25 stycznia 2022

Kulisy powstania i prac Komitetu Ekspertów ds. Edukacji Narodowej 1986-1989 (cz.2)

 


13 lipca 1989 roku przekazałem do druku pełny już tekst raportu pt. Edukacja narodowym priorytetem. Raport o stanie i kierunkach rozwoju edukacji w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Równocześnie przygotowywaliśmy nieco skróconą jego wersję pt. Edukacja w warunkach zagrożenia, która miała ukazać się na rynku księgarskim na początku 1990 roku. W tym też czasie – jak zakładaliśmy – powinny już być opublikowane raporty cząstkowe, dotyczące różnych dziedzin zinstytucjonalizowanej oświaty i szkolnictwa wyższego.

W miarę przybliżania się naszej pracy nad raportem do końca, rosło zainteresowanie jego treścią. Liczne redakcje prosiły mnie wtedy o wywiady na ten temat. Oto jeden z nich, udzielony 2 listopada 1989 roku redakcji „Życia Warszawy”, a konkretnie redaktor Ryszardzie Moszczeńskiej z „Życia Warszawy”:

Po niespełna 3 latach, a więc wcześniej niż Pan Profesor przewidywał, Komitet Ekspertów do spraw Edukacji Narodowej zakończył swą społeczną działalność. Jaki jest jej efekt?

Najważniejszym jest komplet dokumentów o stanie i kierunkach rozwoju naszego systemu edukacji, a także o wszelkich uwarunkowaniach tego rozwoju: ekonomicznych, demograficznych, społecznych i politycznych. Podstawowym dokumentem jest obszerny raport Edukacja narodowym priorytetem, którego pierwsze wydrukowane egzemplarze dotarły do nas w połowie października. Będzie także jego skrócona wersja . Edukacja w warunkach zagrożenia, która jeszcze znajduje się w drukarni.

Jest także 30, w większości już opublikowanych raportów tematycznych, z których każdy dotyczy odrębnego problemu edukacyjnego, np. stanu zdrowia dzieci i młodzieży, tendencji rozwojowych szkolnictwa w świecie, występujących wśród uczniów zjawisk patologicznych, aktualnego stanu i proponowanych kierunków przebudowy poszczególnych segmentów systemu szkolnego itd. 

Na opracowane przez nas dokumenty składają się również materiały pomocnicze, jak choćby 12 raportów pt. „Prasa o edukacji”, w których analizujemy oceny naszych edukacyjnych realiów opublikowane w Polsce w latach 1987-89 na łamach różnych gazet i periodyków oraz propozycje  naprawy tych realiów. Zawierają one również analizy tych postulatów przebudowy szkolnictwa, które w ostatnich latach formułowano za granicą, np. w amerykańskim raporcie Naród w obliczu zagrożenia (A Nation at Risk), czy w podobnym raporcie japońskim. 

Są także w tych raportach syntetyczne opracowania nadsyłanych do Komitetu listów, wśród których nie brakowało interesujących propozycji reformy strukturalnej, programowej i metodycznej naszego szkolnictwa. Dla zainteresowanych będzie to więc kopalnia wiedzy o naszej oświacie. Zainteresowani powinni być wszyscy, albowiem każdy dorosły człowiek spełnia określoną rolę w szeroko pojętym systemie wychowania dzieci i młodzieży. Powtarzam – każdy, a nie tylko rodzice i osoby profesjonalnie związane z oświatą i kulturą.

Czy oprócz naukowców, praktycy mieli jakiś wpływ na powstanie wymienionych tu opracowań?

W skład Komitetu wchodzili między innymi dyrektorzy szkół i nauczyciele, którzy aktywnie uczestniczyli  we wszystkich jego pracach i dyskusjach. W rzeczywistości jednak udział praktyków był o wiele większy. Byliśmy świadomi roli, jaką w procesie reformowania szkolnictwa odgrywają nauczyciele i odbyliśmy  z nimi ponad 400 konsultacji i spotkań, w których uczestniczyło około 25 tysięcy nauczycieli i wychowawców szkół różnych typów i szczebli. Można zatem powiedzieć, że raport w niemałym stopniu powstał przy ich pomocy.

Wiadomo, że obecny stan edukacji w Polsce jest fatalny, społeczeństwo odczuwa to na własnej skórze. Ale ta potoczna opinia nie jest w pełni naukowo potwierdzona. Jak eksperci ocenili kondycję naszej oświaty?

Pytanie jest zbyt obszerne i w krótkiej rozmowie nie potrafię na nie jednoznacznie i wyczerpująco odpowiedzieć. Zalecam lekturę raportu, który jest już w księgarniach, a moją odpowiedź ograniczę  tylko do szkolnictwa. W obecnej chwili charakterystyczne są dla niego 4 obszary zagrożenia. Pierwszy dotyczy poziomu upowszechnienia oświaty i szkolnictwa wyższego, który plasuje nas na bardzo niekorzystnej pozycji na liście porównywalnych z Polską krajów. 

Przykładowo – tylko co drugie dziecko może u nas liczyć na miejsce w przedszkolu, do szkół maturalnych uczęszcza niespełna połowa absolwentów szkoły podstawowej, a indeks uzyskuje co dziesiąty dziewiętnastolatek.

Drugim obszarem zagrożenia jest  dramatyczna sytuacja kadrowa, spowodowana w znacznej mierze pogłębiającą się od lat pauperyzacją nauczycieli. W rezultacie – żeby znowu poprzestać na jednym tylko przykładzie – co trzeci nauczyciel szkoły podstawowej bądź w ogóle nie ma kwalifikacji do wykonywania swojego zawodu, bądź dysponuje kwalifikacjami niepełnymi. Równocześnie zdolna młodzież nie kwapi się do podejmowania studiów nauczycielskich. Tak więc stan i perspektywy tego zawodu są siłą rzeczy niepokojące.

Niezwykle groźny jest również trzeci obszar zagrożenia, jakim jest szeroko rozumiana infrastruktura szkolna. Ponownie jeden tylko przykład – naszemu szkolnictwu, aby mogło normalnie pracować, trzeba by natychmiast dostarczyć około 5 tysięcy nowych obiektów i co najmniej drugie tyle poddać gruntownym remontom. A co będzie w połowie lat 90., kiedy szkoły ponadpodstawowe będą musiały przyjąć potężna falę demograficznego wyżu?

I wreszcie czwarty obszar zagrożenia. Tym razem idzie o ostro już zarysowaną tendencję spadkową w dziedzinie uzyskiwanych wyników nauczania i wychowania, zwłaszcza w szkolnictwie początkowym, tzn. w klasach I-IV, w których  pracuje sporo nauczycieli bez kwalifikacji. Czy na słabym fundamencie można wznosić okazały gmach wielostronnego wykształcenia?

