06 lutego 2021

Czyją własnością są nauczyciele szkół publicznych?

 




Po doniesieniach z pola światopoglądowej wojny polsko-polskiej wynika, że nauczyciele są własnością "mateczki", czyli partii władzy (via "cioteczka" kuratoria oświaty i "kuzyn/ka" - w osobie dyrektora szkoły/placówki), która decyduje o ich zawodowym losie. Zajrzałem do Ustawy Prawo Oświatowe (z dnia 14 grudnia 2016 r .Dz. U. z 2020 r. poz. 910 i 1378 oraz z 2021 r. poz. 4; ogłoszono dnia 22 maja 2020 r. obowiązuje od dnia 1 września 2017 r.). 

W Preambule do powyższej ustawy w  ogóle nie istnieje nauczyciel: 

Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa; kieruje się zasadami zawartymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, a także wskazaniami zawartymi w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji o Prawach Dziecka. Nauczanie i wychowanie - respektując chrześcijański system wartości - za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata. Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności. 

Oświata jest dobrem wspólnym, czyli jest dobrem nie tylko partii władzy, ministrów i dyrektorów departamentów czy kuratorów oświaty, ale jest DOBREM nas wszystkich: dzieci, dorosłych o osób starszych, bezdzietnych i posiadających dzieci, obywateli i sądownie pozbawionych tego statusu, ot, wszystkich. 

Czy zatem nauczyciel ma prawo do tego DOBRA? 

A może rządzący dostrzegą, że nauczyciel jest WSPÓŁSPRAWCĄ DOBRA WSPÓLNEGO? 

Nie. O tym nie ma mowy ani w ustawie, ani w zarządzaniu systemem oświatowym. 

To kim jest nauczyciel? NAJEMNYM PRACOWNIKIEM, ROBOTNIKIEM W BIAŁYM KOŁNIERZYKU, BENEFICJENTEM, KLIENTEM, WYROBNIKIEM, OPORNIKIEM, SŁUGĄ, ... ? KIM?     

Szukam w Ustawie analizując kolejne rozdziały. 

Art. 1. System oświaty zapewnia w szczególności: 

Nie ma ani jednego zdania na temat tego, że SYSTEM OŚWIATY ZAPEWNIA (Komu? Czemu?) w szczególności NAUCZYCIELA.  

Art. 2. System oświaty obejmuje: (...).   

A jednak system oświaty nie obejmuje nauczyciela. System go zatrudnia.  

Skoro nie obejmuje, to na jakiej podstawie kuratoria oświaty, "cioteczki i wujkowie" ministra interesują się życiem prywatnym nauczycieli, ich osobistym wizerunkiem, światopoglądem, wiarą, aspiracjami, stanem rodzinnym itp.?

Art. 3. 1. System oświaty wspierają organizacje pozarządowe, w tym organizacje harcerskie, a także osoby prawne prowadzące statutową działalność w zakresie oświaty i wychowania.

Systemu oświaty nie wspierają nauczyciele. 

Nauczyciel znalazł się w Art. 4:

Ilekroć w dalszych przepisach jest mowa bez bliższego określenia o:

NAUCZYCIEL JEST BLIŻEJ OKREŚLONY W PUNKCIE: 

18) [Ilekroć w dalszych przepisach jest mowa o] nauczycielu - należy przez to rozumieć także wychowawcę i innego pracownika pedagogicznego szkoły, placówki i placówki doskonalenia nauczycieli;

Jak widać, NAUCZYCIEL JEST NAUCZYCIELEM, ale także ... j.w. 

Co innego taki kurator oświaty. Ten nie musi być nauczycielem. 

[Ilekroć w dalszych przepisach jest mowa okuratorze oświaty - należy przez to rozumieć kierownika kuratorium oświaty jako jednostki organizacyjnej wchodzącej w skład zespolonej administracji rządowej w województwie. 

Kurator jest kierownikiem jednostki budżetowej. Tym samym przesadne jest używanie określenia, jakoby kurator był pierwszym nauczycielem w województwie. On jest kierownikiem w urzędzie. 

Zmartwił mnie brak dookreślenia w tym paragrafie, kim jest minister edukacji? Obywatele chcieliby wiedzieć, czy jest kierownikiem kierowników, urzędnikiem państwowym, funkcjonariuszem partii władzy czy może nadnauczycielem, takim hiper-metanauczycielem?

Minister pojawia się w art. 8, ale jest tu mowa o tym, że on/ona zakłada i prowadzi oraz może zakładać i prowadzić szkoły i placówki... ba, po raz pierwszy zapisano w ustawie, że minister właściwy do spraw oświaty i wychowania może zakładać i prowadzić publiczne szkoły i placówki o charakterze eksperymentalnym.   

Na stronie MEiN nie odnotowano takich placówek i szkół.  

Dopiero Art. 43. dookreśla, że: Minister właściwy do spraw oświaty i wychowania koordynuje i realizuje politykę oświatową państwa i współdziała w tym zakresie z wojewodami oraz z innymi organami i jednostkami organizacyjnymi właściwymi w sprawach funkcjonowania systemu oświaty.

Tym samym minister też nie jest nauczycielem nauczycieli, a w każdym razie nie musi być nauczycielem. Może być nim każdy, kto jest powołany na to stanowisko. Toteż jest.   

Nauczyciel pojawia się wreszcie Art. 5. Nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych ma obowiązek kierowania się dobrem uczniów, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską, z poszanowaniem godności osobistej ucznia.

Art. 6. Prawa i obowiązki nauczycieli przedszkoli, szkół i placówek określa ustawa z dnia 26 stycznia 1982 r. - Karta Nauczyciela, z zastrzeżeniem art. 16. 

Szkoły mogą zakładać różni ministrowie - sprawiedliwości, kultury i dziedzictwa narodowego, zdrowia, ds. żeglugi śródlądowej, środowiska, rybołówstwa, gospodarki morskiej, spraw wewnętrznych, a nawet rolnictwa. Niestety, nie ma tu wszystkich ministerstw, co mnie bardzo martwi, bo przecież można byłoby jeszcze utworzyć tyle ciekawych szkół. 

