13 października 2021

Szkoła nie jest dla kuratora oświaty, ale dla uczniów, nauczycieli i rodziców



Nie muszę wyjaśniać, jak ważną rolę odgrywa każda forma symbolicznego wyróżniania nauczycieli w różnych momentach ich profesjonalnej służby. Symbolicznego, bo przecież oni nie są piłkarzami, bokserami, liderami zespołów rockowych czy tym bardziej disco-polowego kiczu, by być obsypywanymi dziesiątkami tysięcy złotych za wyjście na boisko, ring czy scenę. Cóż im pozostaje poza skrytością własnych marzeń i bijących serc ich własnych uczniów? Kto jeszcze im ufa? Komu na nich zależy? Które to z kolei pokolenie ma czekać na spełnienie obietnic uznania niewidocznego w swej istocie trudu ich pedagogicznego zaangażowania? 

Nie upominam się w tym miejscu o tych, którym się nie chce, są wypaleni przed- w trakcie i/lub postzawodowo, którzy zatrudnili się w przedszkolu czy szkole z zewnętrznego (ekonomicznego)  przymusu, bowiem nic ich w tym miejscu nie pociąga (poza comiesięcznym sprawdzeniem na koncie, czy już te niskie płace zostały w nim zarejestrowane) i nie motywuje do czegoś istotnego. Takich nauczycieli nie cieszy ani płaca, ani praca. Instytucja edukacyjna jest tylko dworcową poczekalnią, w której muszą odczekać na przyjazd właściwego, lepszego pociągu. 

Frustratów nie obchodzi los i przeżycia innych - uczniów, ich rodziców, koleżanek i kolegów z rady pedagogicznej, dyrekcji czy pracowników administracji. Im zawsze będzie w tym miejscu źle, gdyż nie jest to środowisko ich pierwszego i wyłącznego wyboru. Niektórzy szukają wyjścia z dyskomfortowej dla nich sytuacji, bo przecież odczucia innych są im obojętne. Ktoś wstąpi do związku zawodowego, inny zapisze się do partii politycznej, byle tylko móc uciec od czarnej czy tym bardziej - interaktywnej "tablicy", jeszcze inny osaczy dyrekcję ingracjacją itp., byle tylko pracując w istocie nie być zaangażowanym w dydaktykę, pracę wychowawczą i organizacyjną. Szkoła jest dla takich jak survival. Trzeba ją przeżyć, by dotrwać do ferii, a potem do wakacji. 

Tacy pseudo-nauczyciele czynią wiele zła większości, która chce, potrafi a nawet w dużej mierze uwielbia pracę z dziećmi czy młodzieżą. To takich nauczycieli wyłaniają z ich nieobecności w przestrzeni publicznej albo ich uczniowie, rodzice (via stowarzyszenia), albo przełożeni. Skierowanie wniosku o udział nauczyciela/-ki w ogólnopolskim konkursie na "Nauczyciela Roku" jest bezinteresowanym okazaniem jej/jemu szacunku, wdzięczności za wspaniałą pracę z dziećmi czy uczniami oraz wzmocnieniem poczucia sensu spełniania się w profesji, która podlega z różnych stron ustawicznej presji.

Warto zatem odtworzyć przebieg zarejestrowanej transmisji wideo z Gali Nauczyciela Roku 2021, która odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie. Usłyszymy o jednych spośród wielu tysięcy znakomitych nauczycieli/-ek, o ich zaangażowaniu, nowatorskich rozwiązaniach dydaktycznych, zobaczymy ich przekonując się, że są jednymi z nas, nauczycielami z pasją. 

Wczoraj Kapituła Konkursu nominowała Nauczycielem Roku 2021 nauczyciela języka polskiego z Małopolskiej Szkoły Gościnności - Dariusza Martynowicza.        




Laureatami tego konkursu a zarazem członkami Honorowej Kapituły, są:

- Grzegorz Lorek (2002), 

- Bogumiła Bąk (2003), 

- Wiktor Kamieniarz (2004), 

- Jadwiga (2006),

- Wiesław Włodarski (2007),              

- Dariusz Kulma (2008),        

- Radosław Moskal (2009), 

- Marek Golka (2010),            

- Anna Sosna 

- Marzena Kędra (2012), 

- Marcin Zaród (2013), 

- Barbara Halska (2014), 

- Katarzyna Nowak-Zawadzka

- Joanna Urbańska 

- Marta Florkiewicz-Borkowska

- Przemysław Staroń ( ),

- Czechowska (2019). 

- Dariusz Martynowicz (2021)

- (.................................?) (2022). 

O tym, jak trudno jest wybrać z grona primus inter pares tylko jednego NAUCZYCIELA ROKU świadczy fakt, że Jury Konkursu postanowiło przyznać w tym roku jeszcze DWA WYRÓŻNIENIA: 

Joannie Świercz, nauczycielce matematyki w Szkole Podstawowej nr. 31 im. UNICEF w Opolu 

Joannie Waszkowskiej, nauczycielce języka polskiego i wiedzy o mediach w II Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Emilii Plater w Sosnowcu.

Muszę jednak sprostować następującą informację, która widnieje w Wikipedii: 

Wyboru dokonuje jury, złożone z przedstawicieli MEN, Głosu Nauczycielskiego oraz ekspertów oświaty. W pierwszym etapie wybiera się trzynastu "nominowanych", w drugim – zwycięzcę i dwóch wyróżnionych. Zwycięzca otrzymuje nagrodę Ministra Edukacji Narodowej, wszyscy – nagrody rzeczowe od sponsorów.

