Nie ulega wątpliwości, że pandemia zmuszająca nas do spotkań w wirtualnym świecie ma także dobre strony, bowiem zorganizowana już po raz czwarty przez Instytut Pedagogiki Akademii Pomorskiej w Słupsku (przez dr Jolantę Maciąg) Ogólnopolska Konferencja dla nauczycieli wczesnej edukacji oraz badaczy tego poziomu kształcenia, nie miałaby zapewne kilkuset uczestników.
Nie chodzi tu o kwestię problematyki konferencyjnej, ale o dość trudny dojazd do Słupska z wszystkich stron kraju, by w ciągu jednego dnia można było wysłuchać od rana do wieczora referaty ekspertów w powyższym zakresie i uczestniczyć w metodycznych warsztatach.
Po krótkim panelu inauguracyjny z udziałem trzech profesorów Bogusława Śliwerskiego (Nie obawiajmy się alternatyw w edukacji wczesnoszkolnej); Bolesława Niemierko (Wielobarwna twórczość dzieci) i Danuty Waloszek (Niedostrzegane obszary kwalifikacji nauczycielskich- etyczność, niepewność), odbyły się jeszcze cztery sesje plenarne:
I Wymiary odpowiedzialności i troski za dziecko i ucznia
II Wybrane obszary koniecznej zmiany w edukacji
III Nauczyciel jako kreator i innowator
IV Przykłady rozwiązań edukacyjnych
oraz warsztaty metodyczne:
1. Program zajęć rozwijających "Plastelinografia dla dużych i małych"
2. Tworzenie prostych i zaawansowanych animacji 3D, przy pomocy darmowego programu BLENDER
3. Kształtowanie motywacji u uczniów oraz psychologiczne założenia pracy grupowe
4. Pomyśleć przestrzeń
5. Formy aktywności muzycznej w klasach I – III
6. O Gordonie w wychowaniu przedszkolnym
7. Scratch - warsztaty programowania blokowego od podstaw
8. Wiosenna kreatywność w działalności plastycznej dzieci w wieku przedszkolnym
9. Kreatywny nauczyciel- kreatywny wychowanek/uczeń
10.Praktyczne sposoby wykorzystania narzędzi do nauki zdalnej.
Wszystkie formy debaty, analiz i ćwiczeń odbywały się na platformie GoogleMeet.
Bardzo dobrze zostały zaplanowane poszczególne sesje, dając nauczycielom odpowiedniego poziomu edukacji możliwość wyboru tej problematyki, która jest im najbardziej bliska i potrzebna. W całej pełni popieram idee takich konferencji oświatowych, w których uczestniczą naukowcy i nauczyciele powszechnej oświaty, by wzajemnie obdarzać się własnym doświadczeniem, wynikami badań naukowych czy refleksją krytyczną.
Dawno nie miałem okazji słyszeć profesora Bolesława Niemierki, toteż ucieszyła mnie Jego obecność w panelu, w trakcie którego przedstawił własne stanowisko na temat istoty i roli twórczości w edukacji wczesnoszkolnej.
Zapowiedział też wydanie wkrótce swojej nowej książki z dydaktyki, która odsłoni konieczność dopełnienia taksonomii celów kształcenia B. Blooma z 1956 roku, a wciąż uważanej za aktualną (sic!), o najwyższy cel, jakim powinna być twórczość dzieci.
Profesor przywoływał wprawdzie dość odległe w czasie, bo z 2004 roku badania Turskiej w szkołach średnich (w gimnazjach i liceach), z których wynikało, że najwyższy poziom twórczości wcale nie mieli uczniowie o najwyższym stopniu inteligencji, ale przeciętni. Pytał zatem, jak to jest możliwe, że z każdym rokiem uczęszczania dzieci i młodzieży do szkoły, poziom ich inteligencji i potencjał twórczy są redukowane, niedostrzegane lub niedoceniane przez większość nauczycieli?
Profesor Niemierko przedstawił zarazem znany od starożytności podział ludzkich charakterów na cztery typy (melancholik, sangwinik, choleryk i flegmatyk), którym przypisał odmiany twórczości. Zidentyfikowanie tych typów charakteru przez nauczycieli u ich uczniów oraz uwzględniane w oferowanych im formach i metodach uczenia się powinno sprzyjać zrównoważonemu rozwojowi osobowości.
Na czacie pojawiły się pytania i komentarze słuchaczy, biernych uczestników konferencji: m.in.
Szanowni Państwo, jak
powinna być zorganizowana - z Państwa perspektywy badawczej - edukacja
akademicka przygotowująca nauczycieli do tworzenia postulowanej w Państwa
wystąpieniach "szkoły przyszłości"? Czego nam brakuje w uwalnianiu
szkoły w kierunku modelu "edukacji nowego wymiaru": wiedzy,
umiejętności, woli? Co jest najsłabszym ogniwem w systemie blokującym rozwój
"szkół przyszłości"?
Od kogo zależy to, czy
dzieci siedzą godzinami przed komputerami? Kto za to odpowiada? Kto zmusza
nauczycieli do takiej organizacji zajęć hybrydowych, jak w zaprezentowanym
przez Panią Profesor przykładzie?
Zgadzam się, a jeśli z
kolei rodzice systematycznie słyszą, że ich dziecko jest słabe, nie potrafi
tego czy tamtego to unikają szkoły jak ognia, gdyby usłyszeli odrobinę
pozytywnych informacji na temat swojej pociechy myślę, że kontakt i współpraca
ze szkołą byłyby dużo lepsze ... i bardziej owocne.