzenie przez Autorkę pracy biografii Neilla w oparciu o nieobecne w
kraju źródła, jak i niezwykle rzadko wykorzystywane polskie czasopisma i źródła
niepedagogiczne np. historyczno-prawne (zob. przypis 81) czy dotyczące historii
Anglii.
Nie jestem przekonany co
do trafności wskazania na poglądy Thomasa Sowella jako zbieżnych z Neillem, gdyż Sowell jest ekonomistą, filozofem i
krytykiem społecznym w USA jako czołowy przedstawiciel myśli neokonserwatywnej.
Tym samym jego podejście do poglądów twórcy Summerhill nie jest obiektywne.
Jest on uznawany w USA jako przeciwnik wszystkich tych rozwiązań edukacyjnych,
które promują emocjonalną i antyintelektualną postawę nauczycieli wobec
uczniów.
Nic dziwnego, że stał
się jednym z najbardziej zaciekłych wrogów antyautorytarnego wychowania, bowiem
– jak pisze o tym w jednej z przełożonych na język polski
rozpraw: Co najgorsze, psychoterapeutyczne programy systematycznie
podkopują więź dziecko-rodzice i niszczą podstawowe wartości, dzięki którym
możliwe jest istnienie społeczeństwa[2].
Niezwykle interesującą
jest analiza potocznych przecież przekonań Neilla w konfrontacji z tak
znaczącymi filozofami, jak Jan Jakub Rousseau, George Simmel, Nicolo
Machiavelli, Thomas Hobbes czy John Locke. Powinna ona jednak być
interpretowana nie jako osadzenie czy zbieżność z pedagogią Neilla, gdyż z dotychczasowych
studiów biograficznych nie wynika, by kiedykolwiek kierował się on ich
dziełami.
Podobnie jest ze
zbieżnością metod pracy nauczycieli z Summerhill z koncepcją Kena
Robinsona, którego trudno jest uznać za kontynuatora Neilla. Owszem, Neilla i
Robinsona łączą pewne przekonania, ale tylko w naszym, współczesnym odczytaniu,
gdyż na co dzień nie miały one ze sobą żadnego związku. Hofman-Kozłowska
niesłusznie przypisuje np. związek pedagogii Neilla z pedagogiką Claparede’a
(s. 99).
Można dyskutować na
temat tego, czy istnieje jakikolwiek związek między neillowską ideą
samorządności i wolności a filozofią na ten temat Isaiaha Berlina. Równie
dobrze można byłoby tu dokonać podobnego powiązania z pięknie wyłożoną w
okresie międzywojennym przez Bogdana Nawroczyńskiego, a później przez Sergiusza
Hessena czy jeszcze później Ericha Fromma relacją między swobodą a przymusem,
wolnością od i wolnością do czegoś. Neill ich jednak nie znał.
Podobnie nie przekonuje
mnie zastosowanie przez Autorkę na samym jej końcu koncepcji Dynamiki Spiralnej
Clare’a W. Gravesa jako rzekomo wyłaniającej się z działalności szkoły
Summerhill. Ta placówka nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek teorią organizacji,
modelem kształcenia czy neurodydaktyką. Zachęcałbym do opublikowania tego
podejścia w języku angielskim i przesłania do Summerhill, by jego obecne
kierownictwo mogło do tego się odnieść. Po śmierci Alexandra S. Neilla wiele
się tam zmieniło, co zapewne wzbudziłoby w nim samym zdumienie i rozczarowanie.
Hofman-Kozłowska bardzo
dobrze rekonstruuje fundamentalne zasady kreowania warunków do uczenia się w
tej placówce, przy czym trudno jest tu o nadanie im adekwatnych do dydaktyki
konstruktywistycznej walorów, gdyż tych Neill nie znał. On nie interesował się
współczesną dydaktyką i jej nowymi podejściami do kształcenia dzieci i
młodzieży, które uwzględniałyby zasadę podmiotowości, swobody wyboru, działania
itp. Jego fascynowało obserwowanie psychofizycznego samorozwoju uczniów i ich
terapeutyzowanie oraz uspołecznianie.