Smutna to diagnoza. Jakie Komitet proponuje wyjście z tej sytuacji?

Udowodniliśmy w raporcie, że poprawa szkolnictwa bezwzględnie wymaga zwiększonych, w porównaniu z obecnymi, świadczeń finansowych. Sama tzw. reforma wewnętrzna, metodyczno-programowa – aczkolwiek  nieodzowna – do tego celu nie doprowadzi. 

Z drugiej jednak strony trzeba było założyć, i to właśnie zrobiliśmy, że przez pewien czas nie będzie można w sposób istotny zwiększyć wydatków na oświatę i szkolnictwo wyższe. W tym przypadku w grę wchodziłby „scenariusz stagnacji”, którego celem jest obrona edukacyjnego status quo. Główne jej założenia sprowadzają się do reformy kształcenia i doskonalenia nauczycieli,  łącznie z poprawą ich sytuacji materialnej, do edukacyjnego „zagospodarowania” demograficznego wyżu, o którym mówiłem, i do usprawnienia pracy dydaktyczno-wychowawczej, tzn. do wspomnianej przed chwilą reformy wewnątrz szkolnej.

Dłuższy okres stagnacji w szkolnictwie jest nie do przyjęcia. Miejmy nadzieję, że stan gospodarki ulegnie poprawie. I co wtedy powinno dziać się w szkolnictwie?

Gdyby tak się stało, można by było realizować „scenariusz ożywienia”, w którego przypadku budżetowe i pozabudżetowe nakłady na edukację odpowiadałyby około 7 % dochodu narodowego podzielonego. Możliwe stałoby się wówczas gruntowne zreformowanie wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, zmodernizowanie pracy w wyższych klasach szkoły podstawowej, przeprowadzenie reformy strukturalnej i programowo-metodycznej szkolnictwa średniego (znaczącą rolę odgrywałby tu  rozwój liceów ogólnokształcących), a także wyrwanie szkolnictwa wyższego z utrudniającego jego rozwój gorsetu uniformizacji. Ogólnie mogę jeszcze powiedzieć, że główne zadanie „scenariusza ożywienia” sprowadza się do zaspokojenia edukacyjnych aspiracji i potrzeb naszego społeczeństwa przede wszystkim pod względem ilościowym, tzn. do znacznego wzrostu wskaźników powszechności kształcenia.

Ale te aspiracje  i potrzeby  zaspokojone zostaną w pełni zaspokojone dopiero w warunkach, jakie przewiduje „scenariusz rozwoju”. W jego przypadku mielibyśmy do czynienia ze szkołą przyszłości, odpowiadającą wyzwaniom tak już bliskiego XXI wieku.

Propozycje Komitetu są więc dostosowane do warunków ekonomicznych, są realistyczne, wskazują na rzeczy konieczne i możliwe do zrobienia w określonej sytuacji materialnej kraju. Te realia jednak, przynajmniej w sferze społeczno-politycznej, bardzo się zmieniły od czasu, kiedy raport oddawano późną wiosną do druku, nie mówiąc o chwili, kiedy przystępowano do jego opracowania. Czy raport nie wymaga dziś żadnych korekt?

Nie ma takiej potrzeby. Diagnoza jest bowiem niezależna od zmian, jakie u nas miały i dalej mają miejsce. Opisuje to, z czym mamy do czynienia. Prognozę natomiast oparliśmy na założeniach, których również nie musi się poddawać rewizji. Odnoszą  się one bowiem do akceptowanych w skali światowej kierunków modernizacji szkolnictwa, takich jak powszechność, ustawiczność i drożność kształcenia, podmiotowość szkoły i nauczyciela, tolerancja światopoglądowa, równość szans edukacyjnych, otwarcie na tzw. globalne problemy współczesności, np. ekologiczne, a także na problemy dotyczące naszego „tu i teraz”, jak chociażby etos pracy. Traktowaliśmy zatem edukację jako kategorię wykraczającą poza granice ciasnego partykularyzmu, służącą dobru całego narodu.

Czy nie jest to powrót do koncepcji „jednolitego frontu wychowania” z lat 60. i 70?

W żadnym wypadku. Tamta koncepcja nie mogła być skuteczna ani wtedy, ani tym bardziej – teraz, ponieważ hołdowała nakazowo-rozdzielczemu stylowi zarządzania „globalnym społeczeństwem”, ale także dlatego, że lekceważyła procesy i udział czynników nieformalnych w szeroko pojętym wychowaniu. Hasła jednolitego frontu wychowawczego nie cieszyły się oprócz tego zaufaniem wielu ludzi, gdyż nie przełamywały bariery oddzielającej edukację oficjalną od nieoficjalnej.

Uczestniczył Pan przed laty w pracach nad raportem Komitetu profesora Jana Szczepańskiego. Czy obecny raport nie podzieli losu tamtego, odrzuconego?

Obecny Komitet Ekspertów został powołany przez premiera, który powierzył mu określoną misję. Została ona wykonana, więc Komitet będzie rozwiązany. A co się stanie z raportem, w jakim stopniu będzie  wykorzystany w dalszej polityce edukacyjnej, w tworzeniu nowej ustawy o systemie oświaty i wychowania, w rozwoju i modernizacji szkolnictwa – to zależy od  rządu oraz sytuacji materialnej i kadrowej szkolnictwa. Obecną  charakteryzują  wspomniane na początku naszej rozmowy tytuły obu wersji raportów. Wierzę, że nie tylko rząd, lecz także całe społeczeństwo zdobędzie się na wysiłek umożliwiający naprawę  edukacji. A tej naprawy potrzebuje ona bardzo!

A Pan? Co Pan zamierza teraz robić po zakończeniu pracy w Komitecie?

Powracam  do moich badań i kształcenia studentów, czym zresztą zajmowałem się także podczas pracy w Komitecie, ale stosownie do moich możliwości będę we wspomnianej naprawie uczestniczył”.


24 stycznia 2022

Kulisy powstania i prac Komitetu Ekspertów ds. Edukacji Narodowej 1986-1989

 



KOMITET EKSPERTÓW do spraw EDUKACJI NARODOWEJ we wspomnieniu Przewodniczącego -
profesora Czesława Kupisiewicza: 

15 września 1986 roku zgodziłem się, mimo oporów i poprzednich postanowień,  pokierować pracą kolejnego po Komitecie Jana Szczepańskiego zespołu ekspertów, to jest Komitetu Ekspertów do spraw Edukacji Narodowej. Tak się złożyło, że nie mogłem odmówić przyjęcia tej propozycji „ze względu na dobro polskiej edukacji”, jak dowodzili generał W. Jaruzelski i premier Z. Messner.  

