18 lutego 2019
Wznosząca się fala wniosków awansowych w nauce
Każda zmiana ustawowa, także w szkolnictwie wyższym, niesie z sobą niepokój, poczucie niepewności, wątpliwości, jak będą przebiegać procesy, które zostały ujęte w prawie. Jestem zwolennikiem tej reformy w sferze nauki, bo rzeczywiście uniwersytety, akademie i politechniki stały się w naszym kraju głownie szkołami zawodowymi mającymi kształcić setki tysięcy młodzieży opuszczającej każdego roku mury szkół ponadgimnazjalnych, a w tym roku także ponadpodstawowych. Dzięki temu zatrudniano na stanowiskach naukowo-dydaktycznych osoby, które nie posiadając kwalifikacji badawczych jedynie pasożytowały na uczelni pozorując pracę badawczą.
Zbliża się kolejna faza oceny parametrycznej, tym razem w ramach dyscyplin, a nie jednostek naukowych. Jak już sygnalizowałem, władze niektórych uniwersytetów przenosiły nawet kilkuset naukowców na stanowiska dydaktyczne, wykładowców, by uniknąć osądu o fatalnym stanie osiągnięć naukowych. Chcąc ratować obecną kategorię lub uzyskać wyższą postanowiły przeprowadzać nawet transfery twórczych pracowników naukowych z innych uczelni, byle tylko wzmocnić własną dyscyplinę. Za kolejne dwa lata nastąpi bowiem ostateczne rozstrzygnięcie, czy król jest nagi, czy jednak odziany.
Dotychczasowa kontrola jakości kształcenia, jaką prowadzi Polska Komisja Akredytacyjna, została częściowo opanowana przez podmioty mało zainteresowane rzeczywistą wartością edukacji akademickiej. Bardziej skupiano się na procedurach, normach, standardach, aniżeli autonomii uczelni, która powinna zapewniać oryginalność rozwiązań dydaktycznych. Brnięcie w tym kierunku okazało się błędem, który jest pochodną w tej sytuacji braku wielostronnych i niepodatnych na czyjeś interesy kwalifikacji kadr akredytujących. Nie o tym jednak dzisiaj piszę.
Podejmuję kwestię jakości wniosków habilitacyjnych i o tytuł naukowy profesora, gdyż to one niepotrzebnie - moim zdaniem - budzą napięcie i przyspieszanie głównie prac wydawniczych, by można było zdążyć do końca kwietnia tego roku. Habilitanci są w korzystniejszej sytuacji, gdyż oni mogą złożyć wniosek do Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów do 30 kwietnia, żeby mieć gwarancje wszczęcia postępowania w obecnie jeszcze obowiązującej procedurze prawnej.
W nieco trudniejszej sytuacji są samodzielni pracownicy naukowi, którzy chcieliby złożyć wniosek o wszczęcie postępowania na tytuł naukowy profesora. O tym bowiem nie decyduje CK, ale rada jednostki naukowej, która dysponuje odpowiednim uprawnieniem. Ta zaś musi powołać zespół do oceny zasadności wniosku i rekomendować radzie jednostki 10 potencjalnych recenzentów. Tym samym powinno to nastąpić najpóźniej w marcu, by jeszcze kwietniowe posiedzenie rady jednostki mogło podjąć uchwałę o wszczęciu postępowania lub jego odmowie.
Jeśli będzie odmowa, to kandydatowi do tytułu naukowego przysługuje prawo odwołania do Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów, a ta może je przyjąć lub odrzucić. W przypadku przyjęcia odwołania może tez przenieść postępowanie do innej jednostki. Tak więc nie wszystko jest stracone. Wiemy, że nie zawsze o losach wniosku decyduje jego merytoryczna wartość. Bywa, że w grę wchodzą ukryte konflikty wartości, osób czy przedmiotowe. Wówczas organ odwoławczy staje po stronie ewidentnie krzywdzonej osoby.
Apeluję zatem o to, by nie gonić przysłowiową piętkę i jednak doprowadzić własne projekty badawcze do końca, rzetelnie je opisać i opublikować wyniki badań, aniżeli poddawać się na chybcika ocenie, której dokonują eksperci w ramach danej problematyki badawczej. Chyba nie warto zapisywać w świadomości społecznej niekompletnych tez, uzasadnień, błędnych konceptualizacji czy interpretacji wyników tylko po to, by zdążyć.
Od 1 października będą wznowione możliwości ubiegania się o stopień naukowy doktora habilitowanego czy o tytuł naukowy profesora. Doprawdy, nie ma się czego obawiać, jeśli dysponujemy odpowiednimi osiągnięciami naukowymi. Zmiany nie są istotne. Wprost odwrotnie, w przypadku habilitacji, która nie jest przecież już obowiązkowa , habilitant będzie miał szansę na odniesienie się do ewentualnych uwag, niejasności czy nieporozumień, jeśli takowe powstaną w toku oceniania jego/jej dorobku naukowego.