Z dalszej części ustawy wynika, że NAUCZYCIEL JEST PRACOWNIKIEM. Nie oznacza to jednak, że jest NIEWOLNIKIEM, ZAKŁADNIKIEM PRACODAWCY. Owszem, ma wyznaczone obowiązki, a nawet zapewnia się go o jakichś warunkach wykonywania pracy i wypłacania z tego tytułu wynagrodzenia, ale nie ma mowy w prawie oświatowym o tym, że NAUCZYCIEL JEST WŁASNOŚCIĄ WŁADZY OŚWIATOWEJ.

Ta zaś przypisuje sobie prawo decydowania o jego pracy w szkole na podstawie tego, (JA-)KIM JEST NAUCZYCIEL POZA SZKOŁĄ. Czyżby nauczyciel tracił konstytucyjne prawa tylko dlatego, że wykonuje ów zawód? 

Może rządzący powinni wprowadzić kolejny artykuł do ustawy: 

Art. XYZ. 

Minister/kurator/dyrektor w swoich działaniach władczych ma obowiązek kierowania się troską o dobro nauczycieli, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską, ze względu na poszanowanie przez system i społeczeństwo ich godności osobistej, którą powinni promieniować na uczniów.   

Od tego jest przecież NADZÓR PEDAGOGICZNY, by nie tylko uczniów, ale i nauczycieli oraz rodziców uczniów:  

1) obserwować, analizować i oceniać;

2) oceniać stan i warunki ich życia i działalności, szczególnie pozaszkolnej;  

3) inspirować do poprawy postaw i zachowań.

A jak nie będą grzeczni, posłuszni, to kierować wniosek do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli, Uczniów i dla Rodziców. Najlepiej, żeby była to METAKOMISJA DYSCYPLINARNA. W końcu system oświaty jest naszym wspólnym dobrem narodowym. 

 

  

04 lutego 2021

Nauczycielski stygmat zniewolenia


Już nie zadajemy sobie pytania, dlaczego nauczyciele w Polsce są od dziesiątek lat przez sprawujących władzę i polityków z prawa, lewa i centrum zniewalani, upokarzani? Środowisko nauczycielskie musi zatem bronić się samo, gdyż zostało  pozbawione szacunku, ochrony, należnej mu godności, także przez działaczy związkowych, którzy ramię w ramię z politykami władzy lub opozycją zapewniają nauczycieli o swojej nieustającej walce i trosce... o siebie.

Dopóki zniewalani nie uświadomią sobie, że zniewalający ich nie ustąpią, nie zrezygnują z korzyści, jakie mają z powodu swojej (o)pozycji, dalej będą tkwić w nadziei, ułudzie, że  kiedyś pojawi się taki ktoś, kto ich wyzwoli, doceni, uszanuje. Ani rewolucja, ani kontrrewolucja w oświacie nie prowadzi sama przez się do wyzwolenia profesji, by mogła służyć młodemu pokoleniu. Jak się okazuje, bywa wstępem do jeszcze większego ich zniewolenia.

Emil Cioran

Wszyscy ludzie są mniej lub bardziej zawistni; politycy są zawistni w dwójnasób. Zawistnikami  stajemy się wtedy tylko, gdy nie znosimy już nikogo obok siebie czy ponad sobą. Podjąć się jakiegokolwiek przedsięwzięcia, najbardziej nawet nieistotnego, to oddać się zawiści, najwyższemu   przywilejowi żywych, prawu i bodźcowi naszych czynów. Kiedy zawiść was opuszcza, jesteście niczym, niczym więcej niż owadem, niż cieniem. I człowiekiem chorym (Historia i utopia, Warszawa 2008 s.62)

Jeśli nauczyciele sądzą, że "tuląc" się do władzy uzyskają wolność, oszukują siebie i innych, gdyż jej "bród" przylepia się do nich. Nie da się go strzepnąć, wywabić. Trzeba dostrzec istotę władztwa oświatowego jako wyzwalania się jednych kosztem pozostałej większości. Zamiana miejsc między niewolnikiem a panem, a więc  między nauczycielem a dyrektorem, dyrektorem a inspektorem, inspektorem a kuratorem, kuratorem a wiceministrem, wiceministrem a ministrem, ministrem a premierem ..., jest tylko dla nielicznych i wymaga sprzeniewierzenia się własnej profesji. 

Cóż zatem pozostaje nauczycielom - zawiść w stadzie zniewolonych, bo przynajmniej jest o kim plotkować, rozmawiać, na kogo narzekać, byle nie na siebie samego. Nauczyciele boją się wolności, bo ta jest wymagająca zarówno w sferze  własnej aktywności, odwagi, ryzyka, buntu, zaangażowania, działania nie tylko dla własnej emancypacji, ale także tych, których powinni nią obdarzać. Łatwiej jest żyć w schizoidalnym świecie: niezadowolenia z bycia zniewalanym, a zarazem pokornego, posłusznego przyzwalania na to.   

Wciąż zatem aktualna jest pedagogiczna konstatacja Janusza Korczaka:

 Nie możemy zmienić naszego życia dorosłych, bośmy wychowani w niewoli, nie możemy dać dziecku swobody, dopóki samiśmy w kajdanach (Jak kochać dziecko, w: Pisma wybrane, tom 1, Warszawa 1984, s. 187). 

Rzeczywistość szkolna staje się źródłem  ucisku ze strony władzy, ale i samych nauczycieli, stosowania w niej i wobec jej podmiotów różnych form i środków przemocy, które skutkują przeciwstawieniem sobie jednych nauczycieli pozostałym nauczycielom. Czas dostrzec egoistyczne interesy uciskających, a przybierających maski rzekomych obrońców, przedstawicieli, ubierających się w szaty fałszywej hojności paternalizmu.  

Jak pisał P. Freire: To nie pogardzani wprowadzają nienawiść, lecz ci, którzy pogardzają. Sprawujący władzę muszą odmawiać prawa zniewalanym nauczycielom do wyrażania własnego zdania, poglądu na świat, prywatności także w ich życiu rodzinnym, osobistym, społecznym czy religijnym, by nie utracić mocy panowania nad nimi.    




Zagryzają się wszyscy wzajemnie, bo raz są na wozie, a raz pod wozem. Większość nauczycieli znajduje się jednak w tej drugiej pozycji i nie bardzo chce się z  niej wydostać. 

