11 grudnia 2020

O manipulowaniu interpretacją wyników badań TIMSS - 2019

 


(źródło: Policy Note 1/2020)

Zdaniem opozycyjnych wobec rządu komentatorów najnowszej edycji międzynarodowego badania TIMSS - Wyniki polskich czwartoklasistów z matematyki w ciągu czterech lat znacząco się pogorszyły. Wyniki uczniów najlepszych nie zmieniły się, spadły natomiast osiągnięcia uczniów na średnim i niskim poziomie

Eksperci Evidence Institut, który założył były wiceminister edukacji za rządów PO/PSL Maciej Jakubowski, słusznie twierdzą, że  skoro polscy uczniowie brali udział w tych diagnozach dopiero od 2011 roku, kiedy to w pierwszej edycji TIMSS w Polsce badani byli uczniowie trzecich klas, to opublikowane w 2020 r. wyniki pomiaru z 2019 r. nie są porównywalne w czasie. 

Niestety, nie dodali, że żadne wyniki badań poprzecznych nie są porównywalne w wymiarze temporalnym, gdyż nie są to badania podłużne (longitudinalne), a więc prowadzone na tej samej próbie uczniowskiej. Nie wolno zatem mówić, że w ciągu czterech czy więcej lat coś uległo poprawie i/lub pogorszeniu, bo nie dotyczy to tych samych uczniów, z tych samych szkół.  

Udział w badaniu nie jest łatwy, bowiem uczniowie musieli rozwiązać zadania z obu dziedzin wiedzy w ustalonym czasie. Organizatorzy mieli do dyspozycji 350 zadań. 

   

Skoro w 2011 i 2015 r. badaniami TIMSS byli objęci w Polsce uczniowie klas trzecich szkół podstawowych, to tym bardziej przeprowadzenie pomiaru w 2019 r. w grupie czwartoklasistów rodzi pytanie, czy aby nie był to celowy manewr władz resortu edukacji, by ewentualną porażkę zrzucić na poprzednią władzę? 


Zdaniem A. Zalewskiej badani uczniowie klas czwartych sa w tym pomiarze ofiarami polityki PO-PSL. To jest argument demagogiczny, gdyż to nie podręcznik szkolny decyduje o wykształceniu, ale w pierwszej kolejności środowisko rodzinne uczniów, a w dalszej - nauczyciele realizujący podstawę programową oraz ich uczniowie z określonym poziomem wieku rozwojowego i aspiracji. O curriculum dla klas I-III nie można powiedzieć, że było infantylne w swej treści. Podręczniki same w sobie niewiele znaczą.         

Porażka częściowo jest ewidentna w odniesieniu do tej próbki badanych, skoro najwyższym wynikiem może pochwalić się jedynie 8 proc. dzieci, zaś aż 7 proc. uczniów nie osiągnęło nawet najniższego poziomu wiedzy i umiejętności z matematyki, jakiej wymaga się na świecie od dziesięciolatków!  

Pamiętajmy jednak, że pomiar objął tylko 4 882 uczniów klas czwartych z 149 wylosowanych szkół podstawowych. Jednak tak z matematyki, jak i przyrody nasi uczniowie uzyskali wynik powyżej średniej na poziomie 500 pkt. Zadania oceniane były w skali czterostopniowej (poziom: niski, średni, wysoki i bardzo wysoki).     

Po czterech latach edukacji w stylistyce programowej Anny Zalewskiej nasi uczniowie są półanalfabetami!, gdyż nie potrafią rozwiązać najprostszych zadań rachunkowych i rozpoznać figur geometrycznych. Może potrafią odróżnić kij od szczotki od kija bejsbolowego?

Podobnie częściowo źle jest z wiedzą przyrodniczą badanych dziesięciolatków, skoro aż 5 proc. objętych pomiarem TIMSS nie opanowało najprostszej wiedzy i umiejętności w zakresie przyrody, zaś na najwyższym poziomie odliczyło się tylko 9 proc. dzieci. 



(źródło: tamże)

Niezależnie od wszystkiego, czy tego chcemy, czy nie, czy urzędnicy MEiN będą manipulować interpretacją tych danych bardziej lub mniej, to poziom wiedzy i umiejętności czwartoklasistów jest żenujący. Ci przecież powinni wypaść lepiej niż gdyby mierzono ich wiedzę i umiejętności pod koniec klasy trzeciej. 