Z Regulaminu Konkursu wynika, że w składzie jury nie tylko nie zasiada przedstawiciel Ministerstwa Edukacji i Nauki, ale i resort nie funduje nagrody dla Nauczyciela Roku. Tą ministrą, która objęła ten Konkurs stygmatem, wycofując MEN z patronatu i jury, była ministra edukacji Anna Zalewska (nagrodzona premią w wys.69 tys.zł).

Proszę wprowadzić zmianę treści w Wikipedii, by nie wprowadzała w błąd czytelników. W skład Jury Konkursu wchodzą bowiem osoby wspierające ideę Konkursu (m.in. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN) oraz przedstawiciele Organizatora („Jury”), a jest nim redakcja tygodnika "Głos Nauczycielski" oraz ZNP.    

Gala Nauczyciel Roku stała się dziewiętnaście lat temu świętem NAUCZYCIELI (W)WOLNOŚCI, a więc takich, którzy we wszystkich warunkach, w jakich przychodzi im praca z dziećmi czy młodzieżą są pedagogami w pełnym tego słowa znaczeniu, pozostając nimi nawet w warunkach najbardziej niepomyślnych czy naruszających ich godność przez tzw.elity polityczne. Nauczyciele są osobami, które pod żadnym warunkiem nie zapierają się swego profesjonalizmu, swojej pasji, a wprost przeciwnie, potwierdzają je w swym uwarunkowaniu. 

Nikt nie jest w stanie "urobić" takich nauczycieli, ani ich zastraszyć, pomniejszyć poczucie wartości własnego zaangażowania. Dlatego z jednym stwierdzeniem tegorocznego laureata nie mogę się zgodzić, jakoby "ze szkół odchodzili najlepsi nauczyciele, a pozostawali w nich sfrustrowani w wieku przed- lub emerytalnym". Wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Nauczycielami są wszyscy ci, którzy chcą nimi być, ale zarazem nimi być nie muszą. Natomiast rację miał, kiedy stwierdził, że szkoła nie jest dla kuratora oświaty, ale dla uczniów, nauczycieli i rodziców. Nie jest też dla państwa, samorządu terytorialnego, Kościoła, związków zawodowych czy jakichkolwiek partii politycznych.  

 (Żródło fot. M. Kędra/Fb)

 

 

12 października 2021

Jubileusz 40-lecia Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego


Przekazuję komunikat PTP, by dotarł do osób zainteresowanych XI Zjazdem Pedagogicznym: 


Konferencja przedzjazdowa pt. Przesilenie w kulturze jako przedmiot badań pedagogicznych odbędzie się 25 października 2021 r. (MS Teams). 


Oddział PTP w Olsztynie we współpracy z Zarządem Głównym PTP ma zaszczyt zaprosić Państwa do wzięcia udziału w obchodach jubileuszu 40-lecia Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego oraz tzw. konferencji połówkowej, zapowiadającej XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny. Oba wydarzenia odbędą się 25 października 2021 r. w formie zdalnej na platformie TEAMS.

W tym roku mija 40 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. To świetna okazja, by spojrzeć wstecz i rozważyć udział PTP w rozwoju polskiej pedagogiki, popularyzacji osiągnięć naukowych tej dyscypliny w kraju i za granicą, a także ocenić rolę Towarzystwa w integracji środowisk zainteresowanych problemami edukacji. Warto również podjąć namysł nad perspektywami dalszego rozwoju PTP. 

Refleksje wokół tych zagadnień snuć będą osoby żywo zaangażowane w działalność Towarzystwa, które przyczyniły się w znaczący sposób do jego rozwoju i wysokiej pozycji wśród towarzystw naukowych w Polsce. Obchody 40-lecia PTP odbędą się w sesji przedpołudniowej.

W sesji popołudniowej zapraszamy na tzw. konferencję połówkową, która swą ideą nawiązuje bezpośrednio do XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego pt. Przesilenie. Budujmy lepszy świat w sobie i pomiędzy nami, organizowanego przez Wydział Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w dniach 20-22 września 2022 roku. 

Ze względu na ograniczenia związane z pandemią, formuła tego przedzjazdowego spotkania będzie odmienna od dotychczasowych, które odbyły się w Bydgoszczy i Toruniu (2015) oraz Poznaniu (2018). Postanowiliśmy stworzyć Uczestnikom naszej konferencji okazję do zapoznania się ze spektrum zagadnień, które będą poruszane podczas przyszłorocznego Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego w Poznaniu – współprowadzący poszczególne dziesięć zjazdowych sekcji dokonają wprowadzenia w problematykę ich obrad. 

Mamy nadzieję, iż oprócz zarysowania nowych trendów w analizach pedagogicznych, wystąpienia te ułatwią przyszłym Uczestnikom Zjazdu wybór sekcji i przygotowanie własnych wystąpień.

Udział w obchodach Jubileuszu PTP oraz konferencji jest bezpłatny. Deklarację chęci uczestnictwa należy złożyć do 15 października 2021 r. pod adresem: 
Zaproszenie do Uczestników wydarzenia zostanie wysłane drogą mailową w formie linku po 18 października. 

Szczegółowe informacje są dostępne na stronie internetowej: 

Zapraszamy do kontaktu drogą e-mailową: ptp.jubileuszkonferencja@uwm.edu.pl
Z wyrazami szacunku i nadzieją na spotkanie - Sekretarz konferencji Przewodnicząca Oddziału PTP w Olsztynie dr hab. Iwona Myśliwczyk; 
dr hab. Marzenna Nowicka, prof. ucz. 