Cioran: Zbyt dobrze wiadomo, co pisane jest "ludowi": znosić kolej rzeczy, znosić fantazje władców, służyć celom, które ranią go i gnębią. Każde doświadczenie polityczne  choćby najbardziej "postępowe", przynosi mu szkodę, obraca się przeciwko niemu: lud nosi, boskim lub diabelskim wyrokiem, stygmaty zniewolenia (Cioran, s.65)  


03 lutego 2021

Dlaczego profesorowie nauk humanistycznych są profesorami nauk społecznych?

 


(źródło fot. Barbara Kudrycka)

Pyta mnie bowiem uczestniczka prowadzonego w mojej Katedrze seminarium podoktorskiego, jak to jest możliwe, że jej wniosek habilitacyjny będzie oceniał profesor nauk humanistycznych, chociaż ona zajmuje się pedagogiką mediów, a więc powinien to być profesor nauk społecznych, a może nawet i technicznych? Nie znam powodu skierowania do mnie tego pytania przez jedną z habilitantek, ale rozumiem jej zdziwienie. 

Muszę zatem wyjaśnić nieczytelność rozstrzygnięć prawnych w szkolnictwie wyższym i nauce, jakie zapanowało w tym właśnie względzie w 2011 r. Ustawa 2.0 przygotowana przez urzędników pod kierunkiem Jarosława Gowina w 2018 r. jeszcze bardziej uczyniła typologię dziedzin i dyscyplin niezrozumiałą dla wielu młodych naukowców.   

Ktoś nawet mógłby z demagogicznym zachwytem stwierdzić, że wszystkiemu winny jest Donald TUSK, a raczej powołana przez niego do rządu prof. Barbara KUDRYCKA, która kierowała Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego  do czasu wybrania jej na europosłankę (2007-2013).  

 

latach 2010–2012 dyskutowaliśmy w  Sekcji I  – Nauk Humanistycznych i Społecznych CK o tym, czym różni się dziedzina nauki od dyscypliny nauki. Przez dziedzinę nauki proponowano rozumieć […] system wiedzy i metod tworzenia i sprawdzania przez nią wiedzy naukowej. Dziedziny nauki, a więc także ich dyscypliny i specjalności, charakteryzują również ich języki nauki. Języki dziedzin zawierają wyrazy i wyrażenia językowe, a w dziedzinach sformalizowanych także wyrażenia formalne, wyznaczające również zasięg danych dziedzin. 

Dyscyplinę nauki definiuje problematyka jej wszystkich obiektów, poznawanych i wyjaśnianych z pomocą wiedzy i metod tej dziedziny, do jakiej dana dyscyplina należy. Zakres problematyki dyscypliny wyznacza również jej język i obszar badań danej dyscypliny. 

Specjalność naukowa odnosi się do wyszczególnionych obiektów i zakresów badań, mogących należeć do różnych dyscyplin danej dziedziny, a nawet do różnych dziedzin nauki, poznawanych i wyjaśnianych z pomocą wiedzy i metod dyscypliny nauki, do jakiej dana specjalność może być zaliczona.

W  2011 r. rozpoczęto w  MNiSW prace nad projektem rozporządzenia w  sprawie określenia dziedzin nauki i  dziedzin sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych

Już trzy lata wcześniej środowisko naukowe podkreślało, że istniejący w naszym kraju podział na dziedziny nauki i przypisane im dyscypliny nie jest zsynchronizowany z tym, jaki funkcjonuje w Europie. Do tej pory w Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów wnioski w sprawie awansów naukowych z pedagogiki były rozpatrywane w Sekcji Nauk Humanistycznych i  Społecznych. Ministerstwo zamierzało jednak dokonać podziału dziedzin nauk, by osobno występowały nauki humanistyczne i nauki społeczne. 

Uważaliśmy wówczas, że przyjęcie przez resort nowego rozporządzenia anuluje uchwałę CK z dnia 24 października 2005 r. w sprawie określenia dziedzin nauki i  dziedzin sztuki oraz dyscyplin naukowych i  artystycznych. Tak też się stało. Rząd pozbawił CK prawa do ustalania, co jest dziedziną nauk, co jest dyscypliną, i jaka powinna obowiązywać w tym zakresie klasyfikacja.   

Do 2011 r. typologia dziedzin i dyscyplin naukowych nie zawierała nauk społecznych. Pedagogika należała do dziedzin nauk humanistycznych. Ja zaś uzyskałem tytuł naukowy profesora w 1999 r. w dziedzinie nauk humanistycznych, bo do niej należała wówczas pedagogika. 

Do października 2011 r. obowiązujący zbiór dyscyplin do dziedziny nauki humanistyczne wyglądał następująco: archeologia; bibliologia i informatologia; etnologia; filozofia; historia; historia sztuki; językoznawstwo; kulturoznawstwo; literaturoznawstwo; nauki o polityce; nauki o poznaniu i komunikacji społecznej; nauki o sztuce; nauki o zarządzaniu; pedagogika; psychologia; religioznawstwo; socjologia

Tym samym każdy, kto uzyskał do 2011 r. tytuł profesora z powyższych dyscyplin, ma w swojej nominacji dziedzinę nauk humanistycznych, ale w trybie administracyjnym został niejako "pozbawiony" powyższej afiliacji 

W dn. 8 sierpnia 2011 r., kiedy wszyscy opalali się na słońcu, minister B. Kudrycka podpisała Rozporządzenie w sprawie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych (Dz.U. nr 179, poz. 1065). Powołano wówczas do życia nową dziedzinę nauk - dziedzinę nauk społecznych, w której zostało sklasyfikowanych dziewięć dyscyplin naukowych

■ nauki o bezpieczeństwie, 

■ nauki o obronności, 

■ nauki o mediach, 

■ nauki o polityce, 

■ nauki o polityce publicznej, 

■ nauki o poznaniu i komunikacji społecznej, 

■ pedagogika, 

■ psychologia, 

■ socjologia.

Teraz uczestniczka seminarium podoktorskiego już będzie wiedziała, że do składu jej komisji może być powołany jako członek, sekretarz czy recenzent profesor tytularny, który będzie miał odnotowane w swojej biografii, że tytuł naukowy uzyskał w dziedzinie nauk humanistycznych. Mimo protestów np. Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN minister B. Kudrycka nie chciała przywrócić pedagogiki, jak i powyższych dyscyplin do nauk humanistycznych, ani też nie wyrażała zgody - jak to urzędnik - na powołanie do życia dziedziny nauk humanistyczno-społecznych.  