Zachowana jest transparentność postępowań awansowych. Ba, doktoranci uzyskują po raz pierwszy ustawowe prawo do zmiany promotora na ich wniosek. Zbyt wiele jest w ostatnich latach sytuacji, kiedy to doktoranci byli skazywani na promotorów, którzy albo byli niekompetentni, albo nie mieli dla nich w ogóle czasu, albo ... oczekiwali szczególnych darów wdzięczności. Oby to się wreszcie skończyło.
17 lutego 2019
EDUKACJA: POLITYKA I EMPATIA — spotkania w Biennale Warszawa
Zainteresowanych relacjami między edukacją a polityką zachęcam do uczestniczenia w dn. 20 lutego 2019 r. o godz. 18.00 w spotkaniu dyskusyjnym w Warszawie w ramach programu "RePrezentacje. Nowa Edukacja." Miejscem obrad będzie: Biennale Warszawa, ul. Marszałkowska 34/50 (MA3450). Wstęp wolny.
Wykład w długłosie pt. Edukacja i polityka. Dlaczego ten związek jest pilnym w Polsce zadaniem? poprowadzą Maria Mendel i Tomasz Szkudlarek z Instytutu Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Jak zapowiadają prowadzący dyskusję na temat polityki i edukacji:
Sprzeciw wobec „upolityczniania edukacji” jest dość charakterystyczny dla klimatu debat nad stanem oświaty, zdominowanych przez pojmowanie jej jako inwestycji mającej zapewniać dzieciom dobrą przyszłość, czyli zawodową satysfakcję, prestiż i pieniądze. Zapominamy w ten sposób, że od swych początków edukacja – a zwłaszcza edukacja publiczna w jej modernistycznym wydaniu – jest projektem na wskroś politycznym; że obok celów związanych z kształtowaniem indywidualności jest ona ściśle związana z zadaniami kształtowania społeczeństw.
W naszym wystąpieniu wskażemy na genezę politycznego projektu edukacji publicznej (w tym na jego mityczne i religijne źródła) i na jego współczesne wersje. Zwrócimy także uwagę na wieloletnią bliskość projektów pedagogicznych i artystycznych interwencji w świat społeczny. „Ponadindywidualna organizacja społeczeństwa”, znana misja modernistów, w Polsce przed blisko stu laty realizowana przez artystów i zarazem działaczy społecznych oraz pedagogów (Kobro, Jarema, Strzemiński, Wiciński, in.), to jeden z przykładów rozumienia społeczeństwa jako zadania. Zadania głęboko edukacyjnego i politycznego, bo edukacja zorientowana na to, co społeczne, realizuje się w sferze publicznej, czyli w przestrzeni polityczności.
Dzisiaj, kiedy nie społeczeństwo, a naród i państwo stają się w naszym życiu publicznym dominującymi lejtmotywami, warto poświęcić chwilę na myśl o pedagogice publicznej, z założenia politycznej, bo aktywizującej obywatelską partycypację i zaangażowanej w kształtowanie przestrzeni bogatej w możliwości zawiązywania się tego, co społeczne i tego, co wspólne.
Natomiast w dn. 21 lutego br. o tej samej porze i w tym samym miejscu na temat empatii w projektowaniu dyskutować będą Michał Bachowski (ekonomista i design manager), Agata Kiedrowicz(projektantka, kuratorka, edukatorka) i Maciej Siuda (architekt), panel poprowadzi Bogna Świątkowska z Fundacji Bęc Zmiana.
"Dlaczego ćwiczenia z uważności są obowiązkowym elementem codzienności projektanta? Projektując świat powołujemy do życia nie tylko materię (budynki, obiekty, interakcje), ale także kreujemy sytuacje, rytuały, doświadczenia. Dotykamy sfery emocji, wspomnień i pragnień. By tworzyć świadomie i odpowiedzialnie, poziom empatii musi sięgać wysokich rejestrów. Empatia to współodczuwanie – z innymi ludźmi, ze światem i ze sobą samą / samym. Dzięki niej jesteśmy istotami społecznymi – tworzymy kody i rytuały, które poprzez cykliczne odtwarzanie zapewniają tożsamość i bezpieczeństwo. By zrozumieć świat i drugiego człowieka, najpierw trzeba poczuć.
Podczas panelu przyjrzymy się empatycznym praktykom projektantów i artystów. Podsumujemy także dotychczasowe efekty pracy badawczej i warsztatowej z udziałem dzieci i młodzieży, z którymi od kilku miesięcy pracują Agata Kiedrowicz i Maciej Siuda oraz edukatorki z Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski – Aleksandra Rajska i Iga Fijałkowska."
16 lutego 2019
LIST POPARCIA ŚRODOWISK AKADEMICKICH DLA POSTULATÓW NAUCZYCIELI I NAUCZYCIELEK
W związku z informacją medialną, że ministra edukacji Anna Zalewska zamierza uciec od odpowiedzialności za deformę edukacji do Parlamentu Europejskiego (ma tu zresztą wśród posłów PO takich samych destruktorów z lat 2007-2015), publikuję kolejną inicjatywę oddolną a zapoczątkoaną przez dr. M. Ratajczaka z IFiS PAN PETYCJĘ -, którą może podpisać zainteresowany tym i identyfikujący się z treścią petycji - przedstawiciel środowisk akademickich:
Uniwersytet solidarny ze szkołą!