Plan wydarzenia 

9.00 – 9.30 Logowanie się uczestników
Część pierwsza. Obchody jubileuszu 40-lecia Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego

9.30 – 9.50 Uroczyste rozpoczęcie wydarzenia

• Dr hab. Jerzy Przyborowski, prof. ucz., Rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie; • Dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. UWM, Dziekan Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie; • Dr hab. Piotr Kostyło, prof. ucz., Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego; • Prof. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska, Przewodnicząca Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk; • Prof. Mustafa Yunus Eryaman, President of World Education Research Association (WERA), Canakkale Onsekiz Mart University, Turkey

9.50 – 10.20 Ogłoszenia na temat wyróżnień i nagród przyznanych przez Polskie
Towarzystwo Pedagogiczne w 2020r. 

10.20 –12.30 Wystąpienia Prelegentów i Prelegentek

• Prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński, Początki Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego

• Prof. dr hab. Joanna Madalińska-Michalak, Polskie Towarzystwo Pedagogiczne - między tradycją a wyzwaniami przyszłości

• Dr hab. Piotr Kostyło, prof. ucz., Polskie Towarzystwo Pedagogiczne jako instytucja długiego trwania

• Prof. dr hab. Maria Czerepaniak-Walczak, Funkcje towarzystwa naukowego; z doświadczeń PTP. Komu i czemu służy towarzystwo naukowe?

• Dr Robert Sarnecki, (Prze)trwanie i rozwój. Pola aktywności Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego

12.30 – 13.00 Przerwa

Część druga. Konferencja przedzjazdowa pt. Przesilenie w kulturze jako przedmiot badań pedagogicznych

13.00 – 16.00 Wprowadzenie w problematykę poszczególnych sekcji XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego

Moderatorzy: dr hab. Piotr Kostyło, prof. ucz.; dr hab. Marzenna Nowicka, prof. ucz.

Sekcja 1: Przesilenie. Kręgi kryzysów kontekstów edukacji – wyzwania dla pedagogiki Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński; prof. dr hab. Mirosław S. Szymański; dr hab. Anna Odrowąż-Coates, prof. ucz.; Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Anna Odrowąż-Coates, prof. ucz. 

Sekcja 2: Człowiek i społeczeństwo w obliczu wyzwań przesilenia – szanse i zagrożenia - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Tadeusz Lewowicki; prof. dr hab. Marzenna Zaorska; dr hab. Agnieszka Szplit, prof. ucz.
Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Agnieszka Szplit, prof. ucz

Sekcja 3: Polityka edukacyjna, szkoła, wychowanie, opieka – w stronę zaangażowania w stwarzanie lepszego świata - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Bogusław Śliwerski; dr hab. Elżbieta Górnikowska-Zwolak, prof. ucz.; dr hab. Kinga Kuszak, prof. ucz.; Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Elżbieta Górnikowska-Zwolak, prof. ucz.

Sekcja 4: Przesilenie – myśl metateoretyczna i metodologiczna w pedagogice - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Heliodor Muszyński; dr hab. Eugenia Karcz-Taranowicz, prof. ucz.; dr hab. Piotr Kostyło, prof. ucz.; 
Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Eugenia Karcz-Taranowicz, prof. ucz.

Sekcja 5: Tożsamość, wspólnota, przestrzeń moralna – rozumieć, budować i podejmować odpowiedzialność za (swój) świat - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska; prof. dr hab. Agnieszka Gromkowska-Melosik; dr hab. Wiktor Żłobicki, prof. ucz.; 
Problematykę sekcji przedstawi: prof. dr hab. Agnieszka Gromkowska-Melosik

Sekcja 6: Wielokulturowość, pluralizm wartości i przemiany kultury współczesnej - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Agata Cudowska, prof. dr hab. Zbyszko Melosik; prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz; Problematykę sekcji przedstawi: prof. dr hab. Agata Cudowska.

Sekcja 7: Rynek pracy, kariera zawodowa i wychowawcza funkcja pracy – ku społeczeństwu przyszłości - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Stefan M. Kwiatkowski; prof. dr hab. Magdalena Piorunek; prof. dr hab. Norbert G. Pikuła, prof. ucz.; Problematykę sekcji przedstawi: prof. dr hab. Norbert G. Pikuła, prof. ucz.

Sekcja 8: Misja, posłannictwo i służebność Uniwersytetu - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Barbara Kromolicka; prof. dr hab. Kazimierz Przyszczypkowski; dr hab. Waldemar Segiet, prof. ucz.; Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Waldemar Segiet, prof. ucz.

Sekcja 9: Pedagogika wobec negatywnych zjawisk społecznych, zagrożeń i zachowań patologicznych - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Wiesław Ambrozik; prof. dr hab. Ryszard Łukaszewicz; dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. ucz.; Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. ucz.

Sekcja 10: Pedagogika i edukacja wobec czynników sprawstwa ludzkiego losu w dobie przesilenia cywilizacyjnego i globalnych kryzysów - Przewodniczący obrad w sekcji: prof. dr hab. Maria Czerepaniak-Walczak; dr hab. Małgorzata Kamińska, prof. ucz.; dr Robert Sarnecki; Problematykę sekcji przedstawi: dr hab. Małgorzata Kamińska, prof. ucz.


09 października 2021

"Minerwa" wyleciała tym razem w dniu 8 października z okazji ianuguracji roku akademickiego 2021/2022

W ubiegłym tygodniu miały miejsce uroczyste inauguracje roku akademickiego 2021/2022.  Przywołam w tym miejscu dwie z nich, gdyż miałem zaszczyt bezpośredniego  w nich udziału. Pierwszą w dniu 8 października było otwarcie roku w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Pełny przebieg tej uroczystości znajduje się na YouTube (poniżej), ale jeśli ktoś chciałby wysłuchać wykładu wybitnego filozofa - etyka profesora Jacka Hołówki (1:03:53). Profesor poświęcił swój wykład inspiracji współczesnych myśli/doktryn/idei w naukach humanistycznych i społecznych, jakimi są - jego zdaniem KONTESTACJA i  KONWENCJONALIZM (KONSERWATYZM).     