Niepokojące jest, że znacznie gorzej z matematyki i nauk przyrodniczych wypadły dziewczęta w porównaniu ze swoimi koleżankami sprzed czterech lat (z matematyki spadek aż o 18 pkt., zaś z przyrody o 16 pkt.). 



(źródło: tamże)

Wprawdzie MEiN może się chwalić, że mimo wszystko i tak polscy uczniowie uzyskali wynik wyższy od średniej w krajach OECD , która wynosi 500 pkt, a nasi mieli z matematyki - 520 pkt., zaś  z przyrody - 531 pkt.   

Zobaczymy wkrótce, jak wypadną nasi piętnastolatkowie w badaniach PISA. Tu zapewne będzie jeszcze większy pogrom, biorąc pod uwagę skandaliczną dewastację ustrojową w polskim szkolnictwie, do której doprowadziła totalna ignorancja i populistyczna hucpa A. Zalewskiej.   

Co z nich wyrośnie, skoro była to tylko mała próbka, chociaż - w sensie statystycznie uzasadnionego doboru - reprezentatywna? 

 

 


10 grudnia 2020

Po co ideologiczna nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym i nauce?

 


Nowy minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zamiast zająć się konieczną zmianą absurdów w prawie akademickim, do których częściowo doprowadziła reforma Jarosława Gowina, przedłożył 9 grudnia 2020 r. projekt nowelizacji Ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym i Nauce w sprawach, których by nie wymyślił nawet Sławomir Mrożek, gdyby jeszcze żył w wolnym, demokratycznym państwie. 

Czy rzeczywiście mamy tak niewychowanych, niemoralnych i źle wykształconych rektorów oraz rzeczników dyscyplinarnych dla nauczycieli akademickich, że trzeba będzie teraz zapisywać w ustawie wszystko to, co powinno gwarantować uczonym i wykładowcom normalność? 

Minister P. Czarnek odsłania właściwie tym projektem katastrofalny stan zniszczenia kodu moralnego w uniwersytetach i brak norm przyzwoitości, skoro konieczne jest zapisanie w ustawie: 

w art. 23 w ust. 2 po pkt 2 dodaje się pkt 2a w brzmieniu: „2a)

zapewnianie w uczelni poszanowania wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej organizowanej przez członków wspólnoty uczelni z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego i przepisów porządkowych uczelni. 

2) w art. 275 po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu: „1a. Nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych.”;

   Przepraszam, ale to chyba formacja polityczna ministra P. Czarnka  od pięciu lat ogłasza, o czym nie wolno mówić studentom w uniwersytetach, jakie zagadnienia są niestosowne, które metody badań powinny obowiązywać, co jest nauką, a co nią nie jest i dlaczego jest ideologią, itp., itd.?    

Inna rzecz, że w mijającej pięciolatce środowisko akademickie zostało już tak radykalnie podzielone zgodnie z kryterium światopoglądowo-partyjnej afirmacji, że być może właśnie ten zapis w ustawie pozwoli na powrót do normalności? 

Chyba jestem naiwny sądząc, że PRAWDA i DOBRO obronią się same. Na ich straży musi stać prawo, które i tak dowolnie będą komentować i interpretować koledzy ministra z tej samej dyscypliny naukowej.   

Może minister zajmie się absurdami, nonsensownymi rozwiązaniami, które niszczą polską naukę i uniwersytety? Może minister zacznie wreszcie walczyć o środki finansowe na badania naukowe i zmianę ustawy o Narodowym Centrum Nauki, bo jak się zdaje, to właśnie tam rozstrzygają się kwestie, które są toksyczne dla młodego pokolenia badaczy. 

Kiedy skończy się to pozorowanie przez władze finansowania nauki i sprzyjanie lobbystom, także w środowiskach władzy, na pozyskiwanie środków budżetowych kosztem wielu dyscyplin i szkół naukowych? 

Zdecydowanej większości uczonych nie musi minister przywracać godność, bo oni jej nie stracili. Chyba że ma na myśli tych, którzy ją utracili w wyniku nieuczciwości akademickiej, urzędniczej czy polityczno-administracyjnej? To może lepiej im jej nie przywracać, tylko niech zajmą się nimi stosowne służby?         

