09 września 2018
Mateczniki plastyki - The bastion of art
Jak na pedagogów sztuki przystało ukazała się nakładem Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie (chociaż jeszcze nazwa jego oficyny widnieje jako AJD) piękna monografia zbiorowa pod redakcją dr Marzeny Bogus , a zatytułowana “Mateczniki plastyki”.
O ile poprzednia publikacja pt. “Nasze kunsztowanie” została poświęcona osobom, animatorom kształcenia artystycznego w regionie, na ziemi częstochowskiej, którzy promowali warsztaty artystyczne w ramach różnych form zajęć pozaszkolnych i pozalekcyjnych, o tyle przywołana dziś książka obejmuje kształcenie estetyczne w skali całego kraju. Jakże trudno jest oceniać tego typu publikacje, które z jednej strony są egzemplifikacją znakomitych doświadczeń praktycznych nauczycieli, edukatorów i artystów inspirujących dzieci i młodzież do realizowania marzeń w osobliwym kolorycie sztuki, a z drugiej strony ich autorzy odwołują się do modeli i teorii kształcenia przez sztukę.
Trzeba łaknąć obcowania z pięknem, by wraz z ujętymi w publikacji i zilustrowanymi dokonaniami dzieci i ich edukatorów, studentów i nauczycieli-nauczycieli (metodyków ośrodka doskonalenia nauczycieli) zajrzeć do matecznika plastyki, w którym każdy miał możliwość artystycznej samorealizacji łącznie z prawem do popełniania błędów. Jak pisze Redaktor tomu:
"Matecznik daje przyzwolenie na potknięcia i pomyłki, na "zepsute" matryce, ":sosy" na blejtramie poszukiwaniu korzystnego połączenia kolorystycznego, jednocześnie pozwala na to, by rozwiązanie było drogą i procesem. Klarując utworzony termin "matecznik plastyki", myślimy o artystycznej oazie, ale przecież miejsce samo z siebie nie tworzy zazwyczaj atmosfery. Specyficzny genius loci jest możliwy dzięki konkretnemu człowiekowi lub grupie ludzi" (s. 10).
"Matecznik plastyki" został podzielony na trzy części i epilog zatytułowane:
I część - Stary niedźwiedź mocno śpi
II część - Mało nas do pieczenia chleba
III część - Wyspy interesujących technik
Epilog - Sroczka kaszkę warzyła, dzieci swoje karmiła.
Część pierwsza jest przebudzeniem nauczycieli w zakresie wiedzy o ekspresji twórczej dziecka do zharmonizowania i współgrania ich pracy pedagogicznej z artystyczną. Maria Drzewiecka słusznie upomina się o wykorzystanie wiedzy plastycznej, pedagogicznej, historycznej, psychologicznej z zakresu prawidłowości procesu rozwoju, wychowania i edukacji w inspirowaniu podopiecznych do twórczości plastycznej. Jakże ważne są tu pytania, które postawił już wiek temu Georg Kerschensteiner (s. 23), a ja dopełniam je współczesnymi dylematami:
1. Kiedy i jak rozwija się w dziecku zdolność i potrzeba przedstawiania w dwuwymiarowej formie przedmiotu widzianego w przestrzeni? Dzisiaj będziemy to pytanie poszerzać o przestrzeń trój- a nawet czterowymiarową.
2. Czy dziecku łatwiej rysować z natury czy z wyobraźni? Możemy to uzupełnić o dylemat: - Czy otwarty dostęp do sztuki i instrukcji rysowania w sieci sprzyja temu zadaniu?
3. Czy tkwi w dziecku szkolnym zmysł dekoracyjny do ozdabiania przestrzeni, kiedy i jak się rozwija? Otóż to, co dzisiaj sądzimy o graffiti jako popkulturowej formie ozdabiania otaczającej nas przestrzeni?
4. Jak postępuje rozwój wybitnie zdolnych do rysunku dzieci? Interesujące jest bowiem to, czy ów postęp ulega zwiększeniu populacji dzieci uzdolnionych plastycznie?
Marzena Bogus i Kevin Lipok poświęcają w części pierwszej swoje studium technikom plastycznym, które są stosowane podczas lekcji plastyki w szkołach. Analizują podstawy programowe dla wszystkich etapów edukacyjnych tak w odniesieniu do reformy z 1999 r., jak i szczegółowo, sondażowo od września do listopada 2016 r. dociekano, które z technik plastycznych są przedmiotem ekspresji plastycznej uczniów. Okazało się, że w zależności od etapu kształcenia stosowane są najczęściej i często techniki rysunkowe (powyżej 90%), malarskie (od 65% do 86%), graficzne (od 4% do 22%), fotograficzne (od 1% do 2%), rzeźbiarskie (od 15% do 18%), komputerowe (od 11% do 13%), dekoracyjne (od 13 do 18%).
Marzena Bogus i Adrianna Zalewska publikują w kolejnym rozdziale wyniki konkursu, który zorganizowały w ramach Zespołu Wychowania przez Sztukę na w pełni swobodną wypowiedź dzieci i młodzieży w dziedzinie plastycznej, fotograficznej i innych a łączonych technik wizualnych. Nagrodzone prace - po siedem z I i II etapu edukacyjnego oraz osiem z III poziomu zostały opublikowane na s. 97-111. Rzeczywiście, są znakomite jak na wiek przecież młodych artystów.
Ciekawe są też najczęściej podejmowane w zgłoszonych na konkurs pracach ich tematy. Zdominowały je zwierzęta (32%), portret/postać (19%), kompozycje fantastyczne i abstrakcyjne (16%) i pejzaż (12%). Poniżej 10% były wybierane takie tematy, jak: pojazdy, architektura, martwa natura czy kopie dzieł innych twórców oraz elementy dekoracyjne.
W drugiej części książki "Mateczniki" Joanna Biskup-Brykczyńska, Kamila Muśko-Parafieniuk, Agnieszka Chrzanowska-Małys, Jerzy Jankowski, Michał Liszka kolejno piszą o swojej pracy zawodowo-artystycznej oraz o dziecięcych diamentach, które z pasją szlifowały w trakcie prowadzonych przez siebie zajęć. Ujawniają tajniki nauczycielskiego warsztatu, jak powstawały ich projekty, jak tworzone były autorskie pracownie oraz dlaczego warto podążać za dziećmi.
Ostatnia część książki poświęcona jest interesującym, mało znanym czy rzadziej stosowanym technikom plastycznym, które przybliżają nam Marzena Bogus, Anna Steliga, Barbara Szymska, Barbara Bartnik, Małgorzata Franc, Marzena Strzelczyk-Jończyk,, Aleksandra Szczygieł i Teresa Gemelova. Tę część publikacji polecam nie tylko nauczycielom, ale także rodzicom, którzy dostrzegli u swoich dzieci artystyczne talenty. Znajdują się tu niezwykle ciekawe techniki, zaś poszczególni autorzy przybliżają metodykę ich aplikacji.
Gorąco polecam tę książkę także politykom oświatowym. Zamyka ją cytat Stanisława Rodzińskiego:
"Budując szkolnictwo nie można nie mieć wyobraźni, wyobraźnia jest elementem twórczości, jeśli ktoś nie ma wyobraźni, myśląc o szkole, tzn. nie uczono go wychowania plastycznego" (s.300).