Natomiast kilka godzin później odbył się wykład inauguracyjny pt. Pasja i tożsamość naukowca. O władzy i wolności umysłu  w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, który wygłosił Prorektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pedagog  porównawczy i socjolog edukacji - prof. dr hab. Zbyszko Melosik, dhc.



Warto wysłuchać obu wystąpień jako inspiracji zarówno dla doktorantów oraz dojrzałych naukowców, jak i dla studentów oraz nauczycieli akademickich w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych. 

 

Marna publicystyka dra Józefa Wieczorka na temat obecnych kadr akademickich

 


Publicyści prasy prawicowej usiłują wmawiać opinii publicznej, że w III Rzeczpospolitej mamy do czynienia z niewydolnością obecnego systemu akademickiego, a więc jego głębokim kryzysem. Tym samym krytykują politykę rządu prawicowej koalicji w latach 2015-2021. Jednym z nich jest dr Józef Wieczorek, który nie powołuje się w swoim ostatnim artykule pt. Skąd się wzięły obecne kadry akademickie? (WNET 2021 nr 10, s. 17) na chociażby scjentometryczne raporty w tym zakresie (zob. badania prof. Marka Kwiekaczy na sprawozdania MEiN. 

Być może nie wie, że do pisania o środowisku akademickim i jego naukowych osiągnięciach lub porażkach trzeba najpierw rzeczowo się przygotować, poznać realia, by nie tworzyć o nim fałszywego obrazu. Nie wystarczą bowiem utyskiwania na rzekomy stan fatalnych kadr z okresu PRL, skoro te już dawno nie mają dla obecnego rozwoju polskiej nauki szczególnego znaczenia. Większość odeszła z uczelni na emeryturę, a wśród nich także wybitni uczeni. 

Mamy w Polsce kadry odpowiadające stanowi ok.10 proc. naukowców jak w najlepszych uniwersytetach świata, których publikacje są najwyżej oceniane, o czym wielokrotnie pisałem w blogu, przywołując wyniki międzynarodowych badań.    

Tymczasem publicysta J. Wieczorek narzeka na akademickie kadry, które musiały mieć jakiś wpływ na jego drogę naukową w okresie PRL, skoro dzięki nim uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie Jagiellońskim. W PRL musiał mieć bowiem PRL-owskiego promotora, recenzentów i członków rady wydziału. Nie wypadł zatem "spod ogona" przedwojennych kadr profesorskich, gdyż te, jak trafnie o tym pisze, zostały albo wymordowane przez Niemców, albo wykończone przez bolszewickie rządy okresu stalinowskiego. 

Ma też zapewne osobiste doświadczenie i być może nawet bolesną pamięć tego okresu, której pod koniec artykułu jednak sam zaprzecza pisząc: W PRL wydatki na naukę były wielokrotnie mniejsze, zarabialiśmy jakieś 100 razy mniej niż obecnie (kilkanaście - kilkadziesiąt dolarów miesięcznie), a poziom nauki był podobny, a nawet w wielu dziedzinach lepszy. 

To w  końcu, jak to było z tym PRL-em, skoro najpierw stwierdza, że: Polska domena akademicka poniosła ogromne starty osobowe i materialne podczas II wojny światowej, i to zarówno ze strony okupanta niemieckiego jak i "wyzwoliciela" sowieckiego. Niestety w zniewolonej PRL tych strat nie zdołała odbudować. Kadry akademickie, które uchroniły się przed zagładą, podlegały procesom "oczyszczającym" od samego początku Polski Ludowej, aby nie wpływały negatywnie na młodzież akademicką, która maiła budować nowy, postępowy ustrój.                     

Czytelnicy mają być przekonani, że w okresie transformacji III RP, mimo iż ta trwa już trzydziesty drugi rok, została zachowana ciągłość prawna i personalna w środowiskach akademickich. Ma rację, że [n]ie dokonano lustracji ani tym bardziej dekomunizacji, poza swoistą dekomunizacją uczelnianych historii poprzez usuwanie z nich terminów "komunizm" czy "PZPR", a także takich wydarzeń jak stan wojenny.  Pisałem o tym, że tak historycy, socjolodzy, filozofowie, jak i psycholodzy nadal ukrywają destrukcyjną partyjnie aktywność swoich promotorów, recenzentów czy popleczników ich karier. 

No i co z tego? Czy to znaczy, że stali się reproduktorami bolszewickiej nauki humanistycznej lub ideologicznej/socjalistycznej doktryny? Jego zdaniem współcześni młodzi naukowcy odtwarzają sowiecką myśl naukową, przez co nie są uznawani na świecie. Co za bzdura. 

Artykuł J. Wieczorka jest potoczną publicystyką, narzekactwem, które nie znajduje poważnych argumentów, skoro nie przytacza się w nim konkretnych faktów. Ogólnikowe poglądy tego autora są w tym artykule niespójne, pozbawione rzeczowej argumentacji. Autorowi nie podoba się, że naukowcy, dzisiejsi nauczyciele akademiccy, których rzekomo postsocjalistycznych karier sam nie przywołuje, nie egzemplifikuje, nie powinni upominać się o godne płace, o środki na badania naukowe, bo... są to jeszcze gorsze kadry, niż te w ... PRL! 