Nie bardzo rozumiem, po co w tej nowelizacji zapis: 

„Art. 284a. 2. Na postanowienie o poleceniu rozpoczęcia prowadzenia sprawy osobie, której czynu dotyczy zawiadomienie lub informacja, o których mowa w art. 282, przysługuje zażalenie do komisji dyscyplinarnej przy ministrze w przypadku, gdy sprawa objęta postanowieniem dotyczy wyrażania przez tę osobę przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych.   

Możemy przecież złożyć na nierzetelnego i zdemoralizowanego politycznie rzecznika dyscyplinarnego w danej uczelni doniesienie do prokuratury rejonowej. Niech sąd zajmie się takim "pseudoprawnikiem", a jak to uczynić, to jeszcze opowiem przy innej okazji. Także można odwołać rektora, dziekana czy dyrektora instytutu, jeśli narusza nasze konstytucyjne prawa. 

 Do relacji Mistrz-Student nie potrzebuję żadnej ustawy. Wystarczą moje kompetencje oraz osobista i akademicka kultura. Z pseudonaukowcami poradzimy sobie bez tej nowelizacji. Może czas skończyć z tą permanentną ideologizacją wszystkiego?   Czy może Ustawa Prawo Oświatowe też będzie nowelizowana pod tym kątem? Jak już, to niech minister nowelizuje także prawo oświatowe, bo zdaje się, że niektórzy nauczyciele już mają problemy w swoich szkołach.  

09 grudnia 2020

Jak ideolodzy Ministerstwa Edukacji i Nauki tłumaczą spadek osiągnięć czwartoklasistów w badaniach TIMMS-2019

 


Muszę przyznać, że sposób, w jaki wice-wiceminister Maciej Kopeć tłumaczył fatalne wyniki polskich czwartoklasistów w międzynarodowych badaniach porównawczych TIMSS - 2019 świadczy o tym, że poziom rozwoju polskiego społeczeństwa nie zasługuje na szacunek władzy. Uzyskanie przez diagnozowany rocznik gorszych wyników w stosunku do czwartoklasistów z 2015 r. uzasadniano w następujący sposób: 

Wiceminister Maciej Kopeć podkreślił, że analizując wyniki badania należy wziąć pod uwagę przede wszystkim to, w jakim stopniu na ich wynik wpłynął ubiegłoroczny strajk nauczycieli, wprowadzenie nowej podstawy programowej oraz to, że udział w badaniu wzięli uczniowie, którzy swoją edukację rozpoczęli w wieku sześciu lat.(...) - Należy się zastanowić, na ile przyczyną obniżenia wyników TIMSS 2019 była tzw. reforma sześciolatków i czy mamy do czynienia z porażką tej reformy widoczną w tym badaniu – wskazał wiceminister Maciej Kopeć.

 

Rzecz jasna, zespoły krajowe badań TIMSS nie dociekają tego i w żadnej mierze nie weryfikują naukowymi metodami procesów, o których mówi M. Kopeć. To nawet nie są hipotezy, tylko wciskane polskiemu społeczeństwu tego, że wszystko, co złe, jest winą poprzedniej formacji politycznej. 

 

W diagnozie osiągnięć nie dokonuje się pomiaru innych czynników, uwarunkowań, które mogłyby rzutować na osiągnięcia uczniów po czterech latach wczesnej edukacji.  Uczeni sprawdzają, z jakich rodzin pochodzą ci uczniowie, korelując dane z wykształceniem ich rodziców. Nie dociekają jednak, kim są nauczyciele, jaki był poziom ich zaangażowania w pracę, jakie mieli kwalifikacje, czy zrealizowali curriculum dla tego etapu kształcenia itp., itd.  Dlaczego winą za gorsze wyniki obarczają nauczycieli i ich udział w ubiegłorocznych strajkach? 

MEiN zamieściło na swoim portalu propagandową papkę z wybranymi danymi tak je interpretując, żeby czytelnik był przekonany, że znacznie gorsze wyniki edukacji nie są pochodną deformy Anny Zalewskiej, tylko...  .  

 

No właśnie, co - zdaniem urzędników MEiN - mówią o alfabetyzacji polskich dzieci wyniki międzynarodowego pomiaru?

Nasi uczniowie lubią matematykę i przyrodęchwalą swoich nauczycieli i rozumieją, co nauczyciel do nich mówi. Nie brakuje jednak takich, których lekcje nudzą i mają trudności z ich zrozumieniem, w szczególności matematyki. W porównaniu z chłopcami, dziewczynki są lepsze z biologii, a także w rozumowaniu i znajomości podstaw metody naukowej. Chłopcy lepiej poradzili sobie za to z geografią oraz w zadaniach fizyko-technicznych.

