Tego
nie wiemy, bo wszystko zależy od wyników wyborów parlamentarnych. Którakolwiek
formacja polityczna uzyska w Sejmie większość do tworzenia rządu, to i tak musi
zmierzyć się z prawdą o stanie polskiej edukacji, a nie zacieraniem faktów i
wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. Czytam zatem tekst Alicji
Pacewicz w opublikowanym przez Instytut Spraw Publicznych, Fundację
Geremka, Stowarzyszenie 61, Fundację Sztuka Media Film, Fundację im. Janiny
Paradowskiej i Jerzego Zimowskiego oraz Fundację Amicitia projekcie pt.
"JAKA POLSKA PO WYBORACH 2023? Rekomendacje siedemnastu debat programowych
(Warszawa, 2023).
Na pytanie: Czy system edukacji ma być bardziej czy mniej
scentralizowany? A. Pacewicz odpowiada:
Ugrupowania zgodne są co do tego, że konstytucyjne
zasady pomocniczości i decentralizacji powinny być przestrzegane w systemie
oświaty i dobrze jej służą. Samorządy lokalne w ogromnej większości sprawdziły
się jako organy odpowiedzialne za prowadzenie szkół.
Decentralizacja gwarantuje też różnorodność oraz
bogactwo sposobów pracy – jest to ważne zwłaszcza dla PO oraz Polski 2050,
która w swoim programie zakłada, że w różnych szkołach uczniowie mogą się uczyć
trochę innych rzeczy, choć wszystkich muszą obowiązywać wspólne standardy
minimum.
System ma zapewniać różnorodność, ale
równocześnie gwarantować równy dostęp do wysokiej jakości edukacji dzieciom z
różnych miejscowości, z różnym kapitałem ekonomicznym, społecznym i
kulturowym.
Negatywnie oceniane są próby re-centralizacji
podejmowane przez kolejnych ministrów po 2015 r.: wskazuje się tu zarówno
na upolitycznienie edukacji, wprowadzenie do systemu nadzoru osób o
fundamentalistycznych poglądach, jak i rosnącą biurokrację.
Mój
komentarz:
po
pierwsze, od 1999 roku została zdewastowana zasada pomocniczości państwa w
polityce oświatowej i rozpoczęto proces niedopuszczenia do decentralizacji
systemu oświatowego. Najpierw AWS, potem SLD z PSL, dalej PiS z LPR i
Samoobroną, wreszcie PO z PSL i obecnie Zjednoczona Prawica (PiS + kanapowe
partyjki prawicowe) nie dopuściły do tego, by mogła zostać dokończona w Polsce
polityka pełnej decentralizacji systemu oświatowego w Polsce.
Politycy
wszystkich formacji politycznych wprowadzają społeczeństwo w błąd twierdząc, że
system szkolny jest zdecentralizowany, gdyż za prowadzenie publicznych placówek
oświatowych odpowiadają samorządy terytorialne. To jest tylko
parcjalna/cząstkowa /fragmentaryczna decentralizacja szkolnictwa polegająca na
przekazaniu samorządom jako organom prowadzącym zarządzania infrastrukturą oświatową.
Jednak przydział subwencji oświatowej oraz nadzór pedagogiczny, a ten
ostatni dotyczy presji ideologiczno-doktrynalnej pozostał w gestii władz
centralnych, Ministerstwa Edukacji Narodowej/Ministerstwa Edukacji i
Nauki.
Nie
ma zatem decentralizacji w III RP ani subsydiarności, ani decentralizacji, gdyż
każda dochodząca do władzy partia polityczna dzieli łup administracyjno-kadrowy
i finansowy według własnych interesów. EDUKACJA NIE JEST DOBREM PONADPARTYJNYM,
DOBREM OGÓLNONARODOWYM. Edukacja ma służyć partii władzy do realizowania
własnych interesów ideologicznych, kadrowych i finansowych.
Dalej
pisze Anna Pacewicz co następuje:
Wszystkie ugrupowania opozycyjne chcą trwałego
odpolitycznienia systemu oświaty poprzez powołanie niezależnej,
ponadpartyjnej Komisji Edukacji Narodowej, która podejmowałaby
kluczowe dla systemu oświaty decyzje i odpowiadała za ich wprowadzenie w życie.
Kompetencje i zasady funkcjonowania takiego kolegialnego organu wymagać będą
dalszych uzgodnień, gdyż poszczególne partie widzą je nieco inaczej.
Na przykład Polska 2050 zapowiada likwidację
kuratoriów i przeniesienie nadzoru pedagogicznego do jednego z
“pionów” KEN. Pozostałe ugrupowania nie formułują na razie jednoznacznych
propozycji w sprawie kuratoriów, mówią natomiast o zmniejszeniu biurokracji,
ograniczeniu ich politycznych działań, a także o odwołaniu kuratorów,
pełniących rolę funkcjonariuszy partyjnych.
Mój
komentarz:
W
państwie demokratycznym nie ma możliwości pełnego odpolitycznienia systemu
oświaty, gdyż to politycy decydują o tym, jaki ma być w państwie ustrój
szkolny. Mogą jednak podjąć decyzję, by o rozwoju edukacji decydowali
specjaliści, naukowcy i pod ich kierunkiem także wybitni nauczyciele. Powołanie
Komisji Edukacji Narodowej jest ustawowo możliwe od 1991 roku!
Jakoś
żadna partyjka tego nie uczyniła, z wyjątkiem K. Hall z PO, która powołała REN
(Radę Edukacji Narodowej), ale tylko po to, by pozorować fakt decentralizacji.
Tymczasem Rada ta nie obradowała, nie przeprowadziła żadnej analizy, nie
przygotowała ekspertyz i nie podjęła jakiejkolwiek uchwały. Nie istniała zatem
i nie istnieje, tak, jak nie działała i nie będzie działać jako organ
podlegający ministrowi edukacji.
Myli
się zatem kwestię u/od-politycznienia z u/od-partyjnieniem zarządzania systemem
oświatowym w kraju.
Projekt
likwidacji kuratoriów oświaty, by zastąpić jednych funkcjonariuszy partyjnych,
kolejnymi, a rzekomo bezpartyjnymi jest pozoranctwem zmiany dla naiwnych.