Ba, J. Wieczorek sugeruje, by w związku z powyższym przestać troszczyć się o finansowanie szkolnictwa wyższego: Co ciekawe, polskie uczelnie nie są otwarte na naukowców, którzy przy nikłym finansowaniu budżetowym, a nawet bez finansowania potrafią osiągnąć w nauce więcej niż etatowi pracownicy. Dr J. Wieczorek nie wie, że powstały szkoły doktorskie, w których doktoranci otrzymują nie tylko stypendia, ale także mogą ubiegać się o konieczne środki na badania własne? Nie muszą już żebrać na ulicy, ale też nie powinni być nisko opłacani.  

Po co mydlić społeczeństwu oczy takimi bzdurami? Gdzie są ci wybitni naukowcy, młodzi, nieskażeni PRL i jego reprodukcją, którzy są gotowi pracować naukowo za darmo? Poproszę o ich adres. Chętnie włączę ich do procesu badawczego, skoro są gotowi pracować dla idei, jak obecna prawicowa władza.     

Podejście do rzekomego kryzysu kadrowego w szkołach wyższych przypomina mi nieco wypowiedź prof. Ryszarda Legutki, który w swoim artykule pt. Profesorowie i prokuratorzy ("Życie" z dn. 19-20 grudnia 1998, s. 7) pisał: (…) w opinii tych, którzy pamiętają przeszłe czyny, za dużo jest w historii ich życia pychy, a za mało żalu, za dużo poczucia misji, a za mało pokory. Jednocześnie te same cechy sprawiają, iż stali się  oni, przynajmniej niektórzy z nich, akademickimi gwiazdami uwodzącymi kolejne pokolenia młodzieży.  (…) Jest skądinąd zastanawiające, że młodsze pokolenie – głosząc pochwałę buntu – wcale nie zbuntowało się przeciw swoim nauczycielom., lecz zawsze lojalnie przy nich trwa. 

Może zatem, zamiast narzekać na stan obecnych kadr akademickich, autor tak fałszowanej rzeczywistości akademickiej skupi się na faktach i od nich zacznie rzetelną analizę. W Polsce A.D. 2021 nie finansuje się akademickiej patologii. Natomiast zapewne płaci się za takie publicystyczne teksty w dofinansowywanej z budżetu państwa prasie.                     

 

08 października 2021

Meandry polityki oświatowej III RP

 


Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie: Kto jest kompetentny w zakresie kształcenia i wychowania młodych pokoleń? jest jednoznaczna - NAUCZYCIELE, profesjonaliści w zakresie dydaktyki przedmiotowej np. nauczyciele matematyki, fizyki, chemii itp. czy nauczyciele dydaktyki kierunkowej np. w zakresie edukacji przedszkolnej, zintegrowanej/wczesnoszkolnej. 

Otóż, nie. Ten, kto tak uważa, jest w błędzie, jeśli ma na uwadze sytuację w Polsce, gdzie o procesie kształcenia, jego organizacji, strukturze, treściach i metodach postępowania decydują politycy, a od czasu do czasu uruchamiani przez nich także prawnicy. Nauczyciel ma być narzędziem, środkiem do transmisyjnego, kierunkowego (światopoglądowego) przekazu władzy bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie. Nie po to sprawujący władzę sięgnęli po nią, by zostawić szkolnictwo poza sferą własnych wpływów oraz ich mocy. 

Takie będą szanse na dostanie się z najwyższych lokat do krajowego czy europejskiego parlamentu, jakie będzie oświatą zarządzanie. Nie ma zatem znaczenia źródło i typ ideologii edukacyjnej, która leży u podstaw zmieniającej się co kilka lat polityki oświatowej. Od 1993 r., kiedy do władzy doszła postkomunistyczna formacja (SLD i PSL), przywrócono modelową dla państwa PRL etatystyczną strategię zarządzania szkolnictwem, nadając tzw. reformom szkolnym jednoznacznie światopoglądowy charakter. Potem już była tylko ideologicznie (światopoglądowo) naprzemienna kontynuacja tej strategii. 

Od tamtego czasu aż po dziś nauczyciele mają być heteronomiczni, a nie autonomiczni, a jeszcze lepiej, gdyby w ogóle przestali kierować się własnymi normami społeczno-moralnymi, zapomnieli o wykształceniu w zakresie filozofii, socjologii, psychologii dydaktyki, historii szkolnictwa, a nawet kultury fizycznej i zdrowotnej, tylko przekazywali uczniom odgórnie adresowane do nich treści. Nauczyciel ma być nośnikiem ideologicznych przesłanek. Tym bardziej nie wolno mu czegokolwiek podważać, krytykować polityki edukacyjnej władz, gdyż każda z formacji rządzących utrzymuje "penitencjarny" - jak się okazuje nie tylko w nazwie - system nadzoru pedagogicznego.

Nauczyciele, którzy mają już za sobą pełnienie roli dyrektora przedszkola czy szkoły dowolnego typu zapewne pamiętają, że każda władza obejmująca po wyborach parlamentarnych resort edukacji zaczyna od zmian kadrowych (poprawnych politycznie, czyli gotowych bezwzględnie realizować linię partii władzy), w tym reguł sprawowania nadzoru pedagogicznego, od zmian treści kształcenia oraz systemu egzaminacyjnego. 

Nauczyciele zatem albo mają bać się swoich koleżanek czy kolegów z rady pedagogicznej, albo obawiać się restrykcji ze strony nadzoru, który z pedagogiką od lat nie ma już wiele wspólnego. Urzędnicy resortu i kuratoriów oświaty są od tego, by biurokratycznie zarządzać tym procesem, samemu wyzwalając się z obowiązku partyjnie warunkowanego kształcenia. Zawsze lepiej jest kogoś kontrolować niż być kontrolowanym, lepiej zarabiać "na górze" niż „na dole". 