Tak oto zostałem profesorem nauk społecznych mimo uzyskania nominacji w dziedzinie nauk humanistycznych. Nie tylko zresztą mnie to dotyczyło, ale setek profesorów powyższych dziewięciu dyscyplin naukowych. Byli humanistyczni, a w trybie administracyjnego przeklasyfikowania stali się - społeczni.   

Warto zarazem pamiętać, że w przypadku wniosków o nadanie stopnia czy tytułu naukowego powołuje się (w różnym trybie) recenzentów, którzy są ekspertami w danej dyscyplinie naukowej lub w dziedzinie i dyscyplinie nauk pogranicza. W pedagogice często korzystamy z ekspertyz socjologów, psychologów, ale i historyków, językoznawców czy profesorów nauk o kulturze fizycznej. Jest to zgodne z prawem. 


02 lutego 2021

Przewodniczący komisji habilitacyjnej wobec regulacji wewnątrzuczelnianych



Otrzymałem od powołanego przez organ uczelni sekretarza komisji habilitacyjnej list z następującymi wątpliwościami: 

zgodnie z uchwałą Rady Naukowej Dyscypliny Pedagogika Uniwersytetu ... przypadł mi w udziale zaszczyt sekretarzowania komisji habilitacyjnej dra ... . W związku z tym zwracam się do Pana jako Przewodniczącego z zapytaniem o szczególne oczekiwania wobec mnie i ewentualne wskazówki. Oczywiście zapoznam się szczegółowo z procedurą, ale funkcję tę będę pełnić po raz pierwszy, a procedura jest nowa.

 O tym, jak przebiega tworzenie składu członkowskiego komisji habilitacyjnej pisałem wczoraj. Jak odpowiedziałem na pierwszy list? 

Szanowny Profesorze, czekamy do 8 tygodni (z wyłączeniem świąt i dni wolnych od pracy) na przesłanie przez 4 recenzentów treści recenzji osiągnięć naukowych habilitantki/a. Jak przyjmie je dziekan Wydziału (bo w tej uczelni to dziekan zawiera umowy o dzieło, w innej być może przewodniczący rady dyscypliny naukowej czy dyrektor instytutu), to trzeba każdą z recenzji zamieścić w Biuletynie Informacji Publicznej tej uczelni oraz skierować ją do wszystkich członków komisji habilitacyjnej. 

Dysponując czterema recenzjami możemy uzgodnić z wszystkimi członkami komisji termin jej posiedzenia. Należy przy tym zapoznać się z regulacjami własnego uniwersytetu, bo one określają szczegółowo tryb naszej dalszej współpracy. 

Z chwilą otrzymania przez członków komisji habilitacyjnej dokumentacji wniosku wraz z publikacjami (mogą być zapisane elektronicznie), zaczyna się liczyć czas 8 tygodniu pracy recenzentów. Pozostali członkowie komisji także zapoznają się w tym czasie z dokumentacją, by przygotować własną opinię. 

Ustawa to określa: 

Art. 221.8. Recenzenci, w terminie 8 tygodni od dnia doręczenia im wniosku, oceniają, czy osiągnięcia naukowe osoby ubiegającej się o stopień doktora habilitowanego odpowiadają wymaganiom określonym w art. 219 ust. 1 pkt 2, i przygotowują recenzje.

(...)  

W terminie 6 tygodni od dnia otrzymania wszystkich recenzji komisja musi przekazać podmiotowi habilitującemu swoją uchwałę, tym samym zobowiązana jest do odbycia posiedzenia wraz z przypisanym do niego kolokwium habilitacyjnym. 

Art.. 221.11. Komisja habilitacyjna w terminie 6 tygodni od dnia otrzymania recenzji przekazuje podmiotowi habilitującemu uchwałę, o której mowa w ust. 10, wraz z uzasadnieniem i dokumentacją postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego.

Częścią posiedzenia habilitacyjnego jest  obowiązkowe dla pedagogów (habilitantów z wszystkich dyscyplin nauk humanistycznych, społecznych i teologicznych) kolokwium habilitacyjne . Pisałem o tym w blogu.  

Po przekazaniu uchwały wraz z jej uzasadnieniem komisja habilitacyjna kończy swoją pracę. jej członkowie mogą być zaproszeni na posiedzenie organu uprawnionego do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego. Nie mają jednak prawa do udziału w głosowaniu. Mogą natomiast zabrać głos w dyskusji nad danym wnioskiem i/czy odpowiedzieć na pytania członków danego organu celem wyjaśnienia niektórych kwestii.

O tym, w jakim trybie, formie i na jakich zasadach upoważniony  organ będzie obradował i podejmował decyzję w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego, dowiemy się z przyjętych przez senat uczelni szczegółowych zasad, które są dostępne publicznie na portalu każdej uczelni. Mogą się różnić. Warto zatem je poznać, zanim dokona się wyboru podmiotu mającego przeprowadzić postępowanie w powyższej sprawie.   

   

 

 

01 lutego 2021

Proces konstruowania składu komisji habilitacyjnej

 



Dzisiaj piszę o tym, jak dochodzi do powołania profesorów tytularnych czy uczelnianych do składu komisji habilitacyjnej. Określa to  USTAWA z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce  (Dz.U. poz. 1668) ortaz Statut Rady Doskonałości Naukowej. 

Już w preambule do ustawy zawarte jest niezwykle ważne przesłanie/zobowiązanie dla uczonych: 

– każdy uczony ponosi odpowiedzialność za jakość i rzetelność prowadzonych badań oraz za wychowanie młodego pokolenia.

Powinniśmy to wziąć pod uwagę, że aktywność członka komisji habilitacyjnej ma nie tylko wymiar korporacyjny z racji przyczyniania się do awansowania nauczycieli akademickich w ramach dyscypliny naukowej, ale także ma charakter edukacyjny ze względu na postrzeganie tego procesu przez młode pokolenie. Możemy bowiem je wzmacniać, zobowiązywać do jak najwyższej jakości własnej pracy naukowo-badawczej i dydaktycznej własną postawą w tym procesie, ale też demoralizować adeptów nauki świadcząc niegodną postawą i nierzetelnością ocen patologię niszczącą własną dyscyplinę.     

