18 września 2021

Fake news dotyczący definicji wychowania w Ustawie Prawo Oświatowe

 



18 września 2021 r. postanowiłem sprawdzić, jak czytane są wpisy, które zawierają fake news. Sam bowiem byłem kiedyś nieostrożny przekierowując na Fb informację, która wydawała się wysoce prawdopodobną, ale nie weryfikowałem jej wiarygodności. Na szczęście są osoby, które sprawdzają informacje, gdyż są pewne zawartej w nich dezinformacji. Miałem nadzieję, że powyższa ilustracja z klockami zwróci czyjąś uwagę. 

 

Przygotowałem zatem wpis, który miał adekwatną treść do ilustracji. Mógł być fake newsem, ale też faktem. Spośród czytelników bloga zareagowała nań tylko  jedna osoba, uniwersytecki profesor, któremu jestem winien nagrodę za rozpoznanie mojej manipulacji. 

Napisałem bowiem, a jest to niezgodne ze stanem faktycznym, co wystarczyło sprawdzić w Ustawie, że: 

 (...) w Ustawie Prawo Oświatowe ma miejsce błędne wprowadzenie dodatkowej litery do definicji pojęcia wychowanie. Pojawia się zatem pytanie: jak to jest możliwe, że od czterech lat posłowie, urzędnicy MEN/MEiN specjaliści nie zwrócili na to uwagi. 

Cytuję błędny zapis w Ustawie Prawo Oświatowe:

Art. 1.

 System oświaty zapewnia w szczególności:

(…)

3) Wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i  społecznej, wzmacnianie i uzupełnianie przez działania z  zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. 

Podkreślenie przeze mnie w dwóch rzeczownikach odczasownikowych  wskazuje na błąd. Prawidłowo definicja - w tym ujęciu - powinna brzmieć:

Wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i  społecznej, wzmacniane i uzupełniane przez działania z zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. 

Niby dwie drobne literówki, ale czynią tę definicję nonsensowną. Ktoś, kto tak ją zapisał w ustawie nie tylko nie rozumiał treści, ale zarazem sprawił, że jest ona od kilku lat bezkrytycznie powtarzana także na oficjalnej stronie resortu (sygnowanej "gov"). 

************* 

To jest oczywiście nieprawda, bo jak ktoś zajrzy do Ustawy Prawo Oświatowe z 2016 r., to przeczyta: 

Art. 1. System oświaty zapewnia w szczególności: 1) realizację prawa każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej do kształcenia się oraz prawa dzieci i młodzieży do wychowania i opieki, odpowiednich do wieku i osiągniętego rozwoju; 2) wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny; 3) wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i społecznej, wzmacniane i uzupełniane przez działania z zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży; (...) 

TYM SAMYM NIE MA ŻADNEGO BŁĘDU

Natomiast tym, co mogło uśpić czujność czytelników, było odwołanie do materiałów z hiperłączem do nich.  

Błąd powtarza się  m.in. w materiałach ministerialnych, a zatem jest już multiplikowany także w dokumentach instytucji oświatowych. 

Ma on miejsce w załączonych na powyższej stronie broszurach "WYCHOWANIE_-_program_wychowawczo-profilaktyczny_szkoły_lub_placówki". 

Bądźmy zatem uważni, krytyczni i sprawdzajmy dane, które już na pierwszy rzut oka powinny wydać się nieprawdopodobnymi. Przecież nie jest możliwe, by urzędnicy MEN/MEiN dopuścili się takiego błędu, a tym bardziej, by w Sejmie nikt jego nie zauważył. 


17 września 2021

Problematyka badawcza młodych pedagogów

 



(fot. z sali obrad XXXIV LSMP w Obrzycku)

Tegoroczne obrady LETNIEJ SZKOŁY przebiegały w formie hybrydowej. Po prawej stronie widać zalogowych uczestników i prowadzących warsztaty. Zobaczmy jednak, jaka dominowała problematyka badawcza: 

mgr Hanna Achremowicz z Uniwersytetu Wrocławskiego - Uczenie się partycypacji publicznej przez młodzież. 

mgr Hanna Arciszewska z  Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży -  Action Research jako strategia promowania tolerancji wśród studentów Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży.

dr Dominik Chojnowski z Uniwersytetu Łódzkiego -  Poszukiwanie alternatywy społeczno-edukacyjnej dla hegemonii neoliberalnego kapitalizmu w dobie globalnej pandemii.