My, niżej podpisani – studentki i studenci, doktorantki i doktoranci, pracownicy i pracownice uczelni wyższych, instytutów PAN oraz ośrodków badawczych – chcemy wyrazić swoje poparcie dla nauczycielskich związków zawodowych, które postulują podwyżkę płac nauczycieli i nauczycielek.
Sektor edukacji w Polsce jest poważnie niedofinansowany. Szczególnie dotkliwie odczuwają to pracownicy i pracownice szkolnictwa, nauczyciele i nauczycielki. Ich obecne zarobki radykalnie nie odpowiadają ilości wysiłku, jaki wkładają w wykonywanie swoich obowiązków. Obok nakładów fizycznych i emocjonalnych, których wymaga praca z dziećmi i młodzieżą, nauczyciele poświęcają wiele dodatkowych godzin na podnoszenie własnych kwalifikacji i rosnące obciążenia administracyjne, czemu nie towarzyszy wzrost płac.
Nasze poparcie dla walki o sprawiedliwe płace dla kadry pedagogicznej opieramy także na przekonaniu, że warunki pracy nauczycieli i nauczycielek są jednym z głównych elementów wpływających na jakość edukacji. To od nich zależy w kluczowym stopniu tak świadomość obywatelska, jak i zdolność przyswajania informacji i krytycznego myślenia uczniów i uczennic. Jest to szczególnie istotne w szybko zmieniającym się świecie, który wymaga ciągłego odnajdywania się w nowych sytuacjach. Przeciążona i nisko opłacana kadra pedagogiczna nie będzie w stanie zapewnić młodzieży najlepszych możliwości rozwoju.
Wiemy to bardzo dobrze: nasza praca - studiowanie, dydaktyka i prowadzenie badań - jest kontynuacją codziennego wysiłku setek tysięcy nauczycieli i nauczycielek. To w szkole przygotowuje się kolejne roczniki do podjęcia studiów i to przede wszystkim w szkole rozpowszechnia się efekty pracy naukowej. Wierzymy, że w naszym wspólnym interesie jest docenienie pracy osób biorących na swoje barki odpowiedzialność za wychowanie przyszłych pokoleń.
Dlatego też deklarujemy:
- Poparcie dla podnoszonego przez ZNP postulatu zwiększenia o 1000 zł kwoty bazowej określanej dla nauczycieli corocznie w ustawie budżetowej, stanowiącej podstawę do obliczenia stawek średniego wynagrodzenia nauczycieli.
- Poparcie dla decyzji o przygotowaniach do protestu i przeprowadzenia strajku w sytuacji, gdyby postulaty zwiększenia wynagrodzenia nie zostały spełnione.
- Gotowość do gestów solidarności w przypadku ogłoszenia strajku, takich jak: przedstawianie uchwał o poparciu protestów w instytucjach, w których pracujemy, przeprowadzanie dyskusji o warunkach pracy i systemie edukacji w Polsce w trakcie zajęć i seminariów, zawieszenie naszej pracy i organizacja wieców na kampusach
– jesteśmy gotowi i gotowe wspierać protest tak długo, aż żądania pracowników i pracownic polskich szkół zostaną spełnione.
Sygnatariusze:
dr Monika Arasimowicz-Andres, Centrum Nowych Technologii UW
Michalina Augusiak, Instytut Historyczny / Instytut Kultury Polskiej UW
dr hab. Ewa Bińczyk, Instytut Filozofii UMK
Filip Brzeźniak, MISH UJ
Wiktoria Chojnacka, Instytut Filologii Polskiej UWr
dr hab. Marcin Czerwiński, Instytut Filologii Polskiej UWr
dr hab. Łukasz Dębowski, Instytut Podstaw Informatyki PAN
prof. Janusz Dobieszewski, Instytut Filozofii UW
Anna Dobrowolska, Faculty of History, University of Oxford / UW
prof. Ewa Domańska, Instytut Historii UAM
Michał Godziszewski, Instytut Filozofii / Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW
prof. Ewa Graczyk, Instytut Filologii Polskiej UG
Karolina Grzegorczyk, Instytut Kultury Polskiej UW
Delfina Haszczyńska, Instytut Filozofii UW
dr hab. Filip Ilkowski, Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW
prof. Małgorzata Fuszara, Instytut Stosowanych Nauk Społecznych UW
prof. Jerzy Kochanowski, Instytut Historyczny UW
prof. Leszek Koczanowicz, SWPS, Filia we Wrocławiu
dr hab. Beata Kowalska, Instytut Socjologii UJ
prof. Małgorzata Kowalska, Katedra Filozofii i Etyki UwB
dr hab. Andrzej Leder, Instytut Filozofii i Socjologii PAN
dr hab. Marcin Miłkowski, Instytut Filozofii i Socjologii PAN
prof. Karol Modzelewski, członek rzeczywisty PAN
dr Miłosz Panfil, Instytut Fizyki UW
dr hab. Monika Płatek, Instytut Prawa Karnego UW
dr hab. Kacper Pobłocki, EUROREG UW
dr hab. Tomasz Rakowski, UW
dr Mikołaj Ratajczak, Instytut Filozofii i Socjologii PAN
Mikołaj Skawiński, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie
dr Magdalena Szcześniak, Instytut Kultury Polskiej UW
dr hab. Mariusz E. Sokołowicz, Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny UŁ
Tomasz Steifer, Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN
dr hab. Jakub Szymanik, Institute for Logic, Language and Computation UvA
Aleksandra Towarek, Politechnika Warszawska
prof. Łukasz Turski
dr hab. Barbara Wagner, Wydział Chemii UW
Jan Wójtowicz, Wydział Fizyki UW
prof. Jan Woleński, Instytut Filozofii UJ
Monika Woźniak, Instytut Filozofii UW
Jeden z Sygnatariusz zadecydował nie ujawniać swojego nazwiska w internecie. Uzasadnił natomiast swoje poparcie następująco:
Podpisuję, ponieważ nie zgadzam się na działania obecnego rządu odnośnie oświaty. Nawet najlepsza reforma przeprowadzona w sposób nieprzemyślany i chaotyczny (a tak odbywa się likwidacja gimnazjów), bez brania pod uwagę różnych czynników - przede wszystkim dobra uczniów, odbyć się może tylko ze szkodą dla uczniów. Niestety, utrwala się szkodliwe i nieprawdziwe mity dotyczące zawodu nauczyciela.