Zacznę swoją analizę od spraw proceduralnych: 

Najpierw musi zostać skierowany do Rady Doskonałości Naukowej wniosek osoby ze stopniem doktora nauk o wszczęcie postępowania habilitacyjnego. Zgodnie z w/w Ustawą: 

Art. 221. 1. RDN dokonuje oceny formalnej wniosku oraz przekazuje go podmiotowi habilitującemu w terminie 4 tygodni od dnia jego otrzymania. 

Habilitant bowiem wskazuje w swoim wniosku podmiot, czyli uczelnię lub instytut naukowy, w której miałoby być prowadzone postępowanie habilitacyjne.  

Art. 221. 2. W terminie 4 tygodni od dnia otrzymania wniosku przez podmiot habilitujący może on nie wyrazić zgody na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego i zwrócić wniosek do RDN. 

Ów podmiot nie musi się z tego tłumaczyć. Odmawia przyjęcia wniosku informując o tym RDN stosowną uchwałą swojej rady dyscypliny naukowej/senatu/rady instytutu naukowego. 

Art. 221. 3. W przypadku niewyrażenia zgody, RDN niezwłocznie wyznacza inny podmiot habilitujący i przekazuje wniosek temu podmiotowi. Przepisu ust. 2 nie stosuje się. 

Innymi słowy, wskazany uchwałą RDN inny podmiot nie ma wyjścia. Musi przyjąć ów wniosek do procedowania. Zarazem jest on informowany uchwałą RDN  w następującej kwestii: 

Art. 221.4. W terminie 12 tygodni od dnia otrzymania wniosku RDN wyznacza 4 członków komisji habilitacyjnej, w tym przewodniczącego i 3 recenzentów, spośród osób posiadających stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora oraz aktualny dorobek naukowy lub artystyczny i uznaną renomę, w tym międzynarodową, niebędących pracownikami podmiotu habilitującego ani uczelni, instytutu PAN, instytutu badawczego albo instytutu międzynarodowego, których pracownikiem jest osoba ubiegająca się o stopień doktora habilitowanego.

Przewodniczącego komisji habilitacyjnej powołuje w wyniku analizy i podjętej uchwały Prezydium RDN na podstawie opinii - w przypadku pedagogiki - Zespołu Nauk Społecznych. Odrębną analizą i uchwałą objęty jest w tym Zespole rekomendowany zbiór 9 kandydatów do roli recenzentów dla okreśłonego wniosku habilitacyjnego. W wyniku losowania, które ma miejsce w kilka tygodni później od obrad Zespołu, podejmowana jest przez Prezydium RDN uchwała o powołaniu 3 recenzentów do danego wniosku oraz zatwierdzeniu przewodniczącego komisji.    

To jednak nie kończy procedury stanowienia składu komisji habilitacyjnej, gdyż ta musi liczyć 7 osób. O tym, kto będzie czwartym recenzentem, sekretarzem  i członkiem komisji, decyduje po analizie merytorycznej i z uwzględnieniem możliwego konfliktu interesów organ podmiotu prowadzącego to postępowanie. 

Art. 221.5. Podmiot habilitujący, w terminie 6 tygodni od dnia otrzymania informacji o członkach komisji habilitacyjnej wyznaczonych przez RDN, powołuje komisję habilitacyjną. . 

Proszę na to zwrócić uwagę. W poprzednich regulacjach prawnych komisję habilitacyjną powoływała Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów. Od 1.10.2019 r. komisję habilitacyjną powołuje podmiot mający prowadzić to postępowanie. 

Art. 221.5  Komisja składa się z: 

1) 4 członków wyznaczonych przez RDN; 

2) 2 członków posiadających stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora, zatrudnionych w podmiocie habilitującym, w tym sekretarza; 

3) recenzenta posiadającego stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora oraz aktualny dorobek naukowy lub artystyczny i uznaną renomę, w tym międzynarodową, niebędącego pracownikiem podmiotu habilitującego. 

To podmiot habilitujący, a nie RDN, powiadamia siedmiu członków o ich powołaniu do komisji habilitacyjnej, załączając do tego dokumentację habilitanta, umowę o dzieło oraz tryb i warunki pracy komisji okreśłone stosownym zarządzeniem władz uczelni, w której uczeni będą rozstrzygać o jakości wniosku w sprawie o nadanie stopnia doktora habilitowanego. 

 




31 stycznia 2021

Po co minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek chce powołać istniejącą już dyscyplinę naukową?




Po co minister Przemysław Czarnek ogłosił  na konferencji naukowej na KUL-u konieczność powołania nowej dyscypliny naukowej - nauki o rodzinie?  Z dumą ogłosiły tę wieść Wiadomości TVP1 w swoim głównym wydaniu, dzięki czemu można było pokazać troskę władzy o rodzinę, której ponoć nie szanuje opozycyjna wobec niej część polskiego społeczeństwa.  

Cytuję za jednym z portali internetowych: 

Nauka o rodzinie - to właśnie powstanie tej dyscypliny naukowej ogłosił w sobotę Przemysław Czarnek. - Zadaniem uniwersytetów jest wychowanie człowieka, a można to osiągnąć tylko poprzez szukanie prawdy. Dopiero wtedy, kiedy uczelnia będzie budzić pragnienie prawdy, a ludzie będą zdobywać światopogląd, nauczyciele mają możność osiągnąć satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku - mówił w Lublinie Przemysław Czarnek, cytowany przez "Radio Maryja". - Nigdy i nigdzie, gdzie prawda nie jest centralnym punktem, do którego się zmierza przy uprawianiu nauki, tego efektu i celu satysfakcji profesorowie nie mogą osiągnąć. Nauka jest poszukiwaniem prawdy - dodał szef resortu nauki. 

Przypominam zatem, że w  2011 r. rozpoczęto w  MNiSW prace nad projektem rozporządzenia w  sprawie określenia dziedzin nauki i  dziedzin sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych. Trzy lata wcześniej środowisko naukowe podkreślało, że istniejący w naszym kraju podział na dziedziny nauki i przypisane im dyscypliny nie jest zsynchronizowany z tym, jaki funkcjonują one w Europie.