 

Polscy uczniowie zespołowo lepiej poradzili sobie w matematyce z rozumowaniem, słabiej w zadaniach wymagających wiedzy, wiadomości i znajomości arytmetyki. Mocną stroną naszych uczniów są elementy statystyki, odczytywanie tabel i wykresów, a w przyrodzie, stosowanie wiedzy. Słabsze wyniki uczniowie otrzymali z wiedzy i rozumowania, a także rozumienia zasad myślenia naukowego czy z zadań z podstaw fizyki. (...)

 

Polscy uczniowie dobrze wypadli w pomiarze osiągnięć przyrodniczych (16. miejsce). (...) Na ustalonej w 1995 r skali ze średnią 500 i odchyleniem standardowym 100, średnia osiągnięć matematycznych polskich dzieci wyniosła w 2019 r. 520 punktów. Dało to Polsce 26 miejsce na 58 krajów. 

 

Średni wynik uzyskany przez polskich czwartoklasistów był niższy od wyników czwartoklasistów w 2015 r. Różnica wyniosła ok. 15 punktów. Słabszy wynik czwartoklasistów w 2019 częściowo wyjaśniają różnice w strukturze wieku badanych uczniów. (...) 

 

Dobry wynik polscy czwartoklasiści uzyskali w części przyrodniczej: średni wynik wyniósł 531 punktów. (...) Wynik polskich czwartoklasistów badanych w 2019 r. był niższy o 16 pkt od wyników ich rówieśników badanych 5 lat wcześniej. (...) 

 

Więcej jest chłopców, którzy osiągają bardzo słabe i bardzo dobre wyniki. Umiejętności dziewczynek są zaś bardziej wyrównane. Nie ma natomiast różnic między średnim wynikiem chłopców i dziewczynek w przyrodzie. (...) 

 

W matematyce polscy uczniowie relatywnie lepiej radzili sobie z zadaniami mierzącymi rozumowanie, nieco gorzej w zadaniach wymagających wiedzy i wiadomości, w tym w zadaniach z arytmetyki.

 

Wielokrotnie już o tym pisałem w blogu, przytaczając wyniki badań zagranicznych i polskich socjologów edukacji, że o wysokim poziomie wykształcenia nie decyduje sama szkoła, ale przede wszystkim to, w jakich rodzinach, z jakim habitusem kulturowym i kapitałem ekonomicznym są rodzice uczniów.  Komentujący na stronie MEiN wyniki TIMSS-2019 sami to przyznają: 

 

Wyniki badania pokazały także, że dzieci lepiej wykształconych rodziców wcześniej zaczynały edukację przedszkolną i uczęszczały do żłobka (badany nie była jeszcze objęty rozszerzeniem prawa do opieki przedszkolnej w wieku 3 lat). Status społeczno-ekonomiczny różnicuje częstość aktywności edukacyjnych podejmowanych przez rodziców z dziećmi w ich wczesnym dzieciństwie. Dodatkowo uczęszczanie na płatne zajęcia poza szkołą także sprzyja zwiększaniu nierówności.

 

Zdumiewający jest sposób tłumaczenia przez MEiN pogorszenia się poziomu alfabetyzacji polskich czwartoklasistów. Informują bowiem społeczeństwo, że z jednej strony: 

 

Polscy uczniowie bardzo dobrze oceniają przystępność prowadzenia lekcji przez swoich nauczycieli: 91-93 proc. uważa, że ich nauczyciele dobrze tłumaczą matematykę i przyrodę (...),   z drugiej zaś strony:  Ok. 20 proc. polskich czwartoklasistów przyznało np. że nie rozumie wszystkiego, co mówi nauczyciel. (...) 

 

Dla 30 proc. uczniów matematyka jest nudna. Niewiele mniej uczniów, bo 22 proc. wypowiada się w ten sam sposób o przyrodzie. Co trzeci polski czwartoklasista uważa, że matematyka jest dla niego trudniejsza niż dla większości uczniów w jego klasie – w przyrodzie sądzi tak co czwarty uczeń.

Czy sondażem opinii można tłumaczyć twarde wyniki danych empirycznych, które oparte są nie na tym, co uczniom się wydaje, tylko na tym, co tak naprawdę wiedzą i potrafią? Czemu to służy? Chyba jednak nie wyjaśnieniu stanu wykształcenia dzieci po pierwszych latach edukacji w szkole podstawowej?  