Ponadto popieram wprowadzenie podwyżki, a także zwiększenie finansowania dla sektora edukacji. Poprzednie grupy protestujące niedawno (m.in. policjanci) otrzymały podwyżki. Podobno rząd odnosi same sukcesy - jeśli tak jest, to dlaczego nie ma pieniędzy na podnoszenie prestiżu zawodu nauczyciela i tym samym przyciąganie profesjonalistów zapewniając lepsze wykształcenie następnych pokoleń Polaków? Dlaczego inne grupy zawodowe mogą dostać podwyżki, a nauczyciele nie?
Należy także wprowadzić zmiany w programach nauczania. W obecnej, przestarzałej formule polska szkoła zabija kreatywne myślenie i nie przygotowuje uczniów na ich przyszłe, dorosłe życie. Dla dobra naszego kraju należy zacząć działać jak najszybciej, a jeden z kroków, które należy podjąć to nie tylko zwiększenie płac, ale i zacząć wprowadzać zmiany, których priorytetem jest odbudowa zaufania do zawodu nauczyciela.
15 lutego 2019
Polscy pedagodzy-arteterapeuci na spotkaniu z Drugą Damą USA Karen Pence
(źródło fot. Karen Pence - Wikipedia)
W dniu 14 lutego 2019 r. Druga Dama USA - Pani Karen Pence - małżonka wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a - zaprosiła do Ambasady USA na spotkanie poświęcone polskim modelom terapii przez sztukę. Wspólna rozmowa z polskimi arteterapeutami trwała godzinę. Wśród uczestników debaty były m.in. pedagog - dr hab. Klaudia Węc prof. Akademii Ignatianum w Krakowie, dr Anita Stefańska z UAM w Kaliszu, która jest prezeską Stowarzyszenia Kairos, dr Aleksandra Chmielnicka-Plaskota z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie oraz malarka pani dr Iwona Bugajska-Bigos.
Spotkanie z Drugą Damą Ameryki, która jest z wykształcenia pedagogiem, edukatorką odbywało się w ramach wydarzeń współtowarzyszących Szczytowi Bliskowschodniemu w naszej stolicy. Karen Pence spotkała się tego dnia także z dziećmi leczonymi na oddziale neurochirurgii i traumatologii w szpitalu im. Józefa Polikarpa Brudzińskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Niewątpliwie udział naszych koleżanek był dla nich ogromnym wyróżnieniem potwierdzając zarazem, że polscy pedagodzy specjalizujący się w terapii przez sztukę zostali wybrani jako reprezentanci prężnie rozwijającej się na świecie metody wspierania w rozwoju dzieci, młodzieży i dorosłych dotkniętych przez los, chorych, niepełnosprawnych.
Możemy żywić nadzieję, że będzie to początek upowszechniania na świecie dokonań polskiej arteterapii rozwijanej także przez pedagogów. W 1991 r. zostało powołane do życia Europejskie Konsorcjum Edukacji Arteterapeutów (The European Consortium for Arts Therapies Education – ECArTE) zrzeszające (...) uniwersytety prowadzące studia wyższe w różnych dziedzinach terapii przez sztukę. Pierwszą polską uczelnią wyższą, która uzyskała taki certyfikat, był Uniwersytet Wrocławski
Niedawno prezentowałem rozprawę z arteterapii pani dr Marzeny Bogus z Uniwersytetu im. Jana Długosza w Częstochowie. W świetle Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17 listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach (Dz. U. 2010 nr 228 poz. 1487) pomoc psychologiczno-pedagogiczna zawiera określony katalog form.