Zauważyłem, że klimat polityczny nie sprzyja eksperckim poczynaniom edukacyjnym, w związku z czym należy się liczyć z chłodnym, a być może nawet wrogim stosunkiem do jego prac ze strony części opinii społecznej. „Liczymy się z tym, ale nie może to nam przeszkodzić w powołaniu Komitetu do życia”, powiedział premier Messner. Sprawa została więc przesądzona. Przygotowania do podjęcia pracy przez Komitet trwały dość długo, bo do lutego 1987 roku.

W drugiej połowie 1986 roku przetoczyła się przez Polskę fala niezwykle ożywionej dyskusji na temat spełnianych przez szkołę funkcji oraz jej przyszłości. Jednym z powodów tej dyskusji były rozpowszechniane u nas wypowiedzi zachodnich krytyków szkoły, wśród których nie brakowało zwolenników „odszkolnienia” społeczeństwa, jego descholaryzacji. O wypowiedź na ten temat zwrócono się m.in. do mnie. 

Udzieliłem jej w postaci  wywiadu, opublikowanego 26 października 1986 roku na łamach młodzieżowego tygodnika „Na przełaj”. Stwierdziłem w nim między innymi, że ataki towarzyszą szkole od początku jej istnienia. Oprze się im i tym razem. I nadal będzie pełnić swoją edukacyjną powinność.

Nadszedł rok 1987, w którym rozpoczął pracę Komitet Ekspertów do spraw Edukacji Narodowej. Było to bardzo ważne w moim życiu wydarzenie. Informowałem już o nim  wyżej w tej części Kroniki wspomnień, ale ze względu na jego znaczenie nadal będę do związanej z nim problematyki wracał.

Oficjalne rozpoczęcie pracy przez Komitet miało miejsce 25 lutego 1987 roku w Urzędzie Rady Ministrów. Celem jego działalności miała być rzetelna ocena edukacyjnych realiów ostatnich dziesięcioleci oraz wskazanie i uzasadnienie alternatywnych dróg naprawy tych realiów,  odpowiadających ogólnonarodowym potrzebom i warunkom zbliżającego się do końca XX stulecia. Przemawiał premier Z. Messner, przemawiałem ja. 

Tuż po uroczystości oficjalnego powołania Komitetu do życia odbyło się jego pierwsze robocze zebranie. Przedstawiłem na nim  plan pracy Komitetu oraz projekt makiety końcowego raportu, co było dla wielu osób wielkim zaskoczeniem. Zewsząd zbierałem po zebraniu gratulacje, ponieważ sądzono, że inauguracyjne zebranie Komitetu będzie swoistą – jak to nazwał jeden z jego członków − celebrą, a tymczasem „z miejsca zapędził pan Komitet do roboty. To bardzo dobre posunięcie i rzadko u nas spotykane”, powiedział profesor Suchodolski.

Operacja prawej nerki sprawiła, że od 28 lutego do 12 marca zostałem wyłączony z pracy Komitetu. Po rekonwalescencji zabrałem się ponownie do pracy. Sporo czytałem na temat reform szkolnych na Zachodzie, skąd chciałem czerpać wzory, nie tracąc jednak z pola widzenia narodowych tradycji oświatowych oraz aktualnych realiów naszej edukacji. Postanowiłem zadbać, aby krytyka tych realiów nie przesłoniła nam ich obiektywnej oceny  oraz proponowanych kierunków  naprawy licznych niedostatków naszej oświaty i szkolnictwa wyższego.

W połowie czerwca  1987 roku zanotowałem w notatniku:

 „Przeżywam niełatwe chwile z powodu osamotnienia w pracy w Komitecie i dla Komitetu. Na dobrą sprawę niektórzy jego członkowie traktują tę pracę jako coś drugorzędnego i ze znacznym opóźnieniem wykonują zadania, których się podjęli. Problemy sprawia też rozbieżność poglądów na temat ostatecznego charakteru końcowego raportu Komitetu. 

Jedni, w tym profesor Suchodolski, chcą nadać mu formę obszernego traktatu pedagogicznego, a inni – do których i ja należę – suchego i rzeczowego dokumentu, oceniającego aktualny stan oraz nawiązujących do niego kierunków sanacji naszego systemu edukacyjnego, w tym szkolnictwa jako jego głównego ogniwa. Ostatecznie Komitet opowiedział się za drugą z tych form, do czego w znacznej mierze przyczynili się profesorowie M. Tyszkowa, Cz. Banach, S. Kaczor i J. Niemiec.

 

3 lipca premier Messner przyjął kierownictwo Komitetu i powiedział, że „wykonaliśmy kawał dobrej roboty”. Nie wszyscy dziennikarze i politycy są tego zdania. Jedni uważają, że Komitet przyczyni się do faktycznej, a nie tylko postulatywnej naprawy polskiej edukacji, a inni, że jego działalność stanowi jedynie „zasłonę dymną dla rządu i jego rzekomo demokratycznych poczynań”. Niczego to, ich zdaniem, nie zmieni, ponieważ system „ludowych demokracji i rządów jest z definicji niereformowalny”.

„Szkoda twojej pracy”, powiedział mi były minister Oświaty i Wychowania  Kruszewski.

W sierpniu i we wrześniu  przygotowałem jeden z 30 zaplanowanych raportów cząstkowych, nazywanych również tematycznymi, o „Kierunkach przemian szkolnictwa w świecie – wnioski dla nas”. Raporty te, dotyczące różnych dziedzin oświaty i szkolnictwa wyższego  mają, w myśl naszych założeń, uzupełniać raport główny, który z konieczności będzie miał charakter ogólny.

W październiku nowym ministrem Oświaty i Wychowania został profesor Henryk Bednarski z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy. Odbywam liczne spotkania konsultacyjne z nauczycielami różnych typów szkół, udzielam wywiadów, piszę i koryguję kolejne dokumenty opracowywane przez Komitet, jak chociażby  stanowiska Komitetu w istotnych dla polskiej edukacji kwestiach, np. o aktualnych warunkach pracy i płacy nauczycieli, modelu wykształconego Polaka itp.

7 grudnia odszedłem z w Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej, dzięki czemu będę miał więcej czasu dla Komitetu. Dokucza mi serce, mam artretyczne bóle, nadciśnienie i kłopoty z zasypianiem. Jestem bardzo zmęczony. Nic zatem dziwnego, że bilans dobiegającego końca 1987 roku nie był dla mnie korzystny: tylko jedno wznowienie książki Szkolnictwo w procesie przebudowy, 9 rozpraw i artykułów, w tym dwa po francusku i angielsku, ale aż 23 wykłady dla nauczycieli i pracowników administracji oświatowej na temat działalności Komitetu.