Można jeszcze uciec do związku zawodowego, bo tak konstruowana polityka jest samograjem także dla tej nomenklatury, która dzięki owej zmienności, chaosowi, brakowi ciągłości i odpowiedzialności reformowania szkolnictwa może znakomicie funkcjonować - jak ów nadzór - z poczuciem konieczności własnego istnienia. Jak rządzi lewica, to w opozycji jest NSZZ "Solidarność" ze swoją Komisją Oświaty. Jak rządzi prawica, to w opozycji jest ZNP. Był już nawet taki okres, kiedy to z tylnego fotela kierował rządem przewodniczący NSZZ "Solidarność", zapominając zresztą o zobowiązaniach pierwszej fali Solidarności. 

Polityka oświatowa jest zatem od 28 lat zarządzana nieprofesjonalnie, gdyż sprawujący władzę dobierają sobie takich ekspertów, którzy nie będą kierować się nauką, ale wytycznymi programu partii politycznej uzasadniając stosowne rozwiązania i regulacje prawne. Polityka nie jest już racjonalną troską o dobro wspólne (chociaż ponoć wszystkie dzieci są "nasze"), ale sprawowaniem władzy lub dążeniem do jej zdobycia przez formacje partyjne. 

Polityka nie jest już - jak pięknie pisał o tym ks. prof. Czesław Bartnik - (...) rodzajem sztuki antropologicznej, która polega na optymalnym nachyleniu rzeczywistości państwowej – i międzypaństwowej – ku wspólnemu dobru obywateli, jednostek i całego ogółu, żeby wznieść Idealny Dom Rodziny Ludzkiej. Nie ma w Polsce miejsca na tak humanistyczne i integralne podejście do polityki oświatowej, by edukacja stała się DOBREM WSPÓLNYM, podzielnym, a więc dostępnym dla wszystkich bez względu na naturalne, kulturowe i ontogenetyczne różnice między uczącymi się (dziećmi, młodzieżą) i ich rodzicami. 

Publiczna edukacja szkolna ma być jeszcze jedną dziedziną życia społecznego do tworzenia i podtrzymywania w nim podziałów, wzmagania konfliktów, a tym samym dewastowania szans kolejnych pokoleń na edukację adekwatną do zawartych w Konstytucji m.in. wartości chrześcijańskich.  One bowiem upominają się o edukację jako DOBRO WSPÓLNE, a nie dobro niepodzielne. Nie usprawiedliwia takiego podejścia fakt, iż w swej większości elity władzy i politycy kształcą własne dzieci poza granicami kraju lub w elitarnych szkołach niepublicznych w naszym kraju.    

Jak słusznie pisał o tym przed laty prof. Aleksander Nalaskowski: (...) żaden z ministrów edukacji narodowej nie był fachowcem. W ostatnich latach na tym stanowisku byli historyk mediewista, chemik, astronom, budowniczy okrętów, prawnik-specjalista od prawa rolnego, politolog, matematyk, prawnik-specjalista od ubezpieczeń, elektryk, filozof, etc.  Wiedza naukowa ministrów edukacji narodowej w żaden sposób nie pozostawała w związkach z pełnioną funkcją, a praktyka szkolna ograniczała się do własnych wspomnień sztubackich bądź krótkich i odległych w czasie epizodów nauczycielskich.

Kiedy czytam kolejny raport dotyczący pierwszych zarobków absolwentów szkół wyższych, to muszę zapytać: Dzięki komu dotarli oni na wyższe uczelnie? Jaki był wkład w ich rozwój nauczycieli przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów/liceów czy techników? Jak wynagradzani są ich nauczyciele akademiccy? 

Nie wstyd związkowcom, politykom i rządzącym utrzymywać płace nauczycieli zaczynających pracę w tym zawodzie na trzykrotnie niższym  poziomie, skoro także przez nich wykształceni młodzi dorośli dostali się na najlepsze rynkowo kierunki studiów, po których mają godne ich wykształcenia płace? Cytuję: 

 Bezsprzecznym liderem zestawienia jest informatyka. Absolwenci tego kierunku na Uniwersytecie Jagiellońskim osiągają po wejściu na rynek pracy stawkę 12 tys. zł brutto. Po ukończeniu studiów na innych uniwersytetach zarobki sięgają średnio 9 tys. zł. Drugim najbardziej dochodowym kierunkiem studiów jest górnictwo i geologia. Studenci, którzy ukończyli ten kierunek na Politechnice Wrocławskiej zarabiają nawet 9,5 tys. zł miesięcznie. Podium zamyka teleinformatyka, której absolwenci po Akademii Górniczo-Hutniczej otrzymują pensje sięgające 8,5 tys. zł.

06 października 2021

Posiedzenie naukowe Komisji Nauk Pedagogicznych - Oddziału PAN w Krakowie

 





Jak to dobrze, że są takie oddziały Polskiej Akademii Nauk, przy których powołano do życia m.in. Komisję Nauk Pedagogicznych, bo przykładowo w łódzkim Oddziale PAN nie ma takiego środowiska. Tymczasem pedagogom i uczonym innych dyscyplin czy dziedzin nauki potrzebna jest konfrontacja, wgląd w wyniki ich badań. Niektórzy znają edukację, szkolnictwo, politykę oświatową przede wszystkim z własnej kariery szkolnej (od przedszkola po szkołę wyższą) oraz z mediów, gdzie o kształceniu i wychowaniu najczęściej pisze się źle. 