W szkole pomoc ta może być udzielana w formie:
* klas terapeutycznych, zajęć rozwijających uzdolnienia (godzina trwa 45 minut, liczba uczestników zajęć wynosi do 8),
* zajęć dydaktyczno-wyrównawczych (godzina trwa 45 minut, liczba uczestników zajęć wynosi do 8),
* zajęć specjalistycznych (godzina trwa 60 minut): korekcyjno-kompensacyjnych (dla uczniów z zaburzeniami i odchyleniami rozwojowymi lub specyficznymi trudnościami w uczeniu się; liczba uczestników zajęć wynosi do 5), logopedycznych (liczba uczestników zajęć wynosi do 4), socjoterapeutycznych oraz innych zajęć o charakterze terapeutycznym (dla uczniów z dysfunkcjami i zaburzeniami utrudniającymi funkcjonowanie społeczne; liczba uczestników zajęć wynosi do 10),
* zajęć związanych z wyborem kierunku kształcenia i zawodu w przypadku uczniów szkół podstawowych i szkół ponadgimnazjalnych,
* porad i konsultacji.
W dniu 14 lutego 2019 r. Druga Dama USA - Pani Karen Pence - małżonka wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a - zaprosiła do Ambasady USA na spotkanie poświęcone polskim modelom terapii przez sztukę. Wspólna rozmowa z polskimi arteterapeutami trwała godzinę. Wśród uczestników debaty były m.in. pedagog - dr hab. Klaudia Węc prof. Akademii Ignatianum w Krakowie, dr Anita Stefańska z UAM w Kaliszu, która jest prezeską Stowarzyszenia Kairos, dr Aleksandra Chmielnicka-Plaskota z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie oraz malarka pani dr Iwona Bugajska-Bigos.
Spotkanie z Drugą Damą Ameryki, która jest z wykształcenia pedagogiem, edukatorką odbywało się w ramach wydarzeń współtowarzyszących Szczytowi Bliskowschodniemu w naszej stolicy. Karen Pence spotkała się tego dnia także z dziećmi leczonymi na oddziale neurochirurgii i traumatologii w szpitalu im. Józefa Polikarpa Brudzińskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Niewątpliwie udział naszych koleżanek był dla nich ogromnym wyróżnieniem potwierdzając zarazem, że polscy pedagodzy specjalizujący się w terapii przez sztukę zostali wybrani jako reprezentanci prężnie rozwijającej się na świecie metody wspierania w rozwoju dzieci, młodzieży i dorosłych dotkniętych przez los, chorych, niepełnosprawnych.
Możemy żywić nadzieję, że będzie to początek upowszechniania na świecie dokonań polskiej arteterapii rozwijanej także przez pedagogów. W 1991 r. zostało powołane do życia Europejskie Konsorcjum Edukacji Arteterapeutów (The European Consortium for Arts Therapies Education – ECArTE) zrzeszające (...) uniwersytety prowadzące studia wyższe w różnych dziedzinach terapii przez sztukę. Pierwszą polską uczelnią wyższą, która uzyskała taki certyfikat, był Uniwersytet Wrocławski
Niedawno prezentowałem rozprawę z arteterapii pani dr Marzeny Bogus z Uniwersytetu im. Jana Długosza w Częstochowie. W świetle Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17 listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach (Dz. U. 2010 nr 228 poz. 1487) pomoc psychologiczno-pedagogiczna zawiera określony katalog form.
W szkole pomoc ta może być udzielana w formie:
* klas terapeutycznych, zajęć rozwijających uzdolnienia (godzina trwa 45 minut, liczba uczestników zajęć wynosi do 8),
* zajęć dydaktyczno-wyrównawczych (godzina trwa 45 minut, liczba uczestników zajęć wynosi do 8),
* zajęć specjalistycznych (godzina trwa 60 minut): korekcyjno-kompensacyjnych (dla uczniów z zaburzeniami i odchyleniami rozwojowymi lub specyficznymi trudnościami w uczeniu się; liczba uczestników zajęć wynosi do 5), logopedycznych (liczba uczestników zajęć wynosi do 4), socjoterapeutycznych oraz innych zajęć o charakterze terapeutycznym (dla uczniów z dysfunkcjami i zaburzeniami utrudniającymi funkcjonowanie społeczne; liczba uczestników zajęć wynosi do 10),
* zajęć związanych z wyborem kierunku kształcenia i zawodu w przypadku uczniów szkół podstawowych i szkół ponadgimnazjalnych,
* porad i konsultacji.
14 lutego 2019
Z deszczu pod rynnę, czyli ministra edukacji gabinetu cieni PO
Skompromitowana oświatowo PO wystawia na ministrzycę edukacji w gabinecie cieni poseł Urszulę Augustyn. Na stronie GABINETU CIENI dowiemy się, jakież to "osiągnięcia" ma nominowana przez lidera PO - Grzegorza Schetynę - kandydatka do tego stanowiska:
Filolog, nauczycielka, dziennikarka radiowa i publicystka. W 1990 roku ukończyła studia w krakowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Przez 15 lat pracowała jako nauczycielka w szkołach podstawowych. Jako dziennikarka współpracowała z „Gościem Niedzielnym”, Radiem Plus Tarnów oraz z katolickim portalem Opoka. Była prezenterką w radiu RDN Małopolska, współpracowała też z Biurem Prasowym Konferencji Episkopatu Polski. Na koncie ma też publikacje w polonijnym miesięczniku „Nasze Słowo” w Hanowerze.