Subresort edukacji nie opublikował polskiego przekładu całego Raportu TIMSS-2019. A Czesi opublikowali.  Jak widać, nasi południowi sąsiedzi nie mają nic do ukrycia przed swoimi obywatelami i płatnikami budżetu, którzy utrzymują urzędników w podobnym resorcie. 





 Zdecydowanie lepiej jest czytać interpretacje Fundacji Evidence Institute w Warszawie.

  

08 grudnia 2020

Absolwentki studiów II stopnia na kierunku pedagogika autorkami najlepszych prac magisterskich

 


Istniejący od 1995 r. Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej jako niezależna organizacja, będąca oficjalnym głosem środowiska studenckiego ogłosił konkurs na wieńczące rok akademicki 2019/2020 najlepsze prace dyplomowe. 

Jest to godna pochwały i potrzeby kontynuacji inicjatywa, w wyniku której sa nagradzane prace licencjackie/inżynierskie, magisterskie oraz rozprawy doktorskie z zakresu:

  • innowacyjnych rozwiązań wdrażanych do gospodarki
  • nauki na rzecz lokalnej społeczności (na poziomie powiatów, gmin lub niższym)
  • edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego

Nagrody za najlepszą pracę kończącą studia I stopnia wynoszą: 

4 000 zł (I miejsce), 

3 000 zł (II miejsce) lub 

2 000 zł (III miejsce), 

Za pracę magisterską kwory są już nieco wyższe

6 000 zł (I miejsce), 

5 000 zł (II miejsce) lub 

4 000 zł (III miejsce).

W konkursie oceniane są także rozprawy doktorskie, a więc dysertacje będące podstawą obrony i nadania stopnia naukowego doktora.  Autorzy najlepszych prac otzrymują także finansową gratyfikację:  

10 000 zł (I miejsce), 

8 000 zł (II miejsce) i 

6 000 zł (III miejsce). 

Wyniki Konkursu zostały opublikowane. Przywołam tu laureatów reprezentujących PEDAGOGIKĘ, łącząc zarazem komunikat z gratulacjami. 

W zakresie "Edukacja, nauka i szkolnictwo wyższe":

W kategorii rozprawa doktorska pedagodzy nie mają laureata. 

Natomiast oapnowali wszystkie nagrody w kategorii w grupie prac wieńczących studia II stopnia:

I miejsce - Emilia Gołębiowska, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, “Wypalenie zawodowe nauczycieli edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej”

II miejsce - Marta Ryduchowska, Uniwersytet Gdański, “Przemoc w liceum ogólnokształcącym w narracjach jego absolwentów”

III miejsce - Ewelina Czarnocka, Akademia Pedagogika Specjalnej w Warszawie, “Zakres pomocy postpenitencjarnej udzielanej osobom opuszczającym jednostki penitencjarne”

Pedagodzy nie mają laureatów jako autorów prac wieńczących studia I stopnia i, co zrozumiałe, w dziedzinie Innowacje wdrażane do gospodarki . Natomiast powinni ubiegać się o to wyróżnienie w dziedzinie Nauka na rzecz lokalnej społeczności

Zachęcam zatem promotorów wyróżniających się prac dyplomowych i dysertacji  doktorskich do aplikowania w powyższym konkursie za rok akad. 2020/2021.


 

06 grudnia 2020

Związkowe gry w "oczko" z władzami oświatowymi w minionym trzydziestoleciu budowania demokracji w Polsce

 

Związek Nauczycielstwa Polskiego skierował w październiku br. do władz ówczesnego resortu edukacji 21 edukacyjnych postulatów na czas pandemii.  W tej formule można pokusić się o analogię do 21 postulatów komitetów strajkowych z sierpnia 1980 r.  Pod każdym z tych postulatów podpisałbym się jako pedagog, bo związkowcem nie jestem. Oba związki nauczycielskie/oświatowe zdradziły polskich nauczycieli, co jeszcze wykażę w nastęnym wpisie.  

Dziś postanowiłem przyjrzeć się oczekiwaniom/roszczeniom z punktu widzenia statutowych celów obu związków, które zgodnie ze statutowymi celami - są przecież związkami  zawodowymi pracowników oświaty i wychowania, szkolnictwa wyższego i nauki, a nie obocznymi komisjami edukacji czy oświaty w Sejmie czy (ukrytym w swej formie) resortem edukacji.  