W czasie wczorajszej dyskusji po moim referacie na temat konieczności zmian w edukacji padło nawet określenie "dydaktyka paliatywna", mające wskazać na odchodzącą już do innego świata edukację tradycyjną, szkołę z kredą i tablicą. Tuż po spotkaniu z uczonymi, nauczycielami i studentami, a po przywrócenia do życia Facebooka, trafiła do mnie ilustracja, która okazała się ściśle związana z przedmiotem naszej dyskusji.

 Pedagog może być z innej epoki, ale ważne jest to, jak i czym promieniuje na innych. Jak przypomnę sobie jedną z wielu szkół waldorfskich, w których obserwowałem zajęcia, to chciałbym, by dzieci miały nauczycieli posługujących się pięknem własnej narracji, którą ilustrują kolorowymi kredami na czarnej tablicy.  


      Jednak sprowadzana do kredy i tablicy tradycyjnie pojmowana edukacja szkolna nie odeszła i nie odejdzie w zaświaty, bo wystarczy, że zabraknie przez jakiś czas dostępu do energii elektrycznej, a owe przedmioty powrócą na swoje miejsce. Kiedy idziemy z uczniami do lasu, to przecież nie korzystamy z interaktywnej tablicy, chyba, że zamiast rozwijania naturalnej orientacji w terenie, prowadzimy ich zgodnie z trasą wyznaczaną i monitorowaną przez nawigację GPS. Czy wówczas czujemy las? Czy odbieramy wszystkimi zmysłami jego barwy, odcienie, dźwięki, zapach, poszycie i substancję przyrodniczą?

W spotkaniu uczestniczyli filozofowie, historycy, psycholodzy, pedagodzy, nauczyciele różnych przedmiotów, a nad całością czuwał prof. Akademii WSB Janusz Morbitzer nadając treści i dyskusji skoncentrowaną na temacie głębię i znaczenie wymiany myśli. O czym rozmawialiśmy? 

O tym, co było pierwsze: państwo i jego oświatowa administracja, czy może szkoła? Czy szkoła powinna należeć do państwa (a zatem być szkołą państwową, a niektórzy by chcieli - jedynie narodową), czy może zgodnie z konstytucją i prawem oświatowym powinna należeć do społeczeństwa? Każda reforma edukacji powinna zaczynać się w umysłach nauczycieli, a nie urzędników partii władzy. Przywoływano przykłady ustrojów szkolnych w Finlandii (centralistyczny) i Szwajcarii (zdecentralizowany), a jakże znakomicie służących kształceniu i wychowywaniu młodych pokoleń.

Cytowano istotną myśl prof. Michała Kleibera, który otrzymał właśnie najwyższą godność akademicką doktora honoris causa Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej: "Albo zapanujemy nad terażniejszym chaosem, albo chaotyczna przyszłość zapanuje nad nami". Przyszłość zatem możemy i powinniśmy kształtować właśnie teraz, razem z młodym pokoleniem.

Przewijał się w trakcie wymiany myśli pesymistyczny realizm. W zdecydowanej większości nie ulegliśmy jemu, gdyż pedagog nie może być pesymistą, nie powinien nikogo straszyć, osłabiać ludzkiej woli, obniżać poczucie sensu życia, budzić lęki tylko po to, by panować nad innymi.  W takich sytuacjach przypomina się anegdota o kimś, kto nie wiedział, że czegoś się nie da, że czegoś nie wolno lub jest to niemożliwe, więc wprowadził zmianę. 

Nie należy też generalizować trafnej i słusznej krytyki marginalnych a patologicznych zdarzeń, by nie tworzyć w społeczeństwie opinii o tym, że efektem szkolnej edukacji jest rzekomo jedynie czy głownie głupota, ignorancja, analfabetyzm, a wprowadzane w oświacie zmiany są celem samym w sobie. Owszem, padały przykłady toksycznych praktyk nauczycielskich czy niegodnych postaw niektórych uczniów, ale tych pierwszych jest ponad 600 tysięcy, zaś ich podopiecznych ponad 4 miliony. 

Nie można zatem kreować na tej podstawie fałszywego obrazu szkoły, bo tych instytucji jest ponad dwadzieścia tysięcy w naszym kraju. Pracują w nich niepoliczalni statystycznie ci, którzy przecież uwielbiają ten zawód, pracę z dziećmi czy młodzieżą niezależnie od warunków, klimatu społeczno-politycznego czy wewnątrzszkolnej kultury i częściowego jej braku. O oddolnych kreatorach zmian w edukacji szkolnej piszę od lat i podziwiam ich wyjatkowy zapał oraz zaangażowanie. Tak więc nie tylko dzieci powinniśmy otaczać szczególną ochroną, ale i innowacyjnych nauczycieli.      

To prawda, że od początku września dyrektorzy szkół, a nawet niektóre poradnie psychologiczno-pedagogiczne zmagają się z brakiem specjalistycznie wykształconych i psychopedagogicznie wykwalifikowanych kadr. Czym to grozi? Lokalnie tym, że matematyki, informatyki, języków obcych, chemii, biologii czy fizyki będą uczyć ignoranci na zastępstwach, wypaleni zawodowo emerytowani nauczyciele, albo "z braku laku" każdy, kto zachwyci się „wysokością” płacy. 

Psycholodzy będą otwierać prywatne gabinety a psychiatrzy już wymówili pracę w jednym z państwowych instytutów. Jesteśmy bowiem gotowi zapłacić tyle, ile zażąda od nas hydraulik, budowniczy, mechanik, weterynarz, szef stacji benzynowej, itd., ale godzimy się jako społeczeństwo na upokarzający system płac dla tych, którzy troszczą się o bio-psycho-społeczny i duchowy rozwój naszych dzieci.   