 Do października 2011 r. obowiązywał następując przydział dyscyplin naukowych do dziedziny nauk humanistycznych: archeologia; bibliologia i informatologia; etnologia; filozofia; historia; historia sztuki; językoznawstwo; kulturoznawstwo; literaturoznawstwo; nauki o polityce; nauki o poznaniu i komunikacji społecznej; nauki o sztuce; nauki o zarządzaniu; pedagogika; psychologia; religioznawstwo; socjologia. W 2011 r. dopisano do tej klasyfikacji nauki społeczne. 

Przeprowadzona w 2011 r. reforma szkolnictwa wyższego zagwarantowała minister tego resortu prawo do rozstrzygania o tym, co jest dyscypliną naukową oraz w jakim powinna ona znaleźć się obszarze i dziedzinie nauk. Minister Barbara Kudrycka skorzystała zatem z tego przywileju i w trybie rozporządzenia z dn. 8 sierpnia 2011 r. ustanowiła „nauki o rodzinie” nową dyscypliną naukową lokując ją w obszarze i dziedzinie nauk humanistycznych (Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych, Dz.U. nr 179, poz. 1065). 

Było to o tyle zasadne, że dyscyplina ta rozwijana jest na wielu wydziałach teologicznych, a nauki teologiczne należą do obszaru nauk humanistycznych. W opisie prawnym zachowano bliskie sąsiedztwo tej dyscypliny z teologią, a przez to i z filozofią. Centralna Komisja powołała specjalny zespół, którego zadaniem było opracowanie podstawowych założeń dla zainteresowanych jednostek organizacyjnych uczelni akademickich uzyskiwaniem prawa do nadawania stopni naukowych m.in. w „naukach o rodzinie”. Miałem przyjemność przewodniczyć pracom nad tą dyscypliną naukową wraz z wybitnym socjologiem prof. Edmundem Wunkiem-Lipińskim. Wynik naszej pracy miał pomóc w najbliższych latach w rozwoju tej nauki we współpracy z pedagogiką społeczna, psychologią rodziny i socjologią rodziny.

Istotne okazało się w toku tych prac to, że filozofia i teologia wypracowują podstawy antropologiczne, które są ważną przesłanką dla „nauk o rodzinie”. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nastąpił pokaźny przyrost w dorobku naukowym osób, które przedmiotem swoich badań uczyniły małżeństwo i rodzinę. W konstruowanie założeń metodologicznych nowej dyscypliny naukowej największy wkład wnieśli profesorowie: ks. Mieczysław Ozorowski, ks. Bronisław Mierzwiński i Eugeniusz Sakowicz (UKSW), ks. Antoni Bartoszek (Uniwersytet Śląski), Urszula Dudziak i Dorota Kornas-Biela (KUL), Piotr Morciniec (Uniwersytet Opolski), ks. Henryk Wejman (Uniwersytet Szczeciński), ks. Józef Stala (Sekcja w Tarnowie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie) i Małgorzata Stopikowska (Ateneum– Szkoła Wyższa w Gdańsku).

      Przedmiotem badań „nauk o rodzinie” jest życie małżeńsko-rodzinne w szerokim tego słowa znaczeniu. Termin „rodzina" posiada wiele różnych znaczeń ścisłych i analogicznych. Różne nauki tworzą własne definicje tej rzeczywistości. Zawsze jednak mamy do czynienia z zespołem osób powiązanych ze sobą relacjami małżeństwa, rodzicielstwa czy adopcji, tworzących określoną strukturę władzy, posiadania i autorytetu. Każda rodzina jest częścią większej „rodziny": klanu, społeczeństwa, państwa, ludzkości. Społeczności wyższego rzędu powinny otaczać szczególną troską swoja najmniejszą i podstawową komórkę, czyli rodzinę. Zdrowa i silna rodzina przyczynia się jak nikt inny do przeobrażania świata, do jego postępu cywilizacyjnego oraz do jego humanizacji.

Przedmiotem badań tej dyscypliny naukowej jest zatem rodzina jako naturalne i niezastąpione środowisko życia człowieka, w którym osoba ludzka rodzi się i wzrasta oraz kształtuje swoją osobowość w procesie socjalizacji, wychowania i samowychowania. Rodzina jest również miejscem kształtowania podstawowych postaw człowieka, które pozwalają mu wejść i twórczo uczestniczyć w życiu społeczeństwa. Pośredniczy ona w relacjach między jednostką a społeczeństwem w zakresie przekazywania i urzeczywistniania wartości intelektualnych, estetycznych, społecznych, kulturowych, moralnych i religijnych. 

Można uznać, iż od wczesnego dzieciństwa w rodzinie każdy człowiek kształtuje obraz siebie, innych ludzi, społeczeństwa i świata. Stanowi to fundament życia psychicznego i duchowego, które wpływa na funkcjonowanie człowieka w relacjach interpersonalnych, w małżeństwie, rodzinie, grupach i szerszych kręgach społecznych. Rodzina jest zbudowana na fundamencie wspólnoty życia i miłości. To temu środowisku zawdzięcza się poniekąd sam fakt bycia człowiekiem.

Nauki o rodzinie posiadają charakter interdyscyplinarny. O małżeństwie i rodzinie, ze względu na ich głębię i złożoność, nie sposób rozprawiać tylko w kategoriach antropologicznych, przyrodniczych, filozoficznych, teologicznych, biologicznych, psychologicznych, socjologicznych, prawnych czy ekonomicznych. Przykładem tych wysiłków jest wykaz niektórych słowników, leksykonów, bibliografii, publikacji kongresowych itp. Bogactwo strukturalne małżeństwa i rodziny sprawiają, że nie można o nich mówić w świetle jednej dyscypliny. Niekwestionowaną sprawą jest paradygmat interdyscyplinarności i integralności podejścia do przedmiotu badań z konsekwentnym oparciem na fundamencie antropologicznym.