Odnoszę wrażenie, jakby
chciał koniecznie być dziecięcym psychoanalitykiem, psychoterapeutą na
podstawie rozmów z H. Lainem, by w ten sposób niejako wyprzeć z samoświadomości
traumę własnego dzieciństwa. Świetny jest ostatni rozdział poświęcony
współczesnej recepcji pedagogii Alexandra S. Neilla, gdyż mało jest naukowych
studiów na ten temat w literaturze angloamerykańskiej. Natomiast swoistego
rodzaju studiów krytycznych, jak i wielość afirmacji tej pedagogii
znajdziemy w literaturze niemieckiej, do której Autorka nie mogła dotrzeć.
Zachęcam zatem do lektury.
-------
[2] T. Sowell, Amerykańskie szkolnictwo od wewnątrz. Upadek, oszustwo, dogmaty, przeł. J. Sowa, Rzeszów: Wydawnictwo WESP 1996, s. 19.
21 września 2022
W kuluarach Zjazdu Pedagogicznego
Imponująca organizacja XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego przez pracowników Wydziału
Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, Komitet Programowy i Organizacyjny PTP wzbudziła zachwyt kilkuset uczestników z
całego kraju oraz delegacji członków Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych
Ukrainy.
Profesorowie Agnieszka Cybal-Michalska i Piotr Kostyło zatroszczyli się o to, by przebieg pierwszego dnia obrad był wydarzeniem naukowym, społecznym i artystycznym. Saksofonista Jan Adamczewski wzbogacał swoimi kompozycjami jazzowymi referaty plenarne Zjazdu,
zaś domknął to
wydarzenie fenomenalny występ Chóru Kameralnego UAM w Poznaniu, pod dyrekcją prof.
Krzysztofa Szydzisza. Mogliśmy dzięki nim zdystansować się do problemów
akademickiego kształcenia i badań naukowych.
Multinstrumentalista, a zarazem ojciec edukujący domowo swoje dzieci Tomasz Drozdek wprowadził nas w świat polskich i zagranicznych instrumentów muzycznych jak flety ludowe, instrumenty perkusyjne, okaryna, drumle, lira korbowa, węgierska citera czy tambura macedońska pokazując zarazem jak można grać niemalże na wszystkim, co nas otacza, wydobywać fantastyczne dźwięki z plastikowych słomek, części butli gazowej, garnków, metalowych naczyń itp.
W kuluarach XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego
rozmawiamy m.in. o kształceniu studentów i jakości badań naukowych. Jeden z uczestników pokazał w smartfonie, jak studenci prowadzą badania online, które pogłębiają patologię w szeroko
pojmowanych naukach społecznych. Czasami narzekamy na studentów pedagogiki,
tymczasem tuż przed obradami Zjazdu studentka psychologii na Uniwersytecie
Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej zamieściła na Facebooku
kwestionariusz ankiety, za pomocą którego zamierza rozwiązać pseudoproblem
naukowy.
Jak pisze:
(...) jestem
studentką psychologii na Uniwersytecie Pedagogicznym w
Krakowie. Chciałabym prosić Państwa o wypełnienie poniższej ankiety,
dzięki której zgromadzę informacje potrzebne do przeprowadzenia dalszych badań
i napisania pracy magisterskiej".
Psychologia w tej
uczelni ma kategorię B, toteż nie ma uprawnień do nadawania stopnia naukowego
doktora z psychologii. Seminaria magisterskie prowadzą sami doktorzy. Nie ma
wśród opiekunów prac dyplomowych ani jednego profesora uczelnianego, a tym
bardziej tytularnego.
Dla poprawienia
samopoczucia pedagogów podaję fragmenty z narzędzia, które kompromituje jego
autorkę i promotorkę.
Ciekawe, że po pięciu
latach studiów magisterskich absolwentka nie zdaje sobie sprawy, że w
przygotowanym przez nią kwestionariuszu ankiety roi się od podstawowych błędów.
Poniżej podaję tylko kilka przykładów. Całość nadaje się do kosza od
śmieci:
20 września 2022
Czy dojdzie do przesilenia w środowisku akademickiej pedagogiki? Od dziś XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny
Przewodnicząca Zjazdu, Przewodnicząca Komitetu Nauk
Pedagogicznych PAN i zarazem Dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w
Poznaniu prof. Agnieszka Cybal-Michalska wraz z Przewodniczącym Polskiego
Towarzystwa Pedagogicznego prof. Piotrem Kostyło otworzą dziś obrady XI
Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego, którego przewodnią ideą jest: Przesilenie.