dr Aleksander Cywiński z Uniwersytetu Szczecińskiego - Gasnący płomień nadziei - kryzys klimatyczny i środowiskowy w opiniach uczniów i studentów, którzy kształcą się w Polsce.

mgr Żaneta Garbacik z UAM w Poznaniu - Stres i wypalenie wśród pracowników badawczo-dydaktycznych. Wyzwania procesu badawczego.

dr Anna Irasiak z  Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie - Uniwersytet oczami osób z niepełnosprawnością. Refleksje na temat "uczestnictwa" i "dostępności" z perspektywy wspólnoty akademickiej.

mgr Marlena Kaźmierska - z UAM  w Poznaniu - Studentki z endometriozą jako grupa ze specjalnymi potrzebami - wyzwanie dla współczesnego uniwersytetu.

mgr Weronika Klon  ze Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Elastyczność psychologiczna jako czynnik chroniący w sytuacjach związanych ze stresem w pracy nauczyciela akademickiego.

mgr Karolina Kołodziejczak ze Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie - Kształcenie integracyjne w przestrzeni illusio - propozycja badań pola szkolnego.

dr Adam Konopnicki  z Uniwersytetu Opolskiego - Pytania o fizyczność uniwersytetu.

mgr Maria Krzemińska-Cieśla z Uniwersytetu Szczecińskiego - ,Szkolnictwo wyższe w dobie pandemii".

mgr Iwona Kukowka z UAM w Poznaniu - Orientacje ekologiczne młodzieży wobec wyzwań globalnych zmian społeczno-środowiskowych.

mgr Agnieszka Dominika Laskowska - z Uniwersytetu w Białymstoku- Wartości w wybranych programach wychowania przedszkolnego.

mgr Agnieszka Nymś-Górna z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu - Uniwersytecka tożsamość współpracy z podmiotami społeczności lokalnej.

mgr Magdalena Maciejewska z Interdyscyplinarnej Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - Pytania (nie) bez odpowiedzi – od miejsca nauki w przestrzeni życiowej kobiet do miejsca kobiet w przestrzeni nauki.

dr Karol Motyl z  Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie - Uniwersytet a idea dawstwa szpiku kostnego. Na rozdrożu pomysłu na koncepcję badań.

mgr Nina Myalska z Akademii WSB Dąbrowa Górnicza - Terapeuta pedagogiem, pedagog terapeutą? O tym z jakich narzędzi terapeutycznych warto korzystać w pracy dydaktycznej.

dr Małgorzata Obrycka z Akademii Pomorskiej w Słupsku - Świat więcej niż ludzki. O edukacji akademickiej w perspektywie zagadnień z zakresu humanitaryzmu międzygatunkowego.

dr Justyna Ratkowska-Pasikowska z Uniwersytetu Łódzkiego - Akademickie kształcenie w zakresie metodologii badań naukowych.

dr Zofia Remiszewska z Uniwersytetu Opolskiego - GOTOWOŚĆ MŁODZIEŻY AKADEMICKIEJ DO PODEJMOWANIA ZADAŃ PONADOSOBISTYCH A ŚLAD PAMIĘCI OBRAZU SAMEGO SIEBIE Z DZIECIŃSTWA.

mgr Magdalena Słowik -  z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskirgo w Olsztynie, Wydział Nauk Społecznych - Trudności i zalety e-edukacji w opinii wykładowców i studentów - wyniki badań własnych.

mgr Colette Szczepaniak z Uniwersytetu Szczecińskiego - Autoetnografia jako metoda badań nad kobiecością i macierzyństwem.

Spojrzenie na problemy badawcze młodej generacji pedagogicznej uświadamia nam zakres zmian w prowadzeniu badań, który wyraźnie wkracza w zainteresowania naukowe także przedstawicieli innych dziedzin wiedzy. Widać wyraźne zróżnicowanie zarówno orientacji badawczych, jak i przedmiotu badań. Naukowcy odchodzą od wąsko rozumianych i uprawianych dyscyplin nauk pedagogicznych. To jest bardzo dobry sygnał zmian w polskiej pedagogice.    