15 stycznia 1988 roku premier Messner zaapelował na naradzie kuratorów o przyspieszenie prac Komitetu nad raportem oraz powiększenie liczby jego członków o – jak to nazwał – „sporą grupę nauczycieli-praktyków”. Odpowiedziałem, że Komitet robi co może, aby raport jak najszybciej przygotować, ale powiększenie jego składu jest niecelowe m.in. ze względu na liczne kontakty członków Komitetu z nauczycielami w różnych miejscowościach Polski. Poruszyłem również sprawę bardzo trudnych warunków pracy i płacy nauczycieli, w tym fakt, że spora ich liczba nie dysponuje należytymi kwalifikacjami zawodowymi. 

Ten fragment mojej wypowiedzi został następnego dnia pominięty w doniesieniach prasowych. Uznałem, że trzeba się  będzie uciec do wywiadu oraz publikacji, aby społeczeństwo poznało prawdziwy stan naszej oświaty, na co zresztą zwróciliśmy uwagę w diagnozie zamieszczonej w naszym raporcie końcowym oraz w „Stanowisku Komitetu w sprawie sytuacji materialnej zawodu nauczycieli”, opublikowanym pod koniec lutego 1988 roku. 

Denerwował mnie obojętny stosunek władz wobec naprawdę fatalnej sytuacji kadrowej i infrastrukturalnej naszego szkolnictwa oraz niechęć do potraktowania edukacji jako narodowego priorytetu. Przyszło mi na myśl, aby tak właśnie zatytułować końcowy raport Komitetu. 

13 marca zanotowałem w notatniku:

„Jest mi coraz trudniej. W Komitecie większość prac redakcyjnych muszę wykonywać sam, łącznie z przygotowywaniem kolejnych wersji raportu. Obecnie pracuję nad modelem przyszłej szkoły średniej. W grę wchodzą dwa warianty: skandynawski, z 9-letnią powszechną ogólnokształcącą szkołą średnią oraz 3-letnim liceum sprofilowanym, oraz „mieszany”, w którym nad 6-letnią szkołą podstawową byłoby nadbudowane 3-letnie powszechne gimnazjum ogólnokształcące, a najwyższy szczebel systemu szkolnego stanowiłoby 3-letnie liceum, zróżnicowane stosownie do głównych rodzajów pracy, tzn. rolnictwa i hodowli, przemysłu oraz szeroko rozumianych usług.

W kwietniu informowałem o stanie prac Komitetu kolejno:  Komisję Nauki i Oświaty Komitetu Centralnego partii, sejmową Komisję Edukacji Narodowej oraz  Prezydium Rządu. W rozmowie z premierem Messnerem krytykowałem nikłe zainteresowanie rządu działalnością Komitetu oraz brakiem reakcji na publikowane przez nas „Stanowiska” w różnych sprawach  polskiej oświaty. Zagroziłem podaniem się do dymisji. W wyniku tej rozmowy o „wytrwanie na stanowisku dla dobra polskiej edukacji” apelował do mnie generał Jaruzelski.

K. Kruszewski ponownie powiedział mi, że politycy bezlitośnie „ustrzelą” Komitet jak im to do czegoś będzie potrzebne, a część jego członków traktuje pracę w nim w sposób formalny, w związku z czym muszę polegać tylko na sobie. „Na dymisję nie masz co liczyć.  Przecież nie mieliby kim cię zastąpić, a raport jest im potrzebny ze względów politycznych”, powiedział na zakończenie naszej rozmowy.

W drugiej połowie czerwca 1988 roku przebywałem w Saarbrücken. Miałem tam niewiele zajęć dydaktycznych, w związku z czym pisałem „moją” część raportu oraz korygowałem  napisane już jego fragmenty. W tym czasie dominowały w moim życiu „ciemne chwile”. Moja siostra Janina  miała udar mózgu, w którego następstwie zmarła 25 września;  nasiliły się moje dolegliwości oczu, co było spowodowane intensywną pracą nad raportem. Niejasne były dla mnie intencje władz w sprawie wykorzystania przygotowywanego przez Komitet z takim trudem raportu; w niektórych periodykach zaczęto drukować krytyczne opinie o naszej działalności, przy czym jeden z krytyków wręcz pytał, czy mogą naprawić edukację ludzie, którzy ją przez tyle lat ją psuli, z czego wynikało, że tymi ludźmi byli członkowie Komitetu; w kraju mnożyły się strajki, zaopatrzenie w artykuły spożywcze stawało się coraz trudniejsze; a ludzie zaczęli się dzielić na silnie zantagonizowane obozy. Niełatwo było pisać w tych okolicznościach raport, a przecież trzeba było wykonać tę pracę do końca.


23 stycznia 2022

Od czego mogą zależeć dodatki motywacyjne dla nauczycieli w 2022 r.

 


 

Portal samorządowy opublikował Regulamin określający niektóre zasady wynagradzania nauczycieli zatrudnionych w przedszkolach, szkołach i innych placówkach prowadzonych przez Gminę Miejską - Kraków. Jak wynika z tytułu tego Regulaminu, społeczność lokalna i zainteresowani poznają tylko niektóre zasady. 

Jednak już te normy, które są dostępne, wzbudzają kontrowersje. Nie są one pochodną powszechnego narzekania na niskie płace nauczycielskie, bo te były, są i nie zapowiada się, by były lepsze. Wszystkie formacje polityczne, z wyjątkiem pierwszej w latach 1989-1991, czyniły wszystko, co w ich mocy, by karmić opinię publiczną rzekomą troską o status nauczycieli, nie dokonując poważnej zmiany w systemie płac dla tej profesji. Dlatego początkujący nauczyciele są prekariuszami na najniższym poziomie płacowym, zaś gminy muszą dopłacać do ich wynagrodzenia, by było równe najniższej płacy krajowej. 

Jak zatem zamierza się w powyższej gminie wzmocnić motywację nauczycieli do jak najlepszej pracy?  Cytuję: 

"Na 2022 rok pula środków na dodatki motywacyjne dla nauczycieli wynosi 6% wartości planu wydatków na wynagrodzenia zasadnicze nauczycieli, z wyłączeniem liceów ogólnokształcących i techników, dla których wysokość odpisu na dodatki motywacyjne określono w tabelach".

Kryteria ich przyznania są interesujące. 