Budujmy lepszy świat w sobie i pomiędzy nami.
Jak
ujęli to w preambule programowej Zjazdu:
Proponując
takie hasło Zjazdu na początku 2021 r. byliśmy przekonani, że współczesna
kultura w jej wymiarach globalnym, państwowym, lokalnym, a także w świecie
życia każdej osoby i relacji międzyosobowych znalazła się w punkcie
zwrotnym. Wskazywało na to wówczas wiele zjawisk – rosnąca rywalizacja
gospodarcza między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, napięcia w Unii Europejskiej,
których rezultatem było m.in. opuszczenie jej struktur przez Wielką Brytanię,
kryzys modelu państwa liberalno-demokratycznego, ujawniający się w narastającej
polaryzacji stanowisk partii politycznych oraz w pogłębiających się podziałach
społeczeństw.
Liczne przejawy przesilenia mogliśmy obserwować
również w Polsce, jednym z nich była totalna walka polityczna między partiami,
skutkująca utratą zainteresowania budowaniem tego, co łączy, a zwracaniem uwagi
na uwypuklanie tego, co dzieli. Globalna pandemia COVID-19 i związane z nią
obostrzenia wprowadzone w 2020 i obowiązujące przez cały 2021 rok umocniły
nasze przekonanie, że znaleźliśmy się w momencie przełomowym dla kultury, a
więc również dla edukacji.
Z
takim obrazem kultury i stojących przed nią wyzwań weszliśmy w 2022 rok. Atak
Federacji Rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego tego roku wzmocnił niepomiernie
powszechne poczucie przesilenia w każdym wymiarze i obszarze kultury. Dziś
wojna tocząca się od ponad pół roku tuż za naszą granicą, uświadamia
nam, z jednej strony, jak wiele może się zmienić w jej wyniku w Polsce, Europie
i na świecie oraz, z drugiej, jak cenne są wartości demokracji liberalnej, z
których jako społeczeństwo korzystamy już od ponad trzydziestu lat.
Mając
w pamięci dramatyczny okres skolonizowania Polski przez Związek Radziecki
między 1944 a 1989 rokiem, zdajemy sobie sprawę z realnych zagrożeń, jakie
niesie w sobie agresywna polityka Rosji odwołującej się dziś w swojej ideologii
do tradycji Związku Radzieckiego. Wyrazem tej świadomości jest spontaniczna i
powszechna pomoc okazywana przez Polki i Polaków milionom obywateli Ukrainy
przybywającym do naszego kraju.
Ta
szlachetna postawa, która jest dostrzegana i doceniana na całym świecie i z
której możemy być rzeczywiście dumni, pokazuje, na czym polega dziś w
naszej części Europy budowanie lepszego świata w sobie i pomiędzy nami.
Podkreślając znacznie dramatycznych procesów kulturowych, a zwłaszcza toczącej
się wojny, nie tracimy z pola widzenia licznych problemów edukacyjnych, którymi
jako pedagodzy tradycyjnie zajmujemy się naukowo.
Problemy
te zostały zasygnalizowane w tytułach dziesięciu Sekcji, w których będą toczyły
się obrady, a także w tytułach wystąpień plenarnych. Tytuły te odzwierciedlają
właściwą dla współczesnego środowiska pedagogicznego w Polsce poznawczą oraz
moralną wrażliwość. Okres aktualnego przesilenia nie rozwiązuje i nie rozwiąże
żadnego z tych problemów, wyostrza je natomiast i pozwala wyraźniej uświadomić
sobie, w jaki sposób chcemy je rozwiązywać.
Przystępując
do tego, pamiętamy o afirmacji takich wartości, jak autonomia, godność,
pluralizm, pokój i solidarność, a także o społecznej misji pedagożek i
pedagogów, wyrażającej się w zaangażowaniu na rzecz jednostek oraz grup
stających wobec rozmaitych kulturowych wyzwań. Zaangażowanie w naszym przypadku
oznacza zajęcie takiego stanowiska, któremu towarzyszy szacunek wobec człowieka
oraz bezinteresowna troska o jego rozwój.