16 września 2021

Pedagogika w Uniwersytecie. Konteksty – Koncepcje – Praktyki

 


W Obrzycku spotkali się pedagodzy z całego kraju, by rozmawiać na temat pedagogiki w Uniwersytecie. Zgodnie z ideą Letnich Szkół Młodych Pedagogów przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN: 

Celem Letnich Szkół jest wspieranie i stymulowanie rozwoju naukowego Młodych: pedagożek i pedagogów, w ramach którego tworzone są okazje do uzupełniania i pogłębiania wiedzy, wzbogacania własnego warsztatu badawczego, a także możliwości debiutów naukowych oraz promowania najzdolniejszych. Ważne jest również tworzenie warunków sprzyjających autentycznej integracji środowiska, pracy w dobrej atmosferze i zacieśnianiu więzi międzypokoleniowych. Zajęcia odbywają się w kilku, wypróbowanych już formach, a więc poprzez wykłady, dyskusje panelowe, warsztaty i prezentacje naukowe zaproszonych gości – autorytetów w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, rozmowy i konsultacje z nimi, problemowe seminaria w małych grupach, wystąpienia i prezentacje dorobku młodej kadry pedagogicznej.

(źródło: Pałac UAM w Obrzycku)

Środowe przedpołudnie stało się okazją do podzielenia się z młodą kadrą przeze mnie i znakomitą specjalistkę w zakresie dydaktyki szkoły wyższej - prof. UJ Annę Sajdak własnymi analizami procesu kształcenia. Ja skoncentrowałem uwagę na edukacji stacjonarnej a p. Profesor mówiła o e-teachingu oraz e-learningu. Organizatorzy SZKOŁY noszącej imię Marii Dudzikowej - kontynuatorki wyjątkowego uniwersytetu typu instant - panie profesor Maria Czerepaniak-Walczak i prof. UZ Ewa Bochno wraz z Gospodarzami tegorocznej, a przecież już XXXIV edycji - naukowcami z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu zadbali o przygotowanie autoedukacyjnego środowiska, w tym miejsc i przestrzeni do spotkań, wykładów, prezentacji, rozmów, konsultacji, debat, prowadzenia sporów oraz zaproponowali pasjonujący program. 

Lejtmotyw tegorocznej SZKOŁY (Pedagogika w Uniwersytecie.  Konteksty – Koncepcje – Praktyki) pozwala wszystkim zainteresowanym inwestowaniem w rozwój doktorantom, asystentom, adiunktom a także doktorom habilitowanym i profesorom na włączenie się do wspólnotowej dyskusji o uniwersyteckiej pedagogice.  Ogromnie żałuję, że nie mogę być tam razem z Uczestnikami i Kadrą, bo jest to niewątpliwie ogromną stratą rozwojową (w końcu uczymy się przez całe życie). 

Nie mogłem zatem wysłuchać wystąpień Młodych, którzy zawsze są w trudniejszej sytuacji od profesorów, gdyż mają na zaprezentowanie własnego zagadnienia zaledwie 10 minut. To bardzo dyscyplinuje, ale też powoduje, że nie mogą odsłonić pełni swoich poznawczych pasji. Dopiero w toku dyskusji, będącej następstwem stawianych im pytań, przybliżają istotę własnych badań na adekwatnym  do procedur etapie ich realizacji. 

W LSMP dzieje się tak dużo, tak dynamicznie, tak elastycznie zarazem, że nie ma czasu na nudę, bezczynność, bezmyślność, gdyż chce się ze sobą rozmawiać nie tylko o pedagogice czy Uniwersytecie. Zapewne jest też czas na kuluary, chociaż i te są zagospodarowane przygotowaniami do podsumowującego Szkołę kabaretu czy namysłem nad napisaniem własnego limeryku. To już jest kilkudziesięcioletnią tradycją, że w piątkowy wieczór prezentowane są najlepsze utwory i z przymrużeniem oka, z ogromnym poczuciem humoru Młodych można pokazać akademicki świat w krzywym zwierciadle. 



(fot. od lewej: A. Cywiński, M. Czerepaniak-Walczak, E. Bochno)

O tym, jak zmienia się "kultura dydaktyczna" LSMP przy KNP PAN świadczy także jej parcjalna amerykanizacji. W zapowiedzi przygotowań do tzw. Giełdy (P)różności , która jest  przeznaczona na dziesięciominutowe wystąpienia Młodych, odnotowano, że część z nich może być ułożona tematycznie, część ze względu na czas wystąpień (np. Kierowniczki mogą uznać, że część zgłoszeń odpowiada bardziej do formuły referatowej, część do formuły flash-talk, a część do panelu dyskusyjnego…). 