Zastanawia mnie, dlaczego podmiot rejestrujący Statut związków zawodowych zaakceptował prawo organizacji związkowej (tak ZNP jak i  NSZZ "Solidarność") do ingerowania w sprawy, które wykraczają poza typowe dla związków zawodowych cele i zadania. 

Absolutnie nie budzą żadnych wątpliwości zarejestrowane cele obu Związków, gdyż są zgodne z ustanowionym prawem. Uważam jednak, że powinny one dotyczyć jego członków -  nauczycieli, wychowawców, pedagogów, pracowników administracyjno-technicznych, ale już nie rozwiązań programowo-metodycznych polskiej edukacji. To nie jest rola związku zawodowego.  

Przykładowo w przypadku ZNP zasadne są cele typu:  

1) obrona godności, praw i interesów członków ZNP,  4) dążenie do zapewnienie warunków organizacyjnych i materialnych do podnoszenia kwalifikacji pracowników oświaty i wychowania, szkolnictwa wyższego i nauki, 8) wpływanie na kształt aktów prawnych dotyczących statusu prawnego pracowników oświaty i wychowania, szkolnictwa wyższego i nauki, 9) poprawa warunków życia i pracy członków ZNP,  10) udzielanie członkom ZNP i ich rodzinom pomocy materialnej, 11) udzielanie członkom ZNP pomocy prawnej,  12) przeciwdziałanie zjawisku bezrobocia wśród członków ZNP, 13) pogłębianie wiedzy członków ZNP, 14) rozwijanie działalności oświatowej, kulturalnej, turystyczno-krajoznawczej i sportowej, 15) inspirowanie i prowadzenie badań nad zawodem nauczycielskim oraz historią ZNP, 16) udział i organizowanie konferencji, zjazdów, seminariów naukowych i oświatowych o tematyce związkowej i oświatowej w kraju i za granicą, 17) prowadzenie szkół, placówek oświatowych i wychowawczych, domów nauczyciela, placówek wypoczynkowo-leczniczych, sanatoriów, domów pomocy społecznej, działalności hotelarsko-gastronomicznej, wydawnictw pedagogicznych i związkowych, 18) prowadzenie bibliotek i czytelni, gromadzenie zbiorów, urządzanie wystaw, 19) reprezentowanie interesów członków ZNP na forum międzynarodowym, 20) pozyskiwanie nowych członków.

Natomiast inne cele tego Związku nie zostały opatrzone afiliacją ZNP, co pozwala władzom związku na sytuowanie się w skali ogólnokrajowej na pozycji podmiotu rzekomo reprezentującego wszystkich nauczycieli, pracowników placówek oświatowo-wychowawczych, którzy nie są członkami ZNP, a nawet uczniów i ich rodziców.

W zarejestrowanym Statucie ZNP dotyczy to takich celów, jak: 

2) aktywne uczestniczenie w kształtowaniu demokratycznego oblicza polskiej oświaty i wychowania, szkolnictwa wyższego i nauki, wychowywanie w duchu tolerancji, poszanowania praw, wolności i godności osobistej, 

3) dążenie do powszechnej dostępności do oświaty i szkolnictwa wyższego na wszystkich ich etapach i stopniach,  

5) tworzenie materialnej i społecznej bazy dla realizowania zadań w zakresie pomocy i uczestniczenia w życiu intelektualnym i kulturalnym środowisk lokalnych i całego kraju, 

6) obrona publicznego charakteru oświaty i szkolnictwa wyższego, 

7) wpływanie na kształt polityki społecznej i gospodarczej prowadzonej przez organy władzy rządowej i jednostki samorządu terytorialnego. 

    Podobnie jest z drugim, a wiodącym w kraju związkiem zawodowym NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” z jego sekcją branżową oświaty, który ma w Statucie nieco mniej celów stricte związkowych w porównaniu z ZNP, ale i w tym przypadku niektóre wykraczają poza typowy dla związku zawodowego zakres działań. Do tych ostatnich należą 



Celem Związku jest (...) 