Uzależnia się bowiem wysokość dodatku motywacyjnego w ponadpodstawowych szkołach od dwóch czynników: 

1. Zdawalność matury 

1.1. w liceach ogólnokształcących:  

Jeżeli zdawalność matury jest na poziomie:

100% - to dodatek motywacyjny wyniesie 7%; 

80-99% - to dodatek motywacyjny wyniesie 6% 

79% i mniej - to tylko 5,5%.  

 1.2. w technikach:

 Jeżeli zdawalność matury jest na poziomie:

91-100% - to dodatek motywacyjny wyniesie 7%; 

70-90% - to dodatek motywacyjny wyniesie 6,4% 

51-69% - to 6%;

50% i mniej - to 5%.    

Przekaz do nauczycieli jest jasny z punktu widzenia hidden curriculum: dopuścić do matury tylko tych uczniów, którzy zagwarantują wam zdawalność na poziomie 80-100% w liceach ogólnokształcących i 51-90% w technikach. 

W przeciwnym razie dodatki motywacyjne będą niższe niż w przedszkolach czy szkołach podstawowych, bo na poziomie zaledwie 5,5% dla nauczycieli liceów i 5% dla nauczycieli techników. 

2. Miejsce w rankingu czasopisma "Perspektywy" 2022.

Miejsce szkoły w rankingu "Perspektyw" powiększa wartość procentową dodatku motywacyjnego o punkty procentowe: 

        W przypadku zajęcia miejsca w Rankingu Liceów Ogólnokształcących czy Rankingu Techników

1-10 miejsce: powiększa się dodatek o 0,5 punktu procentowego; 

11-30 miejsce: powiększa się dodatek o 0,2 punktu procentowego; 

31- 100 miejsce: powiększa się dodatek o 0,1 punktu procentowego; 

Przekaz do nauczycieli jest jasny z punktu widzenia hidden curriculum: koncentrujcie swoją uwagę tylko i wyłącznie na uczniach zdolnych, którzy zagwarantują wam wysokie miejsce w jednej z 43 olimpiad ogólnopolskich oraz/lub jednej z 18 międzynarodowych olimpiad, w których nasz kraj był reprezentowany przez uczniów szkół średnich. 

Zgodnie z metodyką tego Rankingu brane są pod uwagę jeszcze wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych oraz wyniki matury z przedmiotów dodatkowych. 

Ranking Liceów Ogólnokształcących uwzględnia szkoły dla młodzieży (bez szkół specjalnych i szkół dla dorosłych), w których zdawało maturę w maju 2021 roku, na arkuszach standardowych, minimum 12 maturzystów przystępujących po raz pierwszy do egzaminu, a wyniki średnie z języka polskiego i matematyki zdawanych obowiązkowo były nie niższe niż 0,75 średniej krajowej w liceach. W Rankingu zostały wzięte pod uwagę wyniki egzaminu maturalnego ze wszystkich przedmiotów obowiązkowych i dodatkowych, a także egzaminy językowe na poziomie dwujęzycznym. Główne wskaźniki rankingowe zostały unormowane do 100, gdzie 100 otrzymała szkoła najlepsza w danym kryterium. Wyniki kolejnych szkół są odniesieniem ich wartości do wyniku najlepszej szkoły w tym kryterium.

Proponuję do dyskusji akademickiej pytania: Którymi uczniami interesują się nauczyciele w szkole  średniej?  Dla kogo jest szkoła publiczna? Dla których nauczycieli są podwyższone lub obniżone dodatki motywacyjne?  Jak przejawia się troska o "wysoki" status społeczny tej profesji? 

 



(źródło schematu)

22 stycznia 2022

Gdy doktoranci oczekują metodologicznego wsparcia

 


 

Doktorant jednej z uczelni w kraju skierował zapytanie do profesorów pedagogiki - Czy ich zdaniem użyteczne byłoby stworzenie medium do otwartego wsparcia doktorantów w przygotowywaniu przez nich własnej rozprawy? Jak on sam to widzi: 

 

1. Stworzenie na uczelnianej platformie zakładki do publikowania konspektu rozprawy doktorskiej. Na uczelnianej platformie można byłoby stworzyć miejsce, gdzie doktoranci będą publikować konspekty swoich rozpraw doktorskich. Do tego miejsca (zakładki) mieliby dostęp profesorowie z całej uczelni i byliby oni zapraszani do opiniowania przesłanych konspektów. 

 

Teraz dzieje się to na zasadzie seminarium metodologicznego, podczas którego niektórzy doktoranci referują swoje zamierzenia badawcze, a po ich wystąpieniu głos zabierają profesorowie. Można uczynić niemal to samo, ale przy mniejszym stresie doktorantów, a także przy większej wygodzie profesorów (przy komputerze będzie więcej czasu na zebranie myśli). 

 

Wystarczy stworzyć specjalną zakładkę na uczelnianej platformie i poprosić profesorów, aby - np. podczas swoich konsultacji - zostawili opinię o wybranym konspekcie. Przy czym byłaby także możliwość przesłania opinii na konto doktoranta (tylko do jego wglądu). 

 

Aby zachęcić profesorów do zaangażowania, można uczynić z tego projekt: "K.M.O. - Konsultacje Metodologiczne Online", a profesorowie otrzymywaliby co semestr zaświadczenie o swojej aktywności w tym projekcie i mogliby ją uwzględnić w sprawozdaniu o swojej działalności naukowo-dydaktycznej. Specjalny program zbierałby informacje o aktywności każdego profesora.

 

2. Zakładka (na uczelnianej platformie) dedykowana profesorom, a dotycząca... bycia promotorem doktoranta. Dostęp dla zalogowanych użytkowników. Wewnątrz wpisy/wywiady z profesorami, którzy posiadają wielu wypromowanych doktorów (o sposobie ich pracy, o radzeniu sobie ze spadkiem motywacji u siebie i u doktoranta, o szukaniu inspiracji przy projektowaniu badań, o cyfrowych narzędziach używanych przy współpracy z doktorantami, o zakresie współpracy z doktorantami - czy chodzi tylko o napisanie rozprawy?...). 

 

Ponadto mogłyby się tam znaleźć wpisy o dostępnej literaturze, która dotyczy współpracy profesorów/promotorów z doktorantami. Co więcej, każdy profesor będzie miał możliwość przekazania grupie materiałów, które znalazł w innych źródłach (materiały z rekomendacją). Do tego forum, na którym będzie można podzielić się różnymi wątpliwościami (także anonimowo).

 

Gdyby taka zakładka (2) powstała na każdej polskiej uczelni, to jakie byłoby to piękne źródło wiedzy o współpracy promotora z doktorantem.  