Życzmy
sobie, aby podjęta w wystąpieniach problematyka oraz prowadzone dyskusje – w
trakcie tego unikatowego w polskich naukach o edukacji wydarzenia – przyczyniły
się do pogłębienia debaty w kwestii głównych problemów współczesności i
podtrzymywania świadomości społecznego znaczenia pedagogiki jako nauki oraz
społecznej odpowiedzialności pedagożek i pedagogów. Pamiętajmy też, że przesilenie
przynosi ze sobą liczne szanse i możliwości.
Obrady
pierwszego dnia otworzą referaty:
•
Prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński: Wpływ wojny na psychikę
dzieci i młodzieży - 75-lecie badań Ludwika Bandury •
Prof.
dr hab. Bogusław Śliwerski: Jeszcze w zielone gramy...
•
Prof. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska: Teoretyczność
ustaleń pedagogicznych jako przejaw zaangażowania w przeobrażającą się
rzeczywistość społeczną
•
Prof. dr hab. Piotr Kostyło: Przesilenie. Edukacyjna
odyseja ku ziemi obiecanej
•
Prof. dr hab. Wasylij Kremień: Edukacja w kontekście
współczesnych transformacji cywilizacyjnych: droga do człowieka.
Szczególnie cieszy
przyjazd Przewodniczącego Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy - prof. Wasylija Kremienia wybitnego filozofa edukacji, autora dzieł, które zostały przetłumaczone
na język polski dzięki staraniom prof. APS Franciszka
Szloska. Jest to zatem zarówno symboliczne, jak i w pełni naukowo
uzasadnione zaproszenie przyjaciela i wieloletniego współpracownika z polskimi naukowcami, uczonego z kraju
dotkniętego okrucieństwem trwającej od 2014 roku wojny, którą wszczęła Federacja Rosyjska. Będą też wraz z nim znaczący profesorowie NANP Ukrainy, którzy kilka miesięcy temu aktywnie współtworzyli naukowe Forum Polska-Ukraina.
19 września 2022
Zmarła dr hab. Krystyna Maria Lubomirska z Uniwersytetu Warszawskiego
Jakże nieliczne jest w naszym kraju grono
naukowców-pedagogów przedszkolnych, toteż odejście adiunkt, dr hab. Krystyny Marii Lubomirskiej jest dodatkowo dotkliwe nie tylko dla najbliższych,
członków rodziny, ale także polskiej pedagogiki wczesnej edukacji.
Od początku swojej akademickiej drogi pedagog UW związana była z badaniami nad edukacją dzieci w wieku przedszkolnym i kształceniem ich nauczycieli. Pierwsze lata pracy zawodowej wówczas dr K. M. Lubomirskiej związane były z Instytutem Badań Pedagogicznych w Warszawie, Instytutem Programów Szkolnych przy Ministerstwie Oświaty i Wychowania.
Na Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego przybyła w 1984 roku wraz z prof. Barbarą
Wilgocką-Okoń, gdy odeszła z Wydziału prof. Jadwiga Walczyna. Została wówczas
zatrudniona na stanowisku adiunkta w Katedrze Pedagogiki Przedszkolnej i
Wczesnoszkolnej UW. Pełniła na Wydziale Pedagogicznym funkcję prodziekan ds. studenckich w latach 1996-1999 i 1999-2002. Dwa lata temu przeszła na emeryturę.
Zatrudniająca ją jednostka zmieniała swoją nazwę na Katedra Edukacji Początkowej, następnie -
Katedrze Edukacji Szkolnej i Kształcenia Nauczycieli, a obecnie Zakładzie
Wczesnej Edukacji i Kształcenia Nauczycieli, którym kieruje prof. UW Małgorzata
Żytko.
Pani dr hab. Krystyna M. Lubomirska habilitowała się w 1992 roku na swoim Wydziale na podstawie rozprawy "Przedszkole - rzeczywistość i szansa", zaś jej stopień zatwierdziła Centralna Komisja w marcu 1993 roku. Od tej pory pełniła funkcje recenzentki prac awansowych z pedagogiki wczesnoszkolnej oraz kształciła w tym zakresie nie tylko studentów pedagogiki, ale także kadry naukowe. Należała też do Światowej Organizacji Wychowania Przedszkolnego (OMEP), Polskiego Komitetu Wychowania Przedszkolnego oraz Fundacji im. J.A. Komeńskiego.