Nie należy jednak sądzić, że wypowiedzi będą w języku angielskim, chociaż niektóre prezentacje zawierały treść po angielsku, co mogłoby sygnalizować czekającą SZKOŁĘ w przyszłości konieczność (?) przejścia w komunikacji na ten właśnie język. Skoro bowiem oczekuje się od naukowców umiędzynarodowienia ich dokonań badawczych przez uczestnictwo w zagranicznych kongresach i publikowanie tylko w języku angielskim w wydawnictwach poza granicami naszego kraju, to być może już przyszłoroczna edycja będzie (przynajmniej częściowo) tak sformatowana?   

Jak to dobrze, że chociaż widoczny na powyższej fotografii dr Aleksander Cywiński z Uniwersytetu Szczecińskiego zapytał po wykładzie prof. UJ A. Sajdak, jak przetłumaczyłaby na język polski tytułowe kategorie pojęciowe w jej prezentacji: 


   Ciekawe, kto jest ZA e-learningiem, a kto ZA e-teachingiem   



 

 

15 września 2021

Pedagogika jako "bon mot"

 


(źródło

Nie wiem, czy ktoś już ustalił, ile razy i w jakim kontekście PEDAGOGIKA stała się idealną kategorią we współczesnej nowomowie? Już nawet nie dociekam powodu tego stanu rzeczy. Mam nadzieję, że ktoś podejmie badania naukowe na temat "Pedagogika jako bon mot w dyskursie politycznym".  

Pedagogika jako pseudometafora, jedno z nowych określeń w debatach politycznych, trafiła już do literatury z językoznawstwa. Jej bowiem poświęcił odpowiedni fragment asystent Wisławy Szymborskiej, literaturoznawca, naukowiec i pisarz - prof. UJ Michał Rusinek w napisanej z Katarzyną Kłosińską książce pt. Dobra zmiana. Czyli jak się rządzi światem za pomocą słów.  

   Elity polityczne władzy i opozycji rozbudowują system bon motów, dzięki którym mogą wzajemnie się zwalczać. Nikt nie powie socjologia wstydu czy psychologia hańby, bo jakoś nie chce się wierzyć w to, że lud chwyci przynętę. Mechanizmy kłamstwa stosowanego na użytek władzy czy opozycji w każdym ustroju politycznym odsłania nowomowa, za pomocą której wprowadza się w błąd opinię publiczną, by odwrócić jej uwagę od faktycznych źródeł patologii. Przy tej okazji skierowuje się uwagę na ważność norm moralnych i kryteriów poprawnego myślenia, których samemu się nie przestrzega.

Tak oto pedagogika trafiła na "salony" wielkiej polityki, ale nie jako wiedza naukowa i praktyczna, którą można wykorzystać do naprawy edukacji i tym samym Rzeczpospolitej (bo takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie), ale jako idealna kalka językowa do wmawiania coraz mniej zorientowanemu w polityce społeczeństwu rzekomej obecności pedagogiki jako czyjegoś narzędzia (władzy, opozycji, postawy). 

Być może celem autorów tego zabiegu jest unieważnienie samej pedagogiki, z czym spotkało się pokolenie dorosłych czasów PRL. Na przełomie lat 60. i 70. XX w. pedagogika została usunięta ze szkół wyższych jako dyscyplina naukowa i kierunek kształcenia. Po dziś nie jest obecna w Polskiej Akademii Nauk, bo przecież nie może o jej statusie świadczyć przyzwolenie na działalność komitetu naukowego, który ma zupełnie inne funkcje i zadania niż naukowe instytuty PAN.

Wspomniani powyżej autorzy książki o "dobrej zmianie" w kontekście politycznej manipulacji sytuują pedagogikę, jako PEDAGOGIKĘ WSTYDU. Jest nią (...) określenie nieuzasadnionego przyznawania się przez Polaków do stosowania przemocy wobec innych, co narusza poczucie godności narodowej i osłabia duchową wyższość nad innymi narodami. Mamy tu do czynienia ze zwrotem, który pochodzi ze słownika propagandy, a zatem jest przykładem nowomowy politycznej, charakterystycznym dla każdej formacji sprawującej władzę. 

PiS nie jest tutaj wyjątkiem. W przypadku Zjednoczonej Prawicy pedagogika wstydu ma wzmacniać zakres kontrrewolucji nie tylko społecznej, kulturowej, ale także oświatowej, tak żeby odciąć obecne środowisko edukacyjne od swoich poprzedników, którzy też mieli swoje figury retoryczne zgodne z ideologią partii władzy. 