6. wpływanie na kształt polityki gospodarczej i społecznej, 

7. szerzenie zasad demokracji i występowanie w obronie uniwersalnych wartości humanitarnych, 

8. kształtowanie aktywnej postawy działania dla dobra Ojczyzny, 

9. działanie na rzecz osób niepełnosprawnych i potrzebujących szczególnej troski, 

10. umacnianie rodziny oraz ochrona życia rodzinnego, 

12. ochrona i promocja kultury oraz szeroko pojętej edukacji, 

13. podejmowanie działań na rzecz ochrony naturalnego środowiska człowieka

(..). 

    Nikt już nie zastanawia się nad tym, jak to jest możliwe, że w państwie demokratycznym związki zawodowe realizują cele wykraczające poza sprawy pracownicze swoich członków.         

Zaznaczam, że nie mam nic przeciwko działalności obu związków, czy także innych, mniej liczebnych organizaci tego typu, a nawet wyrażam szacunek dla tych działań, które skutecznie służą ochronie pracowników oświaty i szkolnictwa wyższego, gdyż pośrednio korzystają z tego także pracownicy nie będący członkami żadnego z tych związków. 

Odnoszę się jedynie do tych kwestii, które wiążą się z kwestiami o charakterze pedagogicznym, a będące w gestii tzw. nadzoru pedagogicznego. Nie widzę powodu do zabierania głosu przez władze związków (bez względu na ich charakter - stanowisko, uchwała, apel, postulaty itp.), a w tym przypadku wśród 21 postulatów, w takich kwestiach jak:  

1.     zmniejszenie liczebności klas;

2.     utworzenie kompleksowej platformy edukacyjnej do zdalnej komunikacji, na której zostaną zamieszczone wszystkie e-materiały dydaktyczne;

3.     modyfikację podstawy programowej;

4.     opracowanie systemu wsparcia dla uczniów mających trudności w dostępie do kształcenia na odległość;

5.     kompleksowe wsparcie uczniów ze środowisk mniej zamożnych oraz uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych.

Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, dlaczego każda ekipa w resorcie edukacji nie jest w stanie przeprowadzić koniecznych reform ustrojowych w szkolnictwie publicznym, to niech zwróci uwagę na to, że w zależności od tego, która formacja jest u władzy, związkowcy korzystają z ustawowego prawa do blokowanie reform w ich wymiarze pedagogicznym. Ich nie interesuje to, że edukacja  wymaga profesjonalnej analizy konieczności uwzględnienia w rozwiązaniach systemowych takich, które są adekwatne do najnowszej wiedzy naukowej w zakresie psychologii kształcenia, socjologii edukacji i dydaktyki ogólnej oraz dydaktyk przedmiotowych. 


 Wciąż oświata tkwi w systemie quasi-totalitarnym, jaki był w PRL. Nie wyjdziemy z niego tak długo, jak długo związki zawodowe będą miały takie samo prawo jak partia rządząca do afirmowania korzystnych przede wszystkim dla pracowników, a nie dla uczniów, rozwiązań systemowych w naszej edukacji. Ba, wpływ związków stanowi gorset polityczno-ideologiczny także dla profesjonalizmu nauczycieli, którzy nie mogą z niego wyjść, gdyż są nim zniewalani. 

Nie bez powodu nawet dzisiejszy NSZZ "Solidarność"  zaakceptował stan prawnego dyscyplinowania nauczycieli i nie protestuje przeciwko nasilaniu tego procesu przez obecną formację polityczną. Jest to kontynuacją, niestety, zdrady  NSZZ "Solidarność" także pracowników oświaty, bo to, że ZNP kontynuuje socjalistyczną politykę oświatową w ogóle mnie nie dziwi.  Tak ZNP, jak i NSZZ "Solidarność" nie doprowadził do demokratyzacji oświaty w III RP oraz nie zapewnił nauczycielom profesjonalnej wolności, autonomii. 


          

05 grudnia 2020

E-inwokacja profesora pedagogiki Dariusza Kubinowskiego

 


Chętnie przywołuję wiersze uczonych z różnych środowisk akademickich, by podkreślić, że wielu z nich dzieli się swoją wrażliwością w przestrzeni kultury a zarazem zwraca uwagę na związek między edukacją a naszym codziennym życiem. 

Przywoływałem w blogu wiersze profesjonalnych poetów, a zarazem znakomitych uczonych, literaturoznawców np. prof. Danuty Muchy z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Przed laty wzbudzała zachwyt wybitna poetka Irena Conti di Mauro,  która nawiązywała w swojej twórczości do pedagogiki serca Marii Łopatkowaej oraz pedagogii Janusza Korczaka. Znakomitą poezją dzieciecą obdarza nas pedagog - dr Zofia Olek-Redlarska z Uniwersytetu w Białymstoku, ale pamiętamy też poezję dr Bronisławy Dymary z Cieszyna.  