Do polityki weszła w 2005 roku, z powodzeniem startując w wyborach do Sejmu RP. Mandat posłanki utrzymała w kolejnych kadencjach (VI, VII i VIII). Do 2015 roku była wiceprzewodniczącą sejmowej Komisji Edukacji. Obecnie jest członkiem Komisji do Spraw Petycji oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu. W 2015 roku została powołana na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa w szkole. Przygotowała programu „Bezpieczna PLUS” (rozwinięcie programu „Bezpieczna szkoła”).
Będąc w opozycji przyszła (oby niedoszła) minister nie raczyła nawet uczestniczyć w pracach Sejmowej Komisji Edukacji. Nawet nie wie, jak brzmiała pełna nazwa tej Komisji, kiedy rzekomo uczestniczyła w jej obradach do 2015 r. To kolejna ustawka platformerskiej nicości jako przejaw arogancji szefa PO wobec środowiska oświatowego, w którym owa pani nie posiada żadnego autorytetu.
Nędza generuje nędzę. Czyżby poseł U. Augustyn miała być "spychaczem" na deformę edukacji?
Polecam własne wpisy na temat "zasług" tej pani, bo jakoś kiepskie ma referencje:
Jak posłanka Urszula Augustyn "wspiera" politykę MEN
Poseł PO w trosce o słowackich docentów
Stabilizowane akcje na polskie habilitacje
Odsłona puszki Pandory PO w obszarze edukacji
Niech zwolennicy PiS nie cieszą się z tej krytyki. Ich ministra - Anna Zalewska - wystarczająco kompromituje tę formację niszcząc polską edukację.
13 lutego 2019
Pluralis majestatis manipulującej społeczeństwem ministry edukacji
Minister Anna Zalewska zerwała komunikację ze społeczeństwem w momencie objęci resortu edukacji w 2015 roku. Od samego początku zaakceptowała rolę pośrednika między władzami partii a ignorantami polityki oświatowej, by zrealizować własny cel politycznego awansu kosztem środowisk oświatowych.
Nie była pierwszą i nie jest chyba ostatnią postacią w polskiej polityce, która traktuje szkolnictwo jako trampolinę do zupełnie innych zadań i zysków. Wcale nie zabiegała o tę rolę, jak podkreślała to w wywiadach, bo objęcie MEN nie daje natychmiastowego dostępu do finansowych konfitur. Tu trzeba się mocno nagłówkować, by zarobić więcej, niż wynika to z regulacji płac dla ministra, w dodatku jeszcze rzekomo obniżonych na wniosek prezesa partii.
Ministerstwo edukacji jest przystankiem do lepszych konfitur, jakie są na horyzoncie w najbliższych wyborach. Nie bez powodu b. premier koalicyjnego rządu PO i PSL określał tę rolę mianem "zderzaka". Kiedy jest się osobą spoza szkolnictwa, to popełnia się mnóstwo błędów, gdyż w resorcie edukacji pracują od niemalże trzech dekad urzędnicy, którzy tylko czyhają na szansę wysadzenie swojego ministra z siodła. Zarabiają tam bowiem nędznie, a z każdą zmianą polityczną muszą wysłuchiwać nowych zasad, są pouczani i zastraszani możliwością utraty miejsca pracy. Wykonają zatem każdą głupotę, przygotują każdy projekt takiej czy innej ustawy lub rozporządzenia, bo są świadomi tej sytuacji.
Chce pani minister konsultacji w sprawie reformy? Nie ma sprawy. Zmusi się do udziału w nich tych, którzy też są w strukturze nadzoru pedagogicznego i tych, którzy podlegają władzy samorządowej tej samej partii władzy. Ciekawych projektowanych zmian, a już tym bardziej jej oponentów czy wątpiących w ich sens nie wpuszcza się na salę obrad. Po co? "Kto nie z MEN, ten wrogiem władzy i państwa", bo państwo staje się własnością władzy na czas jej panowania w wyniku demokratycznego wyboru.
Od tego są zatrudnieni w resorcie specjaliści od public relations, żeby dostarczać społeczeństwu informację, która nie musi i nie może odpowiadać prawdzie, skoro ma być środkiem do realizacji "ukrytego programu" władzy. Nic się nie zmieniło w tym resorcie od czasu, kiedy za rządów PO i PSL rzecznik prasowy został nagrany przez studentów, kiedy odsłaniał im tajniki manipulacji.
POSTPRAWDA jest karmą dla większości jej odbiorców (społeczeństwa) głównie dlatego, że w świecie dominacji mediów o rzekomej wiarygodności komunikatu świadczy pierwszeństwo jego opublikowania w sieci internetowej i środkach masowego przekazu (tv, radio, prasa).Kto zrozumie informację minister Anny Zalewskiej o tym, że:
"PENSJE NAUCZYCIELSKIE ZOSTANĄ PODNIESIONE O 16,1 PROC. ZAGWARANTOWALIŚMY TE PIENIĄDZE W SUBWENCJI OŚWIATOWEJ"
Nauczyciele wiedzą, że jest to sprytnie opakowane w słowa kłamstwo. Oni nie otrzymają w tym roku podwyżki płac o 16,1 proc. Proszę zauważyć, że w tej informacji w ogóle nie pojawia się powiązanie roku podwyżki z ich wysokością. Słusznie, nawet związkowcy oświatowej "Solidarności" mają dość takiej manipulacji. Żaden nauczyciel nie otrzyma w 2019 r. podwyżki płacy o 16.1 proc.!!!