Używając tej frazesologii (bo tak nazywam to zjawisko) przedstawiciele władzy starają się osobom przeciwstawnym ideologicznie czy światopoglądowo odebrać prawo do własnych poglądów poprzez ich stygmatyzowanie. Nie chodzi tutaj o działania restrykcyjne, które w państwie totalitarnym oczywiście miałyby miejsce, ale o wywołanie uczucia – wstydźcie się wszyscy wy, którzy nie popieracie obecnej władzy i zmian przez nią wprowadzanych. I to jest paradoks. Bo w wyniku takiego zabiegu nowomowy ci, którzy występują de facto przeciwko pedagogice minionej władzy, sami robią dokładnie to samo. 

Natrafiłem na jeszcze inne pedagogiczne bon moty: 

1) Zbigniew Nosowski łączy PEDAGOGIKĘ SUMIENIA z pogromem kieleckim (sic!).  Skoro bowiem - jak twierdzi - Kielce były dla wielu Żydów oczywistym symbolem polskiej nienawiści - to teraz trzeba w ramach zadośćuczynienia upomnieć się o poruszenie ludzkich sumień, a do tego najlepiej nadaje się nie psychologia, psychoterapia, historia polityczna czy nawet politologia, ale właśnie pedagogika. Tymczasem obecnie – dzięki olbrzymiemu kilkunastoletniemu wysiłkowi wykonanemu w tym mieście – Kielce stały się dla tychże Żydów albo ich potomków miejscem przyjaznym, życzliwym, w którym mogą odnaleźć przyjaciół. 

 

2) Filozof kultury i psychoterapeuta Andrzej Leder wprowadził w obieg kolejną manipulację pojęciem pedagogika przypisując je do reform Leszka Balcerowicza. Tak oto mamy "PEDAGOGIKĘ BALCEROWICZOWSKĄ". Gdyby kolejni autorzy chcieli wykorzystać nazwę tej dyscypliny naukowej do innych premierów, wicepremierów, ministrów i ich zastępców, to mielibyśmy pokaźny zbiór nieco różniących się "bon motów".  

Tymczasem możemy przeczytać, że polityka prawicy jest w istocie "pośmiertnym zwycięstwem balcerowiczowskiej pedagogiki lat 90.". O ile jednak dobrze pamiętam, to ten znakomity ekonomista, który przeprowadził nasz kraj z gospodarki centralnie sterowanej do opartej na mechanizmach wolnego rynku, nie powoływał się w swoich publikacjach na pedagogikę. Musiałby bowiem najpierw zaprzeczyć tej, której był wyznawcą w okresie PRL, a wiem, że nie był. 

 3) W pozytywnym znaczeniu ujął metaforycznie pedagogikę minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, uzasadniając konieczność uzupełnienia dotychczasowego kanonu lektur szkolnych, a miał na uwadze pierwsze dwudziestolecie XXI w. Powiedział bowiem w wywiadzie dla jednego z portali: 

(...) żeby nadrobić te dwie dekady straconego czasu, w którym karmieni byliśmy pedagogiką wstydu zamiast dumy, która powinna nas charakteryzować. Jesteśmy narodem, który w największym stopniu sprzeciwiał się totalitaryzmom XX wieku – i temu komunistycznemu i temu nazistowskiemu narodowemu socjalizmowi – obydwa wyrastające z marksizmu. 

Podchwycił to Patryk Obarski wprowadzając do swojego artykułu na temat zmian w kanonie lektur śródtytuł: Pedagogika dumy w nowej liście lektur szkolnych.  

4) Politolog dr hab. Marek Migalski wprowadził do przestrzeni publicznej w dn. 1 sierpnia kategorię PEDAGOGIKI GŁUPOTY I FAŁSZERSTWA. Sądziłem, że napisze o koleżankach i kolegach ze swojego uniwersytetu, którzy przedkładali Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego dyplomy docentów słowackich uzyskane na podstawie obronionych w kraju prac doktorskich. 

On jednak użył pedagogiką nasyconego bon motu do wyrażenia swojego negatywnego stosunku wobec dzisiejszych mitotwórców, którzy (...) zarażają umysły młodych ludzi kłamstwami, niczym nie uzasadnionymi tezami, historyczną głupotą i geopolitycznymi idiotyzmami. 