 

Podoba mi się każde rozwiązanie, które może wzmocnić metodologiczne przygotowywanie projektów badawczych i ich realizację. Przypominam, że w latach 2013-2016 Komitet Nauk Pedagogicznych PAN uruchomił na swojej platformie zakładkę z profilami kompetencyjnymi doktorów nauk społecznych, głównie pedagogów, którzy oferowali gotowość bycia promotorami pomocniczymi w ramach ich specjalności naukowej i doświadczeń badawczych. Jak się okazało, zainteresowanie promotorów prac doktorskich poszukaniem na tej platformie doktora jako promotora pomocniczego okazało się mało przydatne. Skorzystałem z tej oferty, ale ilu było takich profesorów? Kilku na kilkadziesiąt propozycji.       

 

Zamknięcie proponowanej przez powyżej przywołanego Doktoranta zakładki w obrębie platformy uczelnianej może sprawić, że dostęp będzie ograniczony tylko do naukowców tej uczelni. Tymczasem nie każdy doktorant czuje się w niej bezpiecznie. 

 

Odsłonięcie koncepcji pracy doktorskiej z możliwością jej komentowania przez różne osoby (profesorów z tej samej jednostki czy innych wydziałów, jednostek) może być potraktowane przez promotorów jako wtrącanie się do ich koncepcji i wymagań. Prace doktorskie powstają pod kierunkiem promotora a nie kilku promotorów.  Ustawodawca dopuszcza dwóch promotorów, jeśli wymaga tego interdyscyplinarny charakter badań naukowych. 

 

Inna kwestia: komentujący na platformie czyjąś koncepcję może naruszyć autorski zakres badań nie tylko doktoranta, ale i jego promotora. Ten pierwszy może mieć problem, czyich wskazań powinien przestrzegać, które uwagi powinien brać pod uwagę. 

 

Może, gdyby powstała platforma, na której doktorant mógłby zamieszczać koncepcję pracy doktorskiej z nadzieją, że osoby (anonimowo) udzielą mu rzeczywiście szczerych, kompetentnych porad, wskazań na temat tego, co jest zgodne z metodologią, a co nie jest, co warto przeczytać, jakich lektur powinien unikać itp.,  to miałby z tego korzyść. 

Jednak wszystko powinien konsultować ze swoim promotorem. Z tego punktu widzenia trochę obawiałbym się wiarygodności sugestii czy pomocnych wskazań. Mamy w sieci do czynienia z hejtem, drwinami, szydzeniem itd. Czy ktoś nie wykorzystałby takiej zakładki do podważenia poczucia sensu pracy nad danym problemem? 

 

Szkoły Doktorskie mają własne normy oceniania postępu pracy doktorantów. Jest przez nie oceniany nie tylko doktorant, ale i promotor. Nie wiem zatem, czy przy tak krótkim okresie, jaki jest na ukończenie studiów doktoranckich (4 lata), nie byłby to czynnik hamujący, opóźniający, powstrzymujący a może i zniechęcający do pracy.  

 

Podoba mi się intencja Doktoranta, który napisał: ... jakie byłoby to piękne źródło wiedzy o współpracy promotora z doktorantem.  Tylko czy promotorzy chcieliby tego? Obawiam się, że nie. Może jestem zbytnim realistą. Promotorzy mają instytucjonalną możliwość powołania promotora pomocniczego, a ten jest znakomitym zwierciadłem, superwizorem, a nie tylko doradcą dla doktoranta w określonym przez promotora zakresie. 

 

Tworzenie zatem jeszcze jednego narzędzie może spełznąć na niczym.  Co państwo sądzicie o tym pomyśle?  

 

21 stycznia 2022

Zmiany w resortowym Instytucie Badań Edukacyjnych

 


Instytut Badań Edukacyjnych jest nadzorowaną przez Ministerstwo Edukacji i Nauki placówką badawczą, której zadaniem jest prowadzenie interdyscyplinarnych badań naukowych nad funkcjonowaniem i efektywnością systemu edukacji w Polsce. W 2017 roku Komitet Ewaluacji Naukowej przyznał tej instytucji kategorię A, tylko nie z pedagogiki. Kilka lat wcześniej IBE utraciło bowiem uprawnienia do prowadzenia przewodów doktorskich z tej dyscypliny naukowej ze względu na skandalicznie niski poziom tych prac. Wielu tam wypromowanych doktorów skorzystało z turystyki habilitacyjnej, bo niektórzy nie sprostaliby polskim wymaganiom na stopień doktora habilitowanego czy tytuł profesora.   

Wyniki prac KEN nie są jawne, ale na portalu IBE czytamy, że osiągnięcia pracowników IBE zostały wysoko ocenione jako osiągnięcia naukowe i twórcze, podobnie jak potencjał naukowy oraz praktyczne efekty działalności naukowej kadr tego Instytutu z okresu rządów PO/PSLNie ma informacji, w jakiej dziedzinie i dyscyplinie czy dyscyplinach naukowych została przyznana IBE powyższa kategoria. Z analizy składu Rad Naukowych IBE w latach 2011-2021 można wnioskować, że kategoria ta dotyczyła socjologii

Nowe kierownictwo tak charakteryzuje zakres działalności IBE

    Uczestniczymy w krajowych i międzynarodowych projektach badawczych i wdrożeniowych, przygotowujemy raporty, sporządzamy ekspertyzy oraz pełnimy funkcje doradcze. Wspieramy szeroko rozumianą politykę i praktykę edukacyjną. Promujemy stosowanie zasady podejmowania decyzji w oparciu o wyniki badań, a szczególnie dużą wagę przywiązujemy do tych badań, których wyniki mogą zostać wykorzystane w polityce edukacyjnej, zarówno na szczeblu krajowym, jak i regionalnym.

    Instytut obchodzi w bieżącym roku 70-lecie nie tylko swojej działalności, gdyż uwzględnia się poprzedzający jego powstanie okresie stalinizmu (w 1952 roku) Instytut Pedagogiki. Ten zaś  (...) powstał z utworzonego w 1949 roku Państwowego Ośrodka Oświatowych Prac Programowych i Badań Pedagogicznych

IBE uzyskał tę nazwę i zmienił swój socjalistyczny wizerunek wraz z zakresem badań w 1990 roku. 

Obecnie do głównych obszarów zainteresowań badawczych Instytutu należą:

  • Zagadnienia związane z koncepcją uczenia się przez całe życie.
  • Funkcjonowanie systemu kwalifikacji.
  • Pomiar i analiza osiągnięć edukacyjnych uczniów.
  • Monitorowanie sytuacji osób młodych wchodzących na rynek pracy.
  • Psychologiczne i pedagogiczne podstawy osiągnięć szkolnych.
  • Ekonomiczne uwarunkowania kształcenia i finansowanie edukacji.
  • Warunki pracy nauczycieli.
  • Społeczne uwarunkowania funkcjonowania systemu edukacji.