Roszczenie o podwyżkę o 1000 zł. nie jest już kwestią realnego i koniecznego wzrostu płacy. To walka O GODNOŚĆ ZAWODU, którym poniewiera minister edukacji wciskając kit.
Zwróćmy wreszcie uwagę na drugie zdanie z tego komunikatu o zagwarantowaniu pieniędzy w subwencji oświatowej. To także jest prawdą, ale tylko częściową, bowiem ponad 5 proc. już zagwarantowano nauczycielom w ub. roku, a resztę w rozporządzeniu podpisanym kilka dni temu. Tyle tylko, że nadal nie jest to wzrost płac w 2019 r. o 16,1 proc.
Kolejną postprawdą jest operowanie przez ministrę edukacji rzekomym wzrostem płac: "PRZEŁOŻY SIĘ TO NA ZWIĘKSZENIE WYNAGRODZENIA ŚREDNIEGO OD 444 DO 818 ZŁ."
Obywatele, których emerytury, renty, a nawet pensje nie wzrosną w tym roku między 444 a 818 zł. będą wściekli, że nauczyciele ośmielają się jeszcze upominać o wyższe płace. Minister posługuje się w komunikacji ze społeczeństwem tak zwaną średnią płacą w oświacie. Tyle tylko, że nie raczy poinformować o tym, jaki proc. nauczycieli osiąga tę średnią, jaki odsetek jest poniżej tej średniej i ilu zarabia powyżej średniej, a więc najwięcej?
Większość nauczycieli ma dość tej manipulacji. Nikt nie płaci rachunków średnią płac w zawodzie. Milczą ci, których dochody są wysokie nie z tytułu wykonywanej przez nich pracy, ale ze względu na wysokie zarobki ich partnerów życiowych/rodzinnych (męża-żony, matki-ojca, babci-dziadka itp.). Oni nie będą walczyć, bo ich byt zapewnia im rodzina.
Nie będą też strajkować ci, którzy pogodzili się ze swoim losem ponowoczesnej "siłaczki" czy "pasjonaty". Im nie zależy na tym, co zapewni im władza, gdyż bez względu na wysokość płacy przyjdą do szkoły ("łamistrajki").
Swój najnowszy List do rodziców i opiekunów uczniów minister A. Zalewska otwiera kompletnie demagogicznym zdaniem:
"Szanowni Rodzice i opiekunowie zdajemy sobie sprawę z kluczowej roli i znaczenia nauczycieli w procesie edukacji Państwa dzieci, dlatego staramy się podnosić rangę i prestiż tego zawodu".
Pluralis majestatis - "zdajemy sobie... " to komunikat MY zamiast JA. Pod listem jest podpis ministry, a nie jakiegoś MY. Kim jest Anna Zalewska - MY minister edukacji? Już tak się zwielokrotniła?
Niech mi ktoś odpowie na pytanie, na czym polega staranie się podnoszenie rangi i prestiżu zawodu??? Mając takich ministrów edukacji nie życzyłbym sobie, by podnosili rangę i prestiż mojego zawodu, skoro sami nimi się nie cieszą. Czy minister traktuje rangę i prestiż jako odrębne przymioty nauczycielskiej profesji?
Manipulacje Anny Zalewskiej zostały zdemistyfikowane także w analizie , jakiej dokonało ZNP.
Takie listy ministrzyc edukacji są doskonałym tekstem do ćwiczenia studentów pedagogiki w rozpoznawaniu demagogii, postprawdy, błędów logicznych i manipulacji. Prawdziwy jest tu jedynie podpis.
Ten protest jest skumulowaną reakcją nauczycieli na lata poniżania ich profesjonalizmu i zaangażowania w edukację młodych pokoleń.
12 lutego 2019
Poruszył mnie los współsprawcy tragedii sprzed lat
W sieci organizowana jest zbiórka pieniędzy. W tym szczególnym przypadku - nie na Europejskie Centrum Solidarności, nie na ciężko chore dziecko czy osobę dorosłą, nie na kampanię wyborczą polityka, ale na NAUCZYCIELA-WSPÓŁSPRAWCĘ tragicznej śmierci jego uczniów tyskiego LO, których zabrała ze sobą lawina. Przeczytajcie wpis pedagoga z innego liceum, który tu przedrukowuję:
LUTY 10, 2019 PRZEZ JASSSIU_ADMIN
Ludzie, potrzebna pomoc!