Jakże genialna jest poezja prof. Stanisława Leona Popka, jak i przywoływana przez mnie poezja prof.  Antoniny Guryckiej, Tadeusza Kotarbińskiego, Lesława Pytki, Andrzeja Góralskiego, Adama Zycha,  Czesława Kupisiewicza czy prof.UAM Marii Burtowy czy Mariusza Dembińskiego

Moją uwagę zwróciły znakomite aforyzmy dr. Wojciecha Edmunda Zielińskiego,  profesorów: Jana Szczepańskiego czy Krzysztofa Mikulskiego, a ostatnio wiersz o PESEL-u autorstwa prof. Bogdana Szczepankowskiego.  

Nie byłoby Letnich Szkół Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN bez corocznie pisanych limeryków przez jej uczestników, ale pod literackim protektoratem prof. Marii Dudzikowej, która zachwycała nas swoją twórczością.  

Szczeciński oddział Związku Literatów Polskich organizuje rózne konkursy dla amatorów twórczości literackiej. Tegoroczna edycja konkursu "Twórcza iskra nadziei" przyjęła tę formułę ze względu na sytuację związaną z koronawirusem. Zainteresowani nadsyłali swoje teksty, zaś kapituła wyłoniła najlepsze.    

Dzisiaj okazją do zaprezentowania jednego utworu stała się I nagroda w powyższej kategorii, jaką otrzymał profesor pedagogiki kultury, prowadzący badania w zakresie studiów kulturowo-edukacyjnych, metodologii badań jakościowych i choreologii w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego - Dariusz Kubinowski.

  

 

E-inwokacja

 

Sieci! Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie.

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił. Dziś wielkość twą w całej ozdobie

Widzę i opisuję, bo hulam po tobie.

Internecie, co ludzi bronisz przed zarazą

I wspólnotę ratujesz! Ty co świat zakażon

Niebezpieczny kadrujesz z jego całym ludem!

Mnie więźnia w domingu ratujesz jakimś cudem

(Gdy ja spod maseczki z trudem wielkim oddycham

W rękawiczkach między osobami przemykam

Gdy strach i nadzieja mieszają mi się w głowie

Jak mam dystans zachować kiedy ludzi mrowie),

Wciąż marzę by powrócić na Sieciowe łono

Internecie, jesteś  krainą utęsknioną

Do tych czatów grupowych, do tych postów nowych,

Szeroko na facebooku w błysk rozpowszechnionych;

Do tych maili i powiadomień odebranych

Buźkami i fotkami hojnie wzbogacanych.

Gdzie digitalny hiperlink przynosi radość

Gdzie youtuberski plik wprawia w wielką wesołość

Gdzie już prawie wszystko można załatwić online

Z e-narzędziami ubarwić profilu design.

04 grudnia 2020

Tydzień Edukacji Informatycznej

 

Profesor Maciej M. Sysło informuje, że jak co roku, tak i w tym, bo w przyszłym tygodniu będzie miał miejsce Tydzień Edukacji Informatycznej (CSEdWeek). 


Nowością są w tegorocznej edycji w dniach 6-13.12.2020 zajęcia interaktywne, prowadzone głównie dla uczniów w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem Profesora, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by uczestniczyli w nich także nasi uczniowie (w godzinach wieczornych). 
Dla terenu Polski będą się one odbywać w godzinach 17.00-20.00 w dniach 7-11 grudnia

Oto link do tych zajęć każdego dnia. W poniższych informacjach o poszczególnych dniach podano również adresy YouTube dla przekazu strumieniowego.


Jest wśród propozycji zajęć zestaw łamigłówek, zaś cała oferta została zaadresowana do grup wiekowych (roczniki klas szkolnych od 0 do 12). Przykładowo:

 

* Dla klas 0-5 przygotowano na wtorek "potańcówkę – cyfrowy taniec".  Można zobaczyć w poniższym materiale filmowym, jak to wyglądało w poprzedniej edycji:    


* Dla uczniów klas 4-12 przygotowano na środę 
symulację epidemii.

 
Upowszechniam zatem ten komunikat. W blogu Profesora M.M. Sysło są zamieszczone materiały z wcześniejszych edycji.