"Nauki o rodzinie” zostały wyodrębnione jako dyscyplina w obszarze i dziedzinie nauk humanistycznych. Wspólnota rodzinna jest zasadniczo niezastępowalna i niezbędna do rozwoju człowieka, jako wspólnota pierwotna i uprzednia wobec wszystkich innych. Ze swej istoty jest ona nastawiona na dobro tworzących ją osób. Rodzina posiada własne cele, prawa i obowiązki, których społeczeństwo nie może zmieniać, ograniczać czy przejmować. 

Rodzina nie jest bowiem mandatariuszem społeczeństwa ani jego organem, lecz prawzorem wszelkiej społeczności. Dlatego społeczeństwo powinno bronić stosownej autonomii rodziny tak, aby mogła swobodnie funkcjonować i wypełniać godziwie swoje zadania, szczególnie te związane z przekazywaniem życia, jego ochroną i rozwojem. Współcześnie rodzina nie jest społecznością samowystarczalną. Wymaga ona opieki i wsparcia ze strony innych instytucji i organizacji, samorządów, polityków i świata nauki. W tym względzie nauki o rodzinie mogą być odpowiednim narzędziem i pomostem tak, aby można było podjąć skuteczne działania na rzecz promocji rodziny oraz jej obrony przed zagrożeniami i dysfunkcją. 

Wydawałoby się, że dyscypliny naukowe są najstabilniejszym komponentem rozwoju nauki w odróżnieniu od dziedzin nauki czy wprowadzonych przez ministrów obszarów nauk. Obszary nauk na szczęście zostały usunięte po 7 latach ich istnienia. Spory trwały i trwać będą co do tego, czy dana dyscyplina naukowa jest bardziej humanistyczna, czy społeczna, gdyż granice między dziedzinami nauki ustanowione przez przedstawicieli władzy państwowej nijak się mają do przedmiotu badań dyscyplin, które znalazły się w tych granicach lub poza nimi. Celem polityki naukowej w tym zakresie powinno być łączenie, integrowanie, a nie szatkowanie dyscyplin naukowych. 

Wraz z reformą Gowina w 2018 r. zniknęła nmazwa dyscypliny - nauki o rodzinie,  ale mogą one rozwijać się nadal w ramach albo nauk humanistycznych, teologicznych albo społecznych. To, że nie są wymienione z nazwy jest takim samym absurdem, jak upominanie się o ich powołanie do życia. Studia i badania naukowe nad rodziną są prowadzone w Polsce i na świecie od kilkudziesięciu lat, o czym świadczy historia Instytutu Studiów nad Rodziną w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, który swymi korzeniami sięga roku 1975

W Polsce było wiele jednostek akademickich prowadzących kształcenie na kierunku nauki o rodzinie (w tym w następujących uniwersytetach: Instytut Studiów nad Ro­dziną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytut Nauk o Rodzinie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Wydział Nauk Społecznych Papieskiej Akademii Teologicznej, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego, Wydział Teologiczny Uniwersy­tetu Warmińsko-Mazurskiego, nowo powstałym Uniwersytecie JP 2 w Krakowie) i w wyższych szkołach niepublicznych (Wy­dział Nauk o Rodzinie Krakowskiej Szkoły Wyższej), które posiadają już wielu absolwentów, w części pragnących pogłębiać wiedzę z zakresu „nauk o rodzinie” na poziomie studiów doktoranckich. Być może pojawiły się w czasie minionych lat nowe jednostki kształcące i prowadzące badania w tej dyscyplinie. 

Tabela 1. Specjalizacje w „naukach o rodzinie” ze względu na obszar wiedzy lub dyscypliny oraz w powiązaniu z innymi dyscyplinami nauk lub podejściem metodologicznym

Specjalizacja

Powiązania z innymi dyscyplinami

lub podejściem metodologicznym

- Filozofia i teologia małżeństwa i rodziny

Filozofia

Teologia

- Antropologii rodziny

Antropologia filozoficzna

Antropologia kultury

- Psychologia małżeństwa i rodziny

Psychiatria

- Duszpasterstwo i profilaktyka dysfunkcji rodzin

Teologia

- Biomedyczne uwarunkowania rozwoju człowieka w rodzinie

Nauki medyczne, w tym nauki o zdrowiu

Etyka

- Społeczno-prawne podstawy małżeństwa i rodziny. Polityka państwa wobec rodziny.

Nauki o prawie i administracji

Polityka społeczna

Nauki o polityce publicznej

Socjologia

Nauki o zarządzaniu

Nauki o polityce

Pedagogiczne aspekty socjalizacji i wychowania w rodzinie. Analiza historyczna wychowania w rodzinie. Teoretyczne podstawy wychowania i opieki w rodzinie. Współdziałanie rodziny z innymi środowiskami wychowawczymi. Pedagogika prenatalna.

Metodologia badań nauk społecznych i humanistycznych

Historia

Psychologia prenatalna

 

Badania nad rodziną w zakresie bioetyki i etyki społecznej

Teologia

 

Socjologia rodziny i małżeństwa

Pedagogika

Pozamedyczna opieka paliatywno-geriatryczna lub geriatryczna

Andragogika i gerontologia

Nauki medyczne

 

Metodologia nauk o rodzinie jest, jak każdej nauki, dość skomplikowana. Trudności te wynikają z różnorodności zagadnień nauk o rodzinie. Zagadnienia naukowego opisu i analizy małżeństwa i rodziny oraz wartości, cele i normy życia małżeńskiego wpływają modyfikująco na wybór określonych metod i technik badawczych. Ponadto metodyka nauk o rodzinie, która z natury swojej bada prawdę teoretyczną i praktyczną związaną z życiem małżeńsko-rodzinnym, może uwzględniać trójstopniową metodę badawczą: widzieć, oceniać, działać. 

Oznacza to, że w punkcie wyjścia dokonuje opisu małżeństwa i rodziny w sensie fenomenologicznym językiem nauk pokrewnych utrzymanych w relacji interdyscyplinarności. Warto jednak konsekwentnie budować „nauki o rodzinie” na specyfice przedmiotu badań i trzech powyższych wyznacznikach - antropologicznym, interdyscyplinarnym i  integralnym bez metodologicznego narzucania im podejścia pedagogicznego lub pastoralnego.