Tragedia, gdy giną ludzie, a jeszcze większa, gdy ginie dziecko. Gdy ginie wiele dzieci to szok i żal nie do opisania. Żal wszystkich, którzy je opłakują. Ale nękanie przez 15 lat człowieka, który w prawdzie przyczynił się do takiej tragedii, też nie jest w porządku
________________________________________
16 lat wcześniej na rękach go noszono za to, że organizował ekstremalne sposoby spędzania wolnego czasu. Że zamienił taką sobie zwyczajną geografię w tyskim liceum, na pasje życiową wielu swych wychowanków. Że poświęcał swój prywatny czas i nie tylko czas, na realizację niezwykłych pomysłów. Nagrody same płynęły z rąk różnych władz.
Gdyby i tym razem grupa przeszła cało, byłaby może kolejna nagroda Kuratora Oświaty. Drobny, jakże brzemienny w skutki błąd i giną ludzie. Wyrzuty sumienia do końca życia, zniszczona kariera, zszargane dobre imię i kilkanaście lat szarpania się z rodzicami. Rodzicami, którzy wiedzieli na co się zgadzają. Wiedzieli, że zimowa wyprawa w wysokie góry jest niebezpieczna. Musi być niebezpieczna.
Fakt, można minimalizować niebezpieczeństwo na miejscu, ale nie można dawać gwarancji, że w zimie nic się nie stanie. To nie spacer do parku w biały dzień. Zabrakło rodzicom też wyobraźni? Zabrakło siły na rodzicielskie: NIE? To może oni też powinni zapłacić dzieląc się winą, a nie szarpać człowieka, który był wzorem nauczyciela i kimś niezwykle cenionym przez ich dzieci. Te aniołki, z piętnastoletnim dziś rajskim stażem, na pewno tego by nie chciały.
Nigdy nie poznałem osobiście tego gościa, chociaż pracował w sąsiedniej szkole. Ale miał też wpływ na mnie. Bo słysząc o tym jak działał i dla mnie w jakimś stopniu, był wzorem nauczyciela. Moje wycieczki rowerowe, czy górskie, to była mała namiastka tego co on robił. Moje zajęcia pozalekcyjne nie spotykały się z takim zainteresowaniem i aplauzem powszechnym jak jego. Ale wiem, jak to jest poświęcać swoje życie prywatne i cieszyć się, gdy praca jest równocześnie człowieka pasją. Czerpać z radości dzieci. Widzieć jak się rozwijają, nie tyle ucząc się regułek z lekcji, ale gdy kształtują swój charakter, pracowitość, altruizm, umiejętność współpracy i wiele innych cech, których trudno nauczyć z podręcznika.
Wiem, że też czasem ryzykowałem i nadal ryzykuję. Rytuał chrztu radiowęzłowego chętnie sfilmowałaby TVN i pewnie zrobiłby aferę. Niejednemu wychowankowi powiedziałem gorzkie słowa, których wizytator by nie pochwalił. Zawsze na ulicy mógł nas potrącić jakiś samochód i pojawiłoby się pytanie: czemu to nie ja zginąłem? Ale tylko ten co nic nie robi, niczym nie ryzykuje. Dotychczas miałem szczęście. Od 15 lat miałem też większą świadomość tego czym ryzykuję, gdy pójdzie coś nie tak. Że wtedy niemal wszyscy się ode mnie odwrócą. Że moje kilkadziesiąt wyróżnień nic nie będzie warte. Tego nauczyłem się też za sprawą pana S.
Dziś, kiedy po kilkunastu latach od tej tragedii słyszę, że zapadł kolejny wyrok skazujący tego nauczyciela. Kiedy żąda się zapłacenia jakiejś bajońskiej sumy pieniędzy na rzecz rodzica pytam: co to jest? Mściwa wendeta? Życie za życie i dopiero wtedy ukojenie? Żal i pamięć pozostanie i pieniądze tego nie zmienią. No chyba, że ktoś chce coś na tej tragedii jednak zyskać… Dziś pierwszy rodzic pociesza się 140 tysiącami złotych (chciał 700 tyś. więc już mówi, że to jeszcze nie koniec). Który rodzic następny? Z jakiej emerytury ma zapłacić nauczyciel za to, że w swojej naiwności chciał być wyjątkowym pedagogiem? Co mu pozostaje…?
Ludzie potrzebna pomoc! Jest wyrok i jest potrzeba, aby wychowankowie pana S. i ludzie, których stać na taki gest, przyłączyli się do składki na rzecz zaspokojenia żądania rodzica. Dajmy w ten sposób wyraz tego, że mimo iż rzeczywiście popełnił błąd, nie jest potępiony przez wszystkich. Może uratujemy w ten sposób odrobinę godności, a może znacznie więcej…
Ostatni wyrok ma jeszcze jeden aspekt – wpływ na przyszłość. Ilu nauczycieli powie: „Nie warto! Jeżeli z powodu ewentualnego wypadku mam stracić wszystko i zostać bezdomnym, to może lepiej zamknąć się w klasie z podręcznikiem i jakoś przetrwać. Tu raczej jestem bezpieczny”. Tylko czy takich pedagogów chcemy aby wspominały nasze dzieci?
Na koniec. Módlmy się za wszystkie ofiary tej tragedii – tego oni potrzebują najbardziej. Nie zemsty. "
https://zrzutka.pl/myftrk
Subskrybuj:
Posty (Atom)