Wykorzystują PW44 do szerzenia dziecięcej wizji rzeczywistości, w której obryzganie wszystkich wokół własną krwią jest najlepszą metodą politycznej walki o interesy. Dlatego potrzebne jest im kłamstwo o znaczeniu tamtej masakry dla odzyskania przez Polskę niepodległości. W ten sposób formują kolejne pokolenia politycznych analfabetów, którzy za dobrą monetę przyjmą te mity.


Proponuję publicystom i politykom jeszcze takie bon moty, jak: 

pedagogika inwigilacji

pedagogika zdrady 

pedagogika korupcji

pedagogika katastrof  

pedagogika cynizmu 

pedagogika  rozstania

pedagogika zaborcza 

pedagogika respiracyjna 

pedagogika zazdrości

pedagogika powtórzeń 

pedagogika zemsty

pedagogika solidarności

pedagogika rywalizacji

pedagogika upadku

pedagogika rozczarowań 

pedagogika granic 

pedagogika exitu 

pedagogika wyborcza ... itd.itd....

 

 

14 września 2021

RODZICE! CZYJE SĄ WASZE DZIECI?

 



 

Dyrektor jednej ze szkół publicznych w Krakowie wzywa do siebie rodziców, by wyspowiadali się jemu, z jakiego powodu ich dziecko nie zostało zapisane na lekcje religii. Nikt bardziej nie zaszkodzi religii, jak właśnie taki "święty". 

Drodzy Rodzice! Gdyby się przydarzyło takie postęowanie innym dyrektorom, to zadajcie sobie najpierw paradoksalne pytanie: CZYJE SĄ WASZE DZIECI? 

Żaden dyrektor nie ma prawa wzywać rodziców do szkoły w tej czy innej sprawie, która dotyczy uczęszczania lub nieuczęszczania na zajęcia fakultatywne. Jeśli to czyni, to narusza prawo oświatowe. Rodzice i ich dzieci nie są własnością szkoły, a tym bardziej jej dyrektora/dyrektorki. 

Na miejscu rodziców podjąłbym działania na rzecz powołania Rady Szkoły, bo tylko ten organ ma prawo do  m.in. oceny pracy dyrektora szkoły publicznej. Żadna rada rodziców nie dysponuje takim uprawnieniem. Korzystajcie zatem z prawa i w sytuacji różnych patologii, urzędowej opresji należy wszcząć postępowanie wyjaśniające i egzekwujące od dyrektora prawo. Jeśli je narusza, to rada szkoły wnioskuje do organu prowadzącego o ocenę jego pracy.  

Proszę nie traktować tego wpisu jako mojego sprzeciwu wobec lekcji religii. Są one dobrowolne, a zatem tylko rodzice decydują o tym, czy ich dziecko ma na nie uczęszczać, czy też nie. Dyrektorowi szkoły nic do tego.  Lepiej niech idzie do kościoła i się wyspowiada z tego, że chce być bardziej święty od Papieża. 

 

13 września 2021

Dlaczego wstrzymuje się od głosu?

 





Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce zobowiązuje recenzentów w postępowaniach awansowych do sformułowania jednoznacznej konkluzji: albo RECENZENT jest ZA nadaniem stopnia naukowego czy tytułu profesora, albo jest PRZECIW. Koniec. Kropka.

W znacznie lepszej sytuacji są pozostali członkowie komisji doktorskiej czy habilitacyjnej. Oni mogą się WSTRZYMAĆ od sformułowania jednoznacznie brzmiącego werdyktu. To taki "fizjologiczny" bezpiecznik. 

Lepiej komuś nie podpaść, nie narazić się, bo może kiedyś się przydać, gdy inni będą decydować o losach jej/jego podopiecznej/-go. Może też być inny powód takiego wstrzymania się, a mianowicie znajomość kandydatki/-a do awansu, relacja sympatii lub "ukrytego" związku. 

Jest jednak jeszcze inna przyczyna wstrzemięźliwości, a mianowicie niezaznajomienie się z dorobkiem naukowym habilitanta czy dysertacją doktoranta. Skoro nie zna, to nie wie, więc nie ma zdania. Jednak umowę o dzieło/zlecenie chętnie podpisuje taki członek, bo w końcu pecunia non olet.