Wspomniano też o potrzebie powołania do życia Samorządu Zawodowego Nauczycieli, żeby sami profesjonaliści określali, jakie muszą być spełnione wymagania na wejściu do zawodu, jak należy ich wspierać merytorycznie i psychologicznie, jak wykluczać ze szkół tych, którzy brakiem kompetencji czy zaburzeniami własnej osobowości niszczą przyszłość swoich uczniów itp. Są bowiem tacy, którzy nie tylko nie mają czym promieniować na innych, ale - co gorsza - ich promieniowanie jest osobowościowo toksyczne, "rakotwórcze".

W nawiązaniu do mojego referatu wciąż aktualne stało się niedowierzanie, że po 30 latach transformacji ustrojowej o losach dzieci, młodzieży, nauczycieli, ale także finansujących publiczną oświatę rodziców, nie ma w Polsce Komisji Edukacji Narodowej/Krajowej Rady Oświatowej. Tak długo, jak o kształceniu i wychowaniu będą decydować politycy zainteresowani instrumentalnym traktowaniem szkoły jako przedłużonego ramienia partii władzy, tak długo nie będziemy ani Drugą Japonią, ani Drugą Finlandią a już na pewno  nie będziemy Drugą Szwajcarią w profesjonalnym,  kompetentnym i ponadpartyjnym zarządzaniu szkolnictwem. 

W ciągu trzydziestolecia RP zdewastowano system kształcenia zawodowego, zniszczono kilkunastoletnie doświadczenia i osiągnięcia dydaktyczne nauczycieli polskich gimnazjów, zrujnowano system kształcenia i doradztwa zawodowego, a co gorsza zlikwidowano w uniwersytetach kształcenie na kierunkach nauczycielskich, cedując zdobywanie kwalifikacji do pracy w szkolnictwie na kursy, szkolenia, studia podyplomowe, parcjalne tematycznie moduły, itp. 

Wieczorem dotarł do mnie List Otwarty części członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. 




04 października 2021

Pedagogika filozoficzna lasu w świetle nauk przyrodniczych, literatury, sztuki i architektury

 


"Pedagogika lasu" nie zaistnieje bez refleksji uczonego-leśnika, który odkrywa dla niej głębię myśli humanistycznej i jej praktycznych zastosowań. Do takich osób należy prof. Kazimierz Rykowski, który dołączył do głównych prelegentów transdyscyplinarnego seminarium poświęconego tej problematyce.

Zorganizowane przez dr. Michała Palucha z UKSW w Warszawie seminarium miało wyjątkowy charakter. Zaproszenie do wygłoszenia referatu wybitnego eksperta ds. leśnictwa - po referacie prof. Tadeusza Sławka - nadało debacie eksperckiego, profesjonalnego charakteru. Niby las jest znany każdemu dziecku, a zatem mogłoby się wydawać, że nie ma potrzeby jego definiowania.

Profesor przekonuje w swoim wystąpieniu, że jednak tak nie jest. Las bowiem lasowi jest nierówny, toteż być może każdy z nas ma nieco inne doznania i doświadczenia z obcowania z jego tajemnicą. Profesor stawia ważne pytanie: Jak ma regować pedagogika na wielość lasów i ich wymiarów, skoro drzewostan jest ich elementem, częścią ekosystemu? Brakuje nam sposobu myślenia o lesie, słów wyrażających zasób doznań jego wartości przyrodniczych, magicznych, transcendentnych.

Posłuchajcie, bo warto wsłuchać się w odwieczne tętno życia lasu, którego badaczem i wybitnym znawcą jest właśnie prof. K. Rykowski. Jako leśnik potrafi słuchać z wyjątkową wrażliwością, toteż nic dziwnego, że był z nami, pedagogami do samego końca seminarium i zabierał głos po każdym z wystąpień, nawiązując do ich treści czy pedagogicznego przesłania.

Znajdziemy w tej wypowiedzi jakże podobny jak w polityce oświatowej niepokój o zarządzanie lasem, która skutkuje dewastacją lasów w wyniku zmieniających się władz politycznych, a tym samym i ich podejściem do tego ekosystemu. Nie można zatem pomijać w zarządzaniu lasami kontekstu społecznego, kulturowego i politycznego, dbając głównie o interes gospodarczy, ekonomiczny.

Las z pedagogiką łączy bezcenność i niewymierność dziedzictwa nauk leśnych i nauk o wychowaniu, które to jest ich immanentną cechą. Las, podobnie jak pedagogika, nie jest jednorodny. Nie ma też jednego typu relacji człowieka z przyrodą, monogamicznych form jego życia. Duch lasu jednoczy ludzkość. Budzi piękno, marzenia, głębię własnych myśli, ale zdarza się, że wyolbrzymia w nas lęki czy budzi poczucie grozy.

Profesor Kazimierz Rykowski zaproponował następującą definicję pedagogiki lasu:

Pedagogika lasu to kształtowanie postaw, sposobu myślenia oraz przekazywanie wiedzy o wielorakich wartościach i złożonej strukturze lasu, o dobrach materialnych i usługach ekosystemowych, a poprzez rozwój teorii oraz bezpośredni kontakt buduje świadomość tożsamości człowieka z przyrodą.

Dziękuję dr. Michałowi Paluchowi za upowszechnienie wystąpień tak znakomitych humanistów i przyrodników, a przecież także pedagogów akademickich. Niech rozwija się pedagogika lasu, pedagogika drzewa, pedagogika ekosystemu.

Oby las nie kojarzył się nigdy więcej z miejscem umierania ludzi zdążających do świata, w którym będą mogli godnie żyć, a nie doświadczających bezwzględnego zimna ludzkich postaw.