Najstarszą jednostką jest wspomniany Wydział Studiów nad Rodziną UKSW, prowadzący kształcenie od 1975 roku. Posiada on największy "dorobek" w tym zakresie. Na Uniwersytecie Szczecińskim (Wydział Teologiczny) prowadzi się „nauki o rodzinie” na I stopniu kształcenia, a minimum kadrowe stanową przedstawiciele teologii duchowości, prawa kanonicznego i teologii fundamentalnej. Niewiele lepsza jest sytuacja w kilku innych uczelniach.  Po co zatem ogłaszać nową dyscyplinę, która istnieje i rozwija się w naszym kraju? Czy dlatego, że są w nazwie nauki socjologiczne, a nie ma w wykazie resortu socjologii, minister zażąda utworzenia tej dyscypliny jako nowej?  



Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego wydaje serię publikacji poświęconą naukom o rodzinie pod wspólnym tytułem - WYCHOWANIE W RODZINIE. W Szkice Familiologiczne. Rocznik naukowy (Piotrków Trybunalski 2014 nr 10 jest szczegółowo opisana przeze mnie nowa od 2011 r. dyscyplina naukowa - nauki o rodzinie.    


30 stycznia 2021

Czytajmy komentarze do ustawy "Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce"

 




Trzeba o tym pisać często, by dotarło do jak najszerszego grona profesorów, członków senatów, rady dyscyplin naukowych czy instytutów odpowiedzialnych za prowadzenie postępowań o nadanie stopnia doktora habilitowanego, że istnieją pomocne w naszej pracy komentarze do prawa o szkolnictwie wyższym i nauce.  

 Niektórzy sekretarze komisji są zaskoczeni, nie wiedzą, co mają czynić, na co zwrócić uwagę.  Nie znają tez dobrze nowej procedury powoływani przewodniczący komisji habilitacyjnych i recenzenci. Tymczasem wiele kwestii administracyjno-prawnych uległo poważnej zmianie. Nie możemy niczego zaniedbać, gdyż niezadowoleni z wyniku habilitanci będą często i gęsto korzystać z porad kancelarii adwokackich, które chętnie na tym zarobią, by przygotować odwołanie - najpierw do Rady Doskonałości Naukowej. 

Jak i tu będzie niekorzystny dla habilitanta "wyrok", to zapewne będzie skarżyć uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.  Dobrze, że wzrosła świadomość prawnych możliwości odwoływania się od uchwał. Źle, że nie idzie wraz z tym wyższa świadomość metodologiczna, lepsza wiedza, mądrość niektórych habilitantów. Braku kompetencji,  niewiedzy, popełnianych  błędów nie da się ukryć. W nauce są dość łatwe do wychwycenia.  

Błędy administracyjne, proceduralne zawsze się zdarzały i będą zdarzać, bo naukowcy w swej większości nie są wykształceni w prawie administracyjnym, a nawet cywilnym czy karnym. Nie muszą być kompetentni w tym zakresie, ale ich przełożeni, rektorzy, dziekani, przewodniczący podmiotów prowadzących postępowania awansowe już powinni mieć nieco większą wiedzę administracyjno-prawną, by nie naruszać obowiązujących procedur.        

Wszyscy musimy, czy tego chcemy, czy nie, poznawać i rozumieć istotę obowiązujących w środowisku akademickim regulacji, norm prawnych. Całe szczęście, że wnioski o nadanie stopnia naukowego są oceniane merytorycznie w swej zasadniczej części przez profesorów, natomiast od strony proceduralne przez odpowiednie sądy. Sposób podejmowanych uchwał musi być zgodny z ustawą "Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce" oraz z kodeksem postępowania administracyjnego. 

Dlatego zachęcam kierowników jednostek do posiadania w swoich zasobach ustaw i opublikowanych komentarzy profesorów prawa.



Komentarze nie stanowią prawa, ale pozwalają nam zrozumieć jego istotę i ducha, zrozumieć intencje ustawodawcy. Do powyższej ustawy mamy aż dwa odrębne w swojej wykładni interpretacyjnej dzieła wybitnych profesorów nauk prawnych, uczonych także z innych dziedzin nauk, którzy mają doświadczenie w zarządzaniu uczelniami czy w sferze polityki szkolnictwa wyższego.  

Pierwszy Komentarz wydał po dziesięciu miesiącach pracy zespół autorów pod redakcją naukową Jerzego Woźnickiego, w skład którego weszli nie tylko uczeni reprezentujący nauki prawne, ale także nauki  ekonomiczne, społeczne, ścisłe, przyrodnicze i techniczne. Wszyscy członkowie zespołu dokonywali przez lata tzw. obserwacji uczestniczącej w różnych gremiach o charakterze eksperckim w sprawach szkolnictwa wyższego i nauki, zarówno w uczelni, jak i na poziomie całego systemu  (Woźnicki, 2019, s. 38). Autorzy Komentarzy liczących 1268 stron współpracowali z Komisją ds. Strategicznych Problemów Szkolnictwa Wyższego (dalej KSPSW), która była powołana przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Mogli spożytkować toczące się w całym kraju dyskusje nad przygotowywaną przez resort pod kierunkiem ministra Jarosława Gowina „Konstytucją dla Nauki”.

Drugi Komentarz został przygotowany przez profesorów nauk prawnych, a zarazem autorów komentarzy do poprzednich ustaw – Huberta Izdebskiego i Jana Michała Zielińskiego (2019). Profesor H. Izdebski jako były sekretarz Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów także kierował zespołem ekspertów, którzy uzyskali grant MNiSW na przygotowanie ekspertyzy dla nowego rządu dotyczącej koniecznych reform w szkolnictwie wyższym i nauce. W odróżnieniu od pierwszego zespołu, który pracował nad komentarzem do ustawy w niekonwencjonalnym składzie, tak ten przygotowywał projekt  nowej reformy i wydał interpretację ustawowych regulacji prawnych w wymiarze stricte profesjonalnym.

Jest jeszcze znakomita analiza prof. Krzysztofa Barana dotycząca praw nauczycieli akademickich w związku m.in. z sytuacją ich własnego rozwoju naukowego lub jego braku czy słabości.  Warto czytać nie tylko wtedy, kiedy dzieje się coś niepokojącego. Jeśli mamy jakieś wątpliwości, to korzystajmy z pomocy uczelnianego biura czy zespołu prawników, by uniknąć możliwych procesów m.in. w WSA.