Nie zwraca się uwagi na obowiązujące w danej uczelni zasady głosowania w ramach powyższych postępowań. Niektórzy wstrzymują się od głosu bezmyślnie, gdyż nie są świadomi skutków wstrzymującego stanowiska. W jednym trybie głosowań stanowisko WSTRZYMANIA SIĘ od głosu oznacza - JESTEM PRZECIW.  Pozornie zatem uwalnia odruch sumienia, że wcale nie był na NIE. W innym zaś wstrzymanie się od głosu nie jest w ogóle brane pod uwagę. 

Habilitanci zaczynają zatem analizować uczelniane regulaminy, by wiedzieć, czy głos wstrzymujący będzie dodawany do tych na NIE, czy może sprawi, że ich sprawa przejdzie z pozytywną konkluzją pod obrady rady naukowej ich dyscypliny. 

Rady naukowe mają swoje reguły głosowań i w zdecydowanej większości ich członkowie nie zapoznają się z osiągnięciami naukowymi doktoranta czy habilitanta. Coraz częściej jednak pada w nich pytanie: Co to za przewodnicząca/-y komisji doktorskiej/habilitacyjnej, która/-y unika jednoznacznego stanowiska w sprawie nadania stopnia naukowego? Ma jakiś intra-lub interpersonalny problem? Czy może w ogóle nie zapoznał się z rozprawą/-ami doktoranta lub habilitanta?


12 września 2021

Inicjatywa związkowa pod obywatelskim szyldem?

 




Słusznie strajkują służby medyczne, by doceniono w naszym kraju ich ciężką i odpowiedzialną pracę. W podobnej sytuacji są nauczyciele wszystkich szczebli polskiej edukacji. 

 Chciałbym jednak wiedzieć, czy nadal jest tak, że działacze ZNP i NSZZ "Solidarność" nadal rzekomo walczą o godne płace dla nauczycieli, a sami są zatrudniani w szkołach publicznych na pełnym etacie? 

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie świadczą w tych szkołach pracy z racji pełnionych funkcji w związku. Może niektórym drgnęło sumienie, a przynajmniej u tych, którzy pojawiają się w świetle kamer TVP na mszach i nie pobierają dodatkowej pensji? 

Wielu krytykuje zatrudnianie członków rodzin członków partii rządzącej w różnych spółkach Skarbu Państwa, czy "króliczków" z rodzin władz samorządowych, wylicza, jakie to koszty ponosi oświata z tytułu zatrudniania księży do prowadzenia zajęć z religii, ale im samym jakoś nie drgnie powieka przy poborze pensji bez świadczenia pracy. To jest chyba polski fenomen?     

Po co nauczyciele utrzymują związki zawodowe, skoro te, by wymóc na politykach zmiany w budżecie na przyszły rok celem śladowego zwiększenia płac nauczycielom, uruchamiają inicjatywę obywatelską pod szczytnym hasłem "Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli"? 

Oczywiście, jestem za poparciem takiej inicjatywy, ale nie na warunkach określonych przez ZNP, które bardzo nisko szacuje płace i prestiż nauczycielskiej pracy. "Solidarność" nie była w tym lepsza zdradzając własne środowisko oświatowe w 2019 r., kiedy to przystała na łamiący strajk układ z rządem.   

Drodzy Rodzice, w tym Nauczyciele! 

Jeśli chcecie, by w szkołach byli zatrudniani nie związkowcy, którzy nie świadczą pracy, nie w 30 proc. wypaleni zawodowo i sfrustrowani belfrzy, ale znakomici profesjonaliści, to zbierzcie podpisy za pozbawieniem każdej partii rządzącej prawa do upartyjnienienia edukacji szkolnej.

Powołajcie własny Komitet prawdziwej Inicjatyw Obywatelskiej i wyznaczcie w jej ramach rzeczywiście wysoki poziom płac, by zachęcało to najzdolniejszą młodzież do podejmowania studiów nauczycielskich, a pasjonatów do nieopuszczania uczniów w poszukiwaniu lepszych płac w „Biedronce” czy hurtowniach! Podpiszcie się pod obywatelskim, a nie związkowym projektem ustaw gwarantującym godne zarobki w szkolnictwie na każdym jego poziomie.   

Czas, by nauczyciele mówili własnym głosem, a nie rywalizujących między sobą związkowców i działaczy partyjnych. Związkowcy piszą, że szkoła nie może być partyjna, ale nie może być także związkowa. Szkoła jest dla dzieci i młodzieży.