Rozprawa habilitacyjna ukazała się nakładem
Wydawnictwa Akademickiego "Żak" w 1994 roku (II wyd. 1997). Nadal studenci i badacze korzystają z wcześniejszej rozprawy zmarłej pedagog, a mianowicie: Przyczynowość
w mowie oraz myśleniu dzieci siedmio- i jedenastoletnie (Warszawa: WSiP 1980).
W 2020 roku ukazała się
Jej współautorska publikacja napisana z Olgą Wysłowską i Martą
Pacholczyk-Sanfilippo pt. Żłobki w wybranych krajach europejskich.
18 września 2022
Warto powołać w szkole publicznej radę szkoły
(źródło grafiki i podcastu: B. Śliwerski, Rada szkoły,
ale po co? https://instytutsprawobywatelskich.pl/rada-szkoly-ale-po-co/)
Jeden z rodziców złożył do dyrektora szkoły podstawowej pismo o
powołanie Rady Szkoły. Rozpoczął się rok szkolny, więc chciałby wiedzieć, jakie
będą dalsze losy nie tylko tego pisma, ale i możliwości powołania organu
społecznego, który jest umocowany prawnie w Ustawie Prawo
Oświatowe.
Zainteresowany
uspołecznieniem procesów edukacyjnych w szkole, do której uczęszczają jego
dzieci, odsłuchał wywiadu ze mną w sprawie Rady Szkoły na
łamach Instytutu Spraw Obywatelskich. Dzięki temu mógł niejako w pigułce
zapoznać się z działalnością Rady Szkoły jak również utwierdzić w przekonaniu,
że warto ją powołać.
Rodzic odnosi wrażenie,
że dyrektorowi szkoły nie zależy na powołaniu rady szkoły. Ponoć ma
złe doświadczenia z poprzedniej szkoły, w której taka rada była. Jak pisze do
mnie:
Czuję, że odwleka w czasie decyzję. Czy prawdą jest, że na powołanie Rady Szkoły musi zgodzić się Rada Pedagogiczna? Czy Dyrektor musi, może, a może nie powinien, konsultować i przeprowadzać głosowania wśród członków Rady Pedagogicznej w sprawie powołania Rady Szkoły.
To, że dyrektor szkoły ma negatywne doświadczenia z innej placówki, nie ma znaczenia w
sensie administracyjno-prawnym, natomiast zapewne sprawia, że wolałby uniknąć
złych doświadczeń. Jednak szkoła szkole nie jest równa. Ba! Także
uczniowie i ich rodzice są różni w każdej placówce, więc nie warto pozbawiać
zaufania tych, którym naprawdę chce się pomóc szkole w sprawach, które są
kluczowe dla jakości procesu kształcenia i wychowania.
Rada szkoły, w
odróżnieniu od rady rodziców, ma jako jedyny organ społeczny prawnie
umocowane możłiwości realnego wpływu uczniów, nauczycieli i rodziców
na rozwiązania organizacyjne, społeczne, profilaktyczne i innowacyjne w
szkolnictwie publicznym. Dzieci nie są bowiem własnością szkoły, a tym bardziej
nauczycieli i dyrektorów, a nawet kuratorów i ministrów.
Konstytucja RP
jednoznacznie określa pomocniczą funkcję szkoły w procesie kształcenia i
wychowania dzieci w naszym kraju. Żaden dyrektor szkoły nie może zatem
uniemożliwiać powołanie rady szkoły, gdyż zgodnie z ustawą:
Art. 80.
1. W szkołach i
placówkach mogą działać rady szkół i placówek.
2. Rada szkoły lub
placówki uczestniczy w rozwiązywaniu spraw wewnętrznych szkoły lub placówki, a
także:
1) uchwala statut szkoły
lub placówki;
2) opiniuje projekt
planu finansowego szkoły lub placówki;
3) może występować do
organu sprawującego nadzór pedagogiczny nad szkołą lub placówką z wnioskami o
zbadanie i dokonanie oceny działalności szkoły lub placówki, jej dyrektora lub
innego nauczyciela zatrudnionego w szkole lub placówce; wnioski te mają dla
organu charakter wiążący;
4) opiniuje plan pracy
szkoły lub placówki, projekty eksperymentów pedagogicznych oraz inne sprawy
istotne dla szkoły lub placówki;
5) z własnej inicjatywy
ocenia sytuację oraz stan szkoły lub placówki i występuje z wnioskami do
dyrektora, rady pedagogicznej, organu prowadzącego szkołę lub placówkę oraz do
wojewódzkiej rady oświatowej, w szczególności w sprawach organizacji zajęć, o
których mowa w art. 109 ust. 1 pkt 2 i 5–7.