 IBE nie zajmuje się już badaniami podstaw programowych kształcenia ogólnego  i wychowania przedszkolnego oraz problemami dydaktyk przedmiotowych, w tym tworzeniem nowych narzędzi dla nauczycieli. Chyba zniknęły też wcześniej podejmowane kwestie dotyczące relacji pomiędzy systemem edukacji a rynkiem pracy oraz monitorowania sytuacji osób młodych wchodzących na rynek pracy. 

    

       W Radzie Naukowej IBE na kadencję 2017-2021 byli pedagodzy, którzy mają uznany dorobek naukowy w zakresie badań nad edukacją szkolną, inkluzyjną, pozaszkolną i akademicką:  

prof. dr hab. Agnieszka Gromkowska-Melosik : Przewodnicząca Rady Naukowej IBE (UAM)

prof. dr hab. Stefan Kwiatkowski: Zastępca Przewodniczącej Rady Naukowej (APS); 

dr hab. Bogusława Dorota Gołębniak, prof. Collegium Da Vinci; 

prof. dr hab. Barbara Kromolicka (Uniwersytet Szczeciński); 

prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski (UMK w Toruniu); 

dr hab. Anna Sajdak-Burska (UJ) i 

prof. dr hab. Małgorzata Sekułowicz (DSW/Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej). 

 

 Władze MEiN dokonały w grudniu 2021 roku niemalże całkowitej zmiany kadrowej w kadrze i Radzie Naukowej IBE, bowiem znalazło się w nim miejsce tylko dla jednej pedagog.  Na kadencję 2021 -2025 zostały bowiem powołane nastęujące osoby (wymieniam tylko pracowników ze stopniami naukowymi): 

Dr hab. Arkadiusz Jabłoński, prof. KUL - Przewodniczący Rady Naukowej IBE (socjologia; KUL); 

Dr hab. Piotr T. Nowakowski, prof. UR - Zastępca Przewodniczącego Rady Naukowej IBE (filozofia, KUL) 

Dr Michał Sitek - Zastępca Przewodniczącego Rady Naukowej IBE (IBE) (socjologia); 

Prof. dr hab. Henryk Domański (IBE) (socjologia; IFiS PAN); 

Prof. dr hab. Bogusław Dopart (filologia, historia kultury - UJ);

Dr hab. Barbara Kiereś (katechetyka, KUL); 

Dr hab. Artur Mamcarz - Plisiecki (filozofia, KUL);  

Prof. dr hab. Piotr Stanisław Mazur (filozofia - Akademia Ignatianum w Krakowie); 

Dr Paweł Milcarek (filozofia, b.UKSW); 

Dr hab. Artur Pokropek (socjologia, IBE; IFiS PAN); 

Dr hab. Agnieszka Regulska, prof. UKSW (pedagogika)  

Dr hab. Rafał Wiśniewski, prof. UKSW (filozofia).

 

   Jak wynika z powyższego składu Rady Naukowej, reprezentowane przez te osoby dyscypliny są poza pedagogiką jako nauką. Nie muszę komentować środowisku akademickiej pedagogiki, z czym wiąże się projektowanie, prowadzenie i interpretowanie wyników diagnoz w środowisku edukacyjnym bez jego udziału. 

    Niepokoi też fakt niewydawania od ponad roku tak ważnego czasopisma naukowego, jakim była "EDUKACJA". Nie wiem, czy tu także zaszła zmiana? Ostatni numer tego kwartalnika  ukazał się bowiem jako trzeci w 2020 roku (sic!). Nie wydano zatem kolejnych pięciu woluminów. 

Periodyk ten w ministerialnym wykazie  oferuje autorom 40 pkt. Współczuję tym osobom, które złożyły tekst do druku licząc na chociaż 20 pkt, jakimi dysponował ów kwartalnik do 21 grudnia 2021 r., a nie zostały one opublikowane. Tym samym nie można było wykazać publikacji do ewaluacji dyscypliny (nr od 4/2020 - do 4/2021). Zmieniono jedynie graficzną stronę okładki, na której ekierki nie są czerwone, więc nie powinno to stanowić bariery wizerunkowej dla MEiN.          



Po przysłowiowych owocach poznamy wartość dokonań tego zespołu, życząc nowej kadrze satysfakcji z nadzorowanych przez MEiN i realizowanych na zamówienie resortu zadań badawczych.    

 

20 stycznia 2022

Komitet Naukowy Koalicji Klimatycznej wzywa do pilnych działań na rzecz wprowadzenia edukacji klimatycznej

 



Koalicja Klimatyczna jest porozumieniem 27 organizacji pozarządowych, których misją jest wspólne działanie w celu zapobiegania wywołanym przez człowieka zmianom klimatu dla dobra ludzi i środowiska.  W dniu 11 stycznia 2022 roku Koalicja skierowała do ministrów: Anny Moskwy (Ministry Klimatu i Środowiska) oraz Przemysława Czarnka (Ministra Edukacji i Nauki) Apel następującej treści:  

Szanowni Państwo, 

w imieniu Komitetu Naukowego Koalicji Klimatycznej apelujemy do Pani Minister i Pana Ministra o przyspieszenie działań nad uzupełnieniem podstawy programowej nauczania w szkołach o edukację na temat zmiany i ochrony klimatu, która będzie oparta na danych naukowych i prowadzona w ramach obowiązujących przedmiotów. 

Z zadowoleniem przyjęliśmy podpisanie w dniu 17 sierpnia 2021 r. przez kierowników obu resortów listu intencyjnego wyrażającego wolę współpracy na rzecz edukacji ekologicznej i klimatycznej, co niewątpliwie było pokłosiem kampanii społecznej “Tak! dla edukacji klimatycznej” i petycji za taką edukacją podpisaną przez ponad 60 tysięcy obywateli i przekazanej Prezesowi Rady Ministrów. 

Jednak sam list intencyjny to za mało. Muszą za nim iść konkretne i szybkie działania, które zaowocują przedstawieniem do końca I kwartału 2022 r. propozycji programowych, zgodnych z najnowsza wiedzą naukową, które zostaną przedłożone do konsultacji społecznych. Apelujemy, by rzetelna edukacja klimatyczna znalazła się w podstawie programowej polskiej szkoły na wszystkich etapach nauczania już od września 2022 roku. 

Nie ma czasu do stracenia, bowiem jak pokazuje najnowszy, 6 Raport IPCC, dynamika kryzysu klimatycznego nabiera takiego tempa, że nie uratujemy naszej Planety jutro, jeśli nie zaczniemy działać dzisiaj. A działania edukacyjne są równie ważne jak decyzje polityczne dotyczące odejścia od spalania paliw kopalnych, zredukowania emisji CO2 o 65% do 2030 r. i osiągnięcia globalnej neutralności klimatycznej najpóźniej do połowy wieku. 

Według ONZ edukacja klimatyczna jest jednym z kluczowych elementów globalnej odpowiedzi na zmianę klimatu. Nauczanie oparte na aktualnej i rzetelnej wiedzy naukowej buduje świadome i odpowiedzialne postawy społeczne – niezbędne w obliczu wyzwań, z którymi muszą zmierzyć się obecne i przyszłe pokolenia. A takiej usystematyzowanej i kompleksowej wiedzy brakuje dziś w polskiej szkole. 

W obowiązujących programach nauczania szkoły podstawowej oraz szkół ponadpodstawowych zagadnienie spowodowanej działalnością człowieka zmiany klimatu praktycznie nie istnieje i nie jest omawiane, podobnie jak negatywne skutki jakie ten proces przynosi społeczeństwu, przyrodzie i gospodarce. Brak jest edukacji w zakresie przeciwdziałania zmianie klimatu oraz ochrony przed jej negatywnymi skutkami. 

Nawet jeśli jakieś pojedyncze tematy są przez niektórych nauczycieli poruszane, to nie jest tworzony całościowy obraz wyzwania, przed którym stoją młodzi ludzie. Z pewnością ograniczy to ich szansę na rynku pracy, który już dziś potrzebuje specjalistów potrafiących planować i zarządzać działaniami mającymi na celu powstrzymanie zmiany klimatu oraz adaptowanie się do jej skutków. 

Bez tej wiedzy nie da się nie tylko kierować podmiotami gospodarczymi, ale nie jest możliwe np. prowadzenie efektywnej działalności rolniczej, czy zarządzanie samorządami lokalnymi.

Pani Minister, Panie Ministrze, 

w imieniu Komitetu Naukowego raz jeszcze apelujemy o jak najszybsze podjęcie działań nad stworzeniem niezbędnej platformy programowej. Polska młodzież musi mieć zagwarantowaną rzetelną wiedzę na temat kryzysu klimatycznego wywołanego antropogenicznymi emisjami gazów cieplarnianych. Muszą być świadomi co jest jego przyczyną i jakie działania muszą zostać podjęte, aby uchronić świat dla przyszłych pokoleń. 

Powstrzymanie zmiany klimatu oraz adaptowanie się do jej skutków wymaga wiedzy. Tylko dzięki tej wiedzy młodzi ludzie będą świadomymi obywatelami dokonującymi mądrych i odpowiedzialnych wyborów. Na Państwa barkach leży odpowiedzialność, żeby młodzież w tę wiedzę jak najszybciej wyposażyć. 

Komitet Naukowy Koalicji Klimatycznej: 

prof. dr hab. Ewa Bińczyk 

dr hab. Bogdan Chojnicki, 

profesor UP dr Małgorzata Falencka-Jabłońska 

dr Maciej H. Grabowski 

prof. dr hab. Jerzy Hausner 

prof. dr hab. Maria Magdalena Kenig-Witkowska 

dr Krzysztof M. Księżopolski 

dr hab. Aleksandra Lis, profesor UAM 

prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska 

prof. dr hab. inż. Maciej Nowicki 

dr hab. Bożena Ryszawska, profesor UEW 

prof. dr hab. Tadeusz Skoczkowski 

prof. dr hab. Piotr Skubała 

prof. dr hab. inż. Waldemar Wardencki 

dr Adrian Wójcik 

dr hab. n. med. Tadeusz M Zielonka, profesor WUM 

 


19 stycznia 2022

Wakacyjne posiedzenia rad naukowych/komisji ds.stopni naukowych w uczelniach, instytutach naukowych

 


Stosownie do art. 221 ust 2 ustawy z dnia 20 lipca 2018 roku Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce w terminie 4 tygodni od dnia otrzymania wniosku przez podmiot habilitujący może on nie wyrazić zgody na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego i zwrócić wniosek do RDN.  To jest tzw. termin zawity. 

Termin zawity oznacza graniczny czas na realizację czynności, która dokonana po jego upływie jest nieważna i nie wywołuje skutków prawnych. Tym samym, jeżeli rada dyscypliny naukowej podejmie uchwałę o odmowie prowadzenia postępowania habilitacyjnego osoby później niż do 4 tygodni od otrzymania z RDN wniosku, to nie ma możliwości jego odrzucenia. Musi przeprowadzić to postępowanie.      

Przypominam zatem, że Rada Doskonałości Naukowej dokonuje oceny formalnej przesłanego do niej wniosku w sprawie wszczęcia postępowania habilitacyjnego oraz przekazuje go w terminie 4 tygodni od dnia jego otrzymania  podmiotowi, który został wskazany przez habilitanta(-kę). 

Problem pojawia się wówczas, kiedy taki wniosek wpływa do RDN w lipcu czy sierpniu, a więc w okresie, w którym nauczyciele akademiccy, naukowcy mają urlopy (36 dni roboczych). 

Jeśli są członkami rady dyscypliny naukowej/komisji ds. stopni naukowych w uczelni czy instytucie naukowym z uprawnieniami do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego, to muszą liczyć się z koniecznością przerwania urlopu, by wziąć udział w  jej posiedzeniu. Organy te mają bowiem tylko 4 tygodnie (od momentu odebrania pisma z RDN) na to, by ustosunkować się do wniosku habilitanta i podjąć uchwałę o prowadzeniu postępowania habilitacyjnego lub o odmowie w tej sprawie. 

Tym samym przewodniczący rad naukowych muszą być na bieżąco informowani w okresie wakacyjnym (urlopowym,) przez administrację swojej jednostki, że wpłynął z RDN wniosek, by zdążyć podjąć stosowną uchwałę w wyznaczonym ustawą terminie. Ten termin nie jest instrukcyjny, ale zawity, tzn. że nie można go przekroczyć.      

Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego organy administracji publicznej powinny działać według zasady szybkości i prostoty działania, co też zostało wpisane do powyższej ustawy. Warto zatem zwracać uwagę na to, które terminy w tych postępowaniach są zawite, a które instrukcyjne, bo osoba rozczarowana wynikiem postępowania habilitacyjnego będzie skarżyć ów organ m.in. z powyższego powodu.    

Czytajcie Poradnik postępowania dotyczący nadawania stopnia doktora habilitowanego.