3. W celu wspierania
działalności statutowej szkoły lub placówki rada szkoły lub placówki może
gromadzić fundusze z dobrowolnych składek oraz innych źródeł. Zasady
wydatkowania funduszy rady szkoły lub placówki określa regulamin, o którym mowa
w art. 81 ust. 8. Art. 81. 1.
W skład rady szkoły lub
placówki wchodzą, z zastrzeżeniem ust. 2– 4, w równej liczbie:
1) nauczyciele wybrani
przez ogół nauczycieli;
2) rodzice wybrani przez
ogół rodziców;
3) uczniowie wybrani
przez ogół uczniów.
2. W skład rady szkoły
lub placówki nie wchodzą uczniowie przedszkoli, uczniowie klas I–IV szkół
podstawowych, z wyłączeniem szkół dla dorosłych, a także uczniowie szkół
specjalnych i placówek dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością
intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym lub głębokim oraz uczniowie
szkół i placówek określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 85 ust. 8.
3. W szkole podstawowej
dla dzieci i młodzieży udział uczniów klasy V i VI w radzie szkoły nie jest
obowiązkowy.
4. W szkołach i
placówkach określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 83 ust. 6 udział
rodziców w radzie szkoły lub placówki nie jest obowiązkowy.
5. Rada powinna liczyć
co najmniej 6 osób.
6. Tryb wyboru
członków rady szkoły lub placówki określa statut szkoły lub placówki.
Statut szkoły lub placówki może przewidywać rozszerzenie składu rady o inne
osoby niż wymienione w ust. 1.
7. Kadencja rady szkoły
lub placówki trwa 3 lata. Statut szkoły lub placówki może dopuszczać
dokonywanie corocznej zmiany 1/3 składu rady.
8. Rada szkoły lub
placówki uchwala regulamin swojej działalności oraz wybiera przewodniczącego.
Zebrania rady są protokołowane.
9. W regulaminie,
o którym mowa w ust. 8, mogą być określone rodzaje spraw, w których rozpatrywaniu
nie biorą udziału przedstawiciele uczniów.
10. W posiedzeniach rady
szkoły lub placówki może brać udział, z głosem doradczym, dyrektor szkoły lub
placówki.
11. Do udziału w
posiedzeniach rady szkoły lub placówki mogą być zapraszane przez
przewodniczącego, za zgodą lub na wniosek rady, inne osoby z głosem doradczym.
12. Rady szkół lub
placówek mogą porozumiewać się ze sobą, ustalając zasady i zakres współpracy.
13. Powstanie rady
szkoły lub placówki organizuje dyrektor szkoły lub placówki z własnej
inicjatywy albo na wniosek rady rodziców,
a w przypadku szkół ponadpodstawowych także na wniosek samorządu uczniowskiego.
14. W szkołach
artystycznych przepisy ust. 2–4 i 13 stosuje się odpowiednio. Art. 82. 1. Rady
szkoły lub placówki nie powołuje się w szkołach i placówkach, w których ze
względu na specyfikę organizacji pracy i zadania nie ma możliwości wyłonienia
stałej reprezentacji rodziców lub uczniów, o której mowa w art. 81 ust. 1 pkt 2
i 3. 2.
W szkołach lub
placówkach, w których rada nie została powołana, zadania rady wykonuje rada
pedagogiczna.
Skoro rada rodziców
danej placówki podjęła uchwałę o powołaniu rady szkoły, to dyrektor szkoły musi
zwołać radę pedagogiczną nie po to, by ta wyraziła zgodę lub
dezaprobatę, bo nie ma takiego prawa, ale by dokonała zmian
w Statucie szkoły. Na tej podstawie będzie można przeprowadzić
wybory do rady szkoły w trzech środowiskach: spośród ogółu uczniów, ogółu
nauczycieli (z wyłączeniem kadry kierowniczej) i ogółu rodziców